52 Miesięcznik Kulturalny Studentów Politechniki Warszawskiej NUMER
Transkrypt
52 Miesięcznik Kulturalny Studentów Politechniki Warszawskiej NUMER
W SU IĘ DO CE KU J ! Miesięcznik Kulturalny Studentów Politechniki Warszawskiej ISSN 1732-9302 52 NUMER GRUDZIEŃ 2010 KALENDAR I UM Jagórfest: Jelonek, Chainsaw, Testor, Wojciech Hoffmann i inni (Progresja) 39-50 z 30 Seconds To Mars (Torwar) 12 Niedziela Spis Treści kultura G R U D Z IE Ń Myslovitz + Klit i Tres.B (Stodoła) 42-49 zł 13 Poniedziałek 14 Wtorek 15 Środa Vavamuffin (Hard Rock Cafe) 18 Sobota Ania Dąbrowska (Palladium) 55-65 zł 19 Niedziela 20 Poniedziałek 21 Wtorek Hey (Stodoła) 47-52 zł 22 Środa 23 Czwartek 24 Piątek Projekt Ostry Emade (Obiekt Znaleziony) 25 zł 25 Sobota 26 Niedziela 5 29 Środa 30 Czwartek Strachy na Lachy (OchTeatr) 35 zł 31 Piątek 1 Sobota Który obraz studenta jest bliższy prawdy? Tego znudzonego nauką, zniechęconego do swojego wydziału? Czy tego na luzie traktującego swoje obowiązki, olewającego wykłady, ale kochającego „studiowanie”? Może to syndrom 4 roku, ale coraz więcej słyszę od znajomych o tym, żeby „wreszcie to skończyć”. Zmęczenie wykładowcami lub mało urozmaiconym materiałem? Czy może wina leży po naszej, studentów, stronie, bo coraz mniej nam się z czasem chce? Nie ma oczywiście na te pytania jednej prostej odpowiedzi, gdyż te wszystkie skrajne postawy, o których wspomniałem powyżej, biorą się z takiego, a nie innego programu studiów oraz wciąż dość często przypadkowych ludzi na wydziałach. Bo ilu z Waszych znajomych jest przekonanych do tego, że będą pracować w zawodzie, bo chcą/ lubią to robić i ich to interesuje? 10%? 20%? Reszta to osoby, które nie dostały się tam, gdzie chciały, potrzebują papierka lub po prostu studiują dla samego studiowania, a kierunek jest dla nich już mniej ważny. Stąd też ich luźne podejście i czasem może nawet zbyt beztroskie traktowanie zaliczeń. Przez to też wykładowcy mają wyrobione zdanie o studentach i często brak im motywacji (na szczęście nie wszystkim), aby nas do swoich przedmiotów zachęcać… A może wszystko działa jednak tak jak powinno, a studia to okres dozwolonych błędów i możliwości ciągłych zmian życiowych decyzji? Odpowiedź na to pytanie pozostawiam Wam. temat numeru Sport z jajem 6 Gry planszowe 9 Na planszy Warszawy 11 Facebookowe gry społecznościowe 14 Retro konlose do gier 15 Ranking gier na konsole 16 student GAPA: Przegląd zespołów rockowych i koncert Totentanz (Remont) 0 zł Kącik studenckich serc 18 Kącik kulinarny 19 GAPA: Przegląd zespołów szantowych i koncert MECHANIKÓW (Korsarz) 0 zł GAPA: Przegląd zespołów hip hopowych i koncert Pyskaty & goście + Siwers/Tomiko i STREETWORKERZ (Harlem) 0-10 zł 27 Poniedziałek 28 Wtorek 5 lat studiów = masakra czy błogosławieństwo? 10-lecie Chóru PW 16 Czwartek 17 Piątek Wstępniak Maciej Pietrukiewicz Maciek Pietrukiewicz Sport z jajem s. 6 Redaktor Naczelny: Maciej Pietrukiewicz Redaktorzy prowadzący: Damian Drewulski, Maciej Pietrukiewicz Rugby – sport kojarzony z brutalną rozgrywką i gęstą zawiesiną testosteronu w powietrzu. Czy słusznie? Wewnątrz wydania pierwsza część spojrzenia Larysy i Maćka na ten sport. Redaktorzy: Krzysztof Drozd, Larysa Rogowska, Marta Lutomirska, Aleksandra Danilecka, Jacek Kułak, Rafał Buga, Joanna Motyka, Ada Skowronek, Damian Drewulski, Agata Goławska, Dominika Sawicka, Marcin Bąkowicz Na planszy Warszawy s.11 Czasem miasto, które znamy dobrze staje się planszą gry, której reguły bywają solidnie pokręcone. W klimat gier miejskich dla Was dała się wkręcić Olka. Relacja wewnątrz numeru. Dział graficzny: Michał Tryniecki, Michał Pawlik Ulver, Fennesz + Blindead i Proghma-C (Palladium) 85-110 zł Pepsi Rocks: Sidney Polak + Funktor i Morhana (Hard Rock Cafe) 12-18 zł 29.12 Goran Bregović (Sala kongresowa) 90-250 zł Fotografia: Michał Cichowski, Damian Drewulski, Marta Patyk, Anna Zakrzewska Korekta: Maciej Pietrukiewicz Administrator strony www: Michał Tryniecki Dział Promocji: Krzysztof Drozd Wydawca: Samorząd Studentów Politechniki Warszawskiej Okładka: Michał Cichowski Adres korespondencyjny: Centrum Ruchu Studenckiego ul. Waryńskiego 12, 00-631 Warszawa, z dopiskiem „i.pewu” tel/fax: (022) 234 91 05 Ranking gier na konsole s. 16 e-mail: [email protected] www.ipewu.pw.edu.pl Nieważne ile czasu pożarły, ile frustracji przyniosły przegrane – dla niektórych są dziedziną sztuki, bez wątpienia jednak stanowią ważny element kultury. Najlepsze gry komputerowe zebrał i opisał Jacek. OSZ EN IA: Klub Drod Fonoba r zy stu denci, - stude Klub nci 5 F 0% ta U nas onobar za pr niej k klima ażdy znajd asza was n t. a z ie wszys coś d A co tk la sie w bie, n ie imprez war n ażne dla k yz ie zam a a ykam a 50% bile Serde naszym b żdego stud y się a c enta, na jed tu. bilet Klub znie zapra rze. en może szam F cie w y ul. W onobar ymien aw ić na www.f elska 5 broonob ar.pl JESTE Ś Co ro ZDROWY? ku wś ród pr Sprawdź się 5 przy zeb ! pa Przeb dków gruź adanych 10 adaj się % stud licy or a en - RTG z 70 in za dar mo: nych c tów Politec p h horób - spiro łuc płuc i niki wykryw metria serca! - Body ane je st ok. Mass I Wysta rczy p ndex ójść z w pon po ie ORER działki, śro dbitą legitym d TA W AŻNA y i piątki w acją do prz yc go TYLK O DO dz. 10.00-1 hodni na u Zima l. Moc 4.45 KOŃC tuż tuż hnack A RO iego 1 KU! , a Ty 0 gdzie Zareze ją sp rwujc ędzisz ie sob Was w ie term tedy d ? in 11o Dem nas od 19 än n - base owoczesne ovskiej Do lutego 2011 nów te ! li go ośr odka n ny na Słow Wydział Ch rmaln acji. R ych! emicz arciar zut s ny k Koszt iego n wyjaz a Cho beretem bę zaprasza d p dz u to 4 wanie oku i r 9 z 9 złoty egiona ie dzielić Dla pie KSiT! ch - d lnej atr la stud r akcji entów Więce wszych 24 o PW p j infor s ó b b o onus – macji m n ie js na stro z zone o nie htt niżka 30 zło dofina p://wr nsoJulian s.ch.p tych! Tuwim w.edu .p l “Cał ujcie WRS mnie Ch wszyscy w d...”. emiczny za prasza Spekta w d.. kl odb na spe .” ędzie ktakl się 20 Koszt: styczn Julian Tuw PW 40 im “C ia o go Liczba zł, res ałujcie dz. 19 z m :30 w mnie Więce iejsc ogran ta 60 zł w Teatrz j infor iczona e Rom szyscy macji: : 30 dianen a. na stro ene@g nie htt mail.c p://wr om s.ch.p w.edu Zbió .pl , D rka miko iana N Jeśli m owak, łajkowa asz w mail: domu plusza dla domu zapom ki to m niane, domó asz ok dziecka w dzie odrzu azję p cone w odzieli cka. Je możes śli ćs ką z Więce przynieść ja nie masz nic ię nimi z dz t i niepotrz e j info w WR kieś słodycz do oddania iećmi z jedn bne zabawk S Wyd e ego z i, gry, , ale ch wa ziału C . ciałby hemic ś wspo rszawskich znego móc z Biblioteka oraz n biórkę a http ://wrs Biblio .ch.pw teka o otwarta .edu.p twiera taj z je w niedziel l się jz Czy ch biorów 7 d dla studen ę tó n cąc sp i w tyg w ! P r ę z oteki m dzić tr odniu yjdź i ! korzys o u przesz siałeś udaw chę czasu w łość, g ać się z a c is z d do BU u bibli szawsk yż Bib Wu? T lioteka iej otw era korzys ie Główn tać z je ra się dla s a Polite z to już tud j zasob ów rów entów!!! Te chniki War Od lis ra nież w to niedzie z można Biblio pada wysta lę! rtowa tece G ły nied łówne Wypo j. zielne ży dyżur są dos czalnia Stu yw denck tępne a, Czy w god Więce telnie zinach j szcze oraz A SEZON 11-17 gółów bg.pw ntreso . .edu.p możn la a znale l źć na: http:// www. Komis TERMINY DARMOWE WEJŚCIÓWKI ja Spo rtu i T darmo urysty we śliz 23:45 – 00:45 Będą rozdawane w Centrum Ruchu 17 listopada (środa) ki SSP gawki Ślizga W w ki b ę o 22 listopada (poniedziałek) 23:59 – 01:00 Studenckiego (ul. Waryńskiego 12) dą się rganizowan ma zaszczy 23:59 od tz -0 e 23:45 – 00:45 w poniedziałki oraz środy 24 listopada (środa) Darm 1:00 oraz śr bywały w k na lodowisk aprosić na o godzinie a owe w o u Torw 29 listopada (poniedziałek) 23:59 – 01:00 18:00 ejściów dę 23:45 – żdy ponied macji a r. zia 00:4 stu ki( w li 23:45 – 00:45 1 grudnia (środa) czbie 2 5 do 20 gr łek o godzin Studen denckiej o SPRZĘT u d ie ) c d e 23:59 – 01:00 6 grudnia (poniedziałek) 18 00. kiego (ul. W brać będzie za okazanie nia. m aryńsk m 23:45 – 00:45 Nie posiadasz łyżew? – żaden problem! 8 grudnia (środa) Wspa iego 1 ożna w Ce legityniała a 2) w d ntrum 23:59 – 01:00 Wypożyczysz je na miejscu za 5 zł 13 grudnia (poniedziałek) tm n Więce R iu śliz j infor osfera i atr gawki uchu 23:45 – 00:45 15 grudnia (środa) macji a o godz NIE ZWLEKAJ na stro kcyjne upo . 20 grudnia (poniedziałek) 23:59 – 01:00 minki nie ww c zekają Wspaniała atmosfera i atrakcyjne w.poli buda.i n nfo/to a Was. upominki czekają na Ciebie! MIEJSCE rwar PW W iFi Torwar, ul. Łazienkowska 6a Do O GŁ TORWAR 8 gma z inter chów PW w n r oddan etem przez aca możliwo sieć be a zost ś ała sie zprzew ć darmowe Od 16 ćp go .1 o posiad 1.2010 każd wwifi-stude dową. Do u połączenia żytku nts. y stud ający a studen się e sieci p k n tów wwifi- tualną rejes t Politechn ik st trację Szczeg ma do i Warszaws óły na udents. stęp d kiej http:// o akad wrs.ch emick .pw.ed iej u.pl 4 przygo tował Rafał B ug a 10-lecie Chóru Politechniki Warszawskiej W tym roku Chór naszej „Alma Mater” obchodzi swoje dziesięciolecie. Z tej okazji 6 listopada o godzinie 19.00 wystąpi w Kościele Najświętszego Zbawiciela i zaprezentuje perełki muzyki klasycznej. To również dobry moment by napisać czym tak naprawdę jest chór. Ulice opanował zmrok. Na zegarze wybija godzina 18.00. W Pałacu Rektorskim zbiera się troszeczkę więcej osób niż zwykle. Wszyscy schodzą schodami w dół. I nie idą wcale do piwnicy. Bo tam, w podziemiach pałacu panuje naprawdę sympatyczna atmosfera. Możliwe, że to zebranie jakiejś tajnej organizacji, albo grupy trzymającej władzę. Nie. Tym razem nie będziemy mówić o teoriach spiskowych. A tematem będzie Chór Politechniki Warszawskiej, który w tym roku obchodzi swoje 10-lecie. Pierwsze skojarzenie jakie przychodzi na myśl to raczej istny kontrast. Bo co ma piernik do wiatraka, albo raczej co ma Chór do największej uczelni technicznej w kraju? Ma i to bardzo dużo. Wśród czołówki chórów akademickich to właśnie uczelnie techniczne mogą poszczycić się dużymi zespołami wokalnymi na wysokim poziomie. Nie muszę chyba wspominać, że Politechnika Warszawska również tam się znajduje. Gdy pytam osoby, dlaczego zdecydowały się śpiewać w chórze słyszę różne odpowiedzi. Niektórzy bo uwielbiają śpiewać, inni zdecydowali się po namowie znajomych. Wiele osób mówi mi, że to po prostu wspaniała przygoda, wystarczą właściwie tylko dobre chęci. Bo warto tutaj wspomnieć, że chóry akademickie są zespołami amatorskimi. Oczywiście śpiewają w nich często również profesjonaliści, ale gros są to ludzie, którzy nie zajmują się tym zawodowo. Chór jest dla nich po prostu pasją. Czas na pracę… Ale jak mówi stare porzekadło: „Piękno powstaje w bólu”. Bo śpiewanie w chórze to ciężka praca i wymaga wielu godzin ćwiczeń. „Spotykamy się dwa razy w tygodniu we wtorki i czwartki. Próba zaczyna się o 18.00 i trwa ok. trzech godzin.” – mówi Marta, jedna z chórzystek. Na pytanie czy potrafiliby robić coś innego w tym czasie wszyscy odpowiadają zdecydowanie „Nie. Przecież my robimy to co lubimy”. A jak wygląda ich próba? Rozpoczyna się rozśpiewką, czyli serią ćwiczeń przygotowującymi do śpiewania repertuaru. Trwa ona zazwyczaj 20 minut. Później przychodzi czas na szlifowanie repertuaru. Czasem oczywiście przychodzi chwila rozluźnienia, gdy ktoś chce porozmawiać z drugą osobą. Dlatego też około 20.00 ogłaszana jest przerwa. Dyrygent Jak w każdym zespole również w tym jest osoba, która musi nad wszystkim zapanować. To ona jest główno dowodzącym. Mowa tutaj oczywiście o dyrygencie. Od sześciu lat jest nim Dariusz Zimnicki. Wszyscy zawsze wypowiadają się o nim bardzo ciepło. Każdy podkreśla, że jest specjalistą w swojej dziedzinie. Jest wymagający, ale bez tego chór nie osiągnął takiego poziomu, jaki obecnie reprezentuje. A jest on wysoki. Kiedy rozmawiałem z Dariuszem o ludziach śpiewających w chórze powiedział, że jest z nich dumny. Wspomina, że zawsze podchodzą do pracy z zapałem, a chór posiada w swoim repertuarze takie perełki jak „Requiem” Mozarta czy „Stabat Mater” Vytautasa Barkauskasa. „Samo rozczytanie tych kompozycji zajęło nam wiele czasu. Ale efekt naszej pracy był rewelacyjny i dało nam to wiele satysfakcji” – mówi Dariusz. Koncert jubileuszowy Chór Politechniki nie tylko występuje podczas uroczystości akademickich. Prowadzi również działalność koncertową i bierze udział w konkursach. Jednym z jego największych osiągnięć było pierwsze miejsce na Międzynarodowym Festiwalu w Hajnówce w 2007 roku. Repertuar wykonuje to nie tylko muzyka klasyczna, ale również rozrywkowa. Jeżeli chcecie posłuchać go na żywo najbliższą okazją będzie 6 listopada w Kościele Najświętszego Zbawiciela w Warszawie . Będą to uroczyste obchody jubileuszu dziesięciolecia Chóru Politechniki Warszawskiej. W programie „Msza Nelssońska” Jospeha Haydna i Hymn koronacyjny „Zadok The Priest” Georga Haendla. Kompozycje warte uwagi przede wszystkim ze względu na swoją unikatowość. Koncert rozpocznie się o godzinie 19.00. Gorąco polecam. Krzysztof Drozd www.polibuda.info/torwar ORGANIZATORZY: PATRONI MEDIALNI: projekt graficzny Paweł Smoleński [email protected] 5 SPORT Z JAJEM Powiadają, że każda ważna dla świata rzecz ma własną legendę narodzin. W przypadku, o którym będzie mowa, wydarzenie to miało miejsce w niewielkim angielskim miasteczku w hrabstwie Warwickshire, według podania, w 1823r. Wówczas to pewien młodzieniec, niejaki William Webb Ellis, wówczas zdolny krykiecista, a później anglikański pastor, złamał fundamentalną zasadę panującą wówczas na boiskach piłkarskich całych Wysp Brytyjskich. W trakcie meczu po prostu wziął piłkę w ręce i przebiegając boisko położył ją w bramce przeciwnika. Prawdziwa czy nie, legenda ta miała wyjaśniać pochodzenie sportu, którego nazwa została wzięta od miejscowości, w której wszystko się wydarzyło – Rugby. Ciężki żywot w kraju nad Wisłą Nie ma co ukrywać, że w Polsce rugby nie cieszy się zbyt wielką społeczną popularnością. W kraju nastawionym na wyniki piłkarskie, ewentualnie żużlowe oraz interesującym się tymi sportami, w których akurat osiągane są w bieżącym czasie sukcesy (skoki narciarskie, piłka ręczna, pływanie, Formuła 1 itd.), kuzyn tej pierwszej dyscypliny plasuje się na szarym końcu w krajowym rankingu sportowych preferencji. Potoczna wiedza o rugby to wieczne mylenie go z futbolem amerykańskim, krewnym, który wyewoluował bezpośrednio pod jego wpływem. W powszechnym odbiorze, postrzegane jest jako rozgrywka kupy umięśnionych, spoconych facetów, szamocących się i uganiających za jajowatą piłką. Efektem tych starć ma być wielka „kanapka” ułożona z żywego mięsa w getrach. Jest to oczywiście obraz uproszczony i z gruntu nieprawdziwy. Należy również pamiętać o tym, że rugby w Polsce ma także swój własny Polski Związek Rugby. Ma własną ligę oraz reprezentację. Istnieje także drużyna Rugby 7 (potocznie „siódemki” − siedmioosobowa odmiana rugby, patrz niżej) na Politechnice Warszawskiej. Nie ukrywam, że jest to jedna z przyczyn, dla których ten artykuł jest pisany. A skąd to właściwie jest? Rugby generalnie uważane jest za jedną z form gatunku sportów piłkarskich, które wyrastały jak grzyby po deszczu w Wielkiej Brytanii w XIX w. W owych czasach poprzez rewolucję, której archetypem miał być Ellis, doszło do wyodrębnienia dwóch podstawowych dyscyplin tego nurtu tzw. Football Association (zwanego potocznie piłką nożną) i Rugby Football (pot. rugby). Jako, że ojczyzną rugby jest Anglia, jego drogi rozwoju najpierw prowadziły w stronę państw Zjednoczonego Królestwa (Walia, Szkocja), kolonii (Nowa Zelandia, Australia, RPA) i państw pobliskich (Irlandia, Francja). Doszło do tego w XIX wieku, a więc już wtedy ukształtowała się mocna pozycja tej gry 6 wśród sportów zespołowych. Zasadniczo w rugby grano w piętnaście osób, a dyscyplina miała charakter teoretycznie amatorski. Jednakże już dosyć szybko zarysował się rozłam między klubami z północnej i południowej Anglii. Chodziło o to, że część północna (w głównej mierze robotnicza) domagała się pełnego uzawodowienia ligi, co nie odpowiadało ideowo i amatorsko nastawionym południowcom (mającym oczywiście wyższą pozycję klasową i odpowiednie dochody w rodzinie). Rozłam spowodował podział na Rugby Union (amatorską ligę z piętnastoma zawodnikami) i Rugby League (zawodową ligę z trzynastoma zawodnikami). Powstały także inne dyscypliny rugbowe m.in. Rugby 7 (opierające się na dosyć analogicznych do Rugby Union zasadach rozgrywki drużyn siedmioosobowych) czy Touch Rugby (ta z kolei wyewoluowała z Rugby League i ma także swoją plażową wersję). Grę czas zacząć! Rugby w swojej najpopularniejszej piętnastoosobowej odsłonie, rozgrywane jest na boisku o parametrach długości i szerokości bardzo podobnych do piłkarskiego. Piłka ma kształt przypominający jajo. Sama gra opiera się przede wszystkim na podawaniu ręką do tyłu oraz na dalekim przekopywaniu jej w przód. Celem jest zdobycie przyłożenia na polu punktowym (za linią słupów drużyny przeciwnej). Punktowane są kopnięcia między słupy np. rzuty karne, podwyższenia po przyłożeniu oraz drop goal’e (punkty zdobywane z gry uderzeniem piłki nogą po koźle). Rugby charakteryzuje się dynamiczną zespołową rozgrywką, częstymi zwrotami akcji i atrakcyjnymi dla oka zagrywkami oraz stałymi fragmentami gry. W bardziej szczegółowym zapoznaniu się z zasadami gry na pewno pomocy okaże się sporządzony obok słowniczek terminów. Co tam panie w wielkim świecie? Chociaż zasięg dyscypliny zaczyna powoli obejmować cały glob, dalej prym w rozgrywkach wiodą kraje pionierskie. W rozgrywkach międzynarodowych w pierwszej dziesiątce plasują się m.in. Nowa Zelandia, Australia, RPA, Anglia, Francja, Walia, Szkocja, Irlandia. Wyjątkiem są tutaj tylko Argentyna i Włochy. W lidze jest podobnie, gdyż za najmocniejsze uważa się ligę angielską, francuską, Super 14 (kluby z Nowej Zelandii, Australii i RPA) oraz Magners League (kluby walijskie, irlandzkie, szkockie, a od tego roku także włoskie). Istnieje też rugbowy odpowiednik Ligi Mistrzów − Heineken Cup. Esencją rozgrywek międzynarodowych są zaś Mistrzostwa Świata, rozgrywane co 4 lata. Są one trzecią co do popularności imprezą sportową na świecie (po Igrzyskach Olimpijskich i MŚ w piłce nożnej), a następny turniej odbędzie się w 2011 roku w Nowej Zelandii. Poza tym ważną rolę odgrywa Puchar Sześciu Narodów, będący corocznymi mistrzostwami Europy, oraz Puchar Trzech Narodów (Nowa Zelandia, Australia i RPA). Jak jednak wspomniałem rugby coraz częściej wchodzi pod strzechy domów w innych krajach na całym globie. Poza wspomnianą Argentyną, należy wspomnieć o egzotycznych sąsiadach Nowej Zelandii – wyspach Tonga, Samoa, Fidżi, następnie o bliższych nam państwach, czyli Gruzji i Rumunii. Z coraz większym odzewem można się również spotkać w tak potężnych krajach jak USA, Rosja, Kanada czy Japonia. Liczebność ludzi na stadionach jest coraz większa, a reprezentacje tych drużyn coraz śmielej pukają do drzwi czołówki, regularnie biorąc udział w Mistrzostwach Świata. mają tam miejsce również rozgrywki rugby plażowego. Wysoka frekwencja na trybunach jest na pewno efektem dobrej pracy włożonej w promocję tego sportu. Poza tym na wyróżnienie zasługuje Łódź i klub Budowlani oraz warszawskie drużyny Skra i AZS AWF. Z tych dwóch ostatnich rekrutują się również zawodnicy „siódemek” Politechniki Warszawskiej. Grać w nich może jednak każdy! Treningi zaczynają się już 3 listopada! Domowe przedszkole Mówiąc o polskim rugby nie sposób uciec od tego typu porównania. Na dzień dzisiejszy bowiem reprezentacja Polski prezentuje mniej więcej poziom trzecioligowy. Oczywiście są pozytywne aspekty, jak np. to, że coraz więcej naszych zawodników gra na zachodzie (przede wszystkim we Francji), poziom gry się podnosi, a ostatnio w drużynie narodowej gra dużo Francuzów polskiego pochodzenia. Jednakże przed biało czerwonymi na pewno jeszcze dużo pracy. Tak samo przed działaczami PZR w krzewieniu popularności i wartości dyscypliny. Pozytywnym miejscem na polskiej mapie rugby jest na pewno Trójmiasto. Może poszczycić się ono trzema mocnymi klubami (Arka Gdynia, Lechia Gdańsk i Ogniwo Sopot), a latem Sport dla każdego Rugby w założeniu jest sportem ponad podziałami. Każdy może go uprawiać i każdy może z nim sympatyzować. Wszechobecny duch fair play oraz efektowność i efektywność wychowawcza, powodują, że jest on doskonałą alternatywą dla sportów wyczynowych, gdzie często presja sukcesu wypiera sedno gry, czyli jej wartości. Trzeba także podkreślić, że rugby wraca na olimpiadę. W 2012 roku na IO w Londynie „siódemki” będą rozgrywkami pokazowymi, a w 2016 w Rio de Janeiro już jako dyscyplina olimpijska. Powinno to być znakiem także dla PKOL, aby silniej promowano ją w Polsce. Słowniczek zasad rugby: • Try − po polsku przyłożenie. Jest to położenie piłki przez zawodnika na polu punktowym drużyny przeciwnej. Wartość przyłożenia to 5 punktów. Istnieje także przyłożenie obronne na własnym polu punktowym. Po takim zagraniu drużyna przykładająca rozpoczyna grę wykopem z 22 metra od własnych słupów. Jak na grę z długą tradycją przystało, rugby doczekało się własnego kulturalnego dorobku i etosu. Będąc stosunkowo daleko od wielkich pieniędzy i skrajnej komercjalizacji, zachowało ducha sportowego. Drużyna jest wspólnotą, walczącą o każdy centymetr boiska, tak broniąc, jak i atakując. Nad wszystkim jednak unosi się poczucie szacunku dla siebie i przeciwnika oraz chęć bronienia barw własnej drużyny do samego końca. Sędzia okazuje się być jedną z kluczowych osób na boisku. Ma absolutny posłuch wśród zawodników, szerokie kompetencje interpretujące grę, rozmawia wyłącznie z kapitanami drużyn oraz może korzystać z zapisów video. Atmosfera wokół meczów ma charakter iście piknikowy. Sympatycy obu drużyn siadają wymieszani, bardzo często przychodząc ze swoimi rodzinami. Po meczu niejednokrotnie zaś sami zawodnicy dołączają do kibiców, wspólnie siadając z nimi i pijąc piwo. Wynik zaś, choć ma znaczenie, jest mniej ważny od dobrej gry. Aż ciśnie się na usta porównanie z niechlubnym, odwracającym w zasadzie wszystko na opak, przykładem piłki nożnej. Istnieje, bowiem powiedzenie, że rugby to sport dla barbarzyńców grany przez gentelmanów, a z piłką jest na odwrót. • Convertion − po polsku podwyższenie. Jest to kopnięcie piłki między słupy wykonywane po przyłożeniu, na wysokości miejsca, w którym do niego doszło, z dowolnej odległości. Za podwyższenie dostaje się 2 punkty. • Scrum − po polsku młyn. Jest to formacja, w której zwierają się zawodnicy od numeru 1 do 8 w obu drużynach. Zawodnik z numerem 9 zespołu, dla którego został on podyktowany wrzuca piłkę między nich, a obie drużyny starają się przepchnąć ją na swoją stronę. Najczęściej dyktowany jest w momencie zagrania piłki do przodu. • Ruck − jest to najczęściej występująca formacja, w której zawodnik leżący na ziemi , będący w posiadaniu piłki, jest zabezpieczany przez zawodników z własnej drużyny. Zawodnicy drużyny przeciwnej starają się przepchnąć zabezpieczających. Na wysokości ruck’a tworzy się linia spalonego, której zawodnicy obu drużyn nie mogą przekroczyć. • Penalty − po polsku rzut karny. Przyznawany m.in. w momencie faulu, załamywania młyna, spalonego lub zabijania gry (nie odłożenia piłki przez zawodnika w ruck’u). Wykonanie karnego można dokonać na cztery sposoby: kop na słupy (3 punkty), wykop na aut, rozegranie piłki ręką lub wybranie młyna dla siebie. • Out − czyli po polsku aut. Wykonywany najczęściej jako wrzut piłki w korytarz między zawodnikami z jednej i drugiej strony, walczącymi o nią z pominięciem kontaktu. Często dochodzi wtedy do podnoszenia zawodników przez współgraczy. Istnieje również możliwość, w niektórych przypadkach, szybkiego rozegrania autu. • Drop goal − kopnięcie piłki na słupy z gry. Warunkiem jest uderzenie jej po koźle. Wart jest 3 punkty. • Tackle − po polsku szarża. Jest to atak na zawodnika z piłką, mający na celu złapanie go obiema rękoma i położenie na murawę. W czasie szarży nie wolno uderzać pięścią, nogą i łapać za szyję. Nie wolno też szarżować zawodników w powietrzu oraz zawodników bez piłki. • Sidestep − po polsku zwód. Jest to minięcie przeciwnika przez zawodnika z piłką, poprzez markowanie biegu w jedną stronę i natychmiastowy zwrot w drugą. Maciej Cielecki i Larysa Rogowska Ciekawostki: • Pierwszy mecz międzynarodowy − 1871 Szkocja-Anglia 4:1. •Największy wynik − Hong Kong- Singapur 164:13. • Haka − maoryski taniec wojenny tańczony przed meczami przez reprezentacje maoryskich krajów. Najbardziej znaną haką jest nowozelandzka, jednakże własny odpowiednik mają także reprezentacje Tonga, Samoa i Fidżi. • Koszykówka została wynaleziona w 1891 roku przez byłego gracza rugby, James’a Naismith’a, który chciał stworzyć dobrą grę na hali, w trakcie zimowych przygotowań kondycyjnych. • Pierwsze 3 turnieje Europejskiego Pucharu Narodów (obecne Six Nations) rozgrywane były w latach 1936-1938. Brała w nich udział III Rzesza, która osiągała odpowiednio drugie i dwa trzecie miejsca. •Rugby było sportem olimpijskim w latach 1900, 1908, 1920 i 1924. Dwa ostatnie turnieje wygrywało USA. Obecnie rugby wraca na olimpiadę w postaci siódemek. •Sławni ludzie którzy grali w rugby to m.in. Sean Connery, Ernesto „Che” Guevara, John F. Kennedy, Bill Clinton, George W. Bush, J.R.R. Tolkien, Russel Crowe, Meat Loaf, Chris Farley. •Obecnie w rugby do wykonywania rzutów karnych używa się podstawki pod piłkę. Jednak niegdyś usypywano małą górkę z piasku. Do dzisiaj jest to jeden z możliwych wariantów wykonania, jednakże jest on rzadki. • Z godnych obejrzenia filmów na temat rugby należy wymienić film „Inivictus”, opisujący sojusz Nelsona Mandeli z kapitanem reprezentacji RPA i jego wsparcie dla drużyny w czasie Mistrzostw Świata w 1995 roku. Akacja filmu dzieje się zaś wokół szerokiego problemu politycznospołecznego, jakim był apartheid w Południowej Afryce. • Innym filmem jest dokument Sylwestra Latkowskiego „To my rugbiści”, opisujący początki powstawania polskiego zespołu rugby Arka Gdynia, zakładanego przez chuliganów. • Znany polski raper O.S.T.R, prywatnie zapalony kibic zespołu Budowlani Łódź, na swojej płycie „7” zamieścił utwór pod tytułem „Rugby” 7 WIĘCEJ ROZGŁOSU MEDIALNEGO WOKÓŁ RUGBY! Rozmowa z Rafałem Kukulskim, kapitanem drużyny AZS Politechnika Warszawska, studentem EiTI. Legenda głosi, że rugby narodziło się w 1823 roku w małym angielskim miasteczku Warwickshire... Jaka jest Wasza historia? Nasza drużyna powstała w 2007 roku. Graliśmy w różnych klubach rugby 15. Na PW połączyliśmy swoje siły pod okiem zasłużonego trenera Andrzeja Kopyta i nieprzerwanie gramy w rugby 7, oczywiście nie porzucając zamiłowania do rugby 15. Czy macie już na swoim koncie jakieś sukcesy? Od 2008 roku odbywają się Akademickie Mistrzostwa Polski, w których bierzemy udział, zajmując zawsze miejsce na podium. Natomiast pierwsze złoto w 2011! Domyślam się, że będzie to nie lada wyzwanie, ale jak byś wytłumaczył naszym czytelnikom w kilku zdaniach podstawowe zasady gry? Podawaj do tyłu i nie oddaj przeciwnikowi piłki − to podstawa. Nie mamy tu miejsca i czasu, żeby mówić o szczegółach, dlatego zapraszam na mecze − zarówno mecze ligowe rugby 15, jak i turnieje rugby 7. Po prostu usiądźcie koło jakiegoś starego wyjadacza i pytajcie − on wam chętnie wytłumaczy :). Jeżeli angielski nie jest dla was problemem, to łatwo można znaleźć transmisje online z całego świata w Internecie. A jeśli jesteście za granicą – pytajcie po prostu o mecze rugby. Wokół rugby narosło bardzo wiele mitów, wynikających głównie z nieznajomości gry. Rozwiejmy je u źródła! Co jest według Ciebie esencją tego sportu? Aby grać w rugby potrzebne jest dużo samozaparcia i wytrwałości, tj. indywidualnej pracy nad sobą, nad swoim przygotowaniem fizycznym, technicznym, ale i psychicznym. Psychika jest w rugby niezmiernie istotna. Dodatkowo dochodzi ważna kwestia odnalezienia swojego miejsca w drużynie i na boisku − potrzebne jest wzajemne zrozumienie i zaufanie. Gra w rugby sprawia najwięcej przyjemności, jeśli wychodzisz na boisko pewny siebie, gotów dać z siebie wszystko i wiesz, że każdy myśli tak, jak Ty. Wspólny cel, zaangażowanie, poświęcenie. Dobra gra przede wszystkim, potem wynik. Co tu dużo mówić − powszechna wiedza o rugby nie jest zbyt duża... Jaka jest najbardziej niedorzeczna rzecz, którą kiedykolwiek usłyszałeś na temat sportu, który uprawiasz? Nie jest to niedorzeczne, ale zwyczajnie jest to duży błąd mylić rugby z futbolem amerykańskim. Nie chodzi mi tutaj o nazwę, tylko o wyobrażenie o grze i nieświadomość istnienia różnic. Gracz futbolu amerykańskiego pewnie widzi to podobnie. Wbrew obiegowej opinii rugby w Polsce rozwija się prężenie. Jak widzisz przyszłość tego sportu w naszym kraju? Powstają nowe drużyny, również na uczelniach. Są organizowane szkolenia dla trenerów i sędziów. Mamy reprezentacje rugby 15 w każdej kategorii wiekowej oraz Rafał Kukulski − kapitan drużyny AZS Politechnika reprezentację rugWarszawska, fot. AZS PW Rugby 7 by 7. Są trzy ligi rugby 15 i liga rugby 7. Gra w Polsce daje również szansę na rozpoczęcie kariery za granicą. Potrzeba tylko więcej rozgłosu medialnego, dlatego cieszy mnie ten artykuł. Zabierając się do pisania tego artykułu, nie spodziewałam się jak bogaty jest rynek gier planszowych. Moje pojęcie „planszówki” wiązało się raczej z klasyką lat dziecięcych, czyli eurobiznesem, monopolem czy chińczykiem. Zdarzyło mi się słyszeć o innych grach, ale takiej obfitości nie byłam w stanie sobie nawet wyobrazić. Przyznam się bez bicia, znawcą gier nie jestem, więc udawać eksperta nie będę. Poniższy tekst jest opisem gier, które wydają mi się najbardziej atrakcyjne i warte uwagi. Oczywiście wspomniana klasyka nie została pominięta. Zatem- zapraszam do gry! Przygoda! Przygoda! Horror w Arkham. Rok 1926. Arkham Massachusetts. Życie w mieście staje się istnym horrorem. Dochodzi do otwarcia wrót, z których na wolność wydostają się ohydne stwory. Całkowita klęska nastąpi w momencie, gdy otworzy się zbyt wiele bram, a na świat wyjdzie istota o niezbadanej mocy. Naprzeciwko okropnym stworzeniom, staje grupa badaczy, która próbuje odeprzeć ataki broń mają magię lub miecz. Droga do korony nie należy do łatwych. Zgodnie z podaniem w krainie znajdującej się za Tajemnymi Wrotami ochronić może tylko legendarny Talizman. Odnalezienie wspomnianego amuletu do łatwych nie należy, a zwycięstwo przypadnie graczowi, który pokonując czyhające na każdym kroku niebezpieczeństwa jako pierwszy tę koronę zdobędzie. Rywalizować może ze sobą od 2 do Czy szeregi Waszej drużyny są otwarte dla nowych członków, chcących spróbować swoich sił w tej nietuzinkowej dyscyplinie? Pewnie. Jeśli sport to część Twojego życia − zapraszamy. Jeśli grałeś w rugby – zapraszamy. Na trening na sali wystarczy normalny strój, jak na w-f z akcentem na wytrzymałą koszulkę :) Jaki sposób można śledzić Wasze poczynania sportowe? Z kim mogą się kontaktować przyszli politechniczni rugbyści? Najlepiej rozpocząć od odwiedzenia naszej strony www. azspw.pl/rugby. Info o naszej stronie na facebook’u, jest również tam dostępne, jak i inne ważne informacje. Pytanie na sam koniec: czy Wasza drużyna odprawia przed meczem – na wzór nowozelandzkiej Haki − jakieś rytuały mające zastraszyć przeciwnika? :) Nie, w Polsce się to nie zdarza. Natomiast czasem nasza rozgrzewka wygląda groźnie, ale służy to głównie temu, aby się pobudzić przed meczem. Bardzo dziękuję za rozmowę, a wszystkich chętnych zarówno do gry, jak i do kibicowania zapraszamy na treningi drużyny!!! (info na stronie: www.azspw. pl/rugby). Mecze rugby natomiast można oglądać w weekendy na Eurosport 2 oraz sporadycznie na Polsat Sport. W Internecie przydatnym może okazać się link www.myp2pforum.eu/rugby :) wywiad przeprowadziła: Larysa Rogowska 8 Szybki rzut kostką – w planszową rzeczywistość zaplątani AZS PW Rugby 7, fot. AZS PW Rugby 7 mrocznych sił. Chcąc odnieść sukces, muszą poznać tajemnicę Mitów oraz wykorzystać wszystkie swe zdolności, zaklęcia i broń. Powyższy opis zachęca( przynajmniej mnie) do wypróbowania swych umiejętności i odparcia ataku mrocznych sił. Gra przeznaczona jest dla 1 do 8 osób. Warto wygospodarować sobie trochę więcej czasu, bo zabawa może potrwać nawet 4 godziny. Przyjemność nie jest również tania. Na grę wydamy od 169 aż do 190 zł, ale może przygoda ta warta jest swej ceny?! Talisman: Magia i Miecz. Gra jest niebezpieczną wyprawą po wielki skarb, czyli po Koronę Władzy. Zawodnik wciela się w postać wojownika, kapłana, czarnoksiężnika lub jednego z jedenastu bohaterów, którzy za Michał Cichowski 6 graczy. Wspomniana przyjemność uszczupli kieszenie nabywcy o 150 złotych. Strategia rzecz najważniejsza. Juliusz Caesar. Planszówka, która przenosi gracza w czasy starożytnego Rzymu, a dokładnie w lata 49- 45 p.n.e, do okresu rzymskiej wojny domowej. Zawodnik porusza się po planszy przedstawiającej tereny cesarstwa Rzymskiego. Przeciwnicy, aż do momentu konfrontacji, nie mają pojęcia jak liczne są oddziały wroga. Dwie drużyny- wojsko Juliusza Cezara i oddziały Pompejusza-kto tym razem wygra bitwę, zależy już tylko od graczy. Za naszą przyczyną obraz historii może ulec zmianie. 2012: The Day of Fallout. Już sam tytuł jest nawiązaniem do modnego ostatnimi czasy roku 2012, który przynieść ma, podobno, koniec świata. Ziemia zniszczona jest wojną nuklearną pomiędzy ludźmi, a Arkanami ( rasa najeźdźców z innej galaktyki). Jedynym nieskażonym, obfitującym w surowce obszarem Michał Cichowski 9 No i nadszedł czas na wspomnianą klasykę. Pora powrócić do korzeni i zająć się grami, które dla wielu kojarzą się z błogimi latami wczesnej młodości. Planszówki , w które grał chyba każdy z Nas. planety jest Ostatni Dystrykt, to właśnie o jego ocalenie rasa ludzka stoczy walkę z obcymi istotami. Gracze mają do wyboru 4 armie: Selicję 8, Triadów, Arkarianów oraz Cyberzonę. Liczba zawodników biorących udział w tym pojedynku to od 2 do 4. Ciekawą możliwością oferowaną w tej potyczce jest, tzw. wariant kooperacyjny, polegający na połączeniu siły 2 graczy przeciwko kolejnej dwójce. Główny cel gry, to wykonanie zadań zawartych w scenariuszu. Michał Cichowski Eurobiznes. Klasyk nad klasykami. Gra, która pozwala, choć przez chwilę, poczuć smak bogactwa i władzy. Zasady są proste, chodzi o to by zdobyć jak największy majątek poprzez kupowanie nieruchomości i zarabianie na nich. Plansza podzielona jest m. in. na pola z nieruchomościami, niespodziankami, pole z więzieniem. Zawodnik rzuca kostką i przesuwa się na planszy o ilość wyrzuconych oczek. Zatem nie tylko taktyka, ale również szczęście decydują o powodzeniu w potyczce. Mniej uczciwi zawodnicy próbują wygrać okradając bank, to również jest jakiś sposób. Ekonomiczne mistrze. Gry ekonomiczne, to dopiero mistrzostwo. Wspomnę o dwóch, chyba najbardziej popularnych. Osadnicy z Catanu. Jest to gra, która zyskała wielką popularność na całym świecie. Również w Polsce ma ogromną rzeszę fanów. Gracze to osadnicy na niedawno odkrytej wyspie Catan. Każdy przewodzi nowo założonej kolonii, którą nieustannie rozbudowuje. Do zadań kolonii należy zbieranie dostępnych dóbr naturalnych, niezbędnych do rozbudowy osiedli. Działania takie muszą być prowadzone w sposób rozważny i przemyślany. Jeśli zasobów mamy za dużo, należy rozpocząć handel z innymi graczami. Wygrywa osoba, która uzyska 10 punktów z wybudowanych przez siebie dróg i osiedli. Co może zachęcić do zapoznania się z tą grą? Jak dla mnie najlepszą rekomendacją jest Nagroda „Gra Roku 2005” , którą Osadnicy z Catanu zostali wyróżnieni w naszym kraju. Agricola. Jest to prawdziwy hit. Gra roku 2009, wyróżniona zarówno przez specjalną komisję jak również, i przede wszyst 10 NA PLANSZY WARSZAWY Raz na jakiś czas Warszawa przestaje być miejscem codziennej egzystencji, a staje się centrum tajemniczych zadań i enigmatycznych spraw. Zwyczajni obywatele zamieszani są w intrygi niebagatelnego kalibru, czując, że coś ważnego wisi w powietrzu. Raz na jakiś czas Warszawa przestaje być miejscem codziennej egzystencji, a staje się centrum tajemniczych zadań i enigmatycznych spraw. Zwyczajni obywatele zamieszani są w intrygi niebagatelnego kalibru, czując, że coś ważnego wisi w powietrzu. Wszyscy z niecierpliwością czekają aż otworzą się drzwi autobusu. Ważny jest refleks. Wyrównuje kondycyjne dysproporcje pomiędzy uczestnikami. Kto pierwszy wydostanie się z zatłoczonego środka komunikacji, ma największe szanse na zwycięstwo. Zatrzymał się. Ułamek sekundy i jedna z drużyn ruszyła sprintem w stronę Babilonu. W tle zaskoczone miny przechodniów. Na miejscu rozczarowanie, ten bieg nie wystarczył, inni byli lepsi, trzeba czekać. Dla zainteresowanych – to nie relacja z igrzysk sportowych, to gra miejska – strategia rozgrywana na przestrzeni naszej stolicy. Gigantyczny plac zabaw W Polsce gry miejskie w swojej ostatecznej formie pojawiły się stosunkowo późno, szybko jednak zyskały sobie rzesze fanów. Wye- woluowane z harcerskich podchodów, oprawione nowoczesną ramą, przyciągają głownie amatorów aktywnego spędzania czasu. Rolą gracza jest prawie zawsze rozwiązywanie zagadek i przede wszystkim dobra zabawa. Często organizatorzy dbają nie tylko o ciekawą treść, ale i formę. Coraz częściej organizowane są gry fabularne, w których to gracz albo wciela się w konkretną postać albo jest sobą w konkretnym tle akcji np. grze komputerowej, słynnym filmie, komiksie, kreskówce. Ciekawą inspiracją dla gier miejskich jest historia, zwłaszcza, że oprócz zabawy umożliwia zgłębienie „od wewnątrz” wielu ważnych i przełomowych momentów w dziejach. Przez to, że sami stajemy się bohaterami przejścia, możemy lepiej zrozumieć pewne fakty, empatycznie spojrzeć na losy postaci, które reprezentujemy. Z takiego założenia wyszło m.in. Muzeum Powstania Warszawskiego organizując Literackie Gry Miejskie. Podobne zabawy organizowane są również „na zamówienie” przez przewodników. Wielu z nich oprócz trady- cyjnego zwiedzania proponuje nieco bardziej nowoczesne i przyjemne sposoby pogłębiania wiedzy. Tak np. na jednej ze stron internetowych można zamówić interaktywne zwiedzanie strategicznych punktów Powstania Warszawskiego. Wszystko zamknięte w rozrywkowej i wciągającej formie gry miejskiej. A na czym tak naprawdę polega cała zabawa? Głównym jej bohaterem jest samo miasto. Gracze przemierzają je wzdłuż i wszerz, zahaczając zarówno o punkty sobie nieznane, jak i doświadczane już wcześniej z perspektywy przechodnia, klienta. Zabawa operując zagadkami i niejasnościami zmusza jednak do spojrzenia na miasto z innej strony. Szereg zbieżności i związków ukazuje w nim niedostrzegalny wcześniej kod, otwiera przed nami arkana tajemniczych znaków i zakamarków. Struktura gry oparta jest przeważnie na rywalizacji kilkuosobowych grup, które w przestrzeni miejskiej muszą rozwiązać zagadki, wykonywać zadania i zdobywać punkty, a przy tym wszystkim zmieścić się w wyznac- Michał Cichowski kim, przez konsumentów. Jak się to je? Każdy z graczy ( a może ich być od 1 do 5) zaczyna pojedynek z 7 kartami prac ( w sumie tych kart jest 160) oraz z taką samą liczbą kart przedmiotów ( wszystkich jest ponad 140). Wspomniane karty mogą być użyte podczas gry, jeśli tyko odpowiadają danej strategii. Zawodnik podczas swojej kolejki może podjąć dwie akcje: jedną za siebie, jedną za małżonkę. Na czym polegają dane działania? Sprawa jest prosta, wykonuje się czynności gospodarskie, hoduje się zwierzęta oraz uprawia zboża i warzywa. Podobnie jak w prawdziwym życiu, można posiadać potomstwo, ale tak jak w rzeczywistości, trzeba mieć je za co wyżywić i wychować. Gra jest świetną szkołą prawdziwego życia, taką przynajmniej wydaje się być. Spojrzenie wstecz, czyli powrót w czasy dzieciństwa. Chińczyk. Planszówka popularna na całym świecie. Lubiana zarówno przez młodych jak i przez starszych. Grać można w 4, 3 lub 2 osoby. Nad zasadami gry nie ma sensu rozwodzić się zbyt długo, chyba większość wie, o co chodzi. Filozofia jest prosta, kto pierwszy postawi 4 pionki na linii mety- wygrywa . Zastanawia mnie zawsze jedna kwestia…dlaczego nazwa Chińczyk?. Uff, udało się dobrnąć do końca. Me „ dziewczyńskie” oko poobserwowało świat gier planszowych. Nie powiem, całkiem interesująca ta przestrzeń. No i nauczyłam się czegoś nowego, moje ograniczenie zostało przełamane, okazało się, że nie tylko scrabble i chińczyk mogą dać trochę radości. Mam nadzieję, że nie tylko ja poczułam smak nowości. Joanna Motyka 11 zonym czasie. Kilkugodzinne miejskie wojaże najczęściej prowadzą do określonego celu, jakim może być rozwiązanie kluczowej dla fabuły zagadki, osiągnięcie pewnego motywu przewodniego i zdobycie nagrody. To co w grach jest najlepsze to połączenie napięcia wynikającego z osiągania kolejnych punktów z dobrą zabawą i multum humoru. Warszawa to gra Warszawa to miasto, które jako jedne z pierwszych w Polsce zwabiło do siebie inicjatywę gier miejskich. Wielką rolę w jej promocji odegrał Krzysztof Bielecki. Jego zapoczątkowany w 2005 roku projekt Urban Playground w założeniu miał być rodzajem zabawy, podchodów dla dorosłych. Ogłoszenia umieszczone w Internecie zachęcały do spotkania w umówionym miejscu. Wejście do gry wiązało się z podaniem określonego hasła. Potem zaczynała się prawdziwa zabawa. Każda grupa otrzymała charakterystyczną podłużną kartkę z tajemniczą instrukcją, jak dotrzeć do informatora, który miał uczestników poprowadzić dalej w podróż przez miasto. Sam Bielecki podkreślał, że celem Urban Playground jest ukazanie metropolii z niecodziennej strony, bez kurzu i betonu, ale z nutką tajemnicy, zachęty do spojrzenia na nie przez pryzmat niedostrzegalnych 12 wcześniej zalet. Projekt Bieleckiego zachęcał coraz więcej zwolenników, stąd początkowe 6 części gry przekształciło się ostatecznie w 12. Całą serię zwieńczyło wydanie podsumowującej, niejednorodnej pod względem treści książki „Miasto to gra”. Publikacja zawiera m.in. zagadki, których rozwiązywanie pozwala poznawać dwanaście różnych części stolicy. Poza tym interaktywnym przewodnikiem mieści również reportaże z poszczególnych części projektu, komentarze osób szczególnie w grę zaangażowanych oraz opowiadanie scalające gry w jedną fabułę. Co ciekawe książka nie posiada zakończenia, po przeczytaniu, doświadczaniu miasta (do czego zachęca) należy wpisać je samodzielnie. Wkład Bieleckiego w rozwój gier miejskich był szczególnie duży, bo jego projekt UP był wzorem do powstawania kopii albo inicjatyw wzorujących się na nim. Przekonał, że dorośli też mogą się bawić. Obecnie fenomen gier miejskich jest realizowany jako środek integracji przez różne organizacje, uczelnie, przewodników etc. Ciekawym warszawskim przedsięwzięciem jest również geocaching, czyli niekonwencjonalna, bo pozbawiona końca gra. Uczestnicy posługując się aparaturą GPS szukają w mieście ukrytych skrzynek ze „skarbami”. Po ich znalezieniu odnotowują wszystko w specjalnym notatniku. O częstości pojawianiu się nowych obiektów dowiadują się z Internetu, sami również zamieszczają tam informacje o schowanych przez siebie skarbach. A co u nas na polibudzie? W rozwijaniu popularności playgroundów nie próżnuje również politechnika. Organizowane przez samorządy wydziałów, WRS-y zabawy mają przede wszystkim umożliwić nowym studentom integrację i nauczyć pracy w zespole, a „świeżym” Warszawiakom pomóc zgłębić zakamarki miasta, nauczyć sprawnego poruszania się w nim i zmusić do zobaczenia miejsc do których niekoniecznie wybraliby się z własnej inicjatywy. Integracyjny cel gier miejskich już od wielu lat preferuje Wydział Chemiczny PW. Samorząd zapraszając pierwszoroczniaków na grę terenową zachęca do równoległego poznawania miasta i siebie nawzajem, dbając przy tym o dobrą zabawę i nastawienie uczestników. W bieżącym roku akademickim zabawa przypadła na 16 października. Jej uczestnicy musieli rozwiązać łamigłówkę, aby dostać się do postaci, która każe im wykonać określone zadanie. Gracze odwiedzając takie miejsca jak Stadion Syrenki, Park Łazienkowski czy Starówka musieli wykazać się nie tylko erudycją i znajomością Warszawy, ale również przełamać lody z przechodniami zachęcając ich np. do wzięcia udziału w rozgrzewce sportowej. Zmagania grup oceniane były pod względem szybkości i kreatywności, na ogłoszenie wyników trzeba było trochę czekać. Nie obyło się też bez stałego punktu gier politechniki – imprezy integracyjnej. Członkini WRS EiTI – Magdalena Cieślicka w połowie października zorganizowała grę miejską na motywach topowego filmu „Alicja w Krainie Czarów”. Zadaniem uczestników było znajdywanie na terenie Warszawy postaci ucharakteryzowanych na bohaterów filmu i rozwiązywanie narzuconych przez nich zadań. W zamian za prawidłowy wynik grupa otrzymywała kopertę, gdzie w enigmatyczny sposób zawarte było miejsce do którego powinni się teraz udać. Poza tym każda z kopert zawierała losową kartę. Ich końcowy układ decydował o zdobytej ilości punktów, a więc był kluczowym elementem decydującym o wygranej. Gra była pochłaniająca i zmuszała do rywalizacji. Pojawienie się udekorowanych postaci w strategicznych punktach miasta jak Pałac Kultury, czy Złote Tarasy powodowało, że zaabsorbowani grą byli nie tylko jej uczestnicy, ale również przechodnie. Czasem drużyna wymagała ich bezpośredniego udziału, np. w zadaniu na dworcu centralnym, w którym trzeba było zebrać od pięciu przypadkowych osób części garderoby. Gra mimo mylnej nazwy nie kończyła się złapaniem króliczka, ale przekazaniem miecza białej królowej, co było dowodem na dokładne odwzorowanie przez organizatorów fabuły filmu. Zawarte w niej były również zagadki prosto z Alicji, jak np. „Co łączy kruka i sekretarzyk”. Całodzienną gonitwę uczestnicy zakończyli w siedzibie WRS przy ciepłym poczęstunku, aby później udać się do pubu Remont po odbiór nagród. Nieco inny charakter ma cykliczna gra „Jesień idzie” organizowana przez PTTK. W tym roku wystartowała 6 listopada. Tutaj przestrzeń miejska zastąpiona była lasami Mazowieckiego Parku Krajobrazowego. Pogrupowani uczestnicy w zależności od umiejętności brali udział w zabawie w trzech kategoriach trudności. Ci, którzy chcieli umieć więcej mogli brać udział w organizowanym na miejscu szkoleniu. Problemem były zmodyfikowane mapy, trudniejsza trasa, urozmaicenie terenu, zmyłki. Zadaniem uczestników było odnajdywanie punktów kontrolnych oznaczonych lampionami potwierdzenie ich zdobycia na specjalnej karcie. Uczestnicy zdani byli sami na siebie, mapy, kompasy, ewentualnie pomoc spotkanych po drodze grup. Akcja odbywała się bez ingerencji organizatorów. Wygrała drużyna, która zmieściła się w limicie czasu i zdobyła jak najmniej punktów karnych przyznawanych za niezdobycie obiektu albo spore przekroczenie limitu czasu. Turystyczny rajd na orientację zrzesza co roku coraz więcej chętnych. Wielki Plac Zabaw Politechniki to eksperyment, w którym NZS, 21 października, mógł wykazać się jako organizator gier miejskich. 2-3 osobowe grupy otrzymywały zestaw instrukcji. Ich celem było zdobywanie punktów albo za wykonywanie zadań np. rozwiązywanie zagadek logicznych albo za dostrzeganie pewnych wymaganych punktów i potwierdzanie na tego na karcie gry. Zabawa odbywała się wyłącznie na terenie kampusu politechniki, stąd jej celem była nie tylko integracja uczestników, ale szczegółowe poznanie większości wydziałów uczelni. Gra trwała dwie godziny, zwycięska drużyna mogła bawić się na wieczornej imprezie integracyjnej za darmo. Inicjatywą gier miejskich zainteresowany jest również ESN. Zabawy organizowane są przede wszystkim dla obcokrajowców przyjeżdżających na wymiany międzynarodowe, udział mogą wziąć również Polacy. Mają jednak jeden warunek – nie podpowiadać. Ostatnia gra organizowana przez Erasmusa odbyła się 9 października i jak większość gier miejskich miała pomóc uczestnikom w integracji oraz poznaniu Warszawy a dokładnie Starówki i Krakowskiego Przedmieścia. Gracze ubezpieczeni wcześniej w numer telefonu pod który mieli dzwonić w razie zagubienia zostali poprowadzeni pod Kolumnę Zygmunta, tam otrzymali instrukcje. Uczestnicy mięli za zadanie odnajdywanie miejsc, dostrzeganie specyficznych ich punktów, wykonywanie zadań np. robienie zdjęć czy kręcenie śmiesznych filmików. Całość zadań skupiona była wokół fabuły, w której uczestnicy wcielili się w rolę wysłanników papieża. Ich niebagatelną misją było podjęcie działań w celu zjednoczenia walczących ze sobą narodów. Nie obyło się bez dużej dawki humoru. Wygrana drużyna otrzymała multimedialny kurs języka polskiego. ESN ma zamiar powtarzać grę w pierwszym tygodniu przyszłego semestru. Złota jesień ginie w oczach, a na zewnątrz robi się coraz zimniej, tak więc gry w przestrzeni będą zastępowane przesiadywaniem w pubach, klubach i domowych pieleszach. Zachęcam jednak do łapania możliwych okazji. Gry miejskie skupiają w sobie niewyobrażalną liczbę zalet: integrację, możliwość poznania nowych ludzi, szansę na polubienie miasta które często denerwuje i męczy. Urban Playground pokazuje również, że nie tylko dzieci mają prawo do zabawy. Czy czytając thriller nigdy nie chcieliśmy sami kształtować losów bohatera? UP to wyjątkowa szansa żeby wreszcie to zrobić. KONKURS! Wymyślcie oryginalne miejsce w Warszawie, gdzie można byłoby taką przykładową grę miejską rozegrać. 2 najciekawsze odpowiedzi wysłane na adres konkurs@ipewu. pw.edu.pl nagrodzimy książkami “Miasto to gra” oraz “Kod, czyli rzeczy, które zauważasz w mieście, gdy wpatrujesz się w nie odpowiednio długo” autorstwa Krzysztofa “Sempa” Bieleckiego. Na odpowiedzi czekamy do 10 stycznia 2011 roku. Aleksandra Danilecka Fotografie pochodzą z archiwum projekty.semp.pl 13 gry społecznościowe Farmville, Mafia Wars, Pet Society, Restaurant City… Modne zjadacze czasu, o których szybko zapomnimy czy przyszłość wielkich koncernów gier? Najpopularniejsze gry na Facebooku na daną chwilę: 1. FarmVille 2. Texas HoldEm Poker 3. FrontierVille 4. Mafia Wars Game 5. Café World - the Restaurant Game 6. Quiz Planet 7. Treasure Isle 8. Pet Society 9. Happy Aquarium 10. Millionaire City (źródło: www.appdata.com) 14 Jeśli jesteś studentem, to prawdopodobnie masz profil na Facebooku. Serwis Zuckerberga jest w końcu doskonały do odnajdywania znajomych i komunikowania się z nimi. Z taką myślą powstał. Szybko też sprawdził się jako sprawna platforma do gier przeglądarkowych, które zapewne również nie są ci obce. To darmowe gry typu flash (płacimy tylko za dodatkowe funkcje czy punkty). Są różne – logiczne, karciane, symulatory, RPG, ale dosyć ograniczone rodzajowo – nie znajdziemy tu gier akcji, strzelanek czy skomplikowanych przygodówek. oddziały. Szczególnie przydają się w takich grach jak Vampire Wars czy Castle Age, gdzie ogromna liczba pobratymców odgrywa kluczową rolę, nie tylko po to by toczyć wielkie bitwy, ale też by przeżyć w starciach z innymi graczami, którzy uwielbiają nękać sierotki. Społecznościowość przejawia się też w przesyłaniu sobie prezentów – często tylko od znajomych możemy otrzymać przedmioty niezbędne do wykonania misji. Bywa to niesamowicie frustrujące, ale tym bardziej nakręca by nawzajem się obdarowywać. Rozgrywka Gra polega głównie na klikaniu – klikasz w ikonki misji, w ikonki walki i tak dalej. Rzadko kiedy masz wpływ na przebieg działań i nawet sobie ich nie obejrzysz. Na ogół (w RPG) masz pewną ilość punktów życia, energii, staminy i pieniędzy (bądź innej waluty np. krwi jak w Vampire Wars). Wypełniasz misje, toczysz bitwy, inwestujesz zarobione punkty czy pieniądze w przedmioty i umiejętności. Każde wypełnione zadanie i stoczona walka wzbogacają twoje doświadczenie i zbliża do następnego poziomu, do nowej rangi i do nowych możliwości w grze. O każdym sukcesie masz możliwość powiadomić znajomych, pojawiając się na ich stronie głównej dwadzieścia razy dziennie – a przynajmniej było tak do niedawna. Zjadacze czasu Teoretycznie taka gra nie powinna zajmować dużo czasu, wręcz sprawia wrażenie, że go nie zajmuje. Twórcy gier społecznościowych szybko nauczyli się jak zarządzać czasem swoich graczy. Punkty energii i wytrwałości szybko się wyczerpują. Podczas czekania na ich regenerację użytkownicy mogą korzystać z dodatkowych atrakcji wewnątrz gry – brać udział w loteriach i głosowaniach, mogą odbierać prezenty (co jest nieco czasochłonne) i je wysyłać, mogą w końcu komentować statusy znajomych i pomagać im. Developerzy cały czas też pracują nad rozwojem gry, dodając nowe możliwości i elementy, aby gracze przypadkiem się nie znudzili i nie przeszli na odpowiednik konkurencyjnej firmy. Gracze – istota społecznościowości W gry na Facebooku grają nawet tacy, co gry komputerowe uważają za dziecinadę – twoi rodzice, wykładowcy, nawet pani w sekretariacie. Na ogół zaczyna się grać, bo znajomi zapraszają, żeby im krzaczki podlewać, odwiedzać ich knajpę albo walczyć u boku w starciach z wrogami. I tu przejawia się istota społecznościowości. Gry te nie polegają przecież na faktycznym wspomaganiu w misjach czy trybie multiplayer. Tu liczy się abyś stanowił część jak największej grupy (choć na ogół są jakieś limity). W grupie gracz jest silniejszy, bardziej odporny na ataki innych, wygrywa ta armia/rodzina która jest większa i ma silniejszych członków. Jeśli masz za mało znajomych albo są wyjątkowo odporni na twoje zaproszenia, zawsze możesz zajrzeć na fora twoich ulubionych aplikacji. Tam w wątkach „add me” znajdziesz podobnych sobie zapaleńców, którzy wzmocnią twoje Gry przyszłości? Głównymi producentami gier na Facebooku jest Zynga i Playfish, które zostało wykupione w zeszłym roku przed duży koncern Electronic Arts za 400 milionów dolarów. Rzadko kiedy zdarza się by tak młody wytwórca gier (Playfish powstało w 2007 roku) został tak wysoko wyceniony. To z pewnością wskazuje jak wielkie nadzieje łączone są z grami przeglądarkowymi. Czy jednak słusznie? W ostatnich miesiącach ich popularność drastycznie spadła za sprawą zmiany sposobu funkcjonowania powiadomień na Facebooku. Jeszcze do niedawna użytkownicy byli bombardowani przez znajomych zaproszeniami do różnych aplikacji i wiadomościami o ich osiągnięciach, co robiło producentom darmową reklamę. Jaka będzie ich dalsza przyszłość? Zobaczy ten komu klikanie w ikonki i zbieranie plonów jeszcze długo się znudzi. Ada Skowronek Dziś trudno nam sobie wyobrazić że istnieje coś czego na komputerze zrobić nie można. Nie było tak jednak zawsze. Część z nas ma niewątpliwe szczęście wspominania maszyn, do których potrzeba było nie lada wyobraźni, żeby wpaść na to jak zrobić cokolwiek. Na szczęście wyobraźnia nie zawodziła. Trafienie do celu Czyli Atari, tak właśnie z japońskiego nazywała się firma, która na stałe wywróciła podejście do komputerów, a w niejednej głowie dokonała rewolucji. Latem 1972 roku, dysponując kapitałem trzystu dolarów trójka przyjaciół postanawia założyć przedsiębiorstwo. Debiut był oszałamiający. Automaty do gry Pong rozprzestrzeniały się po całych Stanach Zjednoczonych, a tempo rozwoju firmy przerosło oczekiwania założycieli. Kolejne lata to dalsza ekspansja firmy i gruntowanie swojej pozycji nowymi tytułami. Po czterech latach od założenia firma zmieniła swojego właściciela i zapoczątkowała epokę komputerowych maszyn video. Pomysł na to, by dostarczyć komputer i gry na które będzie mógł pozwolić sobie niemal każdy odwrócił postrzeganie komputerów i zmienił przemysł rozrywkowy. Sir wśród mikrokomputerów O ile Atari jest przykładem innowacyjnego pomysłu i zaparcia swoich twórców, o tyle Sinclair Research Ltd. ze swoimi komputerami ZX stanowi przykład jak zdobyć rynek zmieniając swoją ofertę. Dotychczasowy producent sprzętu hi-fi, radioodbiorników i kalkulatorów na początku lat 80’ zdecydował się na wypuszczenie serii komputerów osobistych. Szybko zostają one mocną alternatywę dla dominujących producentów. Sprzęt oferowany przez Clive’a Sinclaira jest stosunkowo tani i wydajny, to wystarczy, żeby szybko trafił pod strzechy i stał się pierwszym tak popularnym komputerem domowym. Koronnym modelem tego producenta jest ZX – Spectrum, to właśnie ta jednostka została uznana na tyle przełomową, że właściciel został uhonorowany tytułem szlacheckim. ZX Spectrum odegrało także niebagatelną rolę w najnowszej historii Polski. Komputer ten posłużył polskiemu astronomowi – Janowi Hanaszowi do sabotażu prl’owskiej telewizji. W czasie trwania Dziennika Telewizyjnego wprowadził on na wizję hasła opozycyjne. Do dzisiaj akcja ta jest uważana za jedno z najbardziej spektakularnych dokonań hakerskich. Wielki sojusz Commodore i Amiga, te dwie nazwy zna chyba każdy. Prawdopodobnie są to dwie najbardziej kultowe konsole w Kraju Nad Wisłą. Co zdecydowało o tak wielkim sukcesie? Zapewne czas, w którym się ukazały, przystępna cena i dostępność gier. Podobnie jak szefowie Commodore, polski emigrant Jack Tramiel nie od razu związany był z branżą komputerów. Zaczynał od naprawy maszyn do pisania i sumatorów. Jednak to jego decyzja o obniżce ceny flagowego modelu Commodre 64 byłą impulsem dla obniżek cen komputerów domowych, co w konsekwencji doprowadziło do tak ogromnej ich popularności w latach 80. Już po opuszczeniu spółki przez Tramiela na rynek wypuszczono komputery sygnowane nazwą Amiga. Moc wyobraźni Żaden z powyższych komputerów nie przewyższał możliwościami dzisiejszego telefonu komórkowego. Z drugiej strony niewiele aplikacji, obsługiwanych przez dzisiejsze PC’ety rozpala tak bardzo wyobraźnie jak możliwości maszyn z lat 80. Oprócz gier i programów biurowych (głównie kalkulatory i proste edytory tekstu) niemało było programów użytkowych jak edytory grafiki i programy umożliwiające prace nad muzyką. Wystarczyło zaparcie autora i trochę wyobraźni odbiorcy, aby tworzone w ten sposób obrazy robiły piorunujące wrażenie. Wydawano również takie perełki jak Biorytm czy Numerki Szczęścia Jest też jeden fakt, który trudno przecenić. Wpływ rewolucji komputerowej z lat 80 na kulturę. Po raz pierwszy błyszczący i tajemniczy stwór z filmów s-f został udomowiony. Każdy przy odrobinie zaparcia mógł wygenerować fantastyczny labirynt, tworzyć muzykę elektroniczną czy choćby zostać żołnierzem ratującym cały świat przed nuklearną zagładą. Damian Drewulski 15 Ranking najlepszych gier konsolowych. Listopad to chyba ostatni miesiąc, w którym bez większych wyrzutów sumienia możemy odstresować się grając na konsoli. Później zaczniemy odczuwać na karku oddech powoli, acz nieubłaganie, zbliżającej się sesji. Warto więc zaopatrzyć się w jak najlepsze tytuły, w których wyborze, mam nadzieję, pomoże zawarte niżej zestawienie. Miejsce 10: Resident Evil 5 (PS3, Xbox 360) „Nie ruszaj się, jest za tobą, zaraz odstrzelę mu łeb ze snajperki” , „ Przyłaź tu z shotgunem, idą na mnie całą bandą” - to tylko niektóre ze zdań, jakie zdarza się niejednokrotnie wypowiadać, grając z drugą osobą na podzielonym ekranie. Choć granie w pojedynkę dostarcza mocnych wrażeń, to właśnie przechodzenie gry w kooperacji stanowi esencję piątej części sagi o zombiakach i zabójczym wirusie. Jeśli uśmiechasz się na myśl o eksterminacji sporej liczby przeciwników, przy użyciu najróżniejszych broni, a do tego znasz kogoś, kto podziela Twoją fascynację, to RE 5 jest pozycją, która obowiązkowo powinna znaleźć się w Twojej kolekcji. sportów szczególnie umiłował sobie ten, w którym od lat o sukcesach naszej reprezentacji czy też klubów, możemy mówić jedynie w czasie przeszłym. Na szczęście w wirtualnym świecie nie jesteśmy skazani na bierne przyglądanie się wyczynom naszych „orłów”. Nie będę tu rozstrzygał o przewadze PESa nad FIFĄ lub odwrotnie. Każda z tych serii ma swoich gorących zwolenników i przeciwników. Najlepiej wypróbować obie i sprawdzić, która z nich nam bardziej pasuje. Później pozostaje jedynie wygodna kanapa i rozgrywanie setek meczów w pojedynkę, z przyjaciółmi siedzącymi Miejsce 9: God of War 3 (PS3) Kratos to kawał mocarnego skurczybyka i takich bohaterów lubię. Zwykli śmiertelnicy nie są w stanie zatrzymać go ani na chwilę, w drodze do osiągnięcia celu, jakim jest zamordowanie Zeusa. Nowym graczom być może ciężko będzie na początku ogarnąć wydarzenia na ekranie, ale wraz ze zdobytym przez nich doświadczeniem , ich oczy cieszyć będzie krwawa uczta, podczas której nasz bohater nie oszczędzi nikogo. Radość płynąca ze wspólnego pisania alternatywnej historii antycznej wraz z protagonistą, jest nie do przecenienia. Miejsce 8 : Pro Evolution Soccer 2011/ Fifa 2011 (PS3, Xbox 360) Polska to kraj, który ze wszystkich 16 obok czy też w Internecie. Miejsce 7 Theft Auto Xbox 360) Miejsce 6: Metal Gear Solid 4:Guns of the Patriots (PS3) Mottem przewodnim Metal Gear Solid 4 jest zdanie “wojna się zmieniła”. Gracz musi zmienić się razem z nią. Nie można polegać jedynie na sile karabinu czy pistoletu. Trzeba zaprzyjaźnić się z technicznymi nowinkami, między innymi robotem, który zbada dla nas okolicę i dostarczy niezbędnych danych bitewnych, a także kamuflażem, który sam najlepiej dostosowuje się do otoczenia, kryjąc nas przed oczami nieprzyjaciela. Unikanie konfrontacji stanowi tu klucz do sukcesu. Kiedy jednak przyjdzie do starcia z którymś z zapadających na długo w pamięć bossów, nie uda się uniknąć walki na śmierć i życie. Miejsce 5: Super Mario Galaxy [1,2] (Wii) Któż z nas nie grał w przygody wąsatego hydraulika, ratującego księżniczkę Peach przed niegodziwymi łapskami Bowsera? Na konsolach nowej generacji obcowanie z przygodami Mario jest równie przyjemne. I nie ma się co śmiać, że jest to gra przeznaczona jedynie dla dzieci. Wystarczy wziąć Wiilota do rąk i przekonać się samemu. Istnieje spora szansa, że staniemy się amatorami zbieractwa i skakania po platformach, a podczas grania na naszej twarzy nieustannie będzie gościł uśmiech. Mało jest gier, w których upchnięto tyle fantastycznych pomysłów. Miejsce 3: Uncharted 2:Among Thieves (PS3) Główny bohater - Nathan Drake śmiało mógłby stanąć w szranki z Indianą Jonesem i, śmiem twierdzić, jeżeli chodzi o przygody, których był uczestnikiem, to wcale nie ustępuje starszemu wiekiem archeologowi. Uncharted 2 to zapierające dech w piersiach krajobrazy, pędząca na złamanie karku akcja i wszystko to, a nawet więcej, co chcielibyśmy zobaczyć w grze opowiadającej o poszukiwaczu tajemnych artefaktów. Z czystym sercem mogę zagwarantować, że jeżeli zagrasz w Uncharted 2, to nudno nie będzie. Samotne przemierzanie prerii na koniu, saloonowe walki, wiele zadań pobocznych do wykonania, zdobycie podziwu lub sianie postrachu w miasteczku, ukazanie okresu przejściowego w historii Dzikiego Zachodu - końca jednej epoki i początku drugiej – nie zabrakło tu niczego. Masterpiece – jak powiedzieliby Amerykanie. Miejsce 1: Heavy Rain (PS3) Długo zastanawiałem się, czy Heavy Rain zasługuje na najwyższe miejsce na podium? Odpowiedź może być tylko jedna – po trzykroć tak!!! Jest to wymarzony tytuł dla każdego fana filmów. Miejsce 4: H a l o : Re a ch (Xbox 360) FPS Halo, to dla sporej części posiadaczy Xboxów seria tak kultowa, że z miejsca kupują jej kolejne części i masterują je, aż do wydania kontynuacji. Reach łączy w sobie najlepsze elementy serii , jednocześnie wprowadzając trochę nowości i usprawnień, między innymi jetpack, nowe bronie i usprawniony system walki. Tym, co sprawia, że H:R zasługuje na najwyższe oceny, jest z pewnością multiplayer, zapewniający mnogość trybów rozgrywki i niezapomniane godziny przed ekranem telewizora. Miejsce 2: Red Dead Redemption (PS3, Xbox 360) Od dłuższego czasu zdawało mi się, że Dziki Zachód traktowany jest przez twórców gier po macoszemu. Było to tym dziwniejsze, że przecież powstało wiele bardzo dobrych westernów, z których garściami mogliby oni czerpać inspiracje. W końcu wydano Red Dead Redemption , któremu udało się sugestywnie oddać klimat tamtej epoki. Nacisk został tu położony na fabułę i możliwość decydowania o przyszłych losach bohaterów. Mnogość ścieżek, które możemy wybrać i kilkanaście różnych zakończeń powoduje, że przechodząc grę jeden raz, zobaczymy jedynie część tego, co przygotowali dla nas twórcy. Ci, którzy lubią zastanawiać się ”co by było gdyby” będą w siódmym niebie i poświęcą Heavy Rain wiele godzin dających satysfakcję. Jacek Kułak :Grand 4 (PS3, Tej gry nie muszę chyba nikomu przedstawiać. Od czasu trzeciej części sandbox ten rządzi i dzieli w box office’ach i sercach graczy. Nico Bellic nie jest może postacią, która z miejsca zdobywa naszą sympatię, ale nie on jest tu najważniejszy. Olbrzymie miasto, olbrzymia swoboda, olbrzymia satysfakcja. Słowem - musisz to mieć. 17 Kącik Studenckich Serc odc. 10 Gry damsko-męskie RUNDA 1 – RANDKA dzony czas, nie zrobił tego wieczorem, bo było już późno. Umówili się na kolejne spotkanie. …Łukasz uznał, że kino czy spacer są już zbyt oklepane, więc postanowił być oryginalny i zrobić wszystko by pierwsza randka z Pauliną była dla nich tą wyjątkową i niezapomnianą… Wiedział, że dziewczyna kocha przyrodę i chętnie spędza czas na łonie natury…Postanowił więc zaaranżować wypad za miasto. Pewnej słonecznej soboty Łukasz zadzwonił do Pauliny i oświadczył, że za godzinę po nią przyjedzie i zabierze ją na wycieczkę. Jak powiedział tak zrobił. Godzinę później zjawił się na motorze z bukiecikiem w ręku i zabrał naszą bohaterkę na przejażdżkę. Pojechali za miasto. Łukasz zatrzymał się przy małej polance gdzie z plecaka wyjął koc, truskawki i szampana dla dzieci. Siedząc razem rozmawiali o tym, że to że się poznali było zrządzeniem losu i przeznaczeniem. Łukasz widział, że Paulina jest szczęśliwa i sprawił jej przyjemność zabierając ją za miasto. Jedli truskawki, popijając szampanem i patrzyli sobie w oczy. Śmiali się i żartowali. Czas minął nieubłaganie szybko. Nagle zorientowali się, że jest już późno i powinni wracać ponieważ na drugi dzień Paulina musiała wcześnie wstać. Nie chcieli kończyć tak udanego wieczoru lecz nie mieli wyboru. Sprzątnęli swoje rzeczy i Łukasz odstawił Paulinę do domu. Po powrocie Paulina nie mogła usnąć bo cały czas myślała o Łukaszu chciała zadzwonić do niego ale stwierdziła, że jeśli chłopakowi naprawdę zależy to on zrobi to jako pierwszy. Następnego dnia zadzwonił do niej aby podziękować za mile spę- 18 Mimo, że związek nie przetrwał nasza bohaterka nadal uważa, że była to jej jak na razie najlepsza i najbardziej niezapomniana randka. I miło wspomina ją z biegiem czasu, ponieważ była bardzo wyjątkowa i niepowtarzalna. Przez cały ten czas Paulina czuła się wyjątkowa i wiedziała, że Łukasz wtedy przygotował się na tę randkę i szczerze zabiegał o jej względy... Zrobiliście już ten pierwszy krok… umówiliście się. Teraz głowicie się nad tym gdzie powinniście się wybrać, aby wasza pierwsza randka była wyjątkowa i niezapomniana… Jak wiadomo Warszawa jest pełna magicznych i interesujących miejsc i każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Aby wam pomóc przeprowadziliśmy sondaż wśród 30 chłopaków i 30 dziewczyn, zadając im pytanie : jakie jest ich zdaniem wymarzone miejsce na pierwszą randkę? Poniżej macie zobrazowane wyniki naszego sondażu: Jak widać prym wiodą na- jbardziej oklepane i te najprostsze pomysły...Możliwe, że nasi ankietowani nie do końca zrozumieli pytanie, bądź pominęli znaczenie słów „wymarzone miejsce”. Swój wybór uzasadniali różnie. Pomimo, że kino znajduje się w czołówce jest przez wiele osób uważane jako nienajlepsze miejsce na pierwszą randkę, gdyż jeśli dwie osoby spotykają się po raz pierwszy to powinny się poznać, porozmawiać, dowiedzieć czegoś o sobie nawzajem. Powinni raczej oglądać siebie, aniżeli film. Kino jest dobre dla osób z dłuższym stażem. Najpopularniejszą odpowiedzią był spacer i nic w tym dziwnego , ponieważ podczas spaceru mamy czas porozmawiać i poznać się lub choćby wspólnie pomilczeć i zawsze może być początkiem udanego spotkania, ponieważ gdy się zmęczymy albo zacznie padać deszcz możemy spędzić miły czas np. w kawiarni. Nieliczni ankietowani zdecydowali by się na lodowisko. Wybór tego miejsca wiąże się z pewnym ryzykiem, ponieważ nie każda osoba umie jeździć i jesteśmy pewne ze nikt nie chce się z błaźnic na pierwszej randce. Opcja dla odważnych ;p Plaża, jezioro to dość szalona opcja jak na pierwszą randkę, ponieważ nowo poznana osoba nie zawsze zechce pojechać z ,,obcą” osoba tak daleko. I wiąże się to już z większymi kosztami. Miejsc jest wiele, a jeszcze więcej pomysłów...choć tak naprawdę należy pamiętać, że nie ważne gdzie, a z kim i spotkanie samo w sobie będzie wyjątkowe... Było jednak kilka odpowiedzi, które szczególnie przypadły nam do gustu: Małe jezioro, łódka dużo wina” - Paweł z PW „Pijalnia czekolady, spacer nad Wisłą”- Agata z PW „Ja zabrałbym dziewczynę w sobotni wieczór na 30 piętro PKiN, kiedy Warszawa jest tak fajnie oświetlona” – Marcin z WAT-u „Przejażdżka rollercoasterem” Marta z PW „Zachód słońca nad morzem, wino, kolacja” - Krzysiek SGGW A.A. i Z.Z. KĄCIK KULINARNY Studencie drogi! Po śmiałym założeniu, że masz talerz, przechodzimy do kilku innych śmiałych założeń, że posiadasz też np. garnek czy patelnię. Obiecujemy jednak, że to koniec śmiałych założeń. Więcej ich nie potrzeba, w zamian mamy dla Ciebie kolejne przepisy łatwe lub bardzo łatwe, tanie lub bardzo tanie, a przede wszystkim smaczne. Po co? Żebyś jutro wyjątkowo zjadł obiad na własnym talerzu. Dlaczego? Kilka „bo” za samodzielnym gotowaniem: Bo wiemy, co leży na naszym talerzu i skąd się wzięło. Bo sami dobieramy smak taki, jak lubimy. Bo to jest zdecydowanie zdrowsze niż fastfoody. Bo może być naprawdę łatwo i szybko. Bo „przez żołądek do serca” dotyczy obu płci i nawet prosta potrawa może podbić serce ukochanej (ukochanego). Bo oszczędzamy pieniądze. Pozostaje zatem brać się za noże, garnki, patelnie i ruszać na podbój kuchni. Żeby się przy tym zanadto nie zmęczyć, warto pamiętać o paru sprawach. Planując gotowanie warto przygotować sobie obiad na następne trzy dni, potem wystarczy tylko podgrzać, a sumarycznie składniki wyjdą taniej. Na początku przygody z gotowaniem trzeba wydać trochę pieniędzy, ale niech Cię nie przeraża konieczność kupienia np. butelki oleju/oliwy, kilograma soli, kilku paczek przypraw czy sosu sojowego – będziesz tego używał przez długi czas a zużycie w przeliczeniu na konkretne danie to groszowe sprawy. W tym numerze proponujemy proste danie z kuchni chińskiej, pysznego kurczaka z pieczarkami, wyśmienitą śniadaniową sałatkę i wakacyjnego owocowego drinka. Smacznego! i jakaś łyżka. Samo przygotowanie jest banalne. Filet należy umyć i odsączyć z wody. odłożyć go na deskę lub tależ. Deska się przyda więć lepiej będzie na talerz. PIECZAREK POD ŻADNYM WZGLĘDEM NIE MYJEMY tylko obieramy ze skórki. Nie odrywamy nóżki ( estetyczniej to wygląda na talerzu). Kroimy je na paski szerokości pół mm. Obieramy cebulę i siekamy ją jak najcieniej według własnego uznania. Mała rada - jeśli ktoś płacze przy obieraniu cebuli należy ją sparzyć gorącą wodą. Do rozgrzanego rondelka wrzucamy tłuszcze i czekamy ok 30 s. Tłuszcze zdążą się połączyć i zmienią kolor. dodajemy teraz cebulę czekamy minutę i dodajemy mięso. Mięso wcześniej należy naciąć na skos dzięki temu szybciej się udusi i nie będzie suche. Teraz dopiero doprawiamy solą i pieprzem. Można jak troś ma dodać liść laurowy ale nie jest to konieczne. Czekamy aż się zrumieni z jednej i drugiej strony po czym zmniejszamy ogień i dodajemy pieczarki. dajemy temu ok od 3 do 5 min i dolewamy wody tak żeby była do 1/3 zanurzony filet. Przykrywamy i czekamy cierpliwie co jakiś czas zaglądając. Płyn powinien odparować wtedy dajemy śmietanę i odstawiamy potrawę z ognia. Wykładamy całość na talerz. Można już zajadać. Można zjeść z dowolnym dodatkiem. Ale my polecamy ryż lub jak kto woli kuskus. Rada Kucharza: Gdy będziecie wybierać piersi z kurczaka to poproście sprzedającego czy możecie go powąchać. Jeśli będzie świeży będzie pachnieć mięsem jeśli z kolei nie to będzie pachnieć jak znoszone skarpetki. Wystrzegajcie się takiego mięsa. Jest ono bardzo rzadko spotykane ale każdemu się może zdarzyć. Wybierajcie sklepy mięsne a nie hipermarkety tam gdzie jest kolejka. Świadczy to o tym że mają zawsze świeży towar. Ryż z warzywami po chińsku Kurczak w sosie grzybowym z lekką nutką ekstrawagancji. Potrzebujesz: 1 filet z piersi kurczaka 1 średniej wielkości cebula mała śmietana 22 % 10 szt. Pieczarek mały kawałek masła i łyżkę oleju sól, pieprz Przygotowanie: deska, ostry nóż, rondelek( lub coś co macie i na czym smażycie) sól, pieprz Przygotowanie: garnek, patelnia, przykrywka Ryż gotujemy w osolonej wodzie z dodatkiem 1,5 łyżeczki curry. Na patelnię wlewamy wodę (do wysokości ok. 0,5 cm), kiedy zacznie wrzeć wrzucamy mrożone warzywa. Po rozmrożeniu dodajemy do warzyw pozostałe curry, sos sojowy i pieprz, dusimy pod przykrywką aż nieco zmiękną. Uwaga: Jeśli jesteś zwolennikiem idei “Obiad bez mięsa to nie obiad”, możesz dorzucić tu kurczaka albo inne mięso. Sałatka z szynką i ananasem Potrzebujesz (porcja na 2 śniadania): 10 dag szynki 10 dag sera żółtego pół puszki ananasa duży pomidor łyżka majonezu sól, pieprz Przygotowanie: nóż, miska Szynkę, ser, pomidora i ananasa (odcedzonego) kroimy w dość drobną kostkę, dodajemy majonez, sól i pieprz – mieszamy i koniec. Banana Punch Potrzebujesz (porcja na 1 drinka): 40 ml wódki 20 ml syropu bananowego 20 ml śmietanki 10 ml czerwonego syropu cukrowego (można zastąpić dowolnym, np. malinowym syropem) kawałek banana do dekoracji Przygotowanie: mikser/blender/shaker, kieliszek lub szklanka Wszystkie składniki miksujemy z drobno pokruszonym lodem, przelewamy do pucharka, ozdabiamy. Potrzebujesz: 100 g ryżu pół paczki mrożonki warzywnej “mieszanka chińska” (bez przypraw) 3 łyżeczki przyprawy curry 2 łyżki sosu sojowego Gotowali, miksowali, smażyli i dusili dla Was Dominika Sawicka i Marcin Bąkowicz. Nie masz czasu by zrobić smaczny obiad? Znudziło ci się jedzenie FastFood? Organizm “prosi” o zdrowe jedzenie? Czekamy na Ciebie! Salad Story - zawsze świeże i smacznie przygotowanie jedzenie. Otworzymy dla Ciebie nowy świat smaków. Tylko tutaj czeka na Ciebie najsmaczniejsza historia. Więcej informacji na naszej stronie internetowej www.ipewu.pw.edu.pl i na facebooku pod www.facebook.com/ipewu 19 Nocne podróże z kosmitami. Obiecuje, że nie będzie ani słowa o krzyżu, ani o tym czego symbolem jest, a czego nigdy stać się nie powinien. Napiszę za to o głupocie, indolencji umysłowej i świadomości nie przekraczającej poziomu przedszkola. Nocny, który wiezie mnie do mieszkania ma tą przypadłość, że przejeżdża przez niedawny punkt G tego Kraju. Nie to, że nie lubię Krakowskiego Przedmieścia. Nie to, że rażą mnie dramaty urzędującego tam Mickiewicza, a którego pomnik kojarzy mi się ze ze studenckim styczniem. Jadę autobusem ja i jadą ludzie. Trasy nie lubię, bo zawsze znajdzie się sudoku: grupa idiotów, których w magiczny sposób Pałac Prezydencki cofa w czasie (czy też rozwoju) i zaczynają żyć w nieistniejącej czasoprzestrzeni. Co gorsze do tej podróży zapraszają cały autobus ludzi, którzy w większości mają ochotę na podróż nie dalej niż do własnych łóżek. Co ciekawe, nie krzyczą ci, którzy łańcuchami wyrażali swoje przywiązanie. Jak się okazało populizm i prostota umysłu są mocniejszym spoiwem. W uszach mam „kretyni kontra kretyni” Grabarza. Przed oczami mam kretynów, którzy zostali sami ze swoimi kompleksami. Żeby było jasne, nie mam nic przeciwko głośnej Małgośce pachnącej zielonym bzem na kilkanaście zdartych i fałszujących gardeł. Nie buduję też obrazu społeczeństwa z kilku na kilkunastu jadących. Boję się za to, że wracający z Erasmusa student z wycieczek fakultatywnych które odbył podczas pobytu w Polsce pamiętać będzie najlepiej tą wirtualną w głąb polskiego kompleksu, w którą wybrał się nocnym autobusem wraz z innymi krzycząc, że jedzie po krzyż. Równie mocno boję się, że z podróży nie wrócą, ci którzy najbardziej chcą wciąż uciekać w miejsce którego nie ma i kiedyś stracą granicę między tym co krzyczy się dla jaj, a co krzyczy się bo ma się jaja. DD reporter