07 - II LO

Transkrypt

07 - II LO
Reportaż Literacki
Agnieszka Mazurek
II Liceum Ogólnokształcące im. M. Konopnickiej
22-400 Zamość, ul. Partyzantów 68
"Wojna-niszczycielska siła"
Wojnę można porównać do straszliwego żywiołu, czy ogromnej siły, która sieje
spustoszenie. Jest jak burza strzelająca piorunami, z wielkich aglomeracji zostawia
ruiny, a z małych wsi tylko popiół. Dosięga każdego, niezależnie od wieku, płci i
statusu majątkowego. Niszczy wszystko co stanie jej na drodze. Nie możemy
przewidzieć co się stanie, nie wiemy czy przeżyjemy kolejny dzień, a nawet kilka
nadchodzących godzin. Przyszłości nikt nie jest w stanie zobaczyć, zapisana jest
ona jedynie w gwiazdach, gdzie nie mamy możliwości aby ja dostrzec. Druga
Wojna Światowa była bardzo ciężkim okresem w życiu wszystkich polaków;
gnębiono ich, torturowana i na końcu prawie zawsze mordowano. Wielu
niewinnych ludzi zginęło z rąk Niemców, Rosjan a nawet własnych rodaków.
Dziesięć lat po zakończeniu wojny ludzie nadal nie mogli czuć się do końca
bezpieczni. W celu potwierdzenia nieprzewidywalności losu pragnę przytoczyć
fragmenty rozmowy i opowieści pani Alfredy Pyś z domu Karchut mieszkającej w
Łabuniach. Urodziła się w 1926 roku i już w wieku piętnastu lat była łączniczką w
Armii Krajowej pod pseudonimem "Miękka".
-Czy zechce pani opowiedzieć, którąś z historii rodziny?
-Oczywiście. W niedalekiej wsi mieszkał Józef Pyś, był to brat mojego obecnego
męża. Urodził się 26 maja 1926 roku w Wólce Panieńskiej. Jako bardzo młody
chłopak przystąpił do służby w Armii Krajowej pod dowództwem "Norberta".
Przyjął pseudonimy: "Śmigło" i "Ostry".
--Jak długo pan Józef walczył o wolność Polski?
-Już w roku 1945 został skazany na pięć lat więzienia za działalność dla Polskiego
Państwa Podziemnego. Po niedługim czasie aresztu został uwolniony przez oddział
"Urszuli". Po tym zdarzeniu nie poddał się i mimo wielu niebezpieczeństw chciał
nadal walczyć o wolność narodu. Wstąpił do oddziału zbrojnego WiN czyli
"Wolność i Niezawisłość". Pod dowództwem "Grzegorza" pełnił funkcje
szeregowego o pseudonimie"Jar". Ujawnił się 11 kwietnia 1947 roku, było to już
po amnestii. Pewien, że nic mu już nie grozi i w końcu jest bezpieczny, przestał się
ukrywać. Znów czuł się wolny, a tym samym szczęśliwy. Nikt jednak nie zna kolei
losu, tym razem również fortuna zakręciła swym kołem.Pomimo zwolnienia został
potraktowany jako wróg narodu i uznany za bandytę.
-Czy to znaczy, że ponownie trafił do wiezienia?
-Józef w jakiś sposób zdołał tego uniknąć, ale przez około cztery lata musiał się
ukrywać. Trzydziestego grudnia 1950 roku został wydany za nim list gończy. Miał
narzeczoną, którą bardzo kochał i ufał jej bezgranicznie, gotów był zrobić dla niej
wszystko. Zorganizowała 18 grudnia 1951 roku spotkanie z nim. Szczęśliwy, że
znów ujrzy ukochaną zaryzykował swoje bezpieczeństwo i przybył na miejsce.
Zgubna była dla niego ta miłość, ponieważ na spotkaniu został otoczony przez
Organ Bezpieczeństwa. Po raz kolejny chwile, które miały być radosne stały się
koszmarem. Jednak w tej historii nie najgorsze jest to, że zdradziła go narzeczona.
-Jak to? Pojmali go czy stało się coś jeszcze?
-Józef w obawie o swoje bezpieczeństwo zawsze nosił przy sobie granat. I tym
razem również miał go w kieszeni. Osaczony, nie chcąc się poddać, odbezpieczył
ładunek. Wolał zginać niż poddać się bez walki, wolność była dla niego ważniejsza
niż życie. Rozszarpany przez wybuch, zginął na miejscu, lecz rodzina nadal nie wie
gdzie znajduje się jego ciało. Wprawdzie istniało przekonanie, że datą śmierci
Józefa był rok 1950, jednak odtajnione w marcu 2014 roku akta z IPN w Lublinie
wykazały datę 1951. Miał tylko 24 lata, to nie jest wiek, w którym się umiera.
Jednak Bóg chciał inaczej, dlatego zabrał go tak wcześnie.
Historii opisujących przemijanie czy nieprzewidywalność losu jest mnóstwo,
spotykamy się z nimi na każdym kroku. Choćby śmierć dziewczyny przechodzącej
przez przejście dla pieszych. Nieodpowiedzialny kierowca jadący z ogromna
prędkością zabił osobę, którą miała przed sobą całe życie. Inny przypadek to
sparaliżowana kobieta, na którą spadł skaczący z siódmego piętra samobójca.
Każdy mógł w tej chwili iść chodnikiem, ale była to właśnie ona. Gdyby szła 10
sekund wcześniej nadal byłaby w pełni sprawna. Niezbadane są wyroki Pańskie,
dlatego powinniśmy kochać swoich bliskich jak najmocniej i najgoręcej, ponieważ
nie mamy pewności, że zobaczymy ich za kilka godzin. Powinniśmy pokazywać
swoja miłość i troskę, żegnać się ze sobą tak jakbyśmy mieli tej osoby już nigdy
nie zobaczyć. Należy zawsze żyć jakby miało nie być jutra i cieszyć się dniem
dzisiejszym.
Istotę przemijania doskonale odzwierciedlają słowa Ruperta Mayera: "Wszystko
tak szybko przemija i nim się spostrzeżemy, dobiliśmy już kresu życia".

Podobne dokumenty