Którêdy 10 - Albertynki

Transkrypt

Którêdy 10 - Albertynki
A ON
TYLKO ZMARTWYCHWSTAŁ....
przywracać nadzieję ubogim
„Kto jest tym ubogim? Odpowiedź narzuca się jakby spontanicznie: Ubogim
jest ten, kto nie ma pracy, nie ma pieniędzy, ten, którego dzieci idą głodne do
szkoły, kto nie ma za co wykupić leków itd. Zauważmy jednak, że tego rodzaju
biedni bardzo często są pełni nadziei. Ten spodziewa się, że znajdzie miejsce pracy, tamten, że jego dziecko otrzyma posiłek w szkole, że pozyska potrzebne leki.
Często ci ludzie są pełni nadziei, bo obrali Boga jako najwyższe dobro. I my stajemy się wobec nich wykonawcami nadziei.
Są jednak wokół nas ludzie biedniejsi niż ci, którzy mają za mało pieniędzy. Są
ludzie do wszystkiego zniechęceni, których nic nie cieszy, którzy nie widzą przyszłości, a za wyświadczone im dobro nawet nie podziękują. Pełni są pretensji do
wszystkich, nie widzą perspektywy, nie obchodzi ich jutro, nie szanują samych
siebie. Są prawdziwie biedni, bo nawet nie pragną nadziei.
Przypatrzmy się nadziei objawionej w Chrystusie […]. To On na krzyk Piotra:
"Panie, ratuj!" podał mu ratującą dłoń. To Jezus - wobec bezradności Apostołów nakarmił tłumy na pustkowiu. To Chrystus przywrócił wzrok niewidomym, którzy
pełni nadziei o to błagali. Z kolei rzymski setnik z taką nadzieją prosił Chrystusa
o uleczenie sługi, iż uważał za zbyteczne prowadzić Mistrza do swego domu. Chrystus był nadzieją w relacji do Boga, a nie do polityki. […] Nawet uczniowie idący
do Emaus byli załamani, mieli bowiem nadzieję na odbudowę potęgi militarnej
Izraela, a On tylko zmartwychwstał! Chrystus głosi Dobrą Nowinę o zbawieniu,
i to jest Wielka Nadzieja.”
[z życzeń Sekretariatu Episkopatu Polski na rok 2006]
MEDUZY__________________________________________________
Pewien mężczyzna wyszedł na brzeg oceanu i zobaczył, że przypływ wyrzucił na piasek tysiące meduz, które teraz schną w promieniach słońca i giną. W
oddali dostrzegł starego człowieka, który szedł plażą, schylał się, podnosił meduzy
i wrzucał je do wody. Podszedł do niego i zapytał: ”Po co marnujesz czas? Jest ich
tak wiele, że nawet jeśli uratujesz kilka, twój wysiłek nie ma żadnego znaczenia.”
Stary człowiek wziął trzy meduzy i wrzucił je, jedną po drugiej, z powrotem do
morza. „No cóż – powiedział – te trzy dzisiaj nie umrą. Dla nich to ma znaczenie.”
Mateuszek nie mógł doczekać się, kiedy skończy lat siedem i pójdzie
do szkoły (jeszcze nie było zerówki). Gdy już zakosztował tego
NIE DAJ
szczęścia przez tydzień, oświadczył kategorycznie, że więcej nie
SIĘ…
pójdzie. Ponieważ żadne argumenty nie mogły go przekonać, matka
powiedziała, że wezmą ją do więzienia, jak nie będzie chodził. To go
złamało. – No to pójdę. Na jak długo? – No... na 8 lat. – A potem? – Potem...
potem będziesz chodził do szkoły średniej. – Jak długo? – No... 4 lata. – A potem?
– Potem... potem będziesz chodził na studia. – Jak długo? – No... najmniej 5 lat. –
A potem? – Potem... potem będziesz chodził do pracy. – Jak długo? – No... do
emerytury. Mateuszek złapał się za głowę: - ALE SIĘ DAŁEM WROBIĆ!
Odpowies. Agnieszka Koteja, [email protected] [0-18/20-125-49]
dzialni br. Marek Bartoś, [email protected] [0-12/42-95-664]
Któredy
?
10
2006
ŚWIĘTY O ŚWIĘTYM
Czy ten artykuł będzie ciekawy? Hm. Czy w jakikolwiek
sposób pokazuje nam drogę, którędy iść? O, tak! Tym razem jednak nie chodzi o przyszłość naszych dzieł, lecz
o przyszłość prac podejmowanych w celu lepszego poznania
Brata Alberta. Warto docierać do tekstów źródłowych
i sprawdzać informacje, które czasem powtarzamy nie zdając sobie sprawy, że nie ma pewności, czy nie są one tylko
domysłem. Do wielu nie zdołamy dotrzeć, ale i tak próbujemy, na ile to możliwe, zbliżać się do prawdy. [s. A.]
BR. MAREK
BARTOŚ
O. Rafał
Kalinowski
a Brat Albert
O związkach św. Brata Alberta ze św. Rafałem Kalinowskim piszą niemal
wszyscy biografowie Ojca ubogich. Mówi się tam o przyjaźni, o „serdecznym, braterskim wprost uczuciu” (O. Bernard od Matki Bożej, Duchowość Brata Alberta,
Kraków, 1938 r, s. 162). Przeor z Czernej miał podsunąć Bratu Albertowi pomysł
założenia klasztorów pustelniczych (S. M. Kaczmarzyk, Trudna miłość. Kraków
1990, s. 65), aby tam bracia i siostry odnawiali swe siły duchowe i fizyczne nadszarpnięte trudami posługi w przytuliskach. Ojciec Bernard podaje nawet wypowiedzi – świadectwa „świętego o świętym” (o. Rafała Kalinowskiego o Bracie Albercie – O. Bernard, s. 250). To właśnie ten autor pracy o duchowości Brata Alberta pierwszy wskazuje na interesujące nas relacje między świętymi powstańcami.
Spowiednik Ojca ubogich, o. Czesław Lewandowski nic na temat tych relacji nie
wspomina. Pisząc na przykład o motywach powstania albertowych pustelni powołuje się na dziedzictwo św. Franciszka z Asyżu oraz na osobiste doświadczenia
Adama Chmielowskiego. Pojawia się więc zasadniczy problem ukazania źródeł
informacji na temat znajomości obu świętych. Żaden z biografów Brata Alberta
niestety tych źródeł nam nie podaje. Prawdopodobnie autorzy ci korzystali z opracowania o. Bernarda. Tu jednak również źródło, nieraz bardzo szczegółowych informacji, nie zostało podane. Być może jest nim jakaś, niestety nieznana nam,
tradycja ustna przekazana w zakonie karmelitańskim. O istnieniu takiej tradycji
nie ma jednak żadnej wzmianki.
Czy istnieją więc jakieś udokumentowane świadectwa tak ważnej dla wielu biografów Brata Alberta znajomości z o. Rafałem? Okazuje się, że posiadamy pewne
dokumenty (czasem uwierzytelnione odpisy dokumentów), które wprawdzie
w nader oszczędnych słowach, ukazują jednak wyraźnie wzajemne relacje między
obu świętymi. Są nimi listy o. Rafała Kalinowskiego. O. Czesław Gil OCD we wstępie do czterotomowego wydania listów o. Rafała pisze: W listach odnajdujemy
dyskretne wzmianki o wybitnych osobistościach, które korzystały z rady o. Rafała. Chodzi tu głównie o biskupa Albina Dunajewskiego, który zabiegał o odnowę diecezji krakowskiej, o Brata Alberta Chmielowskiego, o Jadwigę Zamoyską,
założycielkę Szkoły Gospodarstwa Domowego w Kuźnicach, o działalność
ks. Stojałowskiego (Józef Kalinowski - O. Rafał od św. Józefa OCD, Listy t. II,
Wydawnictwo OO. Karmelitów Bosych 1985, s. 14.).
W wydanym przez o. Cz. Gila zbiorze listów o. Rałała Kalinowskiego zawarte są
cztery listy, w których są krótkie wzmianki odnoszące się do Brata Alberta i założonego przez niego dzieła. Trzy z tych listów (do m. Michaliny Łabędzkiej, felicjanki1) nie zachowały się w oryginale, lecz jedynie istnieją ich uwierzytelnione
odpisy. Natomiast zachował się oryginał listu do o. Wacława Nowakowskiego,
kapucyna.2
Z listów tych wynika, że:
3) O. Rafał interesował się także prowadzonym przez Ojca ubogich dziełem.
Do m. Michaliny Łabędzkiej, felicjanki
Wadowice, 19 kwietnia 1894
J.M. Pax Christi!
„Przewielebna Matko,
Nie ruszam się z Wadowic, chyba że zdarzy się nadzwyczajny
wypadek. – Niech Matka będzie łaskawa dostarczyć mi statutów zakładu wielebnego Brata Alberta. Co to za zgromadzenie
zwane „Serafitki” w Oświęcimiu? (...).
list 787; s. 366
4) Trudny natomiast do interpretacji jest fragment z listu do o. Wacława Nowakowkiego. Pośrednio jednak wnioskować można z niego o rodzaju znajomości
łączącej obu świętych.
1) W roku 1886 o. Rafał spotkał się z Bratem Albertem w Czernej.
Do o. Wacława Nowakowskiego, kapucyna
Do m. Michaliny Łabędzkiej1, felicjanki
Czerna, 21-y marca 1896
„(...) Był u mnie dzisiaj br. Albert. (...)”
Wadowice, 29 VI [1]897
J.M. Pax Christi!
list 894; s. 458
2) W roku 1894 św. Rafał pośredniczył w przyjęciu do założonej przez Brata Alberta wspólnoty dwóch kandydatek.
zbawieniem?]
Do m. Michaliny Łabędzkiej, felicjanki
Wadowice, 16 kwietnia 1894
J.M. Pax Christi!
list 970, s. 529
„Wielebna Matko,
Bóg zapłać bardzo za wyprawienie tych dwóch stworzeń do Brata Alberta, zostały przyjęte; oby wszystko A.M.D.G. (...)”
list 786; s. 365
[A.M.D.G. = AD MAIOREM DEI GLORIAM – na większą chwałę Boga]
M. Michalina - Julia Łabędzka, (1829 – 1912), do zgromadzenia ss. felicjanek
wstąpiła w r. 1859 w Warszawie. Po kasacie zgromadzenia w Królestwie, została
przełożoną Zakładu Św. Heleny we Lwowie. W r. 1870 wystąpiła ze zgromadzenia,
ale po trzech latach wróciła do niego, pracując w Krakowie i Lwowie. O. Rafał,
będąc jej kierownikiem duchowym, uwolnił ją od choroby skrupułów.
2 O. Wacław - Edward Nowakowski (1829 – 1903), pseudonim literacki
Edward z Sulgostowa; w 1860 r. wstąpił do kapucynów; członek władz organizacji
Czerwonych w Lubelskiem, aresztowany w Lublinie w 1863 r., skazany na karę
śmierci, ułaskawiony i zesłany na Syberię, od 1873 r. mieszka w Krakowie, w 1880
r. wyświęcony na kapłana; pozostawił dużą spuściznę literacką. Z czasem stał się
niewątpliwie największym przyjacielem Józefa Kalinowskiego.
1
Wacławie Najdroższy,
Dziennik zwracam; ale jaką drogą „były przeor” [= o. Rafał]
doń trafił? Br. Alberta zaś nigdy nie kształcił. Co do wycieczki
do Czerny – „quid ad salutem?” [=(łac.) jaki to ma związek ze
Ojciec Czesław Gil w biografii Rafała Kalinowskiego (Kraków 1984 r.) powołuje
się na relację ks. Henryka Pydynkowskiego, jezuity (AWP, Wspomnienie ks. H.
Pydynkowskiego SJ), dobrze znającego zarówno Brata Alberta jak i o. Rafała. Z relacji tej wynika, „że ich kontakty były bliższe i łączyła ich przyjaźń” (s. 314).
Posiadamy jeszcze jedno świadectwo, choć jak sądzę, potrzebujące pewnej weryfikacji. Myślę tu o zamieszczonej na łamach „Głosu Brata Alberta” relacji
ks. Wojciecha Krzeptowskiego, który przytacza wspomnienia porucznika Ludwika
Nowakowskiego, znajomego Brata Alberta i o. Rafała jeszcze z czasów powstania.
Według tych wspomnień spotykali się oni zazwyczaj w klasztorze w Czernej lub
w Chrzanowie u przyjaciela pana Ludwika, Ignacego Bieńkowskiego („Głos Brata
Alberta”, Kraków, marzec – kwiecień 1937 r., nr 2, s. 41 nn).
Wydaje mi się, że zagadnienie relacji jakie łączyły św. Brata Alberta i św. Rafała
Kalinowskiego wymaga głębszego zbadania. Warto by na przykład zapoznać się ze
Wspomnieniami o. Henryka Pydynkowskiego, zbadać związki z działalnością Brata Alberta m. Michaliny Łabędzkiej, felicjanki, czy też dotrzeć do Dzienników
o. Wacława Nowakowskiego, na które w jednym ze swoich listów powołuje się
o. Rafał (list 970).
br. Marek Bartoś, alb.