Bez naszych tradycji nasze życie byłoby tak chwiejne jak... jak
Transkrypt
Bez naszych tradycji nasze życie byłoby tak chwiejne jak... jak
Bez naszych tradycji nasze życie byłoby tak chwiejne jak... jak... SKRZYPEK NA DACHU 13.12.2012 r. młodzież i nauczyciele Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych w Drawsku Pom. pod opieką polonistki i kierownika wycieczki – Marleny Otłowskiej - wybrali się do Poznania do Teatru Wielkiego na prawdziwą ucztę duchową – Skrzypka na dachu. Dla starszych była to klasyka broadwayowskiego musicalu, dla młodszych widzów – ogromna porcja żydowskiej kultury, żydowskiego dowcipu, mentalności, elementów tradycji i religijnych zachowao. Wszystkich urzekła historia Tewjego Mleczarza – ubogiego Żyda z ukraioskiej wsi Anatewka – który stanął przed arcytrudnym zadaniem do wykonania. Miał wydad za mąż – bogato i szczęśliwie – swoje trzy córki: Cajtlę, Hudel i Chawę. Tradycja nakazywała, by to swatka znajdowała panienkom kandydatów na partnerów na całe życie, a dziewczyny, nie zważając na tradycję, zwyczajnie się zakochały. Tylko, niestety, w nieodpowiednich partiach. Zbolały ojciec, niby ortodoksyjnie tradycyjny, a jednak trochę otwarty na zmiany, zgodził się, żeby Cajtla wyszła za ubogiego krawca Motla, który nie posiadał nawet własnej maszyny do szycia, a Hudel pojechała na Syberię za swoim ukochany Perczykiem, studentem – rewolucjonistą z Uniwersytetu Kijowskiego. Niestety, liberalizmu i elastyczności ojca nie doświadczyła ostatnia córka Chawa, która niefortunnie zakochała się w rosyjskim chłopaku Fiedce. Tewje nie pobłogosławił związku i uznał, że córka dla niego umarła, wybierając niestosownego męża. Muzyczna opowieśd nie skooczyła się happy endem, ponieważ w carskiej Rosji początku XX wieku atmosfera wokół Żydów stała się wroga. Wieśd o zbliżającym się pogromie ludności żydowskiej zmusiła społecznośd Anatewki do opuszczenia ukochanego miejsca na ziemi. Skrzypek na dachu to nie tylko uniwersalna przypowieśd o szczęściu i cierpieniu, starym porządku odchodzącym na zawsze w przeszłośd i wartościach, które żyją dzięki wyznającym je ludziom. To również olśniewające widowisko, które urzeka scenografią wprost z obrazów Marca Chagalla, bawi subtelnym humorem i zapada w pamięd dzięki przebojom takim jak „Tradition”, "If I Were A Rich Man" czy wzruszający "Sunrise, Sunset". Musical Jerry'ego Bocka i Sheldona Harnicka jest także przepiękną opowieścią o miłości, o zwykłym codziennym życiu u boku męża, u boku żony, bez sztucznych gestów na pokaz, bez pompy i fajerwerków i bez kwiatów rzucanych do stóp ukochanej. Refleksyjnego klimatu mądrych małżeoskich relacji dostarczyła pieśo-dialog Tewjego i Gołdy o ich wzajemnym uczuciu – „Do You Love Me”. Mleczarz zastanawiał się, co to jest miłośd i zapytał znienacka żonę - „Czy ty mnie kochasz?” Zaskoczona Gołda odpowiedziała: „Dwadzieścia pięd lat prałam ci, gotowałam, sprzątałam, rodziłam dzieci, doiłam krowę… Przez dwadzieścia pięd lat żyłam z tobą, walczyłam, głodowałam, spałam z tobą. Jeśli to nie jest miłośd, to co nią jest?” Wyjechaliśmy z teatru urzeczeni, mądrzejsi, wrażliwsi. Zostawiliśmy za sobą Poznao, Teatr Wielki, piękną sztukę, niezwykły taniec z butelkami podczas wesela, sceny zbiorowe i oniryczne, blask szabasowych świec. Zostało przy nas wspomnienie, w głowie muzyka, a w duszy niedosyt. Jeszcze tam wrócimy…