„Umarł na krzyżu za nas…” (Tajemnica Odkupienia)

Transkrypt

„Umarł na krzyżu za nas…” (Tajemnica Odkupienia)
O. Robert Wawrzeniecki OMI
„Umarł na krzyżu za nas…” (Tajemnica Odkupienia)
Nauka 2. na rekolekcje
Drodzy Bracia i Siostry!
W przywoływanym Wyznaniu Wiary Nicejsko-Konstantynopolitańskim
mówimy: „Wierzę… w jednego Pana Jezusa Chrystusa, Syna Bożego
Jednorodzonego… (…). Ukrzyżowany również za nas, pod Poncjuszem
Piłatem został umęczony i pogrzebany” (por. Credo NicejskoKonstantynopolitańskie). Natomiast w Składzie Apostolskim wypowiadamy
słowa: „Wierzę… w Jezusa Chrystusa… który… umęczon pod Ponckim
Piłatem, ukrzyżowan, umarł i pogrzebion…” (por. „Skład Apostolski”).
W trzecim dniu naszych parafialnych rekolekcji na zakończenie Roku Wiary
pragniemy pochylić się nad Tajemnicą Odkupienia czyli faktem, że Bóg z
miłości oddał za nas swoje życie (por. J 3, 15-16). Bóg podejmując krzyż
wziął na siebie wszystko, wziął do końca, całkowicie zjednoczył się z
człowiekiem i przez swoją śmierć na krzyż otworzył nam na nowo drogę do
nieba, zamkniętą przez grzech pierwszych ludzi, przez brak zaufania słowu
Boga, przez nieposłuszeństwo Jego woli.
W Wigilii Paschalnej w noc Zmartwychwstania Pańskiego śpiewamy o tej
tajemnicy: „A zatem proszę was, bracia najmilsi, którzy stoicie tutaj,
podziwiając jasność tego świętego płomienia, byście razem ze mną wzywali
miłosierdzia wszechmogącego Boga. (…) Zaprawdę, godne to i
sprawiedliwe, abyśmy z całego serca i z całej duszy śpiewem wysławiali
niewidzialnego Boga, Ojca Wszechmogącego oraz Jednorodzonego Syna
Jego, Jezusa Chrystusa, naszego Pana, który Ojcu przedwiecznemu spłacił
za nas dług Adama i krwią serdeczną zmazał dłużny zapis starodawnej
winy. Oto są bowiem święta paschalne, w czasie których zabija się
prawdziwego Baranka, a Jego krew poświęca domy wierzących. Jest to ta
sama noc, w której niegdyś ojców naszych, synów Izraela, wywiodłeś z
Egiptu i przeprowadziłeś suchą nogą przez Morze Czerwone. (…) O, jak
przedziwna łaskawość Twej dobroci dla nas! O, jak niepojęta jest Twoja
miłość: aby wykupić niewolnika, wydałeś swego Syna. O, zaiste konieczny
był grzech Adama, który został zgładzony śmiercią Chrystusa! O, szczęśliwa
wina, skoro ją zgładził tak wielki Odkupiciel! (…) ” (por. Exultet).
Śmierć Jezusa na drzewie krzyża nie była jakimś przypadkiem, ale w pełni
świadomie przyjętą wolą Ojca. Jezus bowiem zapowiadał trzykrotnie swoją
śmierć (por. Mk 8, 31; Mk 10, 33-34; Łk 22, 14-16), a w Ogrodzie Oliwnym
samotny z pełną świadomością przyjął kielich, który został dla Niego
przygotowany (por. Mt 26, 36-56).
Śmierć Jezusa nastąpiła w tym momencie, kiedy w Świątyni Jerozolimskiej
zabijane były baranki na ofiarę paschalną (por. Łk 23, 44-46). Święta Paschy
dla Narodu Wybranego były najważniejszymi świętami, w czasie których
wspominano cudowne wyjście Izraelitów z ziemi egipskiej, ziemi niewoli do
Ziemi Obiecanej przez Boga. Stanowiło to zapowiedź tego, że przez śmierć
Chrystusa człowiek zostanie uwolniony z mocy grzechu. Tak, jak Bóg
wyzwolił Izraelitów z niewoli, tak Jezus w Jerozolimie wyzwolił nas w
głębszym sensie tego słowa.
Przypomina o tym św. Paweł, kiedy pisze: „Wyrzućcie więc stary kwas,
abyście się stali nowym ciastem, jako że przaśni jesteście. Chrystus bowiem
został złożony w ofierze jako nasza Pascha. Tak przeto odprawiajmy święto
nasze, nie przy użyciu starego kwasu, kwasu złości i przewrotności, lecz przaśnego chleba czystości i prawdy” (1 Kor 5, 7-8).
Dzisiejsze słowo Boże pokazuje wierność Bogu, Jego krzyżowi w osobie
Eleazara (por. 2 Mch 6, 18-31), który mógł uniknąć cierpienia, by choć
„pozornie odstąpił” od tego, czego wymagał Bóg. One jednak odrzucił
przewrotność i stanął odważnie przy prawdzie, by z radością znosić
cierpienie. Spotkanie z Jezusem, jak wypadku Zacheusza, przynosi zawsze
przemianę: odrzucenie fałszu, egoizmu i zauważenie drugiego człowieka,
który potrzebuje pomocy lub którego się skrzywdziło. Chrystus pokazuje,
podobnie jak z drzewa krzyża, że przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło
(por. Łk 19, 1-10).
Drodzy Bracia i Siostry!
Jezus i Jego działalność stanowiła wyzwanie dla ludzie, którzy z Nim się
spotykali. Wobec tego, co czynił Jezus nie można było przejść obojętnie:
dlatego jedni uwierzyli Jego słowo (por. J 6, 67-69; 1 J 4, 16), inni odchodzili
zgorszeni Jego słowem (por. J 6, 66) a jeszcze inni starali się Go zgładzić,
aby wyeliminować człowieka (por. Mt 26, 3-4), który pytał o prawdziwą
wiarę w Boga i wzbudzał niepokój sumienia. Dziś też widać wyraźnie, że
postawy wobec Chrystusa i Jego krzyża są podobne, gdyż już Symeon
zapowiedział, że Jezus będzie znakiem, któremu będą się sprzeciwiać (por.
Łk 2, 34).
Kiedy patrzymy na ukrzyżowanego Pana Jezusa Chrystusa, wtedy często
pojawiają się pytania o odpowiedzialność za Jego śmierć. Wielu pyta: kto
jest za nią odpowiedzialny: żydzi, rzymianie, zdrajca Judasz czy może
jeszcze ktoś inny? Wina indywidualna skazujących Jezusa znana jest
samemu Bogu, a pięknie na te wątpliwości odpowiada św. Franciszek z
Asyżu, który swoje nawrócenie przeżył właśnie przed krzyżem: „Demonami
nie są ci, którzy Go ukrzyżowali, lecz ty, któryś Go razem z nimi ukrzyżował
i wciąż krzyżujesz, przez to, że pławisz się w bluźnierstwach i grzechach”
(por. Św. Franciszek z Asyżu).
Za każdym razem bowiem, kiedy czynimy znak krzyża świętego na swoim
ciele, przyznajemy się do Jezusa Chrystusa. Wtedy wyznajemy w
najprostszy sposób naszą wiarę w Boga Ojca, Syna i Ducha Świętego.
Wtedy też przypominamy sobie o tym czego dokonał Jezus dla naszego
zbawienia. Chrystus – jak stwierdził św. Ignacy Antiocheński – przyszedł
jako „lekarstwo dające nieśmiertelność” (por. św. Ignacy z Antiochii).
W Starym Testamencie, w Księdze Liczb (por. Lb 21, 4b-9) znajdziemy
zapowiedź tego, co przyniesie światu Chrystusowy Krzyż. Miłosierny Bóg,
mimo niewierności swojego ludu, który zaczyna odwracać się plecami od
swojego Zbawiciela i Pana, kolejny już raz okazuje miłosierdzie poprzez
znak wysokiego pala, na którym zawieszony został miedziany wąż, niosący
zbawienie i ratujący Izraelitów. Jednak jest tam zawarty ważny warunek:
okazanie skruchy przez niewierny naród – uwierzyć Słowu Boga i spojrzeć
na węża umieszczonego na palu.
Krzyż Jezusa a razem z nim Tajemnica naszego Odkupienia jest też
zaproszeniem, by zastanowić się nad grzechem i jego konsekwencjami w
naszym życiu. Św. Anzelm z Cantenbury wspomina: „Tylko ten, kto
poważnie zastanowił się nad tym, jak ciężki jest krzyż, może pojąc jak ciężki
jest grzech” (por. św. Anzelm z Cantenbury).
Tajemnica Krzyża obecna jest w każdej Eucharystii, której sprawowanie na
swoją pamiątkę zapowiedział Jezus Chrystus (por. Łk 22, 19; 1 Kor 11, 24b).
Zauważmy, że po przeistoczeniu, kiedy słyszymy „Oto wielka tajemnica
wiary” mówimy: „Głosimy śmierć Twoją, Panie Jezu…”, „Ile razy ten chleb
spożywamy, i pijemy z tego kielicha głosimy śmierć Twoją, Panie”, „Panie,
Ty nas wybawiłeś, przez krzyż… Ty jesteś Zbawicielem świata” czy
„Chrystus umarł…” (por. Aklamacje po przeistoczeniu).
Pod krzyżem Chrystusa, jako najwierniejszą spotykamy Jego Matkę Maryję
(por. J 19, 26-29). To tam można jak echo usłyszeć słowa Jezusa
skierowane do Maryi: „Niewiasto, oto syn Twój” i skierowane do ucznia
„Oto Matka Twoja”. Ewangelista Jan wspomina dodatkowo, że od tej chwili
uczeń wziął ją do siebie. W ten sposób, wtedy kiedy Jezus dokonywał
Odkupienia świata na drzewie krzyża Maryja stała się naszą Matką. Ona też
pokazuje nam jak przeżywać cierpienie w duchu wiary.
Drodzy Bracia i Siostry!
Znak krzyża, który tak często czynimy na początku i końcu modlitwy,
przechodząc obok świątyni czy przydrożnych kapliczek, na rozpoczęcie i
zakończenie Eucharystii, jest – jak śpiewamy – „znakiem nadziei, nie
znakiem rozpaczy” ” (por. pieśń „Krzyżu mój Krzyżu”). Dlaczego? Znów
odpowiada nam pieśń: „Na Twoich ramionach los świata spoczywa i też los
człowieka, który Ciebie wzywa” (por. pieśń „Krzyżu mój Krzyżu”).
Papież Franciszek zachęca nas właśnie do tej postawy, nieustannego
spoglądania na krzyż Chrystusa: „Moja wiara chrześcijańska każe mi
patrzeć na Krzyż. Jakże bardzo chciałbym, aby przez moment wszyscy
ludzie dobrej woli popatrzyli na Krzyż! Tam można przeczytać odpowiedź
Boga: tam na przemoc nie odpowiedziano przemocą, na śmierć nie
odpowiedziano językiem śmierci. W ciszy Krzyża milczy zgiełk broni i
przemawia język pojednania, przebaczenia, dialogu, pokój” (zob. papież
Franciszek, Czuwanie w intencji pokoju w Syrii 14.03.2013).
Natomiast św. Augustyn powiedział: „My chrześcijanie tylko dlatego nie
idziemy na dno pośród wirów świata, że trzyma nas drzewo krzyża” (por.
św. Augustyn). W Starym Testamencie znajdujemy piękny opis Księgi
Wyjścia (Wj 15, 22-26), kiedy Izraelici idą już długi czas poprzez pustynię
Szur: doskwierał im upał i brak wody. Kiedy dotarli do wód Mara, mieli
nadzieję zaspokojenia swojego pragnienia, ale okazało się, że znajdująca
się tam woda nie nadawała się do picia, gdyż była gorzka. Ta sytuacja znów
spowodowała niewierność ludu, który zaczął występować przeciw
Mojżeszowi i narzekać na sytuację w jakiej się znalazł. Wtedy na polecenie
Boga Mojżesz wrzuca do wody kawałek drewna i woda staje się słodka,
zdatna do picia. Znów potrzeba było jednego, aby Mojżesz uwierzył Słowu
Boga a naród wybrany musiał spróbować drugi raz wody.
Często tu rodzą się jeszcze inne wątpliwości, kiedy spoglądamy na
cierpiącego na krzyżu Jezusa: czy Bóg nie mógł wykorzystać innego
sposobu, by zbawić człowieka ale właśnie taki nieludzki, okrutny? Krzyż w
czasach Jezusa była najokrutniejszym rodzajem śmierci a zarazem
najbardziej haniebnym, pokazującym największe upokorzenie.
Mógł, ale nasz Bóg, pełen troski i miłości, chciał za nas pójść na drzewo
krzyża, aby dokonać zbawienia. Chciał dać samego siebie, abyśmy zobaczyli
jak wielka miłością i miłosierdziem jest wypełnione Jego serce. Chciał
doświadczyć naszej męki, naszej ludzkiej rozpaczy i lęku przed śmiercią,
naszego opuszczenia w trudnych chwilach oraz naszej śmierci, aby być
jeszcze bliżej nas.
Bóg jednym słowem chciał pokazać, że wie jak cierpię, kiedy dopada mnie
cierpienie. Chciał, bym nie mógł wyrzucać Bogu, że nie zna tego, co ja
zaznaje. Paul Claudel w duchu wiary stwierdził: „Bóg nie przyszedł po to, by
usunąć cierpienie. Nie przyszedł nawet po to, by je wyjaśnić, lecz napełnił
swoją obecnością” (por. Paul Claudel). Św. Róża z Limy (1586-1617),
patronka Peru i pierwsza święta obu Ameryk tak mówiła: „Nie ma żadnej
innej drabiny prowadzącej do nieba niż krzyż” (por. św. Róża z Limy).
Drodzy Bracia i Siostry!
Jako uczniowie Jezusa mamy pamiętać, to o czym mówił św. Cyryl
Jerozolimski (313-186/387), ojciec i doktor Kościoła, że: „Bóg rozkłada na
krzyżu swoje ręce, by objąć nimi najdalsze krańce Wszechświata” (por.
Cyryl Jerozolimski). Nasze serce mam być tak samo szeroko otwarte dla
innych, by mogli w nim znaleźć gościnę; nasz umysł ma być tak samo
szeroko otwarty na myślenie dobrze o drugim a nasze ręce gotowe do
czynienia dobra, nawet wtedy gdy zniechęcane są do jego czynienia.
Cierpienie dotyka każdego człowieka: wierzącego mocno i u którego ledwie
tli się płomyk wiary czy też człowieka niewierzącego. Nie jest to jednak
sprawa łatwa, gdyż domaga się zmagania o sens cierpienia, przeżywanego i
bardzo mocno dotykającego. Św. Piotr apostoł nam podpowie: „Chrystus
również za was cierpiał i zostawił wam przykład, abyście szli jego śladami”
(1 P 2, 21). To odbijające się echem słowa samego Chrystusa, związane z
obietnicą: „Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się wyrzeknie samego siebie,
niech weźmie swój krzyż i niech mnie naśladuje” (Mk 8, 34).
Chodzi jednak o pewną postawę wobec tego krzyża, nie jakiegoś
cierpiętnika niezadowolonego ze swojego życia, ciągle narzekającego na
swój los, ale przyjęcia tego daru krzyża z nadzieją. Fransois Fenelon (16511715), francuski teolog, poeta i pisarz, stwierdził wprost, odpowiadając na
słowa Jezusa: „Trzeba nieść swój krzyż, a nie go ciągnąć, trzeba go trzymać
jak skarb, a nie jak ciężar. Przecież tylko przez krzyż możemy stać się
podobni do Jezusa” (por. Fransois Fenelon).
Bł. Jan Paweł II (1920-2005), papież, w liście o znaczeniu cierpienia,
którego dane mu było doświadczyć wiele w życiu, napisał: „Dokonując
Odkupienia przez cierpienie, Chrystus wyniósł zarazem ludzkie cierpienie
na poziom Odkupienia. Przeto też w swoim ludzkim cierpieniu każdy
człowiek może stać się uczestnikiem odkupieńczego cierpienia Chrystusa”
(por. Jan Paweł II, List apostolski Salvifici Dolores).
Drodzy Bracia i Siostry!
Kiedy kończymy nasze dzisiejsze rozważania na temat Tajemnicy
Odkupienia, w kontekście wczorajszej Tajemnicy Wcielenia, warto
wspomnieć słowa bł. Matki Teresy z Kalkuty: „Gdy patrzymy na krzyż,
przyjmujemy wielkość Jego miłości. Kiedy patrzymy na stajenkę
betlejemską, rozumiemy delikatność Jego miłości do ciebie i do mnie, do
twojej rodziny i każdej rodziny” (por. bł. Matka Teresa z Kalkuty).
Przychodzimy dziś rozważając Tajemnicę Odkupienia, by przejść z niej do
Tajemnicy Zmartwychwstania i Powtórnego przyjścia Chrystusa na ziemię.
Dziś krzyż stał się dla nas źródłem nadziei na miłość, na jej doświadczenie
w codzienności, na doświadczenie miłości ze strony Boga i drugiego
człowieka. Wreszcie, by ten szczególny znak, stał się źródłem nadziei na
ostateczne zwycięstwo, które zapewnia nam Chrystus poprzez swoje
zmartwychwstanie, jeśli tylko złączymy nasz los z Jego losem. Krzyż Jezusa
stanowi wciąż przypomnienie o tej wielkiej miłości Boga, która jest samym
miłosierdziem.
Papież Franciszek, od początku swojego pontyfikatu, nieustannie
przypomina o tym, że krzyż – podwyższony – stanowi centrum życia
konkretnego chrześcijanina i całej wspólnoty Kościoła: „Kiedy nie
wyznajemy Jezusa Chrystusa – przychodzi mi tu na myśl zdanie Léona Bloy:
«Kto nie modli się do Pana, modli się do diabła» – kiedy nie wyznaje się
Chrystusa, wyznaje się światowość diabła, światowość szatana. (…) Pójdę
za Tobą, ale nie mówmy o krzyżu. To jest bez związku. Pójdę za Tobą z
innymi sposobami, bez krzyża. Kiedy idziemy bez krzyża, kiedy budujemy
bez krzyża i kiedy wyznajemy Chrystusa bez krzyża, nie jesteśmy uczniami
Pana: jesteśmy światowi, jesteśmy biskupami, kapłanami, kardynałami,
papieżami, ale nie uczniami Pana. Chciałbym, abyśmy wszyscy po tych
dniach łaski mieli odwagę, właśnie odwagę, wędrować w obecności Pana, z
krzyżem Pana; budować Kościół na krwi Pana, która została przelana na
krzyżu, i wyznawać jedyną chwałę: Chrystusa ukrzyżowanego. A tym
samym Kościół będzie postępował naprzód” (zob. papież Franciszek, Msza
święta z kardynałami w Kaplicy Sykstyńskiej 06.09.2013). Amen.