triumf oniegina - Teatr Wielki w Poznaniu

Transkrypt

triumf oniegina - Teatr Wielki w Poznaniu
www.kulturaupodstaw.pl
2016-01-26
TRIUMF ONIEGINA
. .,WWW.KULTURAUPODSTAW.PL (2016-01-26 00:00:00)
www.kulturaupodstaw.pl/opinie/919/triumf-oniegina
Redakcja 26.01.2016, 07:47 Po blisko czterech latach, ze zmienioną obsadą, powraca na deski Opery
w Poznaniu "Eugeniusz Oniegin" Czajkowskiego. Przedstawienie, które reżyserował Michał Znaniecki,
nie poraża pomysłami teatralnymi, za to elektryzuje muzycznie.
W niedzielnym spektaklu wspaniale wypadli śpiewacy: Andrzej Filończyk, Pavlo Tolstoy i Aleksander
Teliga.
Premiera spektaklu Michała Znanieckiego odbyła się w kwietniu 2012 roku. Teraz wraca na afisz Teatru
Wielkiego w Poznaniu i chce skraść serca widzów. Czy to się udaje? W pewnym stopniu tak. Zasługa w
tym przede wszystkim śpiewaków, którzy są najmocniejszą stroną całego przedsięwzięcia. Warstwa
teatralna razi brakiem logiki i myśli przewodniej, która by kształtowała bieg wydarzeń. Znaniecki jako
reżyser był szczodry w inwencjach, ale właśnie ta szczodrość obróciła się przeciwko niemu. Spektakl jest
przeładowany pomysłami, które nijak nie chcą się złożyć w całość. Jeżeli jednak skupimy się na
pojedynczych scenach, to każda z nich jest ładnym obrazkiem z wyrazistym światłem i błyszczącą
scenografią. Tak źle i tak niedobrze.
Niedzielny spektakl był wielkim triumfem młodego śpiewaka, który na poznańskiej scenie operowej
zaistniał w ubiegłym sezonie. Mowa o barytonie Andrzeju Filończyku. Rzadko zdarza się, by artysta,
będący studentem drugiego roku, śpiewał tak wymagającą partię, jaką jest Oniegin. I to z wielkim
powodzeniem i dojrzałością. Głos Filończyka posiada bardzo przyjemną barwę, pełną rozmaitych
odcieni, czego śpiewak jest świadom i chętnie to wykorzystuje. Równie imponująca jest skala jego głosu,
z bardzo wyraźną średnicą, pięknym i mocnym górnym rejestrem oraz całkiem dobrze rozbudowanym
dolnym rejestrem. Sądzę, że z czasem doły rozbudują się jeszcze bardziej. Kolejna rzecz warta
zauważenia, to znakomita kondycja wokalna śpiewaka, który przez cały spektakl nawet na minutę nie
schodził poniżej określonej normy. Żeby tak zjawiskowo zaśpiewać finalny duet z Tatianą, trzeba mieć
nie tylko wielki talent, ale i głos. Jedynym mankamentem Andrzeja Filończyka jest oszczędna gra
aktorska, jego rola aż prosi się o większą ekspresję sceniczną. Ale może to wina braku doświadczenia
scenicznego, o co nie można mieć do śpiewaka pretensji.
Przedziwnym doświadczeniem było dla mnie słuchanie Moniki Mych-Nowickiej w partii Tatiany. To z
pewnością dobra śpiewaczka, pytanie tylko, czy Tatiana jest rolą adekwatną do rodzaju głosu artystki.
Mych-Nowicka ma co prawda określone dźwięki w skali, które zapewne mogą predestynować do
określonych ról, ale nie posiada właściwego wolumenu. Było czysto, było równo, ale krzykliwie, przez co
mało elegancko.
Wspaniale wypadł Pavlo Tolstoy, prezentując bardzo liryczny wizerunek Leńskiego. Prawdziwą furorę
wywołał Aleksander Teliga jako Książe Gremin - wspaniały bas o wielkiej kulturze wokalnej.
www.kulturaupodstaw.pl
2016-01-26
Wznowienie „Eugeniusza Oniegina” przyniosło także jeszcze jeden zachwyt, który zawdzięczam
odtwórczyni roli Filipownej - Oldze Maroszek. Rola niewielka, drugoplanowa, ale zaśpiewana piękną
frazą i wielkim uczuciem.
Świetnie wypadł chór Teatru Wielkiego, który niezmiennie pozostaje w bardzo dobrej kondycji i jest
jedynym w swoim rodzaju zespołem o tak wysokim poziomie artystycznym.
Orkiestra zagrała całkiem przyzwoicie, choć bez fajerwerków. Jedyny moment, kiedy dyrygent Gabriel
Chmura porwał mnie bez reszty, to scena pojedynku z drugiego aktu. Ileż w tej grze było kolorów, emocji
i precyzji!
Autor: Adam Olaf Gibowski
Zdjęcia: Michał Leśkiewicz

Podobne dokumenty