Wątpliwości po wysłuchaniu wykładu Michała

Transkrypt

Wątpliwości po wysłuchaniu wykładu Michała
Michał Heller jest znanym polskim akomodacjonistą, tj.
zwolennikiem pogladu o braku istotniejszych sprzeczności
między religią a nauką. Lubię go za obronę racjonalizmu i
teorii ewolucji przed zwariowanymi postmodernistami, jednak w
wielu miejscach jego argumenty wydają mi się „podejrzane”.
Oto fragment jego wykładu:
https://www.youtube.com/watch?v=uAFIqJghe_o
Wykład interesujący, ale przy wielu stwierdzeniach i tezach
zapala się jednak lampka alarmowa. Tym łatwiej sprecyzowac mi
„zarzuty”, że mowa nie tyle o fizyce, na której się nie znam,
lecz w zasadzie o filozofii nauki i filozofii społecznej. Mówi
Heller o wewnętrznych i zewnętrznych granicach nauki, jako
dóch oddzielnych kategoriach; tymczasem owe granice wewnetrzne
powstają raczej w umyśle pana Hellera, który utożsamia naukę z
techniką i przyrzadami obserwacji i badania naukowego. Bierze
bowiem nasze ograniczneia biologiczne i fuzyczne jako ludzi,
oraz brak odpowiednich przyrządów za coś innego niż niewiedza
totalna o wielu niepoznanych zjawiskach, ten podział wydaje
się mocno naciągany. Dalej chce by fizyka była zdolna
zamieniać wykresy na obraz funkcjonującego świata, tak jakby
chciał by nie tylko wyjaśniała działanie kosmosu, ale także go
odtwarzała, tymczasem do odtwarzania świata i życia lepiej
służą chyba biologia i biochemia. Mówi też o sprzeczościach w
matematyce, co jest przecież czymś zupełnie normalnym w nauce
(casus światła i jego podójnej natury; cząsteczkowo-falowej).
Dalej Heller uznaje racjonalizm za wartość, i wybór
racjonalizmu jako metody naukowej za wybór moralny; choć
racjonalizm to sposób rozumowania i myślenia, a nie wartość
jak np. odwaga, poza tym przecież wątpliwym jest czy my
jesteśmy faktycznie wybrać sposób myślenia. Wybór
racjonalizmu, o ile byśmy mogli dokonać go spośród innych
sposobów myślenia (a nie np. magicznego, metafizycznego,
sentymentalnego itd.) jest wyborem utylitarnym, a nie
moralnym, bo chodzi tu o wyniki naukowe, a nie o np. dobro
samo w sobie, choć jak każda ludzka działalność i każdy ludzki
wybór pociaga za sobą skutki moralne. Jak każdy rleigiant,
Heller pisze też o kryzysie wiary w postęp, czyli o bombie
atomowej, a przecież bomba atomowa bardzo zracjonalizowała
ludzkość; mając tak potężną broń staliśmy się bardziej
dojrzali i świadomi niebezpieczeństw; ergo postęp wciąż trwa
(także moralny!).
Heller mówi też, że religia daje sens, a nauka bez sensu jest
bezsensowna. Brzmi to dobrze, ale to niestety bełkot. Religia
dostarcza sensu w bezsensownym świecie, tak samo, jak
filozofia, golf, hokej na trawie, czy sztuka, z tym, że wydaje
się religiantom, iż reprezentują sens absolutny, a to już
powoduje nadmiar sensu, tj. tłumienie innych subiektywnych
sensów, w imię tego rzekomo obiektywnego, a to z kolej wpływa
hamująco na postęp myśli i nauki.