Pobierz PDF - Kazimierz Dolny

Transkrypt

Pobierz PDF - Kazimierz Dolny
O Mięćmierzu z Bartłomiejem Pniewskim
Wieś Mięćmierz jest jednym z ważnych miejsc na festiwalowej mapie Dwóch Brzegów. O roli społeczności
Mięćmierza i klimacie tego miejsca z Bartłomiejem Pniewskim rozmawia Joanna Bąk.
Jak rozpoczął Pan swoją działalność w Mięćmierzu?
Bartłomiej Pniewski: Zaczęło się to bardzo dawno temu, bo w 78. roku
zakupiliśmy tutaj chatkę. Od tego momentu związaliśmy się z Mięćmierzem. Należę do grupy pierwszych
osadników, którzy przeprowadzili się z miasta i osiedlili w Mięćmierzu. Na początku byliśmy tu jedynie wakacyjnie
i weekendowo, ale już od paru lat mieszkam tu na stałe. To było moje marzenie
on spełnił. Gdy się przeprowadziłem, to postanowiłem tu także działać twórczo. Ale jak działać?
pytanie
Chciałem wykorzystać także potencjał, jaki posiadają twórcy związani z Mięćmierzem. Bardzo ważne było
skierowanie uwagi mieszkańców na to, co robimy i odnalezienie sposobów, dzięki którym jako twórcy jesteśmy w
stanie zaprezentować im swoją działalność, by uznali, że jest to interesujące z ich punktu widzenia. To jest
najważniejsze. Na wernisaż, gdzie zdjęcia pokazujemy w zwykłej stodole, którą miejscowi znają od lat i wiedzą o
przygodach i legendach, jakie się z nią wiążą, w tej chwili przychodzą ludzie, żeby zobaczyć tam wystawę
artystów-malarzy klasy światowej, absolutną kadrę malarstwa Polskiego czy wysłuchać koncertu Chopinowskiego.
Wzruszające jest to, że o ile my na koncerty ubieramy się w miarę swobodnie, to wiejskie kobiety zakładają
najlepsze suknie i chusty, w których chodzą do kościoła. W ten sposób szanują fakt, że biorą udział w
wydarzeniach kulturalnych. Zaskakujące jest to, jakie rozmowy możemy prowadzić z tymi ludźmi, którzy przestają
się krępować swojej osobistej wrażliwości i zaczynają z nami rozmawiać o tym, co widzą, co czują. To wspaniałe
móc poczuć, że się trafiło w duszę sąsiadów. Oni zapewne mieli tę potrzebę, tylko nie była ujawniana.
Jak to się dzieje, że Mięćmierz żyje sztuką?
B.P.: To wszystko, co już od czterech lat tutaj kontynuujemy wynika z tego, że wraz z Tomkiem Sikorą jesteśmy
animatorami działań w Mięćmierzu. Ponieważ jestem tutaj na okrągło przez cały rok, mam więcej możliwości
działania na miejscu, komunikowania się z władzami, z ludźmi. To jest dobry układ
przeprowadzamy burzę mózgów, co chcielibyśmy zrobić, a potem tu funkcjonujemy i realizujemy się w działaniu.
Co będzie się tutaj działo w najbliższym czasie?
B.P.: W tym roku będzie bardzo atrakcyjny program
wynikają kolejne pomysły. Można zaobserwować bardzo dobry rezonans. W ubiegłym roku na koncert
chopinowski, który organizowaliśmy tutaj w związku z wystawą i promocją albumu chopinowskiego Tomka
Sikory, przyszło wiele osób. Pojawił się także burmistrz Kazimierza i oczywiście wiejska społeczność Mięćmierza.
W jaki sposób działania w Mięćmierzu są powiązane z Festiwalem Dwa Brzegi?
B.P.: Już od czterech lat jako silna grupa z Mięćmierza, bierzemy udział w Festiwalu Dwa Brzegi. W tej chwili
wydaje mi się, że z pełnym uhonorowaniem, bo znajdziemy się w katalogu jako współorganizatorzy, a nie jako
wydarzenia przypadkowe funkcjonujące tuż obok. Dlatego też odnoszę wrażenie, że ten rok będzie przełomowy.
Zresztą samo pokazanie stworzonych przez nas faktów jest równie ważne. Pozostaje ślad, że koncerty, wystawy
się odbyły. Jeżeli ma się dorobek, to już można pójść dalej. Tylko ten pierwszy etap trzeba pokonać o własnych
siłach, pokazując że to, co się robi jest wartościowe.
Czy takie twórcze działania wzbudzają wrażliwość mieszkańców Mięćmierza?
B.P.: Zdecydowanie tak.
Czy nie jest to trochę praca u podstaw?
B.P.: Rzeczywiście ważny jest też aspekt edukacyjny. Przez uczestnictwo w wystawach, koncertach mieszkańcy
czerpią twórczą energię dla siebie
Strona 1/3
było dla nich niedostępne, staje się zrozumiałe, oswojone
wsłuchuję się albo oglądam. Nie myślą już, że jacyś dziwni ludzie przyjechali z dużego miasta, by odprawiać
swoje tajemnicze rytuały. To nie jest tak
ludziom, przez co staje się to pobudzające także dla nas. Wciąż zastanawiamy się, w jaki sposób można trafić do
tutejszej młodzieży, by ją oswoić z kreatywnymi działaniami. Generalnie nie chodzi o to, by wywierać naciski i
ciągnąć ich na siłę ale o to, by obudzić w nich potrzebę jakiejkolwiek działalności kreatywnej, żeby oni zrozumieli,
że każdy człowiek może tworzyć i że oni też mają taką szansę.
W tej chwili głowimy się nad tym, jak animować tutejszą młodzież. Przeprowadziliśmy dwie próby i obie okazały
się nieudane. Wynikało to z wielkiej rezerwy, którą mieli zakodowaną. Młodzi chłopcy nie chcieli uczestniczyć w
zdarzeniach kulturalnych, bo bali się opinii rodziców.
Co motywuje Pana do działania?
B.P.: Dla mnie to jest duża frajda. Mam taką pasję zarażania innych pasją. Zarówno mnie jak i moich przyjaciół
nie trzeba namawiać, by wymyślać drogi postępowania i podejścia do tych ludzi, by ich wciągnąć i rozwijać tu
działalność kulturalną.
Dzięki ludziom takim jak Pan przestrzeń nabiera nowych znaczeń. Zarówno mięćmierski płot jak i stodoła zostały
twórczo zagospodarowane i funkcjonują jako galeria sztuki współczesnej Klimaty. Czy kolejne miejsca również
będą adaptowane właśnie w taki sposób? Jak wygląda ten proces?
B.P.: Dzieje się to samoistnie. Posiadłość Tomka Tatarczyka kupili młodzi ludzie, którzy chcą zachować dom
Tomka jako dom malarza. Dzięki temu służy sztuce nadal. Pierwsza wystawa odbyła się w rocznicę śmierci
Tomka. Kilka dni temu zostałem poproszony o to, by koniecznie podczas Festiwalu Dwa Brzegi odbyło się tam coś
ciekawego. Intensywnie poszukuję tematu. Zagospodarowana przestrzeń się poszerza
płocie, wspomniany dom malarza, dom pracy twórczej mamy jeszcze kilka ogrodów, w których też wystawiamy
prace
nimi powiewa tworząc niesamowitą scenerię.
Czy czuje się Pan tutaj jak u siebie?
B.P.: Tak, nawet bardzo. Moja reakcja jest zaskakująca, gdy muszę jechać do Warszawy. W momencie, gdy
zbliżam się do jej granic, to już mam ciarki na plecach i myślę o tym, jak stamtąd uciekać. Uważam, że dzisiejsza
Warszawa, jak i każde duże miasto powinna służyć młodym ludziom do rozpoczynania przyszłych karier. Jednak
nie należy siedzieć tam za długo. Oczywiście warto zdobyć doświadczenie w różnych organizacjach, w zabieganiu
wielkomiejskim, ale potem należy się odsuwać, by ratować siebie samego.
Skąd Pan czerpie siłę aby animować, tworzyć, działać tak aktywnie również dla lokalnej społeczności?
B.P.: Sił to jeszcze starcza. Rozmowy z Tomkiem czy z innymi kolegami
To daje pierwotny napęd. Mam też duże doświadczenie w działalności społecznej, więc daję sobie radę. Myślę, że
to jak Pani zauważyła, ten towarzyszący stodole pensjonacik nie bez powodu nazwałem domem pracy twórczej.
Nie reklamuję go, gdyż boję się przypadkowych osób, które przyjechałyby tutaj nie doceniając tego miejsca.
Wolę, jak rozchodzą się wiadomości drogą poczty pantoflowej. W zasadzie w naturalny sposób to się
ukształtowało, że gośćmi tego pensjonatu też są twórcy. Były już tutaj pisane książki, scenariusze, był
przygotowywany spektakl operowy do opery paryskiej.
Atmosfera Mięćmierza jest niezwykła. Tworzy ją zarówno przyroda jak i ludzie
bardziej nieuchwytnych, niewyrażalnych.
B.P.: Ma Pani rację
ale one chcą w nich uczestniczyć. Tak było chociażby z koncertem Grzegorza Turnaua, który grał w stodole dla
niewielkiej publiczności. Chodzi o to, że on chciał grać dla ludzi, którzy przyszli go posłuchać. To chyba taka
szczególna kameralność sprawia, że każdy, kto tutaj raz się pojawi pragnie tu wrócić.
Rozmowę zaczerpnięto ze strony www.dwabrzegi.pl
Strona 2/3
Strona 3/3
Powered by TCPDF (www.tcpdf.org)