NaszeMiasto.pl - Rzecznik Praw Dziecka
Transkrypt
NaszeMiasto.pl - Rzecznik Praw Dziecka
drukuj Pijany ojciec zostawił 4-latka w piaskownicy Poniedziałek, 22 czerwca 2009r. Zapłakanego małego blondynka znalazło w sobotę na placu zabaw przy pl. Hallera dwoje łodzian. Zbliżała się godzina dwudziesta. Właśnie zbierali się do domu ze swoim dzieckiem, gdy zobaczyli, że w piaskownicy płacze chłopczyk. Kilkanaście minut wcześniej widzieli, jak pijany mężczyzna przyprowadził dziecko na plac zabaw. Potem zniknął. - Łodzianie nie chcieli zostawić dziecka samego, więc zadzwonili na policję - wyjaśnia podinspektor Joanna Kącka z wydziału prasowego komendy wojewódzkiej policji. - Policjanci zaopiekowali się zapłakanym maluchem. Chłopczyk potrafił podać tylko swoje imię i pokazać na paluszkach, że ma cztery lata. Niestety, nie potrafił podać adresu. Wskazał tylko rączką rejon ul. 6 Sierpnia. Na miejsce wezwano pogotowie. Gdy lekarz zbadał Damianka, policjanci przeszli z dzieckiem całą ulicę 6 Sierpnia i jej wszystkie przecznice. Niestety, chłopczyk nie potrafił przypomnieć sobie, gdzie mieszka. W nocy między godziną 1 a 2 na policję zadzwoniła 21-letnia kobieta, która przedstawiła się jako matka Damiana. Miała zgłosić się na komisariat. Dotarła tam dopiero w niedzielę o godzinie 14, miała we krwi promil alkoholu. - Bardzo mętnie się tłumaczyła. Policjanci kazali jej przyjść w poniedziałek rano - mówi Joanna Kącka. - Sąd rodzinny zdecyduje, czy rodzinie jest potrzebny kurator. Sprawdzamy też, czy opiekunowie Damianka nie doprowadzili do narażenia go na utratę zdrowia lub życia. Opiekunom może grozić do 5 lat pozbawienia wolności. Damianek od soboty jest w Domu Małego Dziecka w Łodzi. Trafił do ośmioosobowej grupy. Spokojnie przespał dwie noce. Nie płakał, grzecznie bawił się z innymi dziećmi. Ani razu nie zapytał o mamę i tatę - tak jakby nie pierwszy raz został pozbawionych ich opieki. Za nieodpowiedzialnych rodziców zamierza się zabrać rzecznik praw dziecka. A roboty będzie miał sporo, bo statystyki dotyczące zaginięć i zaniedbań dzieci są przerażające. Fundacja Itaka policzyła, że spośród ok. 16 tys. osób, które zaginęły w Polsce w ubiegłym roku, ponad 4 tys. to dzieci. Tylko jednego dnia w styczniu policjanci z Łodzi poszukiwali dwóch chłopców. 14-latek z Polesia odnalazł się po sześciu godzinach u znajomego w Zgierzu. Z kolei 8-letni chłopczyk z Bałut samotnie błąkał się po jednym z marketów. Ojciec, który zgłosił zaginięcie syna, miał we krwi 2 promile alkoholu. Nie zawsze jednak takie zdarzenia kończą się szczęśliwie. W kwietniu stu policjantów i strażaków szukało dwulatka z Łęczycy. Wieczorem nurkowie wyłowili jego ciało ze stawu. Zdaniem Marka Michalaka, rzecznika praw dzieci, wszystkie te przypadki to dowód na to, że rodzicom brakuje kompetencji do wychowywania. I dlatego zamierza zorganizować dla nich kursy w tzw. szkołach dla rodziców. - W każdej profesji człowiek przygotowuje się poprzez szkołę, studia czy praktykę zawodową. Do bycia rodzicem nie potrzeba dyplomu. Szkoły dla rodziców powinny wspomóc ich pokazując różne drogi wyjścia czy unikania kryzysów wychowawczych - mówi Marek Michalak. Takie szkoły miałyby powstawać m.in. przy parafiach, ośrodkach pomocy społecznej i organizacjach pozarządowych. Rodziców do szkół mieliby kierować np. kuratorzy sądowi, ale udział w zajęciach nie byłby obowiązkowy. Lekcje byłyby darmowe. W szkole nauczyliby się opieki nad dzieckiem sprawiającym trudności wychowawcze, radzenia sobie w sytuacjach kryzysowych, np. po utracie pracy czy w chorobie dziecka. Organizacje pozarządowe przyklaskują pomysłowi. - Każda inicjatywa, która pozwoli zredukować zagrożenie zaginięcia dziecka ,jest pożądana. Musimy uczyć rodziców, jak opiekować się dzieckiem, by było bezpieczne - powiedziała Aleksandra Kiełczewska z Fundacji Itaka. Problem dostrzega też rząd. Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej ma już gotowy projekt ustawy o wspieraniu rodziny. Projekt kładzie nacisk na pracę z rodziną asystentów rodzinnych, aby tam, gdzie to możliwie, nie dopuszczać do odebrania dziecka. Nowe przepisy mają wejść w życie w przyszłym roku. M. Stańczyk, M. Witkowska