Darwin i Nietzsche.

Transkrypt

Darwin i Nietzsche.
Darwin i Nietzsche.
(Z
p o w o d u artykułu p.
Pieńkowskiego
p. t. F r y d e r y k
Nietzsche).
A r t y k u ł ' p . P i e ń k o w s k i e g o k ł a d z i e mi p i ó r o d o r ę k i . K r z y ­
czy o n — o o d p o w i e d ź .
Nie chciałbym odejmować u r o k u pię­
knym, poetycznym wizjom Nietzschego; me chciałbym również
ostudzać zapałów p. Pieńkowskiego. I pierwsze jest trudne,
i d r u g i e bodaj niepopłatne.
A przecież odpowiedzieć muszę,
e h o ć b v d l a t e g o , że idejka., r z u c o n a n a d r o d z e s t u d j ó w j e g o n a d
Nietzschem, niedość ściśle n a w e t p r z y s t a j ą c a do d r ó g myślicie­
la p o e t y , j e s t . . . j a k b y to się w y r a z i ć n a j d e l i k a t n i e j . . . n i e c o b a ­
łamutna.
Z a ś ideje b a ł a m u t n e p o s i a d a j ą n a j w i ę k s z ą s k ł o n n o ś ć
d o c z e p i a n i a się l u d z k i c h u m y s ł ó w .
Może więc moja niemiła
u w a g a , s t a j ą c a w p o p r z e k t e g o r o d z a j u i d e i , n a coś się p r z y d a .
P . P i e ń k o w s k i o g ł a s z a , że N i e t z s c h e w y p r o r o k o w a ł z j a ­
w i e n i e się „ n o w e g o u s t r o j u " w d r o d z e , , p r z e m i a n y g a t u n k ó w ' '
— n a d c z ł o w i e k a . ,.,Icden r z u t o k a w y s t a r c z a " ( p . P i e ń k o w s k i e ­
mu),
a b y s p o s t r z e d z , że „ u l e j ą n a d c z l o w i e k a j e s t k o n i e c z n y m ,
logicznym w y w o d e m teorji D a r w i n a " . P . P i e ń k o w s k i z a c h w y ­
ca się c u d e m , w i s t o c i e n i e z w y k ł y m , że o t o pó r a z p i e r w s z y
na z i e m i , o d k ą d i s t n i e j ą s t w o r z e n i a , a k t p r z e m i a n y g a t u n k ó w
o d b y w a się ze ś w i a d o m o ś c i ą , c o r a m p o p u 1 o, p r z y „ ś w i a d k a e l i " . P o p r o s t u n a l e ż a ł o b y z n a l e ź ć d o s y ć d ł u g o w i e c z n ą i /.dol­
ną a k u s z e r k ę , k t ó r a z a s i a d ł a b y przy p o ł o g o w e m łożu l u d z k o ­
ści i s u m i e n n i e r e g e s t r o w a !'a w s z y s t k i e o b j a w y a k t u w y l ę g a n i a
sie „ n a d c z ł o w i e k a " .
A jest p. Pieńkowski do takiego stopnia
zachwycony nieomylnością proroctwa Nietzschego, j a k gdyby
ten „ n a d c z i o w i e k " j u ż się z j a w i ł , j a k g d y b y go p . P i e ń k o w s k i
w "wigilję n a p i s a n i a a r t y k u ł u n a w ł a s n e o c z y o g l ą d a ł .
O t ó ż s t a w i a m p y t a n i e , czy z a c h w y t n a d d o k ł a d n o ś c i ą p r o ­
r o c t w a nie n a l e ż a ł o b y o d ł o ż y ć na k i l k a l u b k i l k a n a ś c i e w i e ­
k ó w , t. j . aż o w o p r o r o c t w o się s p e t n i . S ą d z i m y , że a r t y k u ł
p. P i e ń k o w s k i e g o n i o b y n i c s t r a c i ł na ś w i e ż o ś c i p r z e z t a k i e o d ­
łożenie.
I czy n i e n a l e ż a ł o b y p r z e d p r z e d z i e r z g a n i e m
poetyw i z j o n e r a w iilozofn-uczonego, dającego n a m j a k o b y k o n s e k w e n ­
t n y r o z w ó j idei D a r w i n a , z a s t a n o w i ć się t r o c h ę g ł ę b i e j n a d
tern, czego n a s u c z y teorja ewolucji?
W s z a k ż e poucza nas ona o trzech rzeczach. Po pierwsze,
że każda przemiana g a t u n k u powstaje na drodze a k t u rozrod­
czego przez dziedziczenie doskonalszych zboczeń od p i e r w o t n e ­
g o t y p u w n o w e i n p o k o l e n i u : po w t ó r e , że ł o ż n i c e g a t u n k ó w są
różnicami anatomicznemi i Hzjologicznemi, k t ó r y m
towarzyszą
odmiany w ustroju systematu n e r w o w e g o i równolegle z niemi
o d m i a n y p s y c h i c z n e ; po t r z e c i e , że w y ż s z y g a t u n e k w y t w a r z a
j a k a ś szczęśliwiej u p o s a ż o n a , lepiej p r z y s t o s o w a n a do w a r u n ­
k ó w o t o c z e n i a i w p o m y ś l n y c h z n a j d u j ą c a się w a r u n k a c h p a r a
i s t o t z b e z p o ś r e d n i o n i ż s z e g o g a t u n k u , t a k , że c z ł o w i e k n i e po­
c h o d z i b y n a j m n i e j od z n a n y c h n a m d z i s i a j g a t u n k ó w
małp,
a ma. t y l k o w s p ó l n e g o z n i e m i w s z e r e g u p o k o l e ń
wstępnych
przodka.
T y m s p o s o b e m p r o r o c t w o o „ e w o l u c j i n a d c z ł o w i e k a " na
w s z y s t k i c h t r z e c h z a s a d n i c z y c h p u n k t a c h o d s k a k u j e od t e o ­
rji D a r w i n a .
I'n p i e r w s z e , w t y m r o z w o j u i r o z m n o ż e n i u s i ę w i e l k i c h
d u s z , o k t ó r y c h śni N i e t z s c h e ( a o k t ó r y c h i m y m a r z y m y ) , p r z e ­
ważną rolę odgrywa, w p ł y w
psychiczny — wspaniałość du­
c h o w e g o ś r o d o w i s k a , w którem znajduje się człowiek, c a ł y a r ­
s e n a ł w i e d z y , n a g r o m a d z o t t e j od w i e k ó w , o l b r z y m i e z a p a s y i d e j ,
ż y j ą c e w o t o c z e n i u , to w r e s z c i e , co z p o z o r u n a j m n i e j j e s t ż y wem — księgi, owe n a j w y m o w n i e j s z e ś w i a d e c t w a rozwoju d u ­
c h a . Nie m y ś l i m y b y n a j m n i e j p r z e c z y ć — b y ł o b y t o n o n s e n s e m —
wadze, d z i e d z i c z e n i a z d o l n o ś c i u m y s ł o w y c h i s k ł o n n o ś c i m o r a ł -
651
nycli, oraz w a r u n k u j ą c e j ją często doskonalszej
organizacji
nerwowej (niezawsze zdrowszej, czasem hardziej tylko delikn
t n o j ) . T w i e r d z i m y j e n o , że tara w ł a ś n i e , u d z i e o d b y w a sio t a ­
ka, p o w o l n a e w o l u c j a cech o d z i e d z i c z o n y c h , g d z i e różnice, p o ­
m i ę d z y p o k o l e n i a m i są, n i e z n a c z n e , g d z i e r o z w ó j n a r a s t a s t o ­
p n i o w o , bez s k o k ó w , bez z b o c z e ń w k i e r u n k u w y ż s z y m , t a n i ,
w myśl teorji Darwina., o n o w y m g a t u n k u
nic może b y ć
liiiiwy. Z r e s z t ą p. 1 ' i o ń k o w s k i , p o w o ł u j ą c y się na. D a r w i n a , nie.
m y ś l a ł w c a l e o d z i e d z i c z e n i u Cech " n a b y t y c h " .
Z g o d n i e z tein,
co i m y z a ł o ż y l i ś m y w y ż e j , g ł ó w n a r o l ę w k s z t a ł t o w a n i u d u s z
l u d z k i c h n a d a j e on w p ł y w o w i p s y c h i c z n e m u .
O p o w i a d a , że
„ j u ż r o z p o c z ę ł a się p r a c a n a d p r z e m i a n a g a t u n k u L u d z k i e g o —
rozpoczęła, się, j a k pożar o g r o m n y — o d i s k r y m a ł e j " .
„Namię­
t n e w o ł a n i e c z ł o w i e k a ( N i e t z s c h e g o ) p r z e r a d z a , się n i e b a w e m
w c z y n . " O c z y w i ś c i e , że s z e r z e n i e się w i e l k i c h idej p r z e z w p ł y w
p s y c h i c z n y , u r a b i a n i e się d u s z l u d z k i c h n a u k a m i
mistrzów,
clioćby s i ę g n ą ć m o g ł o najdalej, nie może s t w o r z y ć n o w e g o
g a t u n k u w myśl teorji D a r w i n a , której p i e r w s z y m p o s t u l a ­
tem jest akt rozrodczy.
P o w t ó r e , j a k i e to są, o w e r ó ż n i c e a n a t o m i c z n e i f i z j o l o g i ­
czne, albo różnice w organizacji n e r w o w e j p o m i ę d z y p r z e w i ­
d y w a n y m przez p. P i e ń k o w s k i e g o „ n a d c z l o w i e k i e m " , a dzisiej­
szym c z ł o w i e k i e m , a b y można było m ó w i ć nie o z w y c z a j n e j
ewolucji ludzkich społeczeństw, ale o n o w y m g a t u n k u
„nadc.złowieka".
C z y pojawią, się s t u r ę k i e o l b r z y m y w r o d z a j u
liriareusa?
Ozy mitologiczne, c e n t a u r y przybiorą ż y w ą postać?
C z y sani N i e t z s c h e , k t ó r e g o p . P i e ń k o w s k i s k ł o n n y j e s t u w a ­
żać za „nadczłowieka", posiada! j a k ą ś nową, niezwykłą ner­
w o w ą organizację'?
G d z i e o d s k o k od p i e r w o t n e g o t y p u w r o ­
d z a j u l u d z k i m jest n a d e r z n a c z n y , j a k n p . w l l e n a n i e , k t ó r y
L>v 1 p o t o m k i e m pro.st.aozych b r e t o ń a k i o l i r y b a k ó w i m ó g ł ' „ s z a ­
l o w a ć silą u m y s ł o w ą , z a o s z c z ę d z o n ą p r z e z p r z o d k ó w " —- t a m
także nikt dotąd nie m ó w i ł o szczęśliwem zboczeniu,
które
s t w o r z y ł o u o w y g a t u n e k; m ó w i o n o t y l k o o w i e l k i e j i n d y ­
widualności lienana.
C z y ż b y więc Nietzsche, według' p. P i e ń ­
k o w s k i e g o , p r z e w i d z i a ł t a k i s z a l o n y o d s k o k od p i e r w o t n e g o
typu ludzkiego, takie p r z y p a d k o w e s z u z o ś l i w e z b li­
c z e n i e w d a l e k i e j p r z y s z ł o ś c i , że a ż o n o w y m „ g a t u n k u " —
0 „ n a d c z l o w i c k u " m ó w i ć n a l e ż y ? C h y b a nie'.... VV k a ż d y m r a ­
zie k l ę k a ć p r z e d p r o r o k i e m p r z y p a d k u m o ż n a d o p i e r o po
s p e ł n i e n i u sic w r ó ż b y .
l'«
trzecie, pan
St.. 1 ' i e n k o w s k i
zapomniał
wskazać
nam
owa
konieczną
z punktu
widzenia
teorji
Darwina
. . s z c z ę ś l i w ą p a r ę " , k t ó r a ma d a ć p o c z ą t e k n o w e ni u g a t u n k o w i — właśnie
na
drodze
rozpłodczej.
Od
sto­
j ą c y c h w y s o k o p r z o d k ó w s p o d z i e w a ć się n i e m o ż e m y ś w i e t n e ­
go potomstwa.
N i e r a z j u ż spostrzeżono, że g e n j u s z a l b o jest
n i e p ł o d n y , albo w y r a d z a się w n a j b l i ż s z y c h
p o k o l e n i a c h , że
n i e d a j e o d p r y s k ó w w r o d z i e , a l b o d a j e m i e r n e i n i e d o ł ę ż n e . ')
Z niewiadomych i ciemnych nizin w y c h o d z ą wielkie
indywi­
dualności, zasilając świeże, n i e n a d u ż y t e przez p r z o d k ó w siły
umysłowe w bogatej atmosferze ideowej społecznego środowiska.
S ł o w e m , w i e l c y l u d z i e p o w s t a w a ć będą. t a k , j a k p o w s t a ­
wali dotąd.
N i e m o g ą t e d y s t a ć się. n o w y m g a t u n k i e m , n a d ludźmi.
P>ędą t v l k o w i e l k i e m i l u d ź m i , p o c h o d n i a m i n a c i e ­
m n e j d r o d z e l u d z k o ś c i . C z y l i ż p o t r z e b n e i m o ż l i w e są w i ę k s z e
r ó ż n i c e od t y c h , k t ó r e i s t n i e j ą p o m i ę d z y S z e k s p i r e m a j a k i m ś
z n l u s e m l u b p a p u a s e m , a. p r z e c i e u w a ż a m y icli z a i s t o t y n a l e ­
ż ą c e do j e d n e g o g a t u n k u .
Czy genjusz Arystotelesa lub Leo­
n a r d a da Vinci, przemawiający do nas z głębi wieków, niższy
jest od g e n j u s z u k t ó r e g o k o l w i e k z n o w o c z e s n y c h m y ś l i c i e l i —
pod w z g l ę d e m j a k o ś e i ?
W s z a k ż e zasól) n a g r o m a d z o n e j p r z e z
p o k o l e n i a w i e d z y n i e gra. t u roli, bo w ó w c z a s p i e r w s z y l e p s z y
student mógłby z a k a s o w a ć Arystotelesa..
Cechy charakteru
l u d z k i e g o są p r z e d z i w n i e s t a l e : od w i e k ó w p o w t a r z a j ą się te
same wady i zalety.
P o m i m o r ó ż n i c tła. s p o ł e c z n e g o A c h i l l e s
1 T e r s v t . e s są n a m d z i ś jeszcze. Iilizcy — i w tern t k w i n i e s p o żytość poematów Homera.
S t a n o w c z o m a s y d ź w i g a j ą się naprV.ud n a d e r w o l n o ; w c i ą ż
jeszcze s p o s t r z e g a m y d o k o ł a siebie b a r b a r z y ń c ó w ,
doskonale
przystających do ciemnoty wieku V I I I lub I X . P o w o l n y e w o ­
lucyjny r u c h m a s nie obiecuje nam przeto p o w s t a n i a n o w e g o
o-atunku.
N a tern o g ó l n e m s z a r e m t l e p o w o l n e g o r o z w o j u m o ­
gą tedy p o w s t a w a ć z a l e d w o wielkie i n d y w i d u a l n o ś c i , j a k po­
w s t a w a ł y one d o t ą d .
„ N a d l u d z i e " Nietzschego będą się zja­
w i a ć w p r z y s z ł o ś c i , bo z j a w i a l i się j u ż w p r z e s z ł o ś c i — j e ż e l i
t e r m i n u tego nie b r a ć w D a r w i n o w s k i e r n z n a c z e n i u n o w e g o
') S.-uu Nietzsche stanowi jeden zo smutnych przykładów tnkie^o
rozkłada wielkiej umysłowej indywidualności zsi życia.
G
Ł
g a t u n k u ,
ale w z n a c z e n i u p r z e p a ś c i p o m i ę d z y g o n j a l n e m i
jednostkami a masą—przepaści bądź umysłowej, bądź moralnej.
P r z e z rozmaite strony swojego c h a r a k t e r u p r z y s t a w a l i do po­
j ę c i a „ n a d l u d z i " Nietzschego taki Mojżesz, Piudda, może N a ­
poleon I, a może n a w e t (.liordano J5runo, oczywiście b i o r ą c
pod u w a g ę tc l u b owe rysy c h a r a k t e r u , a nie c a ł k o w i t y kom­
pleks w y m a g a l n y c h w pieśniach o Zaratustrze cech usposobie­
n i a — teoretyczny... przynajmniej zanim nie ujrzymy psycholo­
g i c z n e g o j o g o w c i e l e n i a . T o o s t a t n i e j e s t z w ł a s z c z a tern t r u ­
dniejsze, żc w p o m y s ł a c h Nietzschego o nadczłowieku
łączy
się wiele cech z a s a d n i c z o s p r z e c z n y c h . Najmniej może p o d p a d ł
p o d s t w o r z o n e przez siebie pojęcie „ n a d c z ł o w i e k a " — s a m cichy,
łagodny j a k baranek Nietzsche.
C z y t e l n i k m o ż e m n i e m a ć , że s p ó r n a s z ś c i ą g a się j e d y n i e
do kwestji teoretycznej. Tymczasem tylko dlatego wystąpili­
ś m y p r z e c i w k o f a ł s z y w e m u ł ą c z e n i u idei N i e t z s c h e g o z D a r w i ­
n o w s k ą teorją, że, niestety, b ł ę d n y ó w p o g l ą d p r o w a d z i d z i ­
siaj w p r a k t y c e n a m a n o w c e .
L e k c e w a ż ą c — „słusznie", w e d ł u g zdania p. P i e ń k o w s k i e ­
go — drogi i sposoby, jakiemi ma powstać ów twór
wyższy,
„ n a d c z i o w i e k " , a w i e r z ą c , ż e p o w s t a ć on m u s i , że j u ż
zaczął
p o w s t a w a ć , niektórzy wielbiciele Nietzschego dochodzą
do
w n i o s k ó w , k t ó r e g o t o w i są s t o s o w a ć w p r a k t y c e .
(To
już
n i c z a r z u t p r z e c i w p . P i o ń k o w s k i e m u o s o b iś c i e').
Nie potrzeba a k t u rozrodczego, nie potrzeba o d m i e n n y c h
c e c h g a t u n k o w y c h , n i c p o t r z e b a , s z c z ę ś l i w e g o zboczenia, w r o z ­
woju przodków.
W o ł a n i e N i e t z s c h e g o p r z e r o d z i ł o się „ n i e ­
bawem w czyn".
N a d c z i o w i e k . . . j u ż się r o b i !
A więc Nietzsche „niebawem" zrobił kilku „nadludzi"
w Krakowie.
O b e c n i e , c z ę s t o g ę s t o r o b i ą się „ n a d l u d z i e "
w W a r s z a w i e . K t o ś przeczyta Nietzschego—którego czytać na­
l e ż y - ~ — z a c h o w a się w z g l ę d e m n i e g o n i e k r y t y c z n i e — c z e g o c z y ­
n i ć n i c n a l e ż y — i „ n i e b a w e m " s t a l się. „ n a d c z l o w i e k i e m " . W y ż ­
s z y g a t u n e k n i e ma, z w y c z a j u c e r e m o n i o w a ć s i ę z n i ż s z e m i
ustrojami państwa zwierzęcego, łlóżnice gatunkowe usprawie­
d l i w i a j ą b r a k s y m p a t y c z n y c h u c z u ć , w y t w a r z a j ą c y c h się w k o ­
le p o d o b n y c h d o siebie istot. B o d a j , że h i s z p a n i e n i e w i d z i e l i
ludzi w starożytnych mieszkańcach Meksyku.
Nie widzieli
icli d ł u g o e u r o p e j c z y c y w „ n i u r z y ń s k i e m b y d l e " .
Nie dziw
więc, że owi wczoraj upieczeni n a d l u d z i e odnoszą się z p o g a r ­
dą d o t ł u m ó w , są o b o j ę t n i n a losy m a s . N i ż s z y g a t u n e k — c z ł o ­
w i e k a s t a j e się n i e g o d n y m w s p ó ł c z u c i a .
A w s z a k ż e p o s t ę p l u d z k o ś c i n i e tą. s z e d ł d r o g ą .
Kazał
on u p a t r y w a ć g o d n o ś ć l u d z k ą w „ m a l u c z k i c h " , o b e j m o w a ł m i ­
ł o ś c i ą c o r a z t o s z e r s z e k r ę g i ł u d z i , p o d n o s i ł sic w ó w c z a s , g d y
równocześnie schodził w głębię.
Stąd nasz protest. Naszcm zdaniem, niezmierne znaczenie
N i e t z s c h e g o leży nie w j e g o teorji o „ n a d c z ł o w i e k u " , ale w n o ­
wej, głębokiej, intuicyjnej koncepcji z a g a d n i e n i a m o r a l n e g o ,
w y n i k ł e j z n i e n a w i ś c i d l a f a ł s z ó w , w k t ó r y c h z a p l ą t a ł się c z ł o ­
w i e k d z i s i e j s z y . A l e jest t o p r z e d m i o t w y m a g a j ą c y o s o b n e g o ,
o b s z e r n e g o t r a k t a t u , n i e m i e s z c z ą c e g o się w r a m a c h n i n i e j s z e ­
go a r t y k u ł u ').
j-HO
J3ELMONT.

Podobne dokumenty