We aren`t Angels: "Halestorm"

Transkrypt

We aren`t Angels: "Halestorm"
We aren't Angels:
"Halestorm"
Tytuł: Halestorm
Wykonawca: Halestorm
Gatunek: Hard Rock, Metal Alternatywny, Post-Grunge
Rok: 2009
Ilość utworów: 11 (+3)
Single: I Get Off, It's Not You, Familiar Taste of Poison, Bet U Wish U Had Me Back, Dirty Work,
Nothing To Do With Love
Jak dotąd Halestorm ma na swoim koncie zaledwie jeden studyjny album i jak już bystrze zauważyliście to ja
jestem tym szczęściarzem, który ma zaszczyt go zrecenzować. Jednak tu pojawia się pytanie: czy aby na pewno
jest to zaszczyt?
Krążek rozpoczyna się utworami ‘It’s Not You’ i ‘I Get Off’. Fizycznie są one podobne do siebie. Dość szybkie z
gitarami zarysowanymi w tle. Druga wyróżnia się elektronicznym przejściem między refrenem. Po nich jest nieco
spokojniejsze ‘Bet U Wish U Had Me Back’. Spokojniejsza, ale do ballad nie można jej zaliczyć. Ku mojemu
rozczarowaniu nie posiada ostrzejszych partii gitarowych. Za to następująca po niej ‘Innocence’ już tak. Można je
usłyszeć w na początku i przy refrenach. Podoba mi się w tym utworze moment kiedy Lzzy tak wysoko, mocno
śpiewa. Słychać jaki ma potężny i oryginalny głos. Dalej jest piękna ballada, ‘Familiar Taste of Poison’. Co prawda z
pierwszymi przesłuchaniami nie zwróciłam na nią większej uwagi, ale po wielokrotnym obejrzeniu teledysku,
przekonałam się do niej i bardzo ją polubiłam, jedna z moich ulubionych tutaj. Jest spokojna, ale nie nudna.
Dokładnie taka jaka być powinna. I od niej przechodzimy do pierwszego utworu, który poznałam od tego zespołu –
‘I’m Not an Angel’. Jak już może co bystrzejsi się domyślili, to od niej pochodzi nazwa naszej imprezy z racji tego, iż
jest to i moja, i Innej ulubiona piosenka. A jaka ona jest? Spokojna. Ma ciekawy tekst. I tytuł niezwykle adekwatny
do mojej skromnej osoby ;D Dziwi mnie fakt, że nie znalazła się ona w wśród tak dużej ilości singli. Z powodzeniem
mogłaby zastąpić chociażby utwór otwierający płytę. I tak po dwóch wolniejszych, spokojniejszych piosenkach
nadchodzi czas na rozruszanie. ‘What Were You Expecting?’ w tej roli sprawdza się idealnie. Jest szybka, Elizabeth
pokazuje wokalnie na co ją stać, a to wszystko przy akompaniamencie gitar i perkusji, która ze wszystkich
instrumentów zwraca na siebie największą uwagę. ‘Love/Hate Heartbreak’ ma charakterystycznie śpiewane ‘ Give it
all away, Take it all away’, które dość często pojawia się w zwrotkach. Jedyne co mi w niej przeszkadza to to, że tak
niespodziewanie się kończy. ‘Better Safe Than Sorry’ jest kolejnym spokojniejszym utworem. Dobrym utworem. I tu
nastąpi wyczekiwane ‘ale’. A brzmieć ono będzie: dlaczego tam nie ma więcej krzyczanych partii, więcej gitar,
jakiegoś ogólnego poweru i ogólnej pozytywnej energii? Trochę tego brak. Za to ‘Dirty Work’ to piosenka, która
zawiera wszystko czego w poprzedniej nie było. Pamiętam, że była pierwszą przeze mnie zapamiętaną z płyty, która
początkowo wydała mi się monotonna i strasznie słabo zróżnicowana. I na sam koniec jest jeszcze ‘Nothing To Do
With Love’, piosenka, której grzechem byłoby nie umieszczenie w najlepszych. Jest żywa, aż się ma ochotę odejść
od komputera i trochę poszaleć ;) Lzzy naprawdę daje czadu, a w moich oczach utwór wzrasta podwójnie przez
ciekawy tekst.
Normalnie nie wnikam w to jakie są bonusowe piosenki i ich nie opisuje z racji tego iż moje recenzje i tak są
niesamowicie długie, ale w tym wypadku mogę zrobić mały wyjątek. A bonusowe piosenki są trzy: ‘Tell Me Where It
Hurts’, ‘Conversation Over’ i ‘Dirty Mind’.Poziomem nie odstają do reszty, ale chyba znam je trochę za krótko by dać
którąś do najlepszych. Wszystkie trzy są dobrymi, rockowymi kawałkami.
Rzadko kiedy spotyka się zespoły rockowe z wokalistką, a nie wokalistą. No może nie aż tak rzadko, ale trzeba
przyznać, że w tym gatunku dominują faceci. Ten zespół jest taką miłą odmianą od tej reguły. Miłą, a nawet
podwójnie miłą zważywszy na to, że Lzzy potrafi śpiewać i ma naprawdę zajebisty, mocny głos. Nadaję się do tego i
nie usiłuje śpiewać na siłę. Oczywiście Halestorm nie tylko pod tym względem zawładnął moim sercem. A czym
jeszcze? Dobrymi tekstami chociażby. Przeczytałam tłumaczenia większości piosenek z tej płyty i nie mam żadnych
zastrzeżeń. W pisaniu wszystkich utworów brała udział Elizabeth, a w jeden utwór zaangażował się nawet Ben
Moody (dla niewtajemniczonych ex członek Evanescence). Jedyną rzeczą na płycie, która mi przeszkadzała z
początku to dość słabe zróżnicowanie. Może nawet nie o to chodzi, bo piosenki można rozróżnić i zlewały mi się ze
sobą zaledwie trochę na początku, ale są do siebie podobne i ciężko mi je było opisać stąd mały minusik przy
ocenie. Ja jak to ja, muszę jeszcze dodać, że trochę za mało było mi tu brzemienia gitar. Na pierwszy plan wysunął
się Arejay z perkusją, a było tak w większości piosenek i te gitary były tak bardziej zepchnięte w tło. I to by było na
tyle co do minusów. W rzeczy, które mi się podobały już się zagłębiać nie będę bo tak się już za bardzo rozpisałam.
A wracając do pytania z początku, myślę, że warto jest poznać płytę i cieszę się, że to akurat ja mogłam to zrobić i
podzielić się z Wami moją opinią. A jeżeli o ocenę chodzi, to co innego mogę dać jak nie celujący? :D
Najlepsze utwory: 'Familiar Taste of Poison', 'I'm Not an Angel', 'What Were You Expecting?', 'Love/ Hate
Heartbreak', 'Dirty Work', 'Nothing To Do With Love'
Najgorsze utwory: –
Ocena: ★★★★★★-
Metaliczna
Skomentuj tutaj

Podobne dokumenty