GAZETKA SYMPOZJALNA

Transkrypt

GAZETKA SYMPOZJALNA
GAZETKA SYMPOZJALNA
Bruno Laurisz, lat 8
Iwo Laurisz, lat 4
Filip Krawczyk, lat 8
Bogumił Pacut, lat 6
Alicja Geodecka, lat 3,5
Pola Zawicka, lat 9
NR 25
XLI Sympozjum Współczesna Gospodarka i Administracja Publiczna, Zakopane, 15-17 maja 2015 r.
GAZETKA SYMPOZJALNA
Juniorzy GAP tym razem w muzeum
Zgodnie z dość długą już tradycją Juniorzy GAP wypowiadają się na temat jednego z głównych tematów
sympozjalnych. W tym numerze Gazetki zajmujemy się
muzeum, niezwykłą instytucją, która nie tylko pozwala
nam na powiększanie zasobu naszej wiedzy, ale także,
na wiele sposobów służy naszej wyobraźni. Początki muzeum sięgają
odległych czasów. W starożytnej Grecji był to dom Muz – opiekunek
różnych dziedzin sztuki, ale też miejsce spotkań uczonych i miejsce
ważnych debat naukowych – jak Muzejon Aleksandryjskie z ogromną
sławna biblioteką i obserwatorium astronomicznym. Dziś muzeum to
nie tylko miejsce pełne dzieł sztuki, pamiątek przeszłości, ale często
niezwykłych obiektów, jak na przykład muzeum iluzji optycznych w Sin-
gapurze, berlińskie muzeum przedmiotów industrialnych, czy wreszcie
podwodne muzeum w Cancun w Meksyku, w którym można podziwiać
rzeźby. Nic dziwnego, ze muzea uruchamiały wyobraźnię pisarzy czy
filmowców i niejeden film przygodowy czy fantastyczny rozgrywał się
w muzeum, w którym przerażeni lub rozbawieni bohaterowie stawali
oko w oko z ożywionymi eksponatami…
Prezentuję dziś kilka pomysłów Juniorów, niezwykłe muzea (w tym
nawet podwodne!), opowieść o tajemniczym naszyjniku i inne ciekawe,
warte oglądania i czytania. Zapraszam do muzeum według Juniorów
GAP. Miłej lektury!
Anna Karwińska
Naszyjnik Mona Lisy
Tak naprawdę to nie
był naszyjnik tylko kamea z twarzą młodej
kobiety. Dostała ją od
Cioci, a przy najmniej
tak ją nazywała. Ciocia była dla niej, po
rodzicach, najbliższą
istotą. Rodzice o niej
nie wiedzieli, bo Ciocia sobie tego nie
życzyła. Nigdy nie
zapytała dlaczego,
ale wiedziała, że nie
należy się Cioci sprzeAda Benio
ciwiać.
Miała na imię Amelia i miała już 21 lat. Z wyglądu była uderzająco podobna do Damy rokokowej Gierymskiego. Mieszkała przy ulicy
Szewskiej w Krakowie. Znajomi śmiali się, że żeby
mieszkać bliżej rynku musiałaby mieszkać w Sukiennicach. Ale to nie odbiegało daleko od prawdy. Ciocia pracowała w Sukiennicach i Amelia
często ją tam odwiedzała. Dla całego otoczenia
Ciocia była tylko kobietą za ladą. Mimo karteczki
z imieniem przyczepionej do koszuli, Amelia nigdy jej nie przeczytała, bo nawet nie przyszło jej
do głowy, by nazywać Ciocię jakimś imieniem.
Dla Amelii właśnie ta kobieta za ladą była furtką
do niezwykłego świata.
Po raz pierwszy spotkały się, gdy Amelia miała
8 lat. Przyszła wtedy do muzeum z klasą i zamiast
na wystawie spędziła czas na rozmowie z bardzo miłą panią za ladą. Kobieta kazała nazywać
się Ciocią i rozmawiała z małą Amelką o sztuce.
Dziewczynka pomimo wpojonej ostrożności nie
miała zahamowań przed zwierzeniem się miłej
nieznajomej. Powiedziała, że od zawsze fascynowały ją obrazy, i pomimo że jest pierwszy raz
w Sukiennicach, wiele słyszała o tutejszej kolekcji.
Po dwóch godzinach rozmowy umówiły się, że
Amelka wkrótce znowu ją odwiedzi.
Po czterech latach znajomości Ciocia podarowała Amelii cenny dar. Była to kamea:
– To jest naszyjnik zabrany przed wielu laty
z dzieła samego Leonarda da Vinci Mona Lisa. –
Dziewczyna nie mogła wyjść ze zdziwienia.
– Jak to, zabrany z obrazu? – spytała.
– Kamea ta posiada niezwykłe właściwości.
Każdy kto ją nosi jest w stanie wejść do wnętrza
obrazu. Przechodzi wtedy do zatrzymanego
świata pełnego farb i kolorów. Można się wtedy
przyglądać z bliska wszystkim szczegółom dzieł
dawnych mistrzów. Chodź, pokażę ci.
Weszły do sali Siemiradzkiego i podeszły do
Pochodni Nerona.
– Podaj mi rękę – powiedziała i zrobiła krok
do przodu. Ani się obejrzała i już stały wśród
tłumu obserwującego widowisko. Wszyscy stali
bez ruchu. Wyglądali trochę jak woskowe figury, tylko że były namalowane. I trójwymiarowe.
– To niesamowite! A czy można dotykać namalowanych przedmiotów? – chciała wiedzieć
dziewczyna, już sięgając do szaty pierwszego
z brzegu człowieka.
– Dotykać tak, ale nie wolno niczego ruszać,
ani tym bardziej zabierać z obrazu, bo dało by
to katastrofalne skutki w świecie sztuki.
– Szorstkie – stwierdziła dziewczynka dotykając szaty. – A co by się stało gdybym coś ruszyła?
– Strach pomyśleć, co by się stało, gdyby ktoś
zabrał, albo zmienił jakiś szczegół na oryginale jakiegoś obrazu. Pewnie krytycy uznaliby, że jest to
fałszerstwo i bezcenne dzieło przepadłoby na zawsze, przez jakiegoś nieostrożnego żartownisia.
– To w takim razie dlaczego Mona Lisy nie
spotkał ten straszny los? – zainteresowała się
Amelia.
– Ponieważ kameę zabrał z dzieła sam
Leonardo, tuż po jego namalowaniu. Nie pasowała mu do kompozycji.
– Jak on mógł to zrobić? Czy też miał wtedy
przy sobie jakiś magiczny przedmiot?
– Nie musiał mieć. Każdy autor dzieła, zanim
pokaże je innym, jest w stanie zabrać z niego co
zechce, ale musi to zrobić zanim wyschnie farba. Nie wszyscy o tym wiedzą i nie wszyscy to
robią, ale zawsze muszą zniszczyć wyciągnięty
przedmiot, żeby nikt nie wprowadził chaosu
w świecie sztuki.
– To dlaczego Leonardo tego nie zrobił?
– Ponieważ za długo się wahał, czy go nie
zostawić do następnego dzieła. Schował ją do
szuflady i zapomniał, a kiedy jego uczeń sprzątał pracownię, natknął się na nią i podstępnie
ukradł. Od tej chwili posiadacze naszyjnika stali
się Strażnikami Sztuki. Teraz ten obowiązek spada na ciebie.
– To taka odpowiedzialność… Nie jestem na
to za mała? – zaniepokoiła się Amelia.
– Ja dostałam naszyjnik w wieku 10 lat, więc
byłam jeszcze młodsza od ciebie. Wiem, że sobie
poradzisz. Musisz tylko strzec naszyjnika. Nikt nie
może o nim wiedzieć.
– Postaram się, obiecuję! – powiedziała i wyszła z obrazu.
Od tego spotkania minęło 9 lat. Tego ranka
Amelię obudził dziwny niepokój. Było bardzo
wcześnie, więc była jeszcze zaspana. Usiadła na
łóżku i odruchowo sięgnęła do szyi. Od razu się
rozbudziła. Naszyjnik zniknął! Najpierw wpadła
w panikę. Gonitwa myśli podsuwała jej najgorsze
scenariusze. Nie chciała nawet myśleć do czego złodziej chciał wykorzystać moc kamei. Ale,
cokolwiek chciałby zrobić, jej obowiązkiem było
go powstrzymać! Nie miała czasu do stracenia.
Wybiegła z domu i po dwóch minutach już
wchodziła do Sukiennic bocznymi drzwiami.
Muzeum otwierano dopiero za pół godziny,
więc miała trochę czasu. Dopadła do lady i z dzikim wzrokiem wyrzuciła to z siebie:
– Ciociu! Złodziej! – wydyszała.
– Jaki złodziej, gdzie?! – zdziwiła się kobieta
za ladą. I wtedy dopiero Amelia zauważyła, że
to nie była Ciocia. Przerażona wybiegła na górę
i wbiegła do pierwszej sali.
Rozejrzała się po ścianach i już pierwszy obraz przykuł jej uwagę. Helena Modrzejewska nie
miała twarzy. W jej miejscu widać było ścianę.
Spojrzała dalej. Skoro nie było go w sali, musiał
ukryć się wewnątrz jednego z dzieł. Spojrzała
na Bitwę pod Racławicami Matejki. Przebiegła
oczami po wszystkich twarzach, ale nie znalazła żadnej ruchomej, ani należącej do Heleny.
U Nerona i w Hołdzie pruskim też. Pobiegła
do sali Chełmońskiego. Tu też było pusto, ale
Malarczyk nie miał kapelusza, a Anna Bilińska-Bohdanowicz nie miała pędzli na swoim Autoportrecie z paletą. Przyglądała się głównie tym
największym i najważniejszym, ale nie ominęła
żadnego obrazu, aż wreszcie go znalazła. Był na
Burzy Chełmońskiego i zasłaniał się kapeluszem
Malarczyka. Zauważyła go tylko dlatego, że spojrzał na nią spod kapelusza. Miał twarz Heleny.
GAZETKA SYMPOZJALNA
Zosia przygotowała dla Was
opowiadanie. Zaczynamy!
Przychodzi mama z synkiem
do muzeum. Spójrz, tu jest
korona. Wkładano ją królowi
na głowę. Korona była także
na chorągwi królewskiej.
Na poduszce leży miecz,
którego używano podczas
koronacji króla. Mieczami
walczyli rycerze. Nosili wspaniałe zbroje, które chroniły
ich przed ciosami. A kiedy
wynaleziono armaty zbroje
przestały być potrzebne.
Zosia Geodecka, lat 6,5
Karolina Kukiełka, lat 11
– Mam cię złodzieju! – krzyknęła – Oddaj
wszystko, co ukradłeś!
– Bo co mi zrobisz? – Spytał złodziej z obrazu. – Przecież tu za mną nie wejdziesz.
Ponieważ zdała sobie sprawę, że ma racje, postanowiła mu się przyjrzeć. Spryciarz
zadbał o wszystko. Dopiero teraz zauważyła,
że ma na sobie płaszcz “Seńka”. To dla tego
nie zobaczyła go od razu. Wyglądał na mniej
więcej 20 lat. Był wychudzony, miał ciemne
włosy i tak jak Amelia brązowe oczy.
– Czemu to zrobiłeś i skąd wiedziałeś
o kamei?
– Podpatrzyłem cię pewnego wieczora
jak z tą kasjerką weszłaś w Szał Podkowińskiego. Domyśliłem się, że musicie mieć jakiś
sposób i zauważyłem ten dziwny naszyjnik.
Nie wygląda naturalnie. Zwraca uwagę.
– Ale dla czego zniszczyłeś te wszystkie
obrazy! – Nie mogła uwierzyć dziewczyna.
– Nawet sobie nie wyobrażasz jakie to
może być opłacalne! – wykrzyknął z entuzjazmem – Na czarnym rynku dostanę za to
majątek! Ludzie będą się zabijać o fragmenty
najsłynniejszych obrazów, z których będą mogli korzystać.
– Chyba zwariowałeś! Myślisz, że ktoś ci
uwierzy? A tak poza tym, to jak się nazywasz?
– Jestem Leonardo Santi! – powiedział
z dumą.
– Jak sobie chcesz. A teraz oddaj to, co
zabrałeś! Zacznijmy od twarzy Heleny Modrzejewskiej.
– Ją to sobie nawet możesz wziąć. Zabrałem ją przypadkiem, bo była pierwszym
obrazem, jaki zobaczyłem. – powiedział i wysunął rękę z twarzą poza obraz. Na to właśnie
czekała Amelia. Błyskawicznie złapała go za
nadgarstek i pociągnęła z całej siły. Chłopak
wypadł na posadzkę i upuścił swoje łupy.
Natychmiast do niego doskoczyła i złapała
za ręce na plecach.
– Puszczaj! – krzyknął Leonardo, ale Amelia nie zwróciła na to uwagi. Usiadła mu na
plecach i sięgnęła po naszyjnik. Ale nie doceniła przeciwnika. Pomimo swojej postury
okazał się zaskakująco silny. Nawet się nie zorientowała co zrobił, ale nagle to ona leżała
na podłodze, a napastnik stał nad nią z nożem
z obrazu Smuglewicza Chłopi w karczmie.
– Nic mi nie zrobisz tym nożem, jest tępy
i kruchy. – dodawała sobie otuchy Amelia.
– Nie chcę ci nic zrobić, chyba, że mnie do
tego zmusisz – uspokoił ją chłopak. – Daj mi
odejść.
– Nigdy! – Krzyknęła i rzuciła się na niego,
ale był szybszy. Przebiegł przez salę i wskoczył
do Machabeuszy Stattlera.
– Wyjdź stamtąd – usłyszeli stanowczy głos.
To Ciocia weszła do sali.
– Nie masz nade mną władzy – powiedział
Leonardo. Ciocia sięgnęła w jego stronę i najzwyczajniej w świecie wyciągnęła go za rękę
z obrazu. Chłopak był tak zdumiony, że nawet
nie stawiał oporu.
– A teraz oddaj, co ukradłeś! – rozkazała
Ciocia, a złodziej jej posłuchał. Okazało się, że
ukradł jeszcze szarfę Stanisławowi Augustowi
ze stroju koronacyjnego.
– Bardzo dobrze. A teraz spokojnie oddaj
kameę i odejdź – Rzekła Ciocia, a chłopak wykonał jej polecenia. Zdjął naszyjnik, oddał go
Amelii i wyszedł z sali.
– Ciociu, jak ty to zrobiłaś?! – chciała wiedzieć dziewczyna.
– Cóż, powiedzmy, że musiałam się zabezpieczyć przed takimi wypadkami i wzięłam sobie kamień z Racławic i zrobiłam sobie z niego
pierścień.
– Ale…
– Nie ma żadnego ale. Sztuka na tym nie
ucierpiała, a w obecnej sytuacji nawet zyskała.
A teraz pomóż mi odłożyć to wszystko dokładnie na swoja miejsca – powiedziała i zabrały się
do pracy, żeby jeszcze przed otwarciem wszystko wróciło na swoje miejsce. Najtrudniej było
oddać Helenie Modrzejewskiej twarz. Kiedy
skończyły, Ciocia powiedziała:
– Na przyszłość musimy bardziej uważać.
Ten chłopak może o tym komuś opowiedzieć.
Pewnie znajdzie się jakiś zapaleniec, który mu
uwierzy i też spróbuje nas okraść.
– Masz rację, Ciociu. Zamontuję sobie zasuwę w drzwiach.
Ada Benio
Ilona
Zawicka,
lat 4,5
Muzeum naszego
codziennego życia
Chciałabym aby powstało
muzeum, w którym byłyby
makiety domów od początku istnienia człowieka, aż
do teraz. Muzeum to przedstawiałoby życie codzienne
mieszkańców z całego świata,
z wielkich i małych miast oraz
wsi. Można byłoby w nim również uczestniczyć w zajęciach praktycznych np.:
nauce gotowania na starożytnych paleniskach,
rzeźbieniu mebli, projektowaniu robotów itp.
Myślę, że takie muzeum byłoby bardzo ciekawe.
Ludzie mogliby się dowiedzieć jak na prawdę
mieszkali i żyli inni wiele lat temu. Takie muzeum
jest potrzebne ponieważ ludzie zapominają
o swojej historii, o tym jak z istot umiejących
tylko krzesać ogień wyrośli na ludzi, którzy potrafią tworzyć różne maszyny, narzędzia i roboty.
Przykładem podobnego muzeum choć powstałego przypadkiem są Pompeje. Pył z Wezuwiusza, wulkanu który tam wybuchł doskonale
zakonserwował domy. Dzięki niemu możemy
dowiedzieć się więcej ciekawych informacji o ludziach, którzy tam mieszkali. O tym jak żyli, co robili, ale również jak się do siebie odnosili. Wiemy
to między innymi dzięki napisom na murach. Jest
to przykład oryginalnego muzeum, w którym
możemy zobaczyć zatrzymany w miejscu czas.
Zosia Mamica, lat 13
GAZETKA SYMPOZJALNA
Jan Geodecki,
lat 11
Moja wizyta w Muzeum Etnograficznym
Muzeum Etnograficzne w Krakowie otwarto ponad 100 lat temu. Znajdują się tam
przeróżne rzeczy, np. stroje z różnych regionów, makiety domów, pisanki przy
których są lupy służące do powiększania i lepiej widzenia jajka. Są tam przedmioty jakich używali dawniej ludzie i jakie znajdowały się w tamtych domach.
Gdy ostatnim razem tam byłam, wzięłam udział w warsztatach. Wycinałam różne
wzorki na podkoszulkach i koszulach, robiłam biżuterię. Była tam także maszyna
do robienia dywanów i kilimów. Robiłam je i utkałam mały kawałek dywanu. Jest
tam mały sklepik, w którym są torby, długopisy itp. Są makiety nie tylko domów,
ale i kościołów. Mógłby tam powstać plac zabaw ze zwierzętami. Chciałabym,
aby znajdowały się tam stare zabawki, przedmioty z dawnych epok do zabawy
np. dzieci jeździłyby na wozie z sianem, pasałyby gęsi, uczyłyby się doić krowę.
Cudownym wynalazkiem byłoby muzeum, które leżałoby na wodzie. Wjeżdżałoby się windą na dół
i byłby korytarz, gdzie znajdowałyby się podobne eksponaty, jakie są w muzeum etnograficznym.
A także byłaby możliwość łowienia ryb, i ludzie jednocześnie zwiedzając mogliby pływać.
Ola Mamica, lat 10
ROZMOWY Z PUSZKIEM
O muzeum
– Ja bym poszła do muzeum – powiedziała Zakładka wysuwając się z grubej książki. –Znudziło
mi się czytanie.
– No to w muzeum dopiero się znudzisz – zaśmiał się Niciak – ile to trzeba się nachodzić po
tych salach. Same tylko gabloty i gabloty.
– Eee tam, wcale nie – sprzeciwił się Puszek. –
Byłem w bardzo ciekawych miejscach. W takim
muzeum z zabawkami z różnych czasów. I w muzeum przemysłu. Wiecie, że tam były stare maszyny do haftowania. I w muzeum zapałek. I jeszcze
w skansenie z domami. Można było wejść do
środka i wszystko zobaczyć. Starożytne narzędzia
i takie śmieszne przyrządy do prania i malowane
półki w kuchni. Zupełnie inne niż u nas w domu!
– Bo tak naprawdę to każde muzeum jest inne.
Ale wszystkie powstają żeby zbierać i konserwować, a potem wystawiać różne rzeczy wytworzone przez ludzi przez tysiące lat. Opowiadają
historię cywilizacji. A czy wiecie kiedy powstały
takie miejsca? – zapytałam.
– No chyba niedawno – powiedział niepewnie
Puszek.
– A właśnie, że dawno. Na początku, ponad 2300
lat temu, powstało Museion – czyli Świątynia
Muz w Aleksandrii.
– Nie to niemożliwe – krzyknął Puszek. – a co
by było w takim muzeum? Przecież te wszystkie
rzeczy, zabytki, obrazy, zabawki i tak dalej jeszcze
nie istniały!
– Jak nie istniały – zdenerwowała się Zakładka – a to co
Rys. Anna Podczaszy
widzieliśmy w Muzeum Archeologicznym? To
dopiero jest stare!
– Ta Świątynia Muz była trochę jak instytut naukowy w którym zgromadzono różne kolekcje:
minerały, zegary społeczne, przyrządy astronomiczne, szkielety zwierząt. Potem jeszcze
powstała biblioteka i miejsca spotkań dla uczonych, którzy tam pracowali. Nie było to więc
takie zwykłe muzeum. Chociaż i dzisiaj wiele
muzeów też tak funkcjonuje.
– To jedźmy tam do tej Aleksandrii! – zawołał
Puszek.
– Niestety to muzeum już od dawna nie istnieje,
zostało zniszczone wiele wieków temu. Ale nazwa pozostała…
– A co to były te Muzy – popatrzył na mnie Niciak – i dlaczego miały Świątynię?
– To córki Zeusa – najważniejszego boga w greckiej mitologii. Bardzo je szanowano. Było ich 9
i każda miała pod opieką inną dziedzinę sztuki albo nauki. No oczywiście dzisiaj to już tych
dziedzin mamy znacznie więcej niż w czasach
starożytnych.
– I dlatego są takie różne muzea? – ucieszył się
Puszek – Ciekawe jaka by to była muza od zegarów, albo od zabawek.
– No albo taka od samochodów, albo komputerów – rozmarzył się Druciak.
– A właściwie to po co nam te muzea? – Druciak
oderwał się od ekranu komputera – Nie wystarczy to co jest sieci?
– No rzeczywiście! – oburzyła się Zakładka –
Przecież w muzeum masz PRAWDZIWE rzeczy
z dawnych czasów, a nie tylko obrazek. Oczywiście jak jakieś muzeum jest bardzo daleko, to
można je zwiedzać w Internecie, ale to nie to
samo! W muzeum jesteś w samym środku jakiejś
epoki, albo w jakimś niezwykłym miejscu, pełnym niezwykłych przedmiotów, obrazów, rzeźb.
To jak wejść do zaczarowanej krainy…
– Eee tam, dziewczyny zawsze przesadzają – obruszył się Druciak – zaczarowana kraina! Też coś!
A w komputerze możesz sobie otwierać kolejne
strony i dowiedzieć się więcej. Na przykład widzisz obraz i możesz sprawdzić kim był malarz,
zobaczyć jak wyglądało miasto w którym mieszkał, dowiedzieć się jakie miał farby…
– Ale w muzeum też są komputery. I filmy. I programy interaktywne. – nie ustępowała Zakładka.
A w Internecie nie ma miejsca, po którym NAPRAWDĘ CHODZISZ, nie spotykasz się z innymi,
nie możesz sam zrobić eksponatów na warsztatach, nie masz kogo się zapytać, prawda? – spojrzała na mnie.
– Myślę, że muzea to bardzo ważne miejsca.
To czasem takie prawdziwe „kapsuły czasu”,
w których przechowujemy przeszłość, czasem
niezwykłe przestrzenie pełne przedmiotów,
które zmieniały się w kolejnych wiekach, jak na
przykład przyrządy do mierzenia czasu, albo
instrumenty muzyczne. I nie tylko chodzi o to,
żeby zobaczyć pojedyncze eksponaty, ale też
wystawę czyli zaprezentowanie ich w określony sposób. Muzea to też miejsca w których
możemy zobaczyć przedmioty czy dzieła sztuki unikatowe. Prawdziwa „Dama z łasiczką” czy
„Mona Liza” jest tylko jedna, chociaż czasem są
setki tysięcy kopii. I zobaczenie takiego dzieła na
żywo, naprawdę, to coś zupełnie wyjątkowego.
– A czy można sobie zrobić muzeum, takie swoje, albo rodzinne? – zapytała Wełniczka grzebiąc
w dużym pudle.
– No pewnie, zróbmy sobie muzeum domowe
– wykrzyknął Druciak. –
Będą same prawdziwe
przedmioty. A potem
zrobimy sobie stronę internetową.
ANNA
KARWIŃSKA
Czy byłeś/byłaś ostatnio w muzeum? Jakim?
Co Ci się najbardziej podobało? Czego możemy się dowiedzieć zwiedzając muzeum?
Jak myślisz jak może wyglądać opiekunka
(Muza) sztuki malarskiej? A Muza przemysłu?
Czy masz jakiś pomysł na ciekawe muzeum?

Podobne dokumenty