Pokolenia niżu zaludniają klasy - Wydarzenia
Transkrypt
Pokolenia niżu zaludniają klasy - Wydarzenia
www.powiat-olsztynski.pl Rej. PR 285 Cenne starocie i „Jesienne ogrody” Szczegółowo chodzi im o stare, zabytkowe narzędzia rolnicze, na które zapanowała szalona moda wśród zagranicznych kolekcjonerów… PW, nadszedł czas na pewne symboliczne zwieńczenie dobrej passy. 26 sierpnia w szpitalu odbyła się uroczystość wręczenia aż czterech certyfikatów jakości. str 3 Kulturalni barbarzyńcy nie zostać Miłośnikiem Prusów i Przyjacielem Bałtów. 29 sierpnia z inicjatywy Towarzystwa Pruthenia olsztyneckim skansenem zawładnęli Prusowie. str 4 Łącznie 622 uczniów podjęło od 1 września naukę w szkołach ponadgimnazjalnych prowadzonych przez powiat. Zważywszy na silną konkurencję ze strony szkół olsztyńskich i wskaźniki demograficzne, wynik jest przyzwoity. Wojewódzka inauguracja roku szkolnego odbyła się w nowej podstawówce w Sząbruku (gm. Gietrzwałd). Radosław Paździorko [email protected] Zarząd Powiatu w Olsztynie przeprowadził nabór do szkół w dwóch turach. 6 lipca zatwierdził wyniki rekrutacji do szkół ponadgimnazjalnych, a 31 sierpnia – do szkół dla dorosłych. Wyniki są bardzo podobne do tych z ubiegłego roku, kiedy naukę w sześciu szkołach ponadgimnazjalnych, dla których organem prowadzącym jest powiat, podjęło 634 uczniów. Wychodzimy sytuacji naprzeciw Powtórzenie wyniku z ubiegłego roku należy rozpatrywać w kategoriach sukcesu, ponieważ warunki, w jakich odbywa się rekrutacja do szkół powiatowych, do łatwych się nie zaliczają. - Dlatego od dobrych kilku lat rekrutacja jest przedmiotem naszych szczegółowych analiz – mówi starosta olsztyński Mirosław Pampuch. – Dzieje się tak m.in. dlatego, że musimy się liczyć z silną Fot. Archiwum Pokolenia niżu zaludniają klasy Jakość razy cztery Jaćwięgowie uczyli gości sztuki wojennej, garncarze lepienia naczyń z gliny, a tolkowie języka pruskiego. Po tym wszystkim doprawdy trudno było Pismo bezpłatne Nabór do szkół ponadgimnazjalnych i inauguracja roku szkolnego str 2 Znowu głośno o Szpitalu Powiatowym w Biskupcu. Po sukcesach w pozyskiwaniu pieniędzy na inwestycje, o których pisaliśmy w poprzednich numerach Miesięcznik Powiatu Olsztyńskiego Starosta olsztyński Mirosław Pampuch wręczył dyrektorowi nowej szkoły w Sząbruku Zbigniewowi Kukuciowi pamiątkową kronikę symbolicznie rozpoczynając historię placówki konkurencją ze strony Olsztyna. Ponadto do szkół ponadgimnazjalnych wchodzą pokolenia niżu demograficznego. Władze powiatu nie poprzestają na analizach, lecz wychodzą z konkretnymi inicjatywami, które są odpowiedzią na zapotrzebowanie lokalnego rynku pracy. I tak w tym roku Zarząd Powiatu w Olsztynie uruchomił dwuletnie uzupełniające liceum ogólnokształcące dla dorosłych przy Zespole Szkół w Biskupcu (oddział dla 12 osób), szkołę zawodową dla dorosłych przy Zespole Szkół Zawodowych w Dobrym Mieście (kierunek: opiekun medyczny; oddział dla 13 osób). W ZSZ w Dobrym Mieście uruchomiono ponadto nowy kierunek: technik-ekonomista. - To poważne wzmocnienie naszej oferty edukacyjnej – ocenia Barbara Guga, dyrektor wydziału edukacji olsztyńskiego starostwa. Wojewódzka inauguracja w powiecie Wojewódzka inauguracja roku szkolnego odbyła się w nowo otwartym Zespole Szkolno-Przedszkolnym w Sząbruku (gm. Gietrzwałd). Przybyły osobistości, m.in. starosta olsztyński Mirosław Pampuch, wiceminister edukacji Zbigniew Włodkowski, wojewoda Marian Podziewski oraz wicemarszałek województwa Jolanta Szulc. Do nowej szkoły, która powstała wysiłkiem samorządu gminnego, poszło 130 uczniów. Mają do dyspozycji sześć klas (docelowo będzie ich 10), świetlicę, stołówkę z zapleczem kuchennym oraz, a właściwie przede wszystkim, kompleks boisk „Orlika”. Podczas uroczystości wiceminister Włodkowski poinformował m.in. o wprowadzeniu nowej podstawy programowej dla klas pierwszych oraz podwyżkach dla nauczycieli. A starosta Mirosław Pampuch uroczyście wręczył dyrektorowi szkoły Zbigniewowi Kukuciowi (zarazem powiatowy radny) pamiątkową kronikę w ten symboliczny sposób rozpoczynając historię placówki. Fot. Archiwum Skansen w Olsztynku rusza z akcją „Ratujmy wiejskie starocie”. Pomysłodawcy chcą, by w regionie zostało jak najwięcej cennych świadectw przeszłości. nr 9 (28) wrzesień 2009 W czasach, gdy placówki edukacyjne w małych miejscowościach częściej się zamyka niż otwiera, w gminach powiatu przybywa szkół: po niedawnym otwarciu Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Sząbruku, 11 września oddano do użytku nowy budynek gimnazjum w Kolnie Chodź Pan na stronę Pan Pikuś a promocja Warmii Reklama, której bohaterem jest pan Pikuś, robi furorę. Pan Pikuś ma w sobie element psychologicznego oporu wynikającego z niedowartościowania, jest animowanym pluszakiem, jego głos kojarzy się z postacią z dobranocki. Ogólnie: budzi pozytywne odczucia. Inna reklama, która zapada w pamięć i zaczyna żyć własnym życiem, to przewrotne przekomarzanie się w wymowie: sru czy through. Wyobraźmy sobie speców od reklamy, którzy w ramach kontraktu za grube miliony siedzą w sterylnym gabinecie uprawiając brain storming… I nagle eureka! Pan Pikuś. Albo: sru, through! Dziś reklama rządzi się prostym prawem „simple & stupid”. Można się burzyć, ale przytoczone przykłady dają nam potwierdzenie, że w świecie komercji, popkultury i lenistwa intelektualnego skomplikowane przekazy nie mają racji bytu. Nie przykuwają uwagi, nie przy- noszą więc zysku. Dlaczego o tym piszę? Bo pomstowania na naszego popartowego Kopernika kłócą się z tą zasadą. Żeby była jasność – do elementów produktu, jakim jest miasto czy region, należy podchodzić ostrożnie. Nie można z niego robić prostackiej „podśmiechujki”. Trzeba trzymać się norm dobrego smaku. Ale warto też myśleć o sposobach, jak z pokrytą patyną treścią trafić do masowego odbiorcy. Przykład? Japończycy wybrali kilkadziesiąt klasycznych dzieł sztuki i… tchnęli w nie wirtualne życie. Mała Japonka podchodzi do obrazu Mony Lisy i pyta: jak się masz? Mona Lisa odpowiada: dobrze, a ty? Dziewczynce płoną oczy. Założę się, że tego błysku nie dostrzeglibyśmy u niej w Luwrze po zetknięciu z oryginałem. W tej sytuacji pan Pikuś i Mona Lisa zaczynają mieć coś wspólnego, a my myślimy dalej o promocji Warmii... Maciej Rytczak Mazury? Cud, ale… Trwa euforia z powodu awansu mazurskich jezior do finału plebiscytu „ Ne w 7 Wo n d e r s” . Euforia uzasadniona, bo to coś, jakby polski klub awansował do piłkarskiej Ligi Mistrzów. Cieszmy się więc, aczkolwiek niech ta radość nie przesłania nam trzeźwego spojrzenia na sytuację. Na zwycięstwo ostateczne, czyli wejście do „złotej siódemki”, szanse są niewielkie. 27 konkurentów, wśród których m.in. puszcza amazońska czy Galapagos. Polskie kluby nie wygrywają z Barceloną czy Manchesterem, nie ma cudów. Chociaż, dopóki piłka w grze… Myślę jednak o czymś innym. Teraz, gdy o „mazurskim cudzie natury” głośno, jak dawno nie było, jest idealny moment na akcję świadomościową skierowaną do tych, którzy z jezior korzystają (szczególnie do braci żeglarskiej). Kochani: nie zała- twiajcie „tych rzeczy” do jeziora, nie spuszczajcie w toń syfu z pokładów, nie zanieczyszczajcie wody detergentami i innym paskudztwem. Jeśli nie zrozumiecie, że pewne barbarzyńskie praktyki są niedopuszczalne, przyszłe pokolenia (tak, jeziora to dobro narodowe) otrzymają po was w spadku nie cud, a ściek. Inną kwestią jest paląca potrzeba dokończenia procesu skanalizowania wsi nad jeziorami. Niestety, wciąż w wielu miejscach szambo leci prosto do wody. Jeszcze inną sprawa jest rybostan mazurskich jezior – kiedyś ich znak rozpoznawczy, dziś nostalgiczne wspomnienie. Tu również trzeba rozwiązań systemowych, np. całkowitego zakazu odłowów rybackich przez okres pięciu lat, a dla wędkarzy wprowadzenia obligatoryjnego zakazu zabierania złowionych ryb. Radosław Paździorko Interesująca akcja Muzeum Budownictwa Ludowego Cenne starocie i „Jesienne ogrody” Skansen w Olsztynku rusza z akcją „Ratujmy wiejskie starocie”. Pomysłodawcy chcą, by w regionie zostało jak najwięcej cennych świadectw przeszłości. Szczegółowo chodzi im o stare, zabytkowe narzędzia rolnicze, na które zapanowała szalona moda wśród zagranicznych kolekcjonerów… Fot. www.sxc.hu nr 9 (28) 2009 Radosław Paździorko [email protected] Od kilku lat w kraju i za granicą obserwuje się duży popyt na stare urządzenia rolnicze. Warmia i Mazury są jednym z ostatnich miejsc w kraju, gdzie takie sprzęty jeszcze „się trafiają”. Wsie penetrują wyspecjalizowane firmy, które wykupują takie zabytki, niekiedy za bezcen, od często nieświadomych ich wartości rolników. Odrestaurowane przedmioty sprzedaje się potem z dużym zyskiem bogatym kolekcjonerom. W ten sposób region jest drenowany z wartościowych świadectw przeszłości. Skansen chce zahamować ten proceder tworząc rynek wewnętrzny. dzeń i sprzętu rolniczego. Preferowane będą sprzęty do prac rolniczych i domowych używane w dawnych gospodarstwach wiejskich (oprócz mebli) wyprodukowane do lat 60. XX wieku. Mówi dyrektor skansenu Marian Juszczyński: - Zostało niewiele czasu, aby uchronić się przed utratą starych urządzeń, sprzętów i narzędzi związanych z dawną pracą na roli i przetwarzaniem płodów rolnych. Ich praktyczny żywot zakończył się już dawno. Niedługo już nie będzie na Warmii i Mazurach świadectw tradycji rolnictwa i rzemiosł wiejskich, kultury materialnej oraz kultury pracy i użytkowania narzędzi. Z tą ponurą wizją chcemy jednak walczyć i stąd akcja „Ratujmy wiejskie starocie”. Czasu coraz mniej Akcja ruszy już podczas najbliższych Targów Chłopskich (3-4 października). Skansen Dać „drugie życie” zaprasza rolników do prezen- Skansen szukał sposobu na tacji i sprzedaży starych urzą- ratowanie ginących material- nych śladów dawnej kultury agrarnej. Uznano, że szansą jest utworzenie wewnętrznego rynku zbytu dla mieszkańców regionu. - Wtedy choć część tego dziedzictwa technicznego pozostanie u nas – uważa Marian Juszczyński. – Ponadto uruchomimy regionalny proces ochrony „wiejskich staroci” przed zniszczeniem nadając im „drugie życie” u nowych właścicieli. Najciekawsze chętnie zakupimy sami. Mogłyby to również robić firmy z regionu i przekazywać później przedmioty w depozyt do muzeów. Rolnicy mogą zgłaszać się z przedmiotami do skansenu. Po weryfikacji muzeum bezpłatnie udostępni im miejsce na stałą ekspozycję sprzętu i zaoferuje pośrednictwo w sprzedaży. A co podczas Targów Chłopskich „Jesienne ogrody”? > wystawa i kiermasz roślin ozdobnych, drzew i krzewów owocowych oraz środków ochrony roślin, nawozów i podłoży > pokazy i warsztaty uprawy oraz pielęgnacji roślin ozdobnych (techniki sadzenia, szczepienia, cięcia) > targi i prezentacja płodów rolnych, mięs i wędlin, przetworów domowych, pieczywa, ciast, pierników i miodów > rzeźba, malarstwo, serwety i hafty, wyroby z gliny, drewna, szkła i wikliny > pokazy dawnych umiejętności (garncarstwo, tkactwo, kowalstwo, powroźnictwo) Sąd rozstrzygnął spór między radnymi a mieszkańcami Niby wieś, ale jak miasto Fot. Archiwum 2 Radni postąpili prawidłowo – uznał 14 sierpnia Wojewódzki Sąd Administracyjny w Olsztynie oddalając tym samym skargę mieszkańców Gietrzwałdu, którzy oprotestowali uchwałę Rady Gminy nadającą nazwy ulicom we wsi. O nietypowym sporze pisaliśmy w poprzednim numerze PW. Radni nazwali ulice w Gietrzwałdzie posiłkując się m.in. argumentami o bezpieczeństwie. Sam numer domu może być bowiem niewystarczający, gdy idzie na przykład o szybki przyjazd karetki pogotowia. Nadanie wsi takiego miejskiego atrybutu nie spodobało się jednak niektórym mieszkańcom. Gietrzwałd to jedna z najmodniejszych wsi War- mii, gdzie uciekając od aglomeracyjnego zaduchu osiedla się wielu mieszczuchów. To głównie im nie było w smak, że pod koniec ubiegłego roku w liczącej raptem nieco ponad 500 dusz wsi pojawiły się takie ulice, jak Kościelna, Spacerowa, Źródlana i inne. Przeciwnicy nazywania ulic podnosili takie argumenty, jak m.in. brak konsultacji społecznych w sprawie oraz koszty wymiany dokumentów. Kilka miesięcy temu Choć Gietrzwałd to licząca zaledwie nieco ponad 500 mieszkańców wieś, mocą prawa ulice mają tu nazwy wnieśli skargę na decyzję samorządu do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. 14 sierpnia WSA wydał wyrok. - Zaskarżona uchwała nie została podjęta z naruszeniem prawa – ogłosiła sedzia Alicja Jaszczak-Sikora. Wyrok nie jest prawomocny, a skarżącym przysługuje odwołanie. Większość tabliczek z nazwami ulic już wisi na budynkach. RP Wydarzenia [email protected] Potwierdzeniem wysokiej jakości usług medycznych są certyfikaty ISO 9001:2008, ISO 14001:2004, PN EN 18001:2004 oraz „Szpital Przyjazny Dziecku”. Po raz pierwszy szpital uzyskał certyfikaty ISO w 2004 roku. By je utrzymać, placówka musiała się poddać recertyfikacji. - Jest to wiadomość niezwykła, bo państwo świadczycie usługi na poziomie światowym i udowadniacie to po raz kolejny! – mówił podczas uroczystości dyrektor Polskiego Komitetu Narodowego UNICEF Marek Fot. Archiwum Jakość razy cztery Edyta Olszewska Dyrektor szpitala Mirosława Bilińska i szef organu prowadzącego starosta olsztyński Mirosław Pampuch nie kryją satysfakcji z powodu sukcesów placówki Krupiński. Mamy twarde dowody Certyfikat „Szpital Przyjazny Dziecku” placówka otrzymała w 1997 roku. Teraz znów może go używać. A jest się czym chwalić: oddział ginekologicznopołożniczy z pododdziałem noworodkowym realizuje najnowocześniejsze standardy opieki przed- i poporodowej. Matki mogą przebywać na oddziale nieustannie ze swoimi pociechami, dużym powodzeniem cieszy się szkoła rodzenia. Cztery certyfikaty „za jednym zamachem” – coś takiego nie zdarza się codziennie. - Szpital spełnia wymagania norm międzynarodowych i jest to efekt ciężkiej pracy całego personelu – mówił Michał Złoczewski z dokonującej certyfikacji firmy DEKRA Certification. Firma brała pod uwagę m.in. wdrożenie systemów jakości, przestrzeganie unijnych standardów dotyczących ochrony środowiska, bezpieczeństwa i higieny pracy oraz szkoleń pracowniczych. - Pacjent to nasz klient, o którego dbamy jak najlepiej, chcemy mieć na to twarde, niezbite dowody i mamy je – mówiła podczas spotkania dyrektor szpitala Mirosława Bilińska. Sprawdził na sobie Ostatnio o szpitalach z Warmii i Mazur jest znowu głośno, niestety głównie w kontekście problemów fi- nansowych. - W tych trudnych czasach nasz szpital zdecydował się na wdrożenie systemów jakości i nadal je doskonali – komentuje starosta olsztyński Mirosław Pampuch. - To cieszy, bo utrzymujemy pozycję lidera w regionie, a wszystko to z myślą o naszych pacjentach. Na uroczystości był również były wieloletni starosta olsztyński Adam Sierzputowski. - Niedawno przez kilka dni miałem możliwość sprawdzenia jakości świadczonych tu usług i muszę przyznać, że te wszystkie gratulacje i słowa uznania mają uzasadnienie – zażartował w swoim stylu. Certyfikaty będą ważne przez trzy lata. Modernizacje ważnych dla powiatu dróg już na finiszu Fot. Archiwum „GO” Kiedy znowu będą takie wakacje? Z ostatnim dniem sierpnia zakończył się remont drogi Bartąg-Bartążek wraz z ul. Bartąską. Z kolei do końca września potrwa jeszcze modernizacja drogi Dywity-Różnowo. Prace, na które samorząd Powiatu Olsztyńskiego pozyskał pieniądze z budżetu państwa (tzw. schetynówki), trwały przez całe wakacje. Na wieści o zakończeniu robót czekało wiele osób. Szczególnie dotyczy to mieszkańców Bartąga i okolic (w tym ul. Bartąskiej w Olsztynie), gdzie prace powodowały utrudnienia w ruchu. - Rozumiem zniecierpliwienie, ale przy takiej modernizacji utrudnienia są nieuchronne – komentuje starosta olsztyński Mirosław Pampuch. – Jestem jednak przekonany, że mieszkańcy świetnie zdają sobie sprawę, że ten remont to niezbędny warunek rozwoju gospodarczego. Droga biegnie przez tereny podmiejskie z bardzo zaawansowanym osadnictwem. Jest bardzo obłożona ruchem, a ten stan będzie się nasilał. Oba odcinki dróg mierzą po około 2,5 kilometrów. Na modernizację drogi Dywity-Różnowo powiat otrzymał prawie 1,6 mln zł (cała inwestycja jest warta około 4,8 mln), zaś na przebudowę drogi Olsztyn-Bartąg-Bartążek ponad 825 tys. zł (cała inwestycja ma pochłonąć ponad 1,6 mln). W obu przypadkach na 50-procentowy wkład własny złożył się po Traktory zdobyły lato… połowie z gminami, odpowiednio Dywitami i Stawigudą. To nie koniec dobrych „drogowych wieści”. Na opublikowanej przez Urząd Marszałkowski 2 września liście rankingowej (po ocenie strategicznej) projektów 3 Kultowe auta w Łęguckim Młynie Prestiżowe certyfikaty Szpitala Powiatowego w Biskupcu Znowu głośno o Szpitalu Powiatowym w Biskupcu. Po sukcesach w pozyskiwaniu pieniędzy na inwestycje, o których pisaliśmy w poprzednich numerach PW, nadszedł czas na pewne symboliczne zwieńczenie dobrej passy. 26 sierpnia w szpitalu odbyła się uroczystość wręczenia aż czterech certyfikatów jakości. nr 9 (28) 2009 dotyczących poprawy regionalnej infrastruktury transportowej na drugim miejscu znalazł się zgłoszony przez powiat projekt przebudowy drogi Dobre MiastoKnopin. RP Ośrodek wypoczynkowy w Łęguckim Młynie był gospodarzem dwóch ciekawych imprez samochodowych: XVII Ogólnopolskiego Zlotu Aut FSO (14-16 sierpnia; orga- nizator: Stowarzyszenie FSO Auto Klub) i III Warmińskiego Zlotu VW, Garbusów & Co. (21-23 sierpnia; organizator: Warmiński Klub VW Garbusa „Beetland”. Rozrywka nr 9 (28) 2009 Dzień Prusów: symboliczna podróż do korzeni naszych ziem Warmia wczoraj i dziś Szkoły polskie Fot. Archiwum prywatne Edwarda Cyfusa Szkoły polskie na Warmii mogły powstawać dzięki wydanej 31 października 1928 roku przez rząd pruski ordynacji dotyczącej uregulowania szkolnictwa dla mniejszości. Jednakże już od końca 1927 r. języka polskiego i religii nauczano w Gietrzwałdzie, Nowej Kaletce, Unieszewie i Wymoju (aczkolwiek tylko w godzinach popołudniowych). W pierwszych czterech szkołach: w Chaberkowie, Gietrzwałdzie, Nowej Kaletce i Unieszewie nauczanie ruszyło 10 kwietnia 1929 r. Następne szkoły powstawały kolejno: w Pluskach, Worytach, Lesznie, Skajbotach, Jarotach, Stanclewie, Wymoju, Purdzie, Giławach, Brąswałdzie oraz Olsztynie. Zajęcia z reguły prowadzili nauczyciele sprowadzeni z kraju. Ich rola nie sprowadzała się wyłącznie do edukowania. Miała wymiar patriotyczny i nie jest przesadą twierdzenie, że szkoły polskie były placówkami na froncie trwania w „wierze i mowie Ojców”. Nie uchodziło to uwadze hitlerowskich władz – pierwszą szkołę (w Gietrzwałdzie) zamknięto już w 1933 r., kolejne w latach 1936-1938. Nauczyciele prowadzili również działalność religijną w miejscowościach, w których nie było kościołów. Organizowali świetlice, przedstawienia amatorskich zespołów teatralnych, wieczory czytelnicze, drużyny harcerskie, itp. W tym roku obchodzimy jubileusz 80-lecia polskich szkół na Warmii. Uroczyste obchody, w które mocno zaangażował się Powiat Olsztyński, zainaugurowano 25 kwietnia w Purdzie. Było spotkanie w budynku byłej szkoły polskiej, prezentacja pamiątek po szkołach polskich w Purdzie i Giławach oraz referat popularnonaukowy. Swoją cegiełkę dołożyli dzieci i młodzież przygotowując okolicznościowe występy. W czasie uroczystości przypomniano, że 15 szkół działało w siedmiu gminach. Te ośrodki polskości funkcjonowały głównie w południowej, tradycyjnie polskiej części Warmii, czyli na terenie dzisiejszego powiatu olsztyńskiego i w Olsztynie. RP Na podstawie: Jan Chłosta, „Słownik Warmii”, Olsztyn 2002 Wydawca: Starostwo Powiatowe w Olsztynie Redaktor naczelny: Radosław Paździorko Sekretarz redakcji: Maciej Rytczak Grafika: Marcin Sakowicz Adres redakcji: Starostwo Powiatowe w Olsztynie pl. Bema 5, 10-516 Olsztyn tel. (0-89) 521-05-42 e-mail: [email protected] nakład 300 egz. Druk: HAKUS Pismo w wersji elektronicznej dostępne na stronie www.powiat-olsztynski.pl Kulturalni barbarzyńcy Jaćwięgowie uczyli Fot. Archiwum Towarzystwa Pruthenia 4 gości sztuki wojennej, garncarze lepienia naczyń z gliny, a tolkowie języka pruskiego. Po tym wszystkim doprawdy trudno było nie zostać Miłośnikiem Prusów i Przyjacielem Bałtów. 29 sierpnia z inicjatywy Towarzystwa Pruthenia olsztyneckim skansenem zawładnęli Prusowie. Radosław Paździorko [email protected] Skąd pomysł na taką imprezę w skansenie w Olsztynku? - Moim zdaniem muzeum musi pokazywać dorobek wszystkich kultur, które współtworzą historię tego regionu i dziedzictwo Warmii i Mazur – odpowiada dyrektor skansenu Marian Juszczyński. – Z pasjonatami z „Pruthenii” współpracujemy zresztą już od dłuższego czasu. Razem rekonstruujemy osadę Prusów Amalang, za rok stanie u nas wieża-strażnica, są badania naukowe. Chcieliśmy pokazać, że świat barbarzyńskiej Europy nie jest barbarzyński kulturowo – mówią organizatorzy Dnia Prusów Obudź w sobie barbarzyńcę! Dzień Prusów miał formułę żywą i tzw. uczestniczącą. Nie zabrakło ciekawych naukowych prelekcji, ale na pierwszy plan wysunęły się zajęcia warsztatowe (wszystkie ogólnodostępne i nieodpłatne). - Zastanawiałem się nawet nad takim hasłem przewodnim „Obudź w sobie barbarzyńcę” – śmieje się dyrektor imprezy Bogdan Radzicki. – A już całkiem poważnie: chcieliśmy pokazać w praktyce, że świat barbarzyńskiej Europy nie jest barbarzyński kulturowo. Jest częścią naszego dziedzictwa, jest oryginalny, ma swój niepowtarzalny klimat. Na jakie atrakcje mogli liczyć goście? W obozie wojennym Jaćwięgów mogli nabyć umiejętności wojownika: walki wręcz, strzelectwa i posługiwania się sulicą (średniowieczna broń zaczepna, rodzaj oszczepu – red.). W osadzie rzemieślniczej mogli uczyć się średniowiecznego garncarstwa, tkactwa, kowalstwa i skórnictwa. Mieli też okazję posmakować prostych bałtyjskich potraw albo spróbować samemu coś ugotować w pruskiej kuchni. Tolkowie poszukiwani Do rangi wydarzenia dnia urosły warsztaty języka pruskiego. Język Prusów zaginął między XV a XVII wiekiem. Jeszcze w XV stulecia poszukiwani byli tłumacze języka pruskiego – tolkowie, a luteranie wydali katechizm w języku pruskim. Potem zanikł w pomroce dziejów dając się wyprzeć językom polskiemu, niemieckiemu i litewskiemu. Przetrwały jedynie niewielkie zbiory starożytnych słów, które w XX wieku stały się przyczynkiem do rekonstrukcji tego narzecza. Dzień Prusów to element projektu „Festiwal Bałtyjski” realizowanego przez Towarzystwo Pruthenia we współpracy ze skansenem w Olsztynku. Projekt jest realizowany dzięki dotacji samorządu województwa warmińsko-mazurskiego. Więcej informacji o działaniach „Pruthenii”: www.pruthenia.strefa.pl Premiera długo wyczekiwanego albumu muzycznego Kłobuk ożył! Pod koniec sierpnia ukazała się płyta „Wskrzeszenie Hobouda” z tradycyjną muzyką warmińską we współczesnych aranżacjach. Na razie to limitowana seria półtora tysiąca egzemplarzy do kupienia m.in. w olsztyneckim skansenie, który jest partnerem tego ciekawego projektu. Projekt Hoboud to pomysł olsztyńskiego małżeństwa Marii i Marcina Rumińskich, muzyków znanych m.in. z występów w folkowej grupie Shannon. Powodowani „patriotyzmem lokalnym” postanowili przypomnieć szerszej publiczności zapomniane warmińskie pieśni, które dzisiejsze babcie i dziadkowie mogą pamiętać z dzieciństwa. Tradycje piosenki przepuścili przez filtr nowoczesnych aranżacji. Ponadto skompletowali skład muzyków, którzy z niejednego pieca chleb jedli. Materiał powstał zimą, a premierę sceniczną miał w marcu podczas Olsztyńskich Spotkań Teatralnych. Przez całe lato zespół występował na flagowych imprezach Warmii (m.in. na kiermasie w Bałdach i jarmarku Ręką Dzieło w Dobrym Mieście). Oficjalną premierę albumu zaplanowano na październik. Krążek ma trafić do sklepów muzycznych w całej Polsce. Wcześniej w skansenie w Olsztynku muzycy nagrają teledysk do piosenki „Łożania sia”. Muzyków wspiera merytorycznie niezmordowany popularyzator warmińskich tradycji – Edward Cyfus. - Bo Hoboud to coś więcej niż zespół ludowy, to cały bagaż warmińskiej kultury, którą chcemy promować poprzez muzykę – tłumaczy. Cyfus jest z zespołem również w trakcie występów. Wówczas każdą piosenkę poprzedza gawędą w gwarze warmińskiej. Odnosi się też do etymologii nazwy zespołu przypominając o zwierzoduchu, złośliwym lichu Hoboudzie (Kłobuku), które – jak mówi legenda – lubiło robić dawnym Warmiakom niezbyt wyrafinowane psikusy, np. siusiać do baniek z mlekiem. RP