Frassatianum

Transkrypt

Frassatianum
Frassatianum
Gazeta parafii bł. Piotra Jerzego Frassatiego w Lublinie – LSM – grudzień 2007 5(22) Rok X
Przewielebny Księże Proboszczu
i Kanoniku Leszku!
Umiłowani Parafianie parafii
p.w. Bł. Piotra Jerzego Frassatiego!
Ks. Jarosław M. Popławski
A na ziemi pokój…
Ewangelista Łukasz przybliżając moment narodzenia Syna Bożego pisze, że zastępy aniołów zebrały się przy Nowonarodzonym i wielbiły Boga słowami: „Chwała
Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój
ludziom Jego upodobania” (2, 14). Spróbujmy zatem poczynić krótką refleksję, by
zastanowić się, co w efekcie oznacza, że Jezus Chrystus „Książę Pokoju” (por. Iz 9, 5
– 6; Za 9, 10) pragnie także teraz, by łaska
Bożego pokoju zagościła pośród świata.
Co więcej, dlaczego On chce zwłaszcza,
by Jego „pokój” stał się jedną z nadrzędnych wartości w życiu tych wszystkich,
którzy poprzez tajemnicę Wcielenia mają
możliwość odkrycia godności swego powołania.
Wraz z podziękowaniem Waszej Wspólnocie Parafialnej za gościnę okazywaną Księżom Studentom Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiej pochodzącym z Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej, pragnę
podzielić się z Wami dobrym słowem Życzeń z okazji Świąt Bożego
Narodzenia i Nowego Roku 2008.
Najpierw raduję się z Wami patronem parafii bł. Piotrem Jerzym
Frassatim. Jest On wyzwaniem do sięgania po szczyty Świętości
w ramach twórczego i odpowiedzialnego zaangażowania się w życie
społeczne.
Podziwiam dynamizm duszpasterski i budowlany Waszego Pasterza. Życzę Ks. Kanonikowi zdrowia i mocy Ducha do kontynuacji
tak wspaniałego dzieła jakim jest budowa kościoła widzialnego. Jeszcze bardziej życzę budowy kościoła niewidzialnego, jakim jest żywa
świątynia Boga każdego z wiernych świeckich w parafii.
Wam Umiłowani Wierni Świeccy, życzę, byście stawali się wiernymi
uczniami, a równocześnie świadkami Nowonarodzonego Zbawiciela
i Nauczyciela Jezusa Chrystusa. Módlmy się gorąco, aby Boże Dziecię
przemieniało i uświęcało umysły i serca wierzących, a swoim ubóstwem,
prostotą i pokorą fascynowało poszukujących prawdy i miłości.
Z zapewnieniem o pamięci w modlitwie
+ Bp Paweł Socha
Biskup Sufragan Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej
Ks. Proboszcz z Biskupem Pawłem Sochą w Pałacu Biskupim
w Zielonej Górze
Na temat „pokoju” czytamy już w licznych starotestamentalnych proroctwach. Ogólnie można powiedzieć,
iż utożsamiany był jako owoc zawartego przymierza,
albo pewnego rodzaju stan zapewniający bezpieczeństwo i łaskę Bożego błogosławieństwa. Dlatego m. in.
prorok Izajasz (VIII wiek przed Chrystusem) świadom
był, że w osobie zapowiadanego Mesjasza Bóg zrealizuje wszystkie obietnice zbawcze. Stąd z głębokim przekonaniem mówił: „Wielkie będzie Jego [Mesjasza] panowanie w pokoju bez granic” (9, 5). Prorok wierzył przy
tym, iż jedynie Bóg jest dawcą autentycznego „pokoju”
skoro wołał: „Panie użyczysz nam pokoju” (26, 12). Z kolei inny z Bożych mężów, prorok Malachiasz (żył prawdopodobnie w V wieku przed Chrystusem) wiedział,
że Bóg Izraela jest Bogiem Przymierza, który pragnie,
aby Jego naród doświadczał faktycznie, iż prawdziwe
przymierze jakie Bóg zawarł, jest „przymierzem życia
i pokoju” (por. Ml 2, 5).
2
Wiele podobnie brzmiących tekstów świadczących
o wartości „pokoju”, jako szczególnego daru Boga
możemy znaleźć na kartach Biblii. Dla nas „dzieci
światłości” niezmiernie ważne jest także stwierdzenie samego Jezusa, który odniósł się do znaczenia
i roli „pokoju” m. in. w „Kazaniu na górze” (por. Mt
5, 3-12). Mateusz relacjonując wspomniane wezwanie pisze: „błogosławieni, którzy wprowadzają pokój
[niektórzy tłumaczą: „czyniący pokój”], albowiem
oni nazwani będą dziećmi Bożymi” (5, 9). Zatem,
co dla nas oznacza ów „błogosławiony pokój”, który
przyniósł światu swoim narodzeniem Syn Boży?
W Biblii wyrażenie „pokój” (szalom) oznaczało
pozdrowienie albo błogosławieństwo; „pokój” wyrażał także sytuację przeciwną wobec wojny. Jednak
ważnym jego znaczeniem było przekonanie, że „pokój” to odniesienie się do czasów eschatologicznych,
a więc panowania Boga, który przynosi łaskę zbawienia. Tego rodzaju wizja Bożego „pokoju” miała
także swoje konsekwencje. Mianowicie, ten kto
„wprowadza – czyni – pokój” wyraża równocześnie
postawę otwartą na pojednanie z bratem. To także
postawa człowieka, który w imię Bożego „pokoju”
czyni wszystko, aby także inni ludzie mogli rozwijać
się i żyć w warunkach, które są zgodne z zamysłem
Stwórcy. Co więcej, można powiedzieć, iż „czyniący
pokój”, to także taki człowiek, który w duchu sprawiedliwości akceptuje wszystkie prawa przysługujące człowiekowi jako jednostce.
Wracając zatem do punktu wyjścia, należy postawić pytanie: czy przeżywając radość ze świąt Bożego Narodzenia, nie zatraciliśmy w nich tego, co
ważne i niezmienne? Czy uświadamiamy sobie, że
Jezus Chrystus także i dziś pragnie obdarzyć łaską
swego „pokoju” serce człowieka, który będąc „dzieckiem Boga”, ma stać się także „siewcą Bożego pokoju”. Warto zatem, by trwając w dziękczynieniu
za dar naszego odkupienia, jak i dar „Bożego synostwa”, przywoływać również w ufnej refleksji słowa
Apostoła Narodów, który przekonuje: „On [Jezus
Chrystus] bowiem jest naszym pokojem” (Ef 2, 14)
dlatego też niech i „sercami waszymi rządzi Chrystusowy pokój” (Kol 3, 15).
Zatem, niech życzenia Bożego „pokoju”, które
przy okazji bożonarodzeniowych świąt kierujemy
do naszych bliskich, przyjaciół i znajomych przepełniały nasze serca, byśmy doświadczając tej łaski sami, zapragnęli Boga lepiej poznać, co więcej,
zachwycili się Nim na nowo i z Jego pomocą byśmy stali się „siewcami pokoju”, tego „pokoju”, który
obok miłości i radości jest owocem Ducha Świętego
(por. Ga 5, 22).
Frassatianum
Ks. Jarosław Orkiszewski
Odnów w nas Panie swoje
podobieństwo...
Ilekroć przychodzi mi przepowiadać Słowo Boże,
przypominam sobie stwierdzenie starożytnego filozofa
Sokratesa, który mawiał: „Milcz albo powiedz coś mądrzejszego od milczenia”. Nie o mądrość słowa jednak
chodzi, czy doskonały dobór wyrazów, ale o podzielenie
się drobiną swojej wiary, świadectwem życia, ukazaniem
tego, co Bóg czyni z sercem człowieka, który szuka Jego
Oblicza. Stąd też moja pozytywna odpowiedź na zaproszenie ks. Proboszcza, abym przeprowadził rekolekcje
adwentowe. A w nawiązaniu do mądrości Sokratesa sam
Jezus mówi: jeśli oni zamilkną, kamienie wołać będą! (Łk
19,40)
Człowiek wierzący nieustannie przychodzi do Boga
z prośbą o pomoc, o jego błogosławieństwo, łaskę, opiekę. Adwent przypomina nam wszystkim bardzo mocno
także inną prawdę, a mianowicie, że sam Pan Bóg przychodzi także do człowieka, że pragnie być blisko każdego z nas, że dla Niego każdy z nas jest wyjątkowy, jedyny
i niepowtarzalny – wystarczy przypomnieć sobie przypowieść o zabłąkanej owcy, która towarzyszyła naszemu spotkaniu, by odczuć troskę Pana. Jezus przychodzi
i staje się jednym z nas. Kiedy czytamy ewangelię, możemy zauważyć, jak bardzo ludzie ze wszystkich stron
garnęli się do Mistrza z Nazaretu, jak pragnęli słuchać
Jego słów, widzieć znaki i cuda, nade wszystko jednak
być z Nim! Czy już wtedy widzieli w Nim Bożego Syna?
– nie wiem. Wiem jednak na pewno, że dostrzegali w Jezusie wspaniałego, dobrego człowieka, który żył miłością
Boga, nazywając Go Ojcem.
Jak piękny jest człowiek kiedy jest człowiekiem! Takie zdanie usłyszałem kiedyś i bardzo mi się spodobało. Zapamiętałem je, choć było to bardzo dawno temu.
Może jeszcze wtedy nie myślałem o wstąpieniu do seminarium. Kiedy zostałem księdzem, odkryłem piękno
i głębię modlitwy Kościoła, jak choćby to, co zawarte
jest w V modlitwie eucharystycznej, gdzie modlimy sie
do Boga słowami: Umocnij swój Kościół Ciałem i Krwią
swego Syna i odnów w nas swoje podobieństwo. Często modlę się tymi słowami i proszę Pana, by odnowił
i odnawiał we mnie swoje – Jego podobieństwo, bym stał
się człowiekiem na miarę Chrystusa! Taka odnowa jest
możliwa tylko dzięki osobistej więzi i relacji z Jezusem!
Tylko wtedy człowiek będzie mógł także z ufnością stanąć u kresu adwentu swojego życia i powiedzieć: jestem
gotowy na Sąd Boży.
Tymczasem wiele mamy jeszcze do zrobienia. Często
mówimy: My mamy Pana Boga, znamy Go! Jednak czy
grudzień 2007
Pan Bóg ma nas? Czy posiada moje serce? W jakim stopniu należę do Tego, który mnie stworzył, który podtrzymuje moje życie? Który pragnie rodzić się w moim sercu,
w takim samym stopniu, jak na ołtarzu podczas mszy
św., jak niegdyś w Betlejem?
Kiedy w czas Narodzenia Pańskiego będziemy kolędowali i wzajemnie składali sobie życzenia, miejmy także
czas na modlitwę przy symbolicznej, tradycyjnej stajence z Nowonarodzonym. Niech każdy z nas zapatrzy się
na Jego uniżenie, pokorę, delikatność, a On obdarzy nas
pokojem i miłością, łaską cierpliwości oraz łagodności,
swoją Miłością wszak jest Emmanuelem, czyli Bogiem
z nami!
Warto zatem zadać sobie wtedy pytanie: czy jestem
do Niego podobny? Tak naprawdę od nas zależy, czy będzie Bogiem w Nas!? Czy będziemy dla siebie bardziej
życzliwi, znajdziemy czas dla bliźniego, albo choćby miłe
słowo, czy stać nas będzie na wyciągnięcie pomocnej
dłoni...
By tak się stało, prośmy z głębi serca, byśmy zawsze
byli ludźmi godnymi i głodnymi Boga, by On sam odnowił w nas swoje podobieństwo. Niech tak się stanie,
a wtedy Boże Narodzenie dane nam będzie przeżywać
i uaktualniać każdego dnia.
3
Ks. Leszek Szuba
Z NOTATNIKA
PROBOSZCZA...
C
hoć w większości za oknem aura bardziej jesienna niż zimowa, to dla naszej wspólnoty błogosławieństwo. Opieka Bożej Opatrzności nas
nie zawodzi i mamy sprzyjające warunki do kontynuowania prac przy budowie naszej świątyni. Dlatego też
przyświeca nam benedyktyńska zasada „Ora et labora”
– modlitwa i praca. Trwaliśmy na modlitwie różańcowej
w październiku, wypominkowej w listopadzie i uczestniczyliśmy na Mszach św. Roratnich w Adwencie, a jednocześnie ciągle pracowaliśmy na niwie naszej budowy.
7 października obchodziliśmy 7 rocznicę poświęcenia naszej kaplicy. Mszy św. przewodniczył ks. prof.
Jarosław Popławski. Kiedy przeżywaliśmy tę radość we
wspólnocie, dotarła do nas wieść o śmierci Luciany
Gawrońskiej-Frassati – siostry Piotra Jerzego. Wysła-
4
liśmy kondolencje na ręce córki śp. Luciany – Wandy
i zapewniliśmy o trwaniu w modlitwie za jej duszę. 26
listopada w Kościele Sióstr Wizytek w Warszawie, gdzie
długoletnim rektorem był ks. Jan Twardowski, odbyła
się Msza św. wspomnieniowa za śp. Lucianę dla jej przyjaciół. Eucharystii przewodniczył nuncjusz apostolski
ks. Abp. Józef Kowalczyk. Uczestniczyłem w niej wraz
z ks. prof. Jarosławem i ks. dr Adamem. Na uroczystości
obecni byli siostrzenice i siostrzeńcy bł. Piotra Jerzego:
Wanda, Nella, Maria Grazia, Giovanna, Alfred i Jaś oraz
wielu przyjaciół zmarłej, a wśród nich: Prezydent Lech
Wałęsa, Premier Tadeusz Mazowiecki. Kontynuacją tej
uroczystości było spotkanie w Ambasadzie Włoskiej,
podczas którego wszyscy zebrani mogli powspominać
śp. Lucianę. My także, jako wspólnota pod patronatem
Frassatianum
Widok rusztowań we wnętrzu Świątyni celem wykonania
ocieplenia dachu i podsufitki
jej błogosławionego Brata będziemy ją ciepło wspominać. Pokój Jej Duszy.
Nastąpiła pewna reorganizacja w administrowaniu
naszą parafią. Odbyły się bowiem wybory do Rady Duszpasterskiej. Ustępującej Radzie – za wszelkie dobro na
rzecz naszej wspólnoty składam najserdeczniejsze podziękowanie. Nowej zaś, na której czele stanął Stanisław
Wójcik – prof. KUL i kierownik Instytutu Socjologii, życzę, aby wniosła jak najwięcej swojego potencjału, zaangażowania, a także życiowej mądrości do naszej wspólnoty. Liczę na owocną współpracę i prawdziwą pomoc.
Dołączył do naszej wspólnoty także nowy kapłan – ks.
Marcin Sieńkowski – student Filozofii KUL z diecezji ełckiej.
Na początku Adwentu naszego duchowego oczekiwania – w dniach 9-11 grudnia przeżyliśmy rekolekcje
adwentowe, które poprowadził ks. Jarosław Orkiszewski
– dyrektor administracyjny Wyższego Seminarium Duchownego w Lublinie. Za przygotowanie naszych serc na
przyjście Nowonarodzonego oraz za liczny udział wiernych w spotkaniach rekolekcyjnych serdeczne „Bóg zapłać”.
W ostatnim okresie wraz z ks. Pawłem Gredką udaliśmy się na zbiórki na Ziemię Lubuską (diecezja Zielonogórsko-Gorzowska). Miało także miejsce spotkanie z bp.
Pawłem Sochą, któremu miałem okazję podziękować za
grudzień 2007
zaangażowanie i pracę kapłanów z tejże diecezji w naszej
wspólnocie, czyli ks. Pawła Gredki, ks. Radka Gabrysza
i ks. Mariusza Kołodzieja, którzy wykonali razem 61
zbiórek w parafiach na budowę naszej świątyni.
Dzięki ofiarności ludzi oraz pracy tych duszpasterzy
mogły nastąpić postępy w budowie. Ukończono pomieszczenie z przeznaczeniem na kotłownię, zakupiono piec do ogrzewania kościoła, wykonano przyłącze
gazowe. Trwają prace przy ociepleniu dachu od wewnątrz i wykonaniu podsufitki oraz prace tynkarskie
na zapleczu kościoła. Zamówiono także marmur i granit
na prezbiterium i posadzki w świątyni.
Wiadomo, że koniec roku skłania do podsumowań,
a co za tym idzie także do podziękowań: Panu Bogu
za opiekę, wszystkim kapłanom za trud pracy duszpasterskiej we wspólnocie i apostolskiej w czasie zbiórek
w innych parafiach, wolontariuszom towarzyszącym kapłanom, proboszczom parafii natomiast za to, że nas podejmują ze Słowem Bożym i umożliwiają pozyskiwanie
funduszy na postęp prac. W ciągu ostatnich dwóch lat
przeprowadzono bowiem dzięki nim 253 zbiórki. Wyrazy wdzięczności kieruję także pod adresem tych, co
pracują na miejscu: służbie liturgicznej – kościelnym panom Kazimierzom – Juniorowi i Seniorowi, organiście
– panu Arkadiuszowi za pracę i służbę od serca, a także
osobom dbającym o czystość, kwiaty i estetykę kaplicy
i otoczenia.
Przed nami święta Bożego Narodzenia, Nowy Rok
2008 i kolejna wizyta duszpasterska. Otwierając drzwi
kapłanowi otwieramy także drzwi Chrystusowi, aby Jego
błogosławieństwo spoczęło na domownikach. Pamiętajmy o tym, kiedy do waszych drzwi zapukają w tym roku:
ks. Proboszcz, ks. Wikary albo dyrektor wydawnictwa
„Gaudium” ks. Piotr Kawałko – wierny, jak co roku. Za
tę wierność, przyjaźń oraz pomoc w naszej parafii bardzo
mu dziękuję i liczę na wszystkie te objawy życzliwości także w przyszłości.
Za bilansem dokonań mijającego roku pojawiają się
zaraz plany na ten rok nadchodzący. Największym moim
marzeniem jest, aby następne święta spędzić w nowej
świątyni – nie tylko Pasterkę w improwizowanych wnętrzach. Dlatego trzeba modlitwy i ofiarności. Apeluję,
więc o poszukiwanie darczyńców i funduszy, aby móc to
marzenie spełnić, bo mam nadzieję, że to nie tylko moje
marzenie, ale także cel nas wszystkich.
Jako wasz proboszcz i duszpasterz życzę moim parafianom, a także naszym przyjaciołom i darczyńcom Świąt
Bożego Narodzenia i powitania Nowego Roku w prawdziwie rodzinnej atmosferze. Aby religijny wymiar tych świąt
napełnił nasze serca pokojem, radością i wzajemną życzliwością. Pamiętajmy, że Nowonarodzone Dzieciątko łączy, a
nie dzieli, napełnia miłością a nie negatywnymi uczuciami,
a przede wszystkim jest naszą Drogą i Zbawieniem. Życzę
błogosławieństwa Bożego od Bożej Dzieciny i całej Świętej
Rodziny.
Wasz Proboszcz
Ks. Leszek Szuba
5
PODZIĘKOWANIA...
21 października 2007 – Ks. Proboszcz Wiesław 11 listopada 2007 – O. Rektor Andrzej Batorski
SJ (Ojcowie Jezuici) – Kościół Rektoralny
Andrzej Cieszko – parafia Św. Bazylego
Świętego Krzyża (KUL) w Lublinie przy
w Świerszczowie (Ks. Paweł Gredka)
Al. Racławickich 14 (Ks. Paweł Gredka)
28 października 2007 – Ks. Proboszcz Błażej
Górski – parafia Wniebowzięcia NMP 11 listopada 2007 – Ks. Rektor Mieczysław
Jan Puzewicz – Kościół Rektoralny Świętego
w Starym Zamościu (Diecezja ZamojskoDucha w Lublinie przy ul. Krakowskie
Lubaczowska) (Ks. Prob. Leszek Szuba)
Przedmieście 1 (Ks. Mariusz Kołodziej)
4 listopada 2007 – Ks. Kan. Stanisław Antoni
11 listopada 2007 – Ks. Kan. Janusz Zbigniew
Opiela – parafia Św. Marcina w Zemborzycach
Bogdański – parafia Najświętszego Serca
(Ks. Grzegorz Boguta + wolontariusze)
Jezusowego w Lublinie przy ul. Kunickiego 128
(Ks. Dr Adam Rybicki + wolontariusze)
4 listopada 2007 – Ks. Vicedziekan Józef
Bednarski – parafia Św. Michała Archanioła
18 listopada 2007 – O. Waldemar Grubka
w Perespie (Diecezja Zamojsko-Lubaczowska)
OFM Cap. (Ojcowie Kapucyni) – parafia
(Ks. Dyr. Piotr Kawałko)
Niepokalanego Serca Maryi i Św. Franciszka
w Lublinie przy Al. Kraśnickiej 76
11 listopada 2007 – Ks. Prob. Leonard
(Ks. Paweł Gredka + wolontariusze)
Marianowski – parafia Wniebowzięcia NMP
w Zdziłowicach (Diecezja Sandomierska) 18 listopada 2007 – Ks. Prałat Tadeusz
(Ks. Prob. Leszek Szuba)
Aleksander Pajurek – Kościół Rektoralny
Św. Judy Tadeusza w Lublinie przy ul.
11 listopada 2007 – Ks. Kan. Dr Eugeniusz
Abramowickiej 2 (Ks. Radosław Gabrysz)
Szymański – parafia Miłosierdzia Bożego
w Lublinie przy ul. Nałkowskich 80b 18 listopada 2007 – Ks. Kan. Antoni Franciszek
(Ks. Radosław Gabrysz)
Buczyński – parafia Przemienienia Pańskiego
w Firleju (Ks. Dyr. Piotr Kawałko)
11 listopada 2007 – Ks. Prałat Dr Franciszek
Przytuła – Kościół Rektoralny Wniebowzięcia 18 listopada 2007 – Ks. Kan. Andrzej Sternik
NMP
Zwycięskiej
w
Lublinie
przy
– parafia Narodzenia NMP w Dąbrowicy
(Ks. Prof. Jarosław M. Popławski)
ul. Narutowicza 6. (Ks Dyr. Piotr Kawałko)
6
Frassatianum
18 listopada 2007 – Ks. Kan. Stanisław Małysz
– parafia MB Częstochowskiej w Lipinach
Górnych (Diecezja Zamojsko-Lubaczowska)
(Ks. Prob. Leszek Szuba)
3-6 grudnia 2007 – Ks. Kan. Edward Kozyra –
Rekolekcje Adwentowe w parafii Św. Mikołaja
w Urzędowie (Ks. Prob. Leszek Szuba)
9-12 grudnia 2007 – Ks. Dziekan Henryk
Stanisław Kapica – Rekolekcje Adwentowe
18 listopada 2007 – Ks. Kan. Dr Leszek Oberda
w parafii Św. Franciszka Ksawerego
– parafia Podwyższenia Krzyża Świętego
w Krasnymstawie przy ul. Piłsudskiego 3
w Horyszowie Polskim (Diecezja Zamojsko(Ks. Dr Adam Rybicki)
Lubaczowska) (Ks. Mariusz Kołodziej)
25 listopada 2007 – Ks. Kan. Piotr Bogusław 13-16 grudnia 2007 – Ks. Kan. Adam Longin
Sołtysiak – Rekolekcje Adwentowe w parafii
Nowak – parafia Przemienienia Pańskiego
Trójcy Przenajświętszej w Popkowicach
w Lublinie przy ul. Nadbystrzyckiej 40
(Ks. Mariusz Kołodziej)
(Ks. Radosław Gabrysz + wolontariusze)
25 listopada 2007 – Ks. Kan. Ryszard
Krzysztof Winiarski – parafia Św. Michała
Archanioła w Lublinie przy ul. Fabrycznej 19
(Ks. Prob. Leszek Szuba)
25 listopada 2007 – Ks. Kan. Tadeusz Sochan
– parafia Św. Stanisława BM w Górecku
Kościelnym (Diecezja Zamojsko-Lubaczowska)
(ks. Dyr. Piotr Kawałko)
14-16 grudnia 2007 – Ks. Kan. Zbigniew
Stasiński
–
Rekolekcje
Adwentowe
w parafii Św. Stanisława BM w Biskupicach
(Ks. Prob. Leszek Szuba)
Szczególne podziękowanie kieruję pod adresem
naszych kapłanów, którzy niestrudzenie z posługą
Słowa Bożego kwestują na rzecz budującego się
Domu Bożego, a także trwają na Służbie Bożej
w naszej kaplicy:
25 listopada 2007 – Ks. Kan. Dariusz Jarosław Ks. Prof. Jerzy Misiurek
Moczulewski – parafia Św. Wita w Mełgwi Ks. Prof. Jarosław M. Popławski
(Ks. Prof. Jarosław M. Popławski)
Ks. Prof. Marian Rusecki
Ks. Dr Adam Rybicki
25 listopada 2007 – Ks. Administrator Paweł Ks. Dyr. Piotr Kawałko
Kuzioła – parafia NMP Królowej Polski Ks. Grzegorz Boguta
w Jastkowie (Ks. Dr Adam Rybicki)
Ks. Radosław Gabrysz
Ks. Paweł Gredka
2 grudnia 2007 – Ks. Proboszcz Krzysztof Ks. Mariusz Kołodziej
Gajewski – parafia MB Bolesnej w Korytkowie Ks. Marcin Sieńkowski
Dużym (Diecezja Zamojsko-Lubaczowska)
Dobry Bóg niech wszystkich naszych darczyńców,
(Ks. Prob. Leszek Szuba)
wolontariuszy, a także naszych kapłanów obdarza
2 grudnia 2007 – Ks. Kan. Dr Cezary Eugeniusz swoim szczodrym błogosławieństwem.
Kostro – Kościół Rektoralny pw. Wszystkich
Wdzięczny i pamiętający w modlitwie
Świętych w Lublinie przy ul. Lipowej 16
Proboszcz Parafii Bł. Piotra Jerzego Frassatiego
(Ks. Radosław Gabrysz)
Ks. Leszek Szuba
grudzień 2007
7
Ks. Radosław Gabrysz
Szepty proroków
Czy usłyszę ich podpowiedź? Czy znajdę czas – by
milcząc – posłuchać? Przemawiają bowiem ze stron
Starego i Nowego Testamentu. Zapowiadają. Zachęcają. Zaświadczają. Prorocy – ludzie powołani
przez Boga do głoszenia tego, co im objawił. Ludzie
rozumiejący rzeczywistość, w której żyją i do której
przychodzą z orędziem. Często mylnie redukuje się
ich posłannictwo – do przepowiadania przyszłości. Jednak ten rys ich działalności nie wyczerpuje
w pełni idei profetyzmu. Proroctwo to przedmowa
do życia, prawdziwego życia. To wprowadzenie do
przemiany.
wizji, jaka zaszła najprawdopodobniej w świątyni
jerozolimskiej. Jego usta zostały dotknięte rozżarzonym węglem. Wypowiada Bogu: „oto jestem!
Poślij mnie!” (Iz 6,8). Działalność Izajasza rozwijała
się pod rządami Jotami, Achaza i Ezechiasza. Izajasz
piętnuje niesprawiedliwość społeczną, pijaństwo,
pychę i zarozumiałość, złodziejstwo. Negatywnie
recenzuje kondycję państwa judzkiego i religijność
jego mieszkańców.
Izajasz – poprzez zapowiedzi mesjańskie – odkrywa przed ludźmi różnych epok i miejsc – odkrywa przed nami – cel i sens nas i tego, co wokół nas. Przyjście Mesjasza i otwarcie się na Niego,
Polifonia porad
to radykalna przemiana: bardzo osobista i bardzo
społeczna: „Naród kroczący w ciemnościach ujrzał
Ze stron kolorowych tabloidów, z telewizyjnych światłość wielką”. Światłość zawsze będzie bowiem
reklam – donośnie – dochodzą do nas różne porady promieniować z miejsca, gdzie Chrystus się rodzi.
czy sugestie: jak przeżyć Święta, co kupić bliskim, co Stajenką może być moje wnętrze.
ugotować, jakie są bożonarodzeniowe tradycje. Niemal wszyscy i niemal wszystko chce nam przypomnieć – zbliża się Boże Narodzenie. W pluralizmie
Prostujcie ścieżki dla Pana
różnych podpowiedzi, wciąż jednak wybieramy te,
które – po prostu – lepiej nam odpowiadają.
Jan Chrzciciel – syn Elżbiety i Zachariasza, był
krewnym Jezusa. Skarłowaciałej religijności swoNaprzeciw oczekiwaniom
ich czasów rzuca wyzwanie. Radykalny styl życia
proroka i jego bezkompromisowe słowa lokują się
W ofercie Adwentu dość poczesne miejsce zaj- w antynomii wobec skostniałej teologii uczonych
mują prorocy. Izajasz i Jan Chrzciciel podejmują się w Piśmie i wobec kazuistyki faryzeuszy. Czy świat
bowiem niełatwego zadania. Chcą sprowokować. przyjmuje rękawicę rzuconą przez
Wychodzą naprzeciw naszym adwentowym ocze- proroka mesjanizmu? Czy kiedykiwaniom. Pomagają. Pragną bowiem pokazać nam kolwiek podjął to wyzwanie?
drogowskaz do znalezienia Mesjasza. Nie zatrzymuGłos „wołającego na pują na pozorach. Nie są powierzchowni. Jeżeli zatem styni” silny, stanowczy
nie chcemy przeżyć tylko pozoru Bożego Narodze- i bezkompromisowy może
nia – warto ich posłuchać. Warto im się przyjrzeć. okazać się szeptem
– ledwie słyszalnym
w erze hałaśliwości. Ten
Z ciemności do światła
szept będzie jednak
zawsze
niepokoił,
Izajasz (ur. ok. 765, zm. do 701 przed Chr.) – syn zatrzymywał, zastaAmosa (różnego od proroka). Jego imię oznacza nawiał. I być może,
„Jahwe zbawia”. Mieszkał w Jerozolimie, znał jej nawracał w stroulice, sadzawki, kanały i mury obronne. Miał bliski nę Chrystusa, jeśli
kontakt z judzkim dworem królewskim. Został po- tylko wyprostujewołany na proroka w roku śmierci króla Ozjasza my nasze drogi
(około 740 roku przed Chr.) – podczas tajemniczej egzystencji.
8
Frassatianum
Ks. Paweł Gredka
Adwentowe
tęsknoty
Czyli kilka myśli o tym, czy wiemy,
na co czekamy
Zbliżają się święta Bożego Narodzenia. Przygotowujemy się do nich na wiele sposobów i chcemy to
zrobić jak najlepiej. Nie chcemy by ten szczególny
czas nas zaskoczył. Nasze przygotowania, ich zakres
zależy w dużej mierze od tego, czego się po nadchodzącym czasie spodziewamy, co chcemy osiągnąć
i za czym tęsknimy? Zanim przejdziemy do tego
najgłębszego sensu Adwentu i Świąt, zobaczmy jak
istotny jest to czas.
Jestem głodny!
Wydaje się, że w czasie świąt nie wszyscy mamy
świadomość tego, co jest najistotniejsze i niekoniecznie wynika to ze złej woli. Kościół pamiętając o naszej kondycji każdego roku daje nam czas,
w którym pokazuje nam to, co jest istotne. Przypomina nam, że czas świąt to coś więcej niż rodzinna,
ciepła atmosfera, choinka, wieczerza wigilijna. Przy
czym chciałbym tutaj zaznaczyć, że te rzeczywistości, same w sobie nie są złe. Jednak to jeszcze nie
wszystko! Dobrze, że tęsknimy do siebie, za bliskością rodziny, przyjaciół, ale żeby te rzeczywistości
mogły nas cieszyć, muszą mieć właściwy wymiar.
Musimy przeżywać je w taki sposób, żeby to, co
przeżyjemy w wigilijny wieczór i samą uroczystość
narodzin Jezusa nas nakarmiło.
Kolejną rzeczą, o której trzeba powiedzieć to
prawda, że każdy z nas jest głodny i że tęskni za
czymś, czego mu najbardziej brakuje. Właśnie dlatego, tyle czasu, sił, pieniędzy potrafimy przeznaczyć
na przygotowanie naszego świętowania, tylko czy to
wystarczy? Papież Benedykt XVI podczas ubiegłorocznych Świąt Bożego Narodzenia w swojej homilii powiedział słowa, które pokazują rzeczywistość,
tęskniącego, głodnego serca. Papież przypomniał
wszystkim ludziom, że „każdy człowiek w głębi
swojego serca pragnie być zbawiony, nawet jeśli sobie tego nie uświadamia”. Co to znaczy? Każdy chce
być zbawiony, to znaczy każdy chce być uratowany,
każdy chce być uwolniony od tego, co jest jego cierpieniem. I nie ma znaczenia, co to jest! Czy są to
grudzień 2007
jakieś cierpienia
fizyczne, czy duchowe, brak zgody w rodzinie, nasze słabości czy grzechy. Nie ma też chyba znaczenia, jak bardzo dojrzałe są te nasze tęsknoty; czy są
to pragnienia małego chłopca czy człowieka, który
w samotności spożyje wieczerzę wigilijną. Chcemy,
żeby ktoś zaspokoił nasz głód. Żeby usłyszał nasze
wołanie.
Nie dajmy się oszukać
To wołanie człowieka rozbrzmiewa w świecie bardzo głośno i jest wielu chętnych, którzy są gotowi
nam „pomóc”. Tylko, że owa pomoc niekoniecznie
będzie dla nas dobra i skuteczna. Niekoniecznie będzie także dotyczyła przyczyn naszej tęsknoty. Może
to być jedynie, „leczenie objawowe”. Wiemy przecież doskonale, że głodu miłości, obecności drugiego człowieka nie zastąpią nawet najlepsze prezenty.
Co więc należy zrobić? Adwentowe oczekiwanie
podprowadza nas do bardzo istotnej prawdy – nadchodzi TEN, KTÓRY JEST. O którym Prorok powie
Emmanuel, Bóg z nami (Iz 7,16). Nadchodzi Chrystus, który uczył i uczy człowieka, jak być z Bogiem,
z samym sobą i z drugim człowiekiem. Ten, który
staje w naszym życiu i wszystkich jego sprawach
osobiście, Ten, który bierze na siebie nasze troski
i cierpienia i który razem z nami je pokonuje.
Propozycja
Może w takim razie warto na chwile odłożyć
nasze codzienne tęsknoty i nadstawić swoje ucho?
Może warto się wsłuchać, jak podpowiada nam Papież Benedykt XVI, w swoje najgłębsze pragnienie?
Tak bez żadnego nastawienia. Wtedy tylko będziemy mogli przyjąć to, co jest najistotniejsze w czasie
przyjścia Chrystusa. Wtedy będziemy mogli dobrze
przeżyć czas adwentowego oczekiwania i przyjąć
ten największy Dar, czyli Boga, który odpowie na
naszą największą tęsknotę – Boga, który staje się
faktem w każdym z nas.
9
Czuwajcie... Bóg się rodzi!
S
łowa Ewangelii z pierwszej niedzieli adwentowej
drogi oczekiwania na przyjście Jezusa Chrystusa –
mówią wyraźnie: „... Czuwajcie więc, bo nie wiecie,
w którym dniu Pan wasz przyjdzie...” (Mt 24, 37-44)
Trwajmy w nadziei
Oczekiwanie i czuwanie może być przywilejem tych,
którzy mają nadzieję i wierzą, że zakończy się przyjściem
i trwaniem Jezusa Chrystusa w nas.
Potwierdzeniem i zapowiedzią tego wydarzenia, wydaje mi się być Druga Encyklika Ojca Św. Benedykta XVI
„W nadziei jesteśmy zbawieni”, która przychodzi do nas
w tym niezwykle trudnym czasie, kiedy świat woła: nic
nie musisz robić, w nic nie musisz wierzyć – uwierz tylko w siebie, bo jesteś panem swojego życia.
Mówiąc o nadziei, Ojciec Św. woła do nas wszystkich
(może uwikłanych w różne sieci zła) słowami Jezusa:
„Nie lękajcie się. Jestem z wami”. I jest to wspaniałe adwentowe przesłanie na nasze czasy.
Potrójne „Przyjście”
Św. Bernard mówi o potrójnym przyjściu Pana Jezusa
Chrystusa.
Pierwsze, które już się dokonało z narodzeniem
Mesjasza, życiem w ukryciu, głoszeniem Królestwa
Bożego, wypełnieniem odkupieńczej misji wobec nas,
grzeszników – i to jest przyjście w ciele i słabości (wg
św. Bernarda). Drugie przyjście w chwale i majestacie na końcu czasów, zapowiadane różnymi znakami
(one dzieją się także dziś) – kiedy sądzeni będziemy
z naszych czynów. I nie będziemy mogli powiedzieć,
że nie wiedzieliśmy, nie słyszeliśmy, co roku przypominają nam o tym czytania liturgiczne z listopada
i początku grudnia. Bardzo dokładnie mówią o ludzkich losach – zależnych od życiowej drogi. I już nie
będzie miłosierdzia, bo ono jest dziś, teraz i trzeba
z niego korzystać, brać pełnymi garściami, gdy jest hojnie rozdawane. Pan Bóg uczynił wszystko, żeby nam je
zapewnić, przybliżyć, choćby powołując do życia i czyniąc świętą s. Faustynę Kowalską, która o Miłosierdziu
Bożym „zmuszona” była pisać i mówić. Możemy czuć
się szczęśliwi i wyróżnieni, bo wyszła z polskiego narodu – naszej ojczyzny. I chociaż stała się „własnością
– świętą ogólnoświatową” – zawsze powierzała Polskę
i jej losy – Jezusowi. To my nie słuchaliśmy, nie wierzyliśmy, nie staraliśmy się zrozumieć tego przesłania,
które przez swoich świętych, kieruje do nas Jezus.
A trzecie przyjście – między pierwszym i drugim
– jest dla nas drogą, którą mamy przebyć, patrząc na
Chrystusa przychodzącego w duchu i mocy. Przychodzi
w Słowie, Sakramentach i Eucharsii. I mówi do nas: „Jeśli
Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec Mój umiłuje go i przyjdziemy do niego”.
Jest to dla nas zadanie, także na czas tego adwentu,
który przeżywamy. Bóg wzywa nas do pełnej mobilizacji swoich sił duchowych, rozumu, a przede wszystkim
miłości, która w drugim człowieku pozwoli nam zoba-
10
czyć Jezusa. Pomoże zamienić nasze „ja” na bliźniego nie
„ty”, ale także „ja” (jego, bliźniego), tylko takie rozróżnienie pozwoli nam akceptować odrębność drugiego „ja”
i uznać: ty jesteś przede mną. I to oznacza nasze nawrócenie. Bo miłość ma odniesienie do „ty” przez krzyż (jak
litera „t”).
Jeśli „ja” chcę być przez „ty” – to staję się egoistą. Widzimy to w codziennym życiu, w naszych relacjach z ludźmi.
Maryja – przewodniczką
Adwent jest szczególnym czasem, który został nam
darowany. Pod opieką Niepokalanie Poczętej Maryi, która daje przyzwolenie na przyjęcie Syna Bożego bez słowa sprzeciwu: „Niech mi się stanie według słowa Twego”
– możemy realizować Boży Plan Zbawienia dla każdego
z nas. Bo zbawimy się dzięki wierze, nie sentymentom.
A wiara jest łaską. Trzeba prosić Boga każdego dnia
dla siebie, rodziny, znajomych, bliskich, a także... wrogów. Wiara jest światłem dla umysłu, a modlitwa może
wszystko, jeśli z wiarą jest zanoszona.
Musimy pamiętać o tym, bo „Bóg, który cię stworzył
bez ciebie, nie zbawi cię bez ciebie” – mówi św. Augustyn. Pozwólmy się prowadzić naszym Aniołom Stróżom bez protestu. Przez nich Duch św. pomoże nam
świadczyć dobro na rzecz drugiego człowieka, który jest
może obok nas i czeka na naszą pomoc. Wyjdźmy mu
naprzeciw. Nawet, jeśli uważamy go za obcego lub doświadczyliśmy czegoś złego z jego strony. Bóg jest miłosierny dla nas, możemy codziennie doświadczać jego
miłości i przebaczenia. Zaprasza nas, byśmy czynili to
samo także w rodzinach naszego małego osiedla.
Bądźmy gotowi!
Boże Narodzenie tuż! Zabrzmią mocno słowa: „Bóg
się rodzi, moc truchleje...” w duchu pomyślimy pewnie,
iż rośnie nasz kościół.
Od Maryi Kościół otrzymał Chrystusa – otrzymuje
zawsze, gdyż przychodzi do nas w Eucharystii. Pozwala
nam przygotować się do tego wydarzenia poprzez rekolekcje, sakrament pokuty i pojednania, modlitwę różańcową, możliwość adoracji Najświętszego Sakramentu...
i wszelkie osobiste rozważania – ale zaprasza do czynów,
tych cichych, nieraz ukrytych, czynionych z serca, nie dla
pokazu, ani chwały. To one będą iść przed nami na ostatnie Przyjście Chrystusa. Będą znakiem dla naszych dzieci, wnuków. Pozwolą żyć w wewnętrznym pokoju, radości, miłości – nadziei na zaproszenie do wiecznej chwały
w Bożym Królestwie. Niech przedświąteczne zabieganie
o zewnętrzne dostatki nie przesłoni nam najważniejszego wydarzenia: odwiedzin Jezusa Chrystusa w naszych
sercach, domach, także u cierpiących, nieszczęśliwych,
biednych... On tam na pewno będzie! Czuwajmy, żeby
nie musiał nas pominąć, zostawić, bo nie byliśmy gotowi
na przyjęcie.
W Betlejem zawsze jest Boże Narodzenie! Prośmy
Boga, by w naszych sercach zagościło na stałe.
Teresa
Frassatianum
Ks. Jerzy Misiurek
Modlitwa w życiu duchowym
bł. Piotra Jerzego Frassatiego
Z
agadnienie modlitwy jest wciąż aktualne
w życiu religijnym. Szczególną rolę pełni
modlitwa w tradycji chrześcijańskiej. W oparciu o Boże objawienie wskazuje się na modlitwę jako
na istotny i podstawowy element kształtujący osobową relację między Bogiem i człowiekiem. Wspierana innymi środkami uświęcenia, jak dary Ducha
Świętego i cnoty, odgrywa ona kluczową rolę w życiu
duchowym człowieka, bowiem kształtuje jego wiarę,
ożywia wszelką zewnętrzną działalność, jest źródłem
łaski i drogą prowadzącą do zjednoczenia z Bogiem.
Przekonanie o niezwykłej roli, jaką spełnia modlitwa
w życiu duchowym chrześcijanina, Kościół przekazuje swoim wiernym od 2000 lat i czyni to nadal,
wskazując na Mistrza z Nazaretu, który nie tylko sam
się modlił, ale też uczył modlitwy i zachęcał do niej.
Modlitwa bowiem jest jedną z charakterystycznych
cech naszego człowieczeństwa. Wiedział o tym doskonale już od najmłodszych lat swego świadomego
życia bł. Piotr Jerzy Frassati.
Swoje młode życie oparł bł. Piotr Jerzy na fundamencie wiary w Jezusa Chrystusa. Wyznał kiedyś,
że „życie bez wiary, bez owego dziedzictwa, którego
trzeba strzec, bez owej nieustannej walki o jedyną
Prawdę, nie jest życiem, lecz wegetacją”. W krótkim swoim życiu (przeżył zaledwie 24 lata) potrafił
w niezwykle harmonijny sposób złączyć w sobie
wiarę wyrażającą się przez szczerą i żywą pobożność (ustawiczna modlitwa, życie sakramentalne)
z codziennymi obowiązkami i najzwyklejszą ludzką aktywnością. Już w pierwszym z zachowanych
jego listów pisanych na Boże Narodzenie 1906 r.
zapewniał swego ojca pełniącego ważne obowiązki
w Berlinie: „Kochany Tatusiu… będę się do Dzieciątka Jezus modlił za Ciebie”.
Troszcząc się o czystość sumienia i posługując
potrzebującym, Piotr Jerzy szukał zawsze oparcia
w Bogu, w rozmowie z Nim na modlitwie. Potrafił
on modlić się, nawet głośno, na ulicy, czy też w pociągu, albo też śpiewać wraz z kolegami pieśni o treści religijnej; nie odczuwał on żadnego wstydu dla
grudzień 2007
wyrażania swych przeżyć duchowych. Przejawiało
się w tym jego apostolstwo, jak też świadectwo życia i to w czasach, kiedy Włochy przeżywały falę
antyklerykalizmu. W „Tygodniku Powszechnym”
z 18 kwietnia 1976 r. napisano o Piotrze Jerzym, że
był „człowiekiem modlitwy”. Modlił się on bowiem
często i na różnych miejscach, zarówno w kościołach, które nawiedzał o różnych porach, jak też we
własnym pokoju, w tramwaju i w górach. W jego religijności nie było śladu źle pojmowanej dewocji lub
bigoterii, lecz autentyczność, naturalność i spontaniczność. Kiedy trwał zatopiony w modlitwie, przestawał dla niego istnieć otaczający go świat.
Wierząc w wielką moc modlitwy, Piotr Jerzy zalecał ją innym, bądź też o niej zapewniał. Tak np.
w liście do Marii Fischer z 22 grudnia 1922 r. pytał ją w Berlinie w związku z uroczystością Bożego
Narodzenia: „Czy pójdzie Pani na Mszę o północy?
Ja pójdę z moimi przyjaciółmi i pomodlę się za Panią i Pani Ojczyznę, poproszę Boga, aby zesłał Pani
Krajowi i Pani Rodzinie wiele błogosławieństw”. Natomiast w roku następnym w początkach listopada
pisał z Turynu do swego przyjaciela w Niemczech
Willibalda Leitgebla: „W tym momencie, tak trudnym dla Twojej ojczyzny, my katolicy musimy modlić się do Boga, aby przywrócił ludziom prawdziwy
pokój. Nasza wiara wspiera nas wielką nadzieją, że
to życie jest krótkie, i że dopiero po nim przychodzi
prawdziwe Życie, w którym zatriumfuje Sprawiedliwość”. Te słowa listu bł. Piotra Jerzego są wspaniałym komentarzem do encykliki Spe salvi papieża
Benedykta XVI o chrześcijańskiej nadziei.
Doceniając znaczenie modlitwy, bł. Piotr Jerzy
prosi o nią adresatów swoich listów. W liście do
Franza Massettiego z 17 kwietnia 1925 r. pisze Frassati: „potrzebuję modlitw, bo tylko z nimi i przez nie
będę mógł uzyskać u Boga łaskę, żeby się wzmocniła moja wola i żeby mogła dotrzeć do dobrego portu
ta nawa, która tonie w ostatnich burzliwych falach
mojego życia studenckiego”. O modlitewnej pamięci zapewniał też swoich przyjaciół, pisząc wprost:
11
„Puste słowa zastępuję modlitwami – Pier Giorgio
Frassati”, bądź też: „Powędruję znowu do Oropy
(sanktuarium maryjne) i wtedy pomodlę się w Twojej intencji do Madonny (…) Wyrazy szacunku dla
Twoich, a dla Ciebie nie życzenia, lecz zapewnienie
modlitw, aby Bóg zrządził wszystko ku lepszemu”
(Do Marco Bertrama, 29.10.1924 r.).
Pełne przekonanie w wartość modlitwy wyraził bł. Piotr Jerzy Frassati do młodzieży w Pollone
w dniu 29 lipca 1923 roku. Mówił wówczas m. in.: „Młodzieży, widzę na waszym sztandarze motto: «Modlitwa, Działanie i Ofiara»; te trzy słowa streszczają cały
olbrzymi program: żeby go rozwinąć, potrzeba energii
naszej i energii pokoleń, które przyjdą. Modlitwa jest
szlachetnym błaganiem, jakie wznosimy przed tron
Boga, jest najskuteczniejszym środkiem uzyskania od
Boga łask, jakich nam potrzeba, a przede wszystkim
siły wytrwania w tych czasach, gdy nienawiść synów
szatana wściekle się rozjątrza przeciw wiernym owcom w zagrodzie. Zalecając wam żarliwą modlitwę,
zaliczam do niej wszystkie praktyki pobożności, a spośród wszystkich najpierw Świętą Eucharystię”.
Wiadomo, że codzienna Eucharystia była dla niego
czymś normalnym i oczywistym. Nie był to dla niego
trudny „obowiązek”, ale spotkanie z miłującym Jezusem. Ale obok głębokiej czci dla Eucharystii, bł. Piotr
Jerzy przywiązywał dużą wagę do kultu maryjnego.
Nic dziwnego, że ulubionym miejscem jego pielgrzymek było alpejskie sanktuarium Czarnej Madonny
w Oropie. Dzięki Eucharystii i czci Maryi potrafił
przezwyciężać wszelkie życiowe trudności. Luciana
Frassati Gawrońska zaświadcza, że ulubioną modlitwą jej brata Piotra Jerzego był różaniec, który odmawiał codziennie w godzinach wieczornych, choć
wykorzystywał też inne chwile, np. w czasie podróży.
Członkowie rodziny słynnego teologa Karola Rahnera, u których zamieszkał podczas pobytu w Berlinie
zeznali, że z jego pokoju, w którym się zatrzymał, rozlegał się głośno odmawiany różaniec. Dzięki inicjatywie Piotra Jerzego, modlitwa różańcowa towarzyszyła alpinistom także na szlaku górskim, wzbudzając
podziw turystów. Sam bł. Piotr Jerzy miał mówić, że
każdy dobry chrześcijanin przez całe życie i w chwili
śmierci powinien mieć przy sobie różaniec. To umiłowanie modlitwy różańcowej wypływało niewątpliwie z jego głębokiej czci i miłości do Maryi.
Tak więc młody Patron naszej parafii bł. Piotr
Jerzy Frassati w Maryi odnalazł właściwą, pewną
i prostą drogę, która doprowadziła go do prawdziwej Ojczyzny. Za najlepszą zaś modlitwę wielbiącą
Maryję uznał różaniec. Taki też testament starał się
przekazać innym.
Miejsce, w którym narodził się Chrystus
Grota Zwiastowania
12
Frassatianum
Ks. Adam Rybicki
MARYJA
W ADWENCIE
Adwent jest dla chrześcijanina nie tylko czasem biernego
oczekiwania na coś lub kogoś, lecz także wezwaniem do aktywności. Dobre przeżycie adwentu jest duchową wędrówką. Każdy na tej drodze dostaje przewodnika. Jest nim Maryja, Matka Jezusa, Ta, która pierwsza przyjęła Chrystusa.
Przede wszystkim Osoba Maryi wskazuje na konieczność
jakiejś podstawowej otwartości człowieka na Boga. Maryja przecież nie była ateistką, do której przyszedł anioł i Ją
nawrócił. Ona wierzyła, i dlatego zauważyła anioła i usłyszała to, co on do Niej mówił. Betlejem również nie było
miastem ateistów, nie byli nimi ludzie, do których mówił
Jezus. Dlatego, jeśli ktoś chociaż trochę wierzy w Boga, ma
szansę spotkać Jezusa. Maryja – Matka każdego człowieka,
na pewno każdego chce do tego spotkania doprowadzić.
Czy chrześcijanin może być zmęczony
czekaniem?
Chrystus mówiąc o życiu duchowym często odwołuje
się do życia roślin, zwierząt a także różnych wewnętrznych
władz i przeżyć człowieka. Ośmielając się wprowadzać kolejną analogię, możemy zapytać, czy skoro chrześcijanin
bywa zmęczony fizycznie, psychicznie, czy może być również zmęczony duchowo? Jeśli tak, to czy może to szczegól-
nie dotyczyć otwarcia, oczekiwania na obecność i działanie
Boga?
Jezus Chrystus jako najdoskonalszy znawca natury ludzkiej (zob. J 10, 12), przewidział, jak się wydaje, takie stany zmęczenia. Mówił o pannach, które nie czuwały i były
przez to nierozsądne (w tłumaczeniu J. Wujka: głupie). Mówił o zarządcach winnicy, którzy nie chcieli przyjścia samego właściciela (por. Mk 12,1-9). Brak czekania zaślepił
ich umysły, a przez to dopuścili się nawet zbrodni. Chrystus
zatem wiedział, że ci, którzy są przez Niego powołani, mogą
w pewnym momencie przeżywać stany zmęczenia oczekiwaniem, zamknięcia i zajęcia się troskami tego świata.
W duchowości chrześcijańskiej mówi się często o tym
uśpieniu, które jest początkiem grzechów i błędów, jakie
chrześcijanin może popełnić. Mowa tutaj o acedii, którą
jedni autorzy określają jako oziębłość duchowa, opieszałość
ducha, inni natomiast jako znużenie, zniechęcenie, zobojętnienie. To właśnie z acedii wg św. Jana Kasjana wyrastają
później: próżniactwo, ospałość, bezwzględność, niepokój,
włóczenie się bez celu, niestałość fizyczna i duchowa, plotkarstwo i wścibskość.
Ewangelie ukazują, że Chrystus naprawdę realnie widział
przyszłą duchowość swojego Kościoła, skoro westchnął:
„Czy jednak Syn człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy
przyjdzie?” (Łk 18,8). Można by to zdanie sparafrazować
w taki sposób: „Gdybym chciał przyjść, czy ktokolwiek jeszcze będzie na Mnie czekał?”.
Maryja jest właśnie Matką wszystkich chrześcijan
– również tych zmęczonych, wątpiących i nie oczekujących niczego od Boga, nie wierzących, że On działa
i w jakiś sposób pomaga. Gdy Chrystus miał przyjść na
ziemię, Ona także żyła pośród tych, którzy już nie oczekiwali takiego Mesjasza, niczego od Niego nie chcieli, a gdy
On do nich przyszedł, odrzucili Go, bo nie odpowiadał ich
oczekiwaniom. Wiele wskazuje na to, że Maryja mogła być
świadkiem, gdy podczas pierwszego wystąpienia w Nazarecie (gdzie się wychował), Jezusa „porwali z miejsca, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na stok góry (...), aby
Go strącić” (Łk 4,29). Jeśli jesteśmy zmęczeni, wołajmy Ją,
odpocznijmy przy Niej, otwórzmy się na przychodzącego
Pana, bo inaczej zaśniemy, a jak się obudzimy, możemy
odkryć, że straciliśmy życie.
„Oczekuj Pana, bo sam jesteś przez Niego
oczekiwany”
– tak można by scharakteryzować orędzie, które przekazuje nam swoją osobą Maryja. Być może właśnie tutaj jest
klucz do zrozumienia dlaczego na chrześcijańskiej drodze
wiary pojawia się nie-czekanie. Zjawia się ono zawsze, gdy
brakuje żywego doświadczenia bycia –o czekiwanym, bycia-chcianym. To jest pewnego rodzaju odwrócenie per-
grudzień 2007
13
spektywy Adwentu: Maryja wskazuje, że każdy człowiek
jest oczekiwany przez Boga, wypatrywany, chroniony i dlatego, gdy Bóg chce jeszcze raz do niego przyjść, człowiek
ma na Niego czekać.
Henri J. M. Nouwen pisze, że nikt nie może się ostać przy
życiu, jeśli nie ma kogoś, kto by na niego czekał. Każdy, kto
wraca z długiej i ciężkiej podróży, szuka kogoś, kto czeka
na niego na stacji albo na lotnisku. Każdy chce przekazać
swą opowieść i podzielić się swoimi doświadczeniami jakie
przeżył w czasie nieobecności z kimś, kto został w domu,
czekając na jego powrót.
Poczucie bycia oczekiwanym jest więc zawsze pierwotne, ono dopiero ożywia, otwiera oczy, wzmaga pragnienie.
Tajemnica Maryi jest tajemnicą chcianego, oczekiwanego
Człowieka, oczekiwanej Kobiety. Dopiero w drugiej kolejności stawia się Jej wymagania i zadania.
Maryja jest wyraźnym znakiem, że człowiek – każdy człowiek jest oczekiwany przez Boga, jest przez Niego chciany
i kochany. To doświadczenie jest absolutnie pierwotne, aby
człowiek mógł naprawdę oczekiwać działania i obecności
Boga w swoim życiu. Stało się ono udziałem Maryi, czego
świadectwem jest m.in. Magnificat, ale także słowa archanioła Gabriela skierowane do Niej.
Czerwona nić
Być może już samo sformułowanie adwent – czasem
oczekiwania sugeruje pasywne wpatrywanie się w niebo.
Maryjne fiat, Jej pokora i całe posłuszeństwo Maryi mogłyby nasuwać myśl, że była Ona Osobą w sposób bierny
czekającą na to, co ma się wydarzyć. W duchowości pierwotnego Kościoła ta tendencja musiała w pewnym momencie zyskać na sile, skoro św. Paweł czuł się zmuszony
do ostrzeżenia swoich braci: „(...) niektórzy wśród was postępują wbrew porządkowi: wcale nie pracują, lecz zajmują
się rzeczami niepotrzebnymi. Tym przeto nakazujemy i napominamy ich w Panu Jezusie Chrystusie, aby pracując ze
spokojem własny chleb jedli” (2 Tes 3, 10-12). Warto w tym
miejscu przypomnieć, że św. Paweł kieruje te napomnienia
do chrześcijan właśnie w kontekście przyjścia Pana! Można
więc oczekiwać przyjścia Chrystusa w sposób niewłaściwy,
popadając w bierność.
Co na ten temat mówi nam postawa Maryi? Na ikonie
Zwiastowanie z drugiej połowy XII wieku Maryja przedstawiona jest podczas rozmowy z aniołem Gabrielem, trzyma
Ona w ręku czerwoną nić. Interpretacja wybitnego teologa
duchowości T. Špidlika jest tutaj następująca: „Ta nić jest (...)
nicią Jej własnego ciała: Maryja zostaje zbawiona ponieważ
robi miejsce Słowu”. Jest to pewnego rodzaju ilustracja maryjnego przeżywania Adwentu. Maryja tka Jezusowe ciało,
używając swojego ciała, robi Mu miejsce, daje do dyspozycji
swoją osobę, swoją kobiecość, swoje serce. Jezus przychodzi
do tego, kto daje najpierw siebie, swoje nici, ale daje siebie
w sposób aktywny, tkając tę nić własnym wysiłkiem i trudem. Powstaje wówczas jakaś nowa jakość, nowa osoba,
żyje już nie tylko Maryja, lecz „żyje w Niej Chrystus”, i to
w sposób jak najbardziej dosłowny. Maryjny charakter duchowości Adwentu polega więc tu na aktywności fiat, energicznym i pełnym skupienia włączeniu się w przyjście Pana.
W taki sposób chrześcijanin – na wzór Maryi – staje się
„brzemienny Chrystusem”, aby go potem poprzez świadectwo „wydać światu”. Staje się brzemienny, bo w sposób aktywny dał swoje własne ciało, aby poczęło się w nim Inne
14
Ciało, już niezranione grzechem, lękiem, egoizmem, lecz
będące ciałem Nowego Człowieka.
Ten obraz Maryi pokornie stojącej przed Aniołem
w czasie zwiastowania rzuca więc jeszcze jeden promień
światła na całą duchowość Adwentu – Maryja stoi przed
Bogiem, mając tylko ten kłębek nici, ale to jest właśnie to,
czego Bóg potrzebuje, aby móc przyjść na ziemię. Takie aktywne włączanie się w dzieło, które Bóg zaplanował, idzie
w parze z uświadamianiem sobie, że Bóg chce każdego człowieka uczynić aktywnym przybytkiem Jego obecności, aby
mógł poprzez ludzi przychodzić do tych, do których chce
przyjść. Jezus wiele razy pokreślał właśnie ten dynamizm:
słowo zasiewa się, aby przynosiło plony, daje się talenty, aby
przynosiły zyski. W przypowieści o talentach człowiek ma
„oddać je bankierom, aby pan mógł je odebrać z zyskiem”
(por. Mt 25, 27). Chodzi więc o to, że przyjście Pana łączy
się z rozliczeniem z bogactw, które się otrzymało. Jednak
największym ziarnem, talentem, który chrześcijanin otrzymuje jest obecność Boga w duszy. Maryja jest patronką Adwentu dlatego, że głęboko i na wszystkich możliwych poziomach swojej osoby uświadamiała sobie, że nosi w sobie
Boga, oraz potrafiła sie Nim dzielić.
Maryja w Adwencie pokazuje zatem, że chrześcijanin,
stając się przybytkiem obecności Pana, ma nieść jego obecność i Jego błogosławieństwo światu. Jak? To jest oddzielny
problem. Adwent jest zwróceniem uwagi na tą pierwotną
prawdę – Bóg chce przyjść i zamieszkać Ciebie, sprawić,
że staniesz się Jego świątynią. Ale Twoje fiat ma być aktywne, wypowiedziane z całej duszy, nawet jeśli myslisz, że
masz do dania tylko kłębek nici. Maryja ukazuje, że to, co
jest Bogu potrzebne, to coś podobnego do owej „czerwona nici”, nasza zgoda, ale zgoda czysta i aktywna oraz… jak
najdłuższa, do końca życia.
Korzystałem m. in.: Henri J. M. Nouwen, Zraniony uzdrowiciel, tłum.
J. Grzegorczyk, Poznań 1994, T. Špidlik, M. I. Rupnik, Mowa obrazów,
tłum. J. Dembska, Warszawa 2001, A. Rybicki, Maryjna duchowość adwentu, „Salvatoris Mater” 5 (2003), s. 139-156.
Frassatianum
Potrawy wigilijne w tradycji
ludowej Lubelszczyzny
L
ubelszczyzna stanowi małą ojczyznę dla swoich obecnych mieszkańców oraz dla ludzi,
którzy z tej ziemi pochodzą. Tradycja powstająca tutaj i przekazywana z pokolenia na pokolenie, kształtuje wnętrze ludzi, a forma przez którą człowiek się wyraża, czyli obrzędowość stanowi
trwały spichlerz wspólnoty lokalnej wzbogacający
jej przeszłość, jak i teraźniejszość. Jednym z takich
wyznaczników lokalnej tożsamości jest ludowa obrzędowość wigilijna. W Lubelskiem ma ona specyficzny koloryt, który mimo wojen i przemian cywilizacyjnych, jakie zaszły w minionym wieku wykazuje
się pewną trwałością. Wpływ na to ma peryferyjne
położenie Lubelszczyzny, jej warunki przyrodnicze
i rolnictwo będące podstawą gospodarki wiejskiej.
Pożywienie, obok zaspokajania biologicznych
potrzeb organizmu, spełnia szerszą rolę społeczną, niesie ze sobą symbolikę kulturową i religijną.
Ludzie przygotowują posiłki zgodnie z przekazywanymi wierzeniami, spożywają je zachowując
przyjęte zasady, dają je w prezencie oraz zapraszają
do wspólnego ich spożycia. Przekazują przy takich
okazjach ważne informacje i nawiązują lub umacniają więzi społeczne. Istotą uczty jest współuczestnictwo, zbratanie. Zasiadając przy stole w większym
gronie, człowiek przestaje być obcy. Między uczestnikami uroczystego posiłku nawiązuje się głęboka
więź. Uczta to sytuacja niezwykła, która łączy się
z sytością, obfitością, życzliwością czy miłością
i dlatego jest godna zapamiętania.
Na Wigilię czeka się cały rok. Ludzie ze wzruszeniem wspominają przeżyte Wigilie. Jest to dzień
niezwykły, podniosły, pełen ciepła i radości. Wigilia
wyróżnia się bogactwem wierzeń i obrzędów. Łączy
się z powrotem domowników nawet z najdalszych
stron Polski i świata, wreszcie przebaczeniem, pojednaniem, odnowieniem więzi rodzinnych.
Zgodnie z tradycją wieczerza wigilijna rozpoczyna się wczesnym wieczorem, wraz z pojawieniem
się na niebie pierwszej gwiazdy (takiej, jak ta, która
w noc narodzenia Chrystusa pojawiła się nad Betlejem). Jest to najważniejszy moment domowych obchodów świątecznych, niezwykła uroczystość kręgu
rodzinnego, kiedy manifestowane są więzi rodzinne, a życzliwość okazuje się wobec całego świata
stworzonego.
grudzień 2007
Wieczerza (łac. vigilia – czuwanie, w Lubelskiem
zwana inaczej pośnikiem, wiliją, postnikiem, kolędą)
jest wyrazem uczestnictwa w święcie narodzin Zbawiciela. Rozpoczynano ją zapaleniem świecy ustawionej na nakrytym białym obrusem stole, znakiem
krzyża, odmówieniem pacierza i odśpiewaniem kolędy. Współcześnie odczytuje się również fragment
ewangeliczny o narodzeniu Mesjasza.
Przed II wojną światową rodziny wiejskie spożywały wieczerzę na dzieży, a uczestnicy kolacji
siedzieli wokół bezpośrednio na rozścielonej słomie lub na małych stołeczkach. Po wojnie dzieżę,
kosę, siekierę, przęślicę, masielnicę wstawiano pod
stół. Do dzieży wsypywano żyto lub pszenicę. Na
ziarnach zboża układano zawinięty w lniane płótno chleb. Zabieg ten miał zapewnić dostatek chleba. Wieczerzę spożywano niegdyś z jednej glinianej
misy, niekiedy na stojąco dla zdrowia. Uważano też,
że spożywanie pośnika w postawie stojącej, to wyraz gotowości do drogi, chęci udania się do nowo
narodzonego Króla – Jezusa, aby mu służyć.
Gospodarz trzymając opłatek (symbol pojednania z ludźmi i Bogiem) wypowiadał życzenia: Daj
nam Boże tę kolędę sprowadzić, następnej doczekać, żeby się rodziło w komorze i w oborze, w polu
i na zapolu, w każdym kątku po dzieciątku, na wszyscy odpowiadali: Daj Boże. Powszechnie mówiono
też: Dzielmy się tym chlebem anielskim, byśmy się
spotkali w królestwie niebieskim.
Historia opłatka (łac. oblatum) sięga starotestamentowych darów ofiarnych, a w historii Kościoła
do IV wieku, kiedy na ołtarzu składano z darami
eucharystycznymi tzw. eulogie (chleby ofiarne).
Do Polski opłatek przybył wraz z chrześcijaństwem
i do XV wieku używany był tylko w liturgii. Obyczaj
dzielenia się opłatkiem istnieje w Polsce od początków XIX wieku. Opłatek przypomina stary polski
zwyczaj uczt żniwnych. Po żniwach sąsiedzi schodzili się wieczorem do siebie i częstowali chlebem,
życząc pomyślnych przyszłych żniw.
Popularnym na wsi zwyczajem jest, że przed spożyciem opłatek zanurza się w miodzie. Uważa się, że
spożycie opłatka z prawdziwym pszczelim miodem
jest po to, żeby było słodkie życie, żeby było coś do
chleba, żeby być zdrowym, żeby się pszczoły dobrze
trzymały.
15
Powszechnie w Lubelskiem przygotowuje się jedno dodatkowe nakrycie, czyli tak zwane wolne miejsce przy stole. Uważa się, że jest ono przeznaczone
dla zmarłych członków rodziny (najstarsze uzasadnienie), aniołów, głodnych, wilków (zwierząt, które
próbowano w ten sposób obłaskawić), żołnierza,
nieznajomych podróżników, osób bezdomnych, kawalera, panny, a także dla samego Zbawiciela.
Zestaw potraw wigilijnych w regionie lubelskim
jest bogaty, jednak różni się on w poszczególnych
wsiach, a nawet domach. Gospodyni podaje poszczególne potrawy w określonej kolejności; z jej
zachowaniem łączono pewne wierzenia. W niektórych okolicach sądzono, że gospodyni nie powinna
siadać przy pośniku, ponieważ kury nie będą siadały
w swoich gniazdach i nie będą niosły jajek. Ponadto
kobieta przed podaniem potrawy na stół musiała jej
spróbować, aby przez cały następny rok odznaczać
się dobrym smakiem.
Posiłek składał się z ustalonego zestawu i nieparzystej liczby potraw (5, 7, 9; ludowa pobożność ustaliła
liczbę potraw na 12 – kojarzoną z ostatnią wieczerzą, na którą każdy apostoł miał przynieść jedną potrawę). Dania wigilijne wykonywano ze składników
pochodzących z pola, lasu, z łąki i wody, gdyż zabieg
ten zapewniał obfitość w tych miejscach w nowym
roku. Powszechnie ze stołu należało spróbować każdej potrawy, by nie zabrakło ich w przyszłości. Na
wschodniej Lubelszczyźnie wierzono, że potrawy
symbolizują apostołów. Przed spożyciem konkretnej potrawy wypowiadano imię apostoła, aby było
łatwiej go naśladować. Do typowych pokarmów wigilijnych regionu lubelskiego należą: barszcz z mąki
żytniej lub owsianej, barszcz z buraków, groch polny,
fasola, czosnek, grzyby, kapusta, ziemniaki, kasze:
jęczmienna (tzw. perlak, pęcak), gryczana (zwana
reczaną, tatarczaną, tatarką, gryczaną, hreczaną),
jaglana; ponadto pierogi (pierogi pieczone – knysze), kluski, suszyna (kompot z suszonych owoców),
kisiel, śledzie, karpie i obecnie inne ryby, takie jak
morszczuki czy mintaje (w formie filetów i kostek).
Na wschodnich obszarach na koniec podawano kutię (grec. kokkos – ziarno), potrawę właściwą dla
uczt zaduszkowych, z pszenicy tłuczonej w stępie,
wymieszanej z miodem i utartym makiem. Pszenica w tradycji ludowej kojarzona jest z chlebem
i oznacza życie, sytość, wzrost i rozwój tak szybki
jak wzrastanie ciasta w dzieży. Miód dodany do kutii wyraża słodycz i czystość oraz symbolizuje moc
pokonującą złe jady i zepsucie. W drewnianych chałupach rzucano kutią z łyżek do belek stropowych.
Po liczbie przyklejonych ziaren kutii przepowiadano plony (Ile ziaren się przyczepiło, tyle kop pszenicy było), długość życia, lata pomyślności. Uważano
też, że jeśli kutia nie przylegała do sufitu, to zboże wylegnie. W wielu domach pozostawiano przez
całą noc resztki pożywienia. Jeszcze obecnie panuje
przekonanie, że zmarli przychodzą posilić się w tę
wyjątkową noc (nie sprzątali ze stołu, bo przyjdzie
nasz zmarły), a przez karmienie duchów zyskuje się
ich przychylność, pomoc i współdziałanie.
W niektórych okolicach odkładano po łyżeczce
z każdej potrawy do osobnej miski i po wieczerzy z kolorowym opłatkiem i chlebem zanoszono
krowom. Przedłużeniem tej uroczystej kolacji był
śpiew kolęd i pastorałek, ucieszenie się drobnymi
upominkami znalezionymi pod choinką.
Józef Nowak
Ks. Proboszcz Leszek Szuba
tel. (0-81)5263987, 0604291651
Ks. Wikariusz Grzegorz Boguta
tel. (0-81)5265666, 0696477622
Kancelaria Parafii pw. bł. Piotra Jerzego
Frassatiego
czynna codziennie: godz. 17.00-18.00
Ofiary na budowę kościoła można wpłacać na konto:
Parafia pw. bł. Piotra
Jerzego Frassatiego
20-601 Lublin, ul. Skierki 12
Bank PKO BP Oddział VI w Lublinie
nr konta PLN: 73102031760000540200442475
nr konta USD: 77102031760000580200145193
16
Frassatianum
Śp. Luciana Frassati-Gawrońska
(1902-2007)
W niedzielę 7 października br.
otrzymaliśmy od P. Wandy Gawrońskiej informację o śmierci jej mamy,
a zarazem siostry naszego patrona bł.
Piotra Jerzego, Luciany Frassati-Gawrońskiej. Zmarła odeszła do domu
Pana w rodzinnej posiadłości w Pollone.
W związku z zaistniałą sytuacją, wystosowaliśmy drogą elektroniczną słowa
kondolencji i współczucia. Oto ich treść:
Wielce Szanowna Pani Wando,
Z wielkim bólem ale i chrześcijańską nadzieją przyjmujemy
wiadomość o śmierci Drogiej Pani
Mamy, śp. Luciany. Niniejszym na
Pani ręce kierujemy wyrazy soli-
darności z pogrążoną w żałobie
całą rodziną.
Dzisiejsza niedziela jest dla nas
okazją do świętowania kolejnej,
siódmej już rocznicy, jaka upłynęła od chwili poświęcenia kaplicy.
W tę doroczną modlitwę wdzięczności, włączymy także nasze
dziękczynienie za wszelkie dobro,
które czyniła w swoim ziemskim
życiu śp. Luciana.
Z serdecznym pozdrowieniem
od kapłanów pracujących w parafii, jak i całej parafii, łączę wyrazy
szacunku. Szczęść Boże.
Ks. Proboszcz Leszek Szuba
Uroczystościom pogrzebowym zmarłej
Luciany Frassati-Gawrońskiej w Katedrze Turyńskiej
przewodniczył kardynał Severino Poletto.
Wspomnienie o bracie
Piotrze Jerzym, „skarbie”
rodziny Frassatich
Uroczystość pogrzebowa Luciany Frassati-Gawrońskiej,
siostry Błogosławionego Piotra Jerzego Frassatiego, odprawiona została we wtorek 9 października przed południem
w Katedrze Turyńskiej, a przewodniczył jej arcybiskup turyński Severino Poletto. Luciana Frassati-Gawrońska zmarła
w niedzielę 7 października w swoim domu w Pollone w wieku
105 lat. Oto homilia Kardynała Poletto:
„Zebraliśmy się w naszej świątyni katedralnej, by uczestniczyć w uroczystej liturgii pogrzebowej za duszę Luciany
Frassati-Gawrońskiej, siostry błogosławionego Piotra Jerzego,
zmarłej w niedzielę rano w święto Matki Bożej Różańcowej”.
Pierwszą myśl, jaką chcę dziś wyrazić, kieruję do dzieci
Zmarłej i do całej Rodziny, zapewniając ich o naszej bliskości
w modlitwie i w żałobie wraz z całym Kościołem turyńskim.
Pragnę wyrazić głęboką wdzięczność Bogu za dar życia tej wyjątkowej Matki, która potrafiła przekazać swej rodzinie gorliwość i świadectwo chrześcijańskie, jakie ona sama otrzymała
w domu rodzinnym od swych rodziców, a w szczególności od
brata, Błogosławionego Piotra Jerzego.
grudzień 2007
Słowo do dzieci i krewnych
Do was, którzy płaczecie po odejściu waszej ukochanej matki, chcę skierować słowo pocieszenia, wypływające nie tylko z
uczuć czysto ludzkich, lecz opierające się na słowach Listu św.
Pawła do Tesaloniczan, wysłuchanego w pierwszym czytaniu.
Apostoł pisze: „Nie chcemy, bracia, pozostawiać was w niewiedzy o tych, którzy umarli, abyście nie martwili się, jak ci, którzy
nie mają nadziei. My wierzymy, że Jezus umarł i zmartwychwstał;
tak samo i tych, co pomarli, przez Jezusa Bóg połączy z Nim.
Pocieszajcie się nawzajem tymi słowami.” (1Ts 4,13.14.18).
Oto wielka nowina, która przed trumną waszej Matki powinna zagościć w waszych sercach, by przynieść wam prawdziwe chrześcijańskie ukojenie, będące owocem nadziei, którą
daje Pan w swoim słowie, i które otwiera nasz rozum na wielką
prawdę o życiu wiecznym.
Słowo do wszystkich
Wszystkim obecnym pragnę przypomnieć tę wielką prawdę: umierając nie obracamy się w nicość, ponieważ śmierć została zwyciężona dzięki Zmartwychwstaniu Chrystusa.
17
Dlatego stojąc przed trumną, i wobec rzeczywistości śmierci,
nie możemy poddać się temu smutkowi, który dotyka ludzi nie
mających nadziei w Chrystusie, ponieważ Jezus swoją śmiercią
i zmartwychwstaniem pokonał śmierć, a nam otworzył bramę
życia wiecznego, zapewniając nam to, za co On ofiarował siebie
samego na krzyżu.
Ważne, że nie tylko krewni, lecz także my wszyscy zatrzymujemy się dziś, by spojrzeć na nasze życie w kontekście tajemnicy śmierci i wieczności. Tu, na ziemi, nie mamy stałego
mieszkania, ale jesteśmy pielgrzymami w drodze do ojczyzny,
która jest w niebie.
Ta kobieta, doświadczona w wierze, za cel i kierunek swego
życia obrała sobie pewność, że jej najbliżsi, razem z Dziewicą
Maryją, Panem Jezusem, Bogiem Ojcem i Duchem Świętym,
będą jej oczekiwać, i że otrzyma nagrodę sprawiedliwych.
Obok wydarzenia śmierci nie powinniśmy przechodzić
zbyt pośpiesznie. Koniecznie musimy sobie postawić pytanie
o to, co nastąpi „potem”. Mając to na względzie, nie znajdujemy ani rozumowania, ani słów, które mogłyby dać nam lepszą
pewność, jak tylko te słowa Chrystusa, który powiedział kiedyś: „Niech się nie trwoży serce wasze... Idę przygotować wam
miejsce; kiedy już tam będę i przygotuję wam miejsce, wrócę
i zabiorę was do siebie, abyście byli tam, gdzie Ja jestem.”
(J 14, 1-3).
W niedzielę rano Pan przyszedł wezwać Śp. Lucianę do
zajęcia miejsca, które jej przygotował obok siebie, i na które
zasłużyła w całym długim życiu chrześcijańskim przez modlitwę, wiarę i całkowite poświęcenie rodzinie.
W tym miejscu pragnę przypomnieć pisma świętego Cypriana, wielkiego Ojca Kościoła, żyjącego w trzecim wieku,
który w swym „Traktacie o śmierci’ zachęca, aby patrzeć z realizmem i ze spokojem na tę wielką chwilę, przez którą wszyscy musimy przejść. Święty Cyprian pisze: „Bracia najdrożsi,
z umysłem spokojnym, z niewzruszoną wiarą i z wielkim duchem, bądźmy gotowi na dokonanie się woli Bożej. Odrzućmy
lęk przed śmiercią, myślmy o nieśmiertelności, którą śmierć
otworzy. Udowodnijmy czynem, w co wierzymy. Powinniśmy
często rozważać i uświadamiać sobie, że odrzuciliśmy świat,
i że tymczasowo jesteśmy na nim tylko gośćmi i pielgrzymami.
Przyjmijmy z radością ten dzień, w którym powołano każdego
z nas do naszego prawdziwego domu, dzień, który uwalniając
nas z więzów czasu, czyni nas wolnymi w raju
i w życiu wiecznym. Kto, będąc daleko od ojczyzny, nie spieszyłby się z powrotem? Nasza ojczyzna jest w niebie. Tam czekają na nas w wielkiej liczbie nasi bliscy, oczekują nas nasi rodzice,
rodzeństwo, dzieci, w gronie świątecznym i radosnym, pewni własnego szczęścia, lecz ciągle
jeszcze drżący o nasze zbawienie. Zobaczyć ich,
uściskać wszystkich, jaka to radość dla nas i dla
nich! Co za rozkosz w królestwie niebieskim,
nie bać się już śmierci, i jakie to szczęście – żyć
wiecznie!”
Jakąż pociechę niosą nam te słowa kierujące
nasz wzrok ku życiu po tamtej stronie!
Błogosławiony Piotr Jerzy Frassati
W tej uroczystej liturgii, w której powierzamy
Bożemu Miłosierdziu życie i duszę drogiej nam
Luciany, nie możemy nie wspomnieć o „skarbie”
rodzinnym Frassatich, Błogosławionym Piotrze
Jerzym, który przeżył swoje dwadzieścia cztery
lata głęboko związany z młodszą o rok siostrą.
18
Równocześnie nie możemy sobie wyobrazić, aby wielkość duchowa jednego nie znajdowała odbicia w drugim.
W tej katedrze spoczywają doczesne szczątki naszego Błogosławionego i chciałbym przybliżyć świętość Piotra Jerzego,
którą przeżywał, otrzymywał i dzielił ze swoją siostrą.
Jan Paweł II nazywał Błogosławionego Piotra Jerzego
„człowiekiem ośmiu błogosławieństw”, i na pamiątkę tego
odczytaliśmy w Ewangelii fragment z Mateusza. Jezus wymienia tam błogosławieństwa, będące ideałem do naśladowania, tym, czego Piotr Jerzy w sposób niezwykły dokonał,
lecz będące także konkretnym warunkiem życia Chrystusowego ucznia.
Uczeń Jezusa jest błogosławiony wtedy, gdy jest prześladowany, wtedy, gdy musi cierpieć, także wtedy, kiedy żyje w ubóstwie, które z kolei jest wyrzeczeniem się tego, co się posiada,
by służyć braciom, wtedy, gdy wprowadza pokój, a zwłaszcza
wtedy, gdy jak Piotr Jerzy, jest czystego serca: „Błogosławieni
czystego serca, albowiem Boga oglądać będą”.
Dlatego Błogosławieństwa są nie tylko ideałem i wymogiem,
lecz także darem, który trzeba dzielić się z innymi.
Teraz chciałbym odnieść się do doświadczeń zmarłej Luciany, która otrzymała od Boga dar tak długiego życia i świeżość młodości Piotra Jerzego, który w ciągu jedynie dwudziestu czterech lat potrafił realizować, zachowując cechę radości
i młodzieńczej beztroski, heroizm świętości, oparty na harmonijnej i bogatej obecności Boga, którą pielęgnował przez codzienną Komunię, adorację eucharystyczną, przez niezwykłą
wrażliwość wobec ubogich i przez wielkie nabożeństwo do
Maryi Dziewicy.
„Zapach” jego świętości dziś jeszcze rozchodzi się w świecie, przyciągając zainteresowanie i zachęcając do modlitwy
miliony młodych ludzi.
Podsumowanie
Teraz przyszła pora na modlitwę, ponieważ tylko w ten
sposób okazujemy naszą prawdziwą bliskość i współodczuwanie bólu dzieci i krewnych zmarłej Luciany. Czynimy to przez
ofiarę Eucharystii w intencji zbawienia jej duszy.
Kończąc, chciałbym jeszcze wspomnieć o karteczce, którą
zmarła Luciana w 1922, razem ze swoim zdjęciem, wysłała do
swego brata, i na której napisała: „Dla mego drogiego dobrego
Frassatianum
brata, aby na mnie popatrzył w tych rzadkich chwilach wytchnienia”.
Teraz to pragnienie siostry spełniło się w sposób doskonały i trwały aż po wieczność. Piotr Jerzy i Luciana są razem
i kontemplują Boga, a na Lucianę patrzy nie tylko Bóg w swej
dobroci i miłosierdziu, lecz także kochający brat Piotr Jerzy.
To patrzenie na siebie nawzajem i wspólnota trwania są już nie
tylko darem chwilowym, lecz radością na wieki.
Z tym wspomnieniem uczestniczmy w naszej uroczystej
Eucharystii, dodając do ofiary Chrystusa na ołtarzu dar życia
tej matki, która ze stanowczością, mądrością i szczodrością
umiała szerzyć dobro, nie tylko w swojej rodzinie, lecz także
wśród ludzi, którzy ją poznali.
Życie jak to, Śp. Luciany – można podsumować słowami Psalmu 84: „Szczęśliwy, kto w Tobie ma siłę i z ufnością
w swym sercu wyrusza w drogę”.
Siła, która trzymała ją w wierze, w miłości do Pana i w służbie dla rodziny, wyprowadziła ją na długą drogę życia i rozpoczęła w niedzielny ranek, długą podróż do wieczności.
Powyższy tekst ukazał się w L’Oservatore Romano. Tłumaczenie z j. włoskiego na j. polski – nasza parafianka Urszula
Matysek. Redakcja jest wdzięczna za pomoc w tłumaczeniu
tekstu.
Ks. Jarosław M. Popławski
Ambasada Włoska w Warszawie.
W głębi: Ks. Prof. Jarosław M. Popławski
i Ks. Dr Adam Rybicki
Msza Święta za śp.
Lucianę Frassati-Gawrońską
Jak już informowaliśmy, w niedzielny poranek 7 października br. w wieku
105 lat została powołana do domu Ojca
śp. Luciana Frassati-Gawrońska, żona
polskiego dyplomaty Jana Gawrońskiego. Odeszła do wieczności w rodzinnej posiadłości w piemonckim Pollone,
a więc tam, gdzie również „zasnął
w Panu” jej ukochany brat, a dziś bł. Piotr
Jerzy Frassati, patron naszej parafii. Uroczystości pogrzebowe, którym przewodniczył kard. Severino Poletto, odbyły się
w turyńskiej katedrze w dniu 11 października, po czym doczesne szczątki Zmarłej
spoczęły w rodzinnym grobie.
Natomiast 19 listopada dzieci śp.
Luciany, a więc: Nella, Wanda, Giovanna, Maria Grazia, Alfred i Jaś zaprosili
krewnych i przyjaciół do warszawskiego kościoła sióstr Wizytek na wspólną
modlitwę w intencji Zmarłej. Uroczystej
Mszy św. przewodniczył ks. abp Józef
Kowalczyk, nuncjusz apostolski w Polsce. W koncelebrze uczestniczył także
proboszcz naszej parafii ks. kan. Leszek
grudzień 2007
Szuba, ks. dr Adam Rybicki, jak i piszący
te słowa. Warto również zaznaczyć, iż
z Lublina przybyła także delegacja studentów KUL z opiekunem o. Andrzejem
Batorskim SJ; obecny był także były prezydent RP, Pan Lech Wałęsa, jak i premier Pan Tadeusz Mazowiecki. Msza św.
sprawowana była przy użyciu formularza z liturgicznego wspomnienia bł. Piotra Jerzego i miała piękną oprawę; lekcję
przeczytał syn Zmarłej, Jaś Gawroński,
Ewangelię odczytał nasz ks. proboszcz,
zaś homilię wygłosił ks. abp Kowalczyk.
Przypomniał m. in. zasługi śp. Luciany
dla Polski, zwłaszcza jej zaangażowanie
w okresie II wojny światowej, którego
celem było m. in. ratowanie profesorów
Uniwersytetu Jagiellońskiego, czy żony
generała Sikorskiego. Kaznodzieja przypomniał także pomoc Luciany i rodziny
Gawrońskich, której doświadczyli Polacy, zwłaszcza ci, którzy z konieczności
zmuszeni do powojennej emigracji znaleźli bezpieczną przystań w Italii.
Ciekawym uzupełnieniem modlitew-
nej części było także spotkanie wszystkich zaproszonych gości w budynku
ambasady Republiki Włoch mieszczącej
się przy pl. Dąbrowskiego w Warszawie.
Wszystkich przybyłych witała osobiście
przesympatyczna Pani ambasador, J. E.
Anna Blefari Melozzi. Gospodyni spotkania przedstawiła także w ciepłych
słowach sylwetkę Zmarłej, akcentując
zwłaszcza te momenty i dokonania z jej
życia, które przyczyniły się do rozwoju
i umacniania kontaktów kulturalnych
pomiędzy Polską i Włochami. W serdecznej atmosferze upływał czas, który
był także okazją prezentacji dzieła budowy naszej świątyni. Pomocą służyły ostatnie numery parafialnej gazetki
„Frassatianum”. Dzieci śp. Luciany wyrażały podziw dla powstającego dzieła,
któremu patronuje ich Błogosławiony
wuj. Ks. proboszcz zaprosił dzieci śp.
Luciany, jak i zainteresowanych do Lublina; wyraził przy tym nadzieję, że liczy
także na „konkretne” dowody sympatii
i uznania. Oby tak się stało!
19
Ks. Radosław Gabrysz
Czy przyjmą państwo
księdza po kolędzie?
Taką formułę wypowiadałem ongiś, jako ministrant – chodząc
przed księdzem po kolędzie. Wówczas po raz pierwszy zobaczyłem różne twarze, różne reakcje. Zwykle jednak zapraszające.
Rokrocznie – zwykle tuż po świętach Bożego Narodzenia –
w całej Polsce księża odwiedzają swoich parafian w ich mieszkaniach. Wszyscy to wiemy. Ta praktyka jest bowiem wpisana
już w tradycję katolicyzmu w Polsce. Niemniej, różne opinie
krążą na ten temat na internetowych forach, w prasie, telewizji, ale i między naszymi opłotkami.
Gdzie się podziali księża?
Spotkanie z księdzem wciąż wywołuje emocje – mimo
oczywistych zmian, jakie zaszły w ostatnich dziesięcioleciach,
a które dotyczą sposobu podejścia do kapłaństwa służebnego:
do księży. Po reformie soborowej coraz rzadziej widzimy księży w ich charakterystycznych strojach. Stąd też, coraz rzadziej
można ich spotkać w sklepie, na stacji paliw – czy też innych
niesakralnych miejscach. Ale to nie znaczy, że przestali istnieć
poza obiektami sakralnymi. Są wciąż – choć nie zawsze rozpoznawalni. O tym, że istnieją przekonują takie zajścia, jak wypadki – kiedy ktoś potrzebuje namaszczenia, czy rozgrzeszenia – w dramatycznej sytuacji. Wówczas identyfikuje kapłana
działalność: udzielenie sakramentów (często w pospolitym
świeckim stroju).
Owszem zdarza się i odwrotnie, na widok księdza podążającego pieszo – w stroju duchownym – też przydarza się nam
określona reakcja lub też nie wiemy, jak zareagować. Wreszcie
– zdarza nam się rozpoznać w tym oto mężczyźnie, który na
przykład – tak jak my coś kupuje – księdza. Co wówczas zrobić? – zastanawiamy się. Czasem obie strony są zakłopotane.
Chyba niepotrzebnie – sądzę.
Skoro w codzienności, nie zawsze mamy styczność z księżmi, może tym bardziej warto przyjąć „kolędę” – choćby po to,
aby poznać kogoś, kto zwykle jest widziany w szatach sprawowania Eucharystii i czasem w kazaniu powie coś, co nas
zainteresuje.
Co słychać?
W parafiach miejskich dość często w czasie wizyty duszpasterskiej można zaobserwować swoistą niezręczność. Oto
duszpasterz nie jest w stanie znać wszystkich parafian. Stąd
problem: o czym rozmawiać z kimś, kogo nie zna. Często
reakcją na to jest albo kłopotliwe milczenie, albo rozmowa
o czymś tak ogólnym, że w gruncie rzeczy nudnym i pozbawionym sensu – a streszczonym w paradygmacie pytania (kapłańskiego): co słychać?
Myślę, że sensowność spotkania – jest tym większa – im
większa jest obopólna otwartość na dialog, który jest możliwy,
20
a nawet może okazać się ciekawy. Zresztą – nie przesadzajmy z ową anonimowością – niejednokrotnie bowiem – księża spotykają w czasie „kolędy” rodziny swoich uczniów, czy
poznane wcześniej osoby. Ponadto, jak sądzę, fakt, że „znamy
się słabo” nie musi być wyrokiem skazującym wizytę księdza
w naszym domu na nonsensowny anachronizm. Może warto
opowiedzieć o swoich radościach, sukcesach, o trudnościach
zresztą też. Może warto o coś spytać – z rejonów teologii czy
duszpasterstwa. Może czasami coś podpowiedzieć albo przedstawić swój pogląd na określoną sprawę.
Warto uświadomić sobie, że – z zasady – wizyta duszpasterska nie jest manewrem kontrolnym. I całe szczęście!
Już ksiądz wychodzi?
To właśnie doświadczenie krótkotrwałości spotkania z księdzem w ramach „kolędy” może prowokować do tego, że warto
wcześniej pomyśleć: o czym opowiedzieć, o co spytać i czy
w ogóle się otworzyć. Może się bowiem zdarzyć, że otworzymy
się na rozmowę dopiero wtedy, kiedy ksiądz będzie już musiał
wychodzić. Zresztą – jeśli się nie znamy – to jest to zgodne
z naturą rzeczy. Jeżeli jednak przy pewnej dozie życzliwości
– szczerze porozmawiamy – to „kolęda” osiąga swój cel. Przy
tym, mam dość realną nadzieję, że warto księdzu – mojemu
duszpasterzowi zaufać i pogadać z sensem.
Proszę księdza, zapomniał ksiądz o kopercie
Drażliwy, raczej drażliwy to wątek: pieniądze a księża. Różne opinie. Mniemania – czasem wyrosłe na micie, czasem nie.
I pewnie nie wszyscy księża na kuli ziemskiej zachwycają nas
podejściem do finansów. A w czasie wizyty duszpasterskiej raczej składamy swoją ofiarę.
Sytuacja jest znacznie bardziej klarowna, gdy widzimy budowę kościoła i intuicja nie zwodzi: to, co znalazło się w kopercie okaże się in consequentio – cegłą, zaprawą, a może witrażem. Zresztą – wiemy o co chodzi – bo pośrodku naszego
osiedla wyrasta kościół. Moim zdaniem – jeden z najszybciej
powstających – spośród wszystkich mi znanych. I w tej delikatnej kwestii warto – po prostu – zachować zaufanie (bo jest
zasadne).
I jeszcze jedno
To najważniejsze. Nawet jeśli rozmowa się nie sklei, nawet
jeśli zdarzy się jakieś faux-pas (a zdarza się), nawet jeśli „było
za krótko”, bo w końcu parafian jest wielu, to pozostaje to jedno – w przestrzeni wiary: ksiądz pobłogosławił nas i nasze
mieszkanie, a ponadto może wreszcie była to jedna z nie tak
licznych okazji, kiedy cała rodzina wypowiedziała te same słowa – słowa modlitwy.
Frassatianum
Program wizyty duszpasterskiej
Data
wizyty
Dzień tygodnia
28.12.2007
29.12.2007
2.01.2008
3.01.2008
4.01.2008
5.01.2008
7.01.2008
8.01.2008
9.01.2008
10.01.2008
11.01.2008
12.01.2008
14.01.2008
15.01.2008
16.01.2008
17.01.2008
Piątek
Sobota
Środa
Czwartek
Piątek
Sobota
Poniedziałek
Wtorek
Środa
Czwartek
Piątek
Sobota
Poniedziałek
Wtorek
Środa
Czwartek
Adres
Balladyny 4
Domki: Balladyny, Kraśnicka, Namysłowskiego
Zana 8
Zana 10
Zana 12
Skierki 3, 5, 7
Wileńska 7
Wileńska 11
Wileńska 15
Balladyny 12 (1-140)
Balladyny 12 (141-295)
Balladyny 2
Balladyny 6, 8, 16
Skierki 1 (1-117)
Skierki 1 (118-257)
Balladyny 18, 20
Rozpoczęcie
wizyty
15.30
10.00
15.30
15.30
15.30
10.00
15.30
15.30
15.30
15.30
15.30
10.00
15.30
15.30
15.30
15.30
Przyjście Mesjasza
Lud czekający na swego Mesjasza
Nie zwróci oczu na Dziecinę małą
I do biednego nie zajrzy poddasza;
Mniema, że Zbawcę, którego czekało
Tyle pokoleń, ujrzy ziemia nasza
Od razu ziemską okrytego chwałą
Jak na wojsk czele niewiernych rozprasza –
Mniema, że wszystko będzie przed Nim drżało.
Że nawet głowy ugną się książęce,
Zdając Mu władzę nad światem...
Więc jeśli usłyszy, że się narodził w stajence
I że mędrcowie dary mu przynieśli,
Pyta ze śmiechem: „Jak to? ten Syn cieśli
Ma rządy świata ująć w Swoje Ręce?”
Adam Asnyk
grudzień 2007
21
Wiem, Komu uwierzyłem
O Księdzu Profesorze Marianie Ruseckim
Dnia 27 września 2007 r. odbyła się w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jana Pawła II podniosła uroczystość, wieńcząca dwudniowe, ogólnopolskie sympozjum pod tytułem „Personalizm polski”. Była to uroczystość
wręczenia Księgi Pamiątkowej z racji 65. rocznicy urodzin Księdzu Profesorowi Marianowi Ruseckiemu. Ta księga nosi tytuł Scio cui credidi (Wiem, komu uwierzyłem) i została przygotowana przez uczniów Księdza Profesora
– Osoby doskonale znanej zwłaszcza w parafii bł. Piotra Jerzego Frassatiego w Lublinie.
Ksiądz Profesor mieszka na terenie właśnie tej parafii. Jest z nią bardzo związany. Poprzez swą obecność
i kapłańskie posługiwanie jest jej szczególnym współbudowniczym. Ponieważ doskonale ją zna, Ksiądz Proboszcz
Leszek Szuba wyszedł z inicjatywą, by i społeczność parafialna lepiej poznała swego Księdza Profesora. Tak zrodził się ten artykuł. Z konieczności będzie on tylko przybliżeniem, a nie ukazaniem całej sylwetki Księdza Profesora Mariana Ruseckiego: Teologa-Myśliciela, Mistrza i Człowieka.
Teolog-Myśliciel
Ksiądz Profesor urodził się 22 marca 1942 r. w Janowie Lubelskim. Jego ojciec, Jan, był murarzem, a matka, Feliksa z Krzysztoniów, poświęcała się prowadzeniu
domu i wychowywaniu dzieci. Ksiądz Profesor ma troje
rodzeństwa: siostrę Zofię oraz braci Bolesława i Zygmunta.
Po wstąpieniu do Wyższego Seminarium Duchownego w Lublinie zaczął poznawać świat nauki, zwłaszcza
chrześcijańskiej myśli filozoficznej i teologicznej. Zetknął się z wielkimi z wielkich, zwłaszcza Ks. Profesorem
Edwardem Kopciem – profesorem apologetyki (która
potem przyjęła nazwę teologia fundamentalna), długoletnim dziekanem Wydziału Teologii KUL, człowiekiem
wybitnej inteligencji i ogromnego hartu ducha, i Ks. Profesorem Czesławem Stanisławem Bartnikiem – teologiem, filozofem, a nade wszystko myślicielem i twórcą
systemu naukowego zwanego personalizmem.
Pod kierunkiem Ks. Profesora Kopcia Ksiądz Profesor
Rusecki napisał i obronił pracę magisterską „Elementy
apologetyki personalistycznej u Jeana Mouroux” (1966
r.). W tymże roku przyjął święcenia kapłańskie, po czym
pracował przez rok jako wikariusz w parafii w Garbowie.
Następnie został skierowany do KUL na studia specjalistyczne z teologii fundamentalnej, które ukończył doktoratem na podstawie dysertacji „Współczesne dyskusje
nad teorią apologetyki” (1974 r.). W tymże roku został
zaangażowany w KUL na stanowisku asystenta, potem
starszego asystenta i adiunkta. W 1984 r. uzyskał stopień
naukowy doktora habilitowanego na podstawie dorobku
naukowego i monografii „Funkcja motywacyjna cudu w
teologii XX wieku”. W 1986 r. został docentem, w 1991
r. otrzymał stanowisko profesora nadzwyczajnego i tytuł
naukowy profesora, zaś w 1994 r. stanowisko profesora
zwyczajnego.
Według niego teologia dostarcza pełnej i ostatecznej
prawdy o całej rzeczywistości, gdyż rodzi się ze spotkania z Prawdą, z Jej Objawienia. Zatem teologia jest spełnieniem ideału nauki. Jednak nie jest ona wiedzą wlaną,
22
wymaga znajomości innych dziedzin nauki. Wymaga też
żmudnej pracy, dojrzałości, umiejętności łączenia różnych naukowych perspektyw, a także dyscypliny. Najbardziej niszczą ją uproszczenia, łatwizna, rutyna oraz
samozadowolenie i niechęć do jakiejkolwiek krytyki.
Teologia fundamentalna, którą Ksiądz Profesor ściśle się zajmuje, jest nauką badającą i uzasadniającą wiarygodność religii chrześcijańskiej. Wymaga nie tylko
znajomości religii, teologii, filozofii, zwłaszcza logiki
i metodologii, kultury, nauczania Kościoła oraz krytyki
wysuwanej pod adresem chrześcijaństwa. Wymaga wyjątkowej intelektualnej przenikliwości. Ksiądz Profesor
jako myśliciel konstruuje nowe modele uwiarygodniania
Frassatianum
chrześcijaństwa, gdyż teologia fundamentalna nie jest
tylko odpieraniem zarzutów pod jego adresem. Oczywiście i to jest jej zadaniem, jednak jej istotne funkcje polegają na czymś innym. Chodzi o solidnie zakorzenione racje za wiarygodnością chrześcijaństwa. Ksiądz Profesor
uważa, że należy je czerpać nade wszystko z nieustannego wgłębiania się w samo sedno tej religii, Objawienie
w Jezusie Chrystusie, by z Niego (i Niego), a nie teorii
Mu obcych, wydobywać motywy uwierzytelniające.
O tym traktują zwłaszcza następujące jego książki: „Wiarygodność chrześcijaństwa”. T. 1: „Z teorii teologii fundamentalnej” (Lublin 1994), „Fenomen chrześcijaństwa.
Wkład w kulturę” (Lublin 2001), „Być chrześcijaninem.
Teologia dla szkół średnich” (Wyd. 3. Lublin 2006).
W wielu swych projektach naukowych Ksiądz Profesor Rusecki daje się poznać nie tylko jako oryginalny
teolog-myśliciel, lecz także pionier. Pionierskie są jego
osiągnięcia w naukowym badaniu religii, każdej religii,
nie tylko chrześcijaństwa. Zapoczątkował nowy rozdział
w dziejach badania religii, gdyż opracował i spopularyzował nową naukę o nazwie religiologia. Jej koncepcja
została w świecie nauki – zawsze krytycznym względem
nowych propozycji – przyjęta i jest coraz szerzej obecna.
Ksiądz Profesor przedstawił ją całościowo w następujących opracowaniach: „Istota i geneza religii” (LublinSandomierz 1997) i „Traktat o religii” (Warszawa 2007).
Jest znany na świecie jako specjalista w teologii cudu,
nie tylko katolickiej. W rozprawie habilitacyjnej przedstawił jej kształt w XX wieku, a także własne propozycje,
które później rozwijał. Najistotniejsza sprowadza się do
tego, by nie rozumieć cudu jako wyłącznie pieczęci potwierdzającej Boże działanie, gdyż cud sam w sobie jest
także pełną zbawczych treści częścią Objawienia Bożego. Pełni różne funkcje – i Ksiądz Profesor wciąż odkrywa nowe – a każda z nich w sposób oryginalny i silny
również uwierzytelnia religię chrześcijańską. Te idee są
zawarte w następujących monografiach Księdza Profesora: „Cud w chrześcijaństwie” (Lublin 1996), „Funkcje
cudu„ (Sandomierz-Lublin 1997), „Gottes Wirken in
der Welt. Dimensionen und Funktionen des biblischen
Wunderbegriffs” (Frankfurt am Main 2001), „Problem
cudu w religiach pozachrześcijańskich” (Lublin 2001)
i „Traktat o cudzie” (Lublin 2006).
Ponieważ Kościół jest w tradycji europejskiej rzeczywistością najbardziej kontestowaną jeśli idzie o chrześcijaństwo, dlatego Ksiądz Profesor konstruuje różne
modele apologii Kościoła i jego wiarygodności. Zwraca
przy tym uwagę na powszechną ignorancję co do rozumienia Kościoła, także wśród katolików, nieznajomość
jego dziejów – wskutek czego łatwo ulega się propagandzie o rzekomych wyłącznie ciemnych kartach w przeszłości Kościoła, jakby nie wydał on rzeszy świętych,
męczenników i anonimowych świętych – a także zjawisko autoekskomuniki, gdy rozumie się Kościół jako ,,oni”
(najczęściej księża), a nie ,,my, także ja jako ochrzczony”.
Jest jeszcze wiele innych, bardziej ogólnych i szczegółowych problemów związanych z pojmowaniem i życiem
grudzień 2007
Kościoła, którym są poświęcone obszerne publikacje
pod redakcją Księdza Profesora, a mianowicie: „Wiarygodność Kościoła wobec przemian w Polsce. Quo vadis
Ecclesia Polonorum?” (Pelplin-Lublin 1994), „Problemy współczesnego Kościoła” (Lublin 1996) i „Kościół
w czasach Jana Pawła II” (Lublin 2005). Widać w nich nie
tylko nowoczesną apologię Eklezji, która wypływa z rzeczywistości kultury, wartości, osoby ludzkiej i społeczności, lecz także katechezę o Kościele, którą – zdaniem
Księdza Profesora – nieustannie trzeba pogłębiać, by
ująć wszystkie elementy Kościoła, które jasno rozbłysły
w czasie pontyfikatu Jana Pawła II.
Ogólnie można powiedzieć, że w czasach, gdy nawet
do życia naukowego i uniwersyteckiego wkrada się chaos
myśli, zagubienie, agnostycyzm i sceptycyzm oraz zwątpienie w istnienie prawdy, Ksiądz Profesor Marian Rusecki jest ,,Skałą” prawdy, rozumu, myśli i nauki.
Teolog, którego myśl nieustannie rozwija się szukając
nowych terenów badawczych i rozwiązań, musi być także Mistrzem.
Mistrz
Osiągnięcia dydaktyczne Księdza Profesora, jak
w przypadku każdego wyjątkowego twórcy, są niewymierne. Jeśli z konieczności trzeba je wymierzyć, to
niech przemówią liczby. We wspomnianej Księdze Pamiątkowej „Scio cui credidi” uczniowie Księdza Profesora zebrali podstawowe dane ilustrujące jego dorobek.
Obejmuje on ponad 610 publikacji: monografii, prac
zbiorowych, artykułów naukowych i popularnonaukowych. Pod kierunkiem Księdza Profesora 35 osób napisało i obroniło rozprawy doktorskie, a ok. 150 – magisterskie, między innymi Abp Mieczysław Mokrzycki („Islam
a chrześcijaństwo w polskiej literaturze XX wieku”) i Bp
Artur Miziński („Rola chrześcijaństwa w życiu narodu
polskiego w ujęciu arcybiskupa Józefa T. Teodorowicza”)
oraz wielu innych kapłanów archidiecezji lubelskiej, diecezji zamojskiej i sandomierskiej.
Uczniowie Księdza Profesora popularyzują i rozwijają to, co otrzymali od Mistrza. Dzięki temu można dziś
mówić o krystalizującej się lubelskiej szkole teologii fundamentalnej, która nie jest związana tylko z Lublinem,
gdyż obejmuje uczniów Księdza Profesora, którzy już samodzielnie poruszają się w świecie nauki. Lubelska szkoła jest więc ogólnopolska oraz sięga też poza nasze granice. Dobrą ilustracją tego jest opracowany przez Instytut
Teologii Fundamentalnej KUL – z inicjatywy Księdza
Profesora i pod jego kierunkiem – „Leksykon Teologii
Fundamentalnej” (Lublin 2002), do którego hasła napisało ponad 100 autorów. Notabene dzieło to zostało
nagrodzone tzw. lubelskim noblem (2002 r.), prestiżową
nagrodą przyznawaną przez Lubelskie Towarzystwo Naukowe.
Wpływ Mistrza na teologię fundamentalną nie jest
ogólny, lecz ma konkretne kształty. Zaprojektowana
przez niego religiologia, a zwłaszcza mieszcząca się
w niej teologia religii, są obecnie rozwijane przez O.
23
dra hab. Ireneusza Sławomira Ledwonia OFM, który może się poszczycić rozprawą habilitacyjną ,,...i nie
ma w żadnym innym zbawienia”. Wyjątkowy charakter
chrześcijaństwa w teologii posoborowej (Lublin 2006).
Inny z uczniów Księdza Profesora – Ks. dr Jacenty Mastej – zajmuje się obecnie opracowaniem nowatorskiej
drogi uzasadniania wiarygodności chrześcijaństwa, szkicowanej przez Księdza Profesora, a mianowicie staurologiczno-rezurekcyjnej, odwołującej się do szerokiego
znaczenia Krzyża i zmartwychwstania. Ks. dr Zbigniew
Krzyszowski próbuje wydobywać wiarygodność Kościoła z jego kulturotwórczej funkcji, w świetle nauczania
II Soboru Watykańskiego. O. dr Andrzej Pietrzak SVD
pracuje nad uwierzytelniającym ujęciem działalności
misyjnej i inkulturacyjnej Kościoła. Piszący te słowa stara się przedłużać myśl Księdza Profesora przygotowując
monografię „Wiarygodność Kościoła w kontekście wyzwań współczesności europejskiej w świetle nauczania
Jana Pawła II” i zawdzięcza mu nakierowanie na myśl
papieską jako najlepsze źródło rozwiązania problemu
wiarygodności Eklezji w spotkaniu z europejskim dziś.
Jeśli idzie o najważniejsze – gdyż z braku miejsca
wszystkich opisać niepodobna – osiągnięcia organizacyjne na koncie Księdza Profesora, to trzeba wymienić,
że był prodziekanem Wydziału Teologii KUL w latach
1986-89 i 1992-95. Zajmując to stanowisko wprowadził
pedagogizację na wydziale oraz gruntowną reformę studiów. Jako dyrektor Instytutu Teologii Fundamentalnej
KUL był pomysłodawcą przedsięwzięć, które rozsławiły
polską teologię i KUL. Do nich z pewnością trzeba zaliczyć II Międzynarodowy Kongres Teologii Fundamentalnej pod tytułem Chrześcijaństwo jutra (18-21 września
2001 r.), który odbił się szerokim echem w świecie nauki
i mediów, utworzenie z Ogólnopolskiej Sekcji Teologii
Fundamentalnej przy Komisji Episkopatu ds. Nauki Katolickiej (której Ksiądz Profesor przewodniczył od 1989
r.) Stowarzyszenia Teologów Fundamentalnych w Polsce, którego jest przewodniczącym, a także uwieńczone sukcesem wysiłki wprowadzenia teologii do Polskiej
Akademii Nauk w postaci utworzenia Komitetu Nauk
Teologicznych PAN (2003 r.) i analogicznego komitetu
w Lubelskim Towarzystwie Naukowym.
Godne wyeksponowania jest, że Ksiądz Profesor został
wybrany przez Jana Pawła II na członka korespondenta
Papieskiej Akademii Teologicznej (zrzeszającej tylko 62
osoby z całego świata). Został także wybrany na członka
Sekcji Nauk Humanistycznych i Społecznych Centralnej
Komisji ds. Stopni i Tytułów Naukowych.
Jeśli idzie o najważniejsze nagrody, którymi Ksiądz
Profesor został wyróżniony, to oprócz wspomnianego
lubelskiego nobla trzykrotnie otrzymał nagrodę rektora
KUL, dwukrotnie nagrodę Ministra Edukacji Narodowej, nagrodę imienia Włodzimierza Pietrzaka, a w 2004
r. otrzymał od Prezydenta RP Krzyż Kawalerski Orderu
Odrodzenia Polski.
Oczywiście najważniejszą nagrodą będzie ta w niebie,
lecz już w ziemskim życiu można uznać za nagrodę fakt,
24
że ktoś jest powszechnie uznawany – jak się wyraził Ks.
Profesor Krzysztof Góźdź wygłaszający laudację przed
wręczeniem księgi dedykowanej Księdzu Profesorowi
Marianowi Ruseckiemu – za dobrego, miłego i ciepłego
człowieka.
Człowiek
Z pewnością człowieka i człowieczeństwo kształtuje
wiele czynników. W świetle wiary chrześcijańskiej człowieczeństwo zostało ukształtowane przez Boga w akcie
stworzenia, a także poprzez Wcielenie Syna Bożego oraz
Jego Mękę, Śmierć i Zmartwychwstanie. Człowiek modeluje siebie patrząc na Jezusa Chrystusa i żyjąc w Jego
Kościele. Jednocześnie jest modelowany także przez
okoliczności dziejowe, kulturowe i społeczne.
W przypadku Księdza Profesora – jak sam wspomina
– człowieczeństwo kształtowała rodzina, rodzinna parafia i miejscowość – ukochany Janów, szkoła, nieugięci
wobec systemu komunistycznego nauczyciele, którzy
przekazywali tradycje patriotyczne i zamiłowanie do
prawdy. Kształtował je także czynnie uprawiany sport
oraz liczne pasje. Rzeźbiła go historia, która sprawiła, że
trzeba było stawiać czoła błędnej ideologii i ,,przewodniej roli” ,,jedynej jednoczącej siły narodu” ...
Kształtuje je najbardziej kapłaństwo Chrystusowe,
a od młodych lat powołanie do niego. Ksiądz Profesor
zdradzał jego oznaki już w bardzo młodym wieku, gdyż
był ministrantem od drugiej klasy szkoły podstawowej aż
do maturalnej. Fascynował się życiem kapłanów, których
spotkał na swej drodze, m.in. ks. Franciszka Trochonowicza, proboszcza parafii św. Jana Chrzciciela w Janowie Lubelskim, i ks. Józefa Bazylaka, wikariusza w swej
rodzinnej parafii. Potem kształtowali go wychowawcy
i profesorowie w seminarium duchownym i KUL.
Zawsze umiejętnie łączył studia, pracę naukową
i duszpasterską. Czyni to do dziś. Podczas studiów był
wikariuszem parafii św. Pawła w Lublinie. Tworzył specjalistyczne duszpasterstwo – Duszpasterstwo Pracowników Nauki Miasta Lublina. Duszpasterze, uczniowie
a także koledzy-rówieśnicy, w wielu sprawach radzą się
go, gdyż cieszy się szacunkiem i autorytetem z powodu
cierpliwości, pokory, mądrości, prawdomówności, prostolinijności, dyskrecji, szacunku do każdego człowieka,
a kiedy trzeba i ostrych słów.
Jego oblicze – ikona wnętrza człowieka – jest pogodne, spokojne, dobre, miłe, ciepłe. Potrafi radować się
z tymi, którzy się radują i płakać z tymi, którzy płaczą.
Tym, którzy się radują, pomaga zrozumieć najgłębsze
powody autentycznej radości. Tym zaś, którzy płaczą,
wskazuje nadzieję, miłość, sens.
Ks. Krzysztof Kaucha
P.S. Autor jest uczniem Księdza Profesora Mariana Ruseckiego,
adiunktem w Instytucie Teologii Fundamentalnej KUL, pomaga
w parafii Trójcy Świętej w Lublinie.
Frassatianum
W trosce o wspólne dobro
Z ks. kan. dr. Zbigniewem Wójtowiczem, moderatorem Archidiecezjalnej Komisji ds. Duszpasterstwa
Ogólnego Kurii Metropolitalnej w Lublinie, rozmawia
Agnieszka Strzępka.
AGNIESZKA STRZĘPKA: – Za dwa tygodnie będziemy wybierać nowych członków do Rad Duszpasterskich. Jaki jest cel istnienia takiej Rady?
KS. KAN. ZBIGNIEW WOJTOWICZ: – Jak każda Rada ma doradzać, w tym przypadku proboszczowi,
w sprawnym zorganizowaniu działalności duszpasterskiej na terenie parafii. To jest dość oczywiste. Wyjaśnienia wymaga bardziej termin „duszpasterstwo”. Otóż jest
to prowadzenie ludzi do zbawczego spotkania z Bogiem
w wierze i miłości trzema drogami: poprzez głoszenie
Słowa Bożego, sprawowanie sakramentów oraz budowanie wspólnoty zaangażowanej apostolsko i charytatywnie. Za duszpasterstwo w całym Kościele lokalnym
odpowiedzialny jest biskup. Na terenie parafii w jego
imieniu organizacją i doskonaleniem duszpasterstwa
zajmuje się proboszcz. Zgodnie z postanowieniem prawa kościelnego, mają mu w tym pomagać dwa różne ciała doradcze: Rada Ekonomiczna (wspierająca proboszcza w podejmowaniu inicjatyw i decyzji o charakterze
ekonomicznym) i właśnie Rada Duszpasterska, która
wraz z proboszczem czuwa nad tym, aby parafia była
„żywą cząstką” Kościoła, by wszyscy jej mieszkańcy coraz bardziej wzrastali w wierze, angażowali się w liturgię,
przekazywali skarb wiary innym oraz troszczyli się o zagubionych i ubogich.
– Jaki jest sposób powoływania takiej Rady i kto do niej
wchodzi?
– O tym decyduje prawo diecezjalne. Jedną z pierwszych decyzji abp. Józefa Życińskiego po przyjściu do
Lublina było zarządzenie o nowych wyborach do Rad
Duszpasterskich lub o ich powołaniu tam, gdzie do tej
pory jeszcze nie funkcjonowały. Ze strony nowego Pasterza Kościoła lubelskiego była to konkretna realizacja papieskiej zachęty, wyrażonej chociażby przez Jana
Pawła II w Lublinie przed 20 laty podczas Mszy św. na
Czubach, do zaufania świeckim oraz do coraz większej
duszpasterskiej współpracy duchownych i świeckich
w obliczu nowych wyzwań.
Zgodnie ze Statutem wydanym przez Księdza Arcybiskupa 3 września 1997 r., do Rady wchodzą trzy grupy
członków: z urzędu – proboszcz lub rektor kościoła, delegat wikariuszy, delegat zakonników lub zakonnic, jeśli
pracują duszpastersko na terenie parafii, delegat świeckich pracowników parafii (np. katecheta, organista,
kościelny), delegat stowarzyszenia lub ruchu katolickiego; z nominacji proboszcza lub rektora oraz z wyboru,
dokonanego przez ogół wiernych w czasie głosowania.
Liczba członków z wyboru winna oscylować między 8
grudzień 2007
a 12 i nie może być mniejsza od mianowanych przez
proboszcza.
W tym roku wybory odbędą się w niedzielę 21 października. Do 7 października można zgłosić na piśmie swojego kandydata (kandydat musi mieć ukończone 18 lat, być
bierzmowany, prowadzić nienaganne życie moralne i być
zaangażowany w życie parafii). Szczegóły związane z przebiegiem wyborów usłyszeliśmy z ambony w niedzielę 30
września. W niedzielę, 14 października, ksiądz proboszcz
poda nazwiska zgłoszonych kandydatów do publicznej
wiadomości. Spośród zgłoszonych osób w niedzielę wyborczą każdy pełnoletni wierny będzie mógł na kartce
wskazać 2 wybrane przez siebie osoby i wrzucić głos do
urny (lub na tacę). Tydzień po wyborach komisja skrutacyjna po obliczeniu głosów podaje wyniki wyborów.
Ukonstytuowanie Rady dokonuje się po złożeniu ślubowania wszystkich jej członków: tych z urzędu, z nominacji i z wyboru. Przewodniczącym Rady jest zawsze
ksiądz proboszcz lub rektor kościoła, jego zastępcą osoba świecka. Przewodniczący dysponuje prawem weta
w stosunku do wszystkich uchwał Rady. Jego sprzeciw
powoduje nieważność uchwały. Jeśli 2/3 członków Rady
zgłasza zastrzeżenia do weta przewodniczącego, sprawę
rozstrzyga Ksiądz Arcybiskup.
– Czym konkretnie zajmuje się Rada?
– Rada musi się zbierać przynajmniej dwa razy w roku.
To jej przewodniczący, czyli proboszcz, decyduje czy
zwoływać ją częściej i to on przedkłada jej do rozważenia
i przedyskutowania różne kwestie. Wielu księży angażuje również „swoich” radnych do konkretnych działań.
W lubelskiej parafii św. Józefa np. koordynują oni w Adwencie akcję roznoszenia opłatków wraz z gazetą parafialną „Ku Wspólnocie” do wszystkich domów w parafii,
angażują się w przygotowanie i przeprowadzenie festynu
parafialnego w rocznicę poświęcenia kościoła w „Zielone Święta”, czuwają nad sprawnym przebiegiem peregrynacji obrazu Matki Bożej Częstochowskiej po domach,
włączają się w roznoszenie kartek wypominkowych itp.
Mogą też rozprowadzać prasę katolicką, angażować się
w działalność charytatywną, koordynować działalność
grup duszpasterskich czy przeprowadzać zbiórki pieniędzy na różne cele parafialne. Nade wszystko radni mają
się codziennie modlić za kapłanów i wszystkich parafian, szczególnie za chorych i nieszczęśliwych, za dzieci
i młodzież oraz o nowe powołania do służby ołtarza, do
zakonów i do małżeństwa. A więc radni nie tylko radzą,
ale też podejmują konkretne działania. Rada nie jest po
to, aby proboszczowi planować „robotę” i kontrolować
go, czy dobrze ją wypełni, chodzi raczej o to, aby wszyscy jej członkowie zaangażowali się w realizację wspólnie podjętych inicjatyw i swoim przykładem pociągnęli
innych wiernych, zazwyczaj stojących nieco z boku, do
większego zaangażowania się w życie parafii.
25
– Ile trwa kadencja Rady?
– W naszej archidiecezji 5 lat. Każdy z członków Rady
może pełnić tę zaszczytną funkcję maksymalnie przez
trzy kadencje, czyli przez 15 lat. Apeluję gorąco, aby
wszyscy zaproszeni do podjęcia tego rodzaju odpowiedzialności z odwagą ją przyjęli. Jan Paweł II w adhortacji
Christifideles laici wezwał wszystkich katolików świeckich do tego, aby się czuli aktywnymi i odpowiedzialnymi uczestnikami nowej ewangelizacji. Praca w Radzie
Duszpasterskiej de facto wpisuje się w ten nurt. Tuż
przed złożeniem ślubowania bowiem każdy z jej członków usłyszy z ust proboszcza: „Waszym zadaniem jest
pośredniczyć między kapłanami a wszystkimi parafianami w budowaniu i ulepszaniu wspólnoty parafialnej, aby
Ewangelia Chrystusa mogła dotrzeć do wszystkich serc”.
Ks. kan. dr Zbigniew Wójtowicz
Przedruk „Niedziela” 40/2007
Rada Duszpasterska
Parafii Bł. Piotra Jerzego Frassatiego
Tekst zaprzysiężenia Rady Duszpasterskiej:
Powołany na członka Parafialnej rady Duszpasterskiej przyrzekam wobec Boga i tu zebranych, że powierzoną
mi funkcję będę wykonywał według najlepszej woli, zgodnie z własnym sumieniem i przepisami prawa kanonicznego oraz diecezjalnego; w szczególności przyrzekam, że w miarę mych sił i w poczuciu odpowiedzialności będę
wspomagał księdza proboszcza i jego kapłanów współpracowników w ich działalności duszpasterskiej, mając na
względzie chwałę Bożą, dobro Kościoła i pożytek duchowy wiernych.
Amen.
Od lewej: Marek Leonkiewicz, Michał Kotyra, Kazimierz Sasak, Kazimierz Legutowski, Stanisława Zdeb, Małgorzata Żurkowska, Teresa
Mścisz, Józef Chłopek, Ks. Prob. Leszek Szuba, Alfred Hołyński, Prof. Stanisław Wójcik, Teresa Śwircz, Ks. Grzegorz Boguta, Cezary
Szokaluk, Grzegorz Antoniak (na zdjęciu brak wybranego do Rady Wiesława Radczuka)
26
Frassatianum
Przewodniczący poprzedniej Rady Duszpasterskiej
Józef Chłopek
Przewodniczący Rady Duszpasterskiej – Ks. Prob. Leszek Szuba,
Sekretarz Rady Duszpasterskiej – Stanisława Zdeb,
Zastępca Przewodniczącego Rady Duszpasterskiej – Prof. Stanisław Wójcik
Grzegorz Antoniak
Spotkanie przy herbatce członków minionej Rady
z nowowybranymi członkami Rady Duszpasterskiej
Teresa Mścisz
Foto: Stanisław Sadowski
Boże Narodzenie
Rozświetlone wokół świątynie, blaskami
Wielotysięcznych lampek i płonącymi świecami
W radosnym rozmodleniu moc kolęd rozbrzmiewa
O narodzeniu Jezusa, Mesjasza, który zstąpił z nieba.
Położony Syn Boży we żłobie w lichej stajence
Oprócz kołderki z siana, nie posiadał nic więcej
Przez Maryję i Józefa rodzicielską troskliwością otaczany
Tylko ciepłotą z oddechu zwierząt ogrzewany.
Wyzwolone nasze myśli od rozkazu milczenia
Niech głoszą prawdę, tak wzniosłego wydarzenia
O tym, że minęło już ponad dwa tysiące lat
Gdy narodził się Syn Boży, aby oswobodzić świat.
Pod baldachimem nieba utkanym z gwiazd
Betlejemska gwiazda wysyłała swój niebiański blask
Wskazując drogę trzem mędrcom spieszącym na powitanie
Bożego dziecięcia, ze szczodrym obdarowaniem.
Nie było pałacu, ani godnego miejsca na Jego Narodzenie.
Jedynego Syna Bożego
Narodził się w stajence między zwierzętami
Aby zamieszkać na ziemi razem z nami.
Na dowód wielkiej wiary bez najmniejszego zwątpienia
Dar kadzidła, mirry i złota dla Jezusa to dowód uwielbienia
Dziś, niech również płyną gorące rozmodlenia od nas
Aby Jezus rodził się w naszych sercach w każdy czas.
Krystyna Barańska-Żylińska
grudzień 2007
27
Muszę?... Mogę?...
Chcę?...
„... dziękować Bogu
za każdą chwilę swojego życia...”
(brzmią w uszach
modlitewne słowa)
I rodzi się bunt!
Każdą?!
Boże! - a te trudne
pełne cierpienia i łez,
osamotnienia,
goryczy i żalu,
bezsensu istnienia
tu i teraz?
Odpowiedz Panie!
Dlaczego?
Nie wiesz?
Byłem obok
kiedy płakałeś,
rzucałeś się
w sieci zła,
nienawiści,
bólu,
przeklinałeś,
błądziłeś,
złorzeczyłeś,
szedłeś krętymi ścieżkami –
– a Ja płakałem nad tobą –
(jak wtedy...
nad Jeruzalem).
Dałem ci wolną wolę,
nie odszedłem,
czekałem
pełen cierpliwości,
przebaczenia,
miłości –
Nie zważałem na grzechy,
ale...
szukałem wiary
(jak ziarnko gorczycy),
pokory,
modlitwy –
– wołania ślepca:
„Ulituj się Boże!”
zapomnij!
28
Podaj Rękę!
(jak Piotr na jeziorze)
Mimo ciszy z twojej strony –
czyniłem to wiele razy
nie czekając na wdzięczność –
gdyż
stworzyłem cię
Osobą
na Swoje podobieństwo
i chociaż
życie masz darowane –
– jesteś wolny!
Decyduj!
Dokonaj wyboru!
Pamiętając, że
Jestem Miłością!
Dla ciebie zaświadczam:
z ufności – płynie wiara,
owocem wiary – jest miłość,
owocem miłości – służba,
a owocem służby
jest pokój!
Chrystusowy Pokój
płynący –
szczególnie w Adwencie –
przez ręce Maryi
ciągle oczekującej,
by w twoim sercu
narodził się Jezus,
a z Nim
przyszła Miłość,
Boża Miłość,
która nie zna buntu,
ale
czyni Miłosierdzie
Teresa
Frassatianum
B
ył 2 października 1881. Do
piwnicy Kościoła Najświętszej
Marii Panny na alei Hillhouse
w New Haven, stanie Connecticut
przybyła mała grupka mężczyzn na
zaproszenie proboszcza ks. Michaela McGivney. Ten młody kapłan
czuł, że musi istnieć jakaś droga,
aby wzmocnić religijność wśród
wiernych, a przy okazji dostarczyć
finansowej pomocy dla najbardziej
potrzebujących, głównie dla rodzin
zdziesiątkowanych przez choroby,
albo śmierć żywiciela rodziny. Jego
parafianami byli głównie robotnicy przybyli z Irlandii borykający się
z niedostatkiem, i niechęcią protestanckiego otoczenia. Nawet budowa świątyni, w której odbywało się
spotkanie wywołało sprzeciw. New
York Times napisał w roku 1879: „Jak
jedna z arystokratycznych ulic została zniekształcona przez rzymsko-katolicki gmach” Początki pracy duszpasterskiej księdza McGivney były
naznaczone trudnościami, wieloma
napięciami i zmaganiami z irlandzką
klasa robotniczą której przyszło mu
służyć. Inne z zadań ks. Michaela to
opieka duszpasterska nad więźniami
pobliskiego wiezienia, praca z młodymi ludźmi, zakładanie stowarzyszeń do walki z alkoholizmem.
Ksiądz Michael McGivney dobrze znał to środowisko, ponieważ
sam się z niego wywodził. Jego rodzice, Patrick i Mary (Lynch) McGivney, przybyli na nowy kontynent
w XIX w. wraz z irlandzką wielka
emigracją. Jego ojciec, Patryk ciężko
pracował jako odlewniczy w fabryce mosiądzu. Matka Mary urodziła
13 dzieci, sześcioro zmarło wkrótce po porodzie. Najstarszy Michael
z sześciorgiem rodzeństwa wcześnie
doświadczył smutku oraz ciężkiej,
nękającej biedy. Ale poznał również
moc miłości, wiary i męstwa, które
były okazywane w rodzinnym gronie. Młody Michael uczęszczał do
szkoły, która znajdowała się w robotniczej dzielnicy miasteczka Waterbury. Mimo tego, że był dobrym
i pilnym uczniem w wieku 13 lat zrezygnował z nauki i rozpoczął pracę
w fabryce łyżek by w ten sposób dostarczać kilka groszy do domowego
budżetu. Po 3 latach porzucił prace
ponieważ odczuł głos powołania do
stanu kapłańskiego. Jego droga do
kapłaństwa nie była jednak prosta,
chęć pomocy własnej rodzinie po
śmierci ojca wydłużyła ten okres do
22 grudnia 1877 r., kiedy to przyjął
święcenia.
Te trudne doświadczenia życiowe
nasunęły mu ideę stworzenia bratniego towarzystwa w kościele Na
początek, zaproponował nazwę „Synowie Kolumba”. Nazwa ta miała pomóc wzmocnieniu się katolicyzmu
oraz patriotyzmu poprzez wiarę
w Boga oraz wizję odkrywcy Nowego Świata. Słowo „synowie” wkrótce
zostało zastąpione słowem „rycerze”
ponieważ czołowi przedstawiciele,
którzy byli irlandzkimi weteranami
Wojny Secesyjnej, czuli że zmiana ta
będzie odzwierciedlała wyłaniające
się pragnienie wolności i równości
dla Katolików tamtych czasów w Stanach Zjednoczonych. 29 marca 1882
r. przedstawiciele stanu Connecticut
formalnie zalegalizowali działalność
Zakonu Rycerzy Kolumba. Główne
hasła tej organizacji w roku 1882
brzmiały: Jedność i Miłosierdzie,” natomiast „Braterstwo i Patriotyzm” zostały dodane w późniejszym czasie.
Gdyby nie kropla nie
byłoby oceanu…
Najwyższy Rycerz prof. Carl A. Anderson u Ojca Świętego Benedykta XIV
(zdjęcie REPORT OF SUPREME KNIGHT 2007)
grudzień 2007
Obecny Najwyższy Rycerz Carl A.
Anderson za opatrznościowe, uważa to, że zakon ten powstał w 1882
roku, roku, w którym niemiecki filozof Nietzsche napisał, że Bóg umarł.
29
„Ks. McGivney nigdy nie napisał
książki w odpowiedzi na twierdzenie Nietzsche; raczej, napisał swoją
odpowiedź w żywych sercach mężczyzn”. Pisanie tej książki trwa. Dzisiaj Rycerze Kolumba są największą
katolicką organizacją zrzeszającą
mężczyzn na całym świecie. O jej
szybkim rozwoju świadczą następujące dane: W roku 2003 ponad
1.6 miliona Rycerzy zebrało 130 milionów dolarów poświęcając około
61,2 milionów godzin pracy jako
wolontariusze. Obecnie liczba Rycerzy przekracza 1,7 miliona w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Filipinach, Meksyku i kilku państwach
Centralnej Ameryki oraz państwach
leżących na Karaibach. Jak podało
Radio Watykańskie miniony rok był
wyjątkowo owocny w dzieła charytatywne. Rycerze przeznaczyli na
pomoc najbardziej potrzebującym
niemal 140 mln dolarów zaś dobrowolnie przepracowali w celach charytatywnych 64 mln godzin. Liczby
te są znacznie wyższe niż w roku poprzednim. Wiąże się to z ogromnym
spustoszeniem, jakiego dokonały huragany Katrina i Rita w południowej
części USA.
Obyście zachowując wierność
wizji ks. Michaela McGivney, nie
ustawali w poszukiwaniu nowych
dróg bycia zaczynem Ewangelii
na tym świecie i stanowili siłę duchową odnowy Kościoła w duchu
świętości, jedności i prawdy”.
Jan Paweł II w liście
do Rycerzy Kolumba 9 X 2003 r.
Przez cały pontyfikat Jan Paweł II duchowo wspierał zakon,
jego działanie bowiem wpisuje się
w sens papieskiego nauczania. Zakon kieruje się czterema głównymi
zasadami: miłosierdzia, jedności,
braterstwa i patriotyzmu. Miłosierdzie jest priorytetową ideą Zakonu Rycerzy Kolumba, angażują
się przede wszystkim w działalność
charytatywną, starając się ulżyć tym
wszystkim, których boleśnie doświadczył los. Zakon prowadzi min.
jadłodajnie dla ubogich, zaopatruje
niepełnosprawnych całego świata
w wózki inwalidzkie (500 sztuk za
30
Rada Dyrektorów Zakonu u Ojca Świętego Jana Pawła II, 9.X.2003 r. (zdjęcie Columbia
kwiecień 2007)
pośrednictwem Caritasu przekazano potrzebującym w Polsce), jest
również fundatorem różnego typu
stypendiów. Wspiera organizacyjnie
i finansowo organizowanie olimpiad
specjalnych.
Druga zasada, jedności była
ważna dla założycieli zakonu ze
względu na to, że żyli w środowisku
wrogo nastawionym do katolików.
Jedność pomagała im zachować
wiarę i walczyć o prawowite miejsce w społeczeństwie. Dziś zasada
ta służy obronie odrzucanych przez
współczesny świat chrześcijańskich
wartości. Bronią tradycyjnej rodziny, włączają się aktywnie w ruchy
obrony życia, opowiadają się przeciw małżeństwom homoseksualnym, pornografii
Braterstwo. Dla założycieli zakonu i ich środowiska ubezpieczenia na życie były poza finansowym
zasięgiem, nie było zinstytucjonalizowanej opieki społecznej. Zakon
Kolumba umożliwiał wsparcie moralnie i finansowo w najcięższych
momentach życia. Od chwili założenia zakon stał się jednym z najpotężniejszych towarzystw ubezpie-
czeniowych w Ameryce Północnej.
Towarzystwo ubezpieczeniowe Rycerzy Kolumba należy do Insurance
Marketplace Standards Assiociation, gdzie członkostwo zarezerwowane jest wyłącznie dla towarzystw
ubezpieczeniowych kierujących się
w swojej działalności najwyższymi
standardami etycznymi.
Patriotyzm został dołączony
jako 4 zasada 22 lutego 1900 roku..
Rycerze promują rozwijanie uczuć
patriotycznych poprzez popularyzowanie odpowiedzialnych postaw
społecznych, wierności wobec Ojczyzny, a także miłości do Boga.
Rycerze wspierają np. seminaria
duchowne, prowadzą działania promujące powołania kapłańskie i zakonne.
Te wspaniałe owoce pracy rycerzy
sprawiają, że Biskupi z całego świata nazywają ich „prawą ręką Kościoła”. Siła Rycerzy Kolumba polega na
oparciu działalności o rady lokalne
opracowujące programy charytatywne oraz prowadzące wszelkie
działania. Ponieważ dobrze znają
swoje środowisko najlepiej zaspokajają potrzeby danej społeczności.
Frassatianum
Rycerze Kolumba przybyli do
Polski w 2005 r., jesteśmy pierwszym krajem starego kontynentu,
w którym mężczyźni mają możliwość działania w tej organizacji.
Zakon zachowując swoją elitarność
przyjmuje do swojego grona pełnoletnich mężczyzn, praktykujących
katolików, żyjących zgodnie z przykazaniami Bożymi oraz kościelnymi.
W Polsce zakon rozwija się niezwykle szybko, po: Krakowie, Ludźmierzu, Łomiankach, Warszawie,
Łomży, Radomiu i Starachowicach
Przyszła kolej na Lublin. Zawiązała
się w naszym mieście Rada im. świętego Brata Alberta.
Archidiecezjalnym
Kapelanem
jest ks. Kanonik Leszek Szuba proboszcz parafii bł. P. J. Frassatiego
w Lublinie. Więcej informacji o działalności Zakonu Rycerzy Kolumba
można uzyskać w siedzibie zakonu
w Bractwie Miłosierdzia im. Świętego Brata Alberta w Lublinie przy ul.
Zielonej 3 lub telefonując pod numer 0-696-674-323 i uzyskując połączenie z Wielkim Rycerzem Panem
Wojciechem Bylickim.
Oprac. na podstawie tekstów
i zdjęć umieszczonych na stronie zakonu www.kofc.org
Krzysztof Krupa – Rycerz Zakonu
Ks. Kanonik Leszek Szuba
Kapelan Zakonu Rycerzy Kolumba
„W nadziei zbawieni”1
N
iemal każdy dzień naszego życia wypełniony jest
ciężką pracą, która implikuje wypełnianie obowiązków właściwych dla danego zawodu, okresu
życia. Wszyscy w pewien sposób na nowo uczymy się życia, a wielu z nas przygotowuje się do niego. Często warunkuje to przyjęcie takiego stylu życia, który charakteryzuje
się dużą aktywnością, wręcz zabieganiem mogącym doprowadzić do zaniku sfery duchowej, zerwania osobowego
kontaktu z Bogiem, co przekłada się na zmaterializowanie
życia, nadaktywnosć niszczącą „klimat uczuciowej więzi”.2 Jednym z następstw kładzenia większego akcentu na
„mieć” kosztem „być” jest lęk.
Chrystus przestrzega nas przed tym, byśmy zbytnio nie
pokładali nadziei w rzeczach doczesnych, bo „Ojciec wasz
wie, że tego potrzebujecie” (Łk 12,30). Jezus z Nazaretu
wzywa do tego, byśmy starali się „raczej o Jego królestwo,
a te rzeczy będą nam dodane” (por. Łk 12,31). A na innym
miejscu mówi: „Jeżeli nie będziecie spożywać Ciała Syna
Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie
mieli życia w sobie” (J 6,53). Tak więc wartością nadrzędną
powinna być troska o własne zbawienie. Jest to cel nadprzyrodzony, do którego osiągnięcia zostaliśmy uzdolnieni
przez fakt przyjęcia chrztu, a które z kolei rozciąga się na
całe życie jako ciągłą realizację misji Chrystusa w świecie.
Wysiłek naszej egzystencji skierowany na osiągnięcie zbawienia daje nam „nadzieję silniejszą niż lęk”3, ponieważ
w Bogu jest przyszłość, życie wieczne. Środkami do tego
celu są: słuchanie Słowa Bożego, przystępowanie do sakramentów świętych, oraz przyjmowanie aktem wiary wszystkich prawd, jakie są przekazywane przez Magisterium Koś-
grudzień 2007
cioła (por. KPK kan. 205). Jest to wielka sprawa, by pośród
wielu absorbujących nas zajęć, świadczyć o tym, że jesteśmy wszyscy powołani do zbawienia, życia w Bogu.
Znamiennym rysem ludzkiego bytowania jest to, że
idziemy, zdążamy do tego celu we wspólnocie. Lublin jest
naszym miastem, w którym żyjemy. Jest także Kościołem
lokalnym, gdzie Bóg gromadzi nas na liturgii eucharystii,
która jednoczy nas z Chrystusem – Głową Kościoła, swojego Ciała, jak też miedzy sobą. Jest miejscem, w którym
mamy to królestwo Boże zapoczątkowane przez Boga rozszerzać w sobie i w innych oraz przygotowywać się do definitywnego z Nim spotkania w chwale.
Starajmy się nie przesłaniać nikomu tego celu nadprzyrodzonego. Nie zarażajmy siebie nawzajem chorobliwym
organizowaniem każdej wolnej chwili. Starajmy się nie rugować duchowości z życia szczególnie tych najmniejszych,
o których Pan Jezus powiedział, że „do nich należy królestwo Boże” (por. Łk 18,16). Dzisiejsze społeczeństwo potrzebuje mądrych rodziców, opiekunów, nauczycieli, którzy wyżej cenią naukę myślenia o Bogu, kształtując takie
wzorce zachowań, by młody człowiek żyjący na tym pięknym i dobrym świecie, bez lęku przygotował się do życia
tu i tam.
Łukasz Szokaluk
WSD OFMCap
1
Jest to polskie tłumaczenie tytułu drugiej z kolei encykliki Ojca
Św. Benedykta XVI „Spe salvi”.
2
List „Nadzieja silniejsza niż lęk” ks. Abp. Józefa Życińskiego na
pierwszą niedzielę Adwentu 2007 r.
3
Tamże.
31
Jesteśmy – działamy
KSM powstał w czerwcu przed wakacjami i jak dotąd ma się bardzo dobrze. Cieszy nas fakt iż coraz więcej
młodzieży przychodzi na spotkania co piątek o godzinie
Autor tekstu, Prezes KSM – Michał Kotyra
19:30 i włącza się w szeregi Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży. Co takiego KSM dokonał od września do
grudnia? Otóż według mojej oceny bardzo dużo. Zacznę
od początku. 16 października nasz oddział zorganizował
czuwanie papieskie dla wszystkich parafian. Wspomina-
liśmy drogiego nam Jana Pawła II czytając jego teksty,
wspomnienia przyjaciół, słuchając słów Ojca Świętego,
piosenek o nim. Następnie odśpiewaliśmy apel i „Barkę”. Panowało ogólne poruszenie, każdy ze wzruszeniem
wspominał wielkiego Papieża i smutne chwile związane
z jego śmiercią. Bardzo mnie cieszy , że nasi parafianie
licznie przybyli na to spotkanie. Przy zgaszonym świetle
w blasku płonących świec spędziliśmy chwile zadumania
i refleksji. Kolejnym dokonaniem naszych KSMowiczów
na pewno jest przedstawienie „Powstań Polsko” które
odbyło się 11 listopada. Może nie wiecie tego ale organizowaliśmy co tydzień dwie próby po dwie godziny. Ćwiczyliśmy do upadłego mimo przeróżnych przeciwieństw
losu. Przedstawienie się odbyło i znów nasi parafianie nas
nie zawiedli przychodząc na spektakl, na którym zbieraliśmy pieniądze na kościół i cele charytatywne. Myślę,
że na wszystkich duże wrażenie zrobił wiersz, w którym
między innymi jest napisane tak o Polsce:
Widziałem, jak do jej kolan –
Wstręt dotąd serce me czuje –
Z pokłonem się cisną i radą
Najpospolitsi szuje.
Myślę że te słowa bardzo pasują do teraźniejszej sytuacji w naszej Ojczyźnie. Następnie 24 listopada nasz
KSM „Pulsare Deum” włączył się w akcję „supermarket”,
w czasie której zbieraliśmy pieniądze na ubogą młodzież.
Nasza praca polegała na pakowaniu produktów klientów
do siatek. Zebraliśmy pokaźną sumę na szczytne cele.
Następnego dnia 25 listopada na święcie patronalnym
KSM, siedmiu naszych KSMowiczów ślubowało, że będą
„służyć Bogu, Kościołowi i Ojczyźnie, czyniąc dobro ludziom.” Dostaliśmy znaczki i legitymacje, teraz ta grupka jest pełnoprawnymi członkami KSM. Mam nadzieję,
że coraz więcej młodzieży będzie składało przyrzeczenie. A co robimy w ramach spotkań? Rozmawiamy na
przeróżne nurtujące nas tematy, jeździmy do innych zaprzyjaźnionych oddziałów miło spędzając czas z rówieśnikami.
Ostatnio był też u nas generalny Asystent
KSM archidiecezji lubelskiej – ks. Mietek
Puzewicz. Opowiadał nam o bogatej historii KSM przytaczając różne ciekawe anegdoty. Na zakończenie błogosławił nam na
dalszą wędrówkę poprzez trudne gościńce
i rozwidlenia dróg naszego życia. W przyszłości tj. w lutym, nasze „Pulsare Deum”
wraz z zaprzyjaźnionym oddziałem będzie
organizować bal KSM . Tak więc nasz KSM
nie odpoczywa, ciągle działamy i służymy.
Oby nigdy nam nie zabrakło tego zapału,
niech Bóg ma w swojej opiece nasz oddział
– „Pulsare Deum”.
Michał Kotyra
32
Frassatianum
Złoty jubileusz Lubelskiej
Spółdzielni Mieszkaniowej
Pierwszy prezes LSM Stanisław Kukuryka bardzo trafnie określił motywy jej powstania 50 lat temu. Dokładnie
25 kwietnia 1957 r. narodziła się Lubelska Spółdzielnia
Mieszkaniowa:
„Mieliśmy świadomość, że budowa mieszkań, zapewnienie dachu nad głową, likwidacja suteren, biednych,
zaniedbanych przedmieść i wsi Lubelszczyzny jest podstawowym warunkiem powojennej odbudowy”.
Na kanwie tego powstał projekt na realizację dużego
zespołu osiedli na wzgórzach południowo-zachodniej,
niezagospodarowanej jeszcze części Lublina. Wejście
na nieuzbrojone, wolne obszary pozwoliło na swobodę
w zagospodarowaniu przestrzeni, zaprojektowaniu terenów zielonych, placów gier i zabaw dla dzieci, placówek
usługowych. Była to praktyczna realizacja idei osiedla
społecznego, wypracowanej przez środowiska architektów i wybitnych działaczy społecznych w okresie międzywojennym. 20 grudnia 1959 r. wręczono pierwsze
przydziały mieszkań na osiedlu Adama Mickiewicza.
Aktywność, życzliwość, dbałość o wspólne mienie stały
się charakterystycznymi wyznacznikami stylu, jaki był
przenoszony i rozwijał się w kolejnych osiedlach LSM.
Spółdzielnia stała się chlubą Lublina, jego wizytówką.
Dzisiaj, w 2007 r., ta część Lublina to olbrzymia dzielnica, która zajmuje około 120 ha gruntów, posiada ponad
13 000 mieszkań, zamieszkuje w niej prawie 40 000 osób.
Spółdzielnia to 7 wyodrębnionych terenowo i finansowo
osiedli z własnymi administracjami i zapleczem technicznym. Aktualny zasób Spółdzielni to: 207 budynków
mieszkalnych, w tym 58 wysokich i 149 niskich, 1 277
garaży oraz 409 lokali użytkowych.
Dużym atutem Spółdzielni są tereny zielone, które mają
charakter zieleni parkowej i zajmują około 65 ha gruntów.
Zasoby mieszkaniowe uzupełniają skwery, nowoczesne
place zabaw, pawilony handlowo-usługowe, apteki, urzędy
pocztowe oraz całe zaplecze obiektów użyteczności publicznej, w tym także Biuro Obsługi Mieszkańców Urzędu
Miasta Lublina. Dobrze rozwinięta i funkcjonująca komunikacja miejska zapewnia dostęp do wszystkich dzielnic
miasta. Lubelska Spółdzielnia Mieszkaniowa, jako jedna
z nielicznych w kraju, posiada usytuowany w malowniczym miejscu kompleks budynków – „Dom Seniora”,
przeznaczony dla osób starszych. Dziś budynki mieszkalne w Spółdzielni są opomiarowane i ocieplone, estetyczne
i kolorowe, w niczym nie przypominają dawnych szarych
bloków z „wielkiej płyty”, a co najważniejsze, są energooszczędne. Ważnym polem aktywności Spółdzielni jest
prowadzona z udziałem organów samorządowych działalność społeczno-kulturalna i oświatowa. Wiodącą rolę
odgrywa tu Dom Kultury LSM. Lubelska Spółdzielnia
Mieszkaniowa współpracuje z przedszkolami i szkołami
mieszczącymi się w osiedlach.
Od lewej: Ks. Dr Jarosław Marczewski, Ks. Piotr Nowak, O. Waldemar Grubka – OFM Cap., Abp. Józef Życiński,
Ks. Dr Zbigniew Wójtowicz, Ks. Dziekan Stanisław Dziwulski, Ks. Dr Konrad Maciąg, Ks. Leszek Szuba
grudzień 2007
33
Prezes LSM Jan Gąbka w rozmowie z Ks. Arcybiskupem Józefem Życińskim
Ogromne znaczenie mają także ośrodki życia religijnego i duchowego. Na terenie LSM znajdują się 4 kościoły
parafialne: Niepokalanego Serca NMP, bł. Piotra Jerzego
Frassatiego, św. Józefa i Przemienienia Pańskiego, które
wchodzą w skład dekanatu Lublin-Zachód. Dziekanem
tego dekanatu jest ks. Stanisław Dziwulski, proboszcz
parafii pw. św. Józefa i kanonik honorowy Kapituły Lubelskiej.
Władze Spółdzielni dbają także o stałą więź i współpracę z mieszkańcami. Od 1998 r. ukazuje się biuletyn
– „Informator LSM”. Dla zapewnienia bezpieczeństwa
Spółdzielnia utrzymuje stały kontakt ze służbami Straży Miejskiej i Policji. Niewątpliwie zwiększy bezpieczeństwo mieszkańców nowy komisariat w zaawansowanej budowie u zbiegu ulic Filaretów i Zana. To,
co sprawiło, iż „Słoneczne Wzgórze” zostało uznane
za najpiękniejszą dzielnicę Lublina, to m.in. mnóstwo
zieleni. O tereny zielone zadbał zarówno główny projektant osiedla mgr arch. Feliks Haczewski, jak i sam
twórca „swego zielonego dzieła” inż. Józef Maciejewski.
Dla wielu mieszkańców LSM te zielone tereny wokół
bloków stały się „rajskimi ogrodami szczęśliwości”. Co
do usytuowania ulic, nowością było to, że otaczały one
osiedla, wyprowadzając ruch kołowy na jego obrzeża,
by nie kolidował z wytyczonymi wewnątrz osiedli alejkami dla pieszych.
Prace nad budową osiedla Mickiewicza rozpoczęły się
13 czerwca 1958 r. Oprócz ciężkiego sprzętu „wzięły”
w nich udział także dzielne konie p. Kowaluka z ul. Wapiennej. Konie te także pracowały przy budowie osiedla
Piastowskiego, mozolnie wożąc ziemię i elementy betonowe.
Pierwszym lokatorem LSM, który otrzymał klucze do
swego upragnionego mieszkania przy ul. Grażyny 1/1,
34
był nieżyjący już p. Marian Soja. Cechą charakterystyczną Spółdzielni był szybki napływ jej członków. W 1957 r.
do Spółdzielni zapisało się 885 osób, a pod koniec 1960
r. liczba ich osiągnęła 5 284 członków.
Budowa os. Słowackiego rozpoczęła się w drugim
kwartale 1964 r. Osobliwością osiedla jest pomnik Juliusza Słowackiego. Monument został wzniesiony w 1999
r. w 190. rocznicę urodzin i 150. rocznicę śmierci poety
z inicjatywy przewodniczącego Rady Osiedla Bolesława
Banickiego.
Osiedle Piastowskie zostało wzniesione jako trzecie
w latach 1967-1972. Nadano mu tę nazwę dla uczczenia
1000-lecia Państwa Polskiego. Ulice otrzymały nazwy
najwybitniejszych królów piastowskiej dynastii.
W panoramie LSM, w latach 1970-1975, pojawiło się
jako czwarte osiedle im. Zygmunta Krasińskiego.
Natomiast piąte osiedle, któremu patronuje noblista
Henryk Sienkiewicz, zbudowano w latach 1973-1976.
Osiedle im. Marii Konopnickiej, położone nad wąwozem zostało wzbogacone rzeźbami z metalu autorstwa
Władysława Frycza (ptak, sarny, aligator i łyżwiarze).
Osiedle im. Bolesława Prusa jest najmłodszym i ostatnim z siedmiu osiedli LSM. Pierwsi lokatorzy zamieszkali tutaj w listopadzie 1975 r. Na skarpie ponad wąwozem
jest usytuowany „Dom Złotej Jesieni”. Nowym obiektem
osiedla jest Komisariat Policji (w budowie). Osiedle ozdabiają figury foki, delfina i pingwina dłuta warszawskich
rzeźbiarzy Adama Prockiego i Wacława Mazurka.
7 osiedli Lubelskiej Spółdzielni Mieszkaniowej zbudowanych na wzniesieniach „Słonecznego Wzgórza”,
porównuje się do starożytnego Rzymu, położonego na 7
wzgórzach w pobliżu Tybru.
Oprac. Roman Zarzycki
Frassatianum
Osiedle im. Juliusza Słowackiego
Równie dobrze mogłoby nosić
nazwę osiedla „jaskółczych gniazd”,
wziętą nie tyle z poetyckiej wizji projektanta, co zastosowanych
przez niego, oryginalnych rozwiązań architektonicznych. Budowa os.
Słowackiego – drugiego po os. Mickiewicza – rozpoczęła się w drugim kwartale 1964 r., co prawda w
czasie bezlitosnym dla kwitnących
na 30,25 ha powierzchni, mając
w owym wskaźniku zagęszczenia 360 mieszkańców na 1 ha powierzchni.
W obawie przed przekroczeniem twardo „nieprzekraczalnych”
wskaźników władze LSM zaczęły
szukać sposobów na zaradzenie tej
nieoczekiwanej sytuacji. Mogły – za
przykładem innych przedsiębiorstw
Ulica Balladyny 12 w roku 1975 i 2007
tu jeszcze drzew owocowych, ale za
to łaskawszym dla nadzwyczaj zróżnicowanego tutaj ukształtowania
terenu, którego nie zniwelowano.
Większy problem natomiast sprawiło wtedy w spółdzielczym budownictwie mieszkaniowym wprowadzenie ostrych ograniczeń finansowych
i rygorystycznej wręcz tendencji stosowania tzw. taniego budownictwa.
Miano więc budować teraz „lepiej
– szybciej – taniej”. Akurat. Krótko
rzecz ujmując, na powierzchni 17 ha
musiało stanąć dwa razy więcej niż
planowano obiektów mieszkalnych
dla 7290 mieszkańców, z gęstością
zaludnienia wynoszącą 449 osób na
1 ha (brutto), a 660 osób na 1 ha powierzchni osiedla – netto. Dla porównania, os. Mickiewicza, obliczane na 10 tys. mieszkańców, powstało
– zlikwidować ścianki działowe i obniżyć znacznie standard mieszkań.
Był nawet niedorzeczny, aczkolwiek
sytuacji wzniesienie długich bloków
mieszkalnych. Lubelska Spółdzielnia
zwróciła się więc do architektów projektujących takie „oszczędnościowe”,
długie budynki. Wśród nich sprawdzoną markę autorską i doświadczenie miał mgr inż. Oskar Hansen,
który wraz z małżonką Zofią byli autorami oryginalnego w tym względzie Linearnego Systemu Ciągłego.
Dzięki tej metodzie można było scalać budowlane realizacje mieszkalne,
czyli bloki, programując je nie tylko
w skali regionu, ale i miasta i jego
dzielnic. Ponadto, o czym warto tu
powiedzieć, Oskar Hansen preferował takie formy architektoniczne,
które umożliwiały – jak wyrażali się
o tej koncepcji fachowcy – „pełne
zaspokojenie wszelkich racjonalnych potrzeb człowieka w scenerii
ukształtowanej w ściśle określonych
warunkach społecznych, takich jak
Wjazd na osiedle Juliusza Słowackiego od ulicy Głębokiej (Al. PKWN) w roku 1975 i 2007
całkiem niedawno jeszcze stosowany pomysł, by na kilka mieszkań
przypadała jedna, wspólna ubikacja.
Zaiste, kołchozowe byłoby to rozwiązanie. Ratunkiem okazał się tu
trafnie opracowany projekt architektoniczny. A ten – jak wynikało
to z obliczeń – sugerował w takiej
praca, wypoczynek i jednostkowe
odrębności”. No i w warunkach zaostrzonych normatywów.
Do tej nowatorskiej koncepcji
Oskara Hansena, zwanej formą otwartą, dającej szansę wybudowania
takich właśnie „ekonomicznych”,
długich budynków, przychylił się
CZSBM, tworząc dla architekta i jego
zespołu pracownię projektową przy
Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. I tam właśnie powstał projekt osiedla Słowackiego.
W projekcie tym ideą wiodącą
była spółdzielczość, pojmowana
przez projektantów jako jeden or-
Ulica Wileńska, rok 1966 i 2007
grudzień 2007
35
ganizm w systemie organizacyjnym,
którego celem było zaspokojenie
potrzeb i oczekiwań jednostki, czyli mieszkańca. Fakt, koncepcja ta
odrzucała pojęcie własności domu
prywatnego na rzecz osiedla i wykształconego wśród mieszkańców
poczucia przynależności do niego.
Temu, jak przyjęto, słusznemu celowi podporządkować trzeba było...
no właśnie – tę „otwartą formę”.
A był nią – po prostu – jeden długi
blok, wystawiony tak, aby zachować
można było naturalne ukształtowanie terenu bez – jak wspominaliśmy
– potrzeby jego niwelowania, przy
równoczesnym zapewnieniu ciągłej
komunikacji pieszej w jego wnętrzu,
tak w kierunku poziomym, jak i pionowym. Ostra „filozofia”, ale słuszna.
„Betki” w osiedlu Juliusza Słowackiego w roku 1966 i 2007
wznoszone w latach 1964-1970,
a w tamtym okresie budzące różne
namiętności i kontrowersje wśród
mieszkańców i dziennikarzy. Natomiast jednomyślnie wysoko oceniali je krajowi architekci, kwalifikując
osiedle do rangi najbardziej udanej
realizacji mieszkaniowej w 30-leciu
Polski Ludowej, obok »Sadów Żoliborskich« Aliny Scholtz i Haliny
Skibniewskiej”.
Osiedle Juliusza Słowackiego przy ul. Wileńskiej rok 1966 i 2007
Bo oto cały ten kompleks mieszkaniowy dostępny był dla komunikacji
kołowej jedynie od strony północnej,
co zupełnie eliminowało ruch pojazdów wewnątrz osiedla.
Wnętrze zaś jego, osłonięte od
północy, pozostawało otwarte na
południe, co stwarzało tu właściwy
dla tego miejsca – przeznaczonego
dla wypoczynku, zabaw dzieci itp.
– mikroklimat. Według więc takich
założeń Oskar Hansen zaprojektował osiedle i tak też osiedle to zostało zbudowane w latach 1965-1970.
A „jaskółcze gniazda”? Są to po
prostu nieregularnie „zawieszone”
na elewacjach bloków balkony – tak,
jak je na brzegach rzeki lepią jaskółki-brzegówki.
Niezwykłe jest zatem to LSMowskie osiedle Słowackiego. Jak pisał o tym Ireneusz J. Kamiński, jest
ono „odmienne w skali i wyraziste,
36
Przyjrzyjmy się raz jeszcze rozlokowaniu tego osiedla. Położone ono
zostało na jednym z kolejnych „Słonecznych Wzgórz”. Od północnozachodniej jego części „flankują” go
trzy długie, segmentowe, 4-piętrowe
budynków. Zatem, w łącznej liczbie
18 bloków, zamieszkało tu ok. 4,5
tys. osób. Na obrzeżach osiedla zbudowane zostały: Szkoła Podstawowa
nr 3 im. Juliusza Słowackiego, przedszkole, żłobek, ośrodek zdrowia, trzy
apteki oraz zespół usługowo-handlowy z powstałym w ostatnich latach,
mocno się tu „zakorzeniającym” bazarem, którego modernizacja przewidziana jest w najbliższym czasie.
Na obrzeżach osiedla zlokalizowano
też 302 garaże.
Do 1999 r. działał na osiedlu –
z dobrą tradycją i doświadczeniem
– Młodzieżowy Dom Kultury, będący placówką miejską. Po przekazaniu
przez Zarząd Miasta tego obiektu
i terenu Kurii Metropolitalnej, budynek Domu Kultury został adaptowany na tymczasową kaplicę. MDK
przeniesiony został na os. Piastowskie. Na projekt nowego kościoła pw.
bł. Piotra Jerzego Frassatiego, patrona młodzieży, rozpisany został konkurs. Do realizacji wybrany został
projekt lubelskiego architekta Jana
Kożuchowskiego. W 1999 r. utwo-
Osiedle Juliusza Słowackiego – pierwsi mieszkańcy i następne pokolenia
bloki, wystawione przy ul. Balladyny
i Skierki. Od strony ul. Wileńskiej
i ul. Zana wzniesiono po trzy budynki
11-kondygnacyjne i trzy zespoły tzw.
„betek” – po trzy bloki 4-piętrowe,
prostopadle ustawione do długich
rzona tu została przez arcybiskupa
lubelskiego Józefa Życińskiego nowa,
wyłączona z parafii oo. Kapucynów,
parafia. Tworzy się więc tu nowy,
o znaczącym wymiarze duchowym
ośrodek duszpasterski.
Frassatianum
Osobliwością osiedla, poza jego
architekturą, jest wystawiony przy
skwerze w centrum osiedla pomnik
Juliusza Słowackiego. Poza os. Mickiewicza, którego patrona upamiętnia płaskorzeźba na ścianie DK
LSM, i os. Konopnickiej z niezbyt
udaną rzeźbą poetki, jedynie os.
Słowackiego w pełnym tego słowa
znaczeniu oddało pamięć autorowi
„Fantazego” i „Balladyny”. Pomnik
poety wzniesiony został w 1999 r.,
w 190. rocznicę urodzin i 150. rocznicę śmierci Juliusza Słowackiego,
z inicjatywy Bolesława Banickiego,
przewodniczącego Rady Osiedla. Projekt tego monumentu, jak
i rzeźba popiersia poety jest dziełem lubelskiego artysty rzeźbiarza,
mieszkańca osiedla Słowackiego,
Kazimierza Stasza. Wygląd pomnika niech opiszą nam słowa inicjatora jego wzniesienia, Bolesława
Banickiego:
Na cokole 2-metrowej wysokości, z granitu, umieszczono odlane
z brązu, uskrzydlone popiersie poe-
Pawilony handlowe przy ul. Wileńskiej rok 1966 i 2007
ty, zaś na umieszczonych po bokach
2 granitowych płytach, niby na kartach otwartej księgi, wyryto wersy
z „Testamentu mojego”, stanowiące
wezwanie poety skierowane do potomnych, na drugiej – z racji 20-lecia pontyfikatu Jana Pawła II – fragmenty owego, proroczego wiersza
o słowiańskim papieżu. Na stopach
pomnika odbywają się recytacje
utworów poety, głównie przy okazji
organizowanych przez Szkołę Podstawową nr 3 konkursów o Słowackim. Tym sposobem patron osiedla
i szkoły „żyje i przemawia do potomnych”. U stóp pomnika młodzież
i dorośli mieszkańcy składają kwiaty i zapalają znicze. Pomnik Juliusza
Słowackiego w Lublinie, pierwszy
w Polsce monument poświęcony
drugiemu po Mickiewiczu wieszczowi, jest wyrazem żywotności
idei patriotycznych w zjednoczonej
Europie.
Kierownikami administracji os.
Juliusza Słowackiego byli: Zbigniew
Araszkiewicz, Tadeusz Kliszcz i Stanisław Makuła. Obecnie pełni tę
funkcję od 17 lat Jerzy Wójcicki.
Przedruk z: „50 lat Lubelskiej
Spółdzielni Mieszkaniowej”.
Tekst: Marta Denys. Fotografie:
Stefan Ciechan i Janusz Urban
Niecodzienna uroczystość
Nasi parafianie Państwo Stefania i Jan Dudowie – 27
października b.r. obchodzili złoty jubileusz zawarcia
sakramentu małżeństwa. Z tej okazji w sobotni wieczór podczas Eucharystii, której przewodniczył nasz
Proboszcz Ksiądz Kanonik Leszek Szuba dziękowali Panu Bogu wraz ze swymi bliskimi za przeżyte lata.
Państwo Stefania i Jan stanęli przed ołtarzem, tak jak
przed pięćdziesięciu laty, aby potwierdzić wobec Pana
Boga i wspólnoty parafialnej wzajemną miłość, wierność
i uczciwość małżeńską. W czasie homilii Ksiądz Adam
Rybicki podkreślił, że w dzisiejszym świecie takie świadectwo wierności jest bardzo ważne i potrzebne. Pokazuje ono, że miłość budowana na Panu Bogu jest w stanie pokonać wszelkie trudności.
Za świadectwo życia Państwa Dudów dziękowały podczas tej Eucharystii także ich dwie córki. Starsza
Krystyna, założyła rodzinę, wraz z mężem wychowuje
dwóch synów. Natomiast młodsza – Anna – wstąpiła do
Zgromadzenia Małych Sióstr Niepokalanego Serca Maryi (Honoratek), gdzie przybrała imię s. Cecylia.
Dzieląc radość Jubilatów życzymy im błogosławieństwa Bożego i opieki Maryi Niepokalanej na każdy kolejny dzień wspólnego pielgrzymowania.
s. Ancilla
grudzień 2007
37
Zapowiedzi
16-24 grudnia 2007
6.00
Msze Roratnie. Po mszach św. Nowenna do Dzieciątka Jezus
19 grudnia 2007
18.00
Msza Św. i spotkanie opłatkowe Rady Duszpasterskiej
24 grudnia 2007
9.00
24 grudnia 2007
24.00
Msza Wigilijna za zmarłych. Przychodzimy z lampionami aby
zabrać do domy Światło Betlejemskie.
Pasterka. Spotkanie opłatkowe
27 grudnia 2007
7.00, 18.00
31 grudnia 2007
17.30
31 grudnia 2007
23.00
6 stycznia 2008
15.00
28 grudnia – 17
stycznia 2008
2 lutego 2008
8.30, 18.00
6 lutego 2008
11 lutego 2008
Wielki Post 2008
16 marca 2008
20 marca 2008
21 marca 2008
Msza Św. z prośbą o Boże Błogosławieństwo dla całej parafii na
Nowy Rok 2008. Życzenia Noworoczne.
Spotkanie opłatkowe Rodziny Różańcowej i wszystkich wspólnot parafialnych
Wizyta Duszpasterska
Ofiarowanie Pańskie – Matki Bożej Gromnicznej. Poświęcenie
gromnic na każdej Mszy Św.
8.00, 9.30, 18.00 Środa Popielcowa. Posypywanie głów wiernych popiołem na
rozpoczęcie okresu Wielkiego Postu.
10.00
XV Światowy Dzień Chorych. Msza Św. z możliwością skorzystania z Sakramentu Chorych
Nabożeństwa Wielkopostne
7.30
Niedziela – Godzinki o Męce Pańskiej
17.00
Niedziela – Gorzkie Żale z nauką pasyjną
17.15
Piątek – Droga Krzyżowa
środy i piątki
5-8 marca 2008
Święto Św. Jana Apostoła i Ewangelisty. Błogosławienie i podawanie wiernym wina.
Nieszpory i Msza Św. na zakończenie roku 2007
Całodzienna Adoracja Najświętszego Sakramentu
Rekolekcje Wielkopostne – Ks. Piotr Nowak – proboszcz parafii
Przemienienia Pańskiego w Lublinie
8.00, 9.30, 11.00, Niedziela Palmowa. Msze Św. z obrzędem poświęcenia palm
18.00
18.00
Wielki Czwartek. Msza Wieczerzy Pańskiej
18.00
Wielki Piątek. Liturgia Wielkiego Piątku
22 marca 2008
8.00, 9.00, 10.00, Święcenie pokarmów na Stół Wielkanocny
11.00, 12.00
20.00
Liturgia Wielkiej Soboty
23 marca 2008
6.00, 9.30, 11.00, Msza Św. z procesją rezurekcyjną i pozostałe Msze Św. Wiel18.00
kanocne
15.00
Niedziela Miłosierdzia Bożego. Msza Św. w Godzinie
Miłosierdzia
15.00
Zwiastowanie Pańskie. Duchowa Adopcja Dziecka Poczętego.
30 marca 2008
31 marca 2008
Peregrynacja Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej w naszej parafii: Balladyny 16, Balladyny 18,
Balladyny 20, Balladyny 12. Dalszy porządek będzie podany w następnych numerach „Frassatianum”.
38
Frassatianum
K s . J a n Tw a r d o w s k i
Pomódlmy się w noc betlejemską,
W noc szczęśliwego rozwiązania,
By wszystko się nam rozwiązało,
Węzły, konflikty, powikłania.
By anioł podarł każdy dramat
Aż do rozdziału ostatniego,
Kładąc na serce pogmatwane
Jak na osiołka kompres śniegu.
Oby się wszystkie trudne sprawy
Porozkręcały jak supełki,
Własne ambicje i urazy
Zaczęły śmieszyć jak kukiełki.
Aby wątpiący się rozpłakał
Na cud czekając w swej kolejce
A Matka Boska – cichych, ufnych –
Jak ciepły pled wzięła na ręce.
Stowarzyszenie „KONTAKT” pragnie
Państwa poinformować, że w ramach swojej działalności realizuje zadania z Gminnego Programu Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych i Gminnego
Programu Przeciwdziałania Narkomanii
wspierane przez Urząd Miasta w Lublinie.
Udzielamy bezpłatnej pomocy psychologicznej, porady prawnej i specjalistycznej w zakresie:
• informacji o przysługujących osobie pokrzywdzonej prawach,
• niezbędnej wiedzy prawnej umożliwiającej sformułowanie pisma, wniosku czy pozwu do instytucji współtworzących system
organów ochrony prawnej (policja, prokuratura, sądy),
• informacji o procedurach prawnych,
• informacji o instytucjach, do których można się zwrócić o pomoc rzeczową, socjalną, finansową czy hostelową
najbliżej swojego miejsca zamieszkania,
• podstawowych informacji o uzależnieniach i mechanizmach przemocy.
Konsultacje indywidualne dla rodziców osób uzależnionych od narkotyków prowadzone są w każdy
Dyżury pełnione są w następujących terminach:
czwartek miesiąca w godzinach 16.00-18.00.
Poniedziałek – prawnik – 16.00-19.00
Spotkania grupowe rodziców odbywają się dwa
Wtorek – specjalista ds. uzależnień – 16.00-20.00
razy w miesiącu, w drugą i czwartą sobotę miesiąca
Środa – psycholog – 16.00-20.00
Sobota –prawnik, psycholog i specjalista ds. uzależ- w godzinach 12.00-14.00 – zasada grupy otwartej.
Wszystkich zainteresowanych i potrzebujących ponień – 9.00-12.00
mocy serdecznie zapraszamy. Zapewniamy anonimoPonadto realizujemy „Program dla rodziców osób wość i specjalistyczną pomoc.
Prezes Stowarzyszenia
uzależnionych od narkotyków” w ramach którego
„KONTAKT”
udzielane są konsultacje indywidualne i spotkania grupowe dla rodziców dzieci uzależnionych od narkotyków.
Jolanta Wąsowska
grudzień 2007
39
Refleksje z 7-ej Rocznicy Poświęcenia
Kaplicy bł. Piotra Jerzego Frassatiego
1. Pielgrzymka do Częstochowy
Przygotowanie do świętowania rocznicy poświęcenia
naszej kaplicy, zaczęło się pielgrzymką do Matki Bożej
Częstochowskiej na Jasną Górę.
22 września br. o północy, przedstawiciele parafii,
z ks. Grzegorzem wyruszyli z Lublina, w kierunku Jasnej
Góry.
Po krótkiej modlitwie ucichło w autokarze, kto mógł,
starał się trochę przespać, a komu nie udała się drzemka,
pozostała modlitwa różańcowa. Cisza i półmrok w autokarze sprzyjało rozmyślaniu tajemnic różańcowych.
Częstochowa przywitała nas piękną pogodą i ogromną
liczbą pielgrzymów z całej Polski. Zbliżamy się do kaplicy, wypełnionej po brzegi pielgrzymami. Włączamy się
do modlitwy różańcowej, śpiewamy godzinki, oczekujemy na tą niepowtarzalną chwilę – odsłonięcie obrazu.
Mocniejsze bicie serca, cisza, łzy na niejednej twarzy i powitanie z Matką w Jej Cudownym Wizerunku.
Pragnienie być bardzo blisko kraty dla wielu z nas było
nieosiągalne. Miałam szczęście z kilkoma osobami być
40
najbliżej, tuż za kapłanami, którzy nie pomieścili się
w prezbiterium, zajęli miejsca już za kratą dzielącą od
pielgrzymów.
Uroczysta Eucharystia
Uczestnicząc w Eucharystii byliśmy już razem. Ci co
bliżej i Ci co bardzo daleko od Obrazu Matki Bożej, dziękowaliśmy za kolejny rok modlitwy w naszej kaplicy, za
dzieło budowy nowej świątyni, za kapłanów w trudzie
głoszenia Słowa Bożego i zbierania ofiar.
Modlitwą dziękowaliśmy za wszystkich darczyńców,
ludzi chorych, cierpiących, którzy modlitwą i cierpieniem przyczyniają się do wznoszenia naszej świątyni.
Płynęły z naszych serc do Czarnej Madonny, dziękczynienia i prośby osobiste.
Jak każdego roku naszego pielgrzymowania, modlitwą
Drogi Krzyżowej na Wałach Jasnogórskich, kontynuowaliśmy naszą wspólną modlitwę. Przewodził ks. Grzegorz a pielgrzymi czytali rozważania poszczególnych
stacji męki Pana Jezusa.
Frassatianum
Na zakończenie – spotkanie przy pomniku Ojca Świętego Jana Pawła II i tradycyjnie wspólna fotografia. Pozostały czas to indywidualna modlitwa lub zwiedzanie tego
świętego miejsca.
2. Sanktuarium w Gidlach
W powrotnej drodze powstała myśl nawiedzić Matkę
Bożą Gidelską.
Dla wielu pielgrzymów, było to pierwsze spotkanie
w tym cudownym miejscu. Wysłuchaliśmy historii Sanktuarium, którą przybliżył nam Ojciec Dominikanin. Była
wspólna modlitwa przed Kaplicą z Cudowną Figurką
Matki Bożej.
Jak ziarno wyjęte z ziemi
Wina obmyta kroplami
Gidelska Wieśniaczko
Módl się za nami
(słowa z Litanii polskiej ks. J. Twardowskiego)
W drodze do Lublina śpiewem pieśni Maryjnych,
modlitwą różańcową, dziękowaliśmy za ten czas pielgrzymowania, za wszelkie łaski otrzymane od Pana Boga
i Matki Najświętszej.
3. Uroczystość rocznicowa
7-go października
W tym roku rocznica zbiegła się z I-szą Niedzielą
Miesiąca – spotkaniem Rodziny Różańcowej. Uroczystą
Eucharystię poprzedziła wieczorna modlitwa różańcowa
a po Mszy Św. odbyła się procesja różańcowa.
Eucharystii przewodniczył ks. prof. Jarosław z ks. Proboszczem i ks. Marcinem Sieńkowskim w koncelebrze.
Słowo Boże przypomniało nam o wielkim darze wiary i służbie w pokorze. Refren psalmu responsoryjnego
wzywał nas do słuchania głosu Pana i otwarcia serc na
ten głos.
Ks. prof. Jarosław w homilii przybliżył nam wiarę naszego Patrona bł. Piotra Jerzego. „Wiara jest jedyną kotwicą zbawienia. Jej się trzeba silnie trzymać. Czym bez
niej byłoby nasze życie? Niczym! Lub raczej niepotrzebnym wysiłkiem, gdyż na świecie jest tylko cierpienie,
a cierpienie bez Wiary jest nie do zniesienia, ponadto
ból oświetlany małym płomykiem wiary staje się czymś
pięknym, gdyż uzdalnia duszę do walki”.
Prośbę o łaskę żywej wiary – mocnej wiary, która pozwoli nam przetrzymać to wszystko, co trudne w naszym
życiu, by z nadzieją i wdzięcznością w sercu oczekiwać
na wypełnienie się Bożych obietnic.
W modlitwie wiernych wyrażaliśmy nasze dziękczynienia i prośby w intencji całej wspólnoty parafialnej,
dzieło budowy naszej świątyni, w intencji wszystkich
Kapłanów posługujących naszej wspólnocie. Naszym
dziękczynieniem była również tak liczna Komunia Święta ofiarowana w tych intencjach.
4. Procesja różańcowa
Przy blasku lampionów, Matka Boża Różańcowa
i Pani Fatimska prowadziła nas alejkami naszego osiedla
w modlitwie różańcowej.
We wprowadzeniu do rozważań tajemnic chwalebnych usłyszeliśmy słowa:
Bóg powołując nas do życia „na swój obraz i swoje
podobieństwo” obdarzył każdego z nas własną chwałą.
Jesteśmy umiłowanymi dziećmi Boga.
I Tajemnica
Jedyne źródło ludzkiej nadziei to wiara w zmartwychwstanie Chrystusa. Z tą nadzieją i wiarą mamy być
świadkami w naszym życiu. W skupieniu odmawialiśmy
dziesiątkę różańca kończąc śpiewem pieśni.
II Tajemnica
Przeznaczeniem naszym jest Niebo, Królestwo Boże.
Na drodze naszego życia, winna być mocna wiara i miłość, bo to będzie naszą miarą uczestnictwa w chwale
nieba. Z modlitwą i śpiewem kroczyliśmy w tej procesji.
III Tajemnica
Maryja porównywana do Bożej Mądrości, uczy nas,
byśmy byli otwarci na działanie Ducha Prawdy i Miłości,
Ducha Bożej Mocy, która przenika strwożone ludzkie
serca, by napełnić je darem męstwa. Ze słowami tego
rozważania trwaliśmy w modlitwie.
IV Tajemnica
Maryja – splot świętości i dobra. Ona jest pierwszą
zbawioną i jeżeli nasze życie ma się spełnić, tak w wymiarze doczesnym – ziemskim, jak i niebieskim, to trzeba się Jej blisko trzymać.
Wołajmy i my, jako Jej dzieci: Weź nas ze sobą do nieba, Miriam. Nie zostawiaj.
V Tajemnica
Jaką jest się Królową, kiedy porodziło się Boga i czystość serca góruje nad wszystkim innym. Uczmy się tego
Królowania od Maryi, która zamiast zaszczytów i hołdów, pełne jest służby i zatroskania: Królowania, które
łączy w sobie boleść cierpienia i zachwyt miłości.
Zbliżamy się do kaplicy kończąc naszą modlitwę różańcową. Jeszcze Apel Jasnogórski, Kapłańskie błogosławieństwo i pieśń na zakończenie „Panience na dobranoc”.
Tak bardzo skrótowo zapamiętała i dzieli się tą refleksją z przeżycia 7-ej Rocznicy Poświęcenia Kaplicy bł.
Piotra Jerzego Frassatiego
Stanisława
grudzień 2007
41
Przyjęcie do Służby Liturgicznej
Ołtarza nowych lektorów
i ministrantów 12.12.2007
Foto: Karol Tymczak
Opiekun lektorów i ministrantów Ks. Grzegorz Boguta
Poświęcenie szkaplerzy i pelerynek
Nałożenie szkaplerzy przez lektorów
Nałożenie pelerynek przez ministrantów
Nowi lektorzy: Artur Beć, Piotr Kłos,
Piotr Nakonieczny
42
Redakcja
„Frassatianum”
życzy wytrwałości
i jak najdłuższego
stażu przy Ołtarzu
w Parafii Bł. Piotra
Jerzego Frassatiego
Ad Majorem Dei
Gloriam
Nowi ministranci:
Piotr Walaszek, Piotr Zawicki, Rafał
Antoniak, Adam Radczuk, Rafał Obel,
Dawid Więckowski
Frassatianum
Ks. Marcin
Sieńkowski
VII Rocznica Poświęcenia Kaplicy w obiektywie
Stanisława Sadowskiego
w
w
w
.
f
r
a
s
s
a
t
i
.
k
u
r
i
a
.
l
u
b
l
i
n
.
p
l

Podobne dokumenty