Drugi próg

Transkrypt

Drugi próg
BEZPIECZEŃSTWO / PRAWO
Tragedia nad jeziorem
5
Miesiąc temu pisaliśmy, że na kąpielisku w Górznie sezon przebiega
bez jakichkolwiek złych zdarzeń. Niestety, niedawno doszła do nas
wiadomość, że zdarzyła się tam tragedia. Oczywiście wpływu na to
nie mieli ani ratownicy, ani dzierżawca terenu. Za ten wypadek winę
ponosi wyłącznie mężczyzna, który postanowił wskoczyć do wody.
A zrobił to na kąpielisku około
godziny 20.30, kiedy ratownicy nie
pełnią już dyżurów. Podobno wszedł
na drabinkę przy pomoście i skoczył
na główkę. W tym miejscu głębokość
kąpieliska od lustra wody do dna
wynosi tylko około metr. Nietrudno
się domyśleć, co mogło się stać. Nie
chcemy opisywać medycznych skutków takiego skoku. Ale jedno jest
pewne - mężczyzna złamał kręgosłup
i stracił czucie w nogach. Natychmiast przyjechało pogotowie i natychmiast w szpitalu przeprowadzono
mu operację. Czy jednak będzie on
chodził, nie wiadomo.
Nieszczęśliwym skoczkiem był
37-letni turysta spod Rawicza. Nad
wodą wypoczywał z żoną i dziećmi.
Dlaczego podjął tak ryzykowną decyzję, trudno zrozumieć. Tym bardziej,
że o niebezpiecznych skokach do
wody mówi się „na okrągło”, a w
Górznie codziennie po dyżurze ratownicy wywieszają na pomoście
tablicę z napisem „Płytka wyobraźnia
to kalectwo”. Mężczyzna z Rawicza
musiał ją widzieć, tak jak i informację o zakazie skoków do wody. Niestety, nie zastosował się ani do jednego, ani do drugiego. Przypłacił to
cierpieniem i być może kalectwem. A
my piszemy o tym ku przestrodze.
Słyszałem, że coś zmieniło się w
ubezpieczeniach. Czy moglibyście
napisać o tym parę zdań - prosi
czytelnik. Oczywiście, że możemy.
Tym bardziej, że nowe przepisy
weszły w życie 10 sierpnia, a więc
już obowiązują. Te zmiany są efektem nowelizacji kodeksu cywilnego
w zakresie umów ubezpieczeniowych
i są korzystniejsze dla klientów.
Jedno jednak warto na początku
zaznaczyć. Zmiany obowiązują tylko
wobec umów podpisanych po 10
sierpnia br. Stare umowy realizowane
będą według poprzednich zasad,
chyba że zdecydujemy się na zrezygnowanie z dotychczasowej i wykupienie nowej polisy. A teraz o tych
najważniejszych zmianach. Jedną z
nowości jest to, że nie tylko na ubezpieczonym będzie spoczywała odpowiedzialność za kontynuowanie
umowy. Niezapłacenie przez klienta
raty składki nie będzie się równało z
automatyczną likwidacją ochrony.
Zapominalskim forma ubezpieczeniowa będzie musiała o zapłaceniu
składki przypomnieć. Na uregulowanie zaległości pozostanie klientowi 7
dni. Druga nowość dotyczy rozwiązania umowy przed terminem. Jeśli tak
się zdarzy, ubezpieczony otrzyma
zwrot części składki za okres, który
pozostał do końca umowy. Towarzystwo ubezpieczeniowe nie będzie
także mogło odmówić klientowi
wypłaty odszkodowania z polisy OC,
jeśli sprawca wypadku jest nieustalony lub odmawia współpracy. W
każdym przypadku pieniądze muszą
trafić do ubezpieczonego w ciągu 30
dni. A jeśli klienci ubezpieczyli się w
więcej niż jednej firmie, przy wypłacie będą mogli wybrać najkorzystniejszy wariant odszkodowania.
Poznajmy swoje prawa
To zdjęcie przysłała nam czytelniczka, pani Daria. Zrobiła je na drodze między
Drobninem a Mierzejewem. Nie byłoby w tym obrazku nic niezwykłego, gdyby
nie to, że ten toczący się szosą balot kilka chwil wcześniej wypadł z ciągnika. Na
szczęście samochód, którym jechała pani Daria, był jeszcze kilkadziesiąt metrów
za ciągnikiem, bo gdyby jechał bliżej mogłoby być naprawdę źle. Taka przeszkoda mogłaby uderzyć w auto albo wskutek nagłego wymuszonego manewru być
przyczyną wypadku. To bardzo niebezpieczne zdarzenie, na które zwracamy
uwagę rolnikom. Zbiory wożone na ciągnikach, przyczepach, a nawet na wozach
konnych muszą być dobrze ułożone i przywiązane. Nie mogą przecież stanowić
zagrożenia dla innych użytkowników dróg. To dotyczy także przewożonych buraków cukrowych czy ziemniaków. Zdarzało się już, że rozrzucone na jezdni buraki
były przyczyną groźnych poślizgów. A zatem, więcej wyobraźni i więcej odpowiedzialności na drodze. A pani Darii dziękujemy za zdjęcie i za zwrócenie
uwagi na problem. Kiedy chodzi o życie i zdrowie, ostrzeżeń nigdy za wiele.
Drugi próg
Przed rokiem pisaliśmy o tym, że
obok szkoły w Pawłowicach powstał zwalniający próg na jezdni. O
to ograniczenie dla jadących szosą
pojazdów walczyli urzędnicy i nauczyciele. Okazuje się, że na drodze
powiatowej nie zawsze można stawiać zwalniające garby. Ale udało
się. Dla bezpieczeństwa dzieci, które
tuż po wyjściu ze szkoły przechodzić
muszą na drugą stronę ulicy, założono w końcu próg. Jest on nieco inny
niż te typowe, bo rozdzielony wolnym miejscem na koła pojazdów. Ale
dzięki niemu efekt jest taki sam kierowcy samochodów zwalniają
przed nim. A o to przecież chodziło,
bo w sytuacji, gdyby mimo wszystko,
dzieci wbiegły na jezdnię, kierowca
zdąży zatrzymać pojazd.
Teraz mamy dobrą wiadomość
zarówno dla uczniów, jak i ich rodziców. Obok szkoły w Pawłowicach
będzie jeszcze bezpieczniej. Starostwo na prośbę Urzędu Gminy zgodziło się zbudować drugi próg na tej
części drogi. Znajdzie się on o kilkaset metrów dalej w kierunku wsi. W
ten sposób żaden pojazd nie będzie
mógł się tam rozpędzić, bo natrafi na
dwa progi, a potem rondo. Na zdjęciu
ostatnie prace przy stawianiu progu.
Radzi Karol Muszyński
Na prośbę czytelników przedstawiamy cykl porad o zachowaniach w sytuacjach nadzwyczajnych. Pragniemy powiedzieć, jak radzić sobie w czasie wypadków, jak pomagać
poszkodowanym i jak ratować życie i zdrowie. O wypowiedzi
poprosiliśmy ratownika medycznego Karola Muszyńskiego.
Pan Karol mieszka w Krzemieniewie, jest absolwentem Medycznego Studium Zawodowego, a teraz kończy Collegium Medicum UMK
w Bydgoszczy. Dziesiątki razy brał udział w akcjach ratowania ludzi.
Gdy ktoś się zadławi
- Bardzo rzadko do dróg oddechowych dostaje się ciało obce. Ale jednak
takie przypadki odnotowujemy, a w naszej gminie z tego powodu niedawno
doszło do śmierci. Bezpośrednią przyczyną niebezpiecznego dla życia zadławienia jest niedrożność dróg oddechowych. W zdecydowanej większości
przypadków u dorosłych przyczyną tego jest niedokładne przeżuwanie
kęsów pokarmów, zwłaszcza ryb, mięsa i drobiu, a u dzieci jedzenie słodyczy lub łykanie monet czy elementów zabawek.
W sytuacji, gdy już do takiego zdarzenia dojdzie, trzeba rozpoznać, czy
niedrożność dróg oddechowych jest łagodna czy ciężka. Jeśli bowiem osoba,
która się dławi, może mówić lub choćby kiwać głową, należy zachęcić ją do
kaszlu. Gdy poszkodowany ma objawy całkowitej niedrożności, ale jest przytomny, należy zastosować pięć uderzeń w okolicę międzyłopatkową. Stajemy
wówczas z boku, nieco za poszkodowanym, kładziemy jedną dłoń na jego
klatce piersiowej, pochylamy go do przodu i wykonujemy pięć energicznych
uderzeń nadgarstkiem drugiej ręki w okolice między łopatkami. Po każdym
uderzeniu sprawdzamy, czy ciało obce wydostało się i przerywamy zabieg, gdy
tak rzeczywiście będzie. Jeśli mimo tych uderzeń nie uda się usunąć ciała obcego należy jeszcze pięć razy naciskać nadbrzusze. Trzeba stanąć za poszkodowanym i objąć go ramionami na wysokości nadbrzusza. Pochylić go do przodu, a
samemu zacisnąć pięść i umieścić pod pępkiem. Potem wolną ręką złapać za
zaciśniętą pięść i silnie pociągnąć do wewnątrz, ku górze. To powinno pomóc.
Jeśli jednak poszkodowany straci przytomność, trzeba bezpiecznie ułożyć go na
ziemi i natychmiast wezwać fachową pomoc. Gdy wśród obecnych są osoby,
które potrafią reanimować pacjentów, powinny to robić przyjazdu pogotowia
ratunkowego.
Dane kliniczne udowadniają, że opisana wyżej pomoc dla osób, które się
zadławią, jest w 90 procentach skuteczna. Tylko nieliczni tracą przy tym życie.
Niestety, takie nieszczęście przytrafiło się także mieszkańcowi naszej gminy.

Podobne dokumenty