Twoje Tychy - Tyski Sport

Transkrypt

Twoje Tychy - Tyski Sport
T woje
www.gkstychy.info
tychy
Tomasz Bzdyra: Najbardziej żałuję dwóch punktów,
których zabrakło
www.gkstychy.com.pl
nasze Tychy
naszej drużynie do awansu do ekstraklasy.
>strona II
MAGAZYN SPORTOWY
NR 8 / 20.3.2012
117 dni trwała
zimowa przerwa
w rozgrywkach
II ligi. W miniony
weekend piłkarze
wrócili na boiska,
rozgrywając 21.
kolejkę spotkań.
GKS Tychy zaczął
od zwycięstwa nad
Jarotą Jarocin 2:0.
To
zwycięskie wejście w sezon
było bardzo ważne, zarówno sytuacji zespołu w tabeli, jak
i nastrojów w ekipie przed kolejnymi meczami. A pierwszy poważny
sprawdzian – z Chojnicami – już
niebawem.
W ogóle wiosna w II lidze (zachodniej) zapowiada się wyjątkowo
ciekawie, przede wszystkim z uwagi na bardzo wyrównaną stawka
drużyn walczących o awans. Zdaniem trenera GKS Piotra Mandrysza (o czym piszemy na str. III) gra
toczyć się będzie do samego końca.
Dlatego do każdego meczu trzeba
przystępować z pełną mobilizacją
i walczyć o komplet punktów.
Wszystko wskazuje na to,
że sprawa awansu rozstrzygnie się
między czterema czołowymi ekipami: GKS Tychy, Chrobrym Głogów, Chojnicami i Miedzią Legnica. W „odwodzie” są jednak
jeszcze Bytovia, Elana Toruń, Ruch
Zdzieszowice, Jarota, a niektórzy
twierdzą, że nie powinno się jeszcze skreślać ekipy z Kluczborka.
Każdy z tych klubów jest przygotowany pod względem organizacyjnym i finansowym, żeby walczyć
o pierwszą ligę, choć na swój stadion GKS musi jeszcze poczekać.
Jarota Jarocin to zatem wymagający rywal, który swoich akcji
o zamieszaniu w czołówce tabeli
nie odłożył na półkę. Dlatego wygrana w pierwszy meczu (od kilku
miesięcy był to drugi mecz tyszan
na naturalnej trawie) jest bardzo
cenna.
– To zwycięstwo jest w pełni zasłużone – powiedział trener
Piotr Mandrysz. – Wiedzieliśmy,
że Jarota to drużyna, która nie traci dużo bramek. Zresztą pierwsza
połowa pokazała, że mecz był bardzo wyrównany. W drugiej części
nasz zespół, po raz pierwszy grając
w dziesiątkę, grał mądrze. To spotkanie pokazało, że każdy mecz
będzie bardzo trudny, tym bardziej cieszę się, że zainaugurowaliśmy rundę zwycięstwem nie tracąc
przy tym bramki.
O rozgrywkach, drużynie,
nowych zawodnikach piszemy także na str. III, natomiast relację z sobotniego
spotkania z Jarotą zamieszczamy na str. 14 tygodnika
„Twoje Tychy”.
łukasz sobala
Zwycięskie otwarcie
trójkolorowych
W górnym rzędzie od lewej: Łukasz Dziengo – masażysta, Mariusz Masternak, Łukasz Kopczyk, Marcin Sobczak, Mateusz
Kupczak, Tomasz Balul, Marcin Folc, Remigiusz Malicki, Maciej Mańka, Kamil Łączek, Mateusz Mączyński, Janusz Wolski –
masażysta.
W środkowym rzędzie od lewej: Rafał Oprzondek – kierownik sekcji piłki nożnej, Paweł Pęczak, Krystian Odrobiński, Mateusz
Wawoczny, Michał Kojdecki, Mateusz Struski, Marek Igaz, Paweł Lesik, Łukasz Małkowski, Rafał Waksmundzki, Grzegorz Kiecok
– kierownik drużyny, Andrzej Ćwiertnia – obsługa techniczna.
W dolnym rzędzie od lewej: Bartłomiej Bobla – asystent trenera, Damian Szczęsny, Damian Czupryna, Bartłomiej Babiarz, Piotr
Mandrysz – I trener, Krzysztof Bizacki, Daniel Sobas, Daniel Feruga, Tomasz Rogala – trener bramkarzy.
Leszek Sobieraj
Wojciech Matczak poprowadzi tyski zespół w kolejnym sezonie.
michał giel
Rozmowa z Wojciechem Matczakiem
Gorzki smak sezonu
Za nami sezon hokejowy
2011/2012. W ostatnim meczu hokeiści GKS Tychy pokonali Zagłębie Sosnowiec
2:0 (0:0, 0:0, 2:0) i zajęli
piąte miejsce. Rzecz jasna
nie jest to wynik, którego
oczekiwali kibice i cała hokejowa ekipa - ten sezon
przyniósł więcej rozczarowań niż powodów do satysfakcji.
W
poprzednim wydaniu „Tyskiego Sportu” podsumowaliśmy rozgrywki w wywiadzie
z dyrektorem spółki Tyski Sport
SA Karolem Pawlikiem, teraz rozmawiamy z trenerem Wojciechem
Matczakiem, który tyski zespół
prowadził od połowy stycznia.
– Sanok – mistrzem Polski,
Podhale – spada z ligi, Tychy na piątym miejscu. Za-
skoczyły pana rozstrzygnięcia sezonu?
Wojciech Matczak: Tak,
jednak uważam, że Sanok zdobył mistrzostwo zasłużenie. Tychy
mają z Cracovią dobre relacje, kibice obu zespołów darzą się sympatią, ale w finale kibicowałem Sanokowi, życząc Markowi Ziętarze
złotego medalu. Jeśli chodzi o spadek, to tutaj zaskoczenia nie było,
bo szanse na pozostanie w lidze czy
spadek Podhala były jak 50 na 50.
Zdecydowała chyba dyspozycja
konkretnych meczach i postawa
Milana Baranyka, który podniósł
wartość Torunia. Spadek Podhala
jest dotkliwy, bo nastąpił po ponad
50 latach nieprzerwanej gry w ekstraklasie. A jeszcze dwa lata temu
Podhale zdobyło mistrzostwo Polski. Zaskoczeniem jest na pewno
piąte miejsce naszej drużyny…
dokończenie na str. II
2o marca 201 2
www.gkstychy.com.pl
www.gkstychy.com.pl
Pod tyskim koszem: Tomasz Bzdyra
Piotr Mandrysz: Z miesiąca na miesiąc
Gorzki smak
sezonu
Jak tenisista został
koszykarzem
Ośmiu kandydatów,
jeden mistrz
Zgadza się pan z opinią,
że GKS to największy przegrany tego sezonu?
Na pewno jest to porażka, biorąc pod uwagę organizację pracy w klubie, nakłady. Wszyscy
czujemy, że zawiedliśmy kibiców
i jest nam po prostu przykro. Ten
rozgrywki mają dla nas gorzki smak, ale taki sezon się zdarza każdej drużynie. Przez sześć
lat GKS grał w finale mistrzostw
Polski, przez siedem zdobywał
medale, więc piąta lokata to wynik, który na pewno nikogo nie
zadowala.
Z pana trenerskiego doświadczenia – gdzie popełniono błędy?
Nie wiem w szczegółach, jak
wyglądały przygotowania, ale
drużyna rozpoczęła sezon znakomicie. Problemy zaczęły się
w listopadzie. Oczywiście była
seria kontuzji, ale niektóre kontuzje nie biorą się z niczego. Są
takie, które trzeba traktować
jako wypadki przy pracy, wynikające z walki, jak np. Łukasza
Sokoła.
Natomiast inne, typowo mięśniowe, brały się też z tego, że być
może praca w późniejszym okresie, już po przygotowaniach, nie
była taka jak powinna. Kiedy
przyszedłem do klubu, byłem
po pierwszych zajęciach lekko
przerażony, bo ta drużyna pracowała w jednym tempie, widać
było, że nie jest przygotowana
na ostatnią, najważniejszą fazę
sezonu. Trudno w sezonie utrzymać stale wysoką formę, bywają
różne momenty, to jest jak sinusoida.
Wcześniej, jak prowadziłem
GKS, zaczynaliśmy raczej z niskiego pułapu, ale w końcówce,
kiedy przyszedł play off, można
było powiedzieć o grze zespołu
wiele, ale na pewno nie to, że nie
było siły, wytrzymałości. W tym
sezonie to zostało odwrócone,
bo zbrakło pary na koniec.
W styczniu nastąpiła zmiana trenera, do gry wrócili też kontuzjowani gracze
i wydawało się, że zespół
powinien „zaskoczyć”.
Właśnie wtedy liga przyspieszyła, nie było czasu, by popracować
nad czymś szczególnie, potrenować, oprócz rzecz jasna dokonania korekt, zmiany ustawienia, taktyki, czy podbudowania
psychicznego zespołu. A w kilku meczach po prostu zabrakło
szczęścia. Pierwsze spotkanie,
który poprowadziłem, przegraliśmy z Sanokiem w karnych.
Gdybyśmy wygrali – byłyby
dwa punkty, dające nam awans
do „czwórki”. Potem przyszły
porażki, które naprawdę bolą –
w Krakowie, w Jastrzębiu, gdzie
nie byliśmy drużyną gorszą,
a chwilami lepszą, co się jednak
nie przełożyło na bramki.
Słaba skuteczność była
główną bolączką zespołu –
od początku sezonu do ostatniego meczu.
To prawda. W ostatnim spotkaniu z Sosnowcem oddaliśmy
około 60 strzałów, czym można
czasami obdzielić dwa mecze,
a efektem były zaledwie dwie
Tomasz Bzdyra koszykówkę
odkrył późno, bo dopiero
w wieku 16 lat, kiedy pojawił
się na boisku przy SP 17.
Wcześniej jego sportowa
pasją był tenis – prawie
siedem lat występów
na kortach przyniosło mu
kilka sukcesów na szczeblu
okręgu i w zawodach
ligowych w barwach Górnika
Wesoła.
bramki. Trudno powiedzieć
z czego wynikała ta słaba skuteczność. Może stąd, że w GKS
nie ma obecnie typowego snajpera, jakim swojego czasu był
np. Bacul. Jest kilku dobrych
napastników, ale brakuje zawodnika, który strzelałby regularnie. Zawodnicy kontuzjowani stosunkowo szybko wrócili
do zdrowia, biorąc pod uwagę, że w większości musieli się
poddać poważnym zabiegom.
I chwała im za to, jednak skutki przerwy w treningach, a także długi okres rehabilitacji miały
wpływ na ich postawę i predyspozycje. Na przykład Adrian
Parzyszek, którego kontuzja
wyeliminowała na pół sezonu,
również nie był tak skuteczny,
jak poprzednio. W sytuacjach
sam na sam, które kiedyś wykorzystywał w 70 procentach,
teraz jego skuteczność wyniosła
ok. 30 proc.
Ale
przyszedł czas, że w Wesołej przestało
być... wesoło – skończyła się dotacja
z kopalni, odszedł trener, rozwiązano sekcję.
Trudne początki
– Miałem wtedy 16 lat i raczej nie chciałem siedzieć w domu. – mówi Tomasz Bzdyra. – Któregoś
dnia poszedłem na boisko, gdzie grupa starszych
chłopaków grała w kosza. Zagrałem kilka razy,
choć muszę przyznać, że początki nie były łatwe.
Koledzy grali od lat, a ja o baskecie miałem raczej blade pojęcie. Nie umiałem na przykład
skakać, bo do biegania po korcie było
to po prostu niepotrzebne. Dlatego
początkowo byłem takim „niechcianym kolegą”. Przez trzy miesiące sam
uczyłem się podstaw, trochę od kolegów i dużo ćwiczyłem. Wystarczyło,
by po wakacjach zapisać się do klubu.
Na pierwsze treningi chodziłem m.in.
ze starszym ode mnie o rok Tomkiem Jagiełką, moim obecnym trenerem.
Zostaje pan z drużyną na następny sezon?
Tak. Jestem po rozmowach z działaczami i postanowiłem prowadzić
GKS dalej. Jeśli chodzi o kadrę
na nowy sezon, to od 15 marca rozpoczęliśmy rozmowy z zawodnikami. Mam koncepcję składu i choć
zmiany w zespole na pewno będą,
o szczegółach jeszcze za wcześnie
mówić. Sytuacja jest taka, że choć
cieszyć się nie ma z czego, a martwić nawet wypada, nie można
cały czas żyć tym, co się stało, rozpamiętywać niepowodzenia, gdybać… Ten sezon to już przeszłość.
Trzeba to przetrawić i myśleć o kolejnych rozgrywkach.
Pierwszy
awans
Leszek Sobieraj
michał giel
Z GKS do kadry
Grzegorz Pasiut – napastnik GKS i reprezentacji Polski.
okejowa reprezentacja Polski przygotowuje
się do mistrzostw świata Dywizji IB w Krynicy Zdroju, które rozpoczną się już 15 kwietnia.
Rywalami Polaków będą drużyny Litwy, Rumunii, Holandii, Korei i Australii. W tym gronie Polska zajmuje najwyższe miejsce w rankingu IIHF.
Awans do Dywizji IA otrzyma tylko zwycięzca rywalizacji.
Wśród powołanych przez trenera Wiktora Pysza zawodników znalazło się czterech hokeistów
GKS Tychy: Marian Csorich, Michał Kotlorz, Grzegorz Pasiut i Jakub Witecki. LS
Bzdyra
trafił
do drużyny MOSM
Marcina
Staniczka,
w której
grali m.in.
Paweł Olczak,
bracia Białkowie.
Jak wspomina,
pierwszy sezon
upłynął mu na podawaniu piłek i wycieraniu parkietu, a kiedy zespół jechał na finały
mistrzostw Polski, znalazł
się ekipie tylko dlatego,
że dwóch zawodników było
kontuzjowanych. Potem grał
coraz więcej, stażował u trenera
Jarosława Rakowskiego, wreszcie znalazł się w ekipie seniorskiej
Edwarda Feitha. Było to w sezonie 1999/2000, kiedy zespół występował w III lidze. Trzy lata później wraz
z kolegami świętował awans zespołu do II
ligi, który w wyższej klasie zmienił nazwę
na Big Star.
Najmilej Tomasz Bzdyra wspomina sezon,
w którym drużyna awansowała do I ligi pod wodzą trenera Grzegorza Pinkowskiego. Znakomita
atmosfera, świetnie rozumiejący się zespół i zawodnicy, od których młodzi koszykarze, jak wówczas Bzdyra sporo się nauczyli. Jego kolegami byli
wówczas Morawiec, Koczwara, Mazanek, Kruk,
którzy mieli za sobą grę w najwyższej lidze.
Koniec pewniej epoki
Notowanie tyskiego klubu rosły, wkrótce stała się ona najlepszym zespołem koszykarskim
w województwie. Tomasz Bzdyra najbardziej żałuje dwóch punktów, których zabrakło drużynie
do awansu do ekstraklasy. Było to w play off w meczu ze Stalową Wolą. Ale wkrótce potem pojawiły
się problemy.
– Chodzi rzecz jasna o pieniądze. Kiedy zaczęło ich brakować i pojawiły się zaległości, coraz trudniej było się mobilizować na mecze, drużyna nie miała już takiej motywacji. My, tyszanie,
walczyliśmy jeszcze można powiedzieć z poczucia lokalnego patriotyzmu, ale przyjezdni patrzyli
na to inaczej.
Konflikt między prezesem a trenerem spowodował, iż zespół został zawieszony i ukarany walkowerami. Potem nastąpiła zmiana prezesa, trenera i wreszcie degradacja. Większość zawodników
odeszła, inni znaleźli się w próżni. Tomasz Bzdyra
otrzymał wówczas propozycję z Dąbrowy Górniczej, ale….
łukasz sobala
Rozmowa z Wojciechem Matczakiem
dokończenie ze str. I
H
www.gkstychy.info
Po kilkumiesięcznej przerwie, wracamy do "trenerskiego monologu" Piotra
Mandrysza, w którym komentuje rywalizację ligową i
grę swojej druźyny.
Jeszcze raz
– Postanowiłem raz jeszcze spróbować w Tychach i na szczęście udało się skrzyknąć zespół,
zgłosić go do ligi niemal w ostatniej chwili. Początkowo koledzy musieli sobie radzić beze mnie,
bo kontuzja ścięgna stopy spowodowała, że miałem roczną przerwę. Na szczęście dolegliwości minęły i wróciłem parkiet.
Tyska ekipa w rozgrywkach III ligi spisuje się znakomicie. Co prawda do awansu
droga jeszcze daleka, ale liderujący tyszanie bez problemów znaleźli się na następnym szczeblu rywalizacji o II ligą.
Turniej półfinałowy o awans rozegrany
zostanie 30.03-1.04.
– Dobrałem zróżnicowanych sparingpartnerów. Z niżej notowanymi zespołami szczególny nacisk położyłem na atak pozycyjny,
bo to jest nasza słabsza strona,
a większość meczów będziemy
musieli rozgrywać w ten właśnie
sposób. Na treningu nie da się
wszystkiego przećwiczyć, trzeba
to zrobić w meczach kontrolnych.
Końcowy etap poświęciliśmy
na zgranie poszczególnych formacji i drużyny jako całości.
Inżynier ruchu
Zmienić dyscyplinę w wieku 16 lat i dojść w kolejnej
do wyczynowego poziomu na pewno nie jest
łatwo. Ale wyzwaniem
jest także pogodzenie gry, treningów,
wyjazdów z pracą i obowiązkami rodzinnymi.
A zawodowo
Tomasz Bzdyra zajmuje się
– jak mówi
z uśmiechem
–
utrudnianiem
życia kierowcom,
bo projektuje sygnalizację
świetlną.
Jego autorstwa są
sygnalizacje m.in.
ul.
Si-
Leszek Sobieraj
Piłkarski urlop z czytnikiem
Forma wykuta
w Kamieniu
Nowi w ekipie
– Jest kilku nowych zawodników. Na początku stycznia zapowiadało się, że nie będziemy
mieli dwóch pierwszych bramkarzy. Niepewna była sytuacja
z Mateuszem Struskim, a nie wykupiliśmy ostatecznie Dominika Kisiela. Rozglądałem się więc
za bramkarzem, przewinęło się
kilku zawodników, postawiłem
na Marka Igaza. To dobry bramkarz i na pewno będzie silnym
Przygotowując się do rundy
wiosennej, piłkarze GKS Tychy dwukrotnie – przez sześć
dni – przebywali w Ośrodku
Treningowym w Kamieniu
koło Rybnika na zgrupowaniu.
P
Krótka narada przed meczem. Za chwilę wszystko (i wszyscy) powinno grać.
punktem zespołu. Cenię jego
umiejętności tak samo wysoko
jak Mateusza Struskiego, który –
jak się okazało – wrócił do nas.
To spowodowało, że mamy obecnie dwóch równorzędnych bramkarzy, a decyzję kto ostatecznie wystąpi w bramce, podejmę
przed pierwszym meczem. I nie
jest ona łatwa…
Mateusz Mączyński dotarł
do nas najpóźniej. Rozglądałem
się za młodzieżowcem mogącym
podnieść rywalizację na lewej
obronie. Mateusz jest pomocnikiem, ale jest piłkarzem na tyle
uniwersalnym, że może występować i w pomocy i w obronie.
Ma dobry strzał lewą nogą, choć
pewne zaległości w przygotowaniu fizycznym.
Rafał Waksmundzki to piłkarz
szybki, dobrze gra prawą i lewą
nogą, więc może grać na obu
skrzydłach pomocy, ale także
z przodu. Powinien być jednym
z kluczowych zawodników w sytuacji, kiedy nasi wiodący piłkarze z różnych powodów nie będą
mogli grać.
Daniel Feruga, czyli nowystary piłkarz, który jeszcze pół
roku temu grał w GKS i był podstawowym graczem. Teraz zespół
się zmienił, pod względem piłkarskim poszedł do przodu i Daniel będzie się musiał w niego
wkomponować. Wierzę, że nam
pomoże, choć o miejsce w składzie musi powalczyć.
Nie
pozyskaliśmy
napastnika, co wcale nie znaczy,
że się za takim nie rozglądaliśmy. Nowy napastnik musiałby
jednak w zdecydowany sposób
podnieść skuteczność, bo inaczej
nie miałoby to sensu. Obecnie
mamy obecnie pięciu ofensywnych piłkarzy, którzy z powodzeniem zdobywają bramki
i po równo rozkładają na siebie
ciężar zdobywania goli: Sobczak,
Malicki, Folc, Szczęsny, Bizacki.
To wystarczy.
Walka do końca
– Obserwuję kadrowe zmiany u rywali. Wzmocniła się
Miedź, która i tak miała, jak
na drugoligowe warunki, swój
„dream team”, a także Chojniczanka i Bytovia. To pokazuje,
że czołowe drużyny ostrzą sobie zęby na awans, a nie można
zapominać o innych zespołach,
jak np. Chrobry, który raczej postawił na zgranie. Do rywalizacji
może się włączyć nawet Kluczbork, który końcówkę przygotowań spędził na zagranicznym
zgrupowaniu. Walka będzie zacięta do końca, uważam, że osiem
zespołów, czyli prawie połowa
ligi, włączy się do rywalizacji
o czołowe lokaty.
– Łatwo więc nie będzie,
zwłaszcza, że jesteśmy jedyną drużyną szczebla centralnego, która wszystkie mecze będzie grała
na wyjeździe. Jesienią w podobnej
roli występował Piast, ale teraz będzie już grał u siebie i ewentualnie
odrobi straty. Ważne jest dobre
wejście w sezon. Wierzę, że wygramy pierwszy mecz, natomiast
drugi – z Chojniczanką – będzie
jednym z kluczowych w tej rundzie. Stanie się próbą generalną
naszej drużyny.
Spisał: Leszek Sobieraj
raca na siłą i wytrzymałością
– taki był cel pierwszego obozu. Każdy dzień rozpoczynał się
od ważenia zawodników, bo niektórym piłkarzom przybyło nieco „zimowego sadełka” i trzeba go
było szybko zlikwidować. Piłkarze,
którzy przekroczyli limit wagowy
musieli jeszcze wczesnym świtem,
przed śniadaniem zaliczyć ostrą
przebieżkę.
– Poranne bieganie znakomicie wpływa na szybką przemianę materii – wyjaśnił trener Piotr
Mandrysz i dodał, że lekka nadwaga u niektórych piłkarzy wynika z uwarunkowań genetycznych.
Wszyscy zawodnicy mają rozpisany dokładny jadłospis i starają się
go przestrzegać. Codziennie były
jeszcze dwa treningi.
– Myślę, że się opłaciło. Wszyscy nabraliśmy większej „mocy”.
Wieczorem, po kolacji, nie było
czasu na inne rozrywki. Trener zabierał nas na siłownię lub do sali
gimnastycznej na trening „siatkonogi” – powiedział Łukasz Kopczyk.
Po wieczornych zajęciach masażyści mieli dosłownie pełne ręce
roboty. Zajęcia z piłkarzami kończyli o 23.00
A potem był tydzień wolnego.
– Wiem, że moi piłkarze
ciężko pracowali – powiedział
Piotr Mandrysz. – Każdy miał nie
tylko indywidualne zadania, ale
również osobistego elektronicznego strażnika. Jest to urządzenie
monitorujące wielkości sporego
zegarka, które zawodnik przypina sobie na piersi w trakcie ćwiczeń. Po powrocie z urlopu podłączam ten czytnik do komputera
i na wykresie widzę dokładnie,
ile dany zawodnik biegał, z jaką
prędkością, ile ćwiczył, jak ciężko pracował, jakie miał tętno, ile
spalił kalorii. Urządzenie to wykorzystujemy też w trakcie sparingów. Pokazuje po meczu nie
tylko zaangażowanie piłkarzy, ale
również wydolność ich organizmów.
Drugie zgrupowanie w Kamieniu rozpoczęło się 20 lutego.
Tym razem celem było przede
wszystkim wypracowanie szybkości oraz poprawa umiejętności
technicznych.
– Niektórzy zawodnicy mają
naturalne zdolności i biegają szybciej, co jest związane m.in. z ilością
oraz pracą mięśni szybkokurczliwych – dodał trener Mandrysz. –
W naszej drużynie takie naturalne
predyspozycje ma Damian Szczęsny czy Kamil Łączek. Oczywiście
odpowiednimi metodami treningowymi budujemy motorykę piłkarzy, która jest jednym z podstawowych elementów decydujących
o zwycięstwie. A poza tym zespół
w trakcie takich wyjazdów konsoliduje się, zawodnicy lepiej się
poznają i oczywiście oprócz ciężkiej pracy wypoczywają, zwłaszcza
psychicznie.
Klaudiusz Slezak
Zaproszenie na ligę • Zaproszenie na ligę • Zaproszenie na ligę • Zaproszenie na ligę • Zaproszenie na ligę
XXVI kolejka
XXII kolejka
24 marca
18 kwietnia
(godz. 15.30)
(godz. 17.00)
Chojniczanka Chojnice ............... – ............... GKS Tychy
MKS Kluczbork ............... – ............... GKS Tychy
XXIII kolejka
XXVII kolejka
30 marca
22 kwietnia
(godz. 15.00)
(godz. 17.00)
GKS Tychy ............... – ............... Zagłębie Sosnowiec
GKS Tychy ............... – ............... Tur Turek
XXIV kolejka
korskiego, na skrzyżowaniu Mikołowskiej
i Katowickiej. Absolwent inżynierii ruchu
Politechniki Śląskiej zaczął pracować grając
w I lidze, więc i w III nie ma problemu.
W akcji Tomasz Balul i Damian Czupryna.
Po pierwsze - siła
– W przygotowaniach do rundy
wiosennej nie było eksperymentowania. W styczniu dominowała praca nad siłą i wytrzymałością, a podczas zajęć aerobiku
chodziło o poprawienie koordynacji ruchowej. W lutym z kolei
na plan pierwszy wyszły zajęcia
dające szybkość, siłę dynamiczną, a w marcu – przygotowanie
taktyczno-techniczne, połączone
ze sparingami. Każdy trener ma
swój pomysł na przygotowanie,
dla mnie najważniejsza jest siła.
Bo siła to szybkość, a szybkość
to częstszy kontakt z piłką i bycie
o krok przed rywalem.
III
łukasz sobala
www.gkstychy.info
eliza madej
II
20 marca 201 2
XXV kolejka
XXVIII kolejka
7 kwietnia
13 kwietnia
28 kwietnia
(godz. 15.00)
(godz. 16.00)
(godz. 16.00)
Nielba Wągrowiec ............... – ............... GKS Tychy
GKS Tychy ............... – ............... Bałtyk Gdynia
Ruch Zdzieszowice ............... – ............... GKS Tychy
20 marca 201 2
IV
www.gkstychy.info
www.gkstychy.com.pl
taki był gks • taki był gks • taki był gks • taki był gks
Mały krok dla
człowieka, wielki
krok dla sportu
Sezon beniaminka
arc
Pod wodzą Alfreda Gansińca
„1% Twojego podatku – mały
krok dla człowieka, wielki
krok dla sportu” – takie hasło
zachęca do przekazywania
1% swojego podatku na spółkę Tyski Sport.
Zebrane w ten sposób środki finansowe zostaną przekazane
na finansowanie sekcji sportowych
GKS Tychy – hokeja na lodzie, piłki nożnej oraz koszykówki.
W najbliższych dniach na stronie www.tyski-sport.pl zostanie
umieszczony program, dzięki któremu w łatwy sposób będzie można wypełnić swoje zeznanie podatkowe.
Poniżej opisujemy jak krok po kroku przekazać 1% podatku na Tyski
Sport:
Krok I Wypełnij zeznanie podatkowe, wpisując w bloku
„Wniosek o przekazanie 1% podatku należnego na rzecz organizacji pożytku publicznego
(OPP) ” w pozycji 122 numer
KRS: 0000313803, w poz. 123
wyliczoną kwotę 1% podatku,
w poz. 124: Tyski Sport – GKS
Tychy. Koniecznie trzeba zaznaczyć także poz. 125.
Krok II Złóż w urzędzie skarbowym zeznanie podatkowe w ustawowym terminie  do 30 kwietnia
2012 r.: PIT-36, PIT-36L, PIT-37,
PIT-38, PIT-39.
Krok III Zapłać podatek.
– do 2 kwietnia 2012 r. za: PIT-28
– do 2 lipca 2012 r. za: PIT-36, PIT36L, PIT-37,PIT-38, PIT-39.
Krok IV Na tym Twoje zadanie
się kończy. Na tej podstawie naczelnik urzędu skarbowego przekaże pieniądze na rachunek bankowy podany przez OPP.
Tyska ekipa hokejowa juź na krytym lodowisku, przygotowująca się do rozgrywek sezonu 1975–1976.
S
ezon 1975-1976. Nowym trenerem
drużyny został Alfred Gansiniec, który zastąpił na stanowisku Vaclava Bubnika.
Z zespołu odszedł Ludwik Pecnik, a w jego
miejsce przyszli Bronisław Garbocz oraz Janusz Kwiatkowski z Bailodonu, Adam Bielakiewicz z Zagłębia i Jerzy Olesiński z Jastrzębia.
Już na przełomie kwietnia i maja 1975 roku
tyszanie udali się nad morze na obóz w Podczelu koło Kołobrzega. Chociaż był to początek wiosny, panowały 30-stopniowe upały.
Potem były jeszcze zgrupowania w Kamieniu
oraz w Opolu, a przez ponad miesiąc korzystano z lodu w Katowicach – Janowie.
W nowym sezonie Polski Związek Hokeja na Lodzie chciał spróbować innego
systemu rozgrywek. Składająca się z dziesięciu zespołów ekstraklasa najpierw roze-
grała dwie rundy systemem „każdy z każdym” (po jednym spotkaniu, a nie tak jak
było w poprzednich latach dwumecz),
a później stawka została podzielona na trzy
grupy: pierwsze cztery drużyny miały grać
o mistrzostwo, kolejne cztery tak naprawdę o nic, a dwie ostatnie musiały kilka miesięcy czekać, aby rozegrać baraże z drugoligowcami o pozostanie w I lidze. Na tym
etapie mecze rozgrywano systemem turniejowym.
Tyscy zawodnicy jak na beniaminka ekstraklasy radzili sobie całkiem nieźle. Największą niespodziankę sprawili w dziewiątej kolejce,
kiedy pokonali mistrza Polski, Podhale Nowy
Targ 3:2. Pod koniec pierwszej części sezonu
trener Alfred Gansiniec musiał sobie radzić
bez czwórki kontuzjowanych zawodników: Ju-
sta, Kulki, Olesińskiego i Garbocza. Hokeiści
mieli bardzo dużo czasu na rekonwalescencję,
bo kolejny etap rozpoczął się dopiero półtorej
miesiąca później. Pierwszy turniej odbywał się
w Sosnowcu. – W walce o jak najlepszą lokatę chcę dać szansę również wyróżniającym się
juniorom i niektórym zawodnikom, którzy niezbyt często przebywali na tafli w walce o ligowe punkty. – mówił na łamach „Sportu” trener
GKS Tychy.
Aż do ostatniego turnieju, który rozegrano w Tychach, GKS zajmował ostatnie miejsce
w swojej grupie. Po dwóch zwycięstwach zdołał wyprzedzić Zagłębie Sosnowiec i ostatecznie
zajął siódmą lokatę. Po pięciu latach dominacji
Podhala Nowy Targ, nowym mistrzem Polski
został Baildon Katowice.
Patrycja Hołojda
GKS Tychy – Śląsk Wrocław 3: 1
Udany debiut Cebrata
Przypominamy historię GKS
z okresu największych sukcesów piłkarzy w ekstraklasie.
W 8 kolejce sezonu 1974/75
tyszanie podejmowali na stadionie przy ul. Edukacji utytułowany Śląsk. W bramce
GKS zadebiutował Eugeniusz
Cebrat.
M
ecz układał się po myśli
gospodarzy. Już w 3 min.
po ładnej akcji tyskich piłkarzy było 1:0. Bardzo dobrze zacentrował w pole karne Rasek,
podanie przejął na głowę Białas. Bramkarz gości spodziewał
się strzału na bramkę, ale tyski
napastnik delikatnie zgrał piłkę do nadbiegającego Szachnitowskiego, który potężnym
uderzeniem z linii pola karnego
wpakował piłkę do bramki wrocławian.
Gol za gol
Goście natychmiast rzucili
się do odrabiania strat. Opanowali boisko, zepchnęli gospodarzy do obrony. W 36 min. ich ataki przyniosły powodzenie i Śląsk
zdołał wyrównać. Kwiatkowski
bardzo mocno strzelił z lewej
strony wprost na tyską bramkę.
Cebrat zdołał ten strzał sparować przed siebie, ale nadbiegający Garłowski mocnym strzałem
ulokował piłkę pod poprzeczką.
Stało się to przy biernej postawie
tyskiej obrony.
Na plus
Debiutujący w bramce Cebrat
kilka razy uchronił tyski zespół
przed utratą kolejnych bramek.
W 7. minucie do ładnej centry
wyskoczył Wanat i znalazł się sam
na sam z tyskim bramkarzem. Jednak Cebrat był szybszy i zdołał
złapać piłkę efektowną nakrywką.
W 10 minucie Garłowski strzelił
bardzo mocno pod poprzeczkę, ale
znów szybszy był bramkarz GKS.
Szachnitowski
po raz drugi
Po przerwie Śląsk nie grał już
tak dynamicznie, a tyszanie ruszyli
do walki z większym animuszem.
Gra się wyrównała i wydawało się,
że obie drużyny są zadowolone
z remisu. Tymczasem końcówka
meczu przyniosła sensacyjne rozstrzygnięcie. W 83 min. piłkę przejął Janikowski i bardzo sprytnie
podał do ruchliwego Szachnitowskiego, który mimo rozpaczliwych
ataków obrońców gości strzelił
z kozła w róg bramki. Bramkarz
Śląska, Kalinowski bezradnie patrzył na toczącą się piłkę. Jeszcze
nie ucichły wiwaty publiczności,
a minutę później było już 3: 1 dla
GKS.
Zwód Białasa
Wydawca: Tyski Sport Spółka Akcyjna, 43-100 Tychy,
ul. Barona 30 w Tychach (II piętro Balbina Centrum). Tel:
32/733-01-86, [email protected]
Prezes: Henryk Drob. Redaguje zespół.
Tyszanie przeprowadzili przepiękna akcję zapoczątkowaną
przez Piechaczka. Długim podaniem z lewej strony przekazał piłkę
do Hermana, który dynamicznym
rajdem wzdłuż linii bocznej dotarł
na wysokość pola karnego i w peł-
nym biegu posłał piłkę na głowę
Białasa. Tyski napastnik wykonał
kapitalny zwód w lewo sygnalizując strzał właśnie w lewy róg bramki a następnie… uderzył piłkę głową tak, że wpadła w samo okienko
z prawej strony bramki. Bramkarz
Śląska stał zdezorientowany. Goście niezadowoleni z wyniku zaczęli grać brutalnie. Kopycki w ordynarny sposób uderzył Hermana,
raniąc go w twarz.
Śląsk był zespołem lepiej zorganizowanym i wyszkolonym
technicznie. Górował nad GKS
umiejętnościami i zorganizowaniem gry. Jednak to tyszanie
odnieśli efektowne zwycięstwo
dzięki ofiarnej grze i niezwykłej
ambicji. Za najlepszego strzelca ósmej kolejki uznany został
Szachnitowski, który został wybrany również do „Jedenastki
Sportu”
GKS Tychy: Cebrat, Trójca,
Piechaczek, Potrawa (63.Herman),
Brzozowski, Tuszyński (73.Czarnynoga), Janikowski, Białas, Rasek,
Kubica, Szachnitowski
Śląsk Wrocław: Kalinowski,
Balcerzak, Kopycki, Erlich, Gołkowski, Wanat, Z. Garłowski, Faber, I. Garłowski, Kwiatkowski,
Sybis.
Klaudiusz Slezak
List do redakcji
W dniu 01.03.2012 roku obchodzony był Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Pomimo
niesprzyjającej aury pod pomnikiem
Stefana Grota – Roweckiego zebrała się spora grupa kibiców oraz osób
związanych ze środowiskami patriotycznymi, aby oddać hołd Żołnierzom Wyklętym. Kibice złożyli
wieniec w barwach klubowych oraz
zapalili znicze. Następnie w świetle
odpalonych rac rozwinięte zostały flagi o treściach patriotycznych. Barwne race rozświetliły centrum miasta
wzbudzając zainteresowanie przechodniów. Efekt został wzmocniony
hasłem „cześć i chwała bohaterom”
słyszalnym w całym centrum miasta. Kibice zwrócili również uwagę
na problemy z emisją filmu „Historia Roja czyli w ziemi lepiej słychać”
Jerzego Zalewskiego. Filmowy „Rój”
– Mieczysław Dziemieszkiewicz był
dowódcą oddziału partyzanckiego
i działaczem antykomunistycznego
podziemia. (...)Na skutek niezrozu-
miałych działań Telewizji Polskiej
(współproducenta filmu) nie został on
do tej pory dopuszczony do emisji.
Mianem Żołnierzy Wyklętych określa się żołnierzy podziemia niepodległościowego walczących
z sowietyzacją Polski po 1945 roku.
Po zakończeniu II wojny światowej
uznali oni, iż jeden reżim został zastąpiony drugim. Sprzeciwiali się narzuconemu z zewnątrz systemowi komunistycznemu. Bronili kraju przed
zbrodniami popełnianymi przez UB,
MO i NKWD. (...)W latach PRL
–u zapomniani lub co najwyżej określani mianem „reakcyjnych bandytów” polegli w walce lub zostali skazani w pokazowych procesach. Dziś
ich potomkowie doczekali pełnej rehabilitacji. 1 marca został ustanowiony Narodowym Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych. W upamiętnienie
tego święta włączyli się kibice sportowi w całej Polsce, w tym także kibice
GKS Tychy.
Adrian Loska

Podobne dokumenty