Przeczytaj fragment

Transkrypt

Przeczytaj fragment
Wstęp
Pierwszy błysk myśli jest piorunem.
Reszta to fajerwerki.
S. J. Lec
„Piorun” i „fajerwerki” – te metafory J. S. Leca nadzwyczaj
trafnie określają fenomeny myślowe poznania naukowego. To,
co jest myślą główną, uporczywą i persewerującą, przeplata się tu
z myślami „dodatkowymi”, ,,ubocznymi”, ,,przejściowymi”. Tak
w burzach intelektualnych, jak i realnych obecne są błyski gromu
i plusk deszczu czy melodia wiatrów. I w sztuce jest podobnie:
Tocatta i Fuga d-moll Bacha zaczyna się od monumentalnej frazy muzycznej, by przejść w mozaikę dźwięków antycypujących
współczesne improwizacje jazzowe.
Jan Łempicki, olśniewający a zabity w Powstaniu Warszawskim młody filozof polski, autor Historiozofii Hipolita Taine’a,
kultywował pojęcie „zrywu” jako gwałtownego impulsu kulturowego (założył nawet partię polityczną o nazwie „Zryw”), któremu
towarzyszy efekt „echa”, gdy to, co chwilowe i okolicznościowe,
echa nie implikuje. Nauka i kultura niewątpliwie rozwijają się
„zrywami”.
Przedstawiany tu wybór tekstów z pogranicza filozofii kultury, antropologii kulturowej i filozofii dziejów ma sens podwójny.
Jest to ciąg pewnych merytorycznych rozważań kwestii ,,natury
8
Wstęp
ludzkiej” i świata artefaktów, w którym spełnia się życie ludzkie.
Jest to też rodzaj dokumentacji z zakresu psychologii poznania
naukowego (w humanistyce), gdy jakaś konkretna ,,myśl”, ,,spostrzeżenie”, ,,impuls teoretyczny” powoduje rozwijanie się określonego toku czy „pola myślenia”, ale niedającego się zwizualizować poprzez obraz fal rozchodzących się koncentrycznie i coraz
słabszych, gdy na gładką powierzchnię wody rzucimy kamień
(inaczej biegną one na powierzchni lekko falującej). Mamy tu raczej do czynienia z myślą skoncentrowaną, może na podobieństwo
wiru rzecznego, gdy tyleż kręci się on koliście, ile ma wyrazistą
strukturę 3D: wciska się lejkowatym kształtem w głąb, czasem
rzeźbiąc w dnie rzeki jakieś wgłębienie, ale też – gdybyśmy wypuścili w powietrze nad wirem smużkę dymu z papierosa i dałoby
się to zauważyć – możemy domyśleć się n a d nim również słupa
powietrza unoszącego się wzwyż i prawdopodobnie wirujących
tam cząsteczek pary wodnej.
Pozwala to widzieć myślenie naukowe jako ład s p i r a l n y, którego dopatrywano się w funkcji modelu dziejów jeszcze
na początku XIX wieku (w szkole heglowskiej). Takie zjawisko
da się dostrzec w niniejszym zbiorze tekstów, zainspirowanych
przez trzytomową książkę Braudela, Kultura materialna, gospodarka i kapitalizm XV–XVIII wieku, tłum. M. Ochab, P. Graff,
PIW, Warszawa 1992 (13 lat po wydaniu francuskim). Określenie
„kultura materialna” miało w dziele oryginalnym brzmienie „civilisation materielle”, a clou książki stanowiła teza, że formacje
historyczne, występujące jako bardzo długie, „tysiącletnie” trwania, na różnych kontynentach opierają się na partnerstwie ludzko-roślinnym (rolnictwie), choć mamy tam do czynienia z roślinami
o odmiennej naturze i wymaganiach co do ich uprawy. O ile ryż
na Dalekim Wschodzie oraz w Azji, proso w Afryce, a kukurydza
w Ameryce Środkowej i Południowej nie stawiały człowiekowi
wielkich wymagań i posłusznie zaspokajały jego niewygórowane
potrzeby, z dodatkiem pewnych warzyw, owoców i ziół, tworząc
Wstęp
9
obszary cywilizacyjne o odmiennej charakterystyce i działaniu na życie duchowe, o tyle pszenica zrazu w Basenie Morza
Śródziemnego, a potem w Ameryce Północnej była partnerem
wymagającym i kapryśnym, wręcz ewokującym innowacje industrialne: narzędzia do głębokiej orki, karczowania drzew, młocki,
mielenia mąki, wypieku pieczywa itp., czym w rezultacie cywilizacja Zachodu odróżniła się od innych cywilizacji, a następnie
nawet je zdominowała. Rozległa s a g a historyczna Braudela,
z jednej strony, imponująco erudycyjna, z drugiej, tak manifestacyjnie prostacka w zakresie „klucza” do historii powszechnej,
spowodowała u mnie ,,błysk myśli” trwały i innowacyjny, mający swoje wielokrotne echo w tekstach pisanych przez kilkanaście
lat, które od kwestii: ,,kultura”, ,,cywilizacja”, ,,barbarzyństwo”
przeszły się ku kwestiom „natury ludzkiej” i antropologii kulturowej, a dodatkowo: ku prospekcjom historycznym, futurologii i utopiom społecznym oraz technicznym. Prawie na zasadzie
autocytatów powtarza się w tych tekstach odróżnienie formacji
„faunicznych”, ,,floralnych” i „mineralnych”, będących pierwszą
próbą wzbogacenia typologii Braudela o innych partnerów człowieka: zwierzęta, świat materii martwej, ale i świat informacji.
Choć pojawiają się w ich towarzystwie inne kompleksy myśli
(już to szybko zaniechanych i porzucanych, będących wpływem
przypadkowych lektur, wydarzeń historycznych i kulturowych
albo pochodzących ze zbyt dalekich skojarzeń i analogii), to trzecia grupa myśli jest istotnym r o z w i j a n i e m owego rdzenia
powtarzających się cytatów. Owo ciągłe uzupełnianie i poprawianie Braudela, choć nieczęsto pojawia się on „z nazwiska”,
to właśnie te innowacje, począwszy od zagadnień czysto historycznych periodyzacji i klasyfikacji kręgów cywilizacyjno-kulturowych, które stanowią ów wgłębny segment wiru myślowego,
zmierzający w głąb rzeki świata i dziejów, ku kwestiom natury
ludzkiej i przyszłości ludzkiej. W głąb i wzwyż.
10
Wstęp
Jakby w jednej chwili pojawiła się myśl ,,korekcyjna”, której
w pierwszym tekście – napisanym w sześć lat po lekturze Kultury
materialnej... – jeszcze nie sytuowałem jako programowo alternatywnej lub ,,rozszerzającej” koncept Braudela, ale uczyniłem to
w następnych wypowiedziach, aż stopniowo koncepcja Braudela
stała się obszarem odniesienia, ,,układem współrzędnych”, w którym pojawiały się następne teksty, a wybór ich zostaje tu podany
do lektury. Trwa ta perseweracja poznawcza już 20 lat.
Schematyzując główne zręby tego widzenia formacyjnego
dziejów, można powiedzieć, że doszedłem do następującej architektoniki ich aktorów i uczestników: przez mechanizm „kultury”
rozumiem postawę i „zmysł” d e l i k a t n o ś c i człowieka wobec
przedmiotu, pierwotnie generowanej przez świat „floralny” (roślinny), następnie: postawę p r e s j i, nacisku, parcia, wywodzącego się z relacji „faunicznych” (pasterskich), oraz krąg zachowań
b a r b a r z y ń s k i c h pierwotnie ukształtowanych przez tysiąclecia również w aliansach faunicznych, ale myśliwsko-łowieckich.
C i o s, zderzenie, przemoc, grabież są ich istotną treścią. Ale owe
strategie i taktyki życia ludzkiego odnoszą się też do różnych sfer
i stref świata przedmiotowego, usamodzielniają się od pierwotnego „partnerstwa”, wychodzą poza bio- i socjosferę ku sferze
i strefie materii martwej, fizycznej, a wreszcie znajdują też swoje
odniesienia wobec strefy i n f o r m a c j i, tej „infosfery” nie identyfikuję z „kulturą”, co czyni się dziś nagminnie, gdyż np. dzieło Hitlera Mein Kampf jawnie należy do obszaru barbarzyństwa,
choć jest „t y l k o książką” o fabule biograficzno-programowej
i ktoś mógłby ją postawić na półce obok Ewangelii. Ilustrując
szkicowo tę typologię przykładami i konkretami, mógłbym to
przedstawić w postaci tabeli:
11
Wstęp
Kultura,
tj. delikatność
Biosocjostrefa
Strefa materii
martwej
Infosfera
hodowla roślin,
zwierząt, ludzi
np. jubilerstwo,
tkactwo
gry estetyczne
językowo-obrazowe
transport,
budownictwo
teorie ujarzmiające
chaos zjawisk,
gramatyka,
rachunkowość,
nauka, reguły
ekonomii
Cywilizacja,
tj. p r e s j a
pasterstwo,
tresura ludzi
Barbarzyństwo
brutalna
burzenie
wszelkiego typu
eksploatacja ludzi i rabunek siedzib
,,języki nienawiści”
i zwierząt
ludzkich
Nie znaczy to, że obsesyjnie trwałem przy tej wyłącznie problematyce. Interesowałem się jednocześnie problemami ,,przestrzeni kulturowej”, dziejami filozofii polskiej, pisałem sporo
esejów na tematy aktualnie dla mnie atrakcyjne. Jednak ciągle,
wprost uparcie owo „myślenie równoległe” wobec Braudela toczyło się i toczy we mnie zaskakująco, a nawet ku sporej konsternacji. Jest ono tyleż samoistne, ile uporczywe. Doprowadziło mnie
do takich pomysłów, jak antropologia homo inquietus (człowieka
niespokojnego) czy utopia „powszechnego elitaryzmu”. A zatem
traktuję te teksty również jako dokumentację jakichś rozważań
o psychologii myślenia humanistycznego i tych cech konstruowania nauki, jakie opisywał i rozważał, choć na gruncie przyrodoznawstwa, znaczący polski historyk wiedzy Ludwik Fleck.
Nie od rzeczy będzie wspomnieć, że myślenie moje jest też
fragmentem ,,stylu filozofowania” obecnego od lat w środowisku
filozoficznym UMCS (wiele zawdzięczam grupie moich rówieśników z tego kręgu naukowego), a moją umysłowość kształtowali
osobiście tacy wybitni filozofowie końcowych dekad XX wieku
pracujący w UMCS, jak prof. Jakub Litwin (filozof dziejów)
i prof. Andrzej Nowicki (filozof kultury). Cieniom tych ostatnich
kłaniam się nisko...