W OBRONIE OGRÓDKÓW DZIAŁKOWYCH
Transkrypt
W OBRONIE OGRÓDKÓW DZIAŁKOWYCH
W OBRONIE OGRÓDKÓW DZIAŁKOWYCH - GŁOS Z OLSZTYNA Prezentujemy poniżej treść maila jaki otrzymaliśmy i zachęcamy do zapoznania się z jego treścią. do wiadomości dla Państwa, że są Olsztyniacy, którzy nie chcą uchylenia ustawy o rodzinnych ogrodach działkowych i ten głos na NIE też dołączają - elektronicznie. Beata Madejska Pani Dorota Hajduk Trybunał Konstytucyjny Polska Nazywam się Beata Madejska i jestem córką i wnuczką Działkowców z Olsztyna. Działka nr 199 im. M.Kajki w Olsztynie jest w mojej Rodzinie od dwóch pokoleń. Dlatego też w imieniu mojej Mamy Krystyny Derejskiej - Benedict, która jest właścicielką tego ogródka działkowego, ze względu na pamięć o moich Dziadkach Helenie i Andrzeju Derejskich oraz we własnym imieniu, postanowiłam włączyć się w apel przeciwko uchyleniu ustawy o rodzinnych ogrodach działkowych. Wysyłam na Pani ręce mój apel, który jest wyrazem zdecydowanego sprzeciwu wobec planów uchylenia ustawy o rodzinnych ogrodach działkowych. Jestem temu przeciwna z kilku powodów. Po pierwsze dlatego, że ważne jest przywiązanie do ziemi dla ludzi, którzy, tak jak w przypadku mojej Rodziny, uprawiają ją od lat. Poza tym, jestem temu przeciwna, bo działkowcy to dostarczyciele zdrowej żywności. Proszę spróbować pomidorów wychodowanych na działce oraz kupionych na hali targowej. Już po pierwszym kęsie wyczuwa się różnicę, a przeciez nie chodzi tylko o walory smakowe, ale przede wszystkim o ekologię. W dobie poszukiwania zdrowej czyli ekologicznej żywności, nagla Polska - kraj członkowski Unii Europejskiej chce sobie sama zafundować co? Żywność z Chin? Oczywiście, przemądrzali politycy zaraz zripostują, że działkowcy nie zaopatrują sklepów w żywność masowo. Ale niechże będzie jakiś wybór. Jeden pojedzie do Tesco, a drugi pójdzie na halę w Gdańsku lub Olsztynie i kupi od działkowca np. pietruszkę albo pigwę. Jestem więc temu przeciwna, bo to zuboży nas konsumentów. Jestem przeciwko planom uchylenia tej ustawy, bo działkowcami są ludzie niezamożni. Jest to dla nich czasem jedyna możliwość dorobienia do bardzo nędznych rent czy emerytur wypłacanych im przez nasze państwo. Liberałowie rządzą nami dość cynicznie, bo twierdzą, że jak ktoś nie jest homo economicus, to powinien albo wyemigrować albo umrzeć. Odnośnie emigracji, to nawet im to zgrabnie wychodzi, bo ogromna rzesza ludzi wyjeżdża z Polski. Problem tylko z umieraniem, bo to na szczęście już nie jest w ich zasięgu. Natomiast działkowcami są ludzie starsi. Oni nigdzie już nie wyjadą. A skazywanie Ich na biedę, której Oni nie są winni, bo ich emerytury lub renty są wynikiem braku polityki 1/2 W OBRONIE OGRÓDKÓW DZIAŁKOWYCH - GŁOS Z OLSZTYNA wobec społeczeństwa w ogóle, jest okrucieństwem, zaprzeczeniem człowieczeństwa. jak może więc Państwo Polskie w XXI wieku pozbawiać ludzi niezamożnych szans na odrobinke lepsze życie dlatego, że sprzedadzą kilka tulipanów lub gałązek bzu, które wcześniej piechołowicie sami hodowali. Jest to nieetyczne z jeszcze jednego puntu widzenia. Działkowcy, to ludzie, którzy trudowi własnemu zawdzięczają to, że na działkach rosną owoce, kwiaty i warzywa. To ludzie ciężkiej pracy i to dokonywanej własnymi rękoma. Gdyby to byli ludzie, którzy dorabiają się na kradzieży, nieuczciwości, to byłoby to społecznie uzasadniowe. Ale tu ???!!! Uchylając ustawę, Państwo Polskie ukarze ludzi za ich własny wysiłek i trud, za uczciwość i pot, za to, że własnymi rękoma i za własne pieniądze chchieli, aby było ładniej, zdrowiej, smaczniej. Jest jeszcze jeden aspekt tej całej sprawy. Ogródki działkowe to dla tych wielu ludzi jedyne źródło rozrywki i sens życia. W przeważającej grupie, to emeryci, których nie stać, tak np. jak niemieckich emerytów, na wycieczki po świecie. Stać ich jedynie na ten mały kawałeczek ziemi i na te kilka krzewów. To dla nich bardzo często jedyna rozrywka. To nawet sens życia. Czy dla niewielkich stosunkowo wpływów do budżetu Państwa, w związku z likwidacją ogródków, warto ludziom odebrać ich radość i sens życia? !!! A czy wszystko trzeba przerobić w Polsce na pieniądz? Utrata działki będzie prowadzić do samotności, do depresji do chorób. A ponieważ Rząd Polski lubi liczyć pieniądze, to do swojego rachunku zysków z tytułu likwidacji ogródków działkowych, musi bezwzględnie dodać wieksze i większe koszty leczenia tych ludzi. Ludzi, których bardzo często trzyma przy zdrowiu działka. Ludzi, którzy jeśli to stracą, to skierują swoją energię na chorowanie, leczenie. Wzrosną koszty dla i tak chorej już służby zdrowia. Ludzie ci pójdą bowiem do kolejek po zabiegi, do specjalistów. Szybciej wtedy przychodnie i szpitale wyczerpią swoje limity, kontrakty. Inni pacjenci nie będą mogli się leczyć, zacznie się społeczny ferment, niezadowolenie, a PO utraci w rankingach wyborczych poparcie. Działkowcy to też wyborcy !!! Ludzie chorzy to też wyborcy i politycy z opcji rządzącej nie powinni liczyć, że zapomną, bo nie zapomną. Nie powinni tez liczyć, że umrą przed wyborami, bo mogą przeżyc i zagłosowac przeciwko taki dalszym rządom w naszym kraju. Reasumując: inicjatywa podjęta w Polsce o uchylenie ustawy o rodzinnych ogrodach działkowych jest zła, z punktu widzenia zjawisk społecznych, gospodarczych i czego politycy rządzący nie rozumieją, także politycznych. Tylko, że te skutki dotkną polityków przy następnych wyborach. Ale dotkną. JESTEM PRZECIWNA UCHYLENIU USTAWY o RODZINNYCH OGRODACH DZIAŁKOWYCH. Beata Madejska Gdańsk 2/2