zachowaj artykuł
Transkrypt
zachowaj artykuł
Niezależny serwis społeczności blogerów W ubeckiej matni Talbot, 26.02.2017 19:02 Henryk Dekutowski „Zapora” – mimo młodego wieku szybko zyskał opinie wybitnego dowódcy Na celowniku UB Już w połowie 1945 r. UB prowadziło działania operacyjne wobec „Zapory”. Jednak wtedy nie było jeszcze w stanie rozpracować konspiracyjnej „infrastruktury”, z której na co dzień korzystało jego zgrupowanie. Sytuacja zaczęła się zmieniać jesienią 1945 r., gdy UB zaczęło lokować swoją agenturę w środowiskach, które udzielały „Zaporze” pomocy. strona 1 / 5 Niezależny serwis społeczności blogerów Jednak nadal UB miało problemy z bezpośrednim dotarciem do jego osoby. Sytuacja uległa zmianie w grudniu 1945 r., gdy bezpieka aresztowała Stanisława Wnuka „Opala” – w latach 1944–1945 zastępcę „Zapory”, który trafił do więzienia na zamku w Lublinie. Tam został zwerbowany przez funkcjonariusza UB kpt. Wincentego Wojciusza – prawdopodobnie funkcjonariusza NKWD, oddelegowanego do lubelskiej bezpieki, który nadał mu pseudonim Iskra. 3 stycznia 1946 r. w sporządzonej po rosyjsku notatce dotyczącej „Iskry” kpt. Wojciusz zanotował: „[…] Obiecuje także wydać „Zaporę” tj. Dekutowskiego Henryka”. „Iskra”, który wiosną 1946 r. został zwolniony z więzienia, zaczął systematycznie dostarczać UB informacji na temat zgrupowania „Zapory”. Jednak jego bezpośrednie kontakty z samym „Zaporą” z uwagi na nieustanne przemieszczanie się tego ostatniego w terenie były wówczas ograniczone. Dlatego UB dalej intensywnie werbowało ludzi, którzy mogliby dostarczyć informacji o „Zaporze” i jego ludziach. Jesienią 1946 r. w siatce ubeckiej agentury było już 63 agentów, którzy dostarczali informacji na temat jego oddziałów. Jednak zdecydowana większość tych informacji miała nadal ograniczoną wartość. UB zorientował się jednak, że w swojej agenturalnej sieci ma jeszcze jednego agenta, który może być znacznie bardziej użyteczny od innych w rozpracowaniu Dekutowskiego. Okazała się nim Helena Moor „Lena”, która w okresie konspiracji pracowała w sztabie Okręgu AK Lublin i była prawdziwą skarbnicą wiedzy na temat lubelskiej konspiracji. Znała wszystkich lubelskich dowódców AK, miała także szerokie kontakty na niższych szczeblach organizacyjnych. Została prawdopodobnie zwerbowana przez NKWD już jesienią 1944 r. W dokumentach UB enigmatycznie wspomniano jedynie, że zrobił to generał NKWD, co mogłoby wskazywać na dowódcę 64. Zbiorczej Dywizji NKWD, która operowała właśnie na Lubelszczyźnie. Na początku 1945 r. Moor została przekazana do dyspozycji MBP. Po fali aresztowań w sztabie Komendy Okręgu AK w Lublinie „Lena” zaczęła być podejrzewana o współpracę z UB. W związku z możliwością dekonspiracji została więc na jakiś czas wyłączona. Jednak już jesienią 1945 r. znowu zaczęła wydajnie pracować dla UB. Zlecano jej coraz bardziej strategiczne zadania, wśród nich była sprawa „Zapory” i jego ludzi. O jej znaczeniu mogło świadczyć to, że obsługiwali ją wysocy funkcjonariusze MBP i WUBP w Lublinie. A byli wśród nich m.in. gen. Roman Romkowski, płk. Franciszek Piątkowski, ppłk. Bronisław Wróblewski i mjr Jan Tataj. Wiele wskazuje, że ten ostatni jako szef Wydziału walki z Bandytyzmem WUBP w Lublinie wiosną 1947 r. przejął kierowanie całością operacji wobec „Zapory” i jego ludzi. To on prowadził pertraktacje z „Zaporą” w sprawie ujawnienia. Były one jednak tylko przykrywką do znacznie bardziej zakonspirowanych działań. Jej zasadniczym celem było ujęcie za wszelką cenę „Zapory”, zanim uda mu się uciec za granicę. To wtedy powstał plan bezpośredniego dotarcia do „Zapory”, a następnie przejęcia pełnej kontroli nad uciekającą grupą. Niestety, w archiwach IPN nie zachowała się dokumentacja tej strona 2 / 5 Niezależny serwis społeczności blogerów operacji. Najprawdopodobniej jednak agenci UB – „Iskra” i „Lena” – odegrali w niej ważną rolę. To oni w ostatnich miesiącach przed tragiczną ucieczką spotykali się z „Zaporą” i jego ludźmi. Wiele wskazuje na to, że o planach wyjazdu „Zapory” poinformował UB „Iskra”. Wiele również wskazuje na to, że za pośrednictwem „Leny” UB przekazał „Zaporze” fałszywe paszporty i książeczki wojskowe. Pełnej prawdy zapewne nie poznamy nigdy. Akta agenta „Iskry” vel „Żmudzkiego” zostały zniszczone w 1989 r. Historycy IPN szacują jednak, że w sześciu tomach akt mogło się znajdować około 1800 jego doniesień. Z kolei w przypadku agentki „Leny” vel „Marii” zachowane akta również są niekompletne. Oboje zresztą już nie żyją, zabrali wszystkie swoje tajemnice do grobu. Byli jednak tymi, którzy przez wiele lat zadawali śmiertelne ciosy lubelskiemu podziemiu. Z powodu ich doniesień aresztowano i posłano do katowni UB dziesiątki wyklętych. Bicz na czerwonych Zaczął się ukrywać, poszukiwały go sowieckie władze. W styczniu 1945 r. nawiązał kontakt z Komendą Okręgu AK w Lublinie i przystąpił do ponownego odtwarzania swojego oddziału partyzanckiego. Już w lutym 1945 r. podjął walkę z władzą komunistyczną. Podczas jednej z bitew z siłami UB i NKWD został poważnie ranny. W okresie wiosny i lata 1945 r. jego oddział był prawdziwym postrachem Lubelszczyzny i Rzeszowszczyzny. Zajmował miasta powiatowe, rozbijał posterunki MO i UB, areszty i likwidował konfidentów. W czerwcu został mianowany dowódcą wszystkich oddziałów partyzanckich w Inspektoracie Armii Krajowej – Delegatury Sił Zbrojnych Lublin. Jego zgrupowanie partyzanckie liczyło wówczas około 200 ludzi. Już wtedy był prawdziwą legendą antykomunistycznego podziemia i prawdziwym postrachem komunistycznej władzy. Zdarzało się, że oddziały jego zgrupowania angażowały do walki kilkutysięczne siły bezpieki, wojska, milicji, NKWD. W sierpniu 1945 r. na polecenie dowództwa złożył broń, a większość jego ludzi skorzystała z amnestii. Nie miał gwarancji bezpieczeństwa, więc musiał się ukrywać wraz z grupą swoich podkomendnych. W październiku 1945 r. podjął dwie nieudane próby przedarcia się na Zachód przez zieloną granicę. Za drugim razem dotarł nawet do Pragi, ale wskutek aresztowania członków jego grupy przez czeską bezpiekę powrócił do kraju, by dalej walczyć. Jesienią 1945 r. został ponownie szefem oddziałów partyzanckich w Inspektoracie Lubelskim, tym razem już w ramach Zrzeszenia WiN. Na przełomie 1945 i 1946 r. jego oddziały kontynuowały akcje zbrojne na terenie lubelskiego, rzeszowskiego i kieleckiego, walczyły z grupami pościgowymi UB i milicji oraz prowadziły akcje przeciwko tym wsiom, w których komuniści mieli największe wpływy. W lutym 1947 r. po sfałszowanych wyborach parlamentarnych i ogłoszeniu kolejnej amnestii część jego ludzi strona 3 / 5 Niezależny serwis społeczności blogerów się ujawniła. Wiosną 1947 r. „Zapora” prowadził pertraktacje z funkcjonariuszami MBP na temat warunków ujawnienia się wszystkich jego oddziałów. Pertraktacje te zakończyły się jednak fiaskiem. MBP nie chciało spełnić żądania „Zapory” i zwolnić wszystkich aresztowanych członków AK-WiN. W czerwcu 1947 r. „Zapora” był już pewien, że pomimo amnestii wcześniej czy później trafi w ręce UB, tak jak wielu jego podkomendnych. Wiedział, że komunistyczna władza nigdy nie daruje mu zadanych jej ciosów. W czerwcu 1947 r. postanowił jeszcze raz spróbować ucieczki na Zachód. 12 września 1947 r. wydał swój ostatni rozkaz – mianował dowódcą nad resztkami swoich oddziałów por. Zdzisława Brońskiego „Uskoka”, który dwa lata później osaczony przez UB we własnym bunkrze popełni samobójstwo. Dwa dni później – 14 września – „Zapora” i kilku jego podkomendnych ruszyło w swoją ostatnią podróż. Mieli się wszyscy spotkać w Nysie, aby potem razem przekroczyć granicę. Nie wiedzieli, że już od wielu tygodni ich plany całkowicie kontroluje UB. W stronę śmierci Po zatrzymaniu w Nysie „Zapora” i jego towarzysze jeszcze tego samego dnia zostali przewiezieni do aresztu UB w Będzinie. Szybko trafili do aresztu MBP przy ulicy Rakowieckiej w Warszawie. Tam Dekutowskiego najpierw przesłuchiwał przez kilka dni kpt. Jerzy Kędziora – jeden z najbardziej brutalnych ubeckich oprawców. W styczniu 2012 r. został skazany na trzy lata wiezienia za bicie więźniów gumą i żelazem owiniętym w ręcznik, przypalanie im włosów, zamykanie w karcerze, skuwanie na noc kajdankami, przyciąganie głowy do ściany, kopanie, ubliżanie i grożenie w celu zmuszenia ich do przyznania się do wymyślonych przez niego win. Zapewne Kędziora cały ten arsenał zastosował podczas przesłuchiwania „Zapory”. Potem bili go inni, nie mniej sadystyczni ubowcy. Podczas niejawnej rozprawy, która toczyła się przed Sądem Rejonowym w Warszawie od 3 do 15 listopada 1948 r., „Zapora” otrzymał aż siedem wyroków śmierci. Z całej schwytanej grupy kary śmierci uniknął tylko Władysław Nowicki, za którym do Bolesława Bieruta wstawiła się spowinowacona z Nowickim Aldona Dzierżyńska – siostra Feliksa Dzierżyńskiego. W ten sposób temu ostatniemu karę śmierci zamieniono na dożywocie. Na przełomie stycznia i lutego 1949 r. przebywający w więzieniu „zaporczycy” podjęli jeszcze próbę ucieczki, jednak ich zamiar zdradził jeden z więźniów kryminalnych. Plany ich odbicia mieli również pozostający na wolności żołnierze lubelskiego WiN, te jednak okazały się po prostu niewykonalne. 7 marca 1949 r. wszyscy strona 4 / 5 Niezależny serwis społeczności blogerów zostali zgładzeni w piwnicy mokotowskiego więzienia. Zabił ich strzałem w tył głowy słynny kat Mokotowa Piotr Śmietański. W dniu śmierci „Zapora” miał 30 lat, ale wyglądał jak starzec. Miał siwe włosy, wybite zęby, połamane ręce, nos i żebra. W podobnym stanie byli jego podkomendni. Pochowano ich bezimiennie w mundurach niemieckiego Wehrmachtu, prawdopodobnie na tzw. Łączce, czyli kwaterze Ł wojskowego cmentarza Powązkowskiego w Warszawie razem z innymi ofiarami UB. W lecie ubiegłego roku na Łączce rozpoczęto prace ekshumacyjne, w trakcie których wydobyto szczątki kilkudziesięciu osób. Kilka miesięcy później okazało się, że są wśród nich szczątki m.in. podkomendnych „Zapory” – Stanisława Łukasika „Rysia” i Tadeusza Pelaka „Junaka”. Trzy tygodnie temu IPN ujawnił kolejne nazwiska zidentyfikowanych z Łączki. Był wśród nich mjr Hieronim Dekutowski. W czasie uroczystości trumnę ze szczątkami „Zapory” niesiono jako pierwszą. W ten symboliczny sposób jeszcze raz stanął on na czele oddziału wyklętych, by wyprowadzić ich z ubeckich dołów hańby. Leszek Pietrzak • WZZW strona 5 / 5 Powered by TCPDF (www.tcpdf.org)