Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl
Transkrypt
Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl
Dzika Jura Krakowska cz3 Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl Autor: trawa1965 Murawy ciepłolubne. 1. Za Olkuszem na wschodnim horyzoncie majaczy sylwetka zamku w Rabsztynie. Twierdzi się, że są to ruiny, ale wszystko zależy od punktu widzenia. Bo przecież historia człowieka i historia przyrody przenikają się tu nawzajem do dziś i taki stan będzie trwał nadal, a finału tego procesu nie da się przewidzieć. Na zamku w Rabsztynie skoncentrowane jest życie codzienne wszystkich dawnych i współczesnych obywateli naszego kraju niezależnie od ich przynależności stanowej, etnicznej, majątkowej czy gatunkowej. Podziwiający go turyści mogą na podstawie jego obecnego wyglądu wyrobić sobie własne zdanie o niegdysiejszej kulturze dworskiej w warunkach nieustannego zagrożenia wojennego. Ponadto zamek budowano na terenie, gdzie przyroda próbowała postawić sama sobie pomnik dawnej świetności w postaci skał wapiennych. Efektem skopiowania tego pomysłu przez dawnych budowniczych są dziś mniej lub bardziej uporządkowane sterty kamieni z wyciętymi w nich prostokątnymi pozostałościami po oknach, nad którymi zatknęła swój zwycięski sztandar pogrobowczyni tego fragmentu ludzkich dziejów – śliwa tarnina. 2. Przyroda, odzyskawszy po paru wiekach utraconą własność, nie powtórzyła już błędów człowieka, a jej przedstawiciele postawili na wzajemne doskonalenie się pokojowymi metodami. W rezultacie tego procesu gatunki stojące niżej ewolucyjnie nauczyły się od gatunków ewolucyjnie zaawansowanych kultury współistnienia. Dokonuje się to automatycznie i nie wymaga czasu – wystarczy istnienie roślin o specyficznej budowie, takich jak biedrzeńce. Ta dość pospolita roślina posiada kwiaty złożone ułożone piętrowo względem siebie. Może więc pomieścić dużą liczbę różnorodnych owadów, które nie będą musiały nieelegancko walczyć między sobą o nektar. Ale murawa ciepłolubna w Rabsztynie jest przede wszystkim naturalną kwiatową ikebaną złożoną z gatunków idealnie do siebie pasujących: dzikiego oregano, żmijowca zwyczajnego i komonicy zwyczajnej uzupełnioną o ikebanę liści ostrzeni, biedrzeńców i źdźbeł traw. Dla pszczoły miodnej ta gmatwanina gatunków nie stanowi żadnego wyzwania. Ona ma po prostu zbyt rozległą wiedzę o nich zdobytą jeszcze w ulu od swych współtowarzyszek i do każdego kwiatu znajduje właściwy klucz. Właśnie dlatego jej wybór może być podyktowany rachunkiem ekonomicznym – opłaca się przecież przylecieć na murawę, która w znacznej części pokryta jest najbardziej miododajnymi kwiatami, takimi jak biedrzeńce lub nostrzyki. Zwierzęcy bywalcy zamku w Rabsztynie muszą zdobyć wiedzę o własnym środowisku nie Strona: 1/3 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl tylko po to, by unikać swych prześladowców, ale także po to, by umieć prawidłowo rozpoznać poszczególne zjawiska, co w konwergencjogennym środowisku Jury Krakowskiej nie jest sprawą łatwą. Doświadczył tego mułek rudzielec – owad podobny do konika polnego, gdy ze szczytu biedrzeńca obserwował samicę pokrewnego mu gatunku – złotawka nieparka, składającą jaja do gleby. Sposób składania tych jaj – nieznany w ekosystemie mułka – zaciekawił go na tyle, że podleciał bliżej i ustawił się skośnie do -9samicy złotawka. Wtedy, ku swemu rozczarowaniu odkrył, że nie ma on nic wspólnego z rozmnażaniem się przez podział ciała. 3. Na usianym miliardami kwiatowych słońc firmamencie jurajskich gleb murawy ciepłolubne wokół góry Zborów tworzą dwa duże gwiazdozbiory w obrębie galaktyki centralnej kordyliery górskiej, której ramiona tworzą Skały Rzędkowickie i Kroczyckie. Wokół tych słońc krążą owadzie planety takie jak strojnica baldaszkówka, siwoszek błękitny, wolny strzelec przemykający najczęściej między skałami – gliniarz naścienny oraz planetoidy – zmięki żółte. Przemieszczają się one po ściśle ustalonych od wieków orbitach tak, aby mogły stawiać czoła nieustannym niebezpieczeństwom. Wiele z nich ( szczerklina piaskowa, gliniarz naścienny ) zbacza na krótko z utartych szlaków, aby upolować zdobycz lub wierząc w siłę mimikry podroczyć się trochę z turystami ( prostoskrzydłe krótkoczułkie ). Jest to kraina wilgotnościowych paradoksów. U podnóża Góry Zborów suchą i jałową glebę porastają równo przystrzyżone przez słońce kępy traw oraz siewki sosen. Trawy w sierpniowym upale szybko zmieniają swój kolor z brudnozielonego ( na żywozielony nigdy nie pozwala trwający od wiosny niedobór wilgoci ) na rdzawoszary. Natomiast na szczycie w tworzenie gleby mocno angażują się wapienne skały, dzięki czemu powstaje chaotyczna mozaika miejsc mniej lub bardziej wilgotnych, którą jeszcze pozornie niewinne igraszki słońca potrafią przekształcać na bieżąco. Warunki te zmusiły rosnące tu rośliny do nieustannego lawirowania między wzajemnie sprzecznymi żywiołami. Przetrwały tylko te gatunki, które wziąwszy na siebie uderzeniową dawkę promieniowania słonecznego wzmocnionego jeszcze o odbicie o białe skały, umiały odbić je gdzieś dalej w przestrzeń. Ale w 2007 roku także i tym roślinom nie było łatwo. Pory roku zamiast zwracać uwagę na kalendarz zaczęły wtedy trwożnie nasłuchiwać niewesołych wieści z przeładowanego dwutlenkiem węgla nieba. Odbijane dotychczas w dość skomplikowanym, ale jednak przewidywalnym cyklu promienie słoneczne teraz pobłądziły, skupiając się w niewłaściwym miesiącu na liściach kozłka trójlistkowego, listery jajowatej oraz kruszczyka szerokolistnego. Dlatego, pomimo wydatnej pomocy skał wapiennych, zapewniających tym roślinom piętrowe ułożenie względem promieni słonecznych, każda zżółkła przedwcześnie. Także biedrzeńce o liściach pierzastosiecznych szybko zamieniły się w stojące szkielety. Jeszcze tylko gatunki drobne o skróconych lub pomalowanych w białe pasy łodygach, takich jak krwawnik pagórkowy czy olszewnik kminkolistny, dzielnie trzymają fason. 4. Na wszystkich wolnych od zwartych drzewostanów obszarach Jury Krakowskiej rośliny zielne wypracowały pewne normy współżycia z krajobrazem, w którym zaklęte są duchy zwierząt minionych epok. Mają one przed sobą jasno wytyczony cel: odtworzenie życia raf koralowych z okresu, gdy dzisiejsza Jura zalana była przez morze. Niekiedy przyroda nieożywiona podpowiada roślinom, jak mają zabrać się do tego dzieła, Strona: 2/3 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl częściej jednak robi wszystko, by je do tego zniechęcić, głównie poprzez wyrafinowaną grę świateł i cieni. - 10 Wspaniała przeszłość została najwierniej odtworzona w Sokolich Górach. Na tym najdalej na północny wschód wysuniętym skrawku Jury Krakowskiej wiele roślin upodobniło się zarówno kształtem, jak i kolorem do zwierząt tworzących współczesne rafy koralowe tak dalece, że można uznać tutejsze murawy ciepłolubne za lądowe rafy koralowe rozsiane po piaszczystym oceanie. Spotkać tu można meduzy ( posłonki wielolistne ), pławikoniki, ( kozłki wąskolistne ), liliowce, ( rośliny baldaszkowate ), koralowce krzaczkowate, ( sasanki ), rozgwiazdy, (poziomki twardawe ), ukwiały, ( skalnice gronkowe oraz skalnice czerwone ), a nawet próbujące chronić się między parzydełkami koralowców amfipriony ( macierzanki austriackie ). Oczywiście odtworzenie podwodnego świata musi być zgodne z interesami wapiennych skał. Zależy na tym najbardziej skałom karłowatym i zagrożonym rozkładem, gdyż jest to po prostu rodzaj ich reakcji obronnej przed tym procesem. Na szczęście ich skład chemiczny sprzyja swobodnemu przepływowi przez nie życiodajnej wody. Między tymi „wapiennymi kaktusami” rozciągają się obszary pustynne pokryte częściowo piaskiem, a częściowo bliźniczką psią trawką. Trawa ta znosi cios za ciosem. Jeśli nawet danej chwili nie napadają na nią migrujące piaski, to uciążliwy pasożyt o drabiniastych liściach – szelężnik większy – kradnie ze skarbca jej korzeni latami gromadzone składniki odżywcze. Ale nawet tak wielkie przeciwności losu nie skłaniają tej trawy do zaprzestania ochrony kilku zagrożonych wyginięciem roślin: zawciągu, pierwiosnka lekarskiego oraz centurii. Odwdzięczają się one bliźniczce za opiekę najbardziej jaskrawymi kolorami swych kwiatów w całej polskiej przyrodzie. autor: Jarosław Roman Strona: 3/3 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl