Krótkie ledwo postrzegalne błyski. Ciało wprasowane w fotel, dłonie

Transkrypt

Krótkie ledwo postrzegalne błyski. Ciało wprasowane w fotel, dłonie
TEKST I FOTO: MARCIN PINIAK
Krótkie ledwo postrzegalne błyski. Ciało wprasowane w fotel, dłonie na klawiaturze, światłowód Centralnego Układu Nerwowego, wiązki bitów informacji od nitek nerwowych w oczodołach ku galaretowatej fortecy mózgu. 99,5 % pełnej automatyki zakleszczonej w iluzji samostanowienia czy „wolnej woli”. Nieświadome klisze, które eksplodują w iluzji odkryć, objawień, olśnień – podtrzymywane dzięki zawodzącemu procesorowi pamięci, który paradoksalnie jednocześnie jest „mechanizmem obronnym” uformowanym by sprawować autorytarne „rządy selekcji”, które z kolei stanowią zaporę przed oczywistym „szaleństwem nadmiaru” i apokaliptycznym przeciążeniem „bazy danych” lub też eksplozją w Chaosie. Cybernetyczna Matryca Nieskończoności – Umysł Wszechświata z kodami dostępu mierzonymi w gigogodzinach. Podróż w iluzji czasu w imię iluzji oświecenia, lub też transmitowanie, konfiguracja mitu iluzji własnej jedynej niepowtarzalnej jaźni. Ciało przechodzi do kontrofensywy generując syndromy znudzenia, niepokoju, niewygody jak gdyby w akcie desperacji dudniło bebechami: „Obudź się!” Jednak pajęczyna letargu obezwładnia „sztab centralny – mózg” Nowoczesne myśli w czarnych garniturach przeprowadziły krwawy zamach stanu w „republice biologii”, który stał się neuro – uzależnieniem. Monstrum uchwyciło nowe medium, które pompuje jego krew z nową siłą i witalnością. Monstrum przybiera teraz nowe bardziej złożone formy, które w cybernetycznej krainie snów mogą realizować swoje ekshibicjonistyczne skłonności w zasadzie bez ograniczeń. Monstrum może przybierać miliony masek i czerpać energię z fejsbukowych grup wywrotowych, lub błyszczeć na forach i grupach dyskusyjnych upajając się do nieprzytomności domniemaną oryginalnością i popadać w kolejne urojenia własnej potęgi. Monstrum zaczyna dzień od kawy i obowiązkowej wizytacji w wykreowanym przez siebie Królestwie pustej do bólu formy, by chociaż tam odczuwać samospełnienie i pozory uwagi. Jednak wciąż ignorując niezaprzeczalny i smutny jakby nie było fakt, że owa domniemana uwaga jest jedynie „rzutowaniem własnej próżności” oraz epatowaniem „własną desperacją” trwa w najlepsze w kapsule wrodzonej ignorancji. Tańczy na Salonach Spektaklu i niepostrzeżenie bije sobie brawo zapętlając to w magicznym pudełku powtórzeń, co generuje samo – upojenie. Zdolność Monstrum do zaprzeczania „prawdy własnego położenia” zakrawa o geniusz. Jego spektakularne wicie się i kreowanie kolejnych wielopoziomowych strategii przetrwania przebija skalą każdą inną aktywność. Najciekawszą z owych strategii jest „program duchowy” ­ gdyż jedynie on generuje obietnicę wieczności z jednoczesną perspektywą „nieskończonej jazdy” po labiryntach rozwoju. Transowe raje, psychodeliczne eksploracje własnych hodowli umysłowych, nowe horyzonty mistyczne, przekazy czanelingu, tajemne znaki, wytryski podświadomości, cyber joga, 13 – sty znak zodiaku. Wielość, mnogość, synchroniczność, obracanie obietnicą jak diamentem. Trans upojenia odbiciami, ruchomy umysł na karuzeli w lunaparku wieloznaczności, umowności i krańcowości. Monstrum tańczy jak clown. Bóg Lucyfer. Naćpany Prometeusz, który pod przykrywką pomocy ludzkości, planecie, światu niesie sztuczny ogień transu wokół swojej własnej misji. Na czym polega jego siła? Na pochwyceniu uwagi innych Monstrum, a spektakl polega na odwiecznych próbach eliminacji zdarzeń, nauk i metod, które demaskują Monstrum. Dlatego żyjemy w rzeźni. Metaforycznie i dosłownie, duchowo i cieleśnie, mentalnie i globalnie. Odwieczny rytuał upuszczanie krwi na designerskie kolekcje nowych trendów i skal nowego zapętlenia. Internet jest do tego celu idealny, bowiem otwiera Wielką Bramę .
Monstrum może się inkarnować i zdobyć bezcielesne ciało, a tym samym mega potęgę. Monstrum jest jednostkowe i kolektywne, sprzężone z każdym innym Monstrum na tej planecie i kiedy nadejdzie czas owa „Zbiorowa nieświadomość”czy gnostycka „Sfera odbić” przejdzie do ofensywy i stanie się ciałem – prawdziwym bytem odzwierciedlającym wszystkie te wstydliwe, wyparte tendencje i skłonności, które muszą znaleźć gdzieś ujście. I znalazły we wciąż tzw.
„wirtualnej rzeczywistości”. Kolektywna kraina cienia, która cierpliwie tworzy swoją armię wciągając do gry kolejnych zdesperowanych graczy. Coraz bardziej widoczny element osaczenia, gdzie w coraz większym stopniu kontrola świata realnego zależy od wirtualnego spazmu poleceń. Monstrum wchodzi w kolektywną fazę permutacji, rozczepiając atom i żonglując piłeczkami nanotechnologii. Monstrum przejmuje stacje nadawcze na wszystkich kontynentach. Monstrum generuje nowości na rynku teorii spisku z precyzyjną bezwzględnością rozpierdalania twojego mózgu. Monstrum dzieli i kastruje systemy rozrodcze i przydziela środki nasenne w imię badań populacyjnych, rozpisując nowe zasady gry w telewizyjnych teleturniejach i masowych olimpiadach. Jedyne co pozostaje w perspektywie to bezrefleksyjne zasysanie wydzielin Monstrum, które pobudzi twoje embrionalne Monstrum do rozrostu. Zaczniesz pęcznieć jak prażona kukurydza, wznosić się jak gaz w kokakoli – tracić rozeznanie w której rzeczywistości bardziej jesteś – w projekcji czy w esencji. I wtedy niechybnie zadasz to pytanie:
Czy esencja jest projekcją, czy może projekcja jest esencją? Albo:
Czy umysł jest wytworem ciała, czy ciało jest wytworem umysłu?

Podobne dokumenty