Biuro projektowe
Transkrypt
Biuro projektowe
OD REDAKCJI W tym numerze iN zaglądamy na własne, polskie podwórko – chociaż okładka może sugerować, że będzie o egzotycznych podróżach. ;-) Chłopiec skaczący po ażurowej sofie Lolah Kennetha Cobonpue po prostu urzekł nas – energią, radością, swobodą. Te emocje są spójne z tym, o czym chcemy opowiedzieć w tym numerze: o radości tworzenia. Nowych wzorów użytkowych, wnętrz, obrazów, murali, książek, przedsięwzięć biznesowych – made in Poland. Fot. Lena Niedaszkowska Celem, jaki założyliśmy sobie powołując od życia iN, jest odbrązowienie pojęcia „design”, opowiadanie o nim bez zadęcia (tak jak o innych zagadnieniach przez nas poruszanych). Bo DESIGN JEST DLA LUDZI, a designerzy- wbrew popularnej opinii, że to odrealnieni, niejednokrotnie zadufani w sobie artyści – są najczęściej pasjonatami, którzy podchodzą do projektowania z ciekawością, energią, zaangażowaniem. Jednocześnie z dozą praktycyzmu i świeżym spojrzeniem dziecka. W kwietniowym numerze iN Tomek Rygalik powiedział (w bardzo nienadętym wywiadzie przeprowadzonym przez Basię Komorowską) o wielkich nazwiskach designu: „To są bardzo fajni, przyziemni ludzie”. Jeden z takich wielkich, Philippe Starck, powtarza zaś do znudzenia: „Design pozbawiony poczucia humoru jest nieludzki”. Tacy są też na ogół nasi polscy projektanci – bezpretensjonalni, obdarzeni poczuciem humoru, pomysłowością i niewyczerpywalną energią do tworzenia. Wystarczy spojrzeć na tegoroczną, czwartą z kolei, edycję konkursu must have. W pierwszym etapie plebiscytu znalazło się około 360 propozycji, spośród których wyłoniono 60 najciekawszych. Na ich przykładzie widać, jak rodzimi projektanci bardzo starają się, aby uczynić nasze życie wygodniejszym, przyjemniejszym i ładniejszym. Z roku na rok przybywa fajnych – praktycznych i estetycznych przedmiotów i – co ważne – przybywa amatorów na dobre, polskie rzeczy. Te dobre, polskie „rzeczy” to także wnętrza – coraz bardziej odważne i szyte na miarę, a nie na pokaz; malarstwo (tutaj podobnie: przy wyborze obrazu liczy się własne oczarowanie a nie to, co narzucają nam inni – tak twierdzi Justyna Napiórkowska, a kto jak kto, ale ona się zna :-)); blogosfera (uprzedzamy: nasz przewodnik – tak jak wybór przedstawionych w tym numerze artystów – jest subiektywny) i przedsiębiorczość – pokusiliśmy się o przybliżenie kilku wybranych polskich firm z branży wnętrzarskiej i zrobienie listy wartych polecenia sklepów internetowych. Mamy nadzieję, że leżąc leniwie na plaży, w hamaku, czy po prostu na sofie – jeśli już jesteście po urlopie – z przyjemnością zrelaksujecie się przy lekturze. Bo my staramy się, żeby Wasze kontakty w prasą były wygodniejsze, przyjemniejsze i pełne miłych doznań estetycznych. Z pozdrowieniami Z pozdrowieniami Redaktor naczelna iN Magazynu