felieton przew rot ny
Transkrypt
felieton przew rot ny
D la wielu ostatnie rewelacje o tym, że zaledwie trzy procent Brytyjczyków używa przy śniadaniu świętej stołowej trójcy – łyżki, noża i widelca – oznaczać mogły tylko jedno: nasza cywilizacja chyli się ku upadkowi. W istocie jednak chodzi o to, że rozstaliśmy się z setkami lat mozolnych ćwiczeń i ekwilibrystyki. Noże i widelce stały się na przestrzeni wieków groźną bronią zaprojektowaną tak, by ustawiać „innych” na odpowiednim szczeblu społecznej drabiny. W wiekach średnich rycerz musiał wyrąbywać sobie szacunek mieczem, jego następcy zrozumieli jednak, że ten sam efekt można osiągnąć, zapraszając kogoś do domu na obiad. Stąd już tylko mały kroczek, krótki doskok albo podskok (oczywiście nigdy felieton przewrotny Nóżelec z widelcem w dłoni) do epoki edwardiańskiej, gdy na brytyjskich stołach pyszniły się zastępy sztućców, przy czym każdy zaprojektowany został w specyficzny sposób, by posługiwanie się nim było jak najmniej intuicyjne. Na przykład im rzadziej używało się widelca z jego naturalną wklęsłością skierowaną ku górze, tym bardziej zwiększało się swoje szansę na ponowne zaproszenie. Najwięcej zakazów i rytuałów narosło wokół noża, otaczanego największą czcią spośród sztućców. Jako młodszy brat bojowego miecza, nóż fallicznie chwiał się na boki, co być może tłumaczy, dlaczego kobiety w średniowieczu zniechęcano do używania go przy stole. Efekt był taki, że gdy obok nie siedział usłużny mężczyzna, panie musiały zniżać się do nieprzystającego damom ogryzania kości. W czasach współczesnych rodzaje noży i ich płciowe konotacje zostały w pełni skodyfikowane. W XVIII wieku lord Chesterfield kładł do głowy synowi, że prawdziwego dżentelmena zawsze można poznać po tym, jak (i czym) kroi przy stole. Sto lat później słynna Isabella Mary Beeton (autorka pionierskiego podręcznika sztuki prowadzenia domu) spisała szczegółowe instrukcje, jak posługiwać się nożem tak, by wszyscy wokół wiedzieli, że oto mają do czynienia z osobą aspirującą do klasy wyższej. Łyżki z ich okrągłą, dziecinną buzią to zupełnie inny temat. Łatwo je polubić i dlatego pewnie są jedynym sztućcem, który daje się w prezencie. U freudystów łyżka symbolizuje troskliwą matkę. kolei widelec to jej nieznośny, marudny synalek nienawidzący ojca-noża i zazdrosny o mamę-łyżkę. Z historycznego punktu widzenia widelec pojawił się stosunkowo późno: w renesansie pozostawał niewidoczny, bo wielu notabli traktowało go jako nieistotną zabawkę i wolało jeść palcami. Gdy tylko jednak wyższe sfery przekonały się do widelca i zaczęły go używać, poprzeczka powędrowała jeszcze wyżej. Czego najlepszym dowodem, według Margaret Visser, autorki klasycznej pozycji „Kolacyjne rytuały”, było pojawienie się noża do ryb. Jego ostentacyjnie płaski kształt i tępy brzeg posłużyły za kanwę wielu kawałów krążących wśród przedstawicieli wiktoriańskiej klasy średniej, która chciała za wszelką cenę pokazać, że zdaje sobie sprawę z tego, jak dalece plebejski to zwyczaj kroić pstrąga zwykłym nożem. Nowe narzędzie służyło do delikatnego podważania i odrywania mięsa od rybiej skóry, choć największe snoby robiły to, co zawsze: pałaszowały pstrąga dwoma widelcami. Tak oto noże do ryb stały się przedmiotem westchnień tych, którzy nie odziedziczyli po babci srebrnej zastawy, lecz byli zmuszeni kupować wyroby z fabryki w Sheffield. Pojawienie się, zatem hybrydy noża i widelca, czyli nóżelca – z angielskiego knork – powinniśmy powitać z radością. Wiele wskazuje na to, że będzie to jedyny sztuciec, jakim będziemy posługiwać się w przyszłości. Szerokie, ostro ścięte zewnętrzne zęby pełnią funkcję noża, podczas gdy wewnętrzne pozwalają na wygodne przenoszenie pożywienia z talerza do ust bez obawy o ich skaleczenie. Nóżelec można też trzymać na modłę amerykańską w prawej dłoni. W ostatecznym rozrachunku najbardziej liczy się jednak to, że nowy sztuciec obala wszelkie hierarchie i zaciera społeczne granice. Wolny od klasowych żądz, jest jedynym, na wskroś demokratycznym narzędziem do jedzenia, jakie wymyśliła ludzkość. Z Oprac. J.N. wg artykułu K. Hughes w „The Guardian” 49