VOMs nowym markerem nieswoistych zapaleń jelit,Efektywniej

Transkrypt

VOMs nowym markerem nieswoistych zapaleń jelit,Efektywniej
Przewidywanie procesu starzenia
Naukowcy z University of Georgia wykazali istnienie nowego sposobu
genetycznej regulacji starzenia się, w którą zaangażowany jest czynnik
wzrostu i różnicowania 11 (ang. growth differentiation factor 11, GDF 11).
Już we wcześniejszych badaniach udowodniono, że poziom GDF 11 obniża się
wraz z upływem czasu, a przywrócenie jego wcześniejszego poziomu odwraca
proces starzenia w układzie sercowonaczyniowym u myszy oraz prowadzi do
odmłodzenia mięśni i mózgu. Najnowsze badania potwierdziły związek obniżenia
stężenia GDF 11 we krwi z przerostem mięśnia sercowego i wskazały na wiek
średni jako czas największego spadku czynnika.
GDF 11 może posłużyć jako nowy czynnik predykcyjny średniej długości życia
ssaków.
Badaniom poddano myszy dwóch szczepów wsobnych: C57BL/6J (B6) oraz
BALB/cByJ (BALB). Myszy B6 żyły dłużej i miały znacznie wyższy poziom GDF 11
w porównaniu do myszy BALB. Dodatkowo przebadano 22 różne genetycznie
szczepy wsobne myszy porównując poziom czynnika wzrostu i różnicowania 11 z
długością przeżycia osobników. Eksperyment potwierdził wcześniejssze wyniki,
ujawniając znaczny spadek GDF 11 w wieku średnim. Ustalono, że 74,52% różnic
w poziomie badanego czynnika miało podłoże genetyczne.
Jak dotąd wiedza na temat kontroli GDF 11 była niewielka. Nie poznano także
skutków naturalnej różnorodności genetycznej GDF 11.
Dzięki mapowaniu genowemu zespół zidentyfikował 7 genów – kandydatów, które
mogą określać poziom GDF 11 we krwi. Ponadto po raz pierwszy wskazano na
dziedziczność wysokiego poziomu GDF 11.
GDF 11 może posłużyć jako nowy czynnik predykcyjny średniej długości
życia ssaków
Źródło freeimages.com, autor shadman ahmed
Poczyniono kolejny krok, aby odpowiedzieć na pytanie dlaczego się starzejemy i
jakie mechanizmy kryją się za tym procesem. Jest to z pewnością ważny kawałek
układanki genetyki starzenia się. Kolejne badania kierują się ku ustaleniu
dlaczego poziom czynnika wzrostu i różnicowania 11 spada wraz z wiekiem i
czy można tą wiedzę wykorzystać w zapobieganiu różnym chorobom.
***
GDF 11 jest członkiem nadrodziny białek transformującego czynnika wzrostu β
(ang. transforming growth factor β, TGF-β), do której należą także aktywina,
inhibina, inne białka morfogenetyczne kości czy AMH. GDF 11 znany jest także
jako białko morfogenetyczne kości 11 (ang. bone morphogenetic protein
11, BMP-11). Czynnik ten działa jak cytokina. W roku 2014 został on ogłoszony
„czynnikiem anty-starzeniowym”, niemniej jednak jego związek z procesem
starzenia pozostawał wciąż niejasny [2,3].
mgr Agnieszka Helis, diagnosta laboratoryjny
Piśmiennictwo:
1. Zhou Y. et al. Circulating Concentrations of Growth Differentiation Factor 11
Are Heritable and Correlate With Life Span. J Gerontol A Biol Sci Med Sc., 16 Jan
2016.
2. Sinha M. et al. Restoring systemic GDF11 levels reverses age-related
dysfunction in mouse skeletal muscle. Science, 2014; 344, 6184: 649–652.
3. Katsimpardi L. et al. Vascular and neurogenic rejuvenation of the aging mouse
brain by young systemic factors. Science, 2014; 344, 6184: 630–634.
VOMs
nowym
markerem
nieswoistych zapaleń jelit
Etiologia nieswoistych zapaleń jelit jest nieznana. Sugeruje się, że ważną
rolę w patogenezie tej grupy chorób odgrywa dysbioza przewodu
pokarmowego. To zjawisko może wpływać na zmiany składu i proporcji
lotnych organicznych metabolitów kałowych (VOMs). Ostatnio nastąpił
wzrost zainteresowania nieinwazyjnymi biomarkerami, które mogą być
przydatne w ocenie aktywności chorób jelit i ich różnicowaniu. Bada się
metabolity w kale, moczu, krwi oraz błonach śluzowych pacjentów i
próbuje wykazać ich przydatność jako parametrów w nowej, nieinwazyjnej
diagnostyce i monitorowaniu osób z wrzodziejącym zapaleniem jelita
grubego i chorobą Leśniewskiego- Crohna.
VOMs to sybstancje chemiczne, które powstają w trakcie przemiany materii. W
ich skład wchodzą m.in.: estry, ketony, aldehydy, kwasy, alkohole i alkany. Za
pomocą chromatografii gazowej, a następnie spektrometrii mas, opracowano
profile VOMs, które umożliwiają zrozumienie zmian w ludzkich reakcjach
metabolicznych w stanach fizjologii i patologii.
Istnieje coraz więcej dowodów, że zmiany składu VOMs w kale odzwierciedlają
zaburzenia gastroenterologiczne i mogą dostarczyć informacji diagnostycznych o
stanie jelit.
Różnice w występowaniu w kale kwasów organicznych, alkoholi i estrów są
powiązane ze zmianami trawienia i wchłaniania produktów dietetycznych, ale
również mogą być spowodowane zmienionym składem jelitowej flory bakteryjnej,
z uwagi na jej rolę w procesie fermentacji.
Dysbioza w układzie pokarmowym wpływa na profil VOMs.
Badania wskazały na zmiany występowania estrów w kale, a w szczególności
zmniejszenie ilości estrów metylowych u pacjentów z aktywną chorobą Crohna i
wrzodziejącym zapaleniem jelita grubego w porównaniu z grupą osób zdrowych.
Ponadto ujawniono różnice we wzorze VOMs na różnych etapach obu schorzeń.
Ilości alkanów, zwłaszcza pentanu, butanu, etanu i propanu okazały się być
podwyższone w porównaniu z grupą kontrolną. Dodatkowo analizując metabolity
w moczu stwierdzono, że pochodne aminokwasów i kwasów trikarboksylowych
mogą pomóc rozróżnić pacjentów z chorobami zapalnymi jelit od osób zdrowych.
GDF 11 może posłużyć jako nowy czynnik predykcyjny średniej długości
życia ssaków
Źródło freeimages.com, autor shadman ahmed
Wszystkie te badania otworzyły obiecującą dyskusję na temat klinicznego
znaczenia metabolitów w diagnostyce i monitorowaniu zapaleń jelit. Podkreśla się
rolę mikrobiomu jelitowego, a w szczególności grzybów, w patogenezie choroby
Leśniewskiego-Crohna i wrzodziejącego zapalenia jelia grubego. Dalsze
zrozumienie VOMs może prowadzić do opracowania szybkich i prostych testów
diagnostycznych.
Piśmiennictwo:
Ahmed I et al.: Investigation of faecal volatile organic metabolites as novel
diagnostic biomarkers in inflammatory bowel disease. Aliment Pharmacol Ther,
2016; 43: 596-611.
Efektywniej drukujemy tkanki
Naukowcy zaprezentowali nowatorską technikę służącą do drukowania
tkanek i organów (ang. integrated tissue–organ printer, ITOP), dzięki
której uzyskali stabilne, odpowiednie wielkościowo dla zastosowania u
ludzi, konstrukcje tkankowe o dowolnie wybranym kształcie.
Współczesna bioinżynieria stoi przed dużym wyzwaniem jakim jest tworzenie
trójwymiarowych, unaczynionych struktur, które mogą zostać wykorzystane w
praktyce klinicznej. Aktualnie drukarki 3D nie są w stanie wytworzyć ludzkich
tkanek i organów, które są wystarczająco stabilne, aby mogły być użyte w
transplantologii. Opracowano w tym celu specjalną technologię drukowania –
ITOP.
Możliwości ITOP zaprezentowano drukując kość żuchwową, kość sklepienia
czaszki, chrząstkę oraz mięsień szkieletowy.
Zaprojektowaną drukarkę cechuje przede wszystkim stabilność, osiągnięta
poprzez połączenie hydrożeli, zawierających komórki określonych tkanek, razem z
biodegradowalnymi polimerami. Powstają zintegrowane, wcześniej ustalone
schematy struktur, zakotwiczone na hydrożelach. Uzyskanie odpowiedniego
kształtu jest możliwe dzięki technikom informatycznym – dane kliniczne o
uszkodzonym narządzie są przedstawiane w postaci modelu komputerowego i
przekazywane drukarce, która rozprowadza komórki w odpowiednie lokalizacje.
Uzyskane w ten sposób trójwymiarowe struktury zawierają mikro-kanały, które
działają na zasadzie gąbki – pozwalają na dostarczanie wody i składników
odżywczych po transplantacji. Dzięki nim wydrukowane układy przeżywają do
momentu wytworzenia przez nie systemu naczyń krwionośnych.
Zespół dr Atala użył ITOP do produkcji struktur ucha, które przeszczepiono
myszy. Rezultatem było uformowanie tkanki chrzęstnej oraz naczyń krwionośnych
po 2 miesiącach od transplantacji. Podobne rezultaty osiągnięto w badaniach
eksperymentalnych w przypadku kości żuchwy – po 5 miesiącach, oraz mięśni – po
2 tygodniach.
GDF 11 może posłużyć jako nowy czynnik predykcyjny średniej długości
życia ssaków
Źródło freeimages.com, autor shadman ahmed
Możliwości ITOP, przy równoczesnym wykorzystaniu dostępnych narzędzi
diagnostyki takich jak tomografia komputerowa i rezonans magnetyczny, są
bardzo szerokie – od rekonstrukcji brakujących elementów kości po tworzenie
tkanek miękkich. I mimo faktu, że technologia wymaga wciąż dopracowania,
jesteśmy coraz bliżej wyznaczonego celu.
***
Już na wcześniejszym etapie badań, bo w 2011 roku, Anthony Atala – jeden z
liderów badań w tym kierunku- tłumaczył możliwości jakie daje opracowanie
technologii drukowania organów (od 7 minuty filmu):
mgr Agnieszka Helis, diagnosta laboratoryjny
Piśmiennictwo:
Kang HW. et al. A 3D bioprinting system to produce human-scale tissue
constructs with structural integrity. Nature Biotechnology, 15 Feb 2016.
Cystatyna
C
jako
marker
oceniający filtrację kłębuszkową
Wiarygodna i rzetelna ocena funkcji nerek stanowi jeden z
najważniejszych kierunków w diagnostyce. Szacuje się, że w Polsce
przewlekła choroba nerek (PChN) może dotyczyć 4 mln osób. Wydłużenie
średniej długości życia, jak i powszechne występowanie chorób
cywilizacyjnych, takich jak cukrzyca, nadciśnienie tętnicze, miażdżyca,
powodują wzrost częstości występowania niewydolności omawianego
narządu [1,3]. Ostre uszkodzenie nerek jest obarczone dużą
śmiertelnością i wymaga szybkiej diagnostyki. Również u dzieci poważne
schorzenia nerek mogą przebiegać bez charakterystycznych objawów,
dlatego zdarza się, że są wykrywane zbyt późno, kiedy konieczny jest już
przeszczep nerki lub dializoterapia [2].
Parametrem laboratoryjnym stosowanym do oceny funkcji nerek jest wskaźnik
przesączania kłębuszkowego GFR (ang. Glomerular Filtration Rate). Wskazuje on
na zdolność tego narządu do oczyszczania osocza w jednostce czasu.
Stężenie kreatyniny w surowicy jest najczęściej stosowanym w diagnostyce
parametrem, odzwierciedlającym GFR, którego poziom ujemnie koreluje z
wielkością przesączania kłębuszkowego. Podwyższone stężenie kreatyniny w
surowicy wiąże się z pogorszeniem funkcji nerek [4,5].
Wykorzystanie kreatyniny w ocenie funkcji nerek ma jedynie przybliżoną
wartość diagnostyczną.
Korelacja poziomu kreatyniny w surowicy z wydolnością nefronów jest zależna od
wielu czynników. Na stężenie kreatyniny wpływa wiek (wyższe wartości u ludzi
młodych), płeć (wyższe u mężczyzn), masa mięśniowa, masa ciała, dieta
(spożywanie pokarmów wysokobiałkowych powoduje wzrost o ok. 10%),
aktywność fizyczna oraz rasa (wyższe stężenie u ludzi rasy białej) [1,5]. Spore
ograniczenia w zastosowaniu kreatyniny napotykamy u pacjentów z żółtaczką oraz
u noworodków, u których współistniejąca hiperbilirubinemia ujemnie interferuje z
poziomem kreatyniny. U noworodków w pierwszych dniach życia poziom
kreatyniny w surowicy odzwierciedla stężenie we krwi matki, ponieważ związek
ten swobodnie przechodzi przez łożysko [2].
Aby zwiększyć dokładność oceny przesączania kłębuszkowego na podstawie
pomiaru kreatyniny opracowano szereg wzorów antropometrycznych, które
pozwalają ograniczyć wpływ czynników pozanerkowych. Najczęściej stosuje się
wzory według Cockcrofta i Gaulta, MDRD (ang. Modification of Diet in Renal
Disease) oraz wzór Schwartza dla dzieci do obliczania szacowanego GFR (ang.
estimate GFR). Mimo że wzory te umożliwiły znaczny postęp w diagnostyce
nefrologicznej, to szacowanie filtracji nerkowej za ich pomocą nie jest wolne od
ograniczeń [4,6].
Tabela 1. Równania empiryczne stosowane do szacowania GFR [1]
Równanie MDRD jest to wskaźnik mało dokładny u ludzi starszych i u osób o
granicznych wartościach BMI (otyłych lub z niedowagą). Wzory MDRD nie
doszacowują eGFR u ludzi dobrze umięśnionych lub stosujących dietę bogatą w
białko, u których stężenie kreatyniny w surowicy jest wyższe. Natomiast u
pacjentów o niskiej masie mięśniowej (osoby w podeszłym wieku lub przewlekle
chorzy) na podstawie równania MDRD uzyskujemy fałszywie zawyżone wyniki
eGFR.
Ograniczenia w interpretacji oznaczeń kreatyniny powodują wzrost
zapotrzebowania na bardziej wiarygodny wskaźnik oceny funkcji nerek.
Prawdopodobnie taką rolę może pełnić cystatyna C.
Cystatyna C to drobnocząsteczkowe białko, składające się z jednego łańcucha
polipeptydowego. Jest ona wydzielana do krwi w jednakowym tempie przez
wszystkie komórki jądrzaste, dlatego jej zawartość w organizmie jest stała [1,6].
Cystatyna C z racji swojej niskiej masy cząsteczkowej ulega przefiltrowaniu w
kłębuszkach nerkowych w 98%. W dalszych częściach nefronu jest niemal w
całości resorbowana i w prawidłowym moczu występuje w minimalnych ilościach,
a jedynie w niewielkim stopniu jest usuwana z organizmu drogą pozanerkową
[2,6].
Duże znaczenie przypisuje się cystatynie C w diagnostyce PChN w stadium
przedklinicznym oraz w umiarkowanej niewydolności nerek.
Istotnym faktem, potwierdzającym użyteczność pomiaru cystatyny C w
diagnostyce nefrologicznej, jest jej wysoka czułość (81%). Jest więc ona czulszym
wskaźnikiem niewielkich zmian w nefronach niż oznaczanie kreatyniny, której
czułość wynosi 69%, a znamienny wzrost poziomu kreatyniny następuje dopiero,
gdy GFR obniży się do około połowy wartości prawidłowej [1]. Dużą zaletą
cystatyny C jest brak istotnej zależności między jej stężeniem a czynnikami
osobniczymi oraz dietą. Względna niezależność poziomu omawianego białka od
masy mięśniowej czyni z niego dobry marker oceny funkcji nerek u dzieci.
Cystatyna C jest lepszym od kreatyniny wskaźnikiem oceny GFR u noworodków z
uwagi na brak interferencji z bilirubiną, a także fakt, że nie przechodzi ona przez
barierę łożyskową [5].
Poziom cystatyny C w surowicy jest zależny od wieku, a ustalone wartości
referencyjne mieszczą się w granicach 0,53-0,92 mg/L (dla dorosłych poniżej 50.
roku życia) [5]. Stężenie tego białka jest kilkukrotnie wyższe u noworodków i
niemowląt, niż u ludzi dorosłych i wyrównuje się dopiero po drugim roku życia.
Obserwuje się stopniowy wzrost poziomu cystatyny C u osób po 50. roku życia
[2,6].
Poza stanami z niedoczynnością nerek podwyższone stężenie cystatyny C
występuje w chorobach nowowtworowych oraz w gorączce reumatycznej. Co
więcej, nadczynność tarczycy oraz terapia glikokortykosteroidami odwracalnie
zwiększają stężenie cystatyny C, natomiast niedoczynność tarczycy i terapia
cyklosporyną obniżają jej poziom [1,3].
GDF 11 może posłużyć jako nowy czynnik predykcyjny średniej długości
życia ssaków
Źródło freeimages.com, autor shadman ahmed
Cystatyna C pomimo pewnych ograniczeń wydaje się być lepszym wskaźnikiem
oceny pracy nerek niż kreatynina. Jedną z największych korzyści jest wzrost jej
stężenia już przy bardzo nieznacznej redukcji filtracji kłębuszkowej oraz niewielki
wpływ na jej poziom czynników pozanerkowych. Niestety oznaczanie cystatyny C
nadal nie wchodzi w skład ogólnie przyjętych procedur rutynowej diagnostyki.
Obecnie największym ograniczeniem w rozpowszechnieniu tego badania jest cena,
która około 10-krotnie przewyższa koszty związane z oznaczeniem kreatyniny.
Należy jednak pamiętać, że niejednokrotnie szybka i trafna diagnoza, pozwala
uniknąć również kosztownego i obciążającego dla pacjenta leczenia
nerkozastępczego.
Piśmiennictwo:
1. Imiela J., Lewandowicz A. Cystatyna C w diagnostyce przewlekłej choroby
nerek. Nefrol Dial Pol, 2007; 11: 126-132.
2. Konopska B., Grzebyk E., Warwas M. Postępy badań nad użytecznością
oznaczania cystatyny C u dzieci. Diagn Lab, 2013; 49, 1: 39-47.
3. Sodolska M., Walczak K., Krysicka A. i wsp. Użyteczność cystatyny C w ocenie
funkcji nerek u osób po 65. roku życia bez cukrzycy. Geront Pol, 2010; 18, 3:
120-127.
4. Skalska A., Klimek E. Przydatność cystatyny C jako markera funkcji nerek u
osób w starszym wieku. Geront Pol, 2006; 14, 2: 91-97.
5. Ciach E., Bobilewicz D. Zastosowanie stężenia cystatyny C w ocenie filtracji
kłębuszkowej u dzieci i ludzi starszych. Diagn Lab, 2012; 48, 4: 423-431.
6. Rozentryt P. Cystatyna C – co wiemy w roku 2008. LabForum, grudzień 2008:
3-6.
Poradnik: Optymalizacja reakcji
PCR. Manipulowanie stężeniami i
programem termocyklera
Jak przeprowadzić „optymalizację” reakcji PCR? Co zmienić w metodyce,
by pozbyć się produktów niespecyficznych? Jak poprawić plon reakcji? Od
czego zacząć? Czego unikać?
Dziś zwiększamy tempo, starając się już nie tylko otrzymać produkt, ale
dopracować amplifikację do perfekcji poprzez różne zabiegi chemiczne i fizyczne.
Manipulowanie stężeniami i programem termocyklera
W poprzednich częściach pisaliśmy o podstawach. O tym, jak otrzymać produkt.
Jednakże kinetyka reakcji jest często równie ważna jak sam efekt w postaci
obecności prążka na żelu. Co jeszcze możemy zrobić, by poprawić wydajność
amplifikacji?
A. Zmieniamy stężenia starterów – jeżeli na żelu po PCR widzimy na wysokości
poniżej 25-5o pz prążek, świadczy to o zbyt dużej ilości starterów dodanych do
PCR lub o słabej amplifikacji i tworzeniu par primer-dimer (czyli startery się
„kleją” same do siebie i amplifikują się zamiast matrycy!). Pary primer-dimer
możemy wyrugować podwyższając temperaturę annealingu, zaś słabą amplifikację
powinniśmy poprawić albo przez zmianę stężeń MgCl2, albo inne modyfikacje
omówione w częściach I-II.
Jeżeli nie widzimy w ogóle starterów na żelu, możemy zaryzykować podwyższenie
ich stężenia, uważając by nie przesadzić. Może to pomóc zwiększyć plon
amplifikacji lub nie, warto jednak spróbować (byle nie doprowadzić do
przeładowania starterami, widocznego na żelu).
Co jeszcze możemy zrobić ze starterami? Może się okazać że różnią się one
długością lub temperaturą annealingu,wtedy możemy zrównoważyć te różnice,
zwiększając stężenie tego z nich, który jest krótszy i ma niższą temperaturę
topnienia. Jest to stosowane najczęściej w reakcjach multiplex, w których
poszczególne pary starterów wchodzą ze sobą w interakcje i często może być
potrzebna taka ingerencja.
B. Zwiększamy ilość dNTP – raczej rzadko stosowany zabieg, może pomóc
poprzez zmianę siły jonowej roztworu. Nie należy dodawać więcej niż 2-krotnie
większej dawki dNTP niż zalecana przez producenta. bo to już w niczym nie może
pomóc.
C. Zatężanie buforu reakcyjnego – metoda wykorzystywana czasami dla
amplifikacji w multiplexie. Wiele polimeraz toleruje zwiększenie stężenia buforu
reakcyjnego od 1,1x do nawet 2x. Wyższa siła jonowa rzekomo pomaga w
amplifikacji na krótkich primerach i w reakcjach multiplex. Przy użyciu mojego
zestawu do PCR nie widziałam różnic w amplifikacji wielu różnych matryc po
zatężeniu buforu, ale wg autorów licznych publikacji (m.in. tej z Biotechniques) to
może zadziałać.
D. Ilość matrycy – zwykle rozsądną minimalną ilością DNA dodawaną do reakcji
PCR jest 10ng. Poniżej tej ilości da się wciąż otrzymać wyraźny produkt, jednak
podczas wstępnego dopracowywania warunków lepiej mieć pewność, że zbyt mała
ilość matrycy nie zakłóca przebiegu reakcji. Oczywiście matryca powinna być
wolna od zanieczyszczeń organicznych i soli, najlepiej sprawdzona uprzednio w
innej reakcji PCR i/lub oceniona spektrofotometrycznie pod kątem czystości i
stężenia.
GDF 11 może posłużyć jako nowy czynnik predykcyjny średniej długości
życia ssaków
Źródło freeimages.com, autor shadman ahmed
Co do cDNA nie ma tak precyzyjnych wytycznych, amplifikacja zależy w bardzo
dużym stopniu od rodzaju amplifikowanej matrycy RNA- czy jest to gen
wysokokopijny, czy też niskokopijny? Czy amplifikujemy koniec 3′ czy też 5′
transkryptu? Czy odwrotna transkrypcja była wykonana na oligo-dT, na
heksamerach,czy też na starterze specyficznym? Jakiego zestawu użyliśmy do RT?
Czasami brak produktu RT-PCR może świadczyć nie o braku amplifikacji, ale o
bardzo niskiej ekspresji amplifikowanego genu w danej próbce, albo też o
degradacji/zanieczyszczeniu matrycy. Jeśli chodzi o ilość cDNA poddawaną
amplifikacji, to starajmy się korzystać (w przeliczeniu na RNA użyte do reakcji RT)
z co najmniej 50ng RNA (dla przykładu może to być 1µl cDNA, jeżeli do 20µl
reakcji RT dodane było 1000ng RNA, bo 1000/20=50).
Jeżeli nie jesteśmy pewni, czy w naszej próbce znajduje się mało czy dużo kopii
amplifikowanego cDNA, możemy w niektórych przypadkach bardziej znanych
organizmów posiłkować się profilami ekspresji genów, dostępnymi np.w bazie
GEO lub TiGER.
Warto pamiętać jeszcze o jednym szczególe: wiele genów posiada kilka izoform
tego samego genu ( alternatywny splicing!). Dlatego przed wyrzuceniem
starterów podejrzanych o niespecyficzna amplifikację sprawdźcie, czy dodatkowe
produkty to nie warianty splicingowe!
E. Program amplifikacji: czas i temperatura (szczególnie annealingu) mają
znaczenie dla wydajności amplifikacji. Niestety tak jak w przypadku składników
mieszaniny reakcyjnej, dla każdej matrycy idealne warunki amplifikacji trzeba
wyznaczyć empirycznie. Generalnie programy PCR dzielimy na 2- i 3-etapowe.
Dwuetapowe używane są zwykle w reakcjach qRT-PCR, ale nic nie stoi na
przeszkodzie, by stosować je także w konwencjonalnym PCR. Wówczas
naprzemiennie stosuje się temperaturę annealingu (zwykle ok. 60 stopni) i
denaturację (94-95 stopni). Programy trójstopniowe pomiędzy annealingiem a
denaturacją zawierają etap elongacji w optimum termicznym enzymu, ok. 72
stopni.
Warto wspomnieć także o drugim kluczowym dla reakcji PCR elemencie: o
denaturacji wstępnej, która w przypadku enzymów rekombinowanych typu
HotStart jest niezbędna dla aktywacji polimerazy. Ten etap może być zasadniczo
pominięty dla enzymów nierekombinowanych (stosuje się zwykle tylko krótką, np.
2-minutową denaturację w 94 stopniach). Dla enzymów HotStart programujemy
cykler na dłuższą denaturację wstępną zgodnie z instrukcją producenta, zwykle na
5-15 minut w temperaturze 95 stopni.
Oczywiście manipulowanie temperaturą nie wyczerpuje możliwości
modyfikowania przebiegu reakcji. Możemy np. próbować wydłużać czas
annaelingu i/lub elongacji. Bardzo skrajnym przykładem takiego postępowania
jest tzw. rapid PCR. Ten wariant PCR polega na zerosekundowych (sic!),
naprzemiennych etapach denaturacji (95-98 stopni) i annealingu (50-65 stopni) w
namnażaniu krótkich (<100pz) amplikonów. W rezultacie cała reakcja PCR może
trwać zaledwie kwadrans i dawać całkiem ładny profil amplifikacji! (drobna
uwaga: większość zwykłych termocyklerów nie ma możliwości technicznych, by
oscylować pomiędzy temperaturą 50 stopni i 98 stopni w odpowiednich
interwałach czasowych, więc takie reakcje prowadzi się w termocyklerach do
qRT-PCR)
Kolejną ciekawą modyfikacją programu reakcji jest stosowanie tzw. „touchdown
PCR„. Jest to ciekawa propozycja szczególnie dla osób, które chcą optymalizować
multiplex PCR.
Stosujemy go jeżeli:
-mamy w mieszaninie reakcyjnej 2 pary starterów, z których jedna amplifikuje się
preferencyjnie w wyższej temperaturze, a druga w niższej,
-gdy dana para starterów tworzy pary primer-dimer
-gdy w reakcji tworzą się oprócz produktu głównego także produkty
niespecyficzne
Tradycyjnie w tych przypadkach możemy wybierać w kwestii temperatury
amplifikacji: albo amplifikujemy z gorszą wydajnością w wyższej temperaturze,
albo godzimy się na niespecyficzną amplifikację/powstawanie dimerów
starterów/nierówną amplifikację w multiplexie w niższej temperaturze. Wyjściem
pośrednim, niejako kompromisem jest sztuczka z „opadającym PCR”. Idea jest
prosta: z każdym cyklem temperatura annealingu obniża się o zadeklarowaną
ilość stopni celcjusza. Wobec tego w początkowych cyklach amplifikacja jest
gorsza (bo temperatura wyższa niż optimum), ale faworyzowany jest wyłącznie
specyficzny produkt. W kolejnych cyklach warunki amplifikacji są coraz
łagodniejsze, dążą do optimum, ale ilość specyficznego produktu
wygenerowanego w pierwszych cyklach w wyższej temperaturze jest na tyle duża,
że ma on przewagę amplifikacji nad wszelkimi „śmieciami”, które mogłyby z nim
konkurować, o ile nie zostałby zastosowany „touchdown”. Tym samym pomagamy
żądanemu amplikonowi „wybić się” w tłumie niespecyficznych produktów reakcji.
Jeszcze inną, interesującą modyfikacją programu PCR jest „pomostowanie”
annealingu i elongacji (tzw. „ramp-PCR„). Polega to w dużym skrócie na
powolnym podwyższaniu temperatury annealingu do temperatury elongacji.
Wówczas nie deklarujemy czasu trwania etapu annealingu, za to wyznaczamy jak
„stromy” ma być pomost, np.możemy zastosować „ramp” od 56 stopni do 72
stopni ze wzrostem temperatury co 1 sekundę o 0,1 stopnia albo o wiele szybszy,
jeżeli będziemy zwiększać temperaturę o 0,5 stopień. Parametr „ramp”
wpisywany jest zwykle do programu termocyklera jako %.
Co nam daje pomostowanie w PCR? Przede wszystkim może poprawić
amplifikację specyficznego produktu, szczególnie dla primerów o bardzo różnej
temperaturze annealingu. Są także matryce, które cechują się sekwencją
repetytywną. Na takich sekwencjach polimeraza lubi się „jąkać”, „mieć czkawkę”
lub „ślizgać się” (takie nazwy potoczne funkcjonują w różnych laboratoriach),
tworząc niespecyficzne produkty o kilka par zasad mniejsze lub większe niż
produkt główny. Jest to bolączką np. genotypowania polimorfizmu STR w
kryminalistyce. Pomostowanie pomaga pozbyć się tych „zająknięć” (ang.
„stuttter”), co jest kluczowe dla analiz sądowych. Poniżej przedstawiamy przykład
takiego właśnie „zająknięcia”.
Rycina 1: Zjawisko „stutter” powoduje tworzenie się małych ilości
produktów niespecyficznych o obniżonej lub (rzadko) podwyższonej
długości w stosunku do właściwego amplikonu. W tym przypadku jest to
zanieczyszczenie o niewielkim znaczeniu, niedopracowana reakcja PCR
może jednak spowodować „stutter” obciążający nawet o ponad 20%
produkt amplifikacji! Źródło ryciny.
Tym oto sposobem dobrnęliśmy do końca części trzeciej. W ostatnim odcinku
zaprezentujemy chemiczne dodatki, które pomogą stopić trudne matryce, bogate
w pary GC, podsumujemy też cały cykl artykułów. Dziś nie pozostaje mi już nic
innego, jak życzyć Wam dalszych udanych optymalizacji.
Piśmiennictwo:
Doświadczenia własne
Nanotechnologia w diagnostyce
nowotworów
Naukowcy z Wake Forest Baptist Medical Center wynaleźli nową
technologię, która wykrywa molekularne markery różnych chorób.
Odkrycie może stać się badaniem pierwszego rzutu w nieinwazyjnej
diagnostyce szerokiej gamy schorzeń i czynników etiologicznych – od
nowotworów po wirus Ebola.
Biomarkery microRNA od lat pozostają w centrum zainteresowania naukowców.
Problemem jest jednak ich wykrywanie, ponieważ są tak krótkie, że wiele
dostępnych technologii ma trudności z prawidłową identyfikacją.
Test oparty jest na membranie z nanoporami służącej do identyfikacji
specyficznych sekwencji w roztworze. Autorzy pokazują, że hybrydyzacja
docelowych sekwencji kwasów nukleinowych za pomocą syntetycznych molekuł
pozwala z wysoką wydajnością na rozróżnienie pomiędzy dwuniciową a
jednonicową strukturą.
Zastosowana nanotechnologia pozwala na określenie specyficznej docelowej
sekwencji kwasu nukleinowego, znajdującej się wśród wielu innych sekwencji oraz
daje możliwość jej oceny ilościowej dzięki sygnałom elektrycznym. Kiedy
poszukiwana sekwencja znajduje się w mieszaninie, dochodzi do utworzenia
podwójnej helisy z dostarczonym materiałem i widzimy wyraźny sygnał.
Liczebność sygnałów określa ilość sekwencji.
Stosując nanotechnologię do oznaczenia jednego konkretnego microRNA (miR155) powiązanego z rakiem płuc u ludzi udowodniono, że wykorzystanie
tej technologii może pomóc efektywnie zidentyfikować specyficzne sekwencje
znajdujące się w otoczeniu mieszaniny oligonukleotydów,
Kolejnym krokiem będzie poszerzenie zakresu obserwacji o badania kliniczne na
próbkach krwi, tkanek lub moczu.
Główny autor badań, dr Adam R. Hall, posiada patent tymczasowy na opracowaną
technologię.
GDF 11 może posłużyć jako nowy czynnik predykcyjny średniej długości
życia ssaków
Źródło freeimages.com, autor shadman ahmed
Detekcja i ilościowe określenie krótkich sekwencji kwasów nukleinowych
ma wiele potencjalnych zastosowań w różnych procesach biologicznych, a
także w monitorowaniu powstawania i postępu wielu chorób.
mgr Agnieszka Helis, diagnosta laboratoryjny
Piśmiennictwo:
Zahid OK. et al. Sequence-Specific Recognition of MicroRNAs and Other Short
Nucleic Acids with Solid-State Nanopores. Nano Lett., 29 Jan 2016.
Czy wirus Zika zapuka do naszych
drzwi?
Oczy ludzi z całego świata zwrócone są w kierunku Ameryki, gdzie z
pozoru mało szkodliwy wirus Zika zbiera straszne żniwo wśród
noworodków. Aktualna sytuacja to brak szczepionki przeciwko wirusowi.
Brak jest także lekarstwa.
Powaga problemu wywołała ogólnoświatowe poruszenie. Centers for Disease
Control and Prevention (CDC) oraz Pan American Health Organization (PAHO)
zareagowały natychmiast, wydając szereg zaleceń związanych m.in. z
ograniczeniem populacji komarów przenoszących wirusa, kampaniami
informacyjnymi, zaleceniami dla osób podróżujących, przyspieszyły także prace
badawcze nad szczepionką oraz wydały oświadczenie o zdrowiu publicznym.
Prasa wręcz wrze o skutkach zakażenia wirusem, a naukowcy i instytucje kontroli
epidemiologicznych próbują znaleźć najszybsze i najskuteczniejsze rozwiązanie
problemu.
Stosunkowo mało wiemy o wirusie Zika w porównaniu do wiedzy na temat
innych patogenów przenoszonych przez komary.
Wiemy, że nie ma szczepionki ani skutecznych leków przeciwwirusowych. Wiemy,
że możemy zapobiegać przez stosowanie repelentów i unikanie ukąszeń komarów.
Gdzie występuje wirus?
O wirusie wiemy już od 1947 roku, kiedy pojawił się w lasach tropikalnych Zika w
Ugandzie pierwszy przypadek. Niemniej jednak, udokumentowana epidemia
wybuchła dopiero w 2007 roku w Azji Południowej i regionie Pacyfiku. Począwszy
od 2013 roku pojawiły się kolejne epidemie – we wschodnim rejonie Pacyfiku, obu
Amerykach i Afryce [1].
Na chwilę obecną wirusa nie wykryto w Polsce, ale pojawiły się pierwsze
przesłanki ku temu – podejrzenie o przenoszenie wirusa przez inne gatunki
komarów czy możliwość zakażenia drogą płciową. Największym problemem jest tu
mobilność ludzi. Znane są już pierwsze przypadki zakażeń w Europie – w Danii,
Szwecji, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii – u osób które podróżowały do zagrożonych
terenów [2,3,4].
Jak może dojść do zakażenia?
Głównym wektorem wirusa są komary Aedes, które przenoszą także wirusy
chikungunya, dengi oraz żółtej febry. Wirus Zika przenoszony jest przede
wszystkim przez Aedes aegipti oraz Aedes albopictus. Pierwszy gatunek
występuje w klimacie tropikalnym i subtropikalnym, nie będąc w stanie przetrwać
niższych temperatur, drugi wykazuje zdolność hibernacji w niskich
temperaturach. Naturalny cykl transmisji wirusa obejmuje jednak większość
gatunków z rodzaju Aedes (A. furcifer, A. taylori, A. luteocephalus oraz A.
africanus ) [1, 8].
Naukowcy z Brock University w St. Catharines pracują nad określeniem czy
powszechnie występujący rodzaj komarów Culex może przenosić wirusa Zika.
Aktualnie jest zbyt mało badań, aby z całą pewnością to potwierdzić. Komar ten
przenosi wiele arbowirusów, pokrewnych wirusowi Zika. Culex zwykle przenoszą
wirusy, których gospodarzem pośrednim są ptaki, podczas gdy w przypadku
wirusa Zika są to ludzie. Badacze z Oswaldo Cruz Foundation in Recife,
Pernambuco State twierdzą, że transmisja dzięki komarom Culex jest możliwa i
prowadzą dogłębne badania w tym kierunku [2]. Przenoszenie Zika
przez Culex nie wydaje się nieprawdopodobne. Już wcześniej zaobserwowano
adaptacyjne zmiany genetyczne wirusa, łącząc brak glikozylacji w pozycji N154
białka otoczki z przystosowaniem się do Aedes dalzieli jako wektora i idącym za
tym zwiększeniem zakaźności [8].
Komary tak, ale nie tylko….
Odnotowano przypadki zakażenia wirusem Zika drogą płciową i poprzez
preparaty krwiopochodne.
Transmisja drogą płciową jest niezwykle rzadka. Dotychczas zgłoszono trzy takie
przypadki.
I. W 2008 roku biolog Brian D. Foy, prowadzący wraz z Kevinem Kobylinskim
badania nad malarią w Senegalu, wrócił do Kolorado, zarażając wirusem swoją
żonę. U obydwojga pojawiły się podobne objawy w postaci wysypki, zmęczenia i
bólu głowy. Pobrano wówczas od chorych krew na badania w kierunku chorób
typowych dla Afryki Zachodniej: malarii, dengi i gorączki krwotocznej. Wszystkie
testy wyszły negatywnie. Ich krew zamrożono z myślą o przyszłości, ponieważ
infekcja, którą przeszli pozostała niewyjaśniona. Rok później Kobylinski wrócił do
Senegalu, gdzie inny naukowiec zasugerował mu wirus Zika jako przyczynę
zachorowania [4, 7].
II. W 2013 roku wykryto za pomocą odwrotnej transkrypcji real-time PCR wykryto
wysoki poziom wirusa Zika w nasieniu 44-letniego mieszkańca Tahiti. Nie
wiadomo jak długo wirus pozostawał w jego ciele, ale utrzymywał się w nasieniu
nawet wtedy, gdy nie był już wykrywany we krwi. Obecność wirusa stwierdzono
także w moczu pacjenta [3, 4].
III. Na początku stycznia 2016 roku osoba podróżująca z Wenezueli do Teksasu
zaraziła swojego partnera seksualnego [4].
Zakażenie wirusem Zika poprzez preparaty krwiopochodne jest niezmiernie
rzadkie, ale nie jest już abstrakcją. Na problem zwrócono uwagę podczas
wybuchu epidemii w Polinezji w 2013 roku. W marcu 2015 roku został
zainfekowany mężczyzna, który otrzymał krew zakażonego dawcy. Natomiast w
kwietniu tego samego roku, po wielokrotnych przetoczeniach krwi, zainfekowano
osobę z ranami postrzałowymi [3,11].
Jakie są objawy zakażenia?
Zakażenie zwykle przebiega łagodnie. Pierwsze objawy pojawiają się kilka dni po
zainfekowaniu i trwają od 2 do 7 dni. Wśród symptomów zakażenia wirusem Zika
wymienia się wysypkę, bóle mięśni i stawów, zapalenie spojówek, gorączkę i
ogólne zmęczenie. Aż 80% zarażonych nie wykazuje żadnych objawów [1, 5].
Skoro choroba ma łagodny przebieg to czego się boimy….?
Boimy się komplikacji choroby, powiązano bowiem wirusa Zika ze wzrostem ilości
przypadków syndromu Guillain-Barré (system immunologiczny atakuje układ
nerwowy) oraz mikrocefalią (wada rozwojowa charakteryzująca się nienaturalnie
małymi wymiarami czaszki). Trwają badania w tym kierunku [1,5]. Wiadomo
jednak, że liczba dzieci urodzonych z mikrocefalią wzrosła 20-krotnie, odkąd po
raz pierwszy w maju 2015 roku pojawił się w Brazylii wirus Zika [6].
Nasuwa się więc pytanie: Skoro wirus jest w Brazylii to czy przykładowa Pani
Kowalska może się zarazić i urodzić dziecko z mikrocefalią?
Tak, nie, być może. Odpowiedź nie jest jednoznaczna. Jest wciąż zbyt dużo
niewiadomych. Żeby doszło do zakażenia Pani Kowalskiej musiałby nastąpić
wyjątkowo niekorzystny zbieg okoliczności lub owa Pani wykazywałaby wysoce
ryzykowne zachowanie, podróżując na tereny endemiczne. Pozostaje jeszcze
niewyjaśniona kwestia komarów Culex, potwierdzenie powiązania mikrocefalii z
wirusem, transmisja przez krew czy stosunek płciowy.
Jak wykryć czy jestem zakażony?
Aktualnie nie ma żadnego komercyjnego testu na wirus Zika. W celu
potwierdzenia infekcji pobiera się krew pacjenta w pierwszym tygodniu trwania
infekcji i wysyła do specjalistycznych laboratoriów wykonujących badania
metodami biologii molekularnej.
Algorytm obejmujący sposób pobierania i badania próbek opisuje CDC w
specjalnych zaleceniach.
Krew na badania serologiczne metodą ELISA powinna zostać pobrana ≥4 dnia od
wystąpienia objawów. Należy jednak pamiętać, że poziom specyficznego IgM
może być niewykrywalny nawet po 7 dniach od zachorowania. Warto także
zwrócić uwagę na pokrewieństwo z wirusem dengi czy gorączki krwotocznej,
które może powodować wystąpienie reakcji krzyżowych. Pozytywne wyniki testu
ELISA są potwierdzane testami neutralizacji [1,9].
Szczegółowe algorytmy postępowania można znaleźć tutaj.
Jestem w wieku prokreacyjnym, planuję dziecko, jestem w ciąży, co mogę
zrobić?
CDC opracowało zalecenia dla kobiet ciężarnych. Algorytm jest dość
skomplikowany. W przypadku, gdy kobiety przebywały na terenach, gdzie istniała
możliwość zakażenia się wirusem Zika, powinny skonsultować się z lekarzem.
Jeżeli podczas podróży lub do 2 tygodni po jej zakończeniu pojawiły się u nich
objawy takie jak gorączka, wysypka, bóle stawów czy zapalenie spojówek,
powinny mieć wykonane testy z krwi. W styczniu 2016 roku dodano zalecenie, że
ciężarne asymptomatyczne wracające z niebezpiecznych terenów, powinny także
zbadać się w czasie od 2 do 12 tygodni po powrocie.
Ze względu na dużą ilość fałszywie pozytywnych wyników testów serologicznych
oraz krótki okres na pobranie krwi po zainfekowaniu, sugeruje się wykonanie USG
bez względu na uzyskany wynik testów krwi. Niektórym zaleca się amniocentezę z
powodu ograniczeń ultrasonograficznych w pierwszych dwóch trymestrach ciąży
w tym zakresie. Osobom planującym dziecko poleca się antykoncepcję do czasu
opanowania sytuacji epidemiologicznej [4].
Jakie są kierunki badań mających na celu ograniczenie rozprzestrzeniania
się wirusa?
Przede wszystkim badania kierują się ku wektorom zakażenia.
Od 2011 roku w Australii, Wietnamie, Indonezji, Brazylii i Kolumbii prowadzone
są badania nad zastosowaniem bakterii znanej jako Wolbrachia w ramach
programu Eliminate Dengue. Naukowcy przetransferowali bakterię do
komarów Aedes aegypti, co znacznie zmniejszyło zdolność owadów do
przenoszenia dengi. Test skuteczności metody przeprowadzono w 2014 roku w
Townsville w stanie Queensland. Odniesiono niebywały sukces – w ciągu kilku
miesięcy doszło do znacznego spadku zachorowalności na dengę.
W związku z bliskim pokrewieństwem wirusa dengi i Zika, upatruje się
możliwości wykorzystania Wolbrachia także na terenach endemicznych wirusa
Zika [10, 12].
Oxitec wraz z Piracicaba City Hall opracowali projekt kontroli populacji
komarów A.aegypti. W kwietniu 2015 roku uwolniono samoograniczającą się
populację komarów, których potomstwo nie przeżywa. Pod koniec 2015 roku
uzyskano zmniejszenie ilości larw komarów o 82%. W Brazylii, Panamie i na
Kajmanach przeprowadzono badania kliniczne genetycznie zmodyfikowanych
komarów. Uzyskano ponad 90% supresję dzikich A.aegypti [13].
W III fazę badań klinicznych wkracza także szczepionka przeciw wirusowi dengi.
Być może bliskie pokrewieństwo patogenów pozwoli na sprawne opracowanie
szczepionki także przeciw wirusowi Zika [14].
GDF 11 może posłużyć jako nowy czynnik predykcyjny średniej długości
życia ssaków
Źródło freeimages.com, autor shadman ahmed
Należy pamiętać, że sprawy epidemiologiczne nie mają miejsca w izolacji, tylko i
wyłącznie w jednym punkcie. W obecnych czasach infekcje z najodleglejszych
zakątków świata mogą zapukać do naszych drzwi.
mgr Agnieszka Helis, diagnosta laboratoryjny
Piśmiennictwo:
1.WHO. Zika virus: Questions and answers. WHO, 20 Jan 2016.
2.CBC News. Canadian mosquito spread of Zika untested.CBC, 29 Jan 2016.
3.Musso D. et al. Potential sexual transmission of Zika virus. Emerg Infect dis,
2015, 21,2: 359-361.
4.Oster AM. et al. Interim Guidelines for Prevention of Sexual Transmission of
Zika Virus — United States, 2016. MMWR, 2016; 65, 5: 1-2.
5.Emory University. Zika virus ‚a game-changer’ for mosquito-borne diseases.
ScienceDaily. 26 Jan 2016.
6.Bogoch II. et al.Anticipating the international spread of Zika virus from Brazil.
Lancet, 2016; 387,10016: 335-336.
7.Foy BD. et al. Probable Non–Vector-borne Transmission of Zika Virus, Colorado,
USA. Emerg Infect Dis, 2011; 17, 5: 880–882.
8.Faye O. et al. Molecular Evolution of Zika Virus during Its Emergence in the
20th Century. PLoS Negl Trop Dis, 2014; 8, 1: e2636.
9.CDC. Revised diagnostic testing for Zika, chikungunya, and dengue viruses in
US Public Health Laboratories. CDC, Division of Vector-Borne Diseases, 7 Feb
2016.
10.Lambrechts L. et al. Assessing the epidemiological effect of wolbachia for
dengue control. Lancet, 2015; 15,7: 862-866.
11.Schnirring L. Brazil confirms blood-transfusion Zika; PAHO calls for global
support. CIDRAP News, 4 Feb 2016.
12.Program Eliminate Dengue
13.Creese C. Expansion of Oxitec’s Vector Control Solution in Brazil Attacking
Source of Zika Virus and Dengue Fever after Positive Program Results. Oxitec, 19
Jan 2016.
14.Butantan Institute. Phase III Trial to Evaluate Efficacy and Safety of a
Tetravalent Dengue Vaccine, 14 Jan 2016.
„Epigenetyczny wpływ” depresji na
noworodki
Naukowcy z University of Utah próbują powiązać instynkt macierzyński
oraz depresję poporodową z mechanizmami epigenetycznymi oraz
funkcjonowaniem układu neuroendokrynnego.
Badanie przeprowadzono na próbkach pochodzących od 128 noworodków.
Materiał genetyczny wyizolowano z komórek nabłonka policzka, natomiast poziom
kortyzolu oznaczono ze śliny. Noworodki uczestniczyły w trzech dwuminutowych
sesjach zabawy ze swoimi matkami. Pierwszy i trzeci epizod był normalną zabawą,
natomiast drugi polegał na braku zaangażowania matek w zabawę. Przed i po
epizodach pobierano próbki od niemowląt wg wcześniej określonego schematu.
Uzyskane rezultaty wskazały na związek depresji oraz wrażliwości matczynej
lub jej braku z poziomem kortyzolu i metylacją DNA.
Okazuje się, że zwiększona metylacja DNA w NR3C1 (ang. glucoroticoid receptor
gene) i 11β-HSD2 (ang.11β-hydroxysteroid dehydrogenase type 2) oraz wyższe
stężenia kortyzolu występują u dzieci niewrażliwych matek, wykazujących cechy
depresji.
Dotychczasowe modele zwierzęce sugerują, że takie zmiany mogą pojawiać się tuż
po urodzeniu dzięki mechanizmom epigenetycznym lub zmianom w ekspresji
genów, które nie zmieniają samych genów, ale mogą być przekazywane kolejnym
pokoleniom. Wiedza ta pozwoliła naukowcom określić czy i w jaki sposób jakość
środowiska w jakim znajduje się noworodek po urodzeniu, a zwłaszcza opieka
matczyna, wiąże się z metylacją DNA genów zaangażowanych w funkcjonowanie
osi podwzgórze-przysadka-nadnercze oraz wpływu na działanie systemu
neuroendokrynnego noworodków.
Badania sugerują, że depresja jest powiązana ze zwiększoną metylacją DNA, a
tym samym ze zmniejszoną aktywnością kluczowych genów związanych ze
stresem: NR3C1 oraz 11β-HSD2. Większa metylacja 11β-HSD2 naraża płód na
większą ekspozycję na wpływ matczynego kortyzolu. Tymczasem intensyfikacja
metylacji NR3C1 powoduje zmniejszenie liczby receptorów glikokortykoidowych,
z którymi wiąże się kortyzol.
Po raz pierwszy udowodniono, że depresja oraz pewne formy opieki nad
dzieckiem mogą wywołać niespodziewany efekt na poziomie epigenetycznym.
Wiele matek zmaga się z depresją, ale jest w stanie w troskliwy sposób obchodzić
się ze swoimi dziećmi. Być może matki te są w stanie „włączyć” pewne geny, które
pozwalają dzieciom rozwijać zdolności adaptacyjne do zaistniałych warunków
otoczenia.
GDF 11 może posłużyć jako nowy czynnik predykcyjny średniej długości
życia ssaków
Źródło freeimages.com, autor shadman ahmed
Zespół aktualnie poszerza zakres badania, aby lepiej zrozumieć podłoże zjawiska.
Może to doprowadzić do pozyskania narzędzi wpływających na ciężarne z grup
ryzyka depresji poporodowej.
mgr Agnieszka Helis, diagnosta laboratoryjny
Piśmiennictwo:
Conradt E. et al. The Contributions of Maternal Sensitivity and Maternal
Depressive Symptoms to Epigenetic Processes and Neuroendocrine Functioning.
Child Development, 2016; 87: 73–85.
Genetyczna
różnorodność
śmiertelnie niebezpiecznej bakterii
Naukowcy z University of Maryland School of Medicine po raz pierwszy
określili budowę genetyczną enteropatogennych szczepów Escherichia coli
(EPEC).
Przeprowadzono multidyscyplinarne badania 70 szczepów E.coli pochodzących od
zakażonych dzieci m.in. z Gambii. Mali, Mozambiku, Indii, Pakistanu i
Bangladeszu. Nie wszystkie szczepy były związane z dużą śmiertelnością chorych,
niektóre pochodziły od osób nie wykazujących objawów zakażenia. Pozwoliło to na
uzyskanie dużej różnorodności badanych szczepów.
Przeanalizowano różnice genetyczne między szczepami, próbując połączyć je z
ciężkim przebiegiem zakażenia. Doprowadziło to do podziału szczepów na różne
kategorie. Na dzień dzisiejszy naukowcy nie są w stanie określić jakie cechy
genetyczne wiążą się z określonymi symptomami lub przebiegiem choroby,
niemniej jednak podejrzewają, że duża śmiertelność z powodu E.coli wynika
raczej z interakcji wielu genów niż działania jednego lub dwóch genów.
Dzięki badaniom zidentyfikowano izolaty o zwiększonej letalności, co pozwoli
skupić działania dotyczące identyfikacji, leczenia i kontroli na najbardziej
niebezpiecznych szczepach.
Analiza DNA bakterii może prowadzić do dogłębnego zrozumienia sposobu w jaki
bakterie powodują zmiany w organizmie i zmniejszyć śmiertelność poprzez wzrost
efektywności leczenia.
Każdego roku z powodu zakażeń EPEC umiera ponad 760 000 dzieci poniżej 5
roku życia. Na świecie notuje się prawie 1,7 miliarda biegunek bakteryjnych.
GDF 11 może posłużyć jako nowy czynnik predykcyjny średniej długości
życia ssaków
Źródło freeimages.com, autor shadman ahmed
Naukowcy określają badanie “epidemiologią genetyczną” – nowym sposobem
wpływu na zdrowie publiczne, który łączy nowoczesne technologie z rozległą
wiedzą na temat patogennych bakterii. Chcą oni wykorzystać genomikę jako
praktyczne narzędzie dla klinicystów walczących z chorobami zakaźnymi,
odpowiadając w ten sposób na trudne pytania dotyczące zdrowia publicznego.
mgr Agnieszka Helis, diagnosta laboratoryjny
Piśmiennictwo:
Hazen TH., Donnenberg MS., Panchalingam S. et al. Genomic diversity of EPEC
associated with clinical presentations of differing severity. Nature Microbiology,
18 Jan 2016.
Szybka detekcja zakażenia ran
Opracowano nowy, szybki test służący do wykrywania bakterii w ranach,
który może obniżyć koszty opieki zdrowotnej, zmniejszyć lekooporność
oraz poprawić stan zdrowia pacjentów.
Naukowcy z Chemical Engineering at Northeastern University College of
Engineering we współpracy z J. Craig Venter Institute opracowali nową metodę
wykrywania infekcji ran. Metoda wykorzystuje właściwości elektryczne związków
chemicznych (elektrochemia) do detekcji molekuł wytwarzanych przez
Pseudomonas, który często jest przyczyną przewlekłych zakażeń ran.
Skonstruowany sensor elektrochemiczny jest niedrogim, jednorazowym testem,
wykrywającym piocyjaninę – barwnik wytwarzany przez Pseudomonas. W
badaniach czułość sensora wyniosła 71%, natomiast swoistość 57%.
Wykrycie patogenów podczas wizyty u lekarza może znacznie przyspieszyć
proces leczenia.
Uzyskanie wyników testu zajmuje mniej niż jedną minutę, podczas gdy wykonanie
standardowego posiewu bakteryjnego daje pierwsze rezultaty dopiero następnego
dnia. Również inne nowoczesne metody hodowli i identyfikacji bakterii wymagają
dłuższego czasu. Do wykonania testu potrzeba zaledwie 7,5 µl badanej próbki, bez
specjalnego przygotowania jej do badania.
GDF 11 może posłużyć jako nowy czynnik predykcyjny średniej długości
życia ssaków
Źródło freeimages.com, autor shadman ahmed
Sensory mogłyby stać się wspaniałym narzędziem diagnostycznym i znaleźć
zastosowanie jako testy przyłóżkowe chorych z zakażeniami ran na oddziałach
chorób przewlekłych czy geriatrii, kierując terapię we właściwym kierunku, a
pośrednio zmniejszając koszty leczenia.
mgr Agnieszka Helis, diagnosta laboratoryjny
Piśmiennictwo:
Sismaed HJ., Banerjee A., McNishS. et al. Electrochemical detection of
Pseudomonas in wound exudate samples from patients with chronic wounds.
Wound Repair Regen, 27 Jan 2016.