Zagęszczenie
Transkrypt
Zagęszczenie
kwiecień 2007 | vis a vis 1 numer 1 (jest!), Kraków, kwiecień 2007 Andrzej Warchał Kochani! No i udało się. Ktoś podchwycił, ktoś przyniósł, dostarczył, napisał... Ktoś złożył..i mamy i cieszmy się!.. Całkiem „Zwisowe” pismo „Vis a vis”...tylko nasze.. tylko dla i tylko o ludziach związanych z tym magicznym miejscem..magicznym czasem wspólnych przeżyć.. rozmów..uśmiechów.. Nie bójmy się tworzyć! Kochani liczymy na Waszą pomoc! Notujcie w głowach anegdoty..piszcie wiersze i opowiadania...rysujcie i jak już nosicie te aparaty to pstrykajcie. A przede wszystkim Bądźcie! A potem do Nas..na półeczkę..lub mailem na [email protected]. [email protected] @ p p . lub ot tak jak się spotkamy czy do barmanów. Dojdzie. Mamy nadzieję, że włączycie się do zabawy. Zabawy, żeby coś zostało, żeby się milej wspominało, żeby Razem i dla Nas. Z góry dziękujemy autorzy adam.indd 1 Zagęszczenie Według obliczeń w roku 2000 na każdego mieszkańca Ziemi przypadać będzie 40 cm2 powierzchni. Takie zagęszczenie panować będzie na całej kuli ziemskiej, nie wyłączając płytszych przybrzeżnych mórz. - Czy ktoś już nie śpi? – powiedział najwyższy, spoglądając na głowy stojących obok sąsiadów. – Mamy wspaniały ranek. - Zachwycający – rzucił stojący obok. – A jak się panu spało? - Zwyczajnie. Z początku długo nie mogłem zasnąć, tylko kręciłem się wkoło. - A co słychać? - Nic. Tylko w nocy spadł przewodniczący. Miał piękny metraż, ponad metr kwadratowy. I chcieli mu kogoś dokwaterować. - Może dobrze zrobił. Miałby teraz kłopoty, a taki to zleciał i ma spokój. - Zawsze biedak mówił, że ma czyste powietrze – powiedział pierwszy. – Nad przepaścią bo nad przepaścią, ale lokatorów tylko z trzech stron. - Wielka szkoda – rzucił trzeci. – Był chyba najlepszym specjalistą w dziedzinie ekonomii. Nikt przed nim nie uzależniał jej od przesunięć tektonicznych ludności. - Jak sobie tak stał i liczył to wyszło mu 20 centymetrów przesunięcia w kierunku nowego ustroju. Przewodniczący był człowiekiem postępu. - Ja bym już zmienił ustrój – rzucił drugi. – Jest już dość konserwatywny. - Co też pan mówi! – powiedział trzeci. – Wczoraj dowiedziałem się że pod- 2007-04-14 11:02:45 2 vis a vis | kwiecień 2007 wyższą mi emeryturę. Jak pan będzie stał spokojnie, to panu też podwyższą. - Ale w ten sposób nie stoi się z postępem! - Niech mnie pan lepiej nie uczy, jak mam stać. Jestem człowiekiem pracy. Moim nazwiskiem nazwano nawet grupę ludzi stojącą pod lasem. - Ma pan szczęście, że pan wyrósł. Ale mogą być jeszcze przesunięcia tektoniczne. - Będą na pewno z góry ustalone. A ja już dzisiaj nad ranem wymieniłem serdeczne spojrzenie z naszym przewodniczącym. - Może by się panowie przestali kłócić – powiedział stojący z prawej. – I tak to nie ma znaczenia, bo się na wojnę zanosi. Pchają się na nas jak cholera. - Będzie rozbrojenie – rzucił ktoś z boku. – Tylko że nie ma gdzie broni wyrzucić. - Jeśli o mnie chodzi, to wojna może być – powiedział pierwszy. – I tak nie ma co do gęby włożyć. Much coraz mniej. Trudno złapać. - Są gdzieś podobno pastylki o smaku muchy. - Jednak co mięso to mięso. Przedtem to tylko człowiek gębę otworzył i zawsze jakaś wleciała, a teraz to możesz trzymać gębę pół dnia otwartą i nic. - Jeden to miał dobrze – powiedział trzeci. – Miał własną pszczołę, która mu znosiła miód do ucha. - Mieli przecież skierować kilkaset sztuk owadów. Mówiło się nawet o kilku gatunkach z ciepłych krajów. - Co oni nie mieli robić! Jeszcze z początkiem lata była mowa o latających marchewkach, a tu tymczasem przeleciały dwa buraki i to na znacznej wysokości. - Na zachodzie, panie, to widziano już latające pomarańcze. A u nas to tylko rozpyla się wódkę w atmosferze. - Żeby się jeszcze nie mylili! – rzucił drugi. – Wczoraj to lał się na mnie cały czas rumianek, który, jak się okazało, miał spaść na teren żłobka. - Bądźcie, panowie, cicho! – powiedział pierwszy. – Zaraz nam podadzą dziennik. adam.indd 2 „Nasza delegacja rządowa bawi dziś myślami na Węgrzech” - Ci to zwiedzą! – rzucił drugi. „Wczoraj w północnych rejonach naszego kraju odbyły się manewry wojskowe. Celem ich było dalsze doskonalenie zwrotu w lewo z pozycji zasadniczej. Grupa spółdzielców stojąca na rubieżach postanowiła przekazać swojego przewodniczącego na konto odbudowy Zamku Królewskiego. W związku z ogólnie trudną sytuacją rząd nasz postanowił wprowadzić zdalnie sterowane marchewki typu: ziemia – robotnik – ziemia. Miesiąc temu rozpoczął marsz pokoju niejaki Peters. Ma być jutro podany przez naszą granicę. Obywatele proszeni są o trzymanie przez co najmniej trzy godziny rąk do góry i podawanie Petersa z zachodu na wschód. W związku z kompletnym wyczerpaniem się dzieł literatury narodowej nasz najlepszy reżyser przystąpił do ekranizacji „DE REVOLUTIONIBUS ORBIUM CELESTIUM” Jutro ma być zachmurzenie duże ze wzrastającymi opadami deszczu i mżawki. Stojących w morzu ostrzega się przed dość wysoką falą. Słońce zaszło dzisiaj o minutę później. Sprawę skierowano do kolegium. Komunikat nadzwyczajny! Obywatele stojący na zachodzie proszeni są o ściśnięcie się na wschód celem korekty granic.” - Żadnych zmian – powiedział po chwili szósty. – Ścieśniać się każą, a rząd leży rozwalony chyba na obszarze kilku kilometrów. - I tak dobrze, że społecznicy stoją na jednej nodze. - Ale cos zrobić trzeba – rzucił drugi. - Nie wiem – powiedział pierwszy. – Ciasno, że nawet pięści do góry nie podniesiesz. - A może by się tak winną stronę zapatrzyć? - Racja – powiedział drugi. – Odwrócimy się od nich tyłem, zapatrzymy, gdzie trzeba, i niech sobie teraz stoją sami. Kraków, 1966 2007-04-14 11:02:46 kwiecień 2007 Andrzej Warzecha Adam Marczek Wielkanocny poranek na stole nie stole nasze nie nasze jajko i baranek bo Ty gdzieś tam ja Tu a Święta Razem.... -----------------------snuję się po Moim Mieście wraz z wodą chlup chlup chlupoczę tak niosę Moją Tesknotę za Toba aż do bram Zwisu tam zanurzony po pachy wodą znużony choć Święta aby zabić czas oglądam kolejny mecz w Telewizorze... -------------------zaczęło się! Słońce pali do bali Ty w oddali Ja Tu wołam Przyjdź chcę Tańczyć! pamięci Elżbiety i Kazimierza Jędrzejczaków Z gór już wiosenne schodzą wody Ptak dla swych piskląt gniazdo mości Zostańmy w domu nie proś gości Matka I w deszcz i w śnieg i w ciszę co jest przedśmiertelna ona jest z Tobą ona jedna Marek Wawrzyński 1 IV zielenią się wierzby i modrzewie śliwy kwitną na przedmieściach i czereśnie w mieście cukrówka siedzi na drzewku pod teatrem na szkielecie gniazda wróbel do niej śpiewa ptactwo tworzy miasto topole przycięte w stylu bonzai wypuszczają nowe pędy słychać dzwony mamy święta wchodzimy do rynku kobieta oblana wodą wraca do domu aby się przebrać adam.indd 3 | vis a vis 3 dni odlicza na pewną drogę do morza --------------------ten szary zbrudzony śnieg zaległy w rowie ma na imię umierająca zima te szpaki które doniosłym świergotem budzą mnie każdego rana maja na imię Wiosna twój zaśpiew poranny - herbatę czy kawę i serdeczny uśmiech jak Słońce zza Rawki jest latem delikatność Twoich rąk gdy masujesz mi umęczone stopy patrząc smutnymi oczami w których onegdaj paliło się Słońce jest mi jesienią Anna Kris Do „Zwisu” bo muszę Moc piwa i wzruszeń A rano – katusze... Ryszard Szociński późna wiosna postarzał się śnieg na bieszczadzkich łąkach wiatr rzeźbi w nim bruzdy i czesze zeschłe włosy traw które kępami wyrastają z bieli by dopaliło je Słońce Jest takie słowo którym zamykasz miłość w klatce zimnych dłoni. Jest taka myśl która działa bezwolnie i atakuje pustkę budząc niepokój i niedosyt nad wyraz prosto i nieprzyjemnie. Jest takie uczucie które temu zapobiega. Ty je znasz bo właśnie się uśmiechasz bezimiennie (jak przyjaciel). 2007-04-14 11:02:47 4 vis a vis | kwiecień 2007 Telewizja Vis a Vis Program 1 ZEWNĘTRZE Program 2 WNĘTRZE fot. B. Kucharek A. Marczek (Bobs) z archiwum Pikusia adam.indd 4 2007-04-14 11:02:52