Światło na niepogodę

Transkrypt

Światło na niepogodę
Światło na niepogodę
Utworzono: czwartek, 07 stycznia 1999
Światło na niepogodę
Czy widzi pan aurę wokół każdego człowieka - pytają prześmiewcy. Alojzy Brol nie dał się
wyprowadzić z równowagi podczas prelekcji, które prowadził w stołówce Ośrodka Profilaktyki
Zdrowotnej "Górnik" w Łebie. - Lecznicze właściwości światła spolaryzowanego i lamp do
koloroterapii wyjaśnia fizyka, niestety nie wszyscy uważali na lekcjach w szkole - mówił.
Jego ojciec, dziadek i pradziadek zarabiali na życie w kopalni "Bobrek". On także pracował w górnictwie. Debiutował zawodowo w
Piekarach Śląskich. Kilka razy zmieniał miejsce zatrudnienia. Pracował w kopalniach "Orzeł Biały" i "Rozbark", w bytomskim
Przedsiębiorstwie Robót Górniczych, Przedsiębiorstwie Budowy Szybów. Ponad trzy lat spędził na kontrakcie w kopalni boksytu w
Czarnogórze.
- W Jugosławii miałem wypadek. Ze skały oberwała się łata i docisnęło mnie. Miałem kompresyjne złamanie kręgosłupa. Lekarze z
urazówki w Piekarach Śląskich uratowali mnie przed kalectwem. To oni pokazali mi lecznicze właściwości światła - wspomina Brol.
Rok po wypadku wrócił do górnictwa. Działy maszynowe to było dla niego naturalne miejsce pracy, zgodne ze zdobytym
wykształceniem. Na emeryturze przypomniał sobie o światłoterapii, która wyciągnęła go z poważnego urazu i przywróciła mu
sprawność. Szukał dla siebie pomysłu na życie z dala od kopalni. Nie chciał przesiadywać przed telewizorem lub w barze. Zapisał się
do szkoły. Ukończył dwuletnie technikum rehabilitacji w Bytomiu. Został także dyplomowanym masażystą. Od pięciu lat niesie
osobom chorym i niepełnosprawnym ulgę w cierpieniu. Prowadzi prelekcje o koloroterapii. Jest dystrybutorem lamp nowej generacji
do takich zabiegów.Współpracuje z lekarzami. Znają go nie tylko wczasowicze z Łeby. Dużo czasu spędza z pacjentami ośrodków
rehabilitacyjnych m.in. w Reptach Śląskich, Iwoniczu, Krynicy Górskiej, w Zakopanem.
- Gdy w Piekarach naświetlano mój kręgosłup, wstydziłem się pytać lekarzy, jak to działa. Kiedy już mogłem chodzić o własnych
siłach, wypożyczyłem z biblioteki wszystkie książki o świetle i optyce. Czytałem nawet szkolne podręczniki z fizyki. Rodzina była
zaskoczona tą moją edukacyjną pasją. A kiedy ujawniłem, że zaczynam prowadzić zabiegi koloroterapii, to patrzyli na mnie jak na
kosmitę - wspomina emerytowany górnik.
Brol ma trzy dorosłe córki. W domu każdej z nich jest lampa do koloroterapii.
- Wszyscy bliscy mi ludzie przekonali się, że światło jest najlepszym lekarzem. Dla niego nie ma rzeczy niemożliwych. Gdy dziecko
ma katar, to nie podajemy mu kropli do nosa, lecz sadzamy przed lampą. Wynikają z tego czasami zabawne sytuacje. Mój wnuczek
zaczął kiedyś naświetlać szybę, która się potłukła, ponieważ myślał, że w ten sposób ją sklei - śmieje się technik rehabilitacji i
masażysta.
Rehabilitant tłumaczy słuchaczom, dlaczego zabiegi przez oczy wspomagają układ immunologiczny. Ma tabelę z 200 schorzeniami,
które można łagodzić, bądź leczyć światłem. Nie musi zaglądać do "ściągi", by dobrać odpowiedni filtr dla pacjenta. Nauczył się
rozpoznawać schorzenia po barwnych sygnałach wysyłanych przez mózg pod wpływem światła.
- Nie jest to oczywiście pełna diagnoza lecz tylko ustalenie chorobowego ogniska. Zdrowy człowiek, gdy zamknie oczy po
dziesięciominutowym wpatrywaniu się w białe, spolaryzowane światło nie ma różnokolorowych mroczków pod powiekami. Jeżeli
pacjent "widzi" czarne plamy, to jest to sygnał urazów psychicznych lub depresji. Żółte mroczki są oznaką niedomogów układu
trawiennego - wylicza Brol.
Pacjenci zamykają oczy i opowiadają, jakie plamy krążą im pod powiekami. A specjalista światłoterapii oznajmia, kogo boli kręgosłup,
kto ma cukrzycę lub kłopoty z przewlekłą anginą, z prostatą. Wtedy nikt się już nie śmieje.
- Światłoterapia nie polega na wierze w cudowną moc lampy, lecz na prawach fizyki. Każdy człowiek 75 procent energii niezbędnej do
życia czerpie ze światła, a tylko 25 procent z pożywienia - tłumaczy Brol.
Nie potrafi policzyć wszystkich osób, które korzystały z jego rehabilitacyjnych umiejętności. Bywa wzywany do domów ciężko chorych
ludzi. Prowadzi światłoterapie w szpitalach, klinikach, sanatoriach, ośrodkach opiekuńczych. Lampy, których dystrybucją się zajmuje,
mają certyfikaty i są refundowane ze środków PFRON-u.
- Są osoby, których na pewno nie zapomnę. Jedną z nich jest 11-letnia Ewa z Olesna. Gdy ją poznałem, była osobą leżącą. Od
urodzenia cierpi na czterokończynowe porażenie mózgowe. Dziś chodzi podpierając się na balkoniku - cieszy się rehabilitant.
W małej wiosce na Opolszczyźnie lampę do światłoterapii zamówił sobie mężczyzna po czterdziestce, ponieważ chciał uśmierzyć
swoje bóle kręgosłupa. Brol zaproponował, by lecznicze zabiegi zastosowano także wobec jego teściowej, która po udarze mózgu
przez siedem lat leżała niczym bezwładna kłoda.
- Zastosowałem dawkę uderzeniową, po półtoragodzinnym naświetlaniu białym światłem spolaryzowanym kobieta zaczęła ruszać
prawą ręką. Ustąpił niedowład i przykurcz, który utrzymywał się latami. Po niespełna czterech miesiącach, gdy przyjechałem z
kontrolną wizytą do tej rodziny, zastałem panią Matyldę w ogródku. 80-letnia staruszka plewi rabatki - opowiada Brol.
Na emeryturze Brol zdobył nowy zawód i radość życia. Twórca fototerapii, duński lekarz, prof. Ryberg Finsen w 1903 roku otrzymał
Nagrodę Nobla za wyleczenie pacjenta z gruźlicy skóry za pomocą wiązki światła (lampę łukową nazwano jego nazwiskiem).
Rehabilitant i masażysta z Kalet na tak spektakularne sukcesy nie liczy. Jest dumny, że pomaga ludziom odzyskać zdrowie lub
zmniejszyć ich dolegliwości. Cieszy go, że leczenie światłem widzialnym jest coraz powszechniej stosowane w psychiatrii,
dermatologii, w terapii przeciwbólowej przy schorzeniach reumatycznych, zwyrodnieniach stawów lub kręgosłupa. Lampy do
światłoterapii nowej generacji (z korowymi filtrami) są używane także w gabinetach kosmetycznych. Nie emitują promieni UV i
podczerwieni. Dzięki temu są bezpieczne. Brol uważa, że "kąpiele w kolorach" (tak nazwa światłoterapię) są dobre na każdą
niepogodę życia. I co istotne, nie można ich przedawkować, w przeciwieństwie do sztucznego opalania.
Jolanta Talarczyk
Szukamy nowości medycznych
Mówi STANISŁAW WAŁEK, dyrektor Ośrodka Profilaktyki Zdrowotnej "Górnik" w Łebie:
- Alojzy Brol i Elżbieta Pawlik, specjaliści koloroterapii wstrzelili się w zapotrzebowanie naszych wczasowiczów. Staram się uważnie
słuchać ludzi, którzy od lat przyjeżdżają na wakacje do Łeby. Górnicy nie zostawiają w domu schorzeń dróg oddechowych. Coraz
więcej dzieci ma problemy alergiczne. Niemal co druga dorosła osoba uskarża się na bóle kręgosłupa. Dlatego już w latach 90.
zastąpiliśmy tradycyjne kiedyś wczasy pobytowe - leczniczymi. W naszym ośrodku do dyspozycji wczasowiczów każdego dnia są
lekarze. Ofertę profilaktyki zdrowotnej rozbudowujemy, co roku proponując coś nowego. Zaczynaliśmy od badań spirometrycznych i
inhalacji. Dziś proponujemy kilkanaście różnorodnych zabiegów rehabilitacyjnych i leczniczych. W czasopismach medycznych
szukam nowinek. Od wielu lat na różne swoje dolegliwości stosuję światłoterapię, której nowocześniejszą odmianą jest koloroterapia.
tal