Pokolenia niżu zaludniają klasy - Wydarzenia

Transkrypt

Pokolenia niżu zaludniają klasy - Wydarzenia
www.powiat-olsztynski.pl
Rej. PR 285
Cenne starocie
i „Jesienne ogrody”
Szczegółowo chodzi
im o stare, zabytkowe
narzędzia rolnicze, na
które zapanowała szalona moda wśród zagranicznych kolekcjonerów…
PW, nadszedł czas na
pewne symboliczne
zwieńczenie dobrej
passy. 26 sierpnia
w szpitalu odbyła się
uroczystość wręczenia
aż czterech certyfikatów jakości.
str 3
Kulturalni barbarzyńcy
nie zostać Miłośnikiem
Prusów i Przyjacielem
Bałtów. 29 sierpnia
z inicjatywy Towarzystwa Pruthenia olsztyneckim skansenem zawładnęli Prusowie.
str 4
Łącznie 622
uczniów podjęło od
1 września naukę
w szkołach ponadgimnazjalnych prowadzonych przez
powiat. Zważywszy
na silną konkurencję ze strony
szkół olsztyńskich
i wskaźniki demograficzne, wynik
jest przyzwoity.
Wojewódzka inauguracja roku szkolnego odbyła się
w nowej podstawówce w Sząbruku
(gm. Gietrzwałd).
Radosław Paździorko
[email protected]
Zarząd Powiatu w Olsztynie przeprowadził nabór do
szkół w dwóch turach. 6 lipca zatwierdził wyniki rekrutacji do szkół ponadgimnazjalnych, a 31 sierpnia – do
szkół dla dorosłych. Wyniki
są bardzo podobne do tych
z ubiegłego roku, kiedy naukę w sześciu szkołach ponadgimnazjalnych, dla których organem prowadzącym
jest powiat, podjęło 634
uczniów.
Wychodzimy
sytuacji naprzeciw
Powtórzenie wyniku z ubiegłego roku należy rozpatrywać w kategoriach sukcesu,
ponieważ warunki, w jakich
odbywa się rekrutacja do
szkół powiatowych, do łatwych się nie zaliczają.
- Dlatego od dobrych kilku
lat rekrutacja jest przedmiotem naszych szczegółowych
analiz – mówi starosta olsztyński Mirosław Pampuch. –
Dzieje się tak m.in. dlatego,
że musimy się liczyć z silną
Fot. Archiwum
Pokolenia niżu zaludniają klasy
Jakość razy cztery
Jaćwięgowie uczyli gości sztuki wojennej,
garncarze lepienia naczyń z gliny, a tolkowie języka pruskiego.
Po tym wszystkim doprawdy trudno było
Pismo bezpłatne
Nabór do szkół ponadgimnazjalnych i inauguracja roku szkolnego
str 2
Znowu
głośno
o Szpitalu Powiatowym w Biskupcu.
Po sukcesach w pozyskiwaniu pieniędzy
na inwestycje, o których pisaliśmy w poprzednich numerach
Miesięcznik Powiatu Olsztyńskiego
Starosta olsztyński Mirosław Pampuch wręczył dyrektorowi nowej szkoły w Sząbruku Zbigniewowi Kukuciowi pamiątkową kronikę symbolicznie rozpoczynając
historię placówki
konkurencją ze strony Olsztyna. Ponadto do szkół ponadgimnazjalnych wchodzą
pokolenia niżu demograficznego.
Władze powiatu nie poprzestają na analizach, lecz
wychodzą z konkretnymi
inicjatywami, które są odpowiedzią na zapotrzebowanie
lokalnego rynku pracy. I tak
w tym roku Zarząd Powiatu
w Olsztynie uruchomił dwuletnie uzupełniające liceum
ogólnokształcące dla dorosłych przy Zespole Szkół
w Biskupcu (oddział dla
12 osób), szkołę zawodową
dla dorosłych przy Zespole
Szkół Zawodowych w Dobrym Mieście (kierunek:
opiekun medyczny; oddział
dla 13 osób). W ZSZ w Dobrym Mieście uruchomiono ponadto nowy kierunek:
technik-ekonomista.
- To poważne wzmocnienie
naszej oferty edukacyjnej –
ocenia Barbara Guga, dyrektor wydziału edukacji olsztyńskiego starostwa.
Wojewódzka
inauguracja w powiecie
Wojewódzka inauguracja
roku szkolnego odbyła się
w nowo otwartym Zespole Szkolno-Przedszkolnym
w Sząbruku (gm. Gietrzwałd). Przybyły osobistości,
m.in. starosta olsztyński Mirosław Pampuch, wiceminister edukacji Zbigniew
Włodkowski, wojewoda
Marian Podziewski oraz wicemarszałek województwa
Jolanta Szulc. Do nowej
szkoły, która powstała wysiłkiem samorządu gminnego,
poszło 130 uczniów. Mają
do dyspozycji sześć klas (docelowo będzie ich 10), świetlicę, stołówkę z zapleczem
kuchennym oraz, a właściwie
przede wszystkim, kompleks
boisk „Orlika”.
Podczas uroczystości wiceminister Włodkowski poinformował m.in. o wprowadzeniu nowej podstawy
programowej dla klas pierwszych oraz podwyżkach dla
nauczycieli. A starosta Mirosław Pampuch uroczyście
wręczył dyrektorowi szkoły
Zbigniewowi Kukuciowi
(zarazem powiatowy radny)
pamiątkową kronikę w ten
symboliczny sposób rozpoczynając historię placówki.
Fot. Archiwum
Skansen w Olsztynku
rusza z akcją „Ratujmy wiejskie starocie”.
Pomysłodawcy chcą,
by w regionie zostało
jak najwięcej cennych
świadectw przeszłości.
nr 9 (28) wrzesień 2009
W czasach, gdy placówki edukacyjne w małych miejscowościach częściej się zamyka niż otwiera, w gminach powiatu przybywa szkół: po niedawnym otwarciu Zespołu
Szkolno-Przedszkolnego w Sząbruku, 11 września oddano do użytku nowy budynek gimnazjum w Kolnie
Chodź Pan na stronę
Pan Pikuś
a promocja Warmii
Reklama, której bohaterem jest pan Pikuś, robi furorę. Pan
Pikuś ma w sobie
element psychologicznego oporu wynikającego z niedowartościowania, jest
animowanym pluszakiem, jego głos
kojarzy się z postacią
z dobranocki. Ogólnie: budzi pozytywne
odczucia. Inna reklama, która zapada
w pamięć i zaczyna
żyć własnym życiem, to przewrotne
przekomarzanie się
w wymowie: sru czy
through. Wyobraźmy sobie speców od
reklamy, którzy w ramach kontraktu za
grube miliony siedzą
w sterylnym gabinecie uprawiając brain
storming… I nagle
eureka! Pan Pikuś.
Albo: sru, through!
Dziś reklama rządzi
się prostym prawem
„simple & stupid”.
Można się burzyć, ale
przytoczone przykłady dają nam potwierdzenie, że w świecie
komercji, popkultury
i lenistwa intelektualnego skomplikowane
przekazy nie mają racji bytu. Nie przykuwają uwagi, nie przy-
noszą więc zysku.
Dlaczego o tym piszę?
Bo pomstowania na
naszego popartowego
Kopernika kłócą się
z tą zasadą. Żeby była
jasność – do elementów produktu, jakim
jest miasto czy region,
należy podchodzić
ostrożnie. Nie można
z niego robić prostackiej „podśmiechujki”. Trzeba trzymać
się norm dobrego
smaku. Ale warto też
myśleć o sposobach,
jak z pokrytą patyną treścią trafić do
masowego odbiorcy.
Przykład? Japończycy wybrali kilkadziesiąt klasycznych dzieł
sztuki i… tchnęli
w nie wirtualne życie. Mała Japonka
podchodzi do obrazu
Mony Lisy i pyta: jak
się masz? Mona Lisa
odpowiada: dobrze,
a ty? Dziewczynce
płoną oczy. Założę
się, że tego błysku
nie dostrzeglibyśmy
u niej w Luwrze po
zetknięciu z oryginałem. W tej sytuacji
pan Pikuś i Mona
Lisa zaczynają mieć
coś wspólnego, a my
myślimy dalej o promocji Warmii...
Maciej Rytczak
Mazury? Cud, ale…
Trwa euforia z powodu awansu mazurskich jezior do
finału plebiscytu
„ Ne w 7 Wo n d e r s” .
Euforia uzasadniona, bo to coś, jakby
polski klub awansował do piłkarskiej Ligi Mistrzów.
Cieszmy się więc,
aczkolwiek niech ta
radość nie przesłania nam trzeźwego
spojrzenia na sytuację. Na zwycięstwo
ostateczne, czyli
wejście do „złotej
siódemki”, szanse są
niewielkie. 27 konkurentów, wśród
których m.in. puszcza amazońska czy
Galapagos. Polskie
kluby nie wygrywają z Barceloną czy
Manchesterem, nie
ma cudów. Chociaż, dopóki piłka
w grze… Myślę jednak o czymś innym.
Teraz, gdy o „mazurskim cudzie natury”
głośno, jak dawno
nie było, jest idealny moment na akcję świadomościową
skierowaną do tych,
którzy z jezior korzystają (szczególnie
do braci żeglarskiej).
Kochani: nie zała-
twiajcie „tych rzeczy” do jeziora, nie
spuszczajcie w toń
syfu z pokładów,
nie zanieczyszczajcie
wody detergentami
i innym paskudztwem. Jeśli nie zrozumiecie, że pewne
barbarzyńskie praktyki są niedopuszczalne, przyszłe pokolenia (tak, jeziora
to dobro narodowe)
otrzymają po was
w spadku nie cud,
a ściek. Inną kwestią
jest paląca potrzeba
dokończenia procesu
skanalizowania wsi
nad jeziorami. Niestety, wciąż w wielu miejscach szambo leci prosto do
wody. Jeszcze inną
sprawa jest rybostan
mazurskich jezior
– kiedyś ich znak
rozpoznawczy, dziś
nostalgiczne wspomnienie. Tu również
trzeba rozwiązań
systemowych, np.
całkowitego zakazu
odłowów rybackich
przez okres pięciu
lat, a dla wędkarzy
wprowadzenia obligatoryjnego zakazu
zabierania złowionych ryb.
Radosław Paździorko
Interesująca akcja Muzeum Budownictwa Ludowego
Cenne starocie i „Jesienne ogrody”
Skansen w Olsztynku
rusza z akcją „Ratujmy wiejskie starocie”. Pomysłodawcy
chcą, by w regionie
zostało jak najwięcej
cennych świadectw
przeszłości. Szczegółowo chodzi im
o stare, zabytkowe
narzędzia rolnicze,
na które zapanowała
szalona moda wśród
zagranicznych kolekcjonerów…
Fot. www.sxc.hu
nr 9 (28)
2009
Radosław Paździorko
[email protected]
Od kilku lat w kraju i za granicą obserwuje się duży popyt
na stare urządzenia rolnicze.
Warmia i Mazury są jednym
z ostatnich miejsc w kraju,
gdzie takie sprzęty jeszcze
„się trafiają”. Wsie penetrują
wyspecjalizowane firmy, które wykupują takie zabytki,
niekiedy za bezcen, od często
nieświadomych ich wartości
rolników. Odrestaurowane
przedmioty sprzedaje się potem z dużym zyskiem bogatym kolekcjonerom. W ten
sposób region jest drenowany
z wartościowych świadectw
przeszłości. Skansen chce zahamować ten proceder tworząc rynek wewnętrzny.
dzeń i sprzętu rolniczego.
Preferowane będą sprzęty do
prac rolniczych i domowych
używane w dawnych gospodarstwach wiejskich (oprócz
mebli) wyprodukowane do
lat 60. XX wieku. Mówi dyrektor skansenu Marian Juszczyński:
- Zostało niewiele czasu, aby
uchronić się przed utratą starych urządzeń, sprzętów i narzędzi związanych z dawną
pracą na roli i przetwarzaniem płodów rolnych. Ich
praktyczny żywot zakończył
się już dawno. Niedługo już
nie będzie na Warmii i Mazurach świadectw tradycji
rolnictwa i rzemiosł wiejskich, kultury materialnej
oraz kultury pracy i użytkowania narzędzi. Z tą ponurą
wizją chcemy jednak walczyć
i stąd akcja „Ratujmy wiejskie starocie”.
Czasu coraz mniej
Akcja ruszy już podczas najbliższych Targów Chłopskich
(3-4 października). Skansen Dać „drugie życie”
zaprasza rolników do prezen- Skansen szukał sposobu na
tacji i sprzedaży starych urzą- ratowanie ginących material-
nych śladów dawnej kultury
agrarnej. Uznano, że szansą
jest utworzenie wewnętrznego rynku zbytu dla mieszkańców regionu.
- Wtedy choć część tego dziedzictwa technicznego pozostanie u nas – uważa Marian
Juszczyński. – Ponadto uruchomimy regionalny proces
ochrony „wiejskich staroci”
przed zniszczeniem nadając
im „drugie życie” u nowych
właścicieli. Najciekawsze
chętnie zakupimy sami. Mogłyby to również robić firmy
z regionu i przekazywać później przedmioty w depozyt do
muzeów.
Rolnicy mogą zgłaszać się
z przedmiotami do skansenu. Po weryfikacji muzeum
bezpłatnie udostępni im miejsce na stałą ekspozycję sprzętu i zaoferuje pośrednictwo
w sprzedaży.
A co podczas Targów Chłopskich „Jesienne ogrody”?
> wystawa i kiermasz roślin ozdobnych, drzew i krzewów owocowych oraz środków ochrony roślin, nawozów i podłoży
> pokazy i warsztaty uprawy oraz pielęgnacji roślin ozdobnych (techniki sadzenia, szczepienia, cięcia)
> targi i prezentacja płodów rolnych, mięs i wędlin, przetworów domowych, pieczywa, ciast, pierników i miodów
> rzeźba, malarstwo, serwety i hafty, wyroby z gliny, drewna, szkła i wikliny
> pokazy dawnych umiejętności (garncarstwo, tkactwo,
kowalstwo, powroźnictwo)
Sąd rozstrzygnął spór między radnymi a mieszkańcami
Niby wieś, ale jak miasto
Fot. Archiwum
2
Radni postąpili prawidłowo – uznał 14 sierpnia
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Olsztynie oddalając tym samym skargę mieszkańców Gietrzwałdu,
którzy oprotestowali uchwałę Rady Gminy nadającą
nazwy ulicom we wsi.
O nietypowym sporze pisaliśmy w poprzednim numerze PW. Radni nazwali ulice
w Gietrzwałdzie posiłkując
się m.in. argumentami o bezpieczeństwie. Sam numer
domu może być bowiem niewystarczający, gdy idzie na
przykład o szybki przyjazd
karetki pogotowia. Nadanie wsi takiego miejskiego
atrybutu nie spodobało się
jednak niektórym mieszkańcom. Gietrzwałd to jedna
z najmodniejszych wsi War-
mii, gdzie uciekając od aglomeracyjnego zaduchu osiedla
się wielu mieszczuchów. To
głównie im nie było w smak,
że pod koniec ubiegłego roku
w liczącej raptem nieco ponad 500 dusz wsi pojawiły
się takie ulice, jak Kościelna,
Spacerowa, Źródlana i inne.
Przeciwnicy nazywania ulic
podnosili takie argumenty,
jak m.in. brak konsultacji
społecznych w sprawie oraz
koszty wymiany dokumentów. Kilka miesięcy temu
Choć Gietrzwałd to licząca zaledwie nieco ponad 500 mieszkańców wieś, mocą prawa ulice mają tu nazwy
wnieśli skargę na decyzję samorządu do Wojewódzkiego
Sądu Administracyjnego. 14
sierpnia WSA wydał wyrok.
- Zaskarżona uchwała nie została podjęta z naruszeniem
prawa – ogłosiła sedzia Alicja
Jaszczak-Sikora.
Wyrok nie jest prawomocny,
a skarżącym przysługuje odwołanie. Większość tabliczek
z nazwami ulic już wisi na
budynkach.
RP
Wydarzenia
[email protected]
Potwierdzeniem wysokiej
jakości usług medycznych są
certyfikaty ISO 9001:2008,
ISO 14001:2004, PN EN
18001:2004 oraz „Szpital
Przyjazny Dziecku”. Po raz
pierwszy szpital uzyskał certyfikaty ISO w 2004 roku.
By je utrzymać, placówka
musiała się poddać recertyfikacji.
- Jest to wiadomość niezwykła, bo państwo świadczycie
usługi na poziomie światowym i udowadniacie to po
raz kolejny! – mówił podczas uroczystości dyrektor
Polskiego Komitetu Narodowego UNICEF Marek
Fot. Archiwum
Jakość razy cztery
Edyta Olszewska
Dyrektor szpitala Mirosława Bilińska i szef organu prowadzącego starosta olsztyński
Mirosław Pampuch nie kryją satysfakcji z powodu sukcesów placówki
Krupiński.
Mamy twarde dowody
Certyfikat „Szpital Przyjazny Dziecku” placówka
otrzymała w 1997 roku.
Teraz znów może go używać. A jest się czym chwalić: oddział ginekologicznopołożniczy z pododdziałem
noworodkowym realizuje
najnowocześniejsze standardy opieki przed- i poporodowej. Matki mogą przebywać na oddziale nieustannie
ze swoimi pociechami, dużym powodzeniem cieszy się
szkoła rodzenia.
Cztery certyfikaty „za jednym zamachem” – coś takiego nie zdarza się codziennie.
- Szpital spełnia wymagania
norm międzynarodowych
i jest to efekt ciężkiej pracy
całego personelu – mówił
Michał Złoczewski z dokonującej certyfikacji firmy
DEKRA Certification.
Firma brała pod uwagę
m.in. wdrożenie systemów
jakości, przestrzeganie unijnych standardów dotyczących ochrony środowiska,
bezpieczeństwa i higieny
pracy oraz szkoleń pracowniczych.
- Pacjent to nasz klient,
o którego dbamy jak najlepiej, chcemy mieć na to
twarde, niezbite dowody
i mamy je – mówiła podczas
spotkania dyrektor szpitala
Mirosława Bilińska.
Sprawdził na sobie
Ostatnio o szpitalach
z Warmii i Mazur jest znowu głośno, niestety głównie
w kontekście problemów fi-
nansowych.
- W tych trudnych czasach
nasz szpital zdecydował się
na wdrożenie systemów jakości i nadal je doskonali
– komentuje starosta olsztyński Mirosław Pampuch.
- To cieszy, bo utrzymujemy
pozycję lidera w regionie,
a wszystko to z myślą o naszych pacjentach.
Na uroczystości był również były wieloletni starosta
olsztyński Adam Sierzputowski.
- Niedawno przez kilka dni miałem możliwość
sprawdzenia jakości świadczonych tu usług i muszę
przyznać, że te wszystkie
gratulacje i słowa uznania
mają uzasadnienie – zażartował w swoim stylu.
Certyfikaty będą ważne
przez trzy lata.
Modernizacje ważnych dla powiatu dróg już na finiszu
Fot. Archiwum „GO”
Kiedy znowu będą takie wakacje?
Z ostatnim dniem sierpnia zakończył się remont drogi
Bartąg-Bartążek wraz z ul. Bartąską. Z kolei do końca
września potrwa jeszcze modernizacja drogi Dywity-Różnowo. Prace, na które samorząd Powiatu Olsztyńskiego
pozyskał pieniądze z budżetu państwa (tzw. schetynówki),
trwały przez całe wakacje.
Na wieści o zakończeniu robót czekało wiele osób. Szczególnie dotyczy to mieszkańców Bartąga i okolic (w tym
ul. Bartąskiej w Olsztynie),
gdzie prace powodowały
utrudnienia w ruchu.
- Rozumiem zniecierpliwienie, ale przy takiej modernizacji utrudnienia są
nieuchronne – komentuje
starosta olsztyński Mirosław
Pampuch. – Jestem jednak
przekonany, że mieszkańcy
świetnie zdają sobie sprawę,
że ten remont to niezbędny
warunek rozwoju gospodarczego. Droga biegnie przez
tereny podmiejskie z bardzo
zaawansowanym osadnictwem. Jest bardzo obłożona
ruchem, a ten stan będzie się
nasilał.
Oba odcinki dróg mierzą po
około 2,5 kilometrów. Na
modernizację drogi Dywity-Różnowo powiat otrzymał prawie 1,6 mln zł (cała
inwestycja jest warta około
4,8 mln), zaś na przebudowę
drogi Olsztyn-Bartąg-Bartążek ponad 825 tys. zł (cała
inwestycja ma pochłonąć ponad 1,6 mln). W obu przypadkach na 50-procentowy
wkład własny złożył się po
Traktory zdobyły lato…
połowie z gminami, odpowiednio Dywitami i Stawigudą. To nie koniec dobrych
„drogowych wieści”. Na
opublikowanej przez Urząd
Marszałkowski 2 września
liście rankingowej (po ocenie strategicznej) projektów
3
Kultowe auta
w Łęguckim Młynie
Prestiżowe certyfikaty Szpitala Powiatowego w Biskupcu
Znowu głośno
o Szpitalu Powiatowym w Biskupcu. Po
sukcesach w pozyskiwaniu pieniędzy na
inwestycje, o których
pisaliśmy w poprzednich numerach PW,
nadszedł czas na
pewne symboliczne
zwieńczenie dobrej
passy. 26 sierpnia
w szpitalu odbyła się
uroczystość wręczenia aż czterech certyfikatów jakości.
nr 9 (28)
2009
dotyczących poprawy regionalnej infrastruktury transportowej na drugim miejscu
znalazł się zgłoszony przez
powiat projekt przebudowy drogi Dobre MiastoKnopin.
RP
Ośrodek wypoczynkowy w Łęguckim Młynie był gospodarzem
dwóch ciekawych imprez samochodowych:
XVII Ogólnopolskiego Zlotu Aut FSO
(14-16 sierpnia; orga-
nizator: Stowarzyszenie FSO Auto Klub)
i III Warmińskiego
Zlotu VW, Garbusów & Co. (21-23
sierpnia; organizator:
Warmiński Klub VW
Garbusa „Beetland”.
Rozrywka
nr 9 (28)
2009
Dzień Prusów: symboliczna podróż do korzeni naszych ziem
Warmia wczoraj i dziś
Szkoły polskie
Fot. Archiwum prywatne Edwarda Cyfusa
Szkoły polskie na Warmii mogły powstawać dzięki wydanej 31 października 1928 roku przez rząd pruski ordynacji dotyczącej uregulowania szkolnictwa
dla mniejszości. Jednakże już od końca 1927 r. języka polskiego i religii nauczano w Gietrzwałdzie, Nowej Kaletce, Unieszewie i Wymoju (aczkolwiek
tylko w godzinach popołudniowych).
W pierwszych czterech szkołach: w Chaberkowie, Gietrzwałdzie, Nowej Kaletce
i Unieszewie nauczanie ruszyło 10 kwietnia 1929 r. Następne szkoły powstawały
kolejno: w Pluskach, Worytach, Lesznie,
Skajbotach, Jarotach, Stanclewie, Wymoju, Purdzie, Giławach, Brąswałdzie oraz
Olsztynie. Zajęcia z reguły prowadzili
nauczyciele sprowadzeni z kraju. Ich rola
nie sprowadzała się wyłącznie do edukowania. Miała wymiar patriotyczny i nie
jest przesadą twierdzenie, że szkoły polskie były placówkami na froncie trwania
w „wierze i mowie Ojców”. Nie uchodziło
to uwadze hitlerowskich władz – pierwszą
szkołę (w Gietrzwałdzie) zamknięto już
w 1933 r., kolejne w latach 1936-1938.
Nauczyciele prowadzili również działalność religijną w miejscowościach, w których nie było kościołów. Organizowali
świetlice, przedstawienia amatorskich
zespołów teatralnych, wieczory czytelnicze, drużyny harcerskie, itp. W tym roku
obchodzimy jubileusz 80-lecia polskich
szkół na Warmii. Uroczyste obchody,
w które mocno zaangażował się Powiat
Olsztyński, zainaugurowano 25 kwietnia
w Purdzie. Było spotkanie w budynku
byłej szkoły polskiej, prezentacja pamiątek po szkołach polskich w Purdzie i Giławach oraz referat popularnonaukowy.
Swoją cegiełkę dołożyli dzieci i młodzież
przygotowując okolicznościowe występy.
W czasie uroczystości przypomniano, że
15 szkół działało w siedmiu gminach. Te
ośrodki polskości funkcjonowały głównie
w południowej, tradycyjnie polskiej części Warmii, czyli na terenie dzisiejszego
powiatu olsztyńskiego i w Olsztynie.
RP
Na podstawie: Jan Chłosta, „Słownik Warmii”,
Olsztyn 2002
Wydawca: Starostwo Powiatowe w Olsztynie
Redaktor naczelny: Radosław Paździorko
Sekretarz redakcji: Maciej Rytczak
Grafika: Marcin Sakowicz
Adres redakcji:
Starostwo Powiatowe w Olsztynie
pl. Bema 5, 10-516 Olsztyn
tel. (0-89) 521-05-42
e-mail: [email protected]
nakład 300 egz.
Druk:
HAKUS
Pismo w wersji elektronicznej dostępne na stronie
www.powiat-olsztynski.pl
Kulturalni barbarzyńcy
Jaćwięgowie uczyli
Fot. Archiwum Towarzystwa Pruthenia
4
gości sztuki wojennej, garncarze lepienia naczyń z gliny,
a tolkowie języka
pruskiego. Po tym
wszystkim doprawdy
trudno było nie zostać Miłośnikiem Prusów i Przyjacielem
Bałtów. 29 sierpnia
z inicjatywy Towarzystwa Pruthenia olsztyneckim skansenem
zawładnęli Prusowie.
Radosław Paździorko
[email protected]
Skąd pomysł na taką imprezę w skansenie w Olsztynku?
- Moim zdaniem muzeum
musi pokazywać dorobek
wszystkich kultur, które
współtworzą historię tego
regionu i dziedzictwo Warmii i Mazur – odpowiada
dyrektor skansenu Marian
Juszczyński. – Z pasjonatami z „Pruthenii” współpracujemy zresztą już od
dłuższego czasu. Razem
rekonstruujemy
osadę
Prusów Amalang, za rok
stanie u nas wieża-strażnica, są badania naukowe.
Chcieliśmy pokazać, że świat barbarzyńskiej Europy nie jest barbarzyński kulturowo –
mówią organizatorzy Dnia Prusów
Obudź w sobie
barbarzyńcę!
Dzień Prusów miał formułę żywą i tzw. uczestniczącą. Nie zabrakło
ciekawych
naukowych
prelekcji, ale na pierwszy
plan wysunęły się zajęcia warsztatowe (wszystkie
ogólnodostępne i nieodpłatne).
- Zastanawiałem się nawet
nad takim hasłem przewodnim „Obudź w sobie
barbarzyńcę” – śmieje się
dyrektor imprezy Bogdan
Radzicki. – A już całkiem
poważnie: chcieliśmy pokazać w praktyce, że świat
barbarzyńskiej Europy nie
jest barbarzyński kulturowo. Jest częścią naszego
dziedzictwa, jest oryginalny, ma swój niepowtarzalny klimat.
Na jakie atrakcje mogli liczyć goście? W obozie wojennym Jaćwięgów mogli
nabyć umiejętności wojownika: walki wręcz, strzelectwa i posługiwania się sulicą (średniowieczna broń
zaczepna, rodzaj oszczepu
– red.). W osadzie rzemieślniczej mogli uczyć się średniowiecznego garncarstwa,
tkactwa, kowalstwa i skórnictwa. Mieli też okazję
posmakować prostych bałtyjskich potraw albo spróbować samemu coś ugotować w pruskiej kuchni.
Tolkowie poszukiwani
Do rangi wydarzenia dnia
urosły warsztaty języka pruskiego. Język Prusów zaginął między XV a XVII wiekiem. Jeszcze w XV stulecia
poszukiwani byli tłumacze
języka pruskiego – tolkowie, a luteranie wydali katechizm w języku pruskim.
Potem zanikł w pomroce
dziejów dając się wyprzeć
językom polskiemu, niemieckiemu i litewskiemu.
Przetrwały jedynie niewielkie zbiory starożytnych
słów, które w XX wieku stały się przyczynkiem do rekonstrukcji tego narzecza.
Dzień Prusów to element
projektu „Festiwal Bałtyjski” realizowanego przez
Towarzystwo Pruthenia we
współpracy ze skansenem
w Olsztynku. Projekt jest
realizowany dzięki dotacji samorządu województwa
warmińsko-mazurskiego. Więcej informacji
o działaniach „Pruthenii”:
www.pruthenia.strefa.pl
Premiera długo wyczekiwanego albumu muzycznego
Kłobuk ożył!
Pod koniec sierpnia ukazała się płyta „Wskrzeszenie Hobouda” z tradycyjną muzyką warmińską we współczesnych
aranżacjach. Na razie to limitowana seria półtora tysiąca
egzemplarzy do kupienia m.in. w olsztyneckim skansenie,
który jest partnerem tego ciekawego projektu.
Projekt Hoboud to pomysł
olsztyńskiego małżeństwa
Marii i Marcina Rumińskich, muzyków znanych
m.in. z występów w folkowej grupie Shannon.
Powodowani „patriotyzmem lokalnym” postanowili przypomnieć szerszej
publiczności zapomniane
warmińskie pieśni, które
dzisiejsze babcie i dziadkowie mogą pamiętać z dzieciństwa. Tradycje piosenki
przepuścili przez filtr nowoczesnych aranżacji. Ponadto skompletowali skład
muzyków, którzy z niejednego pieca chleb jedli.
Materiał powstał zimą,
a premierę sceniczną miał
w marcu podczas Olsztyńskich Spotkań Teatralnych.
Przez całe lato zespół występował na flagowych imprezach Warmii (m.in. na
kiermasie w Bałdach i jarmarku Ręką Dzieło w Dobrym Mieście). Oficjalną
premierę albumu zaplanowano na październik. Krążek ma trafić do sklepów
muzycznych w całej Polsce. Wcześniej w skansenie
w Olsztynku muzycy nagrają teledysk do piosenki
„Łożania sia”.
Muzyków wspiera merytorycznie niezmordowany
popularyzator warmińskich
tradycji – Edward Cyfus.
- Bo Hoboud to coś więcej
niż zespół ludowy, to cały
bagaż warmińskiej kultury,
którą chcemy promować
poprzez muzykę – tłumaczy.
Cyfus jest z zespołem również w trakcie występów.
Wówczas każdą piosenkę
poprzedza gawędą w gwarze
warmińskiej. Odnosi się też
do etymologii nazwy
zespołu przypominając
o zwierzoduchu, złośliwym
lichu Hoboudzie (Kłobuku), które – jak mówi legenda – lubiło robić dawnym
Warmiakom niezbyt wyrafinowane psikusy, np. siusiać
do baniek z mlekiem.
RP