Sprawozdanie z Międzynarodowej Konferencji pt. - kzp

Transkrypt

Sprawozdanie z Międzynarodowej Konferencji pt. - kzp
Sprawozdanie wraz z wnioskami i rekomendacjami z przebiegu międzynarodowej konferencji
naukowej pt. „Perspektywy i wyzwania dla rozwoju produkcji trzody chlewnej w Polsce.
Unijne i krajowe bariery o charakterze formalno-prawnym”
W dniu 8 listopada 2016 r. na Stadionie Narodowym w Warszawie odbyła się międzynarodowa
konferencja zorganizowana przez Krajowy Związek Pracodawców - Producentów Trzody
Chlewnej (KZP-PTCH).
Konferencja rozpoczęła się wystąpieniem prezesa KZP-PTCH dr Mariana Kapłona, który
przywitał zgromadzonych gości i prelegentów, a także podziękował wszystkim firmom i
instytucjom, które wsparły organizację konferencji. Zaprezentował również ramowy program
konferencji wskazując, że intencją organizatorów było podzielenie całej sesji na dwie części.
Podział ten został przeprowadzony według poruszonych obszarów problemowych. W
założeniu część pierwsza została poświęcona barierom i problemom o charakterze globalnym.
Natomiast druga odniesiona została do aktualnych zagadnień o zasięgu krajowym.
Pierwszy referat został wygłoszony przez przedstawicielkę European Landowners'
Organization (ELO) Emanuelle Mikosz. Wystąpienie dotyczyło założeń Wspólnej Polityki
Rolnej obecnie i po 2020 r. w oparciu o analizę sytuacji w Polsce, Niemczech, Danii i Francji.
Prowadząca zwróciła uwagę, że aby zapewnić realizację dalszych istotnych reform Wspólnej
Polityki Rolnej należy prowadzić możliwie jak najsilniejszy lobbing na decyzyjne organy UE
przedstawiając merytoryczne argumenty wskazujące dlaczego aktualna polityka powinna
zostać zmieniona i w jakim kształcie. Zwróciła uwagę, że z punktu widzenia efektywności
produkcji rolnej w Europie konieczne jest dążenie do optymalizacji zestawu instrumentów do
ekologizacji Wspólnej Polityki Rolnej, gdyż obecnie funkcjonujący zestaw środków ochrony
środowiska jest niespójny i nieefektywny kosztowo, a także zbyt skomplikowany dla rolników
i decydentów.
W trakcie dyskusji prelegentka zwróciła uwagę uczestników na fakt, że o ile osoby i instytucje
starające się „obrzydzić” konsumentom mięso i przetwory mięsne, ale także mleko i jaja są
bardzo ekspansywne i jednocześnie stosują bardzo wyraziste – trafiające do przeciętnego
człowieka przekazy, o tyle krąg producentów rolnych i przetwórców jest bardzo pasywny i nie
broniący swoich racji. Zauważyła ona, że tematy takie jak dobrostan zwierząt, ochrona
środowiska oraz estetyka uboju zwierząt są tematami nierzadko przejaskrawianymi przez
media i organizacje. W takiej sytuacji jej zdaniem konieczna jest szybka integracja rolnictwa i
przemysłu rolno – spożywczego, aby stanowczo i skutecznie przeciwdziałać marginalizacji.
Zwróciła także uwagę na konieczność uświadamiania konsumentom oczywistych prawd, że
aby zjeść kotleta trzeba najpierw wyhodować tucznika, a następnie go ubić i przetworzyć
uzyskaną z niego tusze.
Referat stanowił przyczynek do dyskusji dotyczącej w główniej mierze przyczyn
drastycznie spadającej produkcji trzody chlewnej w Polsce. Zwrócono uwagę na
spadającą liczbę producentów oraz narastający import głównie warchlaków z krajów UE
(m.in. Danii i Holandii), które zdaniem jednego z uczestników dyskusji trafiają do Polski
bez żadnych ograniczeń, z uprzywilejowaną pozycją podatkową stanowiąc nieuczciwą
1
konkurencję wobec miejscowych farmerów prowadzących produkcję w cyklu
zamkniętym. Padły konkretne liczby – zabierający głos w dyskusji stwierdził, że do Polski
rocznie trafia 6 mln warchlaków co sprawia, że stada podstawowe polskich producentów
nie są w stanie się trwale odbudować.
Krytyce poddano również forsowaną przez UE koncepcje „zazieleniania”, która dla
rolników stanowić będzie kosztowny sposób odłogowania gruntu. Zdaniem uczestników
dyskusji w przypadku niektórych gospodarstw, „zazielenienie” będzie oznaczać wzrost
kosztów funkcjonowania i spadek ich konkurencyjności.
Kolejny referat zaprezentował Carlos Piñeiro z Hiszpanii dyrektor fundacji PigCHAMP PRO
Europa. Wystąpienie zatytułowane: „Nowe trendy w organizacji produkcji, kontroli chorób i
zarządzaniu fermami trzody chlewnej a konkurencyjność producentów z UE” poświęcone
zostało analizie sektora trzody chlewnej w Hiszpanii na tle Europy i świata w kontekście,
czynników które przesądziły o bezprecedensowym rozwoju tego segmentu hiszpańskiej
gospodarki. Prelegent zwrócił szczególną uwagę na metodologię wykorzystania
zagregowanych danych produkcyjnych i kosztowych jako narzędzia zwiększania efektywności
produkcji. Zwrócił również uwagę, że ważnym elementem rozwoju potencjału hodowlanego
jest dobór odpowiedniej strategii biznesowej, wskazując na cztery funkcjonujące w Hiszpanii
rozwiązania modelowe. Po pierwsze wybór niszowych rynków, na które przygotowywana jest
wysokojakościowa, zróżnicowana oferta produktowa dedykowana wyspecjalizowanym
klientom (np. produkcja ras lokalnych - w oparciu, o które wytwarzane są specyficzne lokalne
produkty). Po drugie wielkotowarowa produkcja w oparciu o umowy strategiczne zapewniające
długoterminowy wzrost produkcji i dywersyfikacji ryzyka. Po trzecie idea spółdzielni
produkcyjnych dających możliwość optymalizacji zasobów i wykorzystywania wspólnej
infrastruktury w tym badawczo-rozwojowej w celu poprawy pozycji rynkowej całej grupy.
Ostatnim najbardziej zaawansowanym organizacyjnie modelem jest połączenie produkcji z
przetwórstwem i dystrybucją produktów końcowych w formie pełnej integracji pionowej w
ramach, której producenci stają się udziałowcami firm przetwórczych i dystrybucyjnych, które
stanowią zaplecze kapitałowe w przypadku spadających cen trzody.
Zainicjowana przez moderatora konferencji dr Mariana Kapłona dyskusja odnosiła się
w głównej mierze do czynników sukcesu hiszpańskich producentów trzody chlewnej.
Zwrócono uwagę, że zjawisko dynamicznego rozwoju produkcji trzody w Hiszpanii jest
bezprecedensowe, coroczne wzrosty liczebności stad sięgają 7% podczas gdy w większości
pozostałych krajów UE mamy do czynienia ze stagnacją albo spadkiem (w Polsce 40%).
W odpowiedzi prelegent stwierdził, że nie ma możliwości wskazania jednego czynnika. W
jego ocenie o sukcesie przesądził splot różnych uwarunkowań wśród, których
najważniejsze znaczenie ma profesjonalizacja produkcji – postawienie nacisku na
zwiększenie efektywności produkcji, wsparcie władz – w postaci korzystnych uregulowań
prawnych, korzystna lokalizacja przedsiębiorstw produkcyjnych, reorganizacja
tradycyjnych struktur związanych z produkcją świń. Istotne znaczenie w jego opinii ma
również wdrożenie szeroko zakrojonego systemu gromadzenia danych produkcyjnych
umożliwiającego uzyskiwanie coraz to lepszych wyników produkcyjnych oraz
selekcjonowanie zwierząt, które z największym prawdopodobieństwem pozwolą uzyskać
2
przewagę konkurencyjną (tzw. super loch). Gromadzone dane produkcyjne osiągane
przez stado dotyczą takich elementów jak np. skuteczność inseminacji, liczba cykli
rozrodczych w roku, okres eksploatacji, liczba prosiąt w miocie urodzonych żywo, liczba
prosiąt urodzonych martwo, liczba prosiąt odsadzonych itp. Każdy uczestnik programu
może uzyskiwane w swoim gospodarstwie dane porównywać z rezultatami średnimi dla
wszystkich producentów co jest pomocne przy podejmowaniu decyzji związanych z
poprawą efektywności produkcji. System gromadzenia danych zaprezentowany przez
prelegenta obejmuje swoim zasięgiem ponad 350 tysięcy loch i ich potomstwo. Carlos
Piñeiro dodał również, że zaprezentowany zbiór danych nie jest jedynym tego rodzaju
systemem funkcjonującym w Hiszpanii. Konkludując swoją wypowiedź stwierdził, że
ważne jest również przekonanie producentów o konieczności dostosowania się do zmian
wymuszanych przez rynek, postawienia na wysoką jakość siły roboczej wspieranej
najnowszymi osiągnięciami nauki zwłaszcza w zakresie zdrowia zwierząt. Innym ważnym
obszarem warunkującym sukces jest przekazywanie informacji o najwyższych
standardach produkcyjnych konsumentom, którzy muszą mieć pewność, że kupują
wyrób najwyższej jakości.
Kolejna poruszona kwestia dotyczyła tendencji w zakresie ochrony zdrowia świń, czy w
warunkach hiszpańskich preferowanym wariantem jest eliminacja zarazków jak np.
wirus PRRS czy Mycoplasma hyopneumoniae (Mhp) czy też raczej stosowanie
szczepionek czy innych programów, które mają na celu ograniczenie strat.
Ustosunkowując się do tego zagadnienia prelegent stwierdził, że najbardziej skuteczną, a
zarazem trudną do wdrożenia metodą walki z zagrożeniami o charakterze zdrowotnym
jest prowadzenie programów zdrowotnych obejmujących całe obszary, ponieważ walka z
zarazkami w ramach pojedynczych ferm jest na ogół bardzo kosztowna i mało skuteczna.
Wskazał przy tym na przykład duński, gdzie można zaobserwować wysoki poziom
zdyscyplinowania poszczególnych producentów, którzy bez większych problemów ściśle
współpracują między sobą. W warunkach hiszpańskich problem ten jest trudniejszy, ale
również coraz większa ilość producentów nabiera przekonania, że tylko szerzej zakrojone
działania mają szanse zakończyć się sukcesem. Dodał, że bardzo istotnym elementem
dbałości o zdrowie stada jest zwiększanie nacisku na bioasekurację, zarówno w kontekście
takich zagrożeń jak PRRS czy mykoplazmowe zapalenie płuc (MPS), ale również tych o
charakterze ogólnogospodarczym, jak świńska grypa czy ASF.
Kolejny głos w dyskusji dotyczył tego jak doszło do sytuacji, w której Hiszpania jako kraj
o wieloletnich doświadczeniach w hodowli ras tradycyjnych stał się również europejskim
liderem hodowli ras szlachetnych dominując dotychczasowych liderów takich jak Dania,
Holandia, czy Niemcy. Wskazano na czynniki o charakterze organizacyjnym dotyczące
integracji pionowej i poziomej produkcji jednoczącej cały sektor od produkcji polowej,
przez produkcję pasz, produkcję zwierząt, weterynarię, przetwórstwo i sprzedaż oraz
ścisłą współpracę z sektorem nauki pełniącym istotną rolę w całym procesie. Umożliwiło
to szybkie wprowadzanie do praktyki sprawdzonych, innowacyjnych rozwiązań w
zakresie technologii i organizacji produkcji świń oraz korzystanie z najnowszych
osiągnięć genetyki, żywienia zwierząt i ochrony ich zdrowia.
3
Kolejna poruszona kwestia dotyczyła dużej koncentracji produkcji trzody w Hiszpanii w
kontekście reakcji społecznej, która w warunkach polskich jest bardzo silnym
negatywnym czynnikiem blokującym rozwój dotychczasowych i budowę nowych
obiektów produkcyjnych. Stwierdzono, że Hiszpania dysponuje znaczącymi
przestrzeniami o stosunkowo niewielkiej gęstości zaludnienia, które umożliwiają takie
lokowanie obiektów, by były one jak najmniej uciążliwe dla otoczenia. W ramach dyskusji
podało również stwierdzenie, że i w Polsce jest dużo terenu gdzie gęstość zaludnienia oraz
intensywność produkcji trzody chlewnej jest niewielka. Ale i na tych obszarach przepisy
prawne i negatywne nastawienie ludności i administracji uniemożliwia rozwój produkcji
wieprzowiny.
Ostatnim poruszonym zagadnieniem w tym bloku były pytania dotyczące długości okresu
odpoczynku lochy oraz stymulacji hormonalnej. Zadano prelegentowi pytania: czy i
ewentualnie jak długość okresu odpoczynku wpływa na użytkowość lochy w następnym
cyklu reprodukcyjnym oraz czy w Hiszpanii wykorzystywane są jakieś rodzaje
stymulacji hormonalnej pierwszej rui u loszek remontowych.
Ustosunkowując się do tej kwestii prowadzący stwierdził, że w Hiszpanii prosięta od loch
odsadzane są w przedziale czasu miedzy 21, a 28 dniem życia, przy czym najczęściej
odsadza się je w 24 – 25 dniu życia. Istnieje wyraźna zależność między długością odchowu
prosiąt przy losze, a długością odpoczynku lochy przed następnym cyklem
reprodukcyjnym. Im laktacja jest krótsza tym okres odpoczynku przed następnym
cyklem reprodukcyjnym jest dłuższy. Z kolei badania na dużych populacjach loch
wykazały, że im okres odpoczynku jest krótszy tym lochy realizują wyższą skuteczność
pokryć oraz większą liczbę urodzonych żywych prosiąt w miocie w następnym cyklu.
Doktor Pinejro odwołał się do danych zawartych w referacie, które unaoczniają
zaskakująco duże różnice w użytkowości pomiędzy lochami pokrytymi w 4, 5 i kolejnych
dniach okresu odpoczynku tj. po odsadzeniu od prosiąt. Na podstawie jego doświadczeń
wydaje się, że optymalnym okresem odsadzania prosiąt jest, w tym kontekście 24 – 25
dzień ich życia. Jeżeli chodzi o stymulacje hormonalną to ma ona miejsce w praktyce,
aczkolwiek aktualnie panuje tendencja do ostrożnego podawania tego typu specyfików,
dąży się do minimalizowania ich zastosowania z uwagi na niejednoznaczny wpływ na
końcowe parametry produkcyjne.
Kolejna prezentacja autorstwa Christoffa Rappa z firmy Zinpro dotyczyła wpływu
suplementacji pierwiastków śladowych na kulawizny i produktywność loch. W swoim
wystąpieniu prelegent wykazał, że kulawizna jest jednym z głównych powodów brakowania
loszek i loch, a co za tym idzie stanowi istotny czynnik kosztowy w procesie produkcji.
Wskazał również, że obecność patologicznych zmian w racicach, zwiększa ryzyko rozwoju
reakcji zapalnej i wiąże się z bólem, kulawizną i zmniejszoną produktywnością. Opierając się
na wynikach badań naukowych stwierdził, że odpowiednie żywienie i zarządzanie stadem
prowadzące do zapobiegania zmianom w obrębie racic i kulawizny należy wdrażać na
wczesnym etapie rozwoju i wyboru loszek co jest tym bardziej istotne, iż przekłada się to w
ogromnym stopniu, pośrednio i bezpośrednio, na wyniki ekonomiczne. Konkluzją wystąpienia
było wskazanie, że przeprowadzono szereg eksperymentów naukowych potwierdzających, że
4
podawanie preparatu Availa- Sow zmniejsza kulawiznę, poprawia produkcyjność oraz
wskaźniki rozrodu loch. Doktor Rapp szczegółowo wykazał, że choroby kończyn, w tym
zwłaszcza racic powodują wymierne obniżenie praktycznie wszystkich parametrów
użytkowości loch i loszek. Bardzo interesujące było wskazanie jak w organizmie zwierzęcia
niedomagania racic przenoszą się na spadek użytkowości.
Głównym obszarem dyskusji, która wywiązała się po referacie Christoffa Rappa było
spostrzeżenie, że wielu producentom w Polsce zjawisko kulawizny u loch kojarzy się
wyłącznie z fizycznym upośledzeniem funkcji ruchowych lochy, której nie łączono z
fizjologią toczącą się w jej organizmie i zaskoczeniem jest to, że ma ona wpływ na
aktywność biologiczną loch (rozrodczość).
Kolejnym prelegentem, który rozpoczął swoją prezentację po przerwie był dr Robert Hoste
ekonomista w zakresie hodowli trzody chlewnej na Wageningen University and Research. Jego
prelekcja dotyczyła obecnych i przyszłych regulacji UE dotyczących dobrostanu świń i ochrony
środowiska. W swoim wystąpieniu prelegent porównał wymogi prawne wybranych krajów UE
dotyczące dobrostanu zwierząt oraz związane z tym koszty w poszczególnych krajach unijnych.
Wskazał, że różnice w zakresie wymogów prawnych dotyczących dobrostanu zwierząt i
ochrony środowiska prowadzą do wzrostu dodatkowych kosztów produkcji trzody chlewnej o
5-19 eurocentów za kilogram masy ubojowej, bądź stanowią 3-12% kosztów produkcji.
Wskazał również na potencjalne zagrożenie wynikające z planowanych na najbliższą
przyszłość regulacji unijnych, które obejmą prawdopodobnie zaostrzenia takich kwestii jak:
okaleczenia (kastracja, obcinanie ogonów) oraz wymogi transportowe (np. przestrzeń, czas
podróży) skutkujących dalszym wzrostem kosztów produkcji.
Dyskusja po wygłoszonym referacie dotyczyła przede wszystkim kosztów produkcji
trzody w poszczególnych krajach. Zwrócono uwagę, na zaskakująco duże różnice w
zakresie całkowitych kosztów produkcji 1 kg tuszy oraz równie wielkie różnice w zakresie
składowych tych kosztów. Dla przykładu sporym zaskoczeniem było to, że całkowity koszt
produkcji kilograma tuszy w Stanie Mato Grosso (Brazylia) równy był kosztom żywienia
we Włoszech, w efekcie łączny koszt produkcji trzody chlewnej we Włoszech jest o ok.
40% wyższy niż w stanie Mato Grosso. Różnica pomiędzy kosztem żywienia we Włoszech,
a brazylijskim stanem Mato Grosso wynosi aż 2,30 zł. w przeliczeniu na 1 kg tuszy. Jeżeli
chodzi o koszty pracy to średni koszt pracy w UE, który wynosi 0,60 zł (w Hiszpanii wynosi
on 0,40 zł, a we Włoszech 0,80 zł) i jest niewspółmiernie wysoki w stosunku np. do USA
czy Kanady, co w kontekście negocjowanych umów CETA i TTIP stanowi poważny
czynnik ryzyka dla europejskich hodowców, którzy przestaną być chronieni przez
dotychczasowy system ceł i barier pozataryfowych.
Uczestnicy dyskusji zwrócili uwagę na widoczną na rynku tendencję wzrostu kosztów
produkcji trzody chlewnej (m.in. kosztów pracy, pasz, nawozów) i równocześnie malejącą
długoterminową tendencję cen żywca, co powoduje spadek jednostkowej opłacalności
produkcji. W efekcie producent chcąc osiągnąć satysfakcjonujący go dochód (należy
podkreślić, że na poziomie niższym niż w przypadku branż pozarolniczych) jest zmuszony
do zwiększenia skali produkcji. Dodatkowo nakładane na rolnika obowiązki związane
chociażby z dobrostanem zwierząt prowadzą do dalszego spadku opłacalności produkcji
5
wymuszając jeszcze większą koncentrację produkcji. Podano przykłady Danii i Holandii
gdzie średnia wielkość stada to odpowiednio ponad 4 tys. i ok. 3 tys. szt. W tym kontekście
pojawiło się pytanie, gdzie jest granica dalszej koncentracji, czy są możliwe jakieś inne
poza biogazowniami możliwości zagospodarowania gnojowicy. Pojawiła się również
kwestia dotycząca sposobów radzenia sobie z oporem społecznym w kwestii
wielkotowarowej produkcji świń w warunkach wysokiej gęstości zaludnienia w Holandii.
Ustosunkowując się do tej kwestii prowadzący stwierdził, że niewątpliwie zjawisko o
którym mowa ma miejsce w całej Europie, koszty produkcji rosną i jego zdaniem na
rynku pozostaną producenci, którzy postawią na nowoczesne technologie produkcji
pozwalające te koszty ograniczyć. Zwrócił również uwagę, że jednym z kierunków
rozwoju ferm będzie koncentracja produkcji w dużych obiektach, gdzie jednostkowe
koszty są mniejsze niż w przypadku małych ferm (chodzi tu m.in. o koszty transportu,
zakupu pasz, leków etc.). W uprzywilejowanej sytuacji będą producenci w krajach takich
jak Rosja, gdzie de facto nie ma ograniczeń obszarowych i powstają tam obiekty liczące
po 20 tys. loch. Producenci w krajach UE będą zmuszeni do intensyfikacji produkcji w
istniejących obiektach i koncentrację produkcji poprzez integracje branży. Zwrócił
również uwagę na kwestie jakości – przywołując przykład produktów firmy Apple np.
smarfonów iPhone, które mimo wysokiej ceny cieszą się popularnością na rynku właśnie
dzięki jakości, dzięki wypracowanej marce. Jego zdaniem do takiej formuły powinny
dążyć firmy produkujące trzodę w Europie. Dzięki czemu możliwe stanie się uzyskiwanie
wyższych cen za produkty gotowe.
Kolejne poruszone w dyskusji zagadnienie dotyczyło kastracji. Pojawiła się polemika ze
stwierdzeniem prelegenta, że „nadal nie jest jasne, czy znajdą się wystarczające środki,
aby znacznie zmniejszyć ryzyko zapachu knura”. Padło stwierdzenie, że na rynku
znajdują się preparaty do immunokastracji, które po pierwsze likwidują całkowicie
zapach knura (co potwierdza wiele prób naukowych przeprowadzonych zarówno w
Polsce jak i zagranicą), po drugie dają możliwość obniżenia kosztów głównie poprzez
obniżenie zużycia paszy (w granicach 10-12 %). W pewnym zakresie jest to odpowiedź na
pytanie dlaczego koszty żywienia zwierząt w Brazylii są znacząco niższe niż w Europie. W
tamtych warunkach 100% integratorów produkcji prowadzących działalność na
zintegrowanych z przetwórstwem wielkotowarowych farmach trzody chlewnej
wykorzystuje Improvac, co więcej analizując całą strukturę brazylijskiego rynku czyli
uwzględniając również mniejsze obiekty należy stwierdzić, że 60% producentów
wykorzystuje tą metodę kastracji. Stwierdzono, że również w Polsce funkcjonują
przedsiębiorstwa produkcyjne od lat wykorzystujące Improvac i odnotowują istotne
oszczędności w zakresie kosztów żywienia stada, co więcej metoda ta znakomicie wpisuje
się w trend dbałości o dobrostan zwierząt. Poruszono również kwestię wykorzystywania
antybiotyków, przywołując przykład duński, gdzie panuje konsensus co do zdecydowanej
minimalizacji ich wykorzystania w produkcji zwierzęcej i wskazując, że i w tym
kontekście immunokastracja ma szereg zalet ponieważ nie wymaga w przeciwieństwie do
kastracji chirurgicznej zastosowania antybiotykowego leczenia osłonowego. Padło
pytanie do prelegenta dotyczące tego jakie jest stanowisko UE w kwestii immunokastracji,
zwłaszcza w kontekście stanowiska Niemiec, gdzie duże sieci handlowe np. Aldi
6
zapowiedziały, że z dniem 1.1.2017 zaprzestaną kupowania mięsa pochodzącego ze
zwierząt kastrowanych fizycznie bez znieczulenia.
Ustosunkowując się do tej kwestii prowadzący stwierdził, że immunokastracja nie jest
uniwersalnym rozwiązaniem wszystkich problemów, jego zdaniem przynajmniej część
dystrybutorów nie jest zainteresowana zakupem mięsa ze zwierząt, które zostały poddane
temu zabiegowi. Prelegent wskazał, że nie zna szczegółowych przyczyn tego stanu rzeczy,
ale wie, że pojawiają się wątpliwości co do braku możliwości przewidzenia skutków
długotrwałego spożywania przez ludzi mięsa od zwierząt poddawanych immunokastracji.
W UE przeważa tendencja do odchodzenia od kastracji knurków zwłaszcza w wariancie
bez znieczulenia. Niektóre kraje europejskie już zmieniły lub planują w najbliższym
czasie dokonać zmian w zakresie tej metody kastracji. Można spodziewać się dalszych
obostrzeń w tym zakresie.
Kolejny referat został wygłoszony przez przedstawiciela Uniwersytetu Ekonomicznego w
Krakowie dr Michała Thlon. Dotyczył on meandrów procesu negocjacji Transatlantyckiego
Partnerstwa Handlowo-Inwestycyjnego (TTIP) w kontekście skutków dla polskiego rolnictwa.
W swoim wystąpieniu prelegent scharakteryzował przebieg procesu negocjacyjnego oraz
zaprezentował wnioski dotyczące najbardziej prawdopodobnych ustaleń końcowej wersji TTIP
w obszarze rolnictwa. Przedmiotem analizy były również zapisy kanadyjsko-europejskiej
kompleksowej umowy gospodarczo-handlowej (CETA), która została podpisana 30.10.2016 r.
i już z początkiem 2017 r. część jej zapisów zacznie być stosowana tymczasowo (do czasu
ratyfikacji przez kraje członkowskie UE). Zwrócono uwagę na najważniejsze zagrożenia
związane z wejściem w życie negocjowanych porozumień wiązane przede wszystkim z
odmiennymi modelami biznesowymi europejskiego i amerykańskiego rolnictwa oraz
znaczącymi różnicami o charakterze prawnym dotyczącymi dobrostanu zwierząt, zaleceń
fitosanitarnych, środków ochrony roślin, dopuszczalnych rozwiązań weterynaryjnych itp.
Głównym obszarem dyskusji, która wywiązała się po wygłoszonej prelekcji było
wskazanie trudnej sytuacji w jakiej znalazło się polskie rolnictwo. Padały głosy, że być
może najlepszym rozwiązaniem byłoby pójście w ślady Wielkiej Brytanii i opuszczenie
struktur Unii Europejskiej.
Ustosunkowując się do tego zagadnienia prelegent stwierdził, że jego celem było
zwrócenie uwagi na niektóre istotne zagrożenia – wskazując, że ciągle ostateczna wersja
porozumienia nie została jeszcze wypracowana i jest jeszcze możliwość wynegocjowania
bardziej korzystnych zapisów w ramach istniejącego aktualnie porozumienia
gospodarczego. Wskazał, że w oparciu o doświadczenia z negocjacji umowy CETA
możemy wyciągnąć wnioski, które pozwolą w lepszy sposób ukształtować relacje w
ramach porozumienia TTIP. Podkreślił, że niewiele osób ma świadomość, że zawarta
umowa handlowa z Kanadą automatycznie otworzyła wrota dla eksportu płodów i
przetworów rolnych wyprodukowanych w USA. Każda firma amerykańska prowadząca
„znaczącą działalność gospodarczą” na terenie Kanady uzyskała na podstawie zawartej
umowy prawo do eksportu do Unii towarów wyprodukowanych w USA, w ramach
limitów określonych w umowie.
7
Pojawiły się głosy bardzo sceptyczne wobec pozytywnych stron tego typu porozumień
handlowych, część osób biorących udział w dyskusji stwierdziło, że największym
zagrożeniem jest zalew Europy tanim mięsem produkowanym w USA, Kanadzie czy
Brazylii co w efekcie uniemożliwi opłacalną produkcję na kontynencie, a zwłaszcza w
Polsce. Wskazując jako rozwiązanie zamknięcie granic Polski dla importu mięsa.
Konkluzją w tym zakresie, z którą zgodzili się wszyscy dyskutujący było to, że niestety
rolnicy niewiele mogą zrobić, aby zapobiec zagrożeniu o charakterze globalnym.
Stwierdzono również, że politycy niewiele robią, aby wesprzeć krajowy sektor rolny w
tym zakresie i jak dotąd nie przedstawili żadnej wartej rozważenia koncepcji ochrony
polskich producentów, a proponowane przez organizacje rolnicze rozwiązania pozostają
bez odzewu.
Kolejna poruszona kwestia dotyczyła tego, czy w ramach struktur Unii Europejskiej nie
jest czasem tak samo jak w przypadku minionych sojuszy gospodarczych bloku
wschodniego (RWPG), gdzie wszystkie decyzje zapadały ponad głowami obywateli. Padło
pytanie jakie jest stanowisko polskiego rządu w poruszanych kwestiach i czy jest ono
słyszalne w UE i na ile transparentną politykę w tym zakresie prowadzą polskie władze.
Ustosunkowując się do tego zagadnienia prelegent wskazał, że Polska od początku
negocjacji porozumienia TTIP była jego zwolennikiem, nasz kraj znalazł się w grupie 5
największych entuzjastów tej umowy tzw. „friends of TTIP” (Polska, Wielka Brytania,
Włochy, Hiszpania, Finlandia i Dania). Entuzjazm ten potwierdzają wypowiedzi
prominentnych polityków partii rządzącej, np. wicepremier Morawiecki powiedział, że
Polska jest zwolennikiem jak najbardziej ambitnej umowy TTIP. Polski rząd stanowczo
popiera wprowadzenie do umowy mechanizmu arbitrażowego rozwiązywania sporów
między inwestorem, a państwem. Niestety również polityka informacyjna rządu w tym
zakresie pozostawia wiele do życzenia, wprawdzie Ministerstwo Gospodarki powołuje się
na opinie eksperckie dotyczące analizy wpływu umowy na gospodarkę, ale całkowicie
pomijając te, które zawierają negatywne opinie na temat TTIP, co budzi obawy o
nierzetelne podejście do zagadnienia.
Kolejna prezentacja autorstwa Danuty Leśniak dotyczyła barier prawnych dla rozwoju
produkcji trzody chlewnej w Polsce. Prelegentka przedstawiła najważniejsze ograniczenia i
bariery dyskryminacyjne wielkotowarowej produkcji trzody chlewnej w naszym kraju.
Zwróciła uwagę, że niedawno uchwalone lub planowane przepisy często radykalnie zmieniają
warunki prowadzenia produkcji i z tego powodu są poważnym problemem i barierą dla
rozwoju. Zdaniem prelegentki permanentny stan niepewności jutra, niejasne kryteria i zbyt
duża zależność od urzędniczego uznania, stanowią poważną blokadę dla podejmowania decyzji
o rozwijaniu działalności. Według niej szczególnie dyskryminowani są rolnicy, którzy
prowadzą swoją działalność jako spółki prawa handlowego, co w efekcie sprawia, że jeżeli
wszyscy producenci jako branża nie wymuszą na władzach zmiany podejścia do
wielkoobszarowych producentów trzody to pogłowie trzody w Polsce będzie nadal spadać, a
polska wieprzowina zniknie z rynku. Skrytykowała działalność m.in. finansowanych ze
środków publicznych Izb Rolniczych, które w jej przekonaniu straciły prawo do
reprezentowania sektora rolniczego działając w interesie swoich władz – m.in. załatwiając
8
swoje interesy w ARIMR. Prelegentka na przykładzie zaczerpniętym z praktyki gospodarczej
wykazała skalę dyskryminacji wielkoobszarowych producentów trzody chlewnej. Wskazując,
że przedsiębiorca rolny zatrudniający ok. 600 pracowników płaci z tytułu ubezpieczeń
emerytalnych, rentowych, wypadkowych, składek na Fundusz Pracy i Gwarantowanych
Świadczeń Pracowniczych oraz podatku dochodowego pracowników 14,32 mln zł rocznie czyli
23 868 zł na jednego zatrudnionego. W analizowanym przedsiębiorstwie na jednego
pracownika przypada 23,3 ha uprawianych gruntów rolnych i 37 loch w cyklu zamkniętym.
Dla porównania rodzinne gospodarstwo o takim areale plasowałoby się poniżej średniej
wielkości gospodarstwa rolnego w regionie, a rolnik mający poniżej 50 ha płaciłby wyłącznie
do KRUS roczną składkę w wysokości 1 560 zł i nie płaciłby podatku dochodowego. Tyle samo
wynosi składka KRUS za każdego domownika zatrudnionego w tym gospodarstwie. W efekcie
pojawia się ponad 15-krotna różnica w obciążeniach fiskalnych pracy w rolnictwie. Prelegentka
wskazała także, że w niektórych obszarach kraju istnieje olbrzymia rezerwa produkcyjna i
społeczna dla intensyfikacji hodowli. Jej zdaniem wydajna, towarowa produkcja trzody
chlewnej mogłaby zostać zlokalizowana w województwach o najniższej gęstości zaludnienia i
najniższej obsadzie zwierząt, w których intensywność produkcji jest kilka, a nawet kilkanaście
razy mniejsza niż w innych krajach UE (chodzi m.in. o woj. lubuskie, zachodniopomorskie,
warmińsko-mazurskie, lubelskie i podlaskie). Kończąc wystąpienie wskazała, że jeżeli Polska
nie podejmie skutecznych działań przeciwko rozprzestrzenianiu się wirusa ASF to wszystkie
omówione w prezentacji bariery i ograniczenia staną się bezprzedmiotowe.
Dyskusja po prezentacji odnosiła się przed wszystkim do wskazania, że podobne
wystąpienia powinny mieć miejsce w Parlamencie, po to aby zwrócić uwagę rządzących
na rzeczywiste problemy branży i co w konsekwencji pozwoliłoby na uniknięcie dalszych
błędów popełnianych przez polityków. Pojawił się również głos wskazujący, że aktualnie
rządzący uchwalili właśnie kolejne prawo, które będzie gwoździem do trumny polskiego
rolnictwa, bowiem z dniem 1 stycznia 2019 r. obowiązywać będzie ustawowy zakaz
wykorzystywania pasz zawierających GMO w produkcji pasz dla zwierząt. Oczywistym
skutkiem tego zakazu będzie radykalne podniesienie kosztów żywienia zwierząt, a w
związku z tym, że stanowią one ponad 65% całkowitych kosztów produkcji trzody
chlewnej, równoległy, drastyczny wzrost kosztów produkcji wieprzowiny. W skutek
obowiązujących umów handlowych i integracyjnych nasz kraj nie może zamknąć granic
przed importem żywności z innych krajów, w których nie ma zakazu stosowania roślin
GMO do produkcji zwierzęcej. W efekcie polski konsument będzie miał do wyboru drogą
wieprzowinę produkowaną w Polsce i znacznie tańszą z zagranicy. Nie trudno sobie
wyobrazić którą wybierze.
Ważnym głosem w tej dyskusji była opinia wskazująca, że jeżeli nie zostaną stworzone
dla rolnictwa strefy inwestycje na wzór tych istniejących dla przemysłu i przetwórstwa to
niebawem nie co drugi – jak dzisiaj – ale jedynie co czwarty lub co piaty kotlet
konsumowany w naszym kraju będzie krajowej produkcji.
Ostatni referat został wygłoszony przez prof. Zygmunta Pejsaka z Państwowego Instytutu
Weterynaryjnego i dotyczył doświadczeń wynikających z 33 miesięcy zwalczania
afrykańskiego pomoru świń (ASF) w Polsce. Prelegent omówił wektory przemieszczania się
9
wirusa ASF i przyczyny jego rozprzestrzenia się w Polsce. Zdaniem profesora niepokojący jest
brak zrozumienia problemu i nie docenianie zagrożenia przede wszystkim przez znaczny
odsetek samych zainteresowanych, w tym głównie właścicieli małych gospodarstw, które poza
dzikami de facto stanowią najbardziej prawdopodobny wektor szerzenia się ASF w Polsce. Z
prowadzonych przez prelegenta badań wynika, że głównymi problemami w zakresie
zwalczania ASF są: niska świadomość znacznej części producentów świń co do procedur
bioasekuracji oraz regionalnie duża populacja dzików. W konkluzji prezentacji wskazał, że
tylko ścisła współpraca i odwaga w podejmowaniu decyzji wszystkich zainteresowanych
produkcją świń (hodowców, producentów, weterynarzy, myśliwych, służb leśnych i
administracji państwowej wszystkich szczebli) daje szansę ochrony krajowego stada świń
przed ASF.
Dyskusja po referacie miała charakter emocjonalny. Brali w niej udział producenci,
których przedsiębiorstwa zlokalizowane są na Podlasiu – bezpośrednio dotknięci
konsekwencjami wystąpienia ognisk wirusa ASF. Z ich doświadczeń wynika, że
podejmowane działania są nieprzemyślane, kolejne koncepcje walki z ASF ulegają
ciągłym zmianom - najpierw się do dzików nie strzelało, potem miały same zdechnąć,
potem się okazało, że nie chciały zdychać, potem miały być 2 dziki na km2, potem 1 na
km2, w końcu 0,5 dzika na km2. Następnie pojawił się kolejny problem, gdzie liczy się te
dziki, czy w lesie, czy w nadleśnictwie, czy w obszarze łowieckim. Potem pojawiła się
koncepcja liczenia dzików, wyekspediowano na nią 50 mln zł. Pieniądze wydano i
policzono, że w woj. lubelskim, gdzie jest największe zagęszczenie przypadków ASF wśród
dzików, ich ilość jest mniejsza niż 0,5 na km2. Pojawia się pytanie jak policzono te dziki,
na które jak dotąd nikt nie chce odpowiedzieć. W innych rejonach kraju stwierdzono, że
na wiosnę było 600 tys. dzików, a teraz nagle ogłoszono, że jest ich 100 tys., więc
prawdopodobnie okaże się, że trzeba wprowadzić zakaz odstrzału, bo dzików jest za mało.
Wszyscy zainteresowani rolnicy, myśliwi wiedzą, że metody liczenia dzików są kompletnie
bezcelowe i niedokładne. Jedyną metodą policzenia jakiejkolwiek zwierzyny jest
pozyskanie, które jest stale duże i wysokie. Zauważono, że w ogóle bardzo kosztowne
przeliczanie czegoś co ma być zlikwidowane jest kompletnie nieracjonalne. Jeżeli przyjęta
specustawa mówi, że lekarz powiatowy ma zarządzić bezwzględny odstrzał sanitarny w
obszarach, które są zagrożone ASF to jeżeli mówimy, że rząd dużo robi to jest to
nieprawda, uchwalono specustawę, ale się jej nie realizuje. Zwrócono uwagę, że
pojawienie się chorego dzika w obszarze produkcji oznacza stworzenie nowej strefy
zakażenia i gigantyczne kłopoty producentów trzody. Stwierdzono również, że od 3
tygodni ze stref niebieskich nie odbiera się zwierząt. Zdaniem dyskutujących osób
dynamiczne rozprzestrzenianie się wirusa ASF spowodowane jest niezrozumiałą
biernością w odstrzale dzików. Wmawia się rolnikom, że nie można zwalczyć ASF u
dzików, ale dyskutujący odrzucili to twierdzenie jako nieuprawnione i uznali to za
pretekst do zaniechań. Ich zdaniem można to zrobić, tylko trzeba zdecydowanych działań.
Gdyby od razu zorganizować odstrzał w pasie 50 km od granicy to dziś nie byłoby już
tematu ASF w Polsce. Zwrócono uwagę, że pomór dzików jest o wiele większym
problemem niż pomór świń. Z pomorem świń można sobie poradzić co potwierdza
przykład Hiszpanii. Wystarczy radykalne wprowadzenie zaawansowanej bioasekuracji
10
oraz szybkie i bezwzględne wyeliminowanie gospodarstw, które wymogów tych nie
spełniają. Radykalna eliminacji dzików wydaje się problemem trudniejszym w sytuacji,
gdy nasza wschodnia granica jest praktycznie otwarta, a zagrożenie ASF zdaje się
napływać także ze strony Ukrainy. Stworzono narzędzia prawne, ale zamiast podjąć
rzeczywiste działania ogłasza się, że nagle populacja dzika gwałtownie spadła, co stanowi
pretekst do dalszych zaniechań. Jeżeli pomór dzików dojdzie do Wisły, nawet jeżeli nie
będzie pomoru wśród świń pojawi się strefa czerwona na terenie całej prawobrzeżnej
części Polski. No chyba, że chodzi o to aby cały kraj znalazł się w strefie czerwonej,
bowiem wtedy wszystkie krajowe zakłady przetwórcze musiałyby kupować świnie z tej
jedynej strefy gdyż nie miałyby wyboru. Produkcja ta mogłaby być przeznaczona
wyłącznie na rynek krajowy, bowiem obowiązujące przepisy sanitarno – weterynaryjne
zabraniają jej eksportu. Jeśli takie rozwiązanie jest celem to postawmy sprawę jasno, nie
jest to rozwiązanie ani na dzisiaj ani na najbliższe kilkadziesiąt lat A co najważniejsze nie
jest ono skutkiem braku możliwości, ale wyłącznie brakiem woli politycznej aby chorobę
ASF szybko i radykalnie z kraju wyprowadzić.
Ustosunkowując się do tej kwestii prelegent zgodził się, że istnieje potrzeba depopulacji
dzików, ale jednocześnie stwierdził, ze nie ma możliwości wybicia wszystkich dzików
nawet w skali regionalnej. Dodał, że mimo iż niewątpliwie dziki są (i jeszcze długo będą)
ważnym wektorem rozprzestrzeniania się ASF, to ostatnich ponad 20 przypadków
nowych ognisk było spowodowane wyłącznie przez człowieka (nie dzika). Stwierdził, że w
Polsce jest bardzo wiele miejsc (np. targowisk), gdzie nielegalnie dochodzi do obrotu
świniami, co jest szalenie niebezpieczne. Jego zdaniem nie jest zgodne z faktami
ograniczenie się do kwestii dzików – funkcjonują w Polsce chlewnie w powybijanymi
oknami i otwartymi drzwiami 100 metrów od lasu, nie spełniające żadnych norm
bioasekuracji – to przynajmniej w równym stopniu co dzik przyczynia się do
rozprzestrzeniania się wirusa. Prof. Pejsak stwierdził, że dużym zagrożeniem dla
rozprzestrzeniania się wirusa ASF są setki tysięcy ludzi przemieszczjących się między
Polską, a Ukrainą. Zagrożenie to zwiększają kierowcy samochodów ciężarowych
kursujących na trasach Rosja, Białoruś – Europa Zachodnia.
Prelegent stwierdził, że aktualnie myśliwi dostają 300 zł za każdego odstrzelonego dzika,
co spotkało się z mocną reakcją dyskutujących stwierdzających, że myśliwi w Polsce są
zainteresowani „hodowlą” dzików, a nie ich odstrzałem. Ostatecznie osiągnięto
konsensus, że w błędny sposób rozliczane są pieniądze za odstrzelone dziki, otrzymują je
związki łowieckie, a nie sami myśliwi co sprawia, że nie mają oni motywacji do
rzeczywistego zwalczania problemu. Prelegent przyznał, że mimo liberalizacji prawa
nadal nie znaleziono skutecznej metody pozwalającej w efektywny sposób przeprowadzić
depopulację dzików. Wskazał również, że trzeba ostrej reakcji mieszkańców terenów
wiejskich w momencie, gdy zaobserwują sytuację nielegalnego handlu, czy nielegalnego
transportu trzody. Jak dotąd brak jest zdecydowanych reakcji na tego typu postepowanie.
Jest oczywistym, że zgłoszenie takie można zrobić, najczęściej post factum. Przy czym
dość często jest tak, że nielegalny handel „kwitnie” przez długi okres czasu, zazwyczaj
okazuje się że cała okolica doskonale wie kto go prowadzi, a jednak nikt nie zdobywa się
na zgłoszenie tego faktu odpowiednim władzom i urzędom. Skonkludował swoją
11
wypowiedź, że równie ważna jak depopulacja dzików jest budowa świadomości
zagrożenia i wiedzy w zakresie bioasekuracji.
W ramach dyskusji stwierdzano, że wszystkie podejmowane działania są mocno
opóźnione i przez to niemal zupełnie nieskuteczne. Wskazano, że trzeba było od razu
wybić dziki w obszarze przygranicznym i to skutecznie zapobiegłoby rozprzestrzenianiu
się wirusa ASF. Wskazano, że od 3 lat rolnicy, związki producenckie apelują o podjęcie
radykalnych działań i nic z tego nie wynika, gdyż środki finansowe lokowane są w
działania, które są kompletnie nieefektywne, a inne są pozorowane.
Dyskutujący zgodzili się, że uwagi które zgłaszają są kierowane do prof. Zygmunta
Pejsaka dlatego, że jest on najbliżej rządu i uważają, że ma on realną możliwość wpływu
na decydentów w tym zakresie. Dodając równocześnie, że nie mają zastrzeżeń do działań
inicjatywnych podejmowanych przez prelegenta.
W dyskusji wziął udział również członek KZPPTCH pan poseł Zbigniew Ajchler
działający w sejmowej komisji rolnictwa i komisji ochrony środowiska, prezentując
aktualny stan działań komisji. Zapewniając, że próbuje wszelkimi możliwymi środkami
przekazywać decydentom rozwiązania proponowane przez samych rolników. Dodał, że
niestety bardzo często zderza się ze ścianą. Zaapelował do zebranych o większe
zaangażowanie w forsowanie dobrych rozwiązań i występowanie możliwie jak najczęściej
na wszystkich możliwych forach lobbując za rozwiązaniami pozwalającymi na skuteczną
ochronę polskiego sektora producentów trzody chlewnej.
Dyskusję zamknął dr Marian Kapłon prezes KZPPTCH podsumowując 7 godzinne obrady
konkluzją wskazującą na konieczność podejmowania działań, których celem będzie szerokie
informowanie społeczeństwa o problemach, z którymi na co dzień zmagają się producenci, o
konsekwencjach zaniechań w tym zakresie. Zwrócił uwagę na konieczność wyjścia z
problemami na zewnątrz, akcji edukacyjnych. Zauważył, że słabością polskich producentów
trzody, ale również szerzej całego polskiego rolnictwa jest mała integracja branży, nie ma
jednej dużej organizacji, która miałaby spójny pogląd na sprawy rolnicze.
opracowanie:
Michał Thlon
12

Podobne dokumenty