Pokaż chorobie, gdzie jest jej miejsce!
Transkrypt
Pokaż chorobie, gdzie jest jej miejsce!
Pokaż chorobie, gdzie jest jej miejsce! „Nie ma nieuleczalnie chorych” to zaciekawiający tytuł jednej z książek. Takie zdanie z powodzeniem mogliby wypowiedzieć twórcy terapii narracyjnej David Epston bądź Michael White. W ich podejściu psychoterapeutycznym na problem stara się patrzeć z różnych perspektyw i wychodzić ze sztywnych ram myślenia. Terapeuta uzgadnia z pacjentem nową rzeczywistość, tak by przestała go niewolić, a zaczęła mu służyć. Całość opiera się na założeniu, iż nasze życie jest historią, którą można opowiedzieć na różne sposoby. Niektórzy mają tendencje, by w opowieści pomijać pozytywne wydarzenia, dodatkowo używając pesymistycznego języka. Ta sama historia opowiedziana za pomocą innych słów lub ze zwróceniem uwagi na inne szczegóły może zyskać zupełnie odmienny wydźwięk. Popatrzeć w odmienny sposób Terapia narracyjna wyrosła na gruncie postmodernistycznym, a więc z założenia opiera się na pluralizmie oraz uznaje wielowersyjność rzeczywistości. Pacjentowi daje się prawo do niekonwencjonalnego i zarazem bardziej konstruktywnego patrzenia na wydarzenia z jego życia, w tym na stan choroby. Terapeuta uznaje, że problemem jest problem, a nie pacjent – chorobę się „ma”, ale się nią „nie jest”. Choroba jest tylko czymś, co towarzyszy - można wprost określić ją mianem niechcianej znajomej bądź koleżanki, a nawet nadać jej imię. Taka wizja ułatwia radzenie sobie z chorobą, gdyż dużo prościej zyskać kontrolę nad tym, co nie stanowi stałej i ukrytej części, lecz jest czymś odrębnym od osoby. Praktyka terapeutyczna potwierdza, że tego rodzaju personifikacje trudności dają bardzo dobre efekty. Oczywiście musi to odbywać się w zgodzie z odczuciami pacjenta, a sama technika być przez niego zaakceptowana. Dalsze rozmyślanie nad tematem doprowadza do rozbudowania nowej wersji „opowieści”. Po uznaniu, że choroba jest jedynie towarzyszką pacjenta, wciąż bywa, że traktowany jest on jako pokrzywdzony. Zgoła innym wariantem wieloobrazu byłoby postrzeganie pacjenta jako dominującego nad chorobą. On sam bez choroby może żyć, natomiast ona od niego, swego gospodarza, jest całkowicie uzależniona. Będąc nieuleczalnie „wpacjentowana”, nie ma szansy życia poza organizmem ludzkim. Jeśli człowiek poczuje choćby cień kontroli nad chorobą, której to on jest właścicielem, zwiększą się jego siły do walki. Wiedząc zaś o sile psychiki, uprawnione jest przypuszczenie, że to wspomoże proces zdrowienia. 1 Ile procent Twojego życia zajmuje choroba? Proces zdrowienia-chorowania jest dynamiczny - bywają dni, gdy pacjent czuje się lepiej. Są takie chwile, gdy osoba na skutek braku dolegliwości zapomina o chorobie. Można więc założyć, iż jego choroba jest uleczalna chwilami. Należałoby się tutaj zastanowić, kiedy takie chwile uzdrowienia występują i wybadać, czy powtarzają się one w określonych okolicznościach (np. przy czynnościach relaksacyjnych). Gdyby tak było, to występowanie tych okoliczności warto stymulować jak najczęściej. W terapii narracyjnej szuka się „wyjątków” – odstępstw od zwykłego stanu. Nawet najbardziej nieznośne dziecko czasem zachowuje się grzecznie i pozwala rodzicom zapomnieć o kłopotach wychowawczych. Jeśli całkowity czas, którym się dysponuje, stanowi 100%, to jesteśmy w stanie określić, jaki mniej więcej procent naszego życia zajmuje problem. Pułapką w chorobie może być zbyt duże skupienie się na cierpieniu – tak, że niedostrzegany jest ogrom otaczającego dobra. W przypadku ciężkiej choroby ryzyko wpadnięcia w tego rodzaju pułapkę jest wyjątkowo wysokie. W toku leczenia lepiej swoje zasoby poznawcze skierować na wyjątki, różne od choroby aspekty życia, które stanowią dla osoby wartość. Nie na wszystkie obszary życia choroba musi mieć tak samo duży wpływ. Są takie sfery, jak chociażby sfera myślenia i uczuć, które nie muszą być przez nią zdominowane. Ważne jest, by pacjent jak największą część obszarów pozostawił zdrową – by jak największy procent jego życia pozostał wolny od problemu. W chrześcijaństwie, gdzie związek kobiety i mężczyzny jest tak ścisły, iż uważa się małżeństwo za jedność, podkreśla się równocześnie odrębność każdej jednostki oraz daje jej prawo do wolnego decydowania. Podobnie z chorobowym związkiem - pacjent powinien być postrzegany jako osoba niezależna od swego zaburzenia (a na pewno jako samodzielnie podejmująca decyzje, na czym skupić uwagę, co robić i w jaki sposób się zachowywać). Osoba niezależnie, czy jest czy też nie jest w związku, pozostaje indywidualnością. Jeżeli chodzi o małżeństwo, zawsze można też zdecydować się na rozstanie. Rozwodem z chorobą jest wyleczenie, natomiast już w trakcie jej trwania można zdecydować się na separację. W tym celu chorobę wyłącza się spośród „członków klubu swoich przyjaciół”, kategorycznie zaznaczając, iż nadmiar jej obecności w życiu jest zdecydowanie niepożądany. Zamiast chorobie, wyższą rangę w klubie należy nadać rodzinie, zainteresowaniom, życiu duchowemu, bądź temu, co jest dla pacjenta cenne. Pomagają w tym pewne techniki, o których krótko poniżej. Źródła siły Terapia narracyjna dostarcza środków, za pomocą których można dokonać wzmocnienia znaczenia określonych obszarów życia bądź próbować zmniejszyć ważność choroby - na początku za pomocą metafory, a potem także realnie. Stosownym narzędziem może okazać się list, w którym 2 pacjent przekaże chorobie wizję ich dalszego współbytowania. Aby udało się uzyskać zamierzony efekt, w liście tym powinien być zawarty opis uczuć, jakie pacjent żywi w stosunku do choroby, z zaznaczeniem, iż zdaje sobie sprawę z dominującej nad nią pozycji, swoich mocnych stron i prawa do decydowania o sobie samym. W celu zwiększenia mocy listu, osoba może odczytać go w obecności świadków: rodziny, przyjaciół bądź osób, które mają podobne „chorobowe” doświadczenia - chociażby pacjentów z sali. Ciężko chory pacjent doświadcza wielu nieprzyjemności, jednak ciągła styczność, na przykład z fizycznym cierpieniem, podwyższa jego progi wytrzymałości na ból. Dzięki swym doświadczeniom wykazuje on nie tylko większą odporność fizyczną i psychiczną, ale nierzadko potrafi też zachęcić do wytrwałości swego sąsiada z sali. Jednym z możliwych sposobów wzmacniania sił pacjenta byłoby zatem podkreślanie, że jest on zdrowy i wolny od problemu, na przykład w chwilach, gdy wykazuje się troską o innych lub wytrzymałością. Terapia narracyjna uświadamia klientowi, że nie powinien traktować choroby jako nieokreślonej i niewidocznej części siebie, w dodatku wypełniającej wszystkie sfery jego życia. Dużo lepiej potraktować ją jako towarzyszkę, z którą niekoniecznie trzeba się przyjaźnić i spędzać czas. Pacjent może i powinien dostrzec inne, lepsze aspekty swego życia, własny potencjał. Na pewno trudno jest zapomnieć o ciężkiej chorobie, jest to jednak możliwe, przynajmniej chwilami. Terapia narracyjna, nawet ta praktykowana samodzielnie, bez pomocy terapeuty, stara się wydłużać te chwile do maksimum. Autor: Karolina Krupa 3