Untitled - Poezjem
Transkrypt
Untitled - Poezjem
Tymoteusz Karpowicz Dzieła zebrane tom 2. Biuro Literackie • Wrocław 2012 3 kopia artystyczna KOŁO TAŃCA MIŁOSNEGO i z miłości zdjęła chustkę z włosów potem zdjęła włosy poza chustkę potem co mogło przypominać włosy potem co niczego już nie przypominało zachodziła go ze wszystkich stron szyi potem szyja zachodziła w strony potem strony zachodziły w szyję potem stronom było już bez stron potem szyjom było już bez szyi była wesoła zrywała się z ciała potem ciało zrywała z ciała potem co mogło nie pamiętać ciała potem co niczego już nie pamiętało była ciągle taka sama jego jak nie jego była taka sama jak nie taka sama była już nie jego jak nie sama była już nie taka 34 oryginał PROSTE Z OBWODU kalka logiczna MODUS PONENDO TOLLENS wciąż wydajesz a nasiębiernie blask pęciny na pociętym wietrze lub wciąż bierzesz a wydająco jego pasma do ust przekrwione zatem mówisz rzecz bardzo prostą tylko w uchu na przestrzał zwiniętym kalka logiczna ILOCZYN ZBIORÓW przewiązana w pęcinach różańcem szatanica w rędzinach ciała szczodrze grzechem wysłana a pogórze plewe i niepalne na nią stosy naniosły boczne ze zgarnięcia w rozwarcie 35 kopia artystyczna TRÓJBRZEŻNA KOŁYSANKA (kosmogonia) w nie ustalonym dotąd niebie waha się promień jego matka w macierzystej gwieździe sama sobie ściele brzeg kołysanki sama sobie ssie pierś sama sobie podtrzymuje język sama sobie odbiera swój poród sama sobie zadaje płeć a potarta o nie swoje usta nie całuje już światła tylko spluwa w oczy znów samej sobie i zaplątana w pępowinę własną siekierą brzuch otwiera i siekierą zszywa mięsną arkę noego wciąż napastowana przez parzystego samca swe własne ramiona broni się na odlew swych ud a na prawo odcina im odwrót na bok a gdy rosną odjada boczne dzieci i nawarstwia na nie nawały wietrznej skóry a w tym huraganie nie ma w co włożyć szyi własnej widać jak odstaje z miejsca na uścisk jak ściśnięta przędzie go z wątków rozwarcia jak zgarnia szczupły zasób wieczności pod doczesny trzewik syna który na dwubrzeżnym świetle sam sobie ściele matkę i sam się dogryza swych własnych zębów za językiem którym wylizuje z łona swe własne urodziny potem spluwa w także wylizane z siebie własne źrenice i siekierę z lędźwi własnych dostaje i płata zastałą krew w miednicy serca za co przychwycony na własnym kainie podpala ogień bioder a gdy rośnie 60 oryginał ODSTAWANIE CIOSÓW kalka logiczna REGUŁA ODRYWANIA élan vital cwałuje bez portek na narowistej kobyle rodzaju jak się rzekło we wszystkie strony imiennicy swojej i zwierza niepodobna jeszcze na dobre dogodzić krzakiem i ogniem gdzie zalegną w sobie tożsami a z nadmiaru boków odstaną kalka logiczna PRZEKŁADALNOŚĆ naręcza pępowin wyrzuca się do kubłów gdyż susz z pępowiny jest bez treści pasza się zaczyna gdzie jedzenie się kończy widać to na trawie którą rozrąbują dwa płaskie ostrza ciał siekane danie ludzkie odkłada jedzenie za wargi gdy na głodzie leży 61 kalka logiczna METAROTACJE rozpraszające zgromadzenie zmysłów kość roznosi do środka a obiegająca te wszystkie zęby krew usta przywiera do wirującej poza sobą skóry 63 kopia artystyczna WIADOMOŚCI OD OJCA w imię ojca i syna wszyscy tu niepiśmienni a jeśli jak sprawdzisz co napiszą bez papieru i bukw matka zdrowa niepotrzebnie umarła mamy kłopoty z obejściem nie przyjmuje się na nowym brat ciągle chce tu robić złote ruble na czarnej rzodkwi ale jak ją odróżnić od białej wuj często wychodzi na drogę podobno patrzy w waszą stronę ale jak to zobaczyć otóż to z tym widzeniem się to najgorzej to hukamy ale też o tym nie słychać więc przesyłam to przez okazję nie bardzo wiem jaką a najlepiej przyjdź i sam zobacz 68 oryginał DOBIJANIE SIĘ DO POKRYWY kalka logiczna KONIECZNOŚĆ to potrzeba nawiązania luzów do wybiegu w szczerych gaciach całym prostym na pole zmierzchem barbarzyństwa reszta wiąże nas dostatecznie 69 kopia artystyczna PŁOWA ROZMOWA PO LESIE (ofladrowana) kończy się krew muszę się streszczać ufaj mi jestem z twojej niepamięci dumny po ogonie i kle wbitym szczerze aż do mego serca za marnotrawstwo braci zadeptanej rui pochyl swą sierść w stronę mego stygnącego karku być może wspólnym grzbietem ominie nas człowiek więc możliwie cicho nie wyjmy słyszę go ma napady odwracania co chwilę mijania 274 Ty m o t e u s z K a r p o w i c z dzieła zebrane 2 Redakcja • Jan Stolarczyk Skład i korekta • Anna Krzywania Opracowanie graficzne • Artur Burszta Projekt okładki • Wiesław Gołuch Druk i oprawa • Abc Wydane przy wsparciu • Miasta Wrocław Copyright © by Miasto Wrocław, Wrocław 2011 Copyright © by Biuro Literackie, Wrocław 2011 Biuro Literackie Przejście Garncarskie 2, 50-107 Wrocław tel. 71 346 01 42, [email protected] www.biuroliterackie.pl ISBN 978-83-63129-13-2 443