Rozdział Dwudziesty Trzeci ,Regresja Lili” by Rick

Transkrypt

Rozdział Dwudziesty Trzeci ,Regresja Lili” by Rick
Rozdział Dwudziesty Trzeci ,Regresja Lili” by Rick
Dzisiaj rano patrząc w Lustro spoglądając w nie widziałam siebie jako piękna dostojną damę
u mojego boku stała Lili wyglądałyśmy niczym Matka z córką, zapomniałyśmy wszelkie spory
i zaczęłyśmy cały dzień od rutyny porannej czyli mycia zębów, zjedzenia śniadania - mama
zaczęła powoli akceptować Lili jedyny fakt który denerwuje Lilę to że nie może jej nikt
zobaczyć prócz mnie lecz dla mnie jest to tysiąc razy lepiej ponieważ wydaje mi się iż Lilana
jest jak mały urwis którego nie sposób opanować.
- Czy mogłabyś skończyć! Obiecałaś że się pobawimy. - krzyknęła Lili.
- Oczywiście, więc w co chcesz się bawić. - zapytałam z zaciekawieniem.
- Umm, w chowanego, będziesz liczyć ja się schowam. - mówiła Lila.
- No dobrze więc zaczynam liczyć dziesięć,dziewięć... - mówiłam ze Spokojem.
Lili momentalnie zniknęła za rogiem futryny drzwi.
Zaczęłam jej szukać po całym domu zaglądając pod kanapę, łazienki, sypialni, salonu, kuchni
i jadalni nigdzie nie mogłam jej znaleźć. Szukałam tak całą godzinę i nigdzie jej nie mogłam
znaleźć, zaczęłam się już denerwować, postanowiłam ją zawołać lecz mój głos odbił się bez
żadnego odzewu po całym domu, zaczęłam się niepokoić i nerwowo chodzić po domu.
- Lili, wyjdź proszę - zaczęłam mówić łamiącym się w pół głosem.
Usłyszałam głośny płacz dziecka dochodzący z piwnicy do której zapomniałam zejść,
uchyliłam delikatnie drzwi, zapaliłam światło i powoli schodziłam po drewnianych starych
skrzypiących schodach gdzie na samym dole zobaczyłam płaczącą Lili która, momentalnie
uczepiła się mojej nogi, spoglądając na jej zapłakaną twarzyczkę mogłam zobaczyć że jest
wystraszona, przytuliłam ją ze wszystkich sił po czym otarła jej łzawiące oczy.
- Co się stało, już nie płacz - mówiłam do niej spokojnym głosem.
Złapałam ją za rękę i powoli prowadziłam na górę po schodach do mojego pokoju.
Usiadłyśmy razem na kanapie i zaczęłyśmy konwersację:
- Powiesz mi co się stało.
- Ja się boje.. - dukała przez łzy Lili.
- A czego się boisz?
- Cie Ciemności. - odparła Lili.
- Oj, nie przesadzaj nie było tam tak ciemno, trzeba było zapalić światło - zachichotałam
- Nie sięgam oraz nie umiem - odparła Lili.
- Pleciesz bzdury. - odparłam
- Ty nigdy nie chcesz mnie zrozumieć! - wyrwała Lili.
Lili jak oburzona wstawał tupnęła nogą w podłogę skrzyżowała ramiona i opuściła mój pokój
w tej chwili pojawiła się moja mama która, słyszała zaistniała sytuację.
- Mówiłam Ula abyś zostawiła ją w spokoju nie robi ci krzywdy to niech się dąsa - mówiła
sceptycznie mama
- Ale ona jest moją przyjaciółką nie mogę jej tak zostawić ostatnio coś dziwnego z nią się
dzieje, nie wiem co robić - mówiłam ze spuszczoną głową
- Dziwnego czyli dokładniej co? - mówiła Mama patrząc w oczy swojej córki (czyli mnie)
- Zaczęła się zachowywać jak rozpuszczony bachor. - wykrzyczałam
- Wiesz może to najlepsza chwila aby zostawić ją samą - mówiła Mama.
Nie mogłam uwierzyć własnym uszom, moja mama ciągle chce się pozbyć Lili, zrozumiałam
że mimo, że się zachowuje jak rozpuszczone dziecko to nie będę jej porzucać jest moją
przyjaciółką.
Wyszłam bez słowa z pokoju i rozpoczęłam poszukiwania Lili znowu przeszukałam prawie
cały dom łącznie z piwnicą znajdując Lili skulą na kanapie w salonie która ssała kciuka.
Powoli i spokojnie podeszłam do Lili usiadłam obok niej i objęłam ją czule w ramiona
mówiąc:
- Wybaczysz mi że byłam dla ciebie taka niemiła, pamiętaj zawsze byłyśmy razem sama to
powiedziałaś czy jesteś w stanie mi wybaczyć - moje słowa były pełne nadziei, patrząc w oczy
Lili nie wytrzymałam...