Subiektywny ranking M. Czerwińskiego nr 10/2015 (07
Transkrypt
Subiektywny ranking M. Czerwińskiego nr 10/2015 (07
SUBIEKTYWNY RANKING NAJWAŻNIEJSZYCH INFORMACJI GOSPODARCZYCH M. CZERWIŃSKIEGO RANKING NR 10/15 Z TYGODNIA OPRACOWANY NA POTRZEBY PRZEDMIOTU ANALIZA I INTERPRETACJA INFORMACJI GOSPODARCZYCH Miejsce 3. Bo to co nas podnieca, to się nazywa (publiczna) kasa. 07.12.-13.12.2015 R. Wprawdzie publikacja pt. Media na państwowym garnuszku. Analiza wydatków instytucji publicznych na reklamy ukazała się na łamach serwisu jagielloński24.pl w tygodniu, którego dotyczył ranking nr 9, ale dopiero w ostatnich dniach szerzej informacją tą zainteresowały się inne media (np. wprost24.pl czy antyweb.pl) dzięki czemu o temacie zrobiło się głośniej. Lektura tej analizy dostarcza wielu ciekawych danych, ale stanowi również przykład z jakimi barierami muszą mierzyć się każdego dnia polscy naukowcy. Dziennikarze serwisu Jagielloński24 podjęli się bardzo ambitnego zadania. Postanowili wieloaspektowo zbadać wydatki reklamowe krajowych instytucjach publicznych z lat 2010-2014. W tym celu, kierując się prawem dostępu do informacji publiczneji, wystosowali do wszystkich (17-tu) ministerstw pisma z prośbą o podanie m.in. konkretnych tytułów medialnych, gdzie we wskazanym okresie publikowane były ogłoszenia reklamowo-promocyjne. Reakcja urzędów była do przewidzenia – pięć w ogóle nie odpowiedziało, a większość nie uwzględniła oczekiwań zawartych we wnioskach wysyłając jedynie ogólne zestawienia lub wskazując domy medialne, a nie konkretne tytuły wydawnictw. Taka ignorancja ze strony urzędników, w odniesieniu do udostępniania informacji publicznej, nie jest zachowaniem odosobnionym i występuje praktycznie na każdym szczeblu administracyjnym, chociaż nie oznacza to, że dotyczy wszystkich instytucji. Niemniej jednak sytuacja, którą mamy opisaną w artkule może stanowić dobrą lekcję i przestrogę dla każdego kto planuje prowadzenie badań ankietowych wśród instytucji publicznych. | Po podsumowaniu danych z 12-tu ministerstw ustalono, że w badanym okresie suma środków przeznaczonych na promocję wyniosła ponad 260 mln zł i była dwukrotnie większa niż wydatki tego typu wszystkich (a nie tylko 12tu) ministerstw w poprzednim czteroletnim okresie. Szczegółowa analiza wyników z pewnością wywołała u części czytelników niemałe (niezdrowe) podniecenie przede wszystkim dlatego, że jednym z większych beneficjentów publicznych pieniędzy (5 mln zł w części dotyczącym prasy) była Agora SA, a więc wydawca m.in. Gazety Wyborczej. Fakt ten z pewnością będzie dla tych osób argumentem potwierdzającym istnienie jakiegoś polityczno-medialnego układu, który z publicznych pieniędzy dofinansowuje sprzyjające określonej partii firmy prywatne (w artykule zostało to określone jako przechylenie ideologiczne). Jak bowiem inaczej wytłumaczyć fakt, że Agora SA otrzymała od rządzących takie pieniądze? Niestety, tak jak zauważają dziennikarze Jagiellońskiego24, najbardziej prawdopodobnym kluczem podziału środków jest popularność danej stacji telewizyjnej lub tytułu prasowego. Pomijając tabloidy Fakt i Super Express to właśnie Gazeta Wyborcza jest najczęściej kupowanym dziennikiem w Polsceii. Dodatkowo łączne przychody ze sprzedaży Agory SA (z prasy, serwisów internetowych, kin i radia) w latach 2011-2014 wyniosły 4,5 mld zł czyli wspomniane wpływy z instytucji publicznych stanowiły ledwie 0,1% wszystkich obrotów tej spółki. W pełni zgadzam się z wnioskiem autorów analizy: Należy upubliczniać wiedzę na temat wydatków instytucji publicznych na reklamę. […] Informacje o komunikatach i ogłoszeniach w środkach masowego przekazu (nie tylko na poziomie „centralnym”, ale też „lokalnym”) powinny być zebrane i powszechnie dostępne na jednej witrynie […] i aktualizowane raz do roku. Brak takiej transparentności zawsze będzie prowadził do tworzenia spiskowych teorii, co nie pomaga w budowaniu społeczeństwa obywatelskiego. Zachęcam również do dofinansowania działalności serwisu Jagielloński24.pl. Miejsce 2. Magia wielkich chińskich liczb. W okolicach 10-go dnia każdego miesiąca Narodowe Biuro Statystyczne ChRL (NBS) publikuje statystyki na temat skali handlu zagranicznego Chin w poprzednim miesiącu. Listopad był dziewiątym miesiącem z rzędu jak obroty handlowe Chin były niższe niż w analogicznym okresie roku poprzedniego. Koza nie okazała się zatem zbyt szczęśliwa. Łączna wartość eksportu i importu dóbr i usług (obroty handlowe) z udziałem Chin sięgnęła w listopadzie 339 mld USD, co na tle wymiany handlowej Polski jest wielkością astronomiczną (ok. 30 mld USD w październiku), ale mimo wszystko dużo mniejszą niż wynosiły oczekiwania analityków (ok. 396 mld USD). W rezultacie pewne stało się, że 2015 rok będzie w Chinach pierwszym od 2009, w którym łączny eksport oraz import będą niższe niż rok wcześniej. Korzystając z darmowego dostępu do danych zgromadzonych w NBS możliwe jest wygenerowanie bardzo długich szeregów czasowych, których analiza pokazuje, że listopad jest drugim najlepszym miesiącem w roku pod względem dynamiki wymiany handlowej w stosunku do miesiąca poprzedniego, ale jednocześnie drugim najgorszym jeśli weźmiemy pod uwagę relację r/r. Im krótszy okres czasu poddamy analizie (2000-2014 ÷ 2005-2014 ÷ 2010-2014) tym bardziej zauważalne jest wytracanie dynamiki handlu zagranicznego Chin (r/r) a zarazem większe zróżnicowanie poszczególnych miesięcy (m/m). Nie należy zapominać, że za w/w liczbami stoją konkretne przedsiębiorstwa, ich produkty, zatrudnieni pracownicy a także wierzyciele, co ujmując kolokwialnie łatwiej było „ogarnąć” na coraz szybciej rosnącym rynku niż na takim, który zwalnia zwiększająca poziom ryzyka ekonomicznego. Miejsce 1. Najlepszym promotorem jest śmierć – nie znałem tego. O nekromarketingu (nie wprost) mogliśmy przeczytać już trzy lata temu kiedy to wytwórnia Sony Music podwyższyła ceny płyt o kilkadziesiąt procent zaledwie kilkadziesiąt minut po śmierci Whitney Houston, ale dopiero w ostatnim tygodniu A. Patrzylas, na łamach serwisu Forsal.pl, poświęcił temu zagadnieniu więcej przestrzeni tekstowej. Pora zatem na lekcję nowych pojęć. (1) Nekromarketing to wykorzystywanie ikonicznych wizerunków zmarłych gwiazd w działaniach marketingowychiii. (2) Deleby czyli nieżyjący celebryci, skrót od angielskiego dead celebrities. (3) Mem, niby oczywiste ale gwoli formalności, najmniejszy element kultury, który można porównać do genu. (4) Deleby, które wg tygodnika Forbes ostatnio zarobiły najwięcej, to Michael Jackson (115 mln USD), Elvis Presley (55 mln USD) oraz … Charles Schulz (40 mln USD), twórca popularnej serii komiksów „Fistaszki”, których kinowa wersja pojawi się w kinach z początkiem 2016 roku. | Temat nekromarketingu jest niezwykle ciekawy i w pełni zgadzam się ze stwierdzeniem D. D’Rozario z Harvardu i F. Bryanta z Kalifornijskiej Politechniki Stanowej, które przytoczył A. Patrzylas, że zarabianie na wizerunku zmarłych gwiazd będzie w przyszłości żyłą złota. W przypadku polskiego rynku potrzebne do rozwoju tego „rynku” będzie powstanie również instytucji, które będą chronić praw do wizerunku delebów oraz skutecznie dochodzić utraconych korzyści za ich naruszenie, gdyż jesteśmy narodem gdzie wciąż nie szanuje się cudzych własności intelektualnych. i Zgodnie z art. 2 ust. 1 Ustawy z 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej (Dz.U. nr 112, poz. 1198 ze zm.) każdemu przysługuje, z zastrzeżeniem art. 5 Ustawy, prawo dostępu do informacji publicznej, zwane dalej „prawem do informacji publicznej”. ii Spadła sprzedaż kioskowa wszystkich dzienników. „Rzeczpospolita” straciła najwięcej. www.wirtualnemedia.pl/artykul/spadla-sprzedaz-kioskowa-wszystkich-dziennikow-rzeczpospolita-stracilanajwiecej# iii M. Laberschek w swoim artykule pt. Nekromerkating towarów kultury w serwisie aukcyjnym Alegro.pl. Przypadki Violetty Villas i Ireny Jarockiej (Zarządzanie w Kulturze, 2012, t. 13, s. 139-152 ) podaje bardziej naukową definicję: Nekromarketing to wszelkie działania osób lub organizacji (np. firm albo partii politycznych), które wykorzystują ludzką śmierć do realizacji własnych celów (np. do wzmocnienia wizerunku czy wzrostu sprzedaży).