PDF (In Polish)

Transkrypt

PDF (In Polish)
Diametros nr 6 (grudzie 2005): 147 – 164
W stron autonomicznej teorii poznania*
Józef D bowski
I.
Czy epistemologia jest nauk ?
I.1.
Zaczn od kwestii elementarnej. Zawsze były, i s tak e dzisiaj, rozmaite
koncepcje poznania naukowego (ew. wiedzy naukowej czy nauki). Na to godz
si wszyscy lub prawie wszyscy. Zró nicowanie stanowisk w kwestii sposobu
rozumienia (pojmowania) nauki dostrzega tak e prof. J. Wole ski. Zarazem
jednak prof. J. Wole ski nie s dzi, by warto było kruszy kopie w obronie jakiego
wyró nionego wzorca bada
charakteru docieka
naukowych (nauki) lub z powodu nienaukowego
epistemologicznych, przy czym obstaje, wpada w jakie
szczególne zas pienie.
Z kolei moim zdaniem sytuacj najbardziej po
dan i chwalebn jest taka,
gdy o wielo ci i ró norodno ci wzorców poznania naukowego (bo faktu ich
wyst powania tak e nie zamierzam kwestionowa ) decyduj przede wszystkim
wzgl dy rzeczowe. Mówi c krótko: wiele jest koncepcji wiedzy naukowej i wiele
jest ró nych dyscyplin naukowych, poniewa
wiele jest ró nych dziedzin
przedmiotowych, poniewa te dziedziny s wzajem do siebie nieredukowalne i
poniewa zbadanie tych dziedzin wymaga u ycia odpowiednio zró nicowanych
narz dzi poznawczych. Ka da nauka tedy, je li istotnie zmierza do osi gni cia
rzetelnej wiedzy o badanych w niej przedmiotach, powinna te dziedzinowe
osobliwo ci uwzgl dnia . Innymi słowy, ka da nauka winna post powa zgodnie
z dyrektyw , według której sposób poznania czego (metoda) zawsze winien by
odpowiednio dostosowany (i to w stopniu mo liwie maksymalnym) do sposobu
istnienia oraz formalnej i materialnej charakterystyki tego czego (tj. badanego
przedmiotu).
* W zwi zku z pa dziernikow debat Naturalizm i epistemologia oraz tekstem wprowadzaj cym
prof. Jana Wole skiego Metateoretyczne problemy epistemologii.
147
Józef D bowski
W stron autonomicznej teorii poznania
Sprzeniewierzeniem si wymienionej dyrektywie (i tym samym wzgl dom
rzeczowym) b dzie zatem sytuacja, w której pewne nauki (np. fizyka czy biologia)
albo grupy nauk (np. matematyczne lub przyrodnicze) b d ustanawia (okre la ,
wyznacza ) powszechnie obowi zuj cy wzorzec naukowo ci i naukowy kanon.
Jak wiadomo, w takich wypadkach dochodzi zwykle do wytworzenia
charakterystycznych „izmów” typu: „logicyzm”, „matematycyzm”, „fizykalizm”,
„biologizm”, „psychologizm”, „socjologizm”, „komputacjonizm”, „kognitywizm”
itp. Przede wszystkim jednak dochodzi wtedy do próby niepotrzebnego
zacie nienia poj cia naukowo ci i do przesłoni cia (zdominowania) wzgl dów
rzeczowych przez wzgl dy innej natury, np. metodologiczne, technologiczne,
utylitarne, a czasami tak e ideologiczne albo wiatopogl dowe.
Przypuszczam, i
ten sam lub podobny mechanizm kryje si
tak e za
wytworzeniem ró nych odmian scjentyzmu i naturalizmu. W swoim czasie
mechanizm ten został dobrze opisany przez K. Ajdukiewicza, który tego typu
uzurpacj definiował jako wyra n posta dogmatyzmu normatywnego i dogmatyzmu metodologicznego1. Powstaje pytanie, czy – i ewentualnie w jakim stopniu
– przypuszczenie to jest uprawnione? Powtórz , i chodzi o przypuszczenie, i
naturalizm (w ró nych jego ontologicznych i metodologicznych wariantach) jest
prób zmonopolizowania docieka naukowych przez jedn filozoficzn doktryn
i jedn metodologiczn strategi (metod ), a wskutek tego mo e by wystawiony
na zarzut dogmatyzmu – dogmatyzmu normatywnego i dogmatyzmu metodologicznego (w sensie okre lonym przez Ajdukiewicza)2.
Oczywi cie, tak jak w obr bie samej nauki (poznania naukowego, wiedzy
naukowej) wyró niamy ró ne nauki i ró ne rodzaje nauk (w tym tak e ró ne
metodologiczne typy nauk), tak równie w obr bie ludzkiego poznania i ludzkiej
wiedzy, prócz wiedzy naukowej, wyró niamy szereg innych jej gatunków czy
1
Por. Ajdukiewicz [1985b] s. 273-276.
Ajdukiewicz: „Kto pewn metod wyja niania zjawisk, opart na pewnym twierdzeniu, które
sw sankcj logiczn znajduje tylko w tym, e dotychczas nie napotkano zjawiska, dla którego
wyja nienia twierdzenie to by nie wystarczyło, podnosi do rz du jedynej metody naukowej,
popada w bł d dogmatyzmu. Wyklucza bowiem przez to z góry, e mog si pojawi zjawiska, dla
których wyja nienia twierdzenie to nie wystarczy, a wi c e pojawi si co takiego, co by nas zmusiło do odwołania tego twierdzenia w całej jego ogólno ci i do poddania go pewnej modyfikacji”.
2
148
Józef D bowski
W stron autonomicznej teorii poznania
rodzajów. I wyró niamy te gatunki i rodzaje wiedzy ludzkiej niekoniecznie według kryteriów rzeczowych. Znaczy to, e ró nice dziedzinowe (przedmiotowe)
nie s jedynymi, według których wyodr bniamy (lub: wyodr bnia mo emy)
rozmaite odmiany ludzkiego poznania, w tym ró ne odmiany poznania
naukowego. Znaczy to równie , e bez wzgl du na ró nego typu zró nicowania
(ich gł boko
i charakter) jest co , co ł czy ró ne odmiany poznania naukowego i
co pozwala odró nia wiedz naukow od innych gatunków wiedzy ludzkiej. Co
to jest?
Nie wchodz c zbyt gł boko w szczegóły, mo na powiedzie , e je li nauk
rozumie
funkcjonalnie (czynno ciowo), to od innych rodzajów aktywno ci
poznawczej człowieka, ró ni j
przede wszystkim aspekt metodologiczny
(metoda). Proces poznania naukowego musi by m.in. gruntownie przemy lany,
nale ycie zaplanowany, metodycznie zorganizowany i konsekwentnie realizowany. Musi by
tak e powtarzalny i intersubiektywnie kontrolowalny. Przede
wszystkim jednak musi by odpowiednio dopasowany (dostrojony) do natury
poznawanych przedmiotów i celu danej nauki. Z kolei przy wytworowym uj ciu
wiedzy naukowej – tj. jako zbioru poj , twierdze
troska
i teorii – musimy si stale
m.in. o jej dostateczny poziom ogólno ci, logiczne zdyscyplinowanie
(niesprzeczno , formaln poprawno , spójno ), nale yt precyzj , intersubiektywn zrozumiało
I.2.
(komunikowalno ) i dostateczny stopie uzasadnienia.
Po tym mo e przydługim wst pie chciałem stwierdzi , co nast puje.
Wprawdzie epistemologi trudno jest dzisiaj uzna za nauk empiryczn (cho s
takie pomysły) lub nauk aprioryczn (cho takie pomysły równie si zdarzaj ),
to jednak wcale to nie znaczy, e – tym samym – nie ma adnych podstaw, by w
ogóle uzna j za nauk . Wszak, pami tajmy, przyjmuj c kryteria metodologiczne,
poza grup nauk apriorycznych (formalnych) i grup nauk aposteriorycznych
(empirycznych), daje si wyró ni (ponownie id c tropem Ajdukiewicza3) grupa
nauk humanistycznych. To po pierwsze.
3
Por. Ajdukiewicz [1985a] s. 287-313.
149
Józef D bowski
W stron autonomicznej teorii poznania
Jednak, po drugie, to nie tam, jak si
zdaje, nale ałoby ulokowa
epistemologi . To nie tam, bior c pod uwag m.in. kryteria metodologiczne, jest
jej wła ciwe miejsce. Rzecz w tym, e istniej dobre racje po temu, by – poza
metodologicznymi typami nauk apriorycznych (formalnych), aposteriorycznych
(empirycznych) i humanistycznych (rozumiej cych) – wyodr bni jeszcze jeden
metodologiczny typ nauk, mianowicie, nauki filozoficzne. Nauki te mo na
równie
(wst pnie) opisa
jako nauki funduj ce, a wi c – nauki dotycz ce
podstaw, nauki badaj ce warunki mo liwo ci czego (niekoniecznie jednak w
sensie kauzalnym) lub temu podobnie. Przede wszystkim jednak chciałem
zwróci uwag na fakt, e w filozofii, w tym w metafizyce czy epistemologii,
prócz całego wachlarza metod nauk szczegółowych (od aksjomatycznodedukcyjnych, po indukcyjne i rozumiej ce), szeroko stosowane s
równie
metody specyficznie filozoficzne, na przykład: rozmaite metody metafizykalne,
metody fenomenologiczne (rozmaite), metody transcendentalne (rozmaite),
metody analityczne (rozmaite), metody hermeneutyczne (rozmaite), metody
dialektyczne (rozmaite) etc.
I.3.
Rzecz jasna, dobrze pami tam, wedle jakiego to cisłego kryterium sam
Ajdukiewicz wyodr bniał wymienione trzy metodologiczne typy nauk4. Zachodzi
pytanie, czy wedle dokładnie tego samego kryterium mo na wyodr bni równie
grup nauk filozoficznych. Owszem. Wystarczy przyj , e do „zda pierwszych”
lub „ostatecznych przesłanek” tych nauk (ich punktu wyj cia i punktu oparcia),
prócz zda
bezpo rednio apriorycznych, zda
do wiadczeniu
i
wypowiedzi, nale
zda
bezpo rednio
opartych
bezpo rednio opartych na
na
rozumieniu
pewnych
równie zdania bezpo rednio oparte na intelektualnej intuicji
(poznaniu intuitywnym), np. intelekcji pierwszych zasad, ogl dzie ejdetycznym
czy naoczno ci kategorialnej w sensie Husserla. W tym kontek cie chciałbym te
zwróci uwag na szczególnie dzisiaj popularn , szeroko stosowan równie w
Tym kryterium jest podstawa i sposób uznania pewnych twierdze za „ostateczne przesłanki
nauki” – „ostateczne przesłanki”, czyli twierdzenia przyjmowane w pewnej nauce nie na
podstawie innych twierdze tej nauki, lecz ju to w sposób bezpo rednio aprioryczny (pewniki i
postulaty), ju to przez odwołanie si do do wiadczenia, ju to na podstawie rozumienia pewnych
wypowiedzi.
4
150
Józef D bowski
W stron autonomicznej teorii poznania
obszarze wpływów filozofii analitycznej, metod
rozmaitych eksperymentów
my lowych i rozmaitych my lowych inscenizacji. Tytułem przykładu mo na by
tutaj wymieni , w szczególno ci, eksperyment z „Wielkim Mózgiem Chin” Neda
Blocka, „Chi ski Pokój” Searle’a (w ró nych jego wariantach), eksperymenty z
„Bli niacz
Ziemi ” i „Mózgami w Naczyniu” Putnama oraz eksperyment
Jacksona z „Niewidom Genialn Mary”. Kiedy mowa o metodach specyficznie
filozoficznych, to oczywi cie mam równie na my li fenomenologiczn metod
ideacji i uzmienniania, metod
bada
konstytutywnych Husserla, metod
„matematycznego wgl du” (przez R. Penrose’a zwan „zasad refleksji”), metod
separacji Kr pca czy cho by Ajdukiewicza i Wole skiego metod parafrazowania
(poszukiwania
konsekwencji
interpretacyjnych
niektórych
ustale
nauk
szczegółowych).
I.4.
Niezale nie od tego, co powiedziałem w punkcie I.3., by mo e warto
jeszcze zwróci uwag na fakt, e – jak do
powszechnie si przyjmuje – by
pewna dziedzina wiedzy mogła uprawnienie pretendowa do bycia nauk , musi
mie sprecyzowane: (1) główny przedmiot swych zainteresowa i wła ciw sobie
problematyk , (2) metod badania oraz (3) główny cel swoich poszukiwa . My l ,
e epistemologia (teoria poznania) spełnia równie i ten warunek, przynajmniej
zasadniczo. Przedmiotem epistemologii jest poznanie (wiedza) poj te zarówno
jako czynno , jak i jako wytwór – poznanie (wiedza) rozwa ane w aspekcie jego
prawdziwo ci (obiektywno ci, wa no ci przedmiotowej, wiarygodno ci), tak e w
aspekcie jego warunków koniecznych (warunków mo liwo ci) i warunków
wystarczaj cych. Gdy chodzi o metod epistemologii, to za szczególnie doniosłe
w dociekaniach teoriopoznawczych uwa am metody fenomenologiczne (w
ró nych rodzajach i wariantach, poczynaj c jednak od metody ogl du i opisu tego,
co i jak dane) oraz metody analizy logiczno-lingwistycznej (formalnej i
znaczeniowej). Dopuszczam mo liwo
efektywnego stosowania, po uprzednim
wyprecyzowaniu, równie innych metod specyficznie filozoficznych, np. metody
transcendentalnej (wraz z metod dedukcji transcendentalnej w sensie Kanta),
metody regresywnej (J. Fries i szkoła neofrizja ska) czy metody hermeneutycznej.
Wreszcie, głównym celem epistemologii jest, mówi c krótko i ogólnie, „krytyka
151
Józef D bowski
W stron autonomicznej teorii poznania
poznania”, a wi c, ostatecznie, ocena warto ci prawdziwo ciowej faktycznie
uzyskiwanych rezultatów poznawczych oraz ocena stopnia wiarygodno ci
stosowanych w poznaniu metod.
Oczywi cie, w rachub wchodzi tak e wiele innych celów (drugorz dnych i
pochodnych), ale celem podstawowym epistemologicznej analizy poznania jest,
by si gn
tym razem do Ingardena, „rozwi zanie zagadnienia poznawczego”. To
wła nie ze wzgl du na ten główny cel ustalony został zestaw klasycznych
zagadnie teoriopoznawczych, a wi c epistemologiczna problematyka, obejmuj ca, jak wiadomo, trzy tradycyjne spory:
(a) spór o ródła poznania (wiedzy), w tym spór o analityczno ,
(b) spór o przedmiot (granice) poznania, w tym spór o uniwersalia,
(c) spór o warto
poznania (wiedzy), w szczególno ci, o jego prawdziwo .
Do tej historycznie wykształconej listy klasycznych zagadnie teoriopoznawczych
dorzucam ze swej strony dwa dalsze (w porz dku systematycznym chyba
wcze niejsze) bloki tematyczne:
(d) spór o poj cie (koncepcj ), elementy i warunki poznania (wiedzy) oraz
(e) spór o sposób i rodzaje poznania.
Doł czam te dwa arcywa ne zagadnienia, poniewa , jak uwa am, bez odpowiedzi na pytanie „co to znaczy «pozna co »?” i bez sprecyzowania głównych
sposobów poznawania (bezpo redniego i po redniego), nie jest mo liwe rozstrzygni cie wszystkich pozostałych problematów teoriopoznawczych. Rzecz jasna,
jestem
wiadomy mo liwo ci i faktu innego rozczłonkowania wymienionych
zagadnie oraz wprowadzenia wielu nowych, których postawienie inspirowane
jest np. rozwojem komputacjonizmu (matematyki, metamatematyki i informatyki), „rewolucj
kognitywistyczn ” czy wreszcie mechanik
kwantow
albo
in ynieri genetyczn .
II.
Jaki jest stosunek epistemologii do innych nauk?
II.1.
O miejscu epistemologii w systemie nauk filozoficznych i poza-
filozoficznych mo na dzisiaj mówi i dyskutowa bez ko ca. Niezale nie jednak
od rozległo ci i temperatury tych dyskusji, najwa niejsze w nich jest to, by zda
152
Józef D bowski
W stron autonomicznej teorii poznania
sobie spraw z teoretycznych i metodologicznych osobliwo ci docieka epistemologicznych. Jak dot d, chyba najwi cej uwagi tej kwestii po wi cili u nas Roman
Ingarden, Narcyz Łubnicki i Antoni B. St pie
– wszyscy trzej inspirowani, a
mo e i zirytowani, rozwa aniami Leonarda Nelsona z pocz tku XX wieku5.
Zasadniczo podzielam w tym wzgl dzie Ingardenowski punkt widzenia oraz
główny kierunek argumentacji. Podobnie jak Ingarden uwa am tedy, i epistemologia winna by
teoretycznie i metodologicznie niezawisła od innych nauk:
filozoficznych i pozafilozoficznych6. Innymi słowy, epistemologia winna by
nauk autonomiczn . Znaczy to, e dla celów krytycznej analizy poznania nie
wolno jej zakłada
ustale
nauk szczegółowych oraz korzysta
z narz dzi
poznawczych tych nauk (ich metod). Powody tego stanu rzeczy maj charakter
zasadniczy i, na ogół, s dobrze znane7. Zatem, nie b d ponownie ich przywoływał. Pewne uwagi chciałem jednak poczyni .
II.2.
Po pierwsze, gdy mowa o niezale no ci epistemologii od innych nauk (jej
autonomii), to jest to niezale no
(autonomia) obustronna. Równie
teoria
poznania nie zgłasza pretensji, by jakiekolwiek ustalenie jakiejkolwiek nauki
uzasadnia , by by teoretyczn i/lub metodologiczn podstaw jakiej nauki, by
w systemie nauk filozoficznych i/lub pozafilozoficznych by pod tym wzgl dem
„nauk
pierwsz ”. Z
adn
z nauk nie ł czy tedy epistemologii „stosunek
uzasadnienia” (Begründungzusammenhang). W porz dku uzasadnienia, wbrew
temu, co suponował L. Wittgenstein, epistemologia jest wi c ani „ponad”, ani
„poni ej”, lecz wła nie raczej „obok” innych nauk (i metanauk). Jest nauk
metodologicznie samowystarczaln i, pod gro b uwikłania si w szeroko poj ty
bł d petitio principii, inn by nie mo e. Je li jednak mimo to uwa a si j czasami
za „nauk pierwsz ”, to z tego jedynie powodu, e innym naukom wskazuje ona
kryteria (podstawy) uznawania czego
prawdziwo ciowej zało e
tych nauk,
za prawdziwe,
e dokonuje oceny
e w sensie epistemologicznym to inne
5
Por. Nelson [1994] s. 115-138 (por. te dalsze).
6
Por. Ingarden [1971b].
7
Por. Ingarden [1971a]; por. te D bowski, Hetma ski [1990].
153
Józef D bowski
nauki od niej zale
W stron autonomicznej teorii poznania
, a nie ona od tych nauk. Jednak, co nale y podkre li ,
epistemologiczna ocena (krytyczna analiza) pewnego gatunku albo fragmentu
ludzkiej wiedzy (twierdzenia, teorii, procedury, strategii metodologicznej...) nie
prowadzi do jakichkolwiek modyfikacji o charakterze formalnym, tre ciowym lub
metodologicznym – nie zmienia tre ci, sensu i statusu ocenianej teorii lub nauki.
II.3.
Po drugie, pomi dzy epistemologi a innymi naukami zachodz tak e inne
liczne, ciekawe, wa ne i poznawczo owocne zwi zki. Na przykład, w lad za A. B.
St pniem, mo na i trzeba mówi o genetycznych, heurystycznych i strukturalnych zale no ciach epistemologii od innych gatunków wiedzy, w tym zwłaszcza
wiedzy naukowej i wiedzy potocznej8. W
wietle metaepistemologicznego
prze wiadczenia, i „refleksja nad poznaniem zawsze jest pó niejsza od samego
poznania”, jest to poniek d oczywiste. Doda jedynie mo na,
e te rozliczne
zale no ci genetyczne, heurystyczne i strukturalne nie implikuj
adnych zgoła
zale no ci metodologicznych i epistemologicznych. Zale no ci tych nie ma tak e
wtedy, gdy odkrycia, ustalenia, hipotezy albo teorie rozmaitych nauk (matematycznych, przyrodniczych, kognitywnych...) dostarczaj
nieprzebranie bogatego
materiału (danych) do zbadania: co istotnego suponuj , co nastr czaj , o czym
informuj albo czym inspiruj . Ignorancja albo zaniechanie czy przemilczenie jest
w epistemologii „grzechem” równie ci kim (ba, „ miertelnym”), jak bezkrytyczny dogmatyzm. I jedno i drugie prowadzi bowiem do uwi du refleksji
epistemologicznej.
II.4.
Utrzymuj c zatem, i zasadniczo, m.in. ze wzgl du na swe zadania, teoria
poznania winna by teoretycznie i metodologicznie samowystarczalna, wcale nie
twierdz , e pomi dzy teori poznania a pozostałymi rodzajami ludzkiej wiedzy
(naukowej i pozanaukowej) nie zachodz inne istotne zale no ci, np. genetyczne,
heurystyczne i przedmiotowo-strukturalne. Owszem, zale no ci takie zachodz , a
nawet – co by mo e trzeba specjalnie zaznaczy – niektóre z nich maj charakter
konieczny, a wi c nie s wył cznie spraw czyjego uznania lub wyboru. Teoria
poznania jest np. zale na genetycznie i strukturalnie od innych gatunków ludzkiej
8
Por. St pie [1995] s. 68-69.
154
Józef D bowski
W stron autonomicznej teorii poznania
wiedzy, w tym oczywi cie tak e od innych nauk. Wszak te inne gatunki wiedzy
ludzkiej (i inne nauki) stanowi bezpo redni przedmiot zainteresowania epistemologii (zale no
przedmiotowo-strukturalna), a cz stokro tak e bezpo redni
powód podj cia krytycznej refleksji nad poznaniem (zale no
genetyczna).
Pomi dzy epistemologi a innymi naukami o poznaniu zachodz równie
liczne zwi zki natury heurystycznej. Ustalenia i rodki poznawcze innych nauk
s
bardzo dobrym pretekstem do systematycznego rozwa enia wielu kwestii
teoriopoznawczych, s (mog by ) ródłem wielu ciekawych pomysłów i strategii,
s (mog by ) wa nym ródłem poznawczej inspiracji. Mi dzy innymi z tego
wła nie powodu z wielkim zainteresowaniem patrz
dzisiaj w stron
nauk
kognitywnych (cognitive science) i, zwłaszcza, kognitywnych neuronauk (cognitive
neuroscience). Zarazem jednak daleki jestem od tego, by oczekiwa , e to w obr bie
tych nauk zapadn
definitywne rozstrzygni cia w kwestiach stricte epistemo-
logicznych lub e to ustalenia tych nauk dostarcz mi jakich istotnych przesłanek
(racji) do poczynienia takich rozstrzygni . Jest raczej przeciwnie. To wła nie te
nauki, poniewa podstawy prawomocno ci swoich s dów i teorii nie zawieraj w
sobie (lecz poza sob ), oczekuj od teorii poznania wskazania na tak podstaw .
Chodzi tu jednak, co chciałem podkre li , o samo tylko wskazanie na tak
podstaw (scil. jej krytyczne wyanalizowanie), nie za wprost o bycie podstaw
(racj ). Pomi dzy teori poznania a wszystkimi innymi naukami (w tym tak e
naukami o poznaniu, naukami kognitywnymi i neuronaukami) zachodzi bowiem
pełna niezawisło
II.5.
metodologiczna. I jest to niezawisło
obustronna.
Jak w tej sytuacji przedstawia si wzajemny stosunek teorii poznania i teorii
bytu – epistemologii i ontologii (metafizyki)? Patrz c wstecz (na dotychczasowe
dzieje filozofii), prof. J. Wole ski ma racj . Raz prymat dzier yła ontologia, innym
razem epistemologia. „Do Kartezjusza dominował ontologizm, a potem
epistemologizm”. Prawdopodobnie ma racj
tak e wtedy, gdy utrzymuje,
e
„ka de zagadnienie filozoficzne winno by o wietlone z obu punktów widzenia,
ontologicznego i epistemologicznego, a niekiedy i aksjologicznego...”. Jednak, jak
s dz , okoliczno ci te wcale nie przymuszaj nas do wyboru typu „albo..., albo...”.
I to nie dlatego, e mo na przyj
np. punkt widzenia „holizmu problemowego”,
155
Józef D bowski
W stron autonomicznej teorii poznania
ale dlatego, e wymieniona dysjunktywno
(albo „analiza istnienia”, albo „anali-
za poznania”) wydaje si całkiem chybiona: pozorna, a mo e nawet fałszywa.
By jednak wyra nie to sobie u wiadomi , trzeba post pi krok dalej. Trzeba
uwzgl dni fakt, e w epistemologii poznanie rozumiane jest metaprzedmiotowo,
a wi c jako ródło wiedzy o czym , jako informator, jako pewna dana9. Przedmiot
zainteresowa epistemologii (przedmiot jej badania – poznanie) usytuowany jest
tedy na całkiem innym poziomie, ni
przedmiot zainteresowa
ontologii czy
metafizyki. Epistemologi interesuje nie byt, lecz poznanie bytu. Poznanie jest dla
epistemologa interesuj ce nie dlatego, e istnieje (obok szeregu innych istniej cych
przedmiotów albo dziedzin przedmiotowych), ale dlatego,
e co
ujawnia
(odsłania, odkrywa), e o czym informuje, e co czyni danym, e dostarcza
wiedzy o czym . Słowem, w epistemologii poznanie jest interesuj ce wył cznie w
swej funkcji informatora. Wprawdzie i poznanie mo na rozwa a
w sposób
przedmiotowy, a wi c jako jeden z istniej cych przedmiotów (jedna z dziedzin
przedmiotowych),
przedmiotów
czasowo
okre lonych,
przedmiotów
pozostaj cych w sieci przyczynowo-skutkowych relacji z innymi istniej cymi
przedmiotami, ale wtedy stanowi ono przedmiot zainteresowania innych nauk o
poznaniu (metafizyki poznania, psychologii poznania, socjologii poznania, historii
poznania, filozofii kultury, semiotyki), nie za epistemologii.
II.6.
Epistemologia (teoria poznania) jest zatem nauk
bardzo szczególnego
rodzaju. I to nie dlatego, e tak kto postanowił, upodobał sobie tak wła nie
koncepcj , i ju ... Kropka. Rzecz w tym, e jest to systematyczna konieczno .
Naturalnie, mo na próbowa nie liczy si t konieczno ci , mo na „zamkn
oczy” i próbowa j ignorowa , lekcewa y lub omija . Tego typu strategia ma
jednak „krótkie nogi”. Przed rozwa eniem poznania w funkcji informatora daleko
nie uciekniemy. Co najwy ej mo emy cofn
etap, gdy „krytyk
si na etap przednaukowy, a wi c
poznania” podejmujemy jedynie ad hoc, w sposób
spontaniczny i fragmentaryczny. Tedy raz jeszcze chciałem mocno podkre li , i
osobliwo
9
rozwa a
epistemologicznych i wyj tkowo
Ibid., s. 66-67.
156
epistemologii (tak e
Józef D bowski
W stron autonomicznej teorii poznania
po ród wielu ró nych nauk o poznaniu) wynika z osobliwo ci jej przedmiotu, a
ci lej, z osobliwo ci jej problematyki. Wprawdzie przedmiotem epistemologii jest
poznanie (wiedza), lecz, skoro bierzemy je wył cznie w funkcji informatora, jest to
poznanie radykalnie odnaturalizowane – co , co przede wszystkim jest „o
czym ”, a dopiero wtórnie staje si ewentualnie „czym ”, np. takim lub innym
artefaktem (w sensie Twardowskiego).
ródłowe uchwycenie istoty tak (nieprzedmiotowo) poj tego poznania
mo e najłatwiej dochodzi do skutku wtedy, gdy mamy do czynienia z poznaniem
jako czynno ci . Wtenczas bowiem najwyra niej wida jego wiadomo ciowy i
intencjonalny charakter. Wtenczas najwyra niej wida
jego przedmiotowe
ukierunkowanie, jego zwracanie si ku czemu , jego funkcj informatora. Ale i
wtedy trudno jest nam o poznaniu (i jego rodzajach) rozprawia w taki sposób, by
go zarazem nie uprzedmiotawia , by nie gubi jego istoty. Znamienne jednak jest
to, e opisuj c ró ne rodzaje czynno ci poznawczych i ró ne rodzaje poznania
najcz ciej skupieni jeste my na przedmiotach tych czynno ci. Zauwa amy te , e
o tym przedmiotowym ukierunkowaniu czynno ci poznawczych decyduje przede
wszystkim ich tre
(materia) – czynnik wobec tych czynno ci strukturalnie
immanentny. Intencjonalno
inny
sposób
wiadomo ci i jej analiza odsłania wi c przed nami
warunkowania
czynno ci
poznawczych,
ni
przyrodnicze
warunkowanie przyczynowe (w sensie sprawstwa) – warunkowanie oparte o
schemat „bodziec-reakcja”. Ten odmienny w wypadku czynno ci i procesów
poznawczych rodzaj warunkowania niektórzy, np. J. R. Searle, nazywaj
„przyczynowo ci intencjonaln ” (intentional causation)10. Zdaniem J. R. Searle’a,
„czym
znamiennym dla przyczynowo ci intencjonalnej jest fakt,
umysłowe wywołuj
tu pewne zdarzenia, to co wywołuj
e stany
jest akurat stanem
przedstawionym (odzwierciedlonym) w tych stanach umysłu, które były
przyczyn tego stanu rzeczy”11.
Powołałem si na J. R. Searle’a nie dlatego, e jego charakterystyk zjawisk
mentalnych, wiadomo ci, intencjonalno ci i poznania uwa am za wyj tkowo
10
Por. Searle [1995] s. 55-56 i n.
11
Ibid., s. 59.
157
Józef D bowski
odkrywcz
W stron autonomicznej teorii poznania
i/lub wyj tkowo trafn . Powołałem si
na J. R. Searle’a przede
wszystkim dlatego, e – cho zawołany naturalista – wytworzył on (zaproponował) tak
strategi
metodologiczn , która w badaniach nad
wiadomo ci
i
poznaniem nie musi ko czy si redukcjonizmem: ontologicznym, teoretycznym,
logicznym (definicyjnym) i przyczynowym. Dzi ki temu ma szans
powsta
(powstaje?) odmiana naturalizmu, która jest otwarta tak e na to, co dost pne
jedynie pierwszoosobowo i co nieredukowalnie subiektywne12. Dzi ki temu ma
szans
powsta
odmiana
(emergentystycznego,
antyredukcjonistycznego)
naturalizmu, która w niczym nie uchybia wzgl dom rzeczowym i która mo e
wej
w konstruktywny dialog (współdziałanie) tak e z rozmaitymi odmianami
antynaturalizmu (transcendentalizmu czy introspekcjonizmu). Wi cej. Dzi ki
temu ma szans powsta taki program naukowych bada
poznaniem, których naukowo
nad wiadomo ci i
nie b dzie kwestionowana na tej tylko podstawie,
e dotycz one zjawisk (zdarze i stanów) trzecioosobowo niedost pnych.
III.
Spór o koncepcj i sposób poznania
III.1. W kwestii wzajemnego stosunku „poznania” i „wiedzy” zajmowane s
ró ne stanowiska. Cz sto obydwa wyra enia u ywane s zamiennie, poniewa –
jak si
argumentuje (m.in. M. Hempoli ski) – obydwa s
odsłownymi i dlatego obydwa mog
odnosi
si
rzeczownikami
zarówno do poznania jako
czynno ci, jak i do poznania jako wytworu. Jednak bodaj równie cz sto
„poznanie” odró nia si od „wiedzy” – odró nia si na tej podstawie, e pierwsze
uwa a si
za zakresowo szersze (dotyczy bowiem zarówno poznawczych
czynno ci, jak i poznawczych wyników), podczas gdy drugie zarezerwowane jest
wył cznie dla poznania jako wytworu. Stosuje si te inne zasady odró niania, np.
za poznanie (lub lepiej: poznawanie) uwa a si
ró nego rodzaju czynno ci
poznawcze, natomiast za wiedz uchodz dopiero rezultaty tych czynno ci. Albo:
z poznania (jako ogółu czynno ci i rezultatów poznawczych) dopiero wtedy
wyodr bnia si wiedz , gdy mamy do czynienia z jak
waloryzacj poznania, a
wi c z poznaniem ju to rzeczywi cie informuj cym, ju to pretenduj cym do roli
12
Por. Searle [1999] zwł. s. 154 i n.
158
Józef D bowski
W stron autonomicznej teorii poznania
informatora. Sam, mimo rozmaitych w tpliwo ci, skłaniam si do pierwszego z
zasygnalizowanych wy ej sposobów rozumienia „poznania” i „wiedzy”.
III.2. Uwa am te ,
e, jak ju
pisałem, przedmiotem docieka
epistemo-
logicznych jest poznanie (wiedza) pojmowane szeroko, a wi c: (1) poznanie poj te
zarówno jako czynno , jak i jako wynik oraz (2) poznanie nie tylko rzeczywi cie
informuj ce (prawdziwe), lecz tak e to, które jest jedynie prze ywane jako
informuj ce (pretenduje do prawdziwego). Mi dzy innymi z tego powodu poza
obszarem epistemologicznych zainteresowa
nie wolno nam pozostawia
rozmaitego typu czynno ci poznawczych oraz innych ni
naukowe rodzajów
poznania. Słowem, jestem zdecydowanie przeciwny próbom zacie niania
dziedziny teoriopoznawczych docieka
do analizy jedynie wybranych odmian
poznania (np. czynno ci i procesów naukotwórczych) lub wybranych segmentów
ludzkiej wiedzy (np. wiedzy naukowej). Jedna z wyrazistych prób tego rodzaju
(cho
nie tak radykalna jak w logicznym empiryzmie) wychodzi z filozofii
analitycznej – z formacji, w której filozoficzny namysł nad poznaniem podlega
potrójnemu, a czasami nawet poczwórnemu, ograniczeniu. Po pierwsze, w lad za
klasykami (G. E. Moore, B. Russell), pod rozwag bierze si tu poznanie/wiedz
poj te jako wynik (wytworowa koncepcja poznania/wiedzy). Po drugie,
najpewniej pod wpływem L. Wittgensteina, w rachub wchodzi tutaj wył cznie
poznanie/wiedza wyra one j zykowo. Po trzecie, zgodnie z tzw. klasyczn
definicj
poznania (po raz pierwszy wymodelowan
Teajteta), z reguły przyjmuje si
te
propozycjonaln
na kartach Plato skiego
koncepcj
poznania. Po
czwarte za – je li nie zawsze, to cz sto – epistemologiczna analiza poznania
zasadniczo wyczerpuje si w analizie formalnologicznej, dopełnianej ewentualnie,
w miar potrzeb i uznania, analiz poj ciow (lingwistyczn ).
Tego typu restrykcjonizm uwa am jednak za zbyt daleko posuni ty i zbyt
surowy. W cz ci jest on zapewne efektem pewnych prze wiadcze przedepistemologicznych – prze wiadcze
(presupozycji) o charakterze egzystencjalnym i
rzeczowym, np. co do sposobu istnienia poznaj cego podmiotu, natury stosunku
poznawczego oraz natury relacji mi dzypodmiotowych. W innej cz ci jest to
rezultat rozstrzygni
(zało e ) specyficznie epistemologicznych, np. w kwestii
159
Józef D bowski
W stron autonomicznej teorii poznania
granic (zakresu) poznania i jego kryteriów, w kwestii rozumienia prawdy i jej
no ników oraz w kilku innych kwestiach. Restrykcjonizm ten rodzi równie
podejrzenie (i obaw ),
e w przyj tej przez analityków koncepcji poznania
(wiedzy) doszło – mogło doj , dochodzi, mo e dochodzi (?) – do pomieszania
samego poznania z (j zykowymi) rodkami jego wyra ania, przekazywania i
utrwalania.
III.3. Jednak w teorii poznania mo e doj
tak, wcale nierzadko, zdarza si
– tak po wielokro było w przeszło ci i
równie
współcze nie – do jeszcze innej
spektakularnej próby zacie nienia poj cia poznania/wiedzy i tym samym
okrojenia dziedziny bada epistemologicznych. Próba ta polega na zredukowaniu
wszelkiego poznania/wiedzy do wył cznie poznania po redniego. W badaniach
epistemologicznych skutkuje to, najpierw, wytworzeniem tzw. reprezentacjonistycznej teorii poznania, a wkrótce potem, destrukcj refleksji teoriopoznawczej,
w tym np. deflacjonizmem i eliminatywizmem. Wła nie t ostatni tendencj – w
XX wieku zapocz tkowan semiotyk Ch. S. Peirce’a, potem kontynuowan m.in.
przez G. Bachelarda i filozofi hermeneutyczn , obecnie za rozwijan m.in. w
naukach kognitywnych i, zwłaszcza, w komputacjonizmie – uwa am za
najbardziej niefortunn
dla rozwoju epistemologicznej „krytyki poznania”.
Albowiem w wypadku, gdy (jak Ch. S. Peirce) twierdzimy, e wszelkie poznanie
jest znakiem lub gdy (jak G. Bachelard) utrzymujemy, i „nic nie jest dane, lecz
wszystko jest konstruowane”, wtedy nie wida
mo na było rozstrzygn
adnych dobrych racji po temu, by
(czy cho by tylko postawi !) np. „problem trans-
cendencji”, „problem mostu” lub kwesti prawdziwo ci w sensie klasycznym (scil.
w sensie tzw. korespondencji mocnej).
III.4. Twierdz , i – wbrew temu, co głosi si w obr bie rozmaitych odmian
reprezentacjonizmu13 – poj cie poznania bezpo redniego wcale nie jest puste.
Zasadniczo mo na to okaza na trzy ró ne sposoby i, odpowiednio do tego,
W sprawie sporu „prezentacjonizm – reprezentacjonizm” oraz ró nych (tak e historycznych)
odmian reprezentacjonizmu por. D bowski [2000] s. 21-70.
13
160
Józef D bowski
W stron autonomicznej teorii poznania
uformowa trzy ró ne poj cia poznania bezpo redniego14. Do pierwszego z nich
docieramy na podstawie odpowiednich analiz (rozró nie ) fenomenologicznych,
bior c pod uwag m.in. ró ne stopnie „odległo ci od ródła” oraz, w szczególno ci, dychotomiczne rozgraniczenie na naoczne (intuitywne) i nienaoczne
(sygnitywne) uj cia poznawcze. W obr bie uj
naocznych mo emy jeszcze
wyró ni , ponownie w sposób dychotomiczny, tzw. naoczno
łow , spostrze eniow ) i tzw. naoczno
pierwotn ( ród-
wtórn (nie ródłow , cho ogl dow )15.
Druga droga okazania niepusto ci poj cia poznania bezpo redniego wiedzie
przez semiotyk . Podstaw rozró nienia na poznanie bezpo rednie i poznanie
po rednie stanowi wówczas poj cie poznawczych po redników, w szczególno ci,
rozgraniczenie na tzw. „po redniki przezroczyste” (medium quo) i „po redniki
nieprzezroczyste” (medium quod). Warunkiem powodzenia (skuteczno ci) jest tu
jednak przyj cie „zasady przezroczysto ci znaku” (pewnego jej wariantu). Jest
jeszcze trzecia droga wyodr bnienia ró nych odmian poznania bezpo redniego i
oddzielenia ich od ró nych odmian poznania po redniego. Wkraczamy na ni
wówczas, gdy – bior c za podstaw poj cie wnioskowania – dokonujemy rozgraniczenia na wiedz inferencyjn (wywiedzion z jakiej wiedzy wcze niejszej) i
wiedz nieinferencyjn (nie wywiedzion z adnej wiedzy wcze niejszej). Ten
trzeci sposób odgraniczania wiedzy bezpo redniej od po redniej był szczególnie
rozpowszechniony w filozofii analitycznej – i to na ró nych etapach jej rozwoju,
poczynaj c od klasyków (B. Russell, G. E. Moore, H. H. Price i in.).
III.5. Zasadniczo
tedy,
argumentuj c
przeciw
ró nym
odmianom
reprezentacjonistycznej teorii poznania, zarazem opowiadam si i argumentuj za
immediatyzmem i prezentacjonistyczn teori poznania16. Uwa am na przykład,
e skuteczna obrona stanowiska realistycznego jest mo liwa tylko z pozycji
prezentacjonistycznej teorii poznania, a wi c wtedy, gdy dopuszcza si mo liwo
bezpo redniego ( ródłowego) poznania przedmiotów wobec tego poznania
14
Por. D bowski [2002].
15
W sprawie ró nych koncepcji naoczno ci por. D bowski [2001a] s. 149 i dalsze.
16
Por. D bowski [2001b].
161
Józef D bowski
W stron autonomicznej teorii poznania
transcendentnych (transcendentnych strukturalnie i radykalnie)17. S dz te , e
tylko prezentacjonizm pozwala ocali podstawowe przesłanie klasycznej (korespondencyjnej) teorii prawdy oraz jej obiektywistyczny charakter. Wreszcie, tylko
prezentacjonizm pozwala unikn
samodestrukcji i samozniesienia, a tak e wielu
innych trudno ci, w które brzemienne s rozmaite warianty reprezentacjonizmu
(agnostycyzm, fenomenalizm, solipsyzm, sceptycyzm).
III.6. Wiem, e prof. J. Wole ski zna i by mo e w jakim stopniu docenia czy
nawet (w pewnych punktach) podziela przedstawiony przeze mnie punkt
widzenia. Wiem te , e jego własny program bada epistemologicznych nie daje
si
w łatwy sposób zadekretowa jako odmiana reprezentacjonistycznej teorii
poznania. Wszak, cho przyjmuje punkt widzenia filozofii analitycznej, zarazem
nie kwestionuje ani istnienia, ani rangi poznawczej ró nego rodzaju pozna
bezpo rednich ( ródłowych). Jednak, mimo tej wiedzy, nie mog
wra enia,
wyzby si
e przynajmniej w dwu wa nych punktach stanowisko teorio-
poznawcze prof. J. Wole skiego niebezpiecznie oscyluje w kierunku rozwi za
typowych dla reprezentacjonistycznej teorii poznania.
Pierwszy punkt wi e si z semantyczn teori prawdy i teoriomodelowym
poj ciem korespondencji. My l
mianowicie,
e poniewa
semantyczna teoria
prawdy dopuszcza wył cznie poj cie korespondencji w sensie słabym, to zasadniczo rozmija si ona z podstawowym przesłaniem klasycznej koncepcji prawdy –
z przesłaniem, które domaga si
(moim zdaniem, całkiem jednoznacznie)
uwzgl dniania korespondencji w sensie mocnym. W wypadku semantycznej
teorii prawdy mamy tymczasem do czynienia z sytuacj , w której o wła ciwej
interpretacji wypowiedzi j zykowych (ich prawdziwo ci) przes dzaj odpowiednie aksjomaty metaj zykowe – aksjomaty ustalaj ce ostatecznie (i jedynie) sposób
przekładu wyra e j zyka przedmiotowego (J) na metaj zyk (MJ). Tym samym,
tak czy inaczej, skazani jeste my na pozostawanie w obszarze tworów czysto
j zykowych i j zyka w ogólno ci; zmieniaj si tylko pi tra tego j zyka. Chyba e
z jakich powodów zapytamy o podstaw doboru takich a nie innych aksjomatów
17
Por. D bowski [2005].
162
Józef D bowski
W stron autonomicznej teorii poznania
metaj zykowych (MJ) i, np. wobec zagro enia regresem in infinitum, odwołanie si
do aksjomatyki metametaj zykowej (MMJ) przestanie nam wystarcza . Wtedy,
istotnie, pojawi si
mo liwo
(konieczno ?) wykroczenia poza j zyk, np. w
obszar fenomenów empirycznych lub dziedzin szeroko poj tej naoczno ci. Czy
jednak analitycznie zorientowany epistemolog zechce z tej mo liwo ci skorzysta ?
Czy b dzie w stanie przysta na tak drastycznie lokalny charakter semantycznej
teorii prawdy? Czy b dzie skłonny wyró ni (wyró ni epistemologicznie) sfer
czego , co opiera si
jakimkolwiek próbom formalizacji (tak e j zykowej
eksplikacji) i co znajduje swoje ugruntowanie jedynie w analizach czysto
fenomenologicznych oraz odpowiedniej naoczno ci?
Druga moja obawa (i zarazem ródło moich podejrze
o reprezentacjo-
nizm) wi e si ze strategi , przy u yciu której prof. J. Wole ski argumentuje na
rzecz realizmu teoriopoznawczego. Rzecz w tym, e wprawdzie pewne wyniki
metamatematyczne (w tym teza o niedefiniowalno ci semantyki w składni oraz
twierdzenie Tarskiego o niedefiniowalno ci prawdy) wymuszaj na nas wykroczenie poza j zyk (J), ale obszarem, na który wówczas wkraczamy, jest jedynie
inny j zyk – j zyk bezpo rednio wy szego pi tra (MJ). To jedno. Po wtóre, mam
w tpliwo ci, czy wolno nam przyj
transcendencj przedmiotu poznania wobec
poznaj cego podmiotu, skoro na wyposa enie podmiotu składa si czwórka <J,
MJ, Cn, T> i skoro przedmiot poznania uto samiony jest z modelem wła ciwym
(„tym, o czym mo na wygłasza zdania prawdziwe”)18?
Mam wra enie, by mo e bł dne,
e wszystko, co w najlepszym razie
wolno nam tutaj przyj , sprowadza si do uznania transcendencji poznawanego
przedmiotu wobec poznaj cej czynno ci. Ale te tylko tyle. Nie wi cej. W szczególno ci, skoro metaj zyk jest wa nym (niezbywalnym) elementem wyposa enia
podmiotu, to o adnym przedmiocie z adnej dziedziny nie mo emy orzeka jego
(strukturalnej i radykalnej) transcendencji wobec podmiotu poznania.
Charakterystyk podmiotu jako czwórki <J, MJ, Cn, T>, gdzie J symbolizuje j zyk, MJ –
metaj zyk, Cn – operacj konsekwencji logicznej (logik ) i T – wiedz wyra on w j zyku J,
przyjmuj za: Wole ski [1993] s. 300-302.
18
163
Józef D bowski
W stron autonomicznej teorii poznania
Poniewa swoim w tpliwo ciom w tej sprawie ju wcze niej dałem wyraz
gdzie indziej (i to w postaci bardziej rozwini tej19), tutaj ograniczam si jedynie do
krótkiego wyłuszczenia ich sedna, czyli zasygnalizowania.
Bibliografia
Ajdukiewicz [1985a] – K. Ajdukiewicz, Metodologiczne typy nauk, w: idem, J zyk i poznanie,
Tom I: Wybór pism z lat 1920-1939, PWN, Warszawa 1985.
Ajdukiewicz [1985b] – K. Ajdukiewicz, O wolno ci nauki, w: idem, J zyk i poznanie, Tom II:
Wybór pism z lat 1945-1963, PWN, Warszawa 1985.
D bowski [2000] – J. D bowski, Bezpo rednio
Wydawnictwo UMCS, Lublin 2000.
poznania. Spory – dyskusje – wyniki,
D bowski [2001a] – J. D bowski, wiadomo . Poznanie. Naoczno
UMCS, Lublin 2001.
poznania, Wydawnictwo
D bowski [2001b] – J. D bowski, Teoriopoznawczy prezentacjonizm i jego uzasadnienie,
„Zagadnienia Naukoznawstwa” 2001, nr 2-4 (149-150), s. 417-426.
D bowski [2002] – J. D bowski, Główne poj cia poznania bezpo redniego i drogi ich
formowania, „Przegl d Filozoficzny – Nowa Seria” 2002, nr 1 (41), s. 189-199.
D bowski [2005] – J. D bowski, Teoriopoznawczy prezentacjonizm a realizm, „Analiza i
Egzystencja” 2005, nr 2 (2).
D bowski, Hetma ski [1990] – J. D bowski, Uwagi w sprawie mo liwo ci autonomicznej teorii
poznania, w: Szkice epistemologiczne, red. J. D bowski, M. Hetma ski, Wydawnictwo
UMCS, Lublin 1990, s. 9-31.
Ingarden [1971a] – R. Ingarden, O niebezpiecze stwie «petitionis principii» w teorii poznania,
w: idem, U podstaw teorii poznania. Cz pierwsza, PWN, Warszawa 1971, s. 357-380.
Ingarden [1971b] – R. Ingarden, Stanowisko teorii poznania w systemie nauk filozoficznych, w:
idem, U podstaw teorii poznania. Cz pierwsza, PWN, Warszawa 1971, s. 381-406.
Nelson [1994] – L. Nelson, Niemo liwo teorii poznania, w: idem, O sztuce filozofowania,
wybór, przekład i przedmowa T. Kononowicz i P. Waszczenko, Wydawnictwo
Baran i Suszczy ski, Kraków 1994.
Searle [1995] – J. R. Searle, Umysł, mózg i nauka, tłum. J. Bobryk, Wydawnictwo Naukowe
PWN, Warszawa 1995.
Searle [1999] – J. R. Searle, Umysł na nowo odkryty, tłum. T. Baszniak, Pa stwowy Instytut
Wydawniczy, Warszawa 1999.
St pie [1995] – A. B. St pie , Wst p do filozofii, wyd. III, TN KUL, Lublin 1995.
Wole ski [1993] – J. Wole ski, Metamatematyka a epistemologia, Wydawnictwo Naukowe
PWN, Warszawa 1993.
19
Por. D bowski [2005].
164

Podobne dokumenty