pdf, size 0.53 MB
Transkrypt
pdf, size 0.53 MB
2 NIEDZIELA JAN PAWEŁ II NIE ŻYJE 3 KWIETNIA 2005 Polska dostała króla, o jakim śniła Adam Michnik: Powiedział do nas: „Nie lękajcie się!” – i w ten sposób skierował tysiące ludzi ku trudnej sztuce godnego życia yliśmy w epoce Jana Pawła II – bo tak będzie nazwane ostatnie ćwierćwiecze – Papieża, który odmienił Kościół katolicki, odmienił Polskę, odmienił świat. Wreszcie – odmienił każdego z nas. Wierzymy, że na lepsze, bowiem odwoływał się do tego, co w każdym człowieku jest dobre i szlachetne. Nakazywał zaś wyrzeczenie się tego, co podłe i małostkowe – choćby na chwilę. Przymykamy oczy i widzimy Jana Pawła II w oknie na placu św. Piotra w Rzymie 16 października 1978 r., i słyszymy niezapomniany okrzyk: Habemus papam! A potem: w Warszawie i Gdańsku w epoce stanu wojennego i w Sejmie, gdy Polska była już demokratyczna i niepodległa. W znacznej mierze dzięki Janowi Pawłowi II. Czesław Miłosz zanotował w swym dzienniku 1 września 1988: „Na dnie swojej nędzy Polska dostała króla, i to takiego, o jakim śniła, z piastowskiego szczepu, sędziego pod jabłoniami, nieuwikłanego w skrzeczącą rzeczywistość polityki. Jego stolica najpierw w Krakowie z tamtym środowiskiem »Tygodnika Powszechnego« i »Znaku«, następnie w Rzymie. Król nosiciel wiary mesjanicznej, głęboko przekonany, że istnieje państwo duchów, gdzie odbywają się zapasy, zmagania, triumfy, tuż obok tej drugiej historii żywych, ale w ścisłym związku (...). Podróże Jana Pawła do Polski mogą być rozumiane jako walka toczona w zaświatach o jej duszę. Jakby każde łączenie się tysięcy jego słuchaczy w braterskiej miłości, choćby na krótko, poruszało niebiosa, zdarzało się razem i tam, i tu na ziemi. Czyżby wiedział z góry, że ze zbiorowego poniżenia potrafi ludzi podnieść w insurekcji bezkrwawej? Że może nastąpić coś takiego jak »Solidarność«, na miarę niekrwiożerczych nawyków tego ludu? I jakby odpowiedź symboliczna na pytanie Stalina: A ile papież ma dywizji?”. Innym razem Miłosz zapisał: „Wśród mężów stanu, monarchów, wodzów XX w. ani jednej postaci, która by odpowiadała naszemu obrazowi królewskiego majestatu, z wyjątkiem Karola Wojtyły. Tylko on mógłby naprawdę grać królów Szekspira”. Trudno dodać coś do słów poety. Jan Paweł II bronił tego, co niezmienne w odmieniającym się świecie; był – w tej samej mierze – papieżem twardej obrony zasad i dawcą permanentnego miłosierdzia dla błądzących. Był papieżem świadectwem i papieżem dyplomacji, choć bardziej świadectwa niż dyplomacji. Był papieżem, który uczył odwagi i heroizmu, ale dobrze rozumiał sens kompromisów w życiu publicznym i przestrzegał przed śmiercionośną logiką odwetu. Ż GAZETA WYBORCZA u WWW.GAZETA.PL Watykan, 21.37 Jan Paweł II odszedł do lepszego ze światów wczoraj o godz. 21.37. Podobno – choć nie potwierdzono tego oficjalnie – tuż przed śmiercią powiedział „Amen” KORESPONDENCJA Tomasz Bielecki Jarosław Mikołajewski WATYKAN dy Jego serce przestało bić, wierni na placu Świętego Piotra wciąż modlili się o zdrowie Jana Pawła II. Wiadomość podana przez media całego świata wolno docierała do tłumu. Watykan potwierdził ją ok. 21.50 drogą elektroniczną. Ok. 22 rozbrzmiał dzwon Bazyliki św. Piotra, obwieszczając Rzymowi i światu śmierć Jana Pawła II, a chwilę potem zebranym na placu o śmierci Papieża powiedział arcybiskup Leonardo Sandri. Tysiące ludzi na chwilę przerwało odmawianie różańca. Zapadła cisza, pochyliły się głowy, niektórzy klękali. Po kilku minutach wrócono do modlitwy. – Przyszliśmy tu, by odprowadzić naszego ojca na drugą stronę. Wiedzieliśmy, że z tej drogi nie ma już odwrotu. Ale On sam pokazał, jak ufać Bogu do samej śmierci – mówił jeden z włoskich biskupów. G By jak najmniej cierpiał Rzym już w piątek wieczorem oczekiwał na odejście Papieża, jednego z największych w dziejach. Ucichły spekulacje dziennikarzy, pielgrzymi i rzymianie na placu św. Piotra z różańcami modlili się już tylko o to, by Papież jak najmniej cierpiał. W sobotę przed południem wątpliwości nie pozostawił komunikat rzecznika Watykanu Joaquina Navarro Vallsa. Poinformował on, że stan zdrowia Papieża pozostaje bardzo ciężki i pojawiły się momenty utraty świadomości. To mogło oznaczać już tylko jedno. Wkrótce potem kardynał Joseph Ratzinger powiedział, że Papież jest świadom, że umiera, i pożegnał się już ze swymi najbliższymi współpracownikami. Przez większość dnia Papież zachowywał świadomość, ale coraz częściej i na coraz dłuższe chwile zapadał w śpiączkę. Plotką okazała się poranna wiadomość, że Jan Paweł II podyktował list. Rzecznik Watykanu Joaquin Navarro Valls przekazał jednak od Papieża poruszającą wiadomość. Otóż w piątek późnym wieczorem opowiedziano Janowi Pawłowi II o tysiącach młodych ludzi czuwających na placu św. Piotra. – Z jego słów – powiedział rzecznik – można było odczytać następujący przekaz: „Szukałem was, teraz przybyliście do mnie i za to wam dziękuję”. Papież najprawdopodobniej umarł w gorączce. Ostatni komunikat rzecznika Watykanu z godz. 19 mówił, że gorączka jest bardzo wysoka. Piosenki, okrzyki, modlitwy Na placu przybysze z całego świata chcieli, by Jan Paweł II na łożu śmierci był pewien, że oni są przy nim. Jeszcze na pół godziny przed wiadomością o śmierci Papieża Hiszpanie z gitarami śpiewali skoczne piosenki na cześć „ukochanego Ojca”. Pielgrzymi z Ameryki Łacińskiej okrzykami próbowali sięgnąć do jego apartamentów. Jak w czasach, kiedy młody Jan Paweł II na wezwania z placu wychodził do swego okna. Polacy klęczeli na placu w milczeniu. – To dla nas koniec dotychczasowego życia. Nic już nie będzie takie samo – mówili nam pielgrzymi z Krakowa. Po 19 na telebimach na placu św. Piotra pokazywano już tylko trzy rozświetlone okna papieskiego apartamentu. Sto tysięcy ludzi wiedziało, że czuwają przy łożu śmierci Papieża. – To chyba już. Niech Bóg go prowadzi – mówił duszpasterz pielgrzymów z Sycylii. Tradycje pośmiertne Półgodzinne opóźnienie w ogłoszeniu wiernym wiadomości o śmierci Papieża to wynik tradycyjnych rytuałów, zgodnie z którymi potwierdza się śmierć biskupa Rzymu. Śmierć Papieża stwierdził na podstawie orzeczenia lekarzy prefekt domu papieskiego abp James Harvey. To on ogłosił dostojnikom zgromadzonym w Pałacu Apostolskim: „Papież zmarł”. Zgodnie z tradycją wszyscy dostojnicy powinni w tym momencie uklęknąć i w porządku hierarchii podejść do Zmarłego i ucałować jego dłoń. Tradycja mówi, że kardynał kamerling (jeden z opiekunów domu papieskiego) – obecnie Eduardo Martinez Somalo – powinien podejść do łoża Papieża i po lekkim uderzeniu młoteczkiem w jego czoło jeszcze raz potwierdzić: „Papa mortuus est” (Papież jest martwy), po czym zdjąć z jego palca pierścień biskupi. Tak się zapewne stało. Kamerling zapieczętował też pokój i gabinet Papieża. Rzymowi i światu wiadomość o śmierci Papieża ogłasza jego rzymski wikariusz kard. Camillo Runi. Zgodnie z przygotowanymi w 1996 r. zaleceniami Jana Pawła II, papieża po śmierci można pokazać i fotografować dopiero ubranego w szaty pontyfikalne, i to wyłącznie za zgodą kamerlinga. Nie wiadomo, kogo Papież wyznaczył na opiekuna swej spuścizny literackiej, która nie podlega tradycyjnym przepisom o sukcesji Papieża. Pogrzeb w środę? Uroczystości żałobne będą trwać dziewięć dni. Zgodnie ze zreformowanymi przez Jana Pawła II regułami pogrzeb papieża powinien się odbyć między czwartym a szóstym dniem po jego śmierci. Najprawdopodobniej – zgodnie z wielowiekową tradycją – będzie to dzień czwarty, czyli środa. Zapewne w poniedziałek trumna zostanie publicznie pokazana. Kościołem rządzi teraz kolegium kardynałów. Ich najważniejszym zadaniem jest przygotowanie konklawe, które zacznie się najwcześniej w dziesiątym dniu od śmierci Papieża. Do czasu nowego wyboru kamerling domu papieskiego opiekuje się Pierścieniem Rybaka (biskupim pierścieniem Papieża) oraz ołowianą pieczęcią, z jaką wysyłane są listy apostolskie. W nocy Rzym płacze Po północy z soboty na niedzielę nad placem Świętego Piotra unosi się wiara, wdzięczność i przyjaźń. Rzym płacze. Płaczą katolicy, płaczą muzułmanie, płaczą ludzie, którzy przyzwyczaili się widzieć w swoim kapłanie sąsiada i przyjaciela. W każdym barze, w każdej lodziarni mówi się tylko o Nim. On sam uśmiecha się ze zdjęć wciąż tym samym uśmiechem, który kierował do dzieci z Europy, Afryki czy Azji. Zatrzymuję zakonnika na Via Paolo VI. Opiera się o ścianę. – Takiego człowieka jeszcze tutaj nie było – mówi. u ZDJĘCIA: Krzysztof Miller, Adam Kozak ył znakiem czasu i znakiem sprzeciwu wobec swoich czasów; mówił swoim czasom: „tak, tak, nie, nie”. Potrafił przebaczać i uczył sztuki przebaczania. Chwila, gdy odwiedził w więzieniu swego niedoszłego mordercę, zostanie na zawsze symbolem prawdziwego sensu przesłania chrześcijańskiego dla świata. Potrafił też prosić o przebaczenie wszystkich, którym Kościół wyrządził krzywdę: chrześcijan innych obrządków, wyznawców islamu, Żydów. Stawiał wysokie wymagania: sobie, Kościołowi i światu. Nam wszystkim. Dlatego nieraz wzbudzał sprzeciw. Nigdy jednak słowa sprzeciwu nie zmieniały szacunku i podziwu dla Piotrowego następcy w Rzymie. Zawsze był zwiastunem wiary, nadziei i miłości. Poznał osobiście dwa najstraszniejsze demony XX w.: totalitaryzm nazistowski i totalitaryzm komunistyczny. Cienie Auschwitz i Kołymy towarzyszyły nieprzerwanie jego nauczaniu. Dlatego rozumiał grozę dyktatur i tę intymną więź łączącą kłamstwo z przemocą. W epoce etnicznych i religijnych wojen i nienawiści głosił potrzebę pojednania i przebaczenia; wciąż uporczywie przekazywał swój znak pokoju. Dla nas, ludzi zakorzenionych w tradycji opozycji demokratycznej, Komitetu Obrony Robotników i „Solidarności”, był Jan Paweł II jasną pochodnią prawdy i wolności w mroku hipokryzji, konformizmu i strachu. Powiedział do nas: „Nie lękajcie się!” – i w ten sposób skierował tysiące ludzi ku trudnej sztuce godnego życia. B esteśmy dziś smutni; czujemy się osieroceni. Największy autorytet Polaków nigdy już nie zwróci się do nas ze słowami pocieszenia czy pouczenia. Ale zarazem dziękujemy przecież losowi, że pojawił się w naszym życiu ten niezwykły namiestnik Chrystusa, który uczynił tyle dobra. J ADAM MICHNIK Młodzi rzymianie na pl. św. Piotra, tak jak ludzie na całym świecie, nie wstydzili się łez 2