Dziewięć sekund

Transkrypt

Dziewięć sekund
„Dziewięć sekund”
- Adam Zemełka -
Toruń 2008
1
OSOBY DRAMATU:
1.
2.
3.
4.
Bohaterka
Bohater 1
Bohater 2
Bohater 4
2
2
Scena zaciemniona. Na scenie Bohater 1. Mówi szeptem, zwrócony do publiczności.
BOHATER 1
Towarzyszy człowiekowi od zarania. Jest z nim od wczesnych stadiów ewolucji. Początkowo
związany był z magią. Uważano, że odstrasza duchy i złe moce. W starożytności wiązał się z
kultem bogów. Potem…
Pauza. Słychać kroki, rozmowy.
BOHATER 1 (pośpiesznie)
Potem przyszła śmierć.
BOHATERKA
I raz, dwa, trzy!
Światło rozjaśnia scenę. Z boku znajduje się nakryty białym obrusem stół. Na stole butelka
szampana, cztery kieliszki, cztery filiżanki. Na środku sceny, nieprzerwanie stoi Bohater 1. Do
stołu, tanecznym krokiem zmierzają Bohater 2 oraz Bohaterka.
BOHATERKA (żywiołowo)
Rumpa ram parum pam pam, parum pam pam, trara rara!
Bohater 2 całuje dłoń Bohaterki, odsuwa jej krzesło, a następnie czyni to samo z drugim
krzesłem, zwracając się do niewidzialnego Bohatera 4.
BOHATER 2 (odsuwając krzesło)
Pan pozwoli, Monsieour.
BOHATERKA (do Bohatera 1)
Bawimy się… hop, hop! Halo! Pan się nie bawi? Trzeba się bawić, no niechże pan się nie da
prosić!
BOHATER 2
To chyba ta refleksyjność. Pożera, zniewala, wypatrosza i porzuca. Jak ostatni żigolo.
BOHATER 1 (zwracając się w stronę Bohaterów, nerwowo)
Trochę kultury! Właśnie się bawię. Bawię się! Ba-wię!!!! (dalej, skacząc) Bal, bal, hopsa-sa,
hopsa-sa.
BOHATER 2
Refleksyjny. Ani przeproś.
BOHATERKA
A pan? (zwraca się do Bohatera 4) Pan się chociaż dobrze bawi?
Chwila ciszy.
BOHATERKA
Dobrze się pan bawi??!
3
Cisza.
BOHATERKA
Obraził się. Jeszcze tego brakowało. Jak milczy, to się na pewno bawi. Bo jakby się dobrze
nie bawił, to chyba by protestował.
Nagle rozbrzmiewają dźwięki zakłóceń radiowych. Bohaterowie są poruszeni. Milkną.
BOHATER 1
O, o słyszeliście? Zaczyna się. Może dziś będzie nieco lepiej. Nawet usiądę. U-sią-dę. Na -u.
Zbliża się do stolika. Następnie zasiada.
BOHATER 1
Krzesełko. Hops.
BOHATERKA (do Bohatera 4)
Mógłby pan nie przeszkadzać?! Oczekujemy.
BOHATER 2
Jak ohoho, oczekujemy.
BOHATER 1 (z dumą)
Nawet usiadłem z tego wszystkiego.
Bohaterka i Bohater 2 wyrażają zadowolenie.
BOHATERKA
No, tak, widzimy właśnie. Pan usiadł.
BOHATER 2
To już coś. Dzisiaj człowiek mało, co robi, częściej działa. Działa nieustannie, a robi coraz
mniej.
BOHATERKA
Dobrze powiedziane. Refleksyjność… ahh, doprawdy! Toast, nie śpimy, panowie, długa
nocka, długa, nie śpimy, chrapu chrapu!!! Toaścik.
Bohaterka nalewa szampana.
BOHATERKA (do Bohatera 4)
No, niechże się pan opanuje. Proszę nie pić. Zapomniał pan o regule? Pijemy „po”! Dobrze
mówię?
BOHATER 1 i 2
Ależ tak, oczywiście.
BOHATER 2
Wybaczamy, wybaczamy.
Ponownie rozbrzmiewają szmery. Bohaterowie milkną. Na ich twarzach widać oczekiwanie.
Po chwili napięcia słychać muzykę. Nagle podrywają się z miejsc.
4
BOHATERKA
Łoooł!
Tańczą parami. Najpierw Bohater 1 z Bohaterem 4, a następnie odbijają tak, że Bohater 2
tańczy z Bohaterem 4, a Bohater 1 z Bohaterką. Muzyka urywa się nagle. Bohaterowie
zastygają chwilę w bezruchu. Kiedy po chwili dobiegają ich ponownie szmery podchodzą do
stołu, a następnie zajmują miejsca.
BOHATER 1
Krótko. Poskąpiono dzisiaj.
BOHATER 2
Bywa.
BOHATERKA
Cóż zrobić. Tylko czekać. Nic więcej.
BOHATER 1
Tak, bo nawet cóż więcej.
BOHATER 2
Doprawdy, jak nic, to nic. Chociażbyś chciał coś, to nic.
BOHATERKA
Kaplica.
Bohaterowie spoglądają nagle na Bohatera 4. Wsłuchują się weń. Cisza.
BOHATER 1
No, słusznie mówi.
BOHATER 2
Jakom żyw, prawda.
BOHATERKA
Całkowita.
BOHATER 2
Prawda absolutna i święta prawda.
BOHATER 1
Niezachwiana i pół.
BOHATERKA
Ale prawda. W każdym calu.
Chwila ciszy. Bohaterowie mimiką wyrażają aprobatę dla słów Bohatera 4. Po chwili na ich
twarzach maluje się znużenie.
BOHATER 1 (biorąc do rąk cukierniczkę)
Panowie słodzą?
5
BOHATER 2
A jest cukier?
BOHATER 1
Ups, chyba nie ma.
BOHATER 2
W takim razie to bez różnicy. Poproszę całą paczkę.
Pauza.
BOHATER 1 (wskazując na Bohatera 4)
Cieszę się, że jest między nami ktoś taki jak ten pan.
BOHATER 2
Jakby inaczej, to koniec. A tak, choć nie początek, to jest jak jest.
Pauza.
BOHATERKA
No nie da się ukryć.
BOHATER 1
Ależ da i z nawiązką. Ukryć. Chować się. Nie. Myślę raczej o czymś... innym. Chodzi za mną
od paru dni idea berka. Może więc…
BOHATER 2
Zdaje się, że pan zupełnie raczył zdziecinnieć. Berek… rozumiem – szachy. Ale berek?
BOHATERKA
Szach i mat.
BOHATER 1
W skrócie – szmat!!! Hahaha, prawda, że dobre?? Szmat….
Widząc dezaprobatę bohaterów, milknie.
BOHATERKA
Ahh, powiada pan. Szmat. Życie to właśnie taki/taka/takie… szmat.
BOHATER 2
Pytanie w tym, szmat czego? O!!
BOHATER 1
Pytanie raczej w tym, czy czas idzie szybciej niż myślimy.
BOHATERKA
Jest pan wyjątkowo bezczelny. Takie rzeczy w towarzystwie.
BOHATER 2
Droga pani, zdaje się, nie rozumieć natury mężczyzn. A ja i owszem, owszem. Takie rzeczy
się wybacza. Nawet więcej.
6
Pauza.
BOHATER 1
A pani to zaraz z pyskiem. Kiedy nawet i ten pan się zgodził (wskazuje na Bohatera 4).
BOHATER 2
No, chciałem powiedzieć.
Światło gaśnie.
7
π
Scena zaciemniona. Cisza. Ze sceny dobiega tylko głos kobiety.
BOHATERKA
…szczególnie ważną rolę zajmuje w religiach kultur pierwotnych. Często są wykonywane
grupowo, w formie koła, innym razem w formie procesji, jeszcze innym razem w formie
korowodu. Wszyscy razem, pełna zgoda. Nikt nie protestuje.
Światło rozjaśnia scenę. Bohater 2 wyjmuje papierosa oraz zapalniczkę. Wkłada papierosa
do ust. Wznieca płomień w zapalniczce.
BOHATER 1
Sądziłem, że choć pan…
BOHATERKA
Że choć pan zachowa rozsądek.
BOHATER 1
Jak łatwo się pomylić.
BOHATERKA
Prosta dróżka.
BOHATER 1
A zatem pan również…
BOHATERKA
Tak, pan również…
BOHATER 1
Pali.
BOHATERKA
Pali. Również. Pan.
BOHATER 2
Skądże.
Bohaterka i Bohater 1 wskazują pytająco na papierosa.
RAZEM
A co to ma znaczyć, hm?
BOHATER 2
W owej podniosłej chwili, siedząc sobie beztrosko w tym jakże, doborowym towarzystwie
przy butelce znakomitego szampana rocznik bliżej nieznany, w najczystszej postaci nie palę.
Oto, drodzy państwo, nie palę. Więcej dosłowności!
BOHATER 1
Jakby się tak bliżej przyjrzeć, to i prawda.
8
BOHATERKA
No, gdyby zerknąć z profilu, faktycznie, akurat nie pali.
BOHATER 2
Palenie… zabija.
BOHATER 1
Powoduje raka i choroby serca.
BOHATERKA
Chorobę wieńcową.
BOHATER 2
Miażdżycę.
BOHATER 1
Minister zdrowia już nie pali.
BOHATERKA
Nie pal i ty.
Pauza. Konsternacja.
BOHATER 2
Jaka jest różnica między nie załadowaną spluwą a nie zapaloną fajką?
BOHATERKA
Zasadnicza, bez wątpienia.
BOHATER 1
Oczywista w każdym calu.
Bohaterowie spoglądają na Bohatera 4.
BOHATERKA i BOHATER 1
Całkiem słusznie.
BOHATER 2
Państwo pozwolą, że ich oświecę. Otóż różnica polega na tym, że za posiadanie nie
załadowanej spluwy możesz pójść do paki, a za fajkę, co najwyżej dostać w tyłek od starych,
a gdy masz odrobinę szczęścia i lata na karku, zniszczysz sobie uzębienie tak, że samym
wyziewem zabijesz, następnie grzybica zejdzie do gardła, potem zaatakuje krtań, dalej
przegryzie tchawicę i cały ferment zaleje oskrzeliki, dalej oskrzela, a po oskrzelach wraz z
ropą pójdzie do płuc. A potem to już z górki. Na sam dół.
Bohaterowie wyrażają niezadowolenie.
BOHATER 1
No tak, trafna metafora.
BOHATERKA
Jak jasna cholera.
9
Pauza.
BOHATER 1
Tak. Może wobec tego opo…
Rozbrzmiewają szmery zakłóceń radiowych. Bohaterowie milkną. Wyczekują.
BOHATERKA (do Bohatera 4)
Cicho! Pan zawsze w taki…
Bohaterowie uciszają Bohaterkę gestem. Szmery przechodzą w cichą muzykę.
BOHATER 1
No, drodzy państwo. Nastał moment.
Bohaterowie powstają. Przystępują do tańca. W takim samym układzie par jak poprzednio, z
jednakową wymianą partnerów.
Muzyka milknie.
BOHATER 1
Tak! Jestem pewien. Było dłużej! Nikt mi nie powie.
BOHATERKA
Wydaje mi się, że odrobinę. Może kilka sekund.
BOHATER 2
Tak. Kilka, góra dziewięć do dziesięciu sekund dłużej. Jedenastu jednak bym nie
zaryzykował.
BOHATER 1
Dziewięć sekund przy braku wpływu na cokolwiek to szmat, oto rzeczywisty szmat!
BOHATER 2
Szmat jak się patrzy. Szmat. Rach ciach, szmat kwiat.
Pauza. Spora konsternacja.
BOHATERKA
Podobno w Chinach żyje dużo ludzi.
BOHATER 1
Słyszałem.
BOHATER 2
Jeśli żyje, to i umiera. Takie życie.
BOHATER 1
Taka śmierć, chciał pan powiedzieć.
BOHATER 2
Nie. Chciałem powiedzieć – takie życie. Stosowność mej wypowiedzi to kwestia odrębna.
10
BOHATER 1
Jeśli to panu pomoże, nie poczułem się dotknięty.
BOHATERKA
Nie jest pan Chińczykiem.
BOHATER 1
Sądzę, że nawet gdybym nim był, potraktowałbym słowa tego pana z dużą rezerwą.
BOHATERKA
Gadanie…
BOHATER 1
Wyjątkowy z pani sceptyk.
BOHATERKA
Choć nie jestem sceptykiem, nie poczułam się urażona, jeśli to panu pomoże.
BOHATER 1
Jeszcze i czego. I pomyśleć, że wszystko przez Chińczyków.
Pauza. Bohater 1 podrywa się gwałtownie z miejsca, wywracając przy tym krzesło. Idzie na
środek sceny.
BOHATER 1
Nie mogę! Dłużej już nie mogę! Nic-a-nic, niac!
BOHATERKA
O co panu chodzi? Chce nas pan obrazić? A gdzie pańska kultura?
BOHATER 2
Proszę usiąść.
BOHATER 1
Za nic w świecie. Nie mogę już. I jeszcze ten pan – widzicie go?
Bohaterowie spoglądają na Bohatera 4.
BOHATER 1
Mam, co do niego spore wątpliwości. Jeśli niczego nie możemy być pewni, to i siebie
nawzajem również.
BOHATERKA
Naczytał pan się Hume`a albo Peirce`a.
BOHATER 2
To nieładne. (Pauza) Ale to prawda! (zrywa się z miejsca i podchodzi do Bohatera 1) Brak
krzty pewności. Wszystko odgórne. Jak spływ kajakowy. Kajaczki z nas, seniorita, kajaczki
pędraczki!
BOHATERKA (śmiejąc się)
Panowie raczyli oszaleć. A, co mi tam, zaszaleję. (wstaje z miejsca) Pan nie dołączy? (pyta
Bohatera 4) Nie? To nic. Proszę w takim razie posiedzieć. Najlepiej niech się pan zrelaksuje.
11
Bohaterka zbliża się do stojących Bohaterów.
BOHATERKA
A więc…
BOHATER 1
A więc…
BOHATER 2
A zatem…
Bohaterowie spoglądają ze zdziwieniem na Bohatera 2, który szybko poprawia się.
BOHATER 2
A więc…
BOHATERKA
Bunt. Buncik. Strajk. Strajczek. Garczek. (śmieje się)
BOHATER 2
Pani kpi. Pani kpi z naszego buntu. Niech panią jasna…
BOHATER 1
Malaria. Strach to malaria. Kpina cholera. Niepewność to dżuma. Co państwo sobie życzą?
Do wyboru, do koloru, asortyment, jak się patrzy.
BOHATERKA
A więc, 2 kilo malarii, 30 deko cholerki i ze 2 listki dżumy. Będzie na kanapki.
RAZEM
Smacznego!
BOHATER 1
W takiej sytuacji, siadam. (siada)
BOHATERKA
Uczynię to samo. (siada) Bolą mnie nogi.
BOHATER 2
A ja postoję. I nadam swemu staniu wymiar protestu. Niesamowitego protestu. Protestu
wszechczasów. Protestu wiecznego.
Pauza.
BOHATERKA
Ciekawe, czy usiądzie.
BOHATER 1
Zaiste… Co mu wisi poza członkiem?
Bohaterka wyraża zniesmaczenie
12
R
Ciemność. Słychać głos Bohatera 2.
BOHATER 2
W kole lub korowodzie. Do wyboru. Liczy się bowiem ciągłość. Koło ma swą symbolikę.
Nigdzie się nie zaczyna ani nie kończy. Stań się kołem, a poczujesz smak wieczności. Zrozum
koło, a postradasz zmysły. Co państwo sobie życzą?
Światło zapala się.
BOHATER 2
No, co też państwo?!!
BOHATEROWIE
Co?!
BOHATER 2 (wskazuje na Bohatera 4)
Toć, chyba ten pan umarł!
BOHATERKA
Rzeczywiście. Wygląda na nieżywego. Jak trup. Zbladł mocno.
BOHATER 1
Zaraz umarł. Przewrócił się. Może nieco zastygł, ale żeby od razu włączać w to śmierć?
BOHATER 2
Państwo tak to zostawią?
BOHATERKA
Siedzę przy stole.
BOHATER 1
Ja również przy nim zasiadam. Protestuję w dodatku. Pełnię dwie funkcje. Czego tu jeszcze
wymagać?
BOHATERKA
A pan? Pan też tak to zostawi?
BOHATER 2
Ja sobie wypraszam. Protestuję. Stojąc w oddaleniu o dziewięć, no dziewięć do dziesięciu
kroków od stołu. Jedenastu bym nie zaryzykował.
BOHATER 1
Umarł to umarł.
BOHATERKA
A więc już go nie ma.
BOHATER 2
W pewnym sensie.
13
BOHATER 1
Uznajmy zatem, że ten sens pozwala nam o nim zapomnieć.
BOHATERKA
Optymalne wyjście.
BOHATER 2
A jak to pan raczy wytłumaczyć?
BOHATER 1
Nie zamierzam. Na Boga, więcej dosłowności. Skoro już go nie ma, to nie ma. Zachowujmy
się, jakby zniknął.
BOHATERKA
Co najwyżej możemy czymś go przykryć.
BOHATER 2
Myślałem, że z pani to już zimna foka, a tu proszę.
BOHATER 1
Obrusem.
BOHATERKA
Doskonale.
Bohaterowie zdejmują ze stołu naczynia, a następnie okrywają Bohatera 4 lewą stroną
obrusa, który od spodu okazuje się być czarny. Obok nieboszczyka ustawiają szklankę, do
której wtykają zdjętą ze świecznika świecę.
Nagle rozbrzmiewa szum fal radiowych. Niepokój.
BOHATERKA
No, w takiej chwili. Trudno.
BOHATER 1
Chyba nadszedł czas, byśmy…
BOHATER 2
Tak, hymn. Musimy. Codziennie. A więc i dziś. Bez zrozumienia, ale dziś. Koniecznie. Jak
każdego dnia.
BOHATEROWIE (śpiewają po jednym wersie, po kolei)
Zależnie niezależni znajomo nieznani
Wolnością zniewoleni jak szczelnym uściskiem.
Głębia pomiędzy nimi zniewala i rani,
A na jej pianach oni – MY? - bliscy czym?... nazwiskiem
WSZYSCY (śpiewając, tańczą w kole, trzymając się za ręce )
Świat zaś mówi: "To - swoi, to kółko domowe,
To nasi!" przecież zawsze cudowni i szczerzy,
Tysiąc ludów, co rżną się przez wieki o krowę,
Choć każdy oczywiście w jedno Niebo wierzy!
(przy ostatnim wersie zatrzymują się, składając pobożnie ręce w czasie wypowiadania tekstu)
14
BOHATEROWIE
To miłość nas zapala miłość wypatrasza
Tumani nas tumanów nieobytych wiekiem
Pytając nas nie śmieszy lecz ciężko przestrasza
Jak można bez miłości pozostać człowiekiem?
WSZYSCY
Świat zaś mówi: "To - swoi, to kółko domowe,
To nasi!" przecież zawsze cudowni i szczerzy!
Tysiąc ludów, co rżną się przez wieki o krowę,
Choć każdy oczywiście w jedno Niebo wierzy!1
BOHATERKA
Nie podejdę już do stolika. Protestuję.
BOHATER 1
Ja także. Ale formę protestu jeszcze przemyślę.
BOHATER 2
Najodpowiedniejsza będzie pustka. Proponuję nie protestować w akcie protestu. Państwo
oponują?
Pauza.
BOHATERKA
Protestuję. Stanowczo przeciw panów bierności!
Wychodzi.
BOHATER 1
Ja także protestuję. Przeciw połowicznej aktywności!
Bohater wychodzi.
BOHATER 1
A ja...
Bohater 1 zbliża się do Bohatera 4. Klęka przy nim.
BOHATER 1 (do Bohatera 4)
Ja protestuję przeciw sobie. Że tu jestem. Z tobą. I że ty nie... (ostatnie słowo wypowie powoli
chyląc się ku Bohaterowi 4) protestujesz.
…
1
Parafraza fragmentu wiersza C. K. Norwida „Kółko”
15