Frassatianum
Transkrypt
Frassatianum
Frassatianum Gazeta parafii bł. Piotra Jerzego Frassatiego w Lublinie – LSM – grudzień 2007 5(22) Rok X Przewielebny Księże Proboszczu i Kanoniku Leszku! Umiłowani Parafianie parafii p.w. Bł. Piotra Jerzego Frassatiego! Ks. Jarosław M. Popławski A na ziemi pokój… Ewangelista Łukasz przybliżając moment narodzenia Syna Bożego pisze, że zastępy aniołów zebrały się przy Nowonarodzonym i wielbiły Boga słowami: „Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania” (2, 14). Spróbujmy zatem poczynić krótką refleksję, by zastanowić się, co w efekcie oznacza, że Jezus Chrystus „Książę Pokoju” (por. Iz 9, 5 – 6; Za 9, 10) pragnie także teraz, by łaska Bożego pokoju zagościła pośród świata. Co więcej, dlaczego On chce zwłaszcza, by Jego „pokój” stał się jedną z nadrzędnych wartości w życiu tych wszystkich, którzy poprzez tajemnicę Wcielenia mają możliwość odkrycia godności swego powołania. Wraz z podziękowaniem Waszej Wspólnocie Parafialnej za gościnę okazywaną Księżom Studentom Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiej pochodzącym z Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej, pragnę podzielić się z Wami dobrym słowem Życzeń z okazji Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku 2008. Najpierw raduję się z Wami patronem parafii bł. Piotrem Jerzym Frassatim. Jest On wyzwaniem do sięgania po szczyty Świętości w ramach twórczego i odpowiedzialnego zaangażowania się w życie społeczne. Podziwiam dynamizm duszpasterski i budowlany Waszego Pasterza. Życzę Ks. Kanonikowi zdrowia i mocy Ducha do kontynuacji tak wspaniałego dzieła jakim jest budowa kościoła widzialnego. Jeszcze bardziej życzę budowy kościoła niewidzialnego, jakim jest żywa świątynia Boga każdego z wiernych świeckich w parafii. Wam Umiłowani Wierni Świeccy, życzę, byście stawali się wiernymi uczniami, a równocześnie świadkami Nowonarodzonego Zbawiciela i Nauczyciela Jezusa Chrystusa. Módlmy się gorąco, aby Boże Dziecię przemieniało i uświęcało umysły i serca wierzących, a swoim ubóstwem, prostotą i pokorą fascynowało poszukujących prawdy i miłości. Z zapewnieniem o pamięci w modlitwie + Bp Paweł Socha Biskup Sufragan Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej Ks. Proboszcz z Biskupem Pawłem Sochą w Pałacu Biskupim w Zielonej Górze Na temat „pokoju” czytamy już w licznych starotestamentalnych proroctwach. Ogólnie można powiedzieć, iż utożsamiany był jako owoc zawartego przymierza, albo pewnego rodzaju stan zapewniający bezpieczeństwo i łaskę Bożego błogosławieństwa. Dlatego m. in. prorok Izajasz (VIII wiek przed Chrystusem) świadom był, że w osobie zapowiadanego Mesjasza Bóg zrealizuje wszystkie obietnice zbawcze. Stąd z głębokim przekonaniem mówił: „Wielkie będzie Jego [Mesjasza] panowanie w pokoju bez granic” (9, 5). Prorok wierzył przy tym, iż jedynie Bóg jest dawcą autentycznego „pokoju” skoro wołał: „Panie użyczysz nam pokoju” (26, 12). Z kolei inny z Bożych mężów, prorok Malachiasz (żył prawdopodobnie w V wieku przed Chrystusem) wiedział, że Bóg Izraela jest Bogiem Przymierza, który pragnie, aby Jego naród doświadczał faktycznie, iż prawdziwe przymierze jakie Bóg zawarł, jest „przymierzem życia i pokoju” (por. Ml 2, 5). 2 Wiele podobnie brzmiących tekstów świadczących o wartości „pokoju”, jako szczególnego daru Boga możemy znaleźć na kartach Biblii. Dla nas „dzieci światłości” niezmiernie ważne jest także stwierdzenie samego Jezusa, który odniósł się do znaczenia i roli „pokoju” m. in. w „Kazaniu na górze” (por. Mt 5, 3-12). Mateusz relacjonując wspomniane wezwanie pisze: „błogosławieni, którzy wprowadzają pokój [niektórzy tłumaczą: „czyniący pokój”], albowiem oni nazwani będą dziećmi Bożymi” (5, 9). Zatem, co dla nas oznacza ów „błogosławiony pokój”, który przyniósł światu swoim narodzeniem Syn Boży? W Biblii wyrażenie „pokój” (szalom) oznaczało pozdrowienie albo błogosławieństwo; „pokój” wyrażał także sytuację przeciwną wobec wojny. Jednak ważnym jego znaczeniem było przekonanie, że „pokój” to odniesienie się do czasów eschatologicznych, a więc panowania Boga, który przynosi łaskę zbawienia. Tego rodzaju wizja Bożego „pokoju” miała także swoje konsekwencje. Mianowicie, ten kto „wprowadza – czyni – pokój” wyraża równocześnie postawę otwartą na pojednanie z bratem. To także postawa człowieka, który w imię Bożego „pokoju” czyni wszystko, aby także inni ludzie mogli rozwijać się i żyć w warunkach, które są zgodne z zamysłem Stwórcy. Co więcej, można powiedzieć, iż „czyniący pokój”, to także taki człowiek, który w duchu sprawiedliwości akceptuje wszystkie prawa przysługujące człowiekowi jako jednostce. Wracając zatem do punktu wyjścia, należy postawić pytanie: czy przeżywając radość ze świąt Bożego Narodzenia, nie zatraciliśmy w nich tego, co ważne i niezmienne? Czy uświadamiamy sobie, że Jezus Chrystus także i dziś pragnie obdarzyć łaską swego „pokoju” serce człowieka, który będąc „dzieckiem Boga”, ma stać się także „siewcą Bożego pokoju”. Warto zatem, by trwając w dziękczynieniu za dar naszego odkupienia, jak i dar „Bożego synostwa”, przywoływać również w ufnej refleksji słowa Apostoła Narodów, który przekonuje: „On [Jezus Chrystus] bowiem jest naszym pokojem” (Ef 2, 14) dlatego też niech i „sercami waszymi rządzi Chrystusowy pokój” (Kol 3, 15). Zatem, niech życzenia Bożego „pokoju”, które przy okazji bożonarodzeniowych świąt kierujemy do naszych bliskich, przyjaciół i znajomych przepełniały nasze serca, byśmy doświadczając tej łaski sami, zapragnęli Boga lepiej poznać, co więcej, zachwycili się Nim na nowo i z Jego pomocą byśmy stali się „siewcami pokoju”, tego „pokoju”, który obok miłości i radości jest owocem Ducha Świętego (por. Ga 5, 22). Frassatianum Ks. Jarosław Orkiszewski Odnów w nas Panie swoje podobieństwo... Ilekroć przychodzi mi przepowiadać Słowo Boże, przypominam sobie stwierdzenie starożytnego filozofa Sokratesa, który mawiał: „Milcz albo powiedz coś mądrzejszego od milczenia”. Nie o mądrość słowa jednak chodzi, czy doskonały dobór wyrazów, ale o podzielenie się drobiną swojej wiary, świadectwem życia, ukazaniem tego, co Bóg czyni z sercem człowieka, który szuka Jego Oblicza. Stąd też moja pozytywna odpowiedź na zaproszenie ks. Proboszcza, abym przeprowadził rekolekcje adwentowe. A w nawiązaniu do mądrości Sokratesa sam Jezus mówi: jeśli oni zamilkną, kamienie wołać będą! (Łk 19,40) Człowiek wierzący nieustannie przychodzi do Boga z prośbą o pomoc, o jego błogosławieństwo, łaskę, opiekę. Adwent przypomina nam wszystkim bardzo mocno także inną prawdę, a mianowicie, że sam Pan Bóg przychodzi także do człowieka, że pragnie być blisko każdego z nas, że dla Niego każdy z nas jest wyjątkowy, jedyny i niepowtarzalny – wystarczy przypomnieć sobie przypowieść o zabłąkanej owcy, która towarzyszyła naszemu spotkaniu, by odczuć troskę Pana. Jezus przychodzi i staje się jednym z nas. Kiedy czytamy ewangelię, możemy zauważyć, jak bardzo ludzie ze wszystkich stron garnęli się do Mistrza z Nazaretu, jak pragnęli słuchać Jego słów, widzieć znaki i cuda, nade wszystko jednak być z Nim! Czy już wtedy widzieli w Nim Bożego Syna? – nie wiem. Wiem jednak na pewno, że dostrzegali w Jezusie wspaniałego, dobrego człowieka, który żył miłością Boga, nazywając Go Ojcem. Jak piękny jest człowiek kiedy jest człowiekiem! Takie zdanie usłyszałem kiedyś i bardzo mi się spodobało. Zapamiętałem je, choć było to bardzo dawno temu. Może jeszcze wtedy nie myślałem o wstąpieniu do seminarium. Kiedy zostałem księdzem, odkryłem piękno i głębię modlitwy Kościoła, jak choćby to, co zawarte jest w V modlitwie eucharystycznej, gdzie modlimy sie do Boga słowami: Umocnij swój Kościół Ciałem i Krwią swego Syna i odnów w nas swoje podobieństwo. Często modlę się tymi słowami i proszę Pana, by odnowił i odnawiał we mnie swoje – Jego podobieństwo, bym stał się człowiekiem na miarę Chrystusa! Taka odnowa jest możliwa tylko dzięki osobistej więzi i relacji z Jezusem! Tylko wtedy człowiek będzie mógł także z ufnością stanąć u kresu adwentu swojego życia i powiedzieć: jestem gotowy na Sąd Boży. Tymczasem wiele mamy jeszcze do zrobienia. Często mówimy: My mamy Pana Boga, znamy Go! Jednak czy grudzień 2007 Pan Bóg ma nas? Czy posiada moje serce? W jakim stopniu należę do Tego, który mnie stworzył, który podtrzymuje moje życie? Który pragnie rodzić się w moim sercu, w takim samym stopniu, jak na ołtarzu podczas mszy św., jak niegdyś w Betlejem? Kiedy w czas Narodzenia Pańskiego będziemy kolędowali i wzajemnie składali sobie życzenia, miejmy także czas na modlitwę przy symbolicznej, tradycyjnej stajence z Nowonarodzonym. Niech każdy z nas zapatrzy się na Jego uniżenie, pokorę, delikatność, a On obdarzy nas pokojem i miłością, łaską cierpliwości oraz łagodności, swoją Miłością wszak jest Emmanuelem, czyli Bogiem z nami! Warto zatem zadać sobie wtedy pytanie: czy jestem do Niego podobny? Tak naprawdę od nas zależy, czy będzie Bogiem w Nas!? Czy będziemy dla siebie bardziej życzliwi, znajdziemy czas dla bliźniego, albo choćby miłe słowo, czy stać nas będzie na wyciągnięcie pomocnej dłoni... By tak się stało, prośmy z głębi serca, byśmy zawsze byli ludźmi godnymi i głodnymi Boga, by On sam odnowił w nas swoje podobieństwo. Niech tak się stanie, a wtedy Boże Narodzenie dane nam będzie przeżywać i uaktualniać każdego dnia. 3 Ks. Leszek Szuba Z NOTATNIKA PROBOSZCZA... C hoć w większości za oknem aura bardziej jesienna niż zimowa, to dla naszej wspólnoty błogosławieństwo. Opieka Bożej Opatrzności nas nie zawodzi i mamy sprzyjające warunki do kontynuowania prac przy budowie naszej świątyni. Dlatego też przyświeca nam benedyktyńska zasada „Ora et labora” – modlitwa i praca. Trwaliśmy na modlitwie różańcowej w październiku, wypominkowej w listopadzie i uczestniczyliśmy na Mszach św. Roratnich w Adwencie, a jednocześnie ciągle pracowaliśmy na niwie naszej budowy. 7 października obchodziliśmy 7 rocznicę poświęcenia naszej kaplicy. Mszy św. przewodniczył ks. prof. Jarosław Popławski. Kiedy przeżywaliśmy tę radość we wspólnocie, dotarła do nas wieść o śmierci Luciany Gawrońskiej-Frassati – siostry Piotra Jerzego. Wysła- 4 liśmy kondolencje na ręce córki śp. Luciany – Wandy i zapewniliśmy o trwaniu w modlitwie za jej duszę. 26 listopada w Kościele Sióstr Wizytek w Warszawie, gdzie długoletnim rektorem był ks. Jan Twardowski, odbyła się Msza św. wspomnieniowa za śp. Lucianę dla jej przyjaciół. Eucharystii przewodniczył nuncjusz apostolski ks. Abp. Józef Kowalczyk. Uczestniczyłem w niej wraz z ks. prof. Jarosławem i ks. dr Adamem. Na uroczystości obecni byli siostrzenice i siostrzeńcy bł. Piotra Jerzego: Wanda, Nella, Maria Grazia, Giovanna, Alfred i Jaś oraz wielu przyjaciół zmarłej, a wśród nich: Prezydent Lech Wałęsa, Premier Tadeusz Mazowiecki. Kontynuacją tej uroczystości było spotkanie w Ambasadzie Włoskiej, podczas którego wszyscy zebrani mogli powspominać śp. Lucianę. My także, jako wspólnota pod patronatem Frassatianum Widok rusztowań we wnętrzu Świątyni celem wykonania ocieplenia dachu i podsufitki jej błogosławionego Brata będziemy ją ciepło wspominać. Pokój Jej Duszy. Nastąpiła pewna reorganizacja w administrowaniu naszą parafią. Odbyły się bowiem wybory do Rady Duszpasterskiej. Ustępującej Radzie – za wszelkie dobro na rzecz naszej wspólnoty składam najserdeczniejsze podziękowanie. Nowej zaś, na której czele stanął Stanisław Wójcik – prof. KUL i kierownik Instytutu Socjologii, życzę, aby wniosła jak najwięcej swojego potencjału, zaangażowania, a także życiowej mądrości do naszej wspólnoty. Liczę na owocną współpracę i prawdziwą pomoc. Dołączył do naszej wspólnoty także nowy kapłan – ks. Marcin Sieńkowski – student Filozofii KUL z diecezji ełckiej. Na początku Adwentu naszego duchowego oczekiwania – w dniach 9-11 grudnia przeżyliśmy rekolekcje adwentowe, które poprowadził ks. Jarosław Orkiszewski – dyrektor administracyjny Wyższego Seminarium Duchownego w Lublinie. Za przygotowanie naszych serc na przyjście Nowonarodzonego oraz za liczny udział wiernych w spotkaniach rekolekcyjnych serdeczne „Bóg zapłać”. W ostatnim okresie wraz z ks. Pawłem Gredką udaliśmy się na zbiórki na Ziemię Lubuską (diecezja Zielonogórsko-Gorzowska). Miało także miejsce spotkanie z bp. Pawłem Sochą, któremu miałem okazję podziękować za grudzień 2007 zaangażowanie i pracę kapłanów z tejże diecezji w naszej wspólnocie, czyli ks. Pawła Gredki, ks. Radka Gabrysza i ks. Mariusza Kołodzieja, którzy wykonali razem 61 zbiórek w parafiach na budowę naszej świątyni. Dzięki ofiarności ludzi oraz pracy tych duszpasterzy mogły nastąpić postępy w budowie. Ukończono pomieszczenie z przeznaczeniem na kotłownię, zakupiono piec do ogrzewania kościoła, wykonano przyłącze gazowe. Trwają prace przy ociepleniu dachu od wewnątrz i wykonaniu podsufitki oraz prace tynkarskie na zapleczu kościoła. Zamówiono także marmur i granit na prezbiterium i posadzki w świątyni. Wiadomo, że koniec roku skłania do podsumowań, a co za tym idzie także do podziękowań: Panu Bogu za opiekę, wszystkim kapłanom za trud pracy duszpasterskiej we wspólnocie i apostolskiej w czasie zbiórek w innych parafiach, wolontariuszom towarzyszącym kapłanom, proboszczom parafii natomiast za to, że nas podejmują ze Słowem Bożym i umożliwiają pozyskiwanie funduszy na postęp prac. W ciągu ostatnich dwóch lat przeprowadzono bowiem dzięki nim 253 zbiórki. Wyrazy wdzięczności kieruję także pod adresem tych, co pracują na miejscu: służbie liturgicznej – kościelnym panom Kazimierzom – Juniorowi i Seniorowi, organiście – panu Arkadiuszowi za pracę i służbę od serca, a także osobom dbającym o czystość, kwiaty i estetykę kaplicy i otoczenia. Przed nami święta Bożego Narodzenia, Nowy Rok 2008 i kolejna wizyta duszpasterska. Otwierając drzwi kapłanowi otwieramy także drzwi Chrystusowi, aby Jego błogosławieństwo spoczęło na domownikach. Pamiętajmy o tym, kiedy do waszych drzwi zapukają w tym roku: ks. Proboszcz, ks. Wikary albo dyrektor wydawnictwa „Gaudium” ks. Piotr Kawałko – wierny, jak co roku. Za tę wierność, przyjaźń oraz pomoc w naszej parafii bardzo mu dziękuję i liczę na wszystkie te objawy życzliwości także w przyszłości. Za bilansem dokonań mijającego roku pojawiają się zaraz plany na ten rok nadchodzący. Największym moim marzeniem jest, aby następne święta spędzić w nowej świątyni – nie tylko Pasterkę w improwizowanych wnętrzach. Dlatego trzeba modlitwy i ofiarności. Apeluję, więc o poszukiwanie darczyńców i funduszy, aby móc to marzenie spełnić, bo mam nadzieję, że to nie tylko moje marzenie, ale także cel nas wszystkich. Jako wasz proboszcz i duszpasterz życzę moim parafianom, a także naszym przyjaciołom i darczyńcom Świąt Bożego Narodzenia i powitania Nowego Roku w prawdziwie rodzinnej atmosferze. Aby religijny wymiar tych świąt napełnił nasze serca pokojem, radością i wzajemną życzliwością. Pamiętajmy, że Nowonarodzone Dzieciątko łączy, a nie dzieli, napełnia miłością a nie negatywnymi uczuciami, a przede wszystkim jest naszą Drogą i Zbawieniem. Życzę błogosławieństwa Bożego od Bożej Dzieciny i całej Świętej Rodziny. Wasz Proboszcz Ks. Leszek Szuba 5 PODZIĘKOWANIA... 21 października 2007 – Ks. Proboszcz Wiesław 11 listopada 2007 – O. Rektor Andrzej Batorski SJ (Ojcowie Jezuici) – Kościół Rektoralny Andrzej Cieszko – parafia Św. Bazylego Świętego Krzyża (KUL) w Lublinie przy w Świerszczowie (Ks. Paweł Gredka) Al. Racławickich 14 (Ks. Paweł Gredka) 28 października 2007 – Ks. Proboszcz Błażej Górski – parafia Wniebowzięcia NMP 11 listopada 2007 – Ks. Rektor Mieczysław Jan Puzewicz – Kościół Rektoralny Świętego w Starym Zamościu (Diecezja ZamojskoDucha w Lublinie przy ul. Krakowskie Lubaczowska) (Ks. Prob. Leszek Szuba) Przedmieście 1 (Ks. Mariusz Kołodziej) 4 listopada 2007 – Ks. Kan. Stanisław Antoni 11 listopada 2007 – Ks. Kan. Janusz Zbigniew Opiela – parafia Św. Marcina w Zemborzycach Bogdański – parafia Najświętszego Serca (Ks. Grzegorz Boguta + wolontariusze) Jezusowego w Lublinie przy ul. Kunickiego 128 (Ks. Dr Adam Rybicki + wolontariusze) 4 listopada 2007 – Ks. Vicedziekan Józef Bednarski – parafia Św. Michała Archanioła 18 listopada 2007 – O. Waldemar Grubka w Perespie (Diecezja Zamojsko-Lubaczowska) OFM Cap. (Ojcowie Kapucyni) – parafia (Ks. Dyr. Piotr Kawałko) Niepokalanego Serca Maryi i Św. Franciszka w Lublinie przy Al. Kraśnickiej 76 11 listopada 2007 – Ks. Prob. Leonard (Ks. Paweł Gredka + wolontariusze) Marianowski – parafia Wniebowzięcia NMP w Zdziłowicach (Diecezja Sandomierska) 18 listopada 2007 – Ks. Prałat Tadeusz (Ks. Prob. Leszek Szuba) Aleksander Pajurek – Kościół Rektoralny Św. Judy Tadeusza w Lublinie przy ul. 11 listopada 2007 – Ks. Kan. Dr Eugeniusz Abramowickiej 2 (Ks. Radosław Gabrysz) Szymański – parafia Miłosierdzia Bożego w Lublinie przy ul. Nałkowskich 80b 18 listopada 2007 – Ks. Kan. Antoni Franciszek (Ks. Radosław Gabrysz) Buczyński – parafia Przemienienia Pańskiego w Firleju (Ks. Dyr. Piotr Kawałko) 11 listopada 2007 – Ks. Prałat Dr Franciszek Przytuła – Kościół Rektoralny Wniebowzięcia 18 listopada 2007 – Ks. Kan. Andrzej Sternik NMP Zwycięskiej w Lublinie przy – parafia Narodzenia NMP w Dąbrowicy (Ks. Prof. Jarosław M. Popławski) ul. Narutowicza 6. (Ks Dyr. Piotr Kawałko) 6 Frassatianum 18 listopada 2007 – Ks. Kan. Stanisław Małysz – parafia MB Częstochowskiej w Lipinach Górnych (Diecezja Zamojsko-Lubaczowska) (Ks. Prob. Leszek Szuba) 3-6 grudnia 2007 – Ks. Kan. Edward Kozyra – Rekolekcje Adwentowe w parafii Św. Mikołaja w Urzędowie (Ks. Prob. Leszek Szuba) 9-12 grudnia 2007 – Ks. Dziekan Henryk Stanisław Kapica – Rekolekcje Adwentowe 18 listopada 2007 – Ks. Kan. Dr Leszek Oberda w parafii Św. Franciszka Ksawerego – parafia Podwyższenia Krzyża Świętego w Krasnymstawie przy ul. Piłsudskiego 3 w Horyszowie Polskim (Diecezja Zamojsko(Ks. Dr Adam Rybicki) Lubaczowska) (Ks. Mariusz Kołodziej) 25 listopada 2007 – Ks. Kan. Piotr Bogusław 13-16 grudnia 2007 – Ks. Kan. Adam Longin Sołtysiak – Rekolekcje Adwentowe w parafii Nowak – parafia Przemienienia Pańskiego Trójcy Przenajświętszej w Popkowicach w Lublinie przy ul. Nadbystrzyckiej 40 (Ks. Mariusz Kołodziej) (Ks. Radosław Gabrysz + wolontariusze) 25 listopada 2007 – Ks. Kan. Ryszard Krzysztof Winiarski – parafia Św. Michała Archanioła w Lublinie przy ul. Fabrycznej 19 (Ks. Prob. Leszek Szuba) 25 listopada 2007 – Ks. Kan. Tadeusz Sochan – parafia Św. Stanisława BM w Górecku Kościelnym (Diecezja Zamojsko-Lubaczowska) (ks. Dyr. Piotr Kawałko) 14-16 grudnia 2007 – Ks. Kan. Zbigniew Stasiński – Rekolekcje Adwentowe w parafii Św. Stanisława BM w Biskupicach (Ks. Prob. Leszek Szuba) Szczególne podziękowanie kieruję pod adresem naszych kapłanów, którzy niestrudzenie z posługą Słowa Bożego kwestują na rzecz budującego się Domu Bożego, a także trwają na Służbie Bożej w naszej kaplicy: 25 listopada 2007 – Ks. Kan. Dariusz Jarosław Ks. Prof. Jerzy Misiurek Moczulewski – parafia Św. Wita w Mełgwi Ks. Prof. Jarosław M. Popławski (Ks. Prof. Jarosław M. Popławski) Ks. Prof. Marian Rusecki Ks. Dr Adam Rybicki 25 listopada 2007 – Ks. Administrator Paweł Ks. Dyr. Piotr Kawałko Kuzioła – parafia NMP Królowej Polski Ks. Grzegorz Boguta w Jastkowie (Ks. Dr Adam Rybicki) Ks. Radosław Gabrysz Ks. Paweł Gredka 2 grudnia 2007 – Ks. Proboszcz Krzysztof Ks. Mariusz Kołodziej Gajewski – parafia MB Bolesnej w Korytkowie Ks. Marcin Sieńkowski Dużym (Diecezja Zamojsko-Lubaczowska) Dobry Bóg niech wszystkich naszych darczyńców, (Ks. Prob. Leszek Szuba) wolontariuszy, a także naszych kapłanów obdarza 2 grudnia 2007 – Ks. Kan. Dr Cezary Eugeniusz swoim szczodrym błogosławieństwem. Kostro – Kościół Rektoralny pw. Wszystkich Wdzięczny i pamiętający w modlitwie Świętych w Lublinie przy ul. Lipowej 16 Proboszcz Parafii Bł. Piotra Jerzego Frassatiego (Ks. Radosław Gabrysz) Ks. Leszek Szuba grudzień 2007 7 Ks. Radosław Gabrysz Szepty proroków Czy usłyszę ich podpowiedź? Czy znajdę czas – by milcząc – posłuchać? Przemawiają bowiem ze stron Starego i Nowego Testamentu. Zapowiadają. Zachęcają. Zaświadczają. Prorocy – ludzie powołani przez Boga do głoszenia tego, co im objawił. Ludzie rozumiejący rzeczywistość, w której żyją i do której przychodzą z orędziem. Często mylnie redukuje się ich posłannictwo – do przepowiadania przyszłości. Jednak ten rys ich działalności nie wyczerpuje w pełni idei profetyzmu. Proroctwo to przedmowa do życia, prawdziwego życia. To wprowadzenie do przemiany. wizji, jaka zaszła najprawdopodobniej w świątyni jerozolimskiej. Jego usta zostały dotknięte rozżarzonym węglem. Wypowiada Bogu: „oto jestem! Poślij mnie!” (Iz 6,8). Działalność Izajasza rozwijała się pod rządami Jotami, Achaza i Ezechiasza. Izajasz piętnuje niesprawiedliwość społeczną, pijaństwo, pychę i zarozumiałość, złodziejstwo. Negatywnie recenzuje kondycję państwa judzkiego i religijność jego mieszkańców. Izajasz – poprzez zapowiedzi mesjańskie – odkrywa przed ludźmi różnych epok i miejsc – odkrywa przed nami – cel i sens nas i tego, co wokół nas. Przyjście Mesjasza i otwarcie się na Niego, Polifonia porad to radykalna przemiana: bardzo osobista i bardzo społeczna: „Naród kroczący w ciemnościach ujrzał Ze stron kolorowych tabloidów, z telewizyjnych światłość wielką”. Światłość zawsze będzie bowiem reklam – donośnie – dochodzą do nas różne porady promieniować z miejsca, gdzie Chrystus się rodzi. czy sugestie: jak przeżyć Święta, co kupić bliskim, co Stajenką może być moje wnętrze. ugotować, jakie są bożonarodzeniowe tradycje. Niemal wszyscy i niemal wszystko chce nam przypomnieć – zbliża się Boże Narodzenie. W pluralizmie Prostujcie ścieżki dla Pana różnych podpowiedzi, wciąż jednak wybieramy te, które – po prostu – lepiej nam odpowiadają. Jan Chrzciciel – syn Elżbiety i Zachariasza, był krewnym Jezusa. Skarłowaciałej religijności swoNaprzeciw oczekiwaniom ich czasów rzuca wyzwanie. Radykalny styl życia proroka i jego bezkompromisowe słowa lokują się W ofercie Adwentu dość poczesne miejsce zaj- w antynomii wobec skostniałej teologii uczonych mują prorocy. Izajasz i Jan Chrzciciel podejmują się w Piśmie i wobec kazuistyki faryzeuszy. Czy świat bowiem niełatwego zadania. Chcą sprowokować. przyjmuje rękawicę rzuconą przez Wychodzą naprzeciw naszym adwentowym ocze- proroka mesjanizmu? Czy kiedykiwaniom. Pomagają. Pragną bowiem pokazać nam kolwiek podjął to wyzwanie? drogowskaz do znalezienia Mesjasza. Nie zatrzymuGłos „wołającego na pują na pozorach. Nie są powierzchowni. Jeżeli zatem styni” silny, stanowczy nie chcemy przeżyć tylko pozoru Bożego Narodze- i bezkompromisowy może nia – warto ich posłuchać. Warto im się przyjrzeć. okazać się szeptem – ledwie słyszalnym w erze hałaśliwości. Ten Z ciemności do światła szept będzie jednak zawsze niepokoił, Izajasz (ur. ok. 765, zm. do 701 przed Chr.) – syn zatrzymywał, zastaAmosa (różnego od proroka). Jego imię oznacza nawiał. I być może, „Jahwe zbawia”. Mieszkał w Jerozolimie, znał jej nawracał w stroulice, sadzawki, kanały i mury obronne. Miał bliski nę Chrystusa, jeśli kontakt z judzkim dworem królewskim. Został po- tylko wyprostujewołany na proroka w roku śmierci króla Ozjasza my nasze drogi (około 740 roku przed Chr.) – podczas tajemniczej egzystencji. 8 Frassatianum Ks. Paweł Gredka Adwentowe tęsknoty Czyli kilka myśli o tym, czy wiemy, na co czekamy Zbliżają się święta Bożego Narodzenia. Przygotowujemy się do nich na wiele sposobów i chcemy to zrobić jak najlepiej. Nie chcemy by ten szczególny czas nas zaskoczył. Nasze przygotowania, ich zakres zależy w dużej mierze od tego, czego się po nadchodzącym czasie spodziewamy, co chcemy osiągnąć i za czym tęsknimy? Zanim przejdziemy do tego najgłębszego sensu Adwentu i Świąt, zobaczmy jak istotny jest to czas. Jestem głodny! Wydaje się, że w czasie świąt nie wszyscy mamy świadomość tego, co jest najistotniejsze i niekoniecznie wynika to ze złej woli. Kościół pamiętając o naszej kondycji każdego roku daje nam czas, w którym pokazuje nam to, co jest istotne. Przypomina nam, że czas świąt to coś więcej niż rodzinna, ciepła atmosfera, choinka, wieczerza wigilijna. Przy czym chciałbym tutaj zaznaczyć, że te rzeczywistości, same w sobie nie są złe. Jednak to jeszcze nie wszystko! Dobrze, że tęsknimy do siebie, za bliskością rodziny, przyjaciół, ale żeby te rzeczywistości mogły nas cieszyć, muszą mieć właściwy wymiar. Musimy przeżywać je w taki sposób, żeby to, co przeżyjemy w wigilijny wieczór i samą uroczystość narodzin Jezusa nas nakarmiło. Kolejną rzeczą, o której trzeba powiedzieć to prawda, że każdy z nas jest głodny i że tęskni za czymś, czego mu najbardziej brakuje. Właśnie dlatego, tyle czasu, sił, pieniędzy potrafimy przeznaczyć na przygotowanie naszego świętowania, tylko czy to wystarczy? Papież Benedykt XVI podczas ubiegłorocznych Świąt Bożego Narodzenia w swojej homilii powiedział słowa, które pokazują rzeczywistość, tęskniącego, głodnego serca. Papież przypomniał wszystkim ludziom, że „każdy człowiek w głębi swojego serca pragnie być zbawiony, nawet jeśli sobie tego nie uświadamia”. Co to znaczy? Każdy chce być zbawiony, to znaczy każdy chce być uratowany, każdy chce być uwolniony od tego, co jest jego cierpieniem. I nie ma znaczenia, co to jest! Czy są to grudzień 2007 jakieś cierpienia fizyczne, czy duchowe, brak zgody w rodzinie, nasze słabości czy grzechy. Nie ma też chyba znaczenia, jak bardzo dojrzałe są te nasze tęsknoty; czy są to pragnienia małego chłopca czy człowieka, który w samotności spożyje wieczerzę wigilijną. Chcemy, żeby ktoś zaspokoił nasz głód. Żeby usłyszał nasze wołanie. Nie dajmy się oszukać To wołanie człowieka rozbrzmiewa w świecie bardzo głośno i jest wielu chętnych, którzy są gotowi nam „pomóc”. Tylko, że owa pomoc niekoniecznie będzie dla nas dobra i skuteczna. Niekoniecznie będzie także dotyczyła przyczyn naszej tęsknoty. Może to być jedynie, „leczenie objawowe”. Wiemy przecież doskonale, że głodu miłości, obecności drugiego człowieka nie zastąpią nawet najlepsze prezenty. Co więc należy zrobić? Adwentowe oczekiwanie podprowadza nas do bardzo istotnej prawdy – nadchodzi TEN, KTÓRY JEST. O którym Prorok powie Emmanuel, Bóg z nami (Iz 7,16). Nadchodzi Chrystus, który uczył i uczy człowieka, jak być z Bogiem, z samym sobą i z drugim człowiekiem. Ten, który staje w naszym życiu i wszystkich jego sprawach osobiście, Ten, który bierze na siebie nasze troski i cierpienia i który razem z nami je pokonuje. Propozycja Może w takim razie warto na chwile odłożyć nasze codzienne tęsknoty i nadstawić swoje ucho? Może warto się wsłuchać, jak podpowiada nam Papież Benedykt XVI, w swoje najgłębsze pragnienie? Tak bez żadnego nastawienia. Wtedy tylko będziemy mogli przyjąć to, co jest najistotniejsze w czasie przyjścia Chrystusa. Wtedy będziemy mogli dobrze przeżyć czas adwentowego oczekiwania i przyjąć ten największy Dar, czyli Boga, który odpowie na naszą największą tęsknotę – Boga, który staje się faktem w każdym z nas. 9 Czuwajcie... Bóg się rodzi! S łowa Ewangelii z pierwszej niedzieli adwentowej drogi oczekiwania na przyjście Jezusa Chrystusa – mówią wyraźnie: „... Czuwajcie więc, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie...” (Mt 24, 37-44) Trwajmy w nadziei Oczekiwanie i czuwanie może być przywilejem tych, którzy mają nadzieję i wierzą, że zakończy się przyjściem i trwaniem Jezusa Chrystusa w nas. Potwierdzeniem i zapowiedzią tego wydarzenia, wydaje mi się być Druga Encyklika Ojca Św. Benedykta XVI „W nadziei jesteśmy zbawieni”, która przychodzi do nas w tym niezwykle trudnym czasie, kiedy świat woła: nic nie musisz robić, w nic nie musisz wierzyć – uwierz tylko w siebie, bo jesteś panem swojego życia. Mówiąc o nadziei, Ojciec Św. woła do nas wszystkich (może uwikłanych w różne sieci zła) słowami Jezusa: „Nie lękajcie się. Jestem z wami”. I jest to wspaniałe adwentowe przesłanie na nasze czasy. Potrójne „Przyjście” Św. Bernard mówi o potrójnym przyjściu Pana Jezusa Chrystusa. Pierwsze, które już się dokonało z narodzeniem Mesjasza, życiem w ukryciu, głoszeniem Królestwa Bożego, wypełnieniem odkupieńczej misji wobec nas, grzeszników – i to jest przyjście w ciele i słabości (wg św. Bernarda). Drugie przyjście w chwale i majestacie na końcu czasów, zapowiadane różnymi znakami (one dzieją się także dziś) – kiedy sądzeni będziemy z naszych czynów. I nie będziemy mogli powiedzieć, że nie wiedzieliśmy, nie słyszeliśmy, co roku przypominają nam o tym czytania liturgiczne z listopada i początku grudnia. Bardzo dokładnie mówią o ludzkich losach – zależnych od życiowej drogi. I już nie będzie miłosierdzia, bo ono jest dziś, teraz i trzeba z niego korzystać, brać pełnymi garściami, gdy jest hojnie rozdawane. Pan Bóg uczynił wszystko, żeby nam je zapewnić, przybliżyć, choćby powołując do życia i czyniąc świętą s. Faustynę Kowalską, która o Miłosierdziu Bożym „zmuszona” była pisać i mówić. Możemy czuć się szczęśliwi i wyróżnieni, bo wyszła z polskiego narodu – naszej ojczyzny. I chociaż stała się „własnością – świętą ogólnoświatową” – zawsze powierzała Polskę i jej losy – Jezusowi. To my nie słuchaliśmy, nie wierzyliśmy, nie staraliśmy się zrozumieć tego przesłania, które przez swoich świętych, kieruje do nas Jezus. A trzecie przyjście – między pierwszym i drugim – jest dla nas drogą, którą mamy przebyć, patrząc na Chrystusa przychodzącego w duchu i mocy. Przychodzi w Słowie, Sakramentach i Eucharsii. I mówi do nas: „Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec Mój umiłuje go i przyjdziemy do niego”. Jest to dla nas zadanie, także na czas tego adwentu, który przeżywamy. Bóg wzywa nas do pełnej mobilizacji swoich sił duchowych, rozumu, a przede wszystkim miłości, która w drugim człowieku pozwoli nam zoba- 10 czyć Jezusa. Pomoże zamienić nasze „ja” na bliźniego nie „ty”, ale także „ja” (jego, bliźniego), tylko takie rozróżnienie pozwoli nam akceptować odrębność drugiego „ja” i uznać: ty jesteś przede mną. I to oznacza nasze nawrócenie. Bo miłość ma odniesienie do „ty” przez krzyż (jak litera „t”). Jeśli „ja” chcę być przez „ty” – to staję się egoistą. Widzimy to w codziennym życiu, w naszych relacjach z ludźmi. Maryja – przewodniczką Adwent jest szczególnym czasem, który został nam darowany. Pod opieką Niepokalanie Poczętej Maryi, która daje przyzwolenie na przyjęcie Syna Bożego bez słowa sprzeciwu: „Niech mi się stanie według słowa Twego” – możemy realizować Boży Plan Zbawienia dla każdego z nas. Bo zbawimy się dzięki wierze, nie sentymentom. A wiara jest łaską. Trzeba prosić Boga każdego dnia dla siebie, rodziny, znajomych, bliskich, a także... wrogów. Wiara jest światłem dla umysłu, a modlitwa może wszystko, jeśli z wiarą jest zanoszona. Musimy pamiętać o tym, bo „Bóg, który cię stworzył bez ciebie, nie zbawi cię bez ciebie” – mówi św. Augustyn. Pozwólmy się prowadzić naszym Aniołom Stróżom bez protestu. Przez nich Duch św. pomoże nam świadczyć dobro na rzecz drugiego człowieka, który jest może obok nas i czeka na naszą pomoc. Wyjdźmy mu naprzeciw. Nawet, jeśli uważamy go za obcego lub doświadczyliśmy czegoś złego z jego strony. Bóg jest miłosierny dla nas, możemy codziennie doświadczać jego miłości i przebaczenia. Zaprasza nas, byśmy czynili to samo także w rodzinach naszego małego osiedla. Bądźmy gotowi! Boże Narodzenie tuż! Zabrzmią mocno słowa: „Bóg się rodzi, moc truchleje...” w duchu pomyślimy pewnie, iż rośnie nasz kościół. Od Maryi Kościół otrzymał Chrystusa – otrzymuje zawsze, gdyż przychodzi do nas w Eucharystii. Pozwala nam przygotować się do tego wydarzenia poprzez rekolekcje, sakrament pokuty i pojednania, modlitwę różańcową, możliwość adoracji Najświętszego Sakramentu... i wszelkie osobiste rozważania – ale zaprasza do czynów, tych cichych, nieraz ukrytych, czynionych z serca, nie dla pokazu, ani chwały. To one będą iść przed nami na ostatnie Przyjście Chrystusa. Będą znakiem dla naszych dzieci, wnuków. Pozwolą żyć w wewnętrznym pokoju, radości, miłości – nadziei na zaproszenie do wiecznej chwały w Bożym Królestwie. Niech przedświąteczne zabieganie o zewnętrzne dostatki nie przesłoni nam najważniejszego wydarzenia: odwiedzin Jezusa Chrystusa w naszych sercach, domach, także u cierpiących, nieszczęśliwych, biednych... On tam na pewno będzie! Czuwajmy, żeby nie musiał nas pominąć, zostawić, bo nie byliśmy gotowi na przyjęcie. W Betlejem zawsze jest Boże Narodzenie! Prośmy Boga, by w naszych sercach zagościło na stałe. Teresa Frassatianum Ks. Jerzy Misiurek Modlitwa w życiu duchowym bł. Piotra Jerzego Frassatiego Z agadnienie modlitwy jest wciąż aktualne w życiu religijnym. Szczególną rolę pełni modlitwa w tradycji chrześcijańskiej. W oparciu o Boże objawienie wskazuje się na modlitwę jako na istotny i podstawowy element kształtujący osobową relację między Bogiem i człowiekiem. Wspierana innymi środkami uświęcenia, jak dary Ducha Świętego i cnoty, odgrywa ona kluczową rolę w życiu duchowym człowieka, bowiem kształtuje jego wiarę, ożywia wszelką zewnętrzną działalność, jest źródłem łaski i drogą prowadzącą do zjednoczenia z Bogiem. Przekonanie o niezwykłej roli, jaką spełnia modlitwa w życiu duchowym chrześcijanina, Kościół przekazuje swoim wiernym od 2000 lat i czyni to nadal, wskazując na Mistrza z Nazaretu, który nie tylko sam się modlił, ale też uczył modlitwy i zachęcał do niej. Modlitwa bowiem jest jedną z charakterystycznych cech naszego człowieczeństwa. Wiedział o tym doskonale już od najmłodszych lat swego świadomego życia bł. Piotr Jerzy Frassati. Swoje młode życie oparł bł. Piotr Jerzy na fundamencie wiary w Jezusa Chrystusa. Wyznał kiedyś, że „życie bez wiary, bez owego dziedzictwa, którego trzeba strzec, bez owej nieustannej walki o jedyną Prawdę, nie jest życiem, lecz wegetacją”. W krótkim swoim życiu (przeżył zaledwie 24 lata) potrafił w niezwykle harmonijny sposób złączyć w sobie wiarę wyrażającą się przez szczerą i żywą pobożność (ustawiczna modlitwa, życie sakramentalne) z codziennymi obowiązkami i najzwyklejszą ludzką aktywnością. Już w pierwszym z zachowanych jego listów pisanych na Boże Narodzenie 1906 r. zapewniał swego ojca pełniącego ważne obowiązki w Berlinie: „Kochany Tatusiu… będę się do Dzieciątka Jezus modlił za Ciebie”. Troszcząc się o czystość sumienia i posługując potrzebującym, Piotr Jerzy szukał zawsze oparcia w Bogu, w rozmowie z Nim na modlitwie. Potrafił on modlić się, nawet głośno, na ulicy, czy też w pociągu, albo też śpiewać wraz z kolegami pieśni o treści religijnej; nie odczuwał on żadnego wstydu dla grudzień 2007 wyrażania swych przeżyć duchowych. Przejawiało się w tym jego apostolstwo, jak też świadectwo życia i to w czasach, kiedy Włochy przeżywały falę antyklerykalizmu. W „Tygodniku Powszechnym” z 18 kwietnia 1976 r. napisano o Piotrze Jerzym, że był „człowiekiem modlitwy”. Modlił się on bowiem często i na różnych miejscach, zarówno w kościołach, które nawiedzał o różnych porach, jak też we własnym pokoju, w tramwaju i w górach. W jego religijności nie było śladu źle pojmowanej dewocji lub bigoterii, lecz autentyczność, naturalność i spontaniczność. Kiedy trwał zatopiony w modlitwie, przestawał dla niego istnieć otaczający go świat. Wierząc w wielką moc modlitwy, Piotr Jerzy zalecał ją innym, bądź też o niej zapewniał. Tak np. w liście do Marii Fischer z 22 grudnia 1922 r. pytał ją w Berlinie w związku z uroczystością Bożego Narodzenia: „Czy pójdzie Pani na Mszę o północy? Ja pójdę z moimi przyjaciółmi i pomodlę się za Panią i Pani Ojczyznę, poproszę Boga, aby zesłał Pani Krajowi i Pani Rodzinie wiele błogosławieństw”. Natomiast w roku następnym w początkach listopada pisał z Turynu do swego przyjaciela w Niemczech Willibalda Leitgebla: „W tym momencie, tak trudnym dla Twojej ojczyzny, my katolicy musimy modlić się do Boga, aby przywrócił ludziom prawdziwy pokój. Nasza wiara wspiera nas wielką nadzieją, że to życie jest krótkie, i że dopiero po nim przychodzi prawdziwe Życie, w którym zatriumfuje Sprawiedliwość”. Te słowa listu bł. Piotra Jerzego są wspaniałym komentarzem do encykliki Spe salvi papieża Benedykta XVI o chrześcijańskiej nadziei. Doceniając znaczenie modlitwy, bł. Piotr Jerzy prosi o nią adresatów swoich listów. W liście do Franza Massettiego z 17 kwietnia 1925 r. pisze Frassati: „potrzebuję modlitw, bo tylko z nimi i przez nie będę mógł uzyskać u Boga łaskę, żeby się wzmocniła moja wola i żeby mogła dotrzeć do dobrego portu ta nawa, która tonie w ostatnich burzliwych falach mojego życia studenckiego”. O modlitewnej pamięci zapewniał też swoich przyjaciół, pisząc wprost: 11 „Puste słowa zastępuję modlitwami – Pier Giorgio Frassati”, bądź też: „Powędruję znowu do Oropy (sanktuarium maryjne) i wtedy pomodlę się w Twojej intencji do Madonny (…) Wyrazy szacunku dla Twoich, a dla Ciebie nie życzenia, lecz zapewnienie modlitw, aby Bóg zrządził wszystko ku lepszemu” (Do Marco Bertrama, 29.10.1924 r.). Pełne przekonanie w wartość modlitwy wyraził bł. Piotr Jerzy Frassati do młodzieży w Pollone w dniu 29 lipca 1923 roku. Mówił wówczas m. in.: „Młodzieży, widzę na waszym sztandarze motto: «Modlitwa, Działanie i Ofiara»; te trzy słowa streszczają cały olbrzymi program: żeby go rozwinąć, potrzeba energii naszej i energii pokoleń, które przyjdą. Modlitwa jest szlachetnym błaganiem, jakie wznosimy przed tron Boga, jest najskuteczniejszym środkiem uzyskania od Boga łask, jakich nam potrzeba, a przede wszystkim siły wytrwania w tych czasach, gdy nienawiść synów szatana wściekle się rozjątrza przeciw wiernym owcom w zagrodzie. Zalecając wam żarliwą modlitwę, zaliczam do niej wszystkie praktyki pobożności, a spośród wszystkich najpierw Świętą Eucharystię”. Wiadomo, że codzienna Eucharystia była dla niego czymś normalnym i oczywistym. Nie był to dla niego trudny „obowiązek”, ale spotkanie z miłującym Jezusem. Ale obok głębokiej czci dla Eucharystii, bł. Piotr Jerzy przywiązywał dużą wagę do kultu maryjnego. Nic dziwnego, że ulubionym miejscem jego pielgrzymek było alpejskie sanktuarium Czarnej Madonny w Oropie. Dzięki Eucharystii i czci Maryi potrafił przezwyciężać wszelkie życiowe trudności. Luciana Frassati Gawrońska zaświadcza, że ulubioną modlitwą jej brata Piotra Jerzego był różaniec, który odmawiał codziennie w godzinach wieczornych, choć wykorzystywał też inne chwile, np. w czasie podróży. Członkowie rodziny słynnego teologa Karola Rahnera, u których zamieszkał podczas pobytu w Berlinie zeznali, że z jego pokoju, w którym się zatrzymał, rozlegał się głośno odmawiany różaniec. Dzięki inicjatywie Piotra Jerzego, modlitwa różańcowa towarzyszyła alpinistom także na szlaku górskim, wzbudzając podziw turystów. Sam bł. Piotr Jerzy miał mówić, że każdy dobry chrześcijanin przez całe życie i w chwili śmierci powinien mieć przy sobie różaniec. To umiłowanie modlitwy różańcowej wypływało niewątpliwie z jego głębokiej czci i miłości do Maryi. Tak więc młody Patron naszej parafii bł. Piotr Jerzy Frassati w Maryi odnalazł właściwą, pewną i prostą drogę, która doprowadziła go do prawdziwej Ojczyzny. Za najlepszą zaś modlitwę wielbiącą Maryję uznał różaniec. Taki też testament starał się przekazać innym. Miejsce, w którym narodził się Chrystus Grota Zwiastowania 12 Frassatianum Ks. Adam Rybicki MARYJA W ADWENCIE Adwent jest dla chrześcijanina nie tylko czasem biernego oczekiwania na coś lub kogoś, lecz także wezwaniem do aktywności. Dobre przeżycie adwentu jest duchową wędrówką. Każdy na tej drodze dostaje przewodnika. Jest nim Maryja, Matka Jezusa, Ta, która pierwsza przyjęła Chrystusa. Przede wszystkim Osoba Maryi wskazuje na konieczność jakiejś podstawowej otwartości człowieka na Boga. Maryja przecież nie była ateistką, do której przyszedł anioł i Ją nawrócił. Ona wierzyła, i dlatego zauważyła anioła i usłyszała to, co on do Niej mówił. Betlejem również nie było miastem ateistów, nie byli nimi ludzie, do których mówił Jezus. Dlatego, jeśli ktoś chociaż trochę wierzy w Boga, ma szansę spotkać Jezusa. Maryja – Matka każdego człowieka, na pewno każdego chce do tego spotkania doprowadzić. Czy chrześcijanin może być zmęczony czekaniem? Chrystus mówiąc o życiu duchowym często odwołuje się do życia roślin, zwierząt a także różnych wewnętrznych władz i przeżyć człowieka. Ośmielając się wprowadzać kolejną analogię, możemy zapytać, czy skoro chrześcijanin bywa zmęczony fizycznie, psychicznie, czy może być również zmęczony duchowo? Jeśli tak, to czy może to szczegól- nie dotyczyć otwarcia, oczekiwania na obecność i działanie Boga? Jezus Chrystus jako najdoskonalszy znawca natury ludzkiej (zob. J 10, 12), przewidział, jak się wydaje, takie stany zmęczenia. Mówił o pannach, które nie czuwały i były przez to nierozsądne (w tłumaczeniu J. Wujka: głupie). Mówił o zarządcach winnicy, którzy nie chcieli przyjścia samego właściciela (por. Mk 12,1-9). Brak czekania zaślepił ich umysły, a przez to dopuścili się nawet zbrodni. Chrystus zatem wiedział, że ci, którzy są przez Niego powołani, mogą w pewnym momencie przeżywać stany zmęczenia oczekiwaniem, zamknięcia i zajęcia się troskami tego świata. W duchowości chrześcijańskiej mówi się często o tym uśpieniu, które jest początkiem grzechów i błędów, jakie chrześcijanin może popełnić. Mowa tutaj o acedii, którą jedni autorzy określają jako oziębłość duchowa, opieszałość ducha, inni natomiast jako znużenie, zniechęcenie, zobojętnienie. To właśnie z acedii wg św. Jana Kasjana wyrastają później: próżniactwo, ospałość, bezwzględność, niepokój, włóczenie się bez celu, niestałość fizyczna i duchowa, plotkarstwo i wścibskość. Ewangelie ukazują, że Chrystus naprawdę realnie widział przyszłą duchowość swojego Kościoła, skoro westchnął: „Czy jednak Syn człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?” (Łk 18,8). Można by to zdanie sparafrazować w taki sposób: „Gdybym chciał przyjść, czy ktokolwiek jeszcze będzie na Mnie czekał?”. Maryja jest właśnie Matką wszystkich chrześcijan – również tych zmęczonych, wątpiących i nie oczekujących niczego od Boga, nie wierzących, że On działa i w jakiś sposób pomaga. Gdy Chrystus miał przyjść na ziemię, Ona także żyła pośród tych, którzy już nie oczekiwali takiego Mesjasza, niczego od Niego nie chcieli, a gdy On do nich przyszedł, odrzucili Go, bo nie odpowiadał ich oczekiwaniom. Wiele wskazuje na to, że Maryja mogła być świadkiem, gdy podczas pierwszego wystąpienia w Nazarecie (gdzie się wychował), Jezusa „porwali z miejsca, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na stok góry (...), aby Go strącić” (Łk 4,29). Jeśli jesteśmy zmęczeni, wołajmy Ją, odpocznijmy przy Niej, otwórzmy się na przychodzącego Pana, bo inaczej zaśniemy, a jak się obudzimy, możemy odkryć, że straciliśmy życie. „Oczekuj Pana, bo sam jesteś przez Niego oczekiwany” – tak można by scharakteryzować orędzie, które przekazuje nam swoją osobą Maryja. Być może właśnie tutaj jest klucz do zrozumienia dlaczego na chrześcijańskiej drodze wiary pojawia się nie-czekanie. Zjawia się ono zawsze, gdy brakuje żywego doświadczenia bycia –o czekiwanym, bycia-chcianym. To jest pewnego rodzaju odwrócenie per- grudzień 2007 13 spektywy Adwentu: Maryja wskazuje, że każdy człowiek jest oczekiwany przez Boga, wypatrywany, chroniony i dlatego, gdy Bóg chce jeszcze raz do niego przyjść, człowiek ma na Niego czekać. Henri J. M. Nouwen pisze, że nikt nie może się ostać przy życiu, jeśli nie ma kogoś, kto by na niego czekał. Każdy, kto wraca z długiej i ciężkiej podróży, szuka kogoś, kto czeka na niego na stacji albo na lotnisku. Każdy chce przekazać swą opowieść i podzielić się swoimi doświadczeniami jakie przeżył w czasie nieobecności z kimś, kto został w domu, czekając na jego powrót. Poczucie bycia oczekiwanym jest więc zawsze pierwotne, ono dopiero ożywia, otwiera oczy, wzmaga pragnienie. Tajemnica Maryi jest tajemnicą chcianego, oczekiwanego Człowieka, oczekiwanej Kobiety. Dopiero w drugiej kolejności stawia się Jej wymagania i zadania. Maryja jest wyraźnym znakiem, że człowiek – każdy człowiek jest oczekiwany przez Boga, jest przez Niego chciany i kochany. To doświadczenie jest absolutnie pierwotne, aby człowiek mógł naprawdę oczekiwać działania i obecności Boga w swoim życiu. Stało się ono udziałem Maryi, czego świadectwem jest m.in. Magnificat, ale także słowa archanioła Gabriela skierowane do Niej. Czerwona nić Być może już samo sformułowanie adwent – czasem oczekiwania sugeruje pasywne wpatrywanie się w niebo. Maryjne fiat, Jej pokora i całe posłuszeństwo Maryi mogłyby nasuwać myśl, że była Ona Osobą w sposób bierny czekającą na to, co ma się wydarzyć. W duchowości pierwotnego Kościoła ta tendencja musiała w pewnym momencie zyskać na sile, skoro św. Paweł czuł się zmuszony do ostrzeżenia swoich braci: „(...) niektórzy wśród was postępują wbrew porządkowi: wcale nie pracują, lecz zajmują się rzeczami niepotrzebnymi. Tym przeto nakazujemy i napominamy ich w Panu Jezusie Chrystusie, aby pracując ze spokojem własny chleb jedli” (2 Tes 3, 10-12). Warto w tym miejscu przypomnieć, że św. Paweł kieruje te napomnienia do chrześcijan właśnie w kontekście przyjścia Pana! Można więc oczekiwać przyjścia Chrystusa w sposób niewłaściwy, popadając w bierność. Co na ten temat mówi nam postawa Maryi? Na ikonie Zwiastowanie z drugiej połowy XII wieku Maryja przedstawiona jest podczas rozmowy z aniołem Gabrielem, trzyma Ona w ręku czerwoną nić. Interpretacja wybitnego teologa duchowości T. Špidlika jest tutaj następująca: „Ta nić jest (...) nicią Jej własnego ciała: Maryja zostaje zbawiona ponieważ robi miejsce Słowu”. Jest to pewnego rodzaju ilustracja maryjnego przeżywania Adwentu. Maryja tka Jezusowe ciało, używając swojego ciała, robi Mu miejsce, daje do dyspozycji swoją osobę, swoją kobiecość, swoje serce. Jezus przychodzi do tego, kto daje najpierw siebie, swoje nici, ale daje siebie w sposób aktywny, tkając tę nić własnym wysiłkiem i trudem. Powstaje wówczas jakaś nowa jakość, nowa osoba, żyje już nie tylko Maryja, lecz „żyje w Niej Chrystus”, i to w sposób jak najbardziej dosłowny. Maryjny charakter duchowości Adwentu polega więc tu na aktywności fiat, energicznym i pełnym skupienia włączeniu się w przyjście Pana. W taki sposób chrześcijanin – na wzór Maryi – staje się „brzemienny Chrystusem”, aby go potem poprzez świadectwo „wydać światu”. Staje się brzemienny, bo w sposób aktywny dał swoje własne ciało, aby poczęło się w nim Inne 14 Ciało, już niezranione grzechem, lękiem, egoizmem, lecz będące ciałem Nowego Człowieka. Ten obraz Maryi pokornie stojącej przed Aniołem w czasie zwiastowania rzuca więc jeszcze jeden promień światła na całą duchowość Adwentu – Maryja stoi przed Bogiem, mając tylko ten kłębek nici, ale to jest właśnie to, czego Bóg potrzebuje, aby móc przyjść na ziemię. Takie aktywne włączanie się w dzieło, które Bóg zaplanował, idzie w parze z uświadamianiem sobie, że Bóg chce każdego człowieka uczynić aktywnym przybytkiem Jego obecności, aby mógł poprzez ludzi przychodzić do tych, do których chce przyjść. Jezus wiele razy pokreślał właśnie ten dynamizm: słowo zasiewa się, aby przynosiło plony, daje się talenty, aby przynosiły zyski. W przypowieści o talentach człowiek ma „oddać je bankierom, aby pan mógł je odebrać z zyskiem” (por. Mt 25, 27). Chodzi więc o to, że przyjście Pana łączy się z rozliczeniem z bogactw, które się otrzymało. Jednak największym ziarnem, talentem, który chrześcijanin otrzymuje jest obecność Boga w duszy. Maryja jest patronką Adwentu dlatego, że głęboko i na wszystkich możliwych poziomach swojej osoby uświadamiała sobie, że nosi w sobie Boga, oraz potrafiła sie Nim dzielić. Maryja w Adwencie pokazuje zatem, że chrześcijanin, stając się przybytkiem obecności Pana, ma nieść jego obecność i Jego błogosławieństwo światu. Jak? To jest oddzielny problem. Adwent jest zwróceniem uwagi na tą pierwotną prawdę – Bóg chce przyjść i zamieszkać Ciebie, sprawić, że staniesz się Jego świątynią. Ale Twoje fiat ma być aktywne, wypowiedziane z całej duszy, nawet jeśli myslisz, że masz do dania tylko kłębek nici. Maryja ukazuje, że to, co jest Bogu potrzebne, to coś podobnego do owej „czerwona nici”, nasza zgoda, ale zgoda czysta i aktywna oraz… jak najdłuższa, do końca życia. Korzystałem m. in.: Henri J. M. Nouwen, Zraniony uzdrowiciel, tłum. J. Grzegorczyk, Poznań 1994, T. Špidlik, M. I. Rupnik, Mowa obrazów, tłum. J. Dembska, Warszawa 2001, A. Rybicki, Maryjna duchowość adwentu, „Salvatoris Mater” 5 (2003), s. 139-156. Frassatianum Potrawy wigilijne w tradycji ludowej Lubelszczyzny L ubelszczyzna stanowi małą ojczyznę dla swoich obecnych mieszkańców oraz dla ludzi, którzy z tej ziemi pochodzą. Tradycja powstająca tutaj i przekazywana z pokolenia na pokolenie, kształtuje wnętrze ludzi, a forma przez którą człowiek się wyraża, czyli obrzędowość stanowi trwały spichlerz wspólnoty lokalnej wzbogacający jej przeszłość, jak i teraźniejszość. Jednym z takich wyznaczników lokalnej tożsamości jest ludowa obrzędowość wigilijna. W Lubelskiem ma ona specyficzny koloryt, który mimo wojen i przemian cywilizacyjnych, jakie zaszły w minionym wieku wykazuje się pewną trwałością. Wpływ na to ma peryferyjne położenie Lubelszczyzny, jej warunki przyrodnicze i rolnictwo będące podstawą gospodarki wiejskiej. Pożywienie, obok zaspokajania biologicznych potrzeb organizmu, spełnia szerszą rolę społeczną, niesie ze sobą symbolikę kulturową i religijną. Ludzie przygotowują posiłki zgodnie z przekazywanymi wierzeniami, spożywają je zachowując przyjęte zasady, dają je w prezencie oraz zapraszają do wspólnego ich spożycia. Przekazują przy takich okazjach ważne informacje i nawiązują lub umacniają więzi społeczne. Istotą uczty jest współuczestnictwo, zbratanie. Zasiadając przy stole w większym gronie, człowiek przestaje być obcy. Między uczestnikami uroczystego posiłku nawiązuje się głęboka więź. Uczta to sytuacja niezwykła, która łączy się z sytością, obfitością, życzliwością czy miłością i dlatego jest godna zapamiętania. Na Wigilię czeka się cały rok. Ludzie ze wzruszeniem wspominają przeżyte Wigilie. Jest to dzień niezwykły, podniosły, pełen ciepła i radości. Wigilia wyróżnia się bogactwem wierzeń i obrzędów. Łączy się z powrotem domowników nawet z najdalszych stron Polski i świata, wreszcie przebaczeniem, pojednaniem, odnowieniem więzi rodzinnych. Zgodnie z tradycją wieczerza wigilijna rozpoczyna się wczesnym wieczorem, wraz z pojawieniem się na niebie pierwszej gwiazdy (takiej, jak ta, która w noc narodzenia Chrystusa pojawiła się nad Betlejem). Jest to najważniejszy moment domowych obchodów świątecznych, niezwykła uroczystość kręgu rodzinnego, kiedy manifestowane są więzi rodzinne, a życzliwość okazuje się wobec całego świata stworzonego. grudzień 2007 Wieczerza (łac. vigilia – czuwanie, w Lubelskiem zwana inaczej pośnikiem, wiliją, postnikiem, kolędą) jest wyrazem uczestnictwa w święcie narodzin Zbawiciela. Rozpoczynano ją zapaleniem świecy ustawionej na nakrytym białym obrusem stole, znakiem krzyża, odmówieniem pacierza i odśpiewaniem kolędy. Współcześnie odczytuje się również fragment ewangeliczny o narodzeniu Mesjasza. Przed II wojną światową rodziny wiejskie spożywały wieczerzę na dzieży, a uczestnicy kolacji siedzieli wokół bezpośrednio na rozścielonej słomie lub na małych stołeczkach. Po wojnie dzieżę, kosę, siekierę, przęślicę, masielnicę wstawiano pod stół. Do dzieży wsypywano żyto lub pszenicę. Na ziarnach zboża układano zawinięty w lniane płótno chleb. Zabieg ten miał zapewnić dostatek chleba. Wieczerzę spożywano niegdyś z jednej glinianej misy, niekiedy na stojąco dla zdrowia. Uważano też, że spożywanie pośnika w postawie stojącej, to wyraz gotowości do drogi, chęci udania się do nowo narodzonego Króla – Jezusa, aby mu służyć. Gospodarz trzymając opłatek (symbol pojednania z ludźmi i Bogiem) wypowiadał życzenia: Daj nam Boże tę kolędę sprowadzić, następnej doczekać, żeby się rodziło w komorze i w oborze, w polu i na zapolu, w każdym kątku po dzieciątku, na wszyscy odpowiadali: Daj Boże. Powszechnie mówiono też: Dzielmy się tym chlebem anielskim, byśmy się spotkali w królestwie niebieskim. Historia opłatka (łac. oblatum) sięga starotestamentowych darów ofiarnych, a w historii Kościoła do IV wieku, kiedy na ołtarzu składano z darami eucharystycznymi tzw. eulogie (chleby ofiarne). Do Polski opłatek przybył wraz z chrześcijaństwem i do XV wieku używany był tylko w liturgii. Obyczaj dzielenia się opłatkiem istnieje w Polsce od początków XIX wieku. Opłatek przypomina stary polski zwyczaj uczt żniwnych. Po żniwach sąsiedzi schodzili się wieczorem do siebie i częstowali chlebem, życząc pomyślnych przyszłych żniw. Popularnym na wsi zwyczajem jest, że przed spożyciem opłatek zanurza się w miodzie. Uważa się, że spożycie opłatka z prawdziwym pszczelim miodem jest po to, żeby było słodkie życie, żeby było coś do chleba, żeby być zdrowym, żeby się pszczoły dobrze trzymały. 15 Powszechnie w Lubelskiem przygotowuje się jedno dodatkowe nakrycie, czyli tak zwane wolne miejsce przy stole. Uważa się, że jest ono przeznaczone dla zmarłych członków rodziny (najstarsze uzasadnienie), aniołów, głodnych, wilków (zwierząt, które próbowano w ten sposób obłaskawić), żołnierza, nieznajomych podróżników, osób bezdomnych, kawalera, panny, a także dla samego Zbawiciela. Zestaw potraw wigilijnych w regionie lubelskim jest bogaty, jednak różni się on w poszczególnych wsiach, a nawet domach. Gospodyni podaje poszczególne potrawy w określonej kolejności; z jej zachowaniem łączono pewne wierzenia. W niektórych okolicach sądzono, że gospodyni nie powinna siadać przy pośniku, ponieważ kury nie będą siadały w swoich gniazdach i nie będą niosły jajek. Ponadto kobieta przed podaniem potrawy na stół musiała jej spróbować, aby przez cały następny rok odznaczać się dobrym smakiem. Posiłek składał się z ustalonego zestawu i nieparzystej liczby potraw (5, 7, 9; ludowa pobożność ustaliła liczbę potraw na 12 – kojarzoną z ostatnią wieczerzą, na którą każdy apostoł miał przynieść jedną potrawę). Dania wigilijne wykonywano ze składników pochodzących z pola, lasu, z łąki i wody, gdyż zabieg ten zapewniał obfitość w tych miejscach w nowym roku. Powszechnie ze stołu należało spróbować każdej potrawy, by nie zabrakło ich w przyszłości. Na wschodniej Lubelszczyźnie wierzono, że potrawy symbolizują apostołów. Przed spożyciem konkretnej potrawy wypowiadano imię apostoła, aby było łatwiej go naśladować. Do typowych pokarmów wigilijnych regionu lubelskiego należą: barszcz z mąki żytniej lub owsianej, barszcz z buraków, groch polny, fasola, czosnek, grzyby, kapusta, ziemniaki, kasze: jęczmienna (tzw. perlak, pęcak), gryczana (zwana reczaną, tatarczaną, tatarką, gryczaną, hreczaną), jaglana; ponadto pierogi (pierogi pieczone – knysze), kluski, suszyna (kompot z suszonych owoców), kisiel, śledzie, karpie i obecnie inne ryby, takie jak morszczuki czy mintaje (w formie filetów i kostek). Na wschodnich obszarach na koniec podawano kutię (grec. kokkos – ziarno), potrawę właściwą dla uczt zaduszkowych, z pszenicy tłuczonej w stępie, wymieszanej z miodem i utartym makiem. Pszenica w tradycji ludowej kojarzona jest z chlebem i oznacza życie, sytość, wzrost i rozwój tak szybki jak wzrastanie ciasta w dzieży. Miód dodany do kutii wyraża słodycz i czystość oraz symbolizuje moc pokonującą złe jady i zepsucie. W drewnianych chałupach rzucano kutią z łyżek do belek stropowych. Po liczbie przyklejonych ziaren kutii przepowiadano plony (Ile ziaren się przyczepiło, tyle kop pszenicy było), długość życia, lata pomyślności. Uważano też, że jeśli kutia nie przylegała do sufitu, to zboże wylegnie. W wielu domach pozostawiano przez całą noc resztki pożywienia. Jeszcze obecnie panuje przekonanie, że zmarli przychodzą posilić się w tę wyjątkową noc (nie sprzątali ze stołu, bo przyjdzie nasz zmarły), a przez karmienie duchów zyskuje się ich przychylność, pomoc i współdziałanie. W niektórych okolicach odkładano po łyżeczce z każdej potrawy do osobnej miski i po wieczerzy z kolorowym opłatkiem i chlebem zanoszono krowom. Przedłużeniem tej uroczystej kolacji był śpiew kolęd i pastorałek, ucieszenie się drobnymi upominkami znalezionymi pod choinką. Józef Nowak Ks. Proboszcz Leszek Szuba tel. (0-81)5263987, 0604291651 Ks. Wikariusz Grzegorz Boguta tel. (0-81)5265666, 0696477622 Kancelaria Parafii pw. bł. Piotra Jerzego Frassatiego czynna codziennie: godz. 17.00-18.00 Ofiary na budowę kościoła można wpłacać na konto: Parafia pw. bł. Piotra Jerzego Frassatiego 20-601 Lublin, ul. Skierki 12 Bank PKO BP Oddział VI w Lublinie nr konta PLN: 73102031760000540200442475 nr konta USD: 77102031760000580200145193 16 Frassatianum Śp. Luciana Frassati-Gawrońska (1902-2007) W niedzielę 7 października br. otrzymaliśmy od P. Wandy Gawrońskiej informację o śmierci jej mamy, a zarazem siostry naszego patrona bł. Piotra Jerzego, Luciany Frassati-Gawrońskiej. Zmarła odeszła do domu Pana w rodzinnej posiadłości w Pollone. W związku z zaistniałą sytuacją, wystosowaliśmy drogą elektroniczną słowa kondolencji i współczucia. Oto ich treść: Wielce Szanowna Pani Wando, Z wielkim bólem ale i chrześcijańską nadzieją przyjmujemy wiadomość o śmierci Drogiej Pani Mamy, śp. Luciany. Niniejszym na Pani ręce kierujemy wyrazy soli- darności z pogrążoną w żałobie całą rodziną. Dzisiejsza niedziela jest dla nas okazją do świętowania kolejnej, siódmej już rocznicy, jaka upłynęła od chwili poświęcenia kaplicy. W tę doroczną modlitwę wdzięczności, włączymy także nasze dziękczynienie za wszelkie dobro, które czyniła w swoim ziemskim życiu śp. Luciana. Z serdecznym pozdrowieniem od kapłanów pracujących w parafii, jak i całej parafii, łączę wyrazy szacunku. Szczęść Boże. Ks. Proboszcz Leszek Szuba Uroczystościom pogrzebowym zmarłej Luciany Frassati-Gawrońskiej w Katedrze Turyńskiej przewodniczył kardynał Severino Poletto. Wspomnienie o bracie Piotrze Jerzym, „skarbie” rodziny Frassatich Uroczystość pogrzebowa Luciany Frassati-Gawrońskiej, siostry Błogosławionego Piotra Jerzego Frassatiego, odprawiona została we wtorek 9 października przed południem w Katedrze Turyńskiej, a przewodniczył jej arcybiskup turyński Severino Poletto. Luciana Frassati-Gawrońska zmarła w niedzielę 7 października w swoim domu w Pollone w wieku 105 lat. Oto homilia Kardynała Poletto: „Zebraliśmy się w naszej świątyni katedralnej, by uczestniczyć w uroczystej liturgii pogrzebowej za duszę Luciany Frassati-Gawrońskiej, siostry błogosławionego Piotra Jerzego, zmarłej w niedzielę rano w święto Matki Bożej Różańcowej”. Pierwszą myśl, jaką chcę dziś wyrazić, kieruję do dzieci Zmarłej i do całej Rodziny, zapewniając ich o naszej bliskości w modlitwie i w żałobie wraz z całym Kościołem turyńskim. Pragnę wyrazić głęboką wdzięczność Bogu za dar życia tej wyjątkowej Matki, która potrafiła przekazać swej rodzinie gorliwość i świadectwo chrześcijańskie, jakie ona sama otrzymała w domu rodzinnym od swych rodziców, a w szczególności od brata, Błogosławionego Piotra Jerzego. grudzień 2007 Słowo do dzieci i krewnych Do was, którzy płaczecie po odejściu waszej ukochanej matki, chcę skierować słowo pocieszenia, wypływające nie tylko z uczuć czysto ludzkich, lecz opierające się na słowach Listu św. Pawła do Tesaloniczan, wysłuchanego w pierwszym czytaniu. Apostoł pisze: „Nie chcemy, bracia, pozostawiać was w niewiedzy o tych, którzy umarli, abyście nie martwili się, jak ci, którzy nie mają nadziei. My wierzymy, że Jezus umarł i zmartwychwstał; tak samo i tych, co pomarli, przez Jezusa Bóg połączy z Nim. Pocieszajcie się nawzajem tymi słowami.” (1Ts 4,13.14.18). Oto wielka nowina, która przed trumną waszej Matki powinna zagościć w waszych sercach, by przynieść wam prawdziwe chrześcijańskie ukojenie, będące owocem nadziei, którą daje Pan w swoim słowie, i które otwiera nasz rozum na wielką prawdę o życiu wiecznym. Słowo do wszystkich Wszystkim obecnym pragnę przypomnieć tę wielką prawdę: umierając nie obracamy się w nicość, ponieważ śmierć została zwyciężona dzięki Zmartwychwstaniu Chrystusa. 17 Dlatego stojąc przed trumną, i wobec rzeczywistości śmierci, nie możemy poddać się temu smutkowi, który dotyka ludzi nie mających nadziei w Chrystusie, ponieważ Jezus swoją śmiercią i zmartwychwstaniem pokonał śmierć, a nam otworzył bramę życia wiecznego, zapewniając nam to, za co On ofiarował siebie samego na krzyżu. Ważne, że nie tylko krewni, lecz także my wszyscy zatrzymujemy się dziś, by spojrzeć na nasze życie w kontekście tajemnicy śmierci i wieczności. Tu, na ziemi, nie mamy stałego mieszkania, ale jesteśmy pielgrzymami w drodze do ojczyzny, która jest w niebie. Ta kobieta, doświadczona w wierze, za cel i kierunek swego życia obrała sobie pewność, że jej najbliżsi, razem z Dziewicą Maryją, Panem Jezusem, Bogiem Ojcem i Duchem Świętym, będą jej oczekiwać, i że otrzyma nagrodę sprawiedliwych. Obok wydarzenia śmierci nie powinniśmy przechodzić zbyt pośpiesznie. Koniecznie musimy sobie postawić pytanie o to, co nastąpi „potem”. Mając to na względzie, nie znajdujemy ani rozumowania, ani słów, które mogłyby dać nam lepszą pewność, jak tylko te słowa Chrystusa, który powiedział kiedyś: „Niech się nie trwoży serce wasze... Idę przygotować wam miejsce; kiedy już tam będę i przygotuję wam miejsce, wrócę i zabiorę was do siebie, abyście byli tam, gdzie Ja jestem.” (J 14, 1-3). W niedzielę rano Pan przyszedł wezwać Śp. Lucianę do zajęcia miejsca, które jej przygotował obok siebie, i na które zasłużyła w całym długim życiu chrześcijańskim przez modlitwę, wiarę i całkowite poświęcenie rodzinie. W tym miejscu pragnę przypomnieć pisma świętego Cypriana, wielkiego Ojca Kościoła, żyjącego w trzecim wieku, który w swym „Traktacie o śmierci’ zachęca, aby patrzeć z realizmem i ze spokojem na tę wielką chwilę, przez którą wszyscy musimy przejść. Święty Cyprian pisze: „Bracia najdrożsi, z umysłem spokojnym, z niewzruszoną wiarą i z wielkim duchem, bądźmy gotowi na dokonanie się woli Bożej. Odrzućmy lęk przed śmiercią, myślmy o nieśmiertelności, którą śmierć otworzy. Udowodnijmy czynem, w co wierzymy. Powinniśmy często rozważać i uświadamiać sobie, że odrzuciliśmy świat, i że tymczasowo jesteśmy na nim tylko gośćmi i pielgrzymami. Przyjmijmy z radością ten dzień, w którym powołano każdego z nas do naszego prawdziwego domu, dzień, który uwalniając nas z więzów czasu, czyni nas wolnymi w raju i w życiu wiecznym. Kto, będąc daleko od ojczyzny, nie spieszyłby się z powrotem? Nasza ojczyzna jest w niebie. Tam czekają na nas w wielkiej liczbie nasi bliscy, oczekują nas nasi rodzice, rodzeństwo, dzieci, w gronie świątecznym i radosnym, pewni własnego szczęścia, lecz ciągle jeszcze drżący o nasze zbawienie. Zobaczyć ich, uściskać wszystkich, jaka to radość dla nas i dla nich! Co za rozkosz w królestwie niebieskim, nie bać się już śmierci, i jakie to szczęście – żyć wiecznie!” Jakąż pociechę niosą nam te słowa kierujące nasz wzrok ku życiu po tamtej stronie! Błogosławiony Piotr Jerzy Frassati W tej uroczystej liturgii, w której powierzamy Bożemu Miłosierdziu życie i duszę drogiej nam Luciany, nie możemy nie wspomnieć o „skarbie” rodzinnym Frassatich, Błogosławionym Piotrze Jerzym, który przeżył swoje dwadzieścia cztery lata głęboko związany z młodszą o rok siostrą. 18 Równocześnie nie możemy sobie wyobrazić, aby wielkość duchowa jednego nie znajdowała odbicia w drugim. W tej katedrze spoczywają doczesne szczątki naszego Błogosławionego i chciałbym przybliżyć świętość Piotra Jerzego, którą przeżywał, otrzymywał i dzielił ze swoją siostrą. Jan Paweł II nazywał Błogosławionego Piotra Jerzego „człowiekiem ośmiu błogosławieństw”, i na pamiątkę tego odczytaliśmy w Ewangelii fragment z Mateusza. Jezus wymienia tam błogosławieństwa, będące ideałem do naśladowania, tym, czego Piotr Jerzy w sposób niezwykły dokonał, lecz będące także konkretnym warunkiem życia Chrystusowego ucznia. Uczeń Jezusa jest błogosławiony wtedy, gdy jest prześladowany, wtedy, gdy musi cierpieć, także wtedy, kiedy żyje w ubóstwie, które z kolei jest wyrzeczeniem się tego, co się posiada, by służyć braciom, wtedy, gdy wprowadza pokój, a zwłaszcza wtedy, gdy jak Piotr Jerzy, jest czystego serca: „Błogosławieni czystego serca, albowiem Boga oglądać będą”. Dlatego Błogosławieństwa są nie tylko ideałem i wymogiem, lecz także darem, który trzeba dzielić się z innymi. Teraz chciałbym odnieść się do doświadczeń zmarłej Luciany, która otrzymała od Boga dar tak długiego życia i świeżość młodości Piotra Jerzego, który w ciągu jedynie dwudziestu czterech lat potrafił realizować, zachowując cechę radości i młodzieńczej beztroski, heroizm świętości, oparty na harmonijnej i bogatej obecności Boga, którą pielęgnował przez codzienną Komunię, adorację eucharystyczną, przez niezwykłą wrażliwość wobec ubogich i przez wielkie nabożeństwo do Maryi Dziewicy. „Zapach” jego świętości dziś jeszcze rozchodzi się w świecie, przyciągając zainteresowanie i zachęcając do modlitwy miliony młodych ludzi. Podsumowanie Teraz przyszła pora na modlitwę, ponieważ tylko w ten sposób okazujemy naszą prawdziwą bliskość i współodczuwanie bólu dzieci i krewnych zmarłej Luciany. Czynimy to przez ofiarę Eucharystii w intencji zbawienia jej duszy. Kończąc, chciałbym jeszcze wspomnieć o karteczce, którą zmarła Luciana w 1922, razem ze swoim zdjęciem, wysłała do swego brata, i na której napisała: „Dla mego drogiego dobrego Frassatianum brata, aby na mnie popatrzył w tych rzadkich chwilach wytchnienia”. Teraz to pragnienie siostry spełniło się w sposób doskonały i trwały aż po wieczność. Piotr Jerzy i Luciana są razem i kontemplują Boga, a na Lucianę patrzy nie tylko Bóg w swej dobroci i miłosierdziu, lecz także kochający brat Piotr Jerzy. To patrzenie na siebie nawzajem i wspólnota trwania są już nie tylko darem chwilowym, lecz radością na wieki. Z tym wspomnieniem uczestniczmy w naszej uroczystej Eucharystii, dodając do ofiary Chrystusa na ołtarzu dar życia tej matki, która ze stanowczością, mądrością i szczodrością umiała szerzyć dobro, nie tylko w swojej rodzinie, lecz także wśród ludzi, którzy ją poznali. Życie jak to, Śp. Luciany – można podsumować słowami Psalmu 84: „Szczęśliwy, kto w Tobie ma siłę i z ufnością w swym sercu wyrusza w drogę”. Siła, która trzymała ją w wierze, w miłości do Pana i w służbie dla rodziny, wyprowadziła ją na długą drogę życia i rozpoczęła w niedzielny ranek, długą podróż do wieczności. Powyższy tekst ukazał się w L’Oservatore Romano. Tłumaczenie z j. włoskiego na j. polski – nasza parafianka Urszula Matysek. Redakcja jest wdzięczna za pomoc w tłumaczeniu tekstu. Ks. Jarosław M. Popławski Ambasada Włoska w Warszawie. W głębi: Ks. Prof. Jarosław M. Popławski i Ks. Dr Adam Rybicki Msza Święta za śp. Lucianę Frassati-Gawrońską Jak już informowaliśmy, w niedzielny poranek 7 października br. w wieku 105 lat została powołana do domu Ojca śp. Luciana Frassati-Gawrońska, żona polskiego dyplomaty Jana Gawrońskiego. Odeszła do wieczności w rodzinnej posiadłości w piemonckim Pollone, a więc tam, gdzie również „zasnął w Panu” jej ukochany brat, a dziś bł. Piotr Jerzy Frassati, patron naszej parafii. Uroczystości pogrzebowe, którym przewodniczył kard. Severino Poletto, odbyły się w turyńskiej katedrze w dniu 11 października, po czym doczesne szczątki Zmarłej spoczęły w rodzinnym grobie. Natomiast 19 listopada dzieci śp. Luciany, a więc: Nella, Wanda, Giovanna, Maria Grazia, Alfred i Jaś zaprosili krewnych i przyjaciół do warszawskiego kościoła sióstr Wizytek na wspólną modlitwę w intencji Zmarłej. Uroczystej Mszy św. przewodniczył ks. abp Józef Kowalczyk, nuncjusz apostolski w Polsce. W koncelebrze uczestniczył także proboszcz naszej parafii ks. kan. Leszek grudzień 2007 Szuba, ks. dr Adam Rybicki, jak i piszący te słowa. Warto również zaznaczyć, iż z Lublina przybyła także delegacja studentów KUL z opiekunem o. Andrzejem Batorskim SJ; obecny był także były prezydent RP, Pan Lech Wałęsa, jak i premier Pan Tadeusz Mazowiecki. Msza św. sprawowana była przy użyciu formularza z liturgicznego wspomnienia bł. Piotra Jerzego i miała piękną oprawę; lekcję przeczytał syn Zmarłej, Jaś Gawroński, Ewangelię odczytał nasz ks. proboszcz, zaś homilię wygłosił ks. abp Kowalczyk. Przypomniał m. in. zasługi śp. Luciany dla Polski, zwłaszcza jej zaangażowanie w okresie II wojny światowej, którego celem było m. in. ratowanie profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego, czy żony generała Sikorskiego. Kaznodzieja przypomniał także pomoc Luciany i rodziny Gawrońskich, której doświadczyli Polacy, zwłaszcza ci, którzy z konieczności zmuszeni do powojennej emigracji znaleźli bezpieczną przystań w Italii. Ciekawym uzupełnieniem modlitew- nej części było także spotkanie wszystkich zaproszonych gości w budynku ambasady Republiki Włoch mieszczącej się przy pl. Dąbrowskiego w Warszawie. Wszystkich przybyłych witała osobiście przesympatyczna Pani ambasador, J. E. Anna Blefari Melozzi. Gospodyni spotkania przedstawiła także w ciepłych słowach sylwetkę Zmarłej, akcentując zwłaszcza te momenty i dokonania z jej życia, które przyczyniły się do rozwoju i umacniania kontaktów kulturalnych pomiędzy Polską i Włochami. W serdecznej atmosferze upływał czas, który był także okazją prezentacji dzieła budowy naszej świątyni. Pomocą służyły ostatnie numery parafialnej gazetki „Frassatianum”. Dzieci śp. Luciany wyrażały podziw dla powstającego dzieła, któremu patronuje ich Błogosławiony wuj. Ks. proboszcz zaprosił dzieci śp. Luciany, jak i zainteresowanych do Lublina; wyraził przy tym nadzieję, że liczy także na „konkretne” dowody sympatii i uznania. Oby tak się stało! 19 Ks. Radosław Gabrysz Czy przyjmą państwo księdza po kolędzie? Taką formułę wypowiadałem ongiś, jako ministrant – chodząc przed księdzem po kolędzie. Wówczas po raz pierwszy zobaczyłem różne twarze, różne reakcje. Zwykle jednak zapraszające. Rokrocznie – zwykle tuż po świętach Bożego Narodzenia – w całej Polsce księża odwiedzają swoich parafian w ich mieszkaniach. Wszyscy to wiemy. Ta praktyka jest bowiem wpisana już w tradycję katolicyzmu w Polsce. Niemniej, różne opinie krążą na ten temat na internetowych forach, w prasie, telewizji, ale i między naszymi opłotkami. Gdzie się podziali księża? Spotkanie z księdzem wciąż wywołuje emocje – mimo oczywistych zmian, jakie zaszły w ostatnich dziesięcioleciach, a które dotyczą sposobu podejścia do kapłaństwa służebnego: do księży. Po reformie soborowej coraz rzadziej widzimy księży w ich charakterystycznych strojach. Stąd też, coraz rzadziej można ich spotkać w sklepie, na stacji paliw – czy też innych niesakralnych miejscach. Ale to nie znaczy, że przestali istnieć poza obiektami sakralnymi. Są wciąż – choć nie zawsze rozpoznawalni. O tym, że istnieją przekonują takie zajścia, jak wypadki – kiedy ktoś potrzebuje namaszczenia, czy rozgrzeszenia – w dramatycznej sytuacji. Wówczas identyfikuje kapłana działalność: udzielenie sakramentów (często w pospolitym świeckim stroju). Owszem zdarza się i odwrotnie, na widok księdza podążającego pieszo – w stroju duchownym – też przydarza się nam określona reakcja lub też nie wiemy, jak zareagować. Wreszcie – zdarza nam się rozpoznać w tym oto mężczyźnie, który na przykład – tak jak my coś kupuje – księdza. Co wówczas zrobić? – zastanawiamy się. Czasem obie strony są zakłopotane. Chyba niepotrzebnie – sądzę. Skoro w codzienności, nie zawsze mamy styczność z księżmi, może tym bardziej warto przyjąć „kolędę” – choćby po to, aby poznać kogoś, kto zwykle jest widziany w szatach sprawowania Eucharystii i czasem w kazaniu powie coś, co nas zainteresuje. Co słychać? W parafiach miejskich dość często w czasie wizyty duszpasterskiej można zaobserwować swoistą niezręczność. Oto duszpasterz nie jest w stanie znać wszystkich parafian. Stąd problem: o czym rozmawiać z kimś, kogo nie zna. Często reakcją na to jest albo kłopotliwe milczenie, albo rozmowa o czymś tak ogólnym, że w gruncie rzeczy nudnym i pozbawionym sensu – a streszczonym w paradygmacie pytania (kapłańskiego): co słychać? Myślę, że sensowność spotkania – jest tym większa – im większa jest obopólna otwartość na dialog, który jest możliwy, 20 a nawet może okazać się ciekawy. Zresztą – nie przesadzajmy z ową anonimowością – niejednokrotnie bowiem – księża spotykają w czasie „kolędy” rodziny swoich uczniów, czy poznane wcześniej osoby. Ponadto, jak sądzę, fakt, że „znamy się słabo” nie musi być wyrokiem skazującym wizytę księdza w naszym domu na nonsensowny anachronizm. Może warto opowiedzieć o swoich radościach, sukcesach, o trudnościach zresztą też. Może warto o coś spytać – z rejonów teologii czy duszpasterstwa. Może czasami coś podpowiedzieć albo przedstawić swój pogląd na określoną sprawę. Warto uświadomić sobie, że – z zasady – wizyta duszpasterska nie jest manewrem kontrolnym. I całe szczęście! Już ksiądz wychodzi? To właśnie doświadczenie krótkotrwałości spotkania z księdzem w ramach „kolędy” może prowokować do tego, że warto wcześniej pomyśleć: o czym opowiedzieć, o co spytać i czy w ogóle się otworzyć. Może się bowiem zdarzyć, że otworzymy się na rozmowę dopiero wtedy, kiedy ksiądz będzie już musiał wychodzić. Zresztą – jeśli się nie znamy – to jest to zgodne z naturą rzeczy. Jeżeli jednak przy pewnej dozie życzliwości – szczerze porozmawiamy – to „kolęda” osiąga swój cel. Przy tym, mam dość realną nadzieję, że warto księdzu – mojemu duszpasterzowi zaufać i pogadać z sensem. Proszę księdza, zapomniał ksiądz o kopercie Drażliwy, raczej drażliwy to wątek: pieniądze a księża. Różne opinie. Mniemania – czasem wyrosłe na micie, czasem nie. I pewnie nie wszyscy księża na kuli ziemskiej zachwycają nas podejściem do finansów. A w czasie wizyty duszpasterskiej raczej składamy swoją ofiarę. Sytuacja jest znacznie bardziej klarowna, gdy widzimy budowę kościoła i intuicja nie zwodzi: to, co znalazło się w kopercie okaże się in consequentio – cegłą, zaprawą, a może witrażem. Zresztą – wiemy o co chodzi – bo pośrodku naszego osiedla wyrasta kościół. Moim zdaniem – jeden z najszybciej powstających – spośród wszystkich mi znanych. I w tej delikatnej kwestii warto – po prostu – zachować zaufanie (bo jest zasadne). I jeszcze jedno To najważniejsze. Nawet jeśli rozmowa się nie sklei, nawet jeśli zdarzy się jakieś faux-pas (a zdarza się), nawet jeśli „było za krótko”, bo w końcu parafian jest wielu, to pozostaje to jedno – w przestrzeni wiary: ksiądz pobłogosławił nas i nasze mieszkanie, a ponadto może wreszcie była to jedna z nie tak licznych okazji, kiedy cała rodzina wypowiedziała te same słowa – słowa modlitwy. Frassatianum Program wizyty duszpasterskiej Data wizyty Dzień tygodnia 28.12.2007 29.12.2007 2.01.2008 3.01.2008 4.01.2008 5.01.2008 7.01.2008 8.01.2008 9.01.2008 10.01.2008 11.01.2008 12.01.2008 14.01.2008 15.01.2008 16.01.2008 17.01.2008 Piątek Sobota Środa Czwartek Piątek Sobota Poniedziałek Wtorek Środa Czwartek Piątek Sobota Poniedziałek Wtorek Środa Czwartek Adres Balladyny 4 Domki: Balladyny, Kraśnicka, Namysłowskiego Zana 8 Zana 10 Zana 12 Skierki 3, 5, 7 Wileńska 7 Wileńska 11 Wileńska 15 Balladyny 12 (1-140) Balladyny 12 (141-295) Balladyny 2 Balladyny 6, 8, 16 Skierki 1 (1-117) Skierki 1 (118-257) Balladyny 18, 20 Rozpoczęcie wizyty 15.30 10.00 15.30 15.30 15.30 10.00 15.30 15.30 15.30 15.30 15.30 10.00 15.30 15.30 15.30 15.30 Przyjście Mesjasza Lud czekający na swego Mesjasza Nie zwróci oczu na Dziecinę małą I do biednego nie zajrzy poddasza; Mniema, że Zbawcę, którego czekało Tyle pokoleń, ujrzy ziemia nasza Od razu ziemską okrytego chwałą Jak na wojsk czele niewiernych rozprasza – Mniema, że wszystko będzie przed Nim drżało. Że nawet głowy ugną się książęce, Zdając Mu władzę nad światem... Więc jeśli usłyszy, że się narodził w stajence I że mędrcowie dary mu przynieśli, Pyta ze śmiechem: „Jak to? ten Syn cieśli Ma rządy świata ująć w Swoje Ręce?” Adam Asnyk grudzień 2007 21 Wiem, Komu uwierzyłem O Księdzu Profesorze Marianie Ruseckim Dnia 27 września 2007 r. odbyła się w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jana Pawła II podniosła uroczystość, wieńcząca dwudniowe, ogólnopolskie sympozjum pod tytułem „Personalizm polski”. Była to uroczystość wręczenia Księgi Pamiątkowej z racji 65. rocznicy urodzin Księdzu Profesorowi Marianowi Ruseckiemu. Ta księga nosi tytuł Scio cui credidi (Wiem, komu uwierzyłem) i została przygotowana przez uczniów Księdza Profesora – Osoby doskonale znanej zwłaszcza w parafii bł. Piotra Jerzego Frassatiego w Lublinie. Ksiądz Profesor mieszka na terenie właśnie tej parafii. Jest z nią bardzo związany. Poprzez swą obecność i kapłańskie posługiwanie jest jej szczególnym współbudowniczym. Ponieważ doskonale ją zna, Ksiądz Proboszcz Leszek Szuba wyszedł z inicjatywą, by i społeczność parafialna lepiej poznała swego Księdza Profesora. Tak zrodził się ten artykuł. Z konieczności będzie on tylko przybliżeniem, a nie ukazaniem całej sylwetki Księdza Profesora Mariana Ruseckiego: Teologa-Myśliciela, Mistrza i Człowieka. Teolog-Myśliciel Ksiądz Profesor urodził się 22 marca 1942 r. w Janowie Lubelskim. Jego ojciec, Jan, był murarzem, a matka, Feliksa z Krzysztoniów, poświęcała się prowadzeniu domu i wychowywaniu dzieci. Ksiądz Profesor ma troje rodzeństwa: siostrę Zofię oraz braci Bolesława i Zygmunta. Po wstąpieniu do Wyższego Seminarium Duchownego w Lublinie zaczął poznawać świat nauki, zwłaszcza chrześcijańskiej myśli filozoficznej i teologicznej. Zetknął się z wielkimi z wielkich, zwłaszcza Ks. Profesorem Edwardem Kopciem – profesorem apologetyki (która potem przyjęła nazwę teologia fundamentalna), długoletnim dziekanem Wydziału Teologii KUL, człowiekiem wybitnej inteligencji i ogromnego hartu ducha, i Ks. Profesorem Czesławem Stanisławem Bartnikiem – teologiem, filozofem, a nade wszystko myślicielem i twórcą systemu naukowego zwanego personalizmem. Pod kierunkiem Ks. Profesora Kopcia Ksiądz Profesor Rusecki napisał i obronił pracę magisterską „Elementy apologetyki personalistycznej u Jeana Mouroux” (1966 r.). W tymże roku przyjął święcenia kapłańskie, po czym pracował przez rok jako wikariusz w parafii w Garbowie. Następnie został skierowany do KUL na studia specjalistyczne z teologii fundamentalnej, które ukończył doktoratem na podstawie dysertacji „Współczesne dyskusje nad teorią apologetyki” (1974 r.). W tymże roku został zaangażowany w KUL na stanowisku asystenta, potem starszego asystenta i adiunkta. W 1984 r. uzyskał stopień naukowy doktora habilitowanego na podstawie dorobku naukowego i monografii „Funkcja motywacyjna cudu w teologii XX wieku”. W 1986 r. został docentem, w 1991 r. otrzymał stanowisko profesora nadzwyczajnego i tytuł naukowy profesora, zaś w 1994 r. stanowisko profesora zwyczajnego. Według niego teologia dostarcza pełnej i ostatecznej prawdy o całej rzeczywistości, gdyż rodzi się ze spotkania z Prawdą, z Jej Objawienia. Zatem teologia jest spełnieniem ideału nauki. Jednak nie jest ona wiedzą wlaną, 22 wymaga znajomości innych dziedzin nauki. Wymaga też żmudnej pracy, dojrzałości, umiejętności łączenia różnych naukowych perspektyw, a także dyscypliny. Najbardziej niszczą ją uproszczenia, łatwizna, rutyna oraz samozadowolenie i niechęć do jakiejkolwiek krytyki. Teologia fundamentalna, którą Ksiądz Profesor ściśle się zajmuje, jest nauką badającą i uzasadniającą wiarygodność religii chrześcijańskiej. Wymaga nie tylko znajomości religii, teologii, filozofii, zwłaszcza logiki i metodologii, kultury, nauczania Kościoła oraz krytyki wysuwanej pod adresem chrześcijaństwa. Wymaga wyjątkowej intelektualnej przenikliwości. Ksiądz Profesor jako myśliciel konstruuje nowe modele uwiarygodniania Frassatianum chrześcijaństwa, gdyż teologia fundamentalna nie jest tylko odpieraniem zarzutów pod jego adresem. Oczywiście i to jest jej zadaniem, jednak jej istotne funkcje polegają na czymś innym. Chodzi o solidnie zakorzenione racje za wiarygodnością chrześcijaństwa. Ksiądz Profesor uważa, że należy je czerpać nade wszystko z nieustannego wgłębiania się w samo sedno tej religii, Objawienie w Jezusie Chrystusie, by z Niego (i Niego), a nie teorii Mu obcych, wydobywać motywy uwierzytelniające. O tym traktują zwłaszcza następujące jego książki: „Wiarygodność chrześcijaństwa”. T. 1: „Z teorii teologii fundamentalnej” (Lublin 1994), „Fenomen chrześcijaństwa. Wkład w kulturę” (Lublin 2001), „Być chrześcijaninem. Teologia dla szkół średnich” (Wyd. 3. Lublin 2006). W wielu swych projektach naukowych Ksiądz Profesor Rusecki daje się poznać nie tylko jako oryginalny teolog-myśliciel, lecz także pionier. Pionierskie są jego osiągnięcia w naukowym badaniu religii, każdej religii, nie tylko chrześcijaństwa. Zapoczątkował nowy rozdział w dziejach badania religii, gdyż opracował i spopularyzował nową naukę o nazwie religiologia. Jej koncepcja została w świecie nauki – zawsze krytycznym względem nowych propozycji – przyjęta i jest coraz szerzej obecna. Ksiądz Profesor przedstawił ją całościowo w następujących opracowaniach: „Istota i geneza religii” (LublinSandomierz 1997) i „Traktat o religii” (Warszawa 2007). Jest znany na świecie jako specjalista w teologii cudu, nie tylko katolickiej. W rozprawie habilitacyjnej przedstawił jej kształt w XX wieku, a także własne propozycje, które później rozwijał. Najistotniejsza sprowadza się do tego, by nie rozumieć cudu jako wyłącznie pieczęci potwierdzającej Boże działanie, gdyż cud sam w sobie jest także pełną zbawczych treści częścią Objawienia Bożego. Pełni różne funkcje – i Ksiądz Profesor wciąż odkrywa nowe – a każda z nich w sposób oryginalny i silny również uwierzytelnia religię chrześcijańską. Te idee są zawarte w następujących monografiach Księdza Profesora: „Cud w chrześcijaństwie” (Lublin 1996), „Funkcje cudu„ (Sandomierz-Lublin 1997), „Gottes Wirken in der Welt. Dimensionen und Funktionen des biblischen Wunderbegriffs” (Frankfurt am Main 2001), „Problem cudu w religiach pozachrześcijańskich” (Lublin 2001) i „Traktat o cudzie” (Lublin 2006). Ponieważ Kościół jest w tradycji europejskiej rzeczywistością najbardziej kontestowaną jeśli idzie o chrześcijaństwo, dlatego Ksiądz Profesor konstruuje różne modele apologii Kościoła i jego wiarygodności. Zwraca przy tym uwagę na powszechną ignorancję co do rozumienia Kościoła, także wśród katolików, nieznajomość jego dziejów – wskutek czego łatwo ulega się propagandzie o rzekomych wyłącznie ciemnych kartach w przeszłości Kościoła, jakby nie wydał on rzeszy świętych, męczenników i anonimowych świętych – a także zjawisko autoekskomuniki, gdy rozumie się Kościół jako ,,oni” (najczęściej księża), a nie ,,my, także ja jako ochrzczony”. Jest jeszcze wiele innych, bardziej ogólnych i szczegółowych problemów związanych z pojmowaniem i życiem grudzień 2007 Kościoła, którym są poświęcone obszerne publikacje pod redakcją Księdza Profesora, a mianowicie: „Wiarygodność Kościoła wobec przemian w Polsce. Quo vadis Ecclesia Polonorum?” (Pelplin-Lublin 1994), „Problemy współczesnego Kościoła” (Lublin 1996) i „Kościół w czasach Jana Pawła II” (Lublin 2005). Widać w nich nie tylko nowoczesną apologię Eklezji, która wypływa z rzeczywistości kultury, wartości, osoby ludzkiej i społeczności, lecz także katechezę o Kościele, którą – zdaniem Księdza Profesora – nieustannie trzeba pogłębiać, by ująć wszystkie elementy Kościoła, które jasno rozbłysły w czasie pontyfikatu Jana Pawła II. Ogólnie można powiedzieć, że w czasach, gdy nawet do życia naukowego i uniwersyteckiego wkrada się chaos myśli, zagubienie, agnostycyzm i sceptycyzm oraz zwątpienie w istnienie prawdy, Ksiądz Profesor Marian Rusecki jest ,,Skałą” prawdy, rozumu, myśli i nauki. Teolog, którego myśl nieustannie rozwija się szukając nowych terenów badawczych i rozwiązań, musi być także Mistrzem. Mistrz Osiągnięcia dydaktyczne Księdza Profesora, jak w przypadku każdego wyjątkowego twórcy, są niewymierne. Jeśli z konieczności trzeba je wymierzyć, to niech przemówią liczby. We wspomnianej Księdze Pamiątkowej „Scio cui credidi” uczniowie Księdza Profesora zebrali podstawowe dane ilustrujące jego dorobek. Obejmuje on ponad 610 publikacji: monografii, prac zbiorowych, artykułów naukowych i popularnonaukowych. Pod kierunkiem Księdza Profesora 35 osób napisało i obroniło rozprawy doktorskie, a ok. 150 – magisterskie, między innymi Abp Mieczysław Mokrzycki („Islam a chrześcijaństwo w polskiej literaturze XX wieku”) i Bp Artur Miziński („Rola chrześcijaństwa w życiu narodu polskiego w ujęciu arcybiskupa Józefa T. Teodorowicza”) oraz wielu innych kapłanów archidiecezji lubelskiej, diecezji zamojskiej i sandomierskiej. Uczniowie Księdza Profesora popularyzują i rozwijają to, co otrzymali od Mistrza. Dzięki temu można dziś mówić o krystalizującej się lubelskiej szkole teologii fundamentalnej, która nie jest związana tylko z Lublinem, gdyż obejmuje uczniów Księdza Profesora, którzy już samodzielnie poruszają się w świecie nauki. Lubelska szkoła jest więc ogólnopolska oraz sięga też poza nasze granice. Dobrą ilustracją tego jest opracowany przez Instytut Teologii Fundamentalnej KUL – z inicjatywy Księdza Profesora i pod jego kierunkiem – „Leksykon Teologii Fundamentalnej” (Lublin 2002), do którego hasła napisało ponad 100 autorów. Notabene dzieło to zostało nagrodzone tzw. lubelskim noblem (2002 r.), prestiżową nagrodą przyznawaną przez Lubelskie Towarzystwo Naukowe. Wpływ Mistrza na teologię fundamentalną nie jest ogólny, lecz ma konkretne kształty. Zaprojektowana przez niego religiologia, a zwłaszcza mieszcząca się w niej teologia religii, są obecnie rozwijane przez O. 23 dra hab. Ireneusza Sławomira Ledwonia OFM, który może się poszczycić rozprawą habilitacyjną ,,...i nie ma w żadnym innym zbawienia”. Wyjątkowy charakter chrześcijaństwa w teologii posoborowej (Lublin 2006). Inny z uczniów Księdza Profesora – Ks. dr Jacenty Mastej – zajmuje się obecnie opracowaniem nowatorskiej drogi uzasadniania wiarygodności chrześcijaństwa, szkicowanej przez Księdza Profesora, a mianowicie staurologiczno-rezurekcyjnej, odwołującej się do szerokiego znaczenia Krzyża i zmartwychwstania. Ks. dr Zbigniew Krzyszowski próbuje wydobywać wiarygodność Kościoła z jego kulturotwórczej funkcji, w świetle nauczania II Soboru Watykańskiego. O. dr Andrzej Pietrzak SVD pracuje nad uwierzytelniającym ujęciem działalności misyjnej i inkulturacyjnej Kościoła. Piszący te słowa stara się przedłużać myśl Księdza Profesora przygotowując monografię „Wiarygodność Kościoła w kontekście wyzwań współczesności europejskiej w świetle nauczania Jana Pawła II” i zawdzięcza mu nakierowanie na myśl papieską jako najlepsze źródło rozwiązania problemu wiarygodności Eklezji w spotkaniu z europejskim dziś. Jeśli idzie o najważniejsze – gdyż z braku miejsca wszystkich opisać niepodobna – osiągnięcia organizacyjne na koncie Księdza Profesora, to trzeba wymienić, że był prodziekanem Wydziału Teologii KUL w latach 1986-89 i 1992-95. Zajmując to stanowisko wprowadził pedagogizację na wydziale oraz gruntowną reformę studiów. Jako dyrektor Instytutu Teologii Fundamentalnej KUL był pomysłodawcą przedsięwzięć, które rozsławiły polską teologię i KUL. Do nich z pewnością trzeba zaliczyć II Międzynarodowy Kongres Teologii Fundamentalnej pod tytułem Chrześcijaństwo jutra (18-21 września 2001 r.), który odbił się szerokim echem w świecie nauki i mediów, utworzenie z Ogólnopolskiej Sekcji Teologii Fundamentalnej przy Komisji Episkopatu ds. Nauki Katolickiej (której Ksiądz Profesor przewodniczył od 1989 r.) Stowarzyszenia Teologów Fundamentalnych w Polsce, którego jest przewodniczącym, a także uwieńczone sukcesem wysiłki wprowadzenia teologii do Polskiej Akademii Nauk w postaci utworzenia Komitetu Nauk Teologicznych PAN (2003 r.) i analogicznego komitetu w Lubelskim Towarzystwie Naukowym. Godne wyeksponowania jest, że Ksiądz Profesor został wybrany przez Jana Pawła II na członka korespondenta Papieskiej Akademii Teologicznej (zrzeszającej tylko 62 osoby z całego świata). Został także wybrany na członka Sekcji Nauk Humanistycznych i Społecznych Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów Naukowych. Jeśli idzie o najważniejsze nagrody, którymi Ksiądz Profesor został wyróżniony, to oprócz wspomnianego lubelskiego nobla trzykrotnie otrzymał nagrodę rektora KUL, dwukrotnie nagrodę Ministra Edukacji Narodowej, nagrodę imienia Włodzimierza Pietrzaka, a w 2004 r. otrzymał od Prezydenta RP Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Oczywiście najważniejszą nagrodą będzie ta w niebie, lecz już w ziemskim życiu można uznać za nagrodę fakt, 24 że ktoś jest powszechnie uznawany – jak się wyraził Ks. Profesor Krzysztof Góźdź wygłaszający laudację przed wręczeniem księgi dedykowanej Księdzu Profesorowi Marianowi Ruseckiemu – za dobrego, miłego i ciepłego człowieka. Człowiek Z pewnością człowieka i człowieczeństwo kształtuje wiele czynników. W świetle wiary chrześcijańskiej człowieczeństwo zostało ukształtowane przez Boga w akcie stworzenia, a także poprzez Wcielenie Syna Bożego oraz Jego Mękę, Śmierć i Zmartwychwstanie. Człowiek modeluje siebie patrząc na Jezusa Chrystusa i żyjąc w Jego Kościele. Jednocześnie jest modelowany także przez okoliczności dziejowe, kulturowe i społeczne. W przypadku Księdza Profesora – jak sam wspomina – człowieczeństwo kształtowała rodzina, rodzinna parafia i miejscowość – ukochany Janów, szkoła, nieugięci wobec systemu komunistycznego nauczyciele, którzy przekazywali tradycje patriotyczne i zamiłowanie do prawdy. Kształtował je także czynnie uprawiany sport oraz liczne pasje. Rzeźbiła go historia, która sprawiła, że trzeba było stawiać czoła błędnej ideologii i ,,przewodniej roli” ,,jedynej jednoczącej siły narodu” ... Kształtuje je najbardziej kapłaństwo Chrystusowe, a od młodych lat powołanie do niego. Ksiądz Profesor zdradzał jego oznaki już w bardzo młodym wieku, gdyż był ministrantem od drugiej klasy szkoły podstawowej aż do maturalnej. Fascynował się życiem kapłanów, których spotkał na swej drodze, m.in. ks. Franciszka Trochonowicza, proboszcza parafii św. Jana Chrzciciela w Janowie Lubelskim, i ks. Józefa Bazylaka, wikariusza w swej rodzinnej parafii. Potem kształtowali go wychowawcy i profesorowie w seminarium duchownym i KUL. Zawsze umiejętnie łączył studia, pracę naukową i duszpasterską. Czyni to do dziś. Podczas studiów był wikariuszem parafii św. Pawła w Lublinie. Tworzył specjalistyczne duszpasterstwo – Duszpasterstwo Pracowników Nauki Miasta Lublina. Duszpasterze, uczniowie a także koledzy-rówieśnicy, w wielu sprawach radzą się go, gdyż cieszy się szacunkiem i autorytetem z powodu cierpliwości, pokory, mądrości, prawdomówności, prostolinijności, dyskrecji, szacunku do każdego człowieka, a kiedy trzeba i ostrych słów. Jego oblicze – ikona wnętrza człowieka – jest pogodne, spokojne, dobre, miłe, ciepłe. Potrafi radować się z tymi, którzy się radują i płakać z tymi, którzy płaczą. Tym, którzy się radują, pomaga zrozumieć najgłębsze powody autentycznej radości. Tym zaś, którzy płaczą, wskazuje nadzieję, miłość, sens. Ks. Krzysztof Kaucha P.S. Autor jest uczniem Księdza Profesora Mariana Ruseckiego, adiunktem w Instytucie Teologii Fundamentalnej KUL, pomaga w parafii Trójcy Świętej w Lublinie. Frassatianum W trosce o wspólne dobro Z ks. kan. dr. Zbigniewem Wójtowiczem, moderatorem Archidiecezjalnej Komisji ds. Duszpasterstwa Ogólnego Kurii Metropolitalnej w Lublinie, rozmawia Agnieszka Strzępka. AGNIESZKA STRZĘPKA: – Za dwa tygodnie będziemy wybierać nowych członków do Rad Duszpasterskich. Jaki jest cel istnienia takiej Rady? KS. KAN. ZBIGNIEW WOJTOWICZ: – Jak każda Rada ma doradzać, w tym przypadku proboszczowi, w sprawnym zorganizowaniu działalności duszpasterskiej na terenie parafii. To jest dość oczywiste. Wyjaśnienia wymaga bardziej termin „duszpasterstwo”. Otóż jest to prowadzenie ludzi do zbawczego spotkania z Bogiem w wierze i miłości trzema drogami: poprzez głoszenie Słowa Bożego, sprawowanie sakramentów oraz budowanie wspólnoty zaangażowanej apostolsko i charytatywnie. Za duszpasterstwo w całym Kościele lokalnym odpowiedzialny jest biskup. Na terenie parafii w jego imieniu organizacją i doskonaleniem duszpasterstwa zajmuje się proboszcz. Zgodnie z postanowieniem prawa kościelnego, mają mu w tym pomagać dwa różne ciała doradcze: Rada Ekonomiczna (wspierająca proboszcza w podejmowaniu inicjatyw i decyzji o charakterze ekonomicznym) i właśnie Rada Duszpasterska, która wraz z proboszczem czuwa nad tym, aby parafia była „żywą cząstką” Kościoła, by wszyscy jej mieszkańcy coraz bardziej wzrastali w wierze, angażowali się w liturgię, przekazywali skarb wiary innym oraz troszczyli się o zagubionych i ubogich. – Jaki jest sposób powoływania takiej Rady i kto do niej wchodzi? – O tym decyduje prawo diecezjalne. Jedną z pierwszych decyzji abp. Józefa Życińskiego po przyjściu do Lublina było zarządzenie o nowych wyborach do Rad Duszpasterskich lub o ich powołaniu tam, gdzie do tej pory jeszcze nie funkcjonowały. Ze strony nowego Pasterza Kościoła lubelskiego była to konkretna realizacja papieskiej zachęty, wyrażonej chociażby przez Jana Pawła II w Lublinie przed 20 laty podczas Mszy św. na Czubach, do zaufania świeckim oraz do coraz większej duszpasterskiej współpracy duchownych i świeckich w obliczu nowych wyzwań. Zgodnie ze Statutem wydanym przez Księdza Arcybiskupa 3 września 1997 r., do Rady wchodzą trzy grupy członków: z urzędu – proboszcz lub rektor kościoła, delegat wikariuszy, delegat zakonników lub zakonnic, jeśli pracują duszpastersko na terenie parafii, delegat świeckich pracowników parafii (np. katecheta, organista, kościelny), delegat stowarzyszenia lub ruchu katolickiego; z nominacji proboszcza lub rektora oraz z wyboru, dokonanego przez ogół wiernych w czasie głosowania. Liczba członków z wyboru winna oscylować między 8 grudzień 2007 a 12 i nie może być mniejsza od mianowanych przez proboszcza. W tym roku wybory odbędą się w niedzielę 21 października. Do 7 października można zgłosić na piśmie swojego kandydata (kandydat musi mieć ukończone 18 lat, być bierzmowany, prowadzić nienaganne życie moralne i być zaangażowany w życie parafii). Szczegóły związane z przebiegiem wyborów usłyszeliśmy z ambony w niedzielę 30 września. W niedzielę, 14 października, ksiądz proboszcz poda nazwiska zgłoszonych kandydatów do publicznej wiadomości. Spośród zgłoszonych osób w niedzielę wyborczą każdy pełnoletni wierny będzie mógł na kartce wskazać 2 wybrane przez siebie osoby i wrzucić głos do urny (lub na tacę). Tydzień po wyborach komisja skrutacyjna po obliczeniu głosów podaje wyniki wyborów. Ukonstytuowanie Rady dokonuje się po złożeniu ślubowania wszystkich jej członków: tych z urzędu, z nominacji i z wyboru. Przewodniczącym Rady jest zawsze ksiądz proboszcz lub rektor kościoła, jego zastępcą osoba świecka. Przewodniczący dysponuje prawem weta w stosunku do wszystkich uchwał Rady. Jego sprzeciw powoduje nieważność uchwały. Jeśli 2/3 członków Rady zgłasza zastrzeżenia do weta przewodniczącego, sprawę rozstrzyga Ksiądz Arcybiskup. – Czym konkretnie zajmuje się Rada? – Rada musi się zbierać przynajmniej dwa razy w roku. To jej przewodniczący, czyli proboszcz, decyduje czy zwoływać ją częściej i to on przedkłada jej do rozważenia i przedyskutowania różne kwestie. Wielu księży angażuje również „swoich” radnych do konkretnych działań. W lubelskiej parafii św. Józefa np. koordynują oni w Adwencie akcję roznoszenia opłatków wraz z gazetą parafialną „Ku Wspólnocie” do wszystkich domów w parafii, angażują się w przygotowanie i przeprowadzenie festynu parafialnego w rocznicę poświęcenia kościoła w „Zielone Święta”, czuwają nad sprawnym przebiegiem peregrynacji obrazu Matki Bożej Częstochowskiej po domach, włączają się w roznoszenie kartek wypominkowych itp. Mogą też rozprowadzać prasę katolicką, angażować się w działalność charytatywną, koordynować działalność grup duszpasterskich czy przeprowadzać zbiórki pieniędzy na różne cele parafialne. Nade wszystko radni mają się codziennie modlić za kapłanów i wszystkich parafian, szczególnie za chorych i nieszczęśliwych, za dzieci i młodzież oraz o nowe powołania do służby ołtarza, do zakonów i do małżeństwa. A więc radni nie tylko radzą, ale też podejmują konkretne działania. Rada nie jest po to, aby proboszczowi planować „robotę” i kontrolować go, czy dobrze ją wypełni, chodzi raczej o to, aby wszyscy jej członkowie zaangażowali się w realizację wspólnie podjętych inicjatyw i swoim przykładem pociągnęli innych wiernych, zazwyczaj stojących nieco z boku, do większego zaangażowania się w życie parafii. 25 – Ile trwa kadencja Rady? – W naszej archidiecezji 5 lat. Każdy z członków Rady może pełnić tę zaszczytną funkcję maksymalnie przez trzy kadencje, czyli przez 15 lat. Apeluję gorąco, aby wszyscy zaproszeni do podjęcia tego rodzaju odpowiedzialności z odwagą ją przyjęli. Jan Paweł II w adhortacji Christifideles laici wezwał wszystkich katolików świeckich do tego, aby się czuli aktywnymi i odpowiedzialnymi uczestnikami nowej ewangelizacji. Praca w Radzie Duszpasterskiej de facto wpisuje się w ten nurt. Tuż przed złożeniem ślubowania bowiem każdy z jej członków usłyszy z ust proboszcza: „Waszym zadaniem jest pośredniczyć między kapłanami a wszystkimi parafianami w budowaniu i ulepszaniu wspólnoty parafialnej, aby Ewangelia Chrystusa mogła dotrzeć do wszystkich serc”. Ks. kan. dr Zbigniew Wójtowicz Przedruk „Niedziela” 40/2007 Rada Duszpasterska Parafii Bł. Piotra Jerzego Frassatiego Tekst zaprzysiężenia Rady Duszpasterskiej: Powołany na członka Parafialnej rady Duszpasterskiej przyrzekam wobec Boga i tu zebranych, że powierzoną mi funkcję będę wykonywał według najlepszej woli, zgodnie z własnym sumieniem i przepisami prawa kanonicznego oraz diecezjalnego; w szczególności przyrzekam, że w miarę mych sił i w poczuciu odpowiedzialności będę wspomagał księdza proboszcza i jego kapłanów współpracowników w ich działalności duszpasterskiej, mając na względzie chwałę Bożą, dobro Kościoła i pożytek duchowy wiernych. Amen. Od lewej: Marek Leonkiewicz, Michał Kotyra, Kazimierz Sasak, Kazimierz Legutowski, Stanisława Zdeb, Małgorzata Żurkowska, Teresa Mścisz, Józef Chłopek, Ks. Prob. Leszek Szuba, Alfred Hołyński, Prof. Stanisław Wójcik, Teresa Śwircz, Ks. Grzegorz Boguta, Cezary Szokaluk, Grzegorz Antoniak (na zdjęciu brak wybranego do Rady Wiesława Radczuka) 26 Frassatianum Przewodniczący poprzedniej Rady Duszpasterskiej Józef Chłopek Przewodniczący Rady Duszpasterskiej – Ks. Prob. Leszek Szuba, Sekretarz Rady Duszpasterskiej – Stanisława Zdeb, Zastępca Przewodniczącego Rady Duszpasterskiej – Prof. Stanisław Wójcik Grzegorz Antoniak Spotkanie przy herbatce członków minionej Rady z nowowybranymi członkami Rady Duszpasterskiej Teresa Mścisz Foto: Stanisław Sadowski Boże Narodzenie Rozświetlone wokół świątynie, blaskami Wielotysięcznych lampek i płonącymi świecami W radosnym rozmodleniu moc kolęd rozbrzmiewa O narodzeniu Jezusa, Mesjasza, który zstąpił z nieba. Położony Syn Boży we żłobie w lichej stajence Oprócz kołderki z siana, nie posiadał nic więcej Przez Maryję i Józefa rodzicielską troskliwością otaczany Tylko ciepłotą z oddechu zwierząt ogrzewany. Wyzwolone nasze myśli od rozkazu milczenia Niech głoszą prawdę, tak wzniosłego wydarzenia O tym, że minęło już ponad dwa tysiące lat Gdy narodził się Syn Boży, aby oswobodzić świat. Pod baldachimem nieba utkanym z gwiazd Betlejemska gwiazda wysyłała swój niebiański blask Wskazując drogę trzem mędrcom spieszącym na powitanie Bożego dziecięcia, ze szczodrym obdarowaniem. Nie było pałacu, ani godnego miejsca na Jego Narodzenie. Jedynego Syna Bożego Narodził się w stajence między zwierzętami Aby zamieszkać na ziemi razem z nami. Na dowód wielkiej wiary bez najmniejszego zwątpienia Dar kadzidła, mirry i złota dla Jezusa to dowód uwielbienia Dziś, niech również płyną gorące rozmodlenia od nas Aby Jezus rodził się w naszych sercach w każdy czas. Krystyna Barańska-Żylińska grudzień 2007 27 Muszę?... Mogę?... Chcę?... „... dziękować Bogu za każdą chwilę swojego życia...” (brzmią w uszach modlitewne słowa) I rodzi się bunt! Każdą?! Boże! - a te trudne pełne cierpienia i łez, osamotnienia, goryczy i żalu, bezsensu istnienia tu i teraz? Odpowiedz Panie! Dlaczego? Nie wiesz? Byłem obok kiedy płakałeś, rzucałeś się w sieci zła, nienawiści, bólu, przeklinałeś, błądziłeś, złorzeczyłeś, szedłeś krętymi ścieżkami – – a Ja płakałem nad tobą – (jak wtedy... nad Jeruzalem). Dałem ci wolną wolę, nie odszedłem, czekałem pełen cierpliwości, przebaczenia, miłości – Nie zważałem na grzechy, ale... szukałem wiary (jak ziarnko gorczycy), pokory, modlitwy – – wołania ślepca: „Ulituj się Boże!” zapomnij! 28 Podaj Rękę! (jak Piotr na jeziorze) Mimo ciszy z twojej strony – czyniłem to wiele razy nie czekając na wdzięczność – gdyż stworzyłem cię Osobą na Swoje podobieństwo i chociaż życie masz darowane – – jesteś wolny! Decyduj! Dokonaj wyboru! Pamiętając, że Jestem Miłością! Dla ciebie zaświadczam: z ufności – płynie wiara, owocem wiary – jest miłość, owocem miłości – służba, a owocem służby jest pokój! Chrystusowy Pokój płynący – szczególnie w Adwencie – przez ręce Maryi ciągle oczekującej, by w twoim sercu narodził się Jezus, a z Nim przyszła Miłość, Boża Miłość, która nie zna buntu, ale czyni Miłosierdzie Teresa Frassatianum B ył 2 października 1881. Do piwnicy Kościoła Najświętszej Marii Panny na alei Hillhouse w New Haven, stanie Connecticut przybyła mała grupka mężczyzn na zaproszenie proboszcza ks. Michaela McGivney. Ten młody kapłan czuł, że musi istnieć jakaś droga, aby wzmocnić religijność wśród wiernych, a przy okazji dostarczyć finansowej pomocy dla najbardziej potrzebujących, głównie dla rodzin zdziesiątkowanych przez choroby, albo śmierć żywiciela rodziny. Jego parafianami byli głównie robotnicy przybyli z Irlandii borykający się z niedostatkiem, i niechęcią protestanckiego otoczenia. Nawet budowa świątyni, w której odbywało się spotkanie wywołało sprzeciw. New York Times napisał w roku 1879: „Jak jedna z arystokratycznych ulic została zniekształcona przez rzymsko-katolicki gmach” Początki pracy duszpasterskiej księdza McGivney były naznaczone trudnościami, wieloma napięciami i zmaganiami z irlandzką klasa robotniczą której przyszło mu służyć. Inne z zadań ks. Michaela to opieka duszpasterska nad więźniami pobliskiego wiezienia, praca z młodymi ludźmi, zakładanie stowarzyszeń do walki z alkoholizmem. Ksiądz Michael McGivney dobrze znał to środowisko, ponieważ sam się z niego wywodził. Jego rodzice, Patrick i Mary (Lynch) McGivney, przybyli na nowy kontynent w XIX w. wraz z irlandzką wielka emigracją. Jego ojciec, Patryk ciężko pracował jako odlewniczy w fabryce mosiądzu. Matka Mary urodziła 13 dzieci, sześcioro zmarło wkrótce po porodzie. Najstarszy Michael z sześciorgiem rodzeństwa wcześnie doświadczył smutku oraz ciężkiej, nękającej biedy. Ale poznał również moc miłości, wiary i męstwa, które były okazywane w rodzinnym gronie. Młody Michael uczęszczał do szkoły, która znajdowała się w robotniczej dzielnicy miasteczka Waterbury. Mimo tego, że był dobrym i pilnym uczniem w wieku 13 lat zrezygnował z nauki i rozpoczął pracę w fabryce łyżek by w ten sposób dostarczać kilka groszy do domowego budżetu. Po 3 latach porzucił prace ponieważ odczuł głos powołania do stanu kapłańskiego. Jego droga do kapłaństwa nie była jednak prosta, chęć pomocy własnej rodzinie po śmierci ojca wydłużyła ten okres do 22 grudnia 1877 r., kiedy to przyjął święcenia. Te trudne doświadczenia życiowe nasunęły mu ideę stworzenia bratniego towarzystwa w kościele Na początek, zaproponował nazwę „Synowie Kolumba”. Nazwa ta miała pomóc wzmocnieniu się katolicyzmu oraz patriotyzmu poprzez wiarę w Boga oraz wizję odkrywcy Nowego Świata. Słowo „synowie” wkrótce zostało zastąpione słowem „rycerze” ponieważ czołowi przedstawiciele, którzy byli irlandzkimi weteranami Wojny Secesyjnej, czuli że zmiana ta będzie odzwierciedlała wyłaniające się pragnienie wolności i równości dla Katolików tamtych czasów w Stanach Zjednoczonych. 29 marca 1882 r. przedstawiciele stanu Connecticut formalnie zalegalizowali działalność Zakonu Rycerzy Kolumba. Główne hasła tej organizacji w roku 1882 brzmiały: Jedność i Miłosierdzie,” natomiast „Braterstwo i Patriotyzm” zostały dodane w późniejszym czasie. Gdyby nie kropla nie byłoby oceanu… Najwyższy Rycerz prof. Carl A. Anderson u Ojca Świętego Benedykta XIV (zdjęcie REPORT OF SUPREME KNIGHT 2007) grudzień 2007 Obecny Najwyższy Rycerz Carl A. Anderson za opatrznościowe, uważa to, że zakon ten powstał w 1882 roku, roku, w którym niemiecki filozof Nietzsche napisał, że Bóg umarł. 29 „Ks. McGivney nigdy nie napisał książki w odpowiedzi na twierdzenie Nietzsche; raczej, napisał swoją odpowiedź w żywych sercach mężczyzn”. Pisanie tej książki trwa. Dzisiaj Rycerze Kolumba są największą katolicką organizacją zrzeszającą mężczyzn na całym świecie. O jej szybkim rozwoju świadczą następujące dane: W roku 2003 ponad 1.6 miliona Rycerzy zebrało 130 milionów dolarów poświęcając około 61,2 milionów godzin pracy jako wolontariusze. Obecnie liczba Rycerzy przekracza 1,7 miliona w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Filipinach, Meksyku i kilku państwach Centralnej Ameryki oraz państwach leżących na Karaibach. Jak podało Radio Watykańskie miniony rok był wyjątkowo owocny w dzieła charytatywne. Rycerze przeznaczyli na pomoc najbardziej potrzebującym niemal 140 mln dolarów zaś dobrowolnie przepracowali w celach charytatywnych 64 mln godzin. Liczby te są znacznie wyższe niż w roku poprzednim. Wiąże się to z ogromnym spustoszeniem, jakiego dokonały huragany Katrina i Rita w południowej części USA. Obyście zachowując wierność wizji ks. Michaela McGivney, nie ustawali w poszukiwaniu nowych dróg bycia zaczynem Ewangelii na tym świecie i stanowili siłę duchową odnowy Kościoła w duchu świętości, jedności i prawdy”. Jan Paweł II w liście do Rycerzy Kolumba 9 X 2003 r. Przez cały pontyfikat Jan Paweł II duchowo wspierał zakon, jego działanie bowiem wpisuje się w sens papieskiego nauczania. Zakon kieruje się czterema głównymi zasadami: miłosierdzia, jedności, braterstwa i patriotyzmu. Miłosierdzie jest priorytetową ideą Zakonu Rycerzy Kolumba, angażują się przede wszystkim w działalność charytatywną, starając się ulżyć tym wszystkim, których boleśnie doświadczył los. Zakon prowadzi min. jadłodajnie dla ubogich, zaopatruje niepełnosprawnych całego świata w wózki inwalidzkie (500 sztuk za 30 Rada Dyrektorów Zakonu u Ojca Świętego Jana Pawła II, 9.X.2003 r. (zdjęcie Columbia kwiecień 2007) pośrednictwem Caritasu przekazano potrzebującym w Polsce), jest również fundatorem różnego typu stypendiów. Wspiera organizacyjnie i finansowo organizowanie olimpiad specjalnych. Druga zasada, jedności była ważna dla założycieli zakonu ze względu na to, że żyli w środowisku wrogo nastawionym do katolików. Jedność pomagała im zachować wiarę i walczyć o prawowite miejsce w społeczeństwie. Dziś zasada ta służy obronie odrzucanych przez współczesny świat chrześcijańskich wartości. Bronią tradycyjnej rodziny, włączają się aktywnie w ruchy obrony życia, opowiadają się przeciw małżeństwom homoseksualnym, pornografii Braterstwo. Dla założycieli zakonu i ich środowiska ubezpieczenia na życie były poza finansowym zasięgiem, nie było zinstytucjonalizowanej opieki społecznej. Zakon Kolumba umożliwiał wsparcie moralnie i finansowo w najcięższych momentach życia. Od chwili założenia zakon stał się jednym z najpotężniejszych towarzystw ubezpie- czeniowych w Ameryce Północnej. Towarzystwo ubezpieczeniowe Rycerzy Kolumba należy do Insurance Marketplace Standards Assiociation, gdzie członkostwo zarezerwowane jest wyłącznie dla towarzystw ubezpieczeniowych kierujących się w swojej działalności najwyższymi standardami etycznymi. Patriotyzm został dołączony jako 4 zasada 22 lutego 1900 roku.. Rycerze promują rozwijanie uczuć patriotycznych poprzez popularyzowanie odpowiedzialnych postaw społecznych, wierności wobec Ojczyzny, a także miłości do Boga. Rycerze wspierają np. seminaria duchowne, prowadzą działania promujące powołania kapłańskie i zakonne. Te wspaniałe owoce pracy rycerzy sprawiają, że Biskupi z całego świata nazywają ich „prawą ręką Kościoła”. Siła Rycerzy Kolumba polega na oparciu działalności o rady lokalne opracowujące programy charytatywne oraz prowadzące wszelkie działania. Ponieważ dobrze znają swoje środowisko najlepiej zaspokajają potrzeby danej społeczności. Frassatianum Rycerze Kolumba przybyli do Polski w 2005 r., jesteśmy pierwszym krajem starego kontynentu, w którym mężczyźni mają możliwość działania w tej organizacji. Zakon zachowując swoją elitarność przyjmuje do swojego grona pełnoletnich mężczyzn, praktykujących katolików, żyjących zgodnie z przykazaniami Bożymi oraz kościelnymi. W Polsce zakon rozwija się niezwykle szybko, po: Krakowie, Ludźmierzu, Łomiankach, Warszawie, Łomży, Radomiu i Starachowicach Przyszła kolej na Lublin. Zawiązała się w naszym mieście Rada im. świętego Brata Alberta. Archidiecezjalnym Kapelanem jest ks. Kanonik Leszek Szuba proboszcz parafii bł. P. J. Frassatiego w Lublinie. Więcej informacji o działalności Zakonu Rycerzy Kolumba można uzyskać w siedzibie zakonu w Bractwie Miłosierdzia im. Świętego Brata Alberta w Lublinie przy ul. Zielonej 3 lub telefonując pod numer 0-696-674-323 i uzyskując połączenie z Wielkim Rycerzem Panem Wojciechem Bylickim. Oprac. na podstawie tekstów i zdjęć umieszczonych na stronie zakonu www.kofc.org Krzysztof Krupa – Rycerz Zakonu Ks. Kanonik Leszek Szuba Kapelan Zakonu Rycerzy Kolumba „W nadziei zbawieni”1 N iemal każdy dzień naszego życia wypełniony jest ciężką pracą, która implikuje wypełnianie obowiązków właściwych dla danego zawodu, okresu życia. Wszyscy w pewien sposób na nowo uczymy się życia, a wielu z nas przygotowuje się do niego. Często warunkuje to przyjęcie takiego stylu życia, który charakteryzuje się dużą aktywnością, wręcz zabieganiem mogącym doprowadzić do zaniku sfery duchowej, zerwania osobowego kontaktu z Bogiem, co przekłada się na zmaterializowanie życia, nadaktywnosć niszczącą „klimat uczuciowej więzi”.2 Jednym z następstw kładzenia większego akcentu na „mieć” kosztem „być” jest lęk. Chrystus przestrzega nas przed tym, byśmy zbytnio nie pokładali nadziei w rzeczach doczesnych, bo „Ojciec wasz wie, że tego potrzebujecie” (Łk 12,30). Jezus z Nazaretu wzywa do tego, byśmy starali się „raczej o Jego królestwo, a te rzeczy będą nam dodane” (por. Łk 12,31). A na innym miejscu mówi: „Jeżeli nie będziecie spożywać Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie” (J 6,53). Tak więc wartością nadrzędną powinna być troska o własne zbawienie. Jest to cel nadprzyrodzony, do którego osiągnięcia zostaliśmy uzdolnieni przez fakt przyjęcia chrztu, a które z kolei rozciąga się na całe życie jako ciągłą realizację misji Chrystusa w świecie. Wysiłek naszej egzystencji skierowany na osiągnięcie zbawienia daje nam „nadzieję silniejszą niż lęk”3, ponieważ w Bogu jest przyszłość, życie wieczne. Środkami do tego celu są: słuchanie Słowa Bożego, przystępowanie do sakramentów świętych, oraz przyjmowanie aktem wiary wszystkich prawd, jakie są przekazywane przez Magisterium Koś- grudzień 2007 cioła (por. KPK kan. 205). Jest to wielka sprawa, by pośród wielu absorbujących nas zajęć, świadczyć o tym, że jesteśmy wszyscy powołani do zbawienia, życia w Bogu. Znamiennym rysem ludzkiego bytowania jest to, że idziemy, zdążamy do tego celu we wspólnocie. Lublin jest naszym miastem, w którym żyjemy. Jest także Kościołem lokalnym, gdzie Bóg gromadzi nas na liturgii eucharystii, która jednoczy nas z Chrystusem – Głową Kościoła, swojego Ciała, jak też miedzy sobą. Jest miejscem, w którym mamy to królestwo Boże zapoczątkowane przez Boga rozszerzać w sobie i w innych oraz przygotowywać się do definitywnego z Nim spotkania w chwale. Starajmy się nie przesłaniać nikomu tego celu nadprzyrodzonego. Nie zarażajmy siebie nawzajem chorobliwym organizowaniem każdej wolnej chwili. Starajmy się nie rugować duchowości z życia szczególnie tych najmniejszych, o których Pan Jezus powiedział, że „do nich należy królestwo Boże” (por. Łk 18,16). Dzisiejsze społeczeństwo potrzebuje mądrych rodziców, opiekunów, nauczycieli, którzy wyżej cenią naukę myślenia o Bogu, kształtując takie wzorce zachowań, by młody człowiek żyjący na tym pięknym i dobrym świecie, bez lęku przygotował się do życia tu i tam. Łukasz Szokaluk WSD OFMCap 1 Jest to polskie tłumaczenie tytułu drugiej z kolei encykliki Ojca Św. Benedykta XVI „Spe salvi”. 2 List „Nadzieja silniejsza niż lęk” ks. Abp. Józefa Życińskiego na pierwszą niedzielę Adwentu 2007 r. 3 Tamże. 31 Jesteśmy – działamy KSM powstał w czerwcu przed wakacjami i jak dotąd ma się bardzo dobrze. Cieszy nas fakt iż coraz więcej młodzieży przychodzi na spotkania co piątek o godzinie Autor tekstu, Prezes KSM – Michał Kotyra 19:30 i włącza się w szeregi Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży. Co takiego KSM dokonał od września do grudnia? Otóż według mojej oceny bardzo dużo. Zacznę od początku. 16 października nasz oddział zorganizował czuwanie papieskie dla wszystkich parafian. Wspomina- liśmy drogiego nam Jana Pawła II czytając jego teksty, wspomnienia przyjaciół, słuchając słów Ojca Świętego, piosenek o nim. Następnie odśpiewaliśmy apel i „Barkę”. Panowało ogólne poruszenie, każdy ze wzruszeniem wspominał wielkiego Papieża i smutne chwile związane z jego śmiercią. Bardzo mnie cieszy , że nasi parafianie licznie przybyli na to spotkanie. Przy zgaszonym świetle w blasku płonących świec spędziliśmy chwile zadumania i refleksji. Kolejnym dokonaniem naszych KSMowiczów na pewno jest przedstawienie „Powstań Polsko” które odbyło się 11 listopada. Może nie wiecie tego ale organizowaliśmy co tydzień dwie próby po dwie godziny. Ćwiczyliśmy do upadłego mimo przeróżnych przeciwieństw losu. Przedstawienie się odbyło i znów nasi parafianie nas nie zawiedli przychodząc na spektakl, na którym zbieraliśmy pieniądze na kościół i cele charytatywne. Myślę, że na wszystkich duże wrażenie zrobił wiersz, w którym między innymi jest napisane tak o Polsce: Widziałem, jak do jej kolan – Wstręt dotąd serce me czuje – Z pokłonem się cisną i radą Najpospolitsi szuje. Myślę że te słowa bardzo pasują do teraźniejszej sytuacji w naszej Ojczyźnie. Następnie 24 listopada nasz KSM „Pulsare Deum” włączył się w akcję „supermarket”, w czasie której zbieraliśmy pieniądze na ubogą młodzież. Nasza praca polegała na pakowaniu produktów klientów do siatek. Zebraliśmy pokaźną sumę na szczytne cele. Następnego dnia 25 listopada na święcie patronalnym KSM, siedmiu naszych KSMowiczów ślubowało, że będą „służyć Bogu, Kościołowi i Ojczyźnie, czyniąc dobro ludziom.” Dostaliśmy znaczki i legitymacje, teraz ta grupka jest pełnoprawnymi członkami KSM. Mam nadzieję, że coraz więcej młodzieży będzie składało przyrzeczenie. A co robimy w ramach spotkań? Rozmawiamy na przeróżne nurtujące nas tematy, jeździmy do innych zaprzyjaźnionych oddziałów miło spędzając czas z rówieśnikami. Ostatnio był też u nas generalny Asystent KSM archidiecezji lubelskiej – ks. Mietek Puzewicz. Opowiadał nam o bogatej historii KSM przytaczając różne ciekawe anegdoty. Na zakończenie błogosławił nam na dalszą wędrówkę poprzez trudne gościńce i rozwidlenia dróg naszego życia. W przyszłości tj. w lutym, nasze „Pulsare Deum” wraz z zaprzyjaźnionym oddziałem będzie organizować bal KSM . Tak więc nasz KSM nie odpoczywa, ciągle działamy i służymy. Oby nigdy nam nie zabrakło tego zapału, niech Bóg ma w swojej opiece nasz oddział – „Pulsare Deum”. Michał Kotyra 32 Frassatianum Złoty jubileusz Lubelskiej Spółdzielni Mieszkaniowej Pierwszy prezes LSM Stanisław Kukuryka bardzo trafnie określił motywy jej powstania 50 lat temu. Dokładnie 25 kwietnia 1957 r. narodziła się Lubelska Spółdzielnia Mieszkaniowa: „Mieliśmy świadomość, że budowa mieszkań, zapewnienie dachu nad głową, likwidacja suteren, biednych, zaniedbanych przedmieść i wsi Lubelszczyzny jest podstawowym warunkiem powojennej odbudowy”. Na kanwie tego powstał projekt na realizację dużego zespołu osiedli na wzgórzach południowo-zachodniej, niezagospodarowanej jeszcze części Lublina. Wejście na nieuzbrojone, wolne obszary pozwoliło na swobodę w zagospodarowaniu przestrzeni, zaprojektowaniu terenów zielonych, placów gier i zabaw dla dzieci, placówek usługowych. Była to praktyczna realizacja idei osiedla społecznego, wypracowanej przez środowiska architektów i wybitnych działaczy społecznych w okresie międzywojennym. 20 grudnia 1959 r. wręczono pierwsze przydziały mieszkań na osiedlu Adama Mickiewicza. Aktywność, życzliwość, dbałość o wspólne mienie stały się charakterystycznymi wyznacznikami stylu, jaki był przenoszony i rozwijał się w kolejnych osiedlach LSM. Spółdzielnia stała się chlubą Lublina, jego wizytówką. Dzisiaj, w 2007 r., ta część Lublina to olbrzymia dzielnica, która zajmuje około 120 ha gruntów, posiada ponad 13 000 mieszkań, zamieszkuje w niej prawie 40 000 osób. Spółdzielnia to 7 wyodrębnionych terenowo i finansowo osiedli z własnymi administracjami i zapleczem technicznym. Aktualny zasób Spółdzielni to: 207 budynków mieszkalnych, w tym 58 wysokich i 149 niskich, 1 277 garaży oraz 409 lokali użytkowych. Dużym atutem Spółdzielni są tereny zielone, które mają charakter zieleni parkowej i zajmują około 65 ha gruntów. Zasoby mieszkaniowe uzupełniają skwery, nowoczesne place zabaw, pawilony handlowo-usługowe, apteki, urzędy pocztowe oraz całe zaplecze obiektów użyteczności publicznej, w tym także Biuro Obsługi Mieszkańców Urzędu Miasta Lublina. Dobrze rozwinięta i funkcjonująca komunikacja miejska zapewnia dostęp do wszystkich dzielnic miasta. Lubelska Spółdzielnia Mieszkaniowa, jako jedna z nielicznych w kraju, posiada usytuowany w malowniczym miejscu kompleks budynków – „Dom Seniora”, przeznaczony dla osób starszych. Dziś budynki mieszkalne w Spółdzielni są opomiarowane i ocieplone, estetyczne i kolorowe, w niczym nie przypominają dawnych szarych bloków z „wielkiej płyty”, a co najważniejsze, są energooszczędne. Ważnym polem aktywności Spółdzielni jest prowadzona z udziałem organów samorządowych działalność społeczno-kulturalna i oświatowa. Wiodącą rolę odgrywa tu Dom Kultury LSM. Lubelska Spółdzielnia Mieszkaniowa współpracuje z przedszkolami i szkołami mieszczącymi się w osiedlach. Od lewej: Ks. Dr Jarosław Marczewski, Ks. Piotr Nowak, O. Waldemar Grubka – OFM Cap., Abp. Józef Życiński, Ks. Dr Zbigniew Wójtowicz, Ks. Dziekan Stanisław Dziwulski, Ks. Dr Konrad Maciąg, Ks. Leszek Szuba grudzień 2007 33 Prezes LSM Jan Gąbka w rozmowie z Ks. Arcybiskupem Józefem Życińskim Ogromne znaczenie mają także ośrodki życia religijnego i duchowego. Na terenie LSM znajdują się 4 kościoły parafialne: Niepokalanego Serca NMP, bł. Piotra Jerzego Frassatiego, św. Józefa i Przemienienia Pańskiego, które wchodzą w skład dekanatu Lublin-Zachód. Dziekanem tego dekanatu jest ks. Stanisław Dziwulski, proboszcz parafii pw. św. Józefa i kanonik honorowy Kapituły Lubelskiej. Władze Spółdzielni dbają także o stałą więź i współpracę z mieszkańcami. Od 1998 r. ukazuje się biuletyn – „Informator LSM”. Dla zapewnienia bezpieczeństwa Spółdzielnia utrzymuje stały kontakt ze służbami Straży Miejskiej i Policji. Niewątpliwie zwiększy bezpieczeństwo mieszkańców nowy komisariat w zaawansowanej budowie u zbiegu ulic Filaretów i Zana. To, co sprawiło, iż „Słoneczne Wzgórze” zostało uznane za najpiękniejszą dzielnicę Lublina, to m.in. mnóstwo zieleni. O tereny zielone zadbał zarówno główny projektant osiedla mgr arch. Feliks Haczewski, jak i sam twórca „swego zielonego dzieła” inż. Józef Maciejewski. Dla wielu mieszkańców LSM te zielone tereny wokół bloków stały się „rajskimi ogrodami szczęśliwości”. Co do usytuowania ulic, nowością było to, że otaczały one osiedla, wyprowadzając ruch kołowy na jego obrzeża, by nie kolidował z wytyczonymi wewnątrz osiedli alejkami dla pieszych. Prace nad budową osiedla Mickiewicza rozpoczęły się 13 czerwca 1958 r. Oprócz ciężkiego sprzętu „wzięły” w nich udział także dzielne konie p. Kowaluka z ul. Wapiennej. Konie te także pracowały przy budowie osiedla Piastowskiego, mozolnie wożąc ziemię i elementy betonowe. Pierwszym lokatorem LSM, który otrzymał klucze do swego upragnionego mieszkania przy ul. Grażyny 1/1, 34 był nieżyjący już p. Marian Soja. Cechą charakterystyczną Spółdzielni był szybki napływ jej członków. W 1957 r. do Spółdzielni zapisało się 885 osób, a pod koniec 1960 r. liczba ich osiągnęła 5 284 członków. Budowa os. Słowackiego rozpoczęła się w drugim kwartale 1964 r. Osobliwością osiedla jest pomnik Juliusza Słowackiego. Monument został wzniesiony w 1999 r. w 190. rocznicę urodzin i 150. rocznicę śmierci poety z inicjatywy przewodniczącego Rady Osiedla Bolesława Banickiego. Osiedle Piastowskie zostało wzniesione jako trzecie w latach 1967-1972. Nadano mu tę nazwę dla uczczenia 1000-lecia Państwa Polskiego. Ulice otrzymały nazwy najwybitniejszych królów piastowskiej dynastii. W panoramie LSM, w latach 1970-1975, pojawiło się jako czwarte osiedle im. Zygmunta Krasińskiego. Natomiast piąte osiedle, któremu patronuje noblista Henryk Sienkiewicz, zbudowano w latach 1973-1976. Osiedle im. Marii Konopnickiej, położone nad wąwozem zostało wzbogacone rzeźbami z metalu autorstwa Władysława Frycza (ptak, sarny, aligator i łyżwiarze). Osiedle im. Bolesława Prusa jest najmłodszym i ostatnim z siedmiu osiedli LSM. Pierwsi lokatorzy zamieszkali tutaj w listopadzie 1975 r. Na skarpie ponad wąwozem jest usytuowany „Dom Złotej Jesieni”. Nowym obiektem osiedla jest Komisariat Policji (w budowie). Osiedle ozdabiają figury foki, delfina i pingwina dłuta warszawskich rzeźbiarzy Adama Prockiego i Wacława Mazurka. 7 osiedli Lubelskiej Spółdzielni Mieszkaniowej zbudowanych na wzniesieniach „Słonecznego Wzgórza”, porównuje się do starożytnego Rzymu, położonego na 7 wzgórzach w pobliżu Tybru. Oprac. Roman Zarzycki Frassatianum Osiedle im. Juliusza Słowackiego Równie dobrze mogłoby nosić nazwę osiedla „jaskółczych gniazd”, wziętą nie tyle z poetyckiej wizji projektanta, co zastosowanych przez niego, oryginalnych rozwiązań architektonicznych. Budowa os. Słowackiego – drugiego po os. Mickiewicza – rozpoczęła się w drugim kwartale 1964 r., co prawda w czasie bezlitosnym dla kwitnących na 30,25 ha powierzchni, mając w owym wskaźniku zagęszczenia 360 mieszkańców na 1 ha powierzchni. W obawie przed przekroczeniem twardo „nieprzekraczalnych” wskaźników władze LSM zaczęły szukać sposobów na zaradzenie tej nieoczekiwanej sytuacji. Mogły – za przykładem innych przedsiębiorstw Ulica Balladyny 12 w roku 1975 i 2007 tu jeszcze drzew owocowych, ale za to łaskawszym dla nadzwyczaj zróżnicowanego tutaj ukształtowania terenu, którego nie zniwelowano. Większy problem natomiast sprawiło wtedy w spółdzielczym budownictwie mieszkaniowym wprowadzenie ostrych ograniczeń finansowych i rygorystycznej wręcz tendencji stosowania tzw. taniego budownictwa. Miano więc budować teraz „lepiej – szybciej – taniej”. Akurat. Krótko rzecz ujmując, na powierzchni 17 ha musiało stanąć dwa razy więcej niż planowano obiektów mieszkalnych dla 7290 mieszkańców, z gęstością zaludnienia wynoszącą 449 osób na 1 ha (brutto), a 660 osób na 1 ha powierzchni osiedla – netto. Dla porównania, os. Mickiewicza, obliczane na 10 tys. mieszkańców, powstało – zlikwidować ścianki działowe i obniżyć znacznie standard mieszkań. Był nawet niedorzeczny, aczkolwiek sytuacji wzniesienie długich bloków mieszkalnych. Lubelska Spółdzielnia zwróciła się więc do architektów projektujących takie „oszczędnościowe”, długie budynki. Wśród nich sprawdzoną markę autorską i doświadczenie miał mgr inż. Oskar Hansen, który wraz z małżonką Zofią byli autorami oryginalnego w tym względzie Linearnego Systemu Ciągłego. Dzięki tej metodzie można było scalać budowlane realizacje mieszkalne, czyli bloki, programując je nie tylko w skali regionu, ale i miasta i jego dzielnic. Ponadto, o czym warto tu powiedzieć, Oskar Hansen preferował takie formy architektoniczne, które umożliwiały – jak wyrażali się o tej koncepcji fachowcy – „pełne zaspokojenie wszelkich racjonalnych potrzeb człowieka w scenerii ukształtowanej w ściśle określonych warunkach społecznych, takich jak Wjazd na osiedle Juliusza Słowackiego od ulicy Głębokiej (Al. PKWN) w roku 1975 i 2007 całkiem niedawno jeszcze stosowany pomysł, by na kilka mieszkań przypadała jedna, wspólna ubikacja. Zaiste, kołchozowe byłoby to rozwiązanie. Ratunkiem okazał się tu trafnie opracowany projekt architektoniczny. A ten – jak wynikało to z obliczeń – sugerował w takiej praca, wypoczynek i jednostkowe odrębności”. No i w warunkach zaostrzonych normatywów. Do tej nowatorskiej koncepcji Oskara Hansena, zwanej formą otwartą, dającej szansę wybudowania takich właśnie „ekonomicznych”, długich budynków, przychylił się CZSBM, tworząc dla architekta i jego zespołu pracownię projektową przy Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. I tam właśnie powstał projekt osiedla Słowackiego. W projekcie tym ideą wiodącą była spółdzielczość, pojmowana przez projektantów jako jeden or- Ulica Wileńska, rok 1966 i 2007 grudzień 2007 35 ganizm w systemie organizacyjnym, którego celem było zaspokojenie potrzeb i oczekiwań jednostki, czyli mieszkańca. Fakt, koncepcja ta odrzucała pojęcie własności domu prywatnego na rzecz osiedla i wykształconego wśród mieszkańców poczucia przynależności do niego. Temu, jak przyjęto, słusznemu celowi podporządkować trzeba było... no właśnie – tę „otwartą formę”. A był nią – po prostu – jeden długi blok, wystawiony tak, aby zachować można było naturalne ukształtowanie terenu bez – jak wspominaliśmy – potrzeby jego niwelowania, przy równoczesnym zapewnieniu ciągłej komunikacji pieszej w jego wnętrzu, tak w kierunku poziomym, jak i pionowym. Ostra „filozofia”, ale słuszna. „Betki” w osiedlu Juliusza Słowackiego w roku 1966 i 2007 wznoszone w latach 1964-1970, a w tamtym okresie budzące różne namiętności i kontrowersje wśród mieszkańców i dziennikarzy. Natomiast jednomyślnie wysoko oceniali je krajowi architekci, kwalifikując osiedle do rangi najbardziej udanej realizacji mieszkaniowej w 30-leciu Polski Ludowej, obok »Sadów Żoliborskich« Aliny Scholtz i Haliny Skibniewskiej”. Osiedle Juliusza Słowackiego przy ul. Wileńskiej rok 1966 i 2007 Bo oto cały ten kompleks mieszkaniowy dostępny był dla komunikacji kołowej jedynie od strony północnej, co zupełnie eliminowało ruch pojazdów wewnątrz osiedla. Wnętrze zaś jego, osłonięte od północy, pozostawało otwarte na południe, co stwarzało tu właściwy dla tego miejsca – przeznaczonego dla wypoczynku, zabaw dzieci itp. – mikroklimat. Według więc takich założeń Oskar Hansen zaprojektował osiedle i tak też osiedle to zostało zbudowane w latach 1965-1970. A „jaskółcze gniazda”? Są to po prostu nieregularnie „zawieszone” na elewacjach bloków balkony – tak, jak je na brzegach rzeki lepią jaskółki-brzegówki. Niezwykłe jest zatem to LSMowskie osiedle Słowackiego. Jak pisał o tym Ireneusz J. Kamiński, jest ono „odmienne w skali i wyraziste, 36 Przyjrzyjmy się raz jeszcze rozlokowaniu tego osiedla. Położone ono zostało na jednym z kolejnych „Słonecznych Wzgórz”. Od północnozachodniej jego części „flankują” go trzy długie, segmentowe, 4-piętrowe budynków. Zatem, w łącznej liczbie 18 bloków, zamieszkało tu ok. 4,5 tys. osób. Na obrzeżach osiedla zbudowane zostały: Szkoła Podstawowa nr 3 im. Juliusza Słowackiego, przedszkole, żłobek, ośrodek zdrowia, trzy apteki oraz zespół usługowo-handlowy z powstałym w ostatnich latach, mocno się tu „zakorzeniającym” bazarem, którego modernizacja przewidziana jest w najbliższym czasie. Na obrzeżach osiedla zlokalizowano też 302 garaże. Do 1999 r. działał na osiedlu – z dobrą tradycją i doświadczeniem – Młodzieżowy Dom Kultury, będący placówką miejską. Po przekazaniu przez Zarząd Miasta tego obiektu i terenu Kurii Metropolitalnej, budynek Domu Kultury został adaptowany na tymczasową kaplicę. MDK przeniesiony został na os. Piastowskie. Na projekt nowego kościoła pw. bł. Piotra Jerzego Frassatiego, patrona młodzieży, rozpisany został konkurs. Do realizacji wybrany został projekt lubelskiego architekta Jana Kożuchowskiego. W 1999 r. utwo- Osiedle Juliusza Słowackiego – pierwsi mieszkańcy i następne pokolenia bloki, wystawione przy ul. Balladyny i Skierki. Od strony ul. Wileńskiej i ul. Zana wzniesiono po trzy budynki 11-kondygnacyjne i trzy zespoły tzw. „betek” – po trzy bloki 4-piętrowe, prostopadle ustawione do długich rzona tu została przez arcybiskupa lubelskiego Józefa Życińskiego nowa, wyłączona z parafii oo. Kapucynów, parafia. Tworzy się więc tu nowy, o znaczącym wymiarze duchowym ośrodek duszpasterski. Frassatianum Osobliwością osiedla, poza jego architekturą, jest wystawiony przy skwerze w centrum osiedla pomnik Juliusza Słowackiego. Poza os. Mickiewicza, którego patrona upamiętnia płaskorzeźba na ścianie DK LSM, i os. Konopnickiej z niezbyt udaną rzeźbą poetki, jedynie os. Słowackiego w pełnym tego słowa znaczeniu oddało pamięć autorowi „Fantazego” i „Balladyny”. Pomnik poety wzniesiony został w 1999 r., w 190. rocznicę urodzin i 150. rocznicę śmierci Juliusza Słowackiego, z inicjatywy Bolesława Banickiego, przewodniczącego Rady Osiedla. Projekt tego monumentu, jak i rzeźba popiersia poety jest dziełem lubelskiego artysty rzeźbiarza, mieszkańca osiedla Słowackiego, Kazimierza Stasza. Wygląd pomnika niech opiszą nam słowa inicjatora jego wzniesienia, Bolesława Banickiego: Na cokole 2-metrowej wysokości, z granitu, umieszczono odlane z brązu, uskrzydlone popiersie poe- Pawilony handlowe przy ul. Wileńskiej rok 1966 i 2007 ty, zaś na umieszczonych po bokach 2 granitowych płytach, niby na kartach otwartej księgi, wyryto wersy z „Testamentu mojego”, stanowiące wezwanie poety skierowane do potomnych, na drugiej – z racji 20-lecia pontyfikatu Jana Pawła II – fragmenty owego, proroczego wiersza o słowiańskim papieżu. Na stopach pomnika odbywają się recytacje utworów poety, głównie przy okazji organizowanych przez Szkołę Podstawową nr 3 konkursów o Słowackim. Tym sposobem patron osiedla i szkoły „żyje i przemawia do potomnych”. U stóp pomnika młodzież i dorośli mieszkańcy składają kwiaty i zapalają znicze. Pomnik Juliusza Słowackiego w Lublinie, pierwszy w Polsce monument poświęcony drugiemu po Mickiewiczu wieszczowi, jest wyrazem żywotności idei patriotycznych w zjednoczonej Europie. Kierownikami administracji os. Juliusza Słowackiego byli: Zbigniew Araszkiewicz, Tadeusz Kliszcz i Stanisław Makuła. Obecnie pełni tę funkcję od 17 lat Jerzy Wójcicki. Przedruk z: „50 lat Lubelskiej Spółdzielni Mieszkaniowej”. Tekst: Marta Denys. Fotografie: Stefan Ciechan i Janusz Urban Niecodzienna uroczystość Nasi parafianie Państwo Stefania i Jan Dudowie – 27 października b.r. obchodzili złoty jubileusz zawarcia sakramentu małżeństwa. Z tej okazji w sobotni wieczór podczas Eucharystii, której przewodniczył nasz Proboszcz Ksiądz Kanonik Leszek Szuba dziękowali Panu Bogu wraz ze swymi bliskimi za przeżyte lata. Państwo Stefania i Jan stanęli przed ołtarzem, tak jak przed pięćdziesięciu laty, aby potwierdzić wobec Pana Boga i wspólnoty parafialnej wzajemną miłość, wierność i uczciwość małżeńską. W czasie homilii Ksiądz Adam Rybicki podkreślił, że w dzisiejszym świecie takie świadectwo wierności jest bardzo ważne i potrzebne. Pokazuje ono, że miłość budowana na Panu Bogu jest w stanie pokonać wszelkie trudności. Za świadectwo życia Państwa Dudów dziękowały podczas tej Eucharystii także ich dwie córki. Starsza Krystyna, założyła rodzinę, wraz z mężem wychowuje dwóch synów. Natomiast młodsza – Anna – wstąpiła do Zgromadzenia Małych Sióstr Niepokalanego Serca Maryi (Honoratek), gdzie przybrała imię s. Cecylia. Dzieląc radość Jubilatów życzymy im błogosławieństwa Bożego i opieki Maryi Niepokalanej na każdy kolejny dzień wspólnego pielgrzymowania. s. Ancilla grudzień 2007 37 Zapowiedzi 16-24 grudnia 2007 6.00 Msze Roratnie. Po mszach św. Nowenna do Dzieciątka Jezus 19 grudnia 2007 18.00 Msza Św. i spotkanie opłatkowe Rady Duszpasterskiej 24 grudnia 2007 9.00 24 grudnia 2007 24.00 Msza Wigilijna za zmarłych. Przychodzimy z lampionami aby zabrać do domy Światło Betlejemskie. Pasterka. Spotkanie opłatkowe 27 grudnia 2007 7.00, 18.00 31 grudnia 2007 17.30 31 grudnia 2007 23.00 6 stycznia 2008 15.00 28 grudnia – 17 stycznia 2008 2 lutego 2008 8.30, 18.00 6 lutego 2008 11 lutego 2008 Wielki Post 2008 16 marca 2008 20 marca 2008 21 marca 2008 Msza Św. z prośbą o Boże Błogosławieństwo dla całej parafii na Nowy Rok 2008. Życzenia Noworoczne. Spotkanie opłatkowe Rodziny Różańcowej i wszystkich wspólnot parafialnych Wizyta Duszpasterska Ofiarowanie Pańskie – Matki Bożej Gromnicznej. Poświęcenie gromnic na każdej Mszy Św. 8.00, 9.30, 18.00 Środa Popielcowa. Posypywanie głów wiernych popiołem na rozpoczęcie okresu Wielkiego Postu. 10.00 XV Światowy Dzień Chorych. Msza Św. z możliwością skorzystania z Sakramentu Chorych Nabożeństwa Wielkopostne 7.30 Niedziela – Godzinki o Męce Pańskiej 17.00 Niedziela – Gorzkie Żale z nauką pasyjną 17.15 Piątek – Droga Krzyżowa środy i piątki 5-8 marca 2008 Święto Św. Jana Apostoła i Ewangelisty. Błogosławienie i podawanie wiernym wina. Nieszpory i Msza Św. na zakończenie roku 2007 Całodzienna Adoracja Najświętszego Sakramentu Rekolekcje Wielkopostne – Ks. Piotr Nowak – proboszcz parafii Przemienienia Pańskiego w Lublinie 8.00, 9.30, 11.00, Niedziela Palmowa. Msze Św. z obrzędem poświęcenia palm 18.00 18.00 Wielki Czwartek. Msza Wieczerzy Pańskiej 18.00 Wielki Piątek. Liturgia Wielkiego Piątku 22 marca 2008 8.00, 9.00, 10.00, Święcenie pokarmów na Stół Wielkanocny 11.00, 12.00 20.00 Liturgia Wielkiej Soboty 23 marca 2008 6.00, 9.30, 11.00, Msza Św. z procesją rezurekcyjną i pozostałe Msze Św. Wiel18.00 kanocne 15.00 Niedziela Miłosierdzia Bożego. Msza Św. w Godzinie Miłosierdzia 15.00 Zwiastowanie Pańskie. Duchowa Adopcja Dziecka Poczętego. 30 marca 2008 31 marca 2008 Peregrynacja Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej w naszej parafii: Balladyny 16, Balladyny 18, Balladyny 20, Balladyny 12. Dalszy porządek będzie podany w następnych numerach „Frassatianum”. 38 Frassatianum K s . J a n Tw a r d o w s k i Pomódlmy się w noc betlejemską, W noc szczęśliwego rozwiązania, By wszystko się nam rozwiązało, Węzły, konflikty, powikłania. By anioł podarł każdy dramat Aż do rozdziału ostatniego, Kładąc na serce pogmatwane Jak na osiołka kompres śniegu. Oby się wszystkie trudne sprawy Porozkręcały jak supełki, Własne ambicje i urazy Zaczęły śmieszyć jak kukiełki. Aby wątpiący się rozpłakał Na cud czekając w swej kolejce A Matka Boska – cichych, ufnych – Jak ciepły pled wzięła na ręce. Stowarzyszenie „KONTAKT” pragnie Państwa poinformować, że w ramach swojej działalności realizuje zadania z Gminnego Programu Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych i Gminnego Programu Przeciwdziałania Narkomanii wspierane przez Urząd Miasta w Lublinie. Udzielamy bezpłatnej pomocy psychologicznej, porady prawnej i specjalistycznej w zakresie: • informacji o przysługujących osobie pokrzywdzonej prawach, • niezbędnej wiedzy prawnej umożliwiającej sformułowanie pisma, wniosku czy pozwu do instytucji współtworzących system organów ochrony prawnej (policja, prokuratura, sądy), • informacji o procedurach prawnych, • informacji o instytucjach, do których można się zwrócić o pomoc rzeczową, socjalną, finansową czy hostelową najbliżej swojego miejsca zamieszkania, • podstawowych informacji o uzależnieniach i mechanizmach przemocy. Konsultacje indywidualne dla rodziców osób uzależnionych od narkotyków prowadzone są w każdy Dyżury pełnione są w następujących terminach: czwartek miesiąca w godzinach 16.00-18.00. Poniedziałek – prawnik – 16.00-19.00 Spotkania grupowe rodziców odbywają się dwa Wtorek – specjalista ds. uzależnień – 16.00-20.00 razy w miesiącu, w drugą i czwartą sobotę miesiąca Środa – psycholog – 16.00-20.00 Sobota –prawnik, psycholog i specjalista ds. uzależ- w godzinach 12.00-14.00 – zasada grupy otwartej. Wszystkich zainteresowanych i potrzebujących ponień – 9.00-12.00 mocy serdecznie zapraszamy. Zapewniamy anonimoPonadto realizujemy „Program dla rodziców osób wość i specjalistyczną pomoc. Prezes Stowarzyszenia uzależnionych od narkotyków” w ramach którego „KONTAKT” udzielane są konsultacje indywidualne i spotkania grupowe dla rodziców dzieci uzależnionych od narkotyków. Jolanta Wąsowska grudzień 2007 39 Refleksje z 7-ej Rocznicy Poświęcenia Kaplicy bł. Piotra Jerzego Frassatiego 1. Pielgrzymka do Częstochowy Przygotowanie do świętowania rocznicy poświęcenia naszej kaplicy, zaczęło się pielgrzymką do Matki Bożej Częstochowskiej na Jasną Górę. 22 września br. o północy, przedstawiciele parafii, z ks. Grzegorzem wyruszyli z Lublina, w kierunku Jasnej Góry. Po krótkiej modlitwie ucichło w autokarze, kto mógł, starał się trochę przespać, a komu nie udała się drzemka, pozostała modlitwa różańcowa. Cisza i półmrok w autokarze sprzyjało rozmyślaniu tajemnic różańcowych. Częstochowa przywitała nas piękną pogodą i ogromną liczbą pielgrzymów z całej Polski. Zbliżamy się do kaplicy, wypełnionej po brzegi pielgrzymami. Włączamy się do modlitwy różańcowej, śpiewamy godzinki, oczekujemy na tą niepowtarzalną chwilę – odsłonięcie obrazu. Mocniejsze bicie serca, cisza, łzy na niejednej twarzy i powitanie z Matką w Jej Cudownym Wizerunku. Pragnienie być bardzo blisko kraty dla wielu z nas było nieosiągalne. Miałam szczęście z kilkoma osobami być 40 najbliżej, tuż za kapłanami, którzy nie pomieścili się w prezbiterium, zajęli miejsca już za kratą dzielącą od pielgrzymów. Uroczysta Eucharystia Uczestnicząc w Eucharystii byliśmy już razem. Ci co bliżej i Ci co bardzo daleko od Obrazu Matki Bożej, dziękowaliśmy za kolejny rok modlitwy w naszej kaplicy, za dzieło budowy nowej świątyni, za kapłanów w trudzie głoszenia Słowa Bożego i zbierania ofiar. Modlitwą dziękowaliśmy za wszystkich darczyńców, ludzi chorych, cierpiących, którzy modlitwą i cierpieniem przyczyniają się do wznoszenia naszej świątyni. Płynęły z naszych serc do Czarnej Madonny, dziękczynienia i prośby osobiste. Jak każdego roku naszego pielgrzymowania, modlitwą Drogi Krzyżowej na Wałach Jasnogórskich, kontynuowaliśmy naszą wspólną modlitwę. Przewodził ks. Grzegorz a pielgrzymi czytali rozważania poszczególnych stacji męki Pana Jezusa. Frassatianum Na zakończenie – spotkanie przy pomniku Ojca Świętego Jana Pawła II i tradycyjnie wspólna fotografia. Pozostały czas to indywidualna modlitwa lub zwiedzanie tego świętego miejsca. 2. Sanktuarium w Gidlach W powrotnej drodze powstała myśl nawiedzić Matkę Bożą Gidelską. Dla wielu pielgrzymów, było to pierwsze spotkanie w tym cudownym miejscu. Wysłuchaliśmy historii Sanktuarium, którą przybliżył nam Ojciec Dominikanin. Była wspólna modlitwa przed Kaplicą z Cudowną Figurką Matki Bożej. Jak ziarno wyjęte z ziemi Wina obmyta kroplami Gidelska Wieśniaczko Módl się za nami (słowa z Litanii polskiej ks. J. Twardowskiego) W drodze do Lublina śpiewem pieśni Maryjnych, modlitwą różańcową, dziękowaliśmy za ten czas pielgrzymowania, za wszelkie łaski otrzymane od Pana Boga i Matki Najświętszej. 3. Uroczystość rocznicowa 7-go października W tym roku rocznica zbiegła się z I-szą Niedzielą Miesiąca – spotkaniem Rodziny Różańcowej. Uroczystą Eucharystię poprzedziła wieczorna modlitwa różańcowa a po Mszy Św. odbyła się procesja różańcowa. Eucharystii przewodniczył ks. prof. Jarosław z ks. Proboszczem i ks. Marcinem Sieńkowskim w koncelebrze. Słowo Boże przypomniało nam o wielkim darze wiary i służbie w pokorze. Refren psalmu responsoryjnego wzywał nas do słuchania głosu Pana i otwarcia serc na ten głos. Ks. prof. Jarosław w homilii przybliżył nam wiarę naszego Patrona bł. Piotra Jerzego. „Wiara jest jedyną kotwicą zbawienia. Jej się trzeba silnie trzymać. Czym bez niej byłoby nasze życie? Niczym! Lub raczej niepotrzebnym wysiłkiem, gdyż na świecie jest tylko cierpienie, a cierpienie bez Wiary jest nie do zniesienia, ponadto ból oświetlany małym płomykiem wiary staje się czymś pięknym, gdyż uzdalnia duszę do walki”. Prośbę o łaskę żywej wiary – mocnej wiary, która pozwoli nam przetrzymać to wszystko, co trudne w naszym życiu, by z nadzieją i wdzięcznością w sercu oczekiwać na wypełnienie się Bożych obietnic. W modlitwie wiernych wyrażaliśmy nasze dziękczynienia i prośby w intencji całej wspólnoty parafialnej, dzieło budowy naszej świątyni, w intencji wszystkich Kapłanów posługujących naszej wspólnocie. Naszym dziękczynieniem była również tak liczna Komunia Święta ofiarowana w tych intencjach. 4. Procesja różańcowa Przy blasku lampionów, Matka Boża Różańcowa i Pani Fatimska prowadziła nas alejkami naszego osiedla w modlitwie różańcowej. We wprowadzeniu do rozważań tajemnic chwalebnych usłyszeliśmy słowa: Bóg powołując nas do życia „na swój obraz i swoje podobieństwo” obdarzył każdego z nas własną chwałą. Jesteśmy umiłowanymi dziećmi Boga. I Tajemnica Jedyne źródło ludzkiej nadziei to wiara w zmartwychwstanie Chrystusa. Z tą nadzieją i wiarą mamy być świadkami w naszym życiu. W skupieniu odmawialiśmy dziesiątkę różańca kończąc śpiewem pieśni. II Tajemnica Przeznaczeniem naszym jest Niebo, Królestwo Boże. Na drodze naszego życia, winna być mocna wiara i miłość, bo to będzie naszą miarą uczestnictwa w chwale nieba. Z modlitwą i śpiewem kroczyliśmy w tej procesji. III Tajemnica Maryja porównywana do Bożej Mądrości, uczy nas, byśmy byli otwarci na działanie Ducha Prawdy i Miłości, Ducha Bożej Mocy, która przenika strwożone ludzkie serca, by napełnić je darem męstwa. Ze słowami tego rozważania trwaliśmy w modlitwie. IV Tajemnica Maryja – splot świętości i dobra. Ona jest pierwszą zbawioną i jeżeli nasze życie ma się spełnić, tak w wymiarze doczesnym – ziemskim, jak i niebieskim, to trzeba się Jej blisko trzymać. Wołajmy i my, jako Jej dzieci: Weź nas ze sobą do nieba, Miriam. Nie zostawiaj. V Tajemnica Jaką jest się Królową, kiedy porodziło się Boga i czystość serca góruje nad wszystkim innym. Uczmy się tego Królowania od Maryi, która zamiast zaszczytów i hołdów, pełne jest służby i zatroskania: Królowania, które łączy w sobie boleść cierpienia i zachwyt miłości. Zbliżamy się do kaplicy kończąc naszą modlitwę różańcową. Jeszcze Apel Jasnogórski, Kapłańskie błogosławieństwo i pieśń na zakończenie „Panience na dobranoc”. Tak bardzo skrótowo zapamiętała i dzieli się tą refleksją z przeżycia 7-ej Rocznicy Poświęcenia Kaplicy bł. Piotra Jerzego Frassatiego Stanisława grudzień 2007 41 Przyjęcie do Służby Liturgicznej Ołtarza nowych lektorów i ministrantów 12.12.2007 Foto: Karol Tymczak Opiekun lektorów i ministrantów Ks. Grzegorz Boguta Poświęcenie szkaplerzy i pelerynek Nałożenie szkaplerzy przez lektorów Nałożenie pelerynek przez ministrantów Nowi lektorzy: Artur Beć, Piotr Kłos, Piotr Nakonieczny 42 Redakcja „Frassatianum” życzy wytrwałości i jak najdłuższego stażu przy Ołtarzu w Parafii Bł. Piotra Jerzego Frassatiego Ad Majorem Dei Gloriam Nowi ministranci: Piotr Walaszek, Piotr Zawicki, Rafał Antoniak, Adam Radczuk, Rafał Obel, Dawid Więckowski Frassatianum Ks. Marcin Sieńkowski VII Rocznica Poświęcenia Kaplicy w obiektywie Stanisława Sadowskiego w w w . f r a s s a t i . k u r i a . l u b l i n . p l