Marginalia o Metropolicie Nie ma co tu cytować bezliku świadectw
Transkrypt
Marginalia o Metropolicie Nie ma co tu cytować bezliku świadectw
Marginalia o Metropolicie Nie ma co tu cytować bezliku świadectw, książek, badań, które składają się na dzieła i zasługi profesora Józefa Życińskiego. Wystarczy najprostszymi słowami wyznać, że ten uczony i myśliciel budził osobliwy podziw dla jego postawy człowieczej. Ależ tak, był metodologiem nauki, znawcą kosmologii relatywistycznej, badaczem stosunku między nauką ścisłą – a wiarą. Był arcybiskupem, Metropolitą, tęgim teologiem, bronił swojej wiary. Uchodził za ostrego polemistę – ale w całej tej dziedzinie, nie miał ani słów obraźliwych, ani dowodów obłudnych. Jego szkice polemiczne kończyły się z reguły paradnym żartem, albo paradoksalnym argumentem, wyjętym z Ewangelii. Słuchałem Go z aprobatą, pełną zaskoczenia. Nie jestem katolikiem i przydługie moje życie nasłuchało się tyle dowodów dewocji i hipokryzji. Ten znakomity kapłan nie zwodził słuchaczy obłudą. Jego szczerość bije w nasze uszy. Jego książki i słowa są ważnym elementem rozsądku w trakcie szarży kołtunerii na większość trzeźwą, lecz rozproszoną. Sądzę, że profesor Józef Życiński był i pozostanie zwiastunem nowej inteligencji polskiej. Ba, był świetnym przedstawicielem nowej elity. To słowo polskie było i trwa jako wyzwisko, lub kategoria podejrzanych w spisach policji. Tymczasem Stanisław Ossowski podkreślił, że zadaniem demokracji jest tworzenie nowej elity. Metropolita lubelski, Józef Życiński, urodzony w Małej Wsi za Piotrkowem, w chacie kolejarza, przebił się przez wszystkie progi uczelni polskich, zagranicznych, watykańskich. Swoim imieniem, swoją zasługą pokazał nam i światu, że nic lepszego pamiętać nie warto, niż rozum, odwagę i światłość jego przykładu. Jerzy Pomianowski