Stan i ogólna charakterystyka źródeł do polskiej historii wojskowej

Transkrypt

Stan i ogólna charakterystyka źródeł do polskiej historii wojskowej
Ppłk dr Bronisław Pawłowski
STAN I OGÓLNA CHARAKTERYSTYKA ŹRÓDEŁ
DO POLSKIEJ HISTORJI WOJSKOWEJ*
Korzon we wstępie do swych „Dziejów wojen i wojskowości
w Polsce” określił w następujący sposób stan badań w dziedzinie naszej
historji wojskowej:
„Kilku wojskowych jak Ferdynand Kudelka, Antoni Dolleczek,
Konstanty Górski, „Soldier” przestudjowali kilka bitew lub kampanij...
usłużyli oni historykom niejednem trafnem spostrzeżeniem, lecz materjału wyczerpać i opanować nie zdołali, a z niedostatecznych danych do
syntezy prawidłowej dochodzić nie mogli”1.
Tak było parę lat przed wojną światową. Od tego czasu warunki
pracy w tej dziedzinie ogromnie się zmieniły. Ale chociaż sytuacja
ogólna do gruntu się zmieniła, chociaż warunki pracy powinny być
o wiele korzystniejsze, a cel i zadanie znacznie wdzięczniejsze — to
jednak sprawa studjów nad naszą przeszłością wojskową stosunkowo
niewiele dotąd posunęła się naprzód. Złożył się na to szereg przyczyn.
Ograniczę się tu do omówienia jednej z nich — mianowicie stanu
*
Opracowanie dr. B. Pawłowskiego stanowi część publikacji pt. „Badanie dawnej
polskiej historii wojskowej. Zadania pracy i ogólna charakterystyka źródeł”, wydanej
przez WBH w 1927 r. Tekst zaprezentowano w formie oryginalnej. Nie zmieniono
w nim form fleksyjnych, ortograficznych ani stylistycznych, które są typowe dla języka
polskiego okresu międzywojennego i wynikają z ówczesnych norm i zasad języka, jak
również sytuacji w jakiej się rozwijał. Elementy te tworzą nastrój i klimat epoki, a jednocześnie sprawiają wrażenie autentyczności i szczerości dokumentu. Jedyną modyfikacją wprowadzoną przez redakcję było nadanie przypisom numeracji ciągłej.
1
T. Korzon: „Dzieje Wojen i Wojskowości w Polsce”, Kraków 1912, t I. str. VI.
354
naszych źródeł do historji wojskowej, przyczem podam w związku
z tem, dezyderaty i zamierzenia Archiwum Wojskowego — oraz krótką
charakterystykę najważniejszych materjałów do historji wojennej.
W studjach historycznych kwestja źródeł jest zagadnieniem zasadniczem, pierwszorzędnej doniosłości. Słusznie wagę ich podkreślają
uczeni francuscy Ch. V. Langlois i Ch. Seignobos w swym: ,,Wstępie
do badań historycznych” — pisząc „Szukanie i zbieranie źródeł jest logicznie pierwszem i jednem z najważniejszych zadań historyka”2. ,,Bez
źródeł — powiadają na innem miejscu — niema historji”3.
Z tego jasno wynika, że należy przedewszystkiem z dużą ostrożnością przystępować do wyboru samego tematu studjów — bo nieraz niedostatek źródeł — nazbyt wielka trudność ich wynalezienia
— lub wreszcie ich rozproszenie — i inne tego rodzaju przeszkody
— mogą uczynić całą pracę conajmniej fragmentaryczną, jeżeli nie
zupełnie bezowocną, mimo włożone w poszukiwania źródeł znaczne wysiłki i choćby jej przedmiot był bardzo ciekawy. Następnie zaś
po sprecyzowaniu tematu przystąpić do poszukiwań archiwalnych,
które według prof. Handelsmana — „są konieczną częścią wszelkich poszukiwań naukowych, bez względu na konkretne zdobycze,
jakie przynieść mogą, jako podstawa zrozumienia czasów badanych
i jako punkt wyjścia dla oceny ogłoszonych drukiem wydawnictw źródłowych4.
Poszukiwania archiwalne są na ogół rzeczą żmudną i zarazem odpowiedzialną, ponieważ przeoczenie niektórych materjałów może odbić się fatalnie na całości rozprawy. A już specjalnie o ile chodzi o badanie z zakresu naszej przeszłości wojskowej i różnych jej przejawów — to stan źródeł nastręcza cały szereg przeszkód, które poważnie utrudniają pracę w tym kierunku,
albowiem wiele cennego materjału uległo w ciągu wieków zniszczeniu, a te
które dotrwały do naszych czasów znajdują się w dużem rozproszeniu, w dodatku nie są albo wcale zinwentaryzowane, albo też spisy ich są nazbyt ogólne
i nieścisłe.
2
Ch. V. Langlois — Ch. Seignobos: „Wstęp do badań historycznych”. Wiedza
i życie, serja IV, t. V. Lwów 1912, str. 20.
3 Jak wyżej str. 19.
4
Handelsman M.: „Metoda poszukiwań archiwalnych”. Archeion — Warszawa
1927, t. II., str. 33.
355
Polska do czasu utworzenia Komisji Wojskowej, czyli pierwszego
ministerjum wojny w r. 1764, nie posiadała, z wyjątkiem aktów podskarbińskich, zawierających wydatki łożone na wojsko — jakichkolwiek zbiorów papierów wojskowych. Z tego też powodu, materjały,
odnoszące się nawet do najbujniejszego rozkwitu naszej wojskowości w epoce wielkich hetmanów, rozproszone zostały po rozmaitych
zbiorach prywatnych, gdzie niejednokrotnie z powodu braku odpowiedniej opieki z biegiem lat uległy zniszczeniu. Od roku 1765 po rok
1865 posiadaliśmy odrębne archiwum wojskowe, ale niedługa jego
istotna i żywa działalność i to z częstemi zmianami i przeobrażeniami w dobie Stanisława Augusta, Księstwa Warszawskiego i Królestwa
Kongresowego, głównie skierowaną była na utrzymanie w porządku
aktów bieżących lub przechowywanie papierów, odnoszących się do
niedawnej przeszłości. O gromadzeniu przez te instytucje urzędowe
aktów dawniejszych okresów naszej historji wtedy mowy nie było,
a jeżeli w tym kierunku nawet co zdziałano, to w bardzo szczupłym
tylko zakresie.
Dotkliwą tę lukę uzupełniała po części przynajmniej inicjatywa
osób prywatnych, zamiłowanych w zbieraniu pamiątek naszej przeszłości, jak Załuskich, Ossolińskich, Czartoryskich, Zamoyskich,
Krasińskich, Radziwiłłów, Chodkiewiczów i w. in. Im to w znacznej
mierze zawdzięczać należy, iż ocalone zostały od zguby między innemi
i pokaźne ilości aktów wojskowych. Ta jednak obywatelska i dodatnia
działalność pociągnęła za sobą te ujemne skutki, że polskie militarja
rozproszone są obecnie po rozmaitych zbiorach, bibljotekach i archiwach prywatnych i publicznych, tworząc w nich luźne pozycje inwentarza, bardzo rzadko przedstawiające jakąś zwartą całość archiwalną.
Co gorsza nawet urzędowe zbiory byłego archiwum wojskowego, po
powstaniu styczniowem, w latach 1865 — 1867 uległy z rozkazu władz
rządowych rozmyślnej dewastacji i rozbiciu. Masę aktów podówczas
zniszczono, sprzedając na makulaturę, ocalałe porozdzielano między
inne zbiory, samo zaś archiwum skasowano — by w ten sposób zatrzeć
wszelki ślad istnienia wojska polskiego5.
Bronisław Pawłowski: „Militarja polskie w warszawskich archiwach rządowych”, Bellona 1918, str, 661 i nast.
5
356
Skutkiem tego największy kompleks aktów wojskowych uległ rozbiciu i dotąd znajduje się aż w trzech archiwach państwowych, tworząc
w nich odrębne działy, nie wiążące się zresztą z całością, przechowywanych tam aktów.
Część źródeł wprawdzie została już ogłoszona drukiem, ale publikacje te, mniej lub więcej dokładnie wydane, nie zawsze według ścisłych zasad metody naukowej, choć rzucają pewne światło bądź to na
wybitniejszych hetmanów i wodzów, bądź to na poszczególne działania czy wydarzenia wojenne, bardzo są jeszcze dalekie od wyczerpania
całości.
Tymczasem bez ogólnej bodaj znajomości wszystkich materjałów,
jakiemi może rozporządzać historyk, bardzo trudną jest rzeczą nakreślenie ścisłego planu prac nad całością tej dziedziny naszych dziejów,
wytyczenie odpowiedniego kierunku, wybranie odpowiednich tematów i zorjentowanie się co do możliwości ich zrealizowania ze względu
właśnie na wystarczający zasób potrzebnych źródeł.
Centralna Bibljoteka Wojskowa i Centralne Archiwum Wojskowe,
przy materjalnej pomocy Towarzystwa Wiedzy Wojskowej, podjęły
wspólny wysiłek skatalogowania aktów wojskowych, znajdujących się
w państwowych, publicznych i prywatnych zbiorach, archiwach i bibljotekach, w celu umożliwienia zapoznania się z tak obszernym materjałem źródłowym.
Jest to bardzo ważna część pracy — ale jest to tylko część —
o znaczeniu teoretycznem, gdyż umożliwia tylko orjeratację w rodzaju
źródeł — i ułatwia wybór przedmiotu badań pod kątem widzenia istnienia potrzebnych materjałów rękopiśmiennych.
W praktycznem jednak prowadzeniu badań zawsze będzie walną
przeszkodą to olbrzymie rozproszenie źródeł po rozmaitych zbiorach
i archiwach, do których niezawsze dotarcie jest możliwe6.
Owóż obecnie, gdy Wojskowe Biuro Historyczne przystępuje do
organizowania na szerszą skalę badań nad naszą przeszłością wojskową — konieczną rzeczą jest ułatwić i wogóle umożliwić same poszukiwania archiwalne — które, jak już poprzednio zaznaczyłem, są punktem wyjścia dla wszelkich prac historycznych. Wobec więc rozproszeJózef Siemiański: „Scalanie archiwów i bibljotecznych zbiorów szczególnych”.
Referat wygłoszony na IV. zjeździe historyków polskich w Poznaniu 1925 r.
6
357
nia, w jakiem się znajdują dotąd akta wojskowe, rzeczą zasadniczą,
nieodzowną i pierwszorzędnej wagi jest przedewszystkiem skupienie
w Centralnem Archiwum Wojskowem wszystkich tych aktów, które się
znajdują rozrzucone w innych zbiorach państwowych. Domagają się
tego względy archiwalne i naukowe.
W archiwistyce słusznie zupełnie wysunięto w ostatnich czasach,
jako jeden z kardynalnych dogmatów zasadę t. zw. prowenjencji, polegającą, na tem, że akta układa się według ich przynależności kancelaryjnej. Co za tem idzie, „zasada prowenjencji — jak to podkreśla b. dyrektor naczelny achiwów państwowych, prof. Paczkowski — nie godzi
się też z pozostawieniem w danem archiwum aktów, które do niego nie
należą. Jeśli więc w pewnem archiwum państwowem znajdują się akty
i dokumenty, należące na zasadzie swej przynależności kancelaryjnej
do zakresu kompetencji innego archiwum, to przekazanie ich musi bezwzględnie nastąpić, choćby pozbycie się cennego materjału mogło być
dla tego lub innego archiwisty bolesne”7.
Opierając się na tej zasadzie muszą też być akta wojskowe skupione w jednem archiwum. Nie tworzą one bowiem w innych zbiorach
t. zw. zespołu archiwalnego, znalezienie się ich w tem czy owem archiwum było rzeczą przypadku. Nie łączą się też organicznie z innemi
aktami tam przechowywanemi. Tworzą tylko oddzielne fragmenty akt,
stanowiące luźne zupełnie części, powyrywane z całości.
Dopiero po złączeniu tych grup na nowo w Archiwum Wojskowem,
a więc miejscu ich prowenjencji, skąd je ongiś gwałtem usunięto, utworzą one znowu bodaj względnie pełną i zamkniętą w sobie całość archiwalną, która w połączeniu z aktami ostatnich czasów umożliwi pracę nad całą mniej więcej historją wojska polskiego od XV wieku po
r. 1920.
W ten sposób stanie się zadość zasadom nowoczesnej archiwistyki,
a równocześnie przez zwrócenie tych aktów prawowitemu ich właścicielowi, t. j. wojsku, naprawione będzie bodaj w pewnej mierze to zło,
jakie wyrządzili nam zaborcy, niszcząc nasze dawne archiwum wojskowe.
Józef Paczkowski: „Zasada archiwalna proweniencji”. Referat na IV. zjeździe
historyków polskich w Poznaniu 1925 r.
7
358
Ale na tem nie koniec. Akta wojskowe są nie tylko rozbite i mieszczą się w kilku archiwach, ale co gorsza poszczególne te grupy są przeważnie nieuporządkowane. Wprawdzie w Archiwum Akt Dawnych —
Czykin starał się onego czasu posegregować złożone tam akta Komisji
Rządowej Wojny od 1815 r. do 1830 r. lecz przez zastosowanie nieodpowiedniej metody chronologicznej, zamiast porządku wprowadził tylko
jeszcze większe zamieszanie. Próby ułożenia aktów z epoki Księstwa
Warszawskiego, podjęte przez dyrektora Archiwum Głównego podczas
okupacji niemieckiej i przeprowadzone dowolnie bez jakiejkolwiek
metody naukowej i archiwalnej, wprowadziły tylko chaos, ponieważ
różne akta niczem nie związane ze sobą zostały oprawione razem tak, że
przy systematycznem porządkowaniu trzeba będzie te okładki zrywać
i całą robotę na nowo zaczynać. Zbyt sumaryczne inwentarze nie pozwalają na zorjentowanie się w tej masie aktów, skutkiem czego, nawet
mimo najdalej idących ułatwień zarządu archiwalnego, poszukiwania
archiwalne, choćby bardzo drobiazgowe, nie dają żadej gwarancji, czy
z powodu niejasności tytułu inwentarzowego, przypadkiem nie została
pominięta, jaka potrzebna w pracy grupa aktów.
Owóż po scaleniu tych wszystkich materjałów, w programie prac
Archiwum Wojskowego na pierwszem miejscu położyć należy ich systematyczne i metodyczne ułożenie i zinwentaryzowanie — a przez to
racjonalne umożliwienie poszukiwań i badań naukowych.
„Trudności jakie nastręcza heurystyka często są przedmiotem rozważań i wykładów na naszych uniwersytetach. Profesorowie starają
się udzielić przyszłym historykom gruntownej znajomości bibljografji
i sposobów praktycznego korzystania z najczęściej używanych repertorjów. Brak tego przygotowania najczęściej odczuwa się u historyka
wojskowego, tak najprostsze problemy poszukiwań archiwalnych są
dla niego skomplikowane. By zbliżyć się do nich, nie mając odpowiedniej metody, traci wiele cennego czasu — nigdy nie jest pewny czy
je rozwiązał w zadawalający sposób, nie odważy się twierdzić, że poznał wszystkie dokumenty, które powinien był zbadać, naraża się na
nieznajomość takiego dzieła, które jest pierwszorzędnej wagi — dla
poznania przedmiotu jego badań”. W ten sposób przedstawia stopień przygotowania oficerów do badań naukowych we Francji ppłk.
359
Sztabu Generalnego dr. filozofji René Tournès w rozprawie swej p. t.:
„Historja Wojskowa”8.
Jeżeli tam we Francji, gdzie wszak kultura historyczna wysoko stoi
i gdzie wychodzi od szeregu lat tak znaczna ilość dzieł z zakresu historji wojskowej, ogólny poziom przygotowania do samodzielnych studjów historycznych wśród oficerów — nie stoi, jak z tego widać — na
odpowiedniej wysokości — to u nas rzecz ta z rozmaitych powodów
przedstawia się jeżeli nie gorzej, to w każdym razie nie lepiej.
I właśnie tu z wydatną pomocą powinno przyjść Archiwum
Wojskowe tym wszystkim, którzy mają zamiar korzystać z jego zbiorów. Zarząd jego nie może ograniczyć się, jak to jest w innych archiwach tylko do wskazania repertorjów, katalogów, czy inwentarzy, do
dostarczenia żądanych aktów, ale winien, zwłaszcza pracowników początkujących, zapoznać z bibljografją i literaturą odnoszącą się do danego przedmiotu badań i udzielać im praktycznych wskazówek i porad
nie tylko w zakresie metody poszukiwań archiwalnych, ale i w pewnej bodaj mierze w samej konstrukcji pracy. Jednem słowem pracownia naukowa Archiwum Wojskowego — powinna w wojsku zastąpić
i spełniać zadania seminarjów historycznych, istniejących na uniwersytetach.
Wreszcie do zadań archiwum należeć powinna też i praca edytorska. Wydawnictwa jego podzielić możnaby było na 2 działy. Jeden
obejmowałby publikacje ważniejszych i ciekawszych źródeł archiwalnych odnoszących się do dziejów wojska polskiego — przyczem byłoby rzeczą bardzo wskazaną podjęcie wydawnictwa zakrojonego na
większą skalę, noszącego tytuł: „Źródła do historji wojskowej”, gdzie
byłyby ogłaszane ważniejsze dokumenty wojskowe od czasów najdawniejszych, mogące się znaleźć nie tylko w Archiwum Wojskowem, ale
i w zbiorach innych — publicznych czy prywatnych. Drugi zawierałby
prace z zakresu samej archiwistyki — jak inwentarze, katalogi, instrukcje, regulaminy, fachowe podręczniki i t. p.
Tak w sumarycznym skrócie przedstawiałby się program prac i zadań Archiwum Wojskowego. Zanim on jednak zostanie ostatecznie zrealizowany, chciałbym teraz bodaj pokrótce i w sposób najogólniejszy
wymienić najważniejsze choćby grupy źródeł do dziejów wojskowości
8
360
René Tournès: „L’Histoire militaire”, Paris 1922, str. 35 — 6.
polskiej się odnoszące i podać ich tylko najznamienniejsze cechy charakterystyczne.
Historja organizacji i administracji wojskowej oraz fortyfikacji da
się stosunkowo łatwiej odtworzyć — gdyż materjał źródłowy ich dotyczący jest przynajmniej w znacznej części skupiony w zbiorach państwowych. I tak Archiwum Główne posiada: regestry popisów wojska
koronnego z wyrażeniem ludzi, koni i broni od r. 1474 do 1748; rachunki z percept i wydatków na potrzeby wojska koronnego i cudzoziemskiego, na naprawę twierdz i zamków, koszar i budowli wojskowych
od r. 1472 do 1794; rolle regimentów i różnych chorągwi od 1652 —
1763; raporty komendantów wojsk koronnych i twierdz krajowych od
r. 1765 — 1794; lustracje wojska koronnego: wszelkiej broni od r. 1776
— 1793 — dalej rozmaite księgi rachunkowe, zawierające wydatki na
wojsko i t. p. w różnych czasach. Są w tych aktach nieraz nawet dość
znaczne luki, tak n. p. brak jest regestrów popisowych za czas od 1561
do 1651 r., ale możliwe, że dadzą się one odszukać w innych archiwach
czy nawet zbiorach prywatnych. W każdym razie jest to bogaty materjał
do tej części naszych dziejów wojskowych z czasów Rzeczypospolitej.
Do niego dodać należy jeszcze znajdujący się również w tem archiwum
duży dział aktów wojskowych Księstwa Warszawskiego — o podobnym charakterze. Archiwum Akt Dawnych ma akta komisji Rządowej
Wojny Królestwa Polskiego z lat 1815 — 1831, a po części też i jeden
dział aktów Księstwa Warszawskiego, mianowicie rodowody pułkowe.
Również pewną ilość aktów przeważnie rachunkowych, głównie z XIX
wieku posiada Archiwum Skarbowe. Ponadto zaś Muzeum Czapskich
w Krakowie przechowuje kancelarję wojskową Króla Stanisława
Augusta, zawierającą wiele cennego materjału do poznania wewnętrznego stanu naszego wojska w drugiej połowie XVIII stulecia.
Zresztą wiele ważnych postanowień co do organizacji wojska w dobie
Rzeczypospolitej mieszczą w sobie drukowane „Volumina legum”.
Gorzej znacznie natomiast przedstawia się materjał, odnoszący się
do dziejów samych wojen. Jest on albo bardzo niedokładny i skąpy,
zwłaszcza do dziejów najdawniejszych, albo też zawiera z powodu
zniszczenia znaczne luki, te zaś akta które zachowały się do naszych
czasów przeważnie są rozproszone po rozmaitych zbiorach publicznych i prywatnych. Owóż ten stan źródeł oraz zainteresowanie się
361
dziejami naszych wojen, w związku z zainicjowanemi pracami w tym
kierunku Wojskowego Biura Historycznego, skłaniają mnie do zajęcia
się źródłami, zawierającemi materjał do badań tej głównie części naszej
przeszłości wojskowej. Uważam bowiem, że taka chociaż by najogólniejsza ich charakterystyka ułatwi do pewnego stopnia orjentację co do
ich zasobów i jakości — i dostarczy bodaj w skromnej mierze wytycznych, co do możliwości i zakresu opracowania poszczególnych faktów,
większych okresów czy wreszcie pewnych specjalnych zagadnień.
Biorąc jako podstawę materjał źródłowy, można podzielić całą historję naszych wojen na cztery okresy.
Okres I obejmuje panowanie obu dyniastji Piastów i Jagiellonów.
Okres II od Stefana Batorego po Konfederację Barską.
Okres III od kampanji 1792 po powstanie styczniowe.
OKRES I.
Okres ten jest pod względem ilości lat najdłuższy, obejmuje bowiem przeszło sześć wieków. Naturalnie, że na tak dużą przestrzeń czasu przypada też i znaczna ilość wydarzeń wojennych niepowszedniego znaczenia, a więc zaraz na początku tego okresu wojny Bolesława
Chrobrego i jego następców, w celu wywalczenia i utrzymania granic
państwa polskiego. Potem w pierwszej połowie XIII stulecia zjawienie
się Tatarów, którzy odtąd przez wieki całe stają się krwawymi gośćmi
Rzeczypospolitej. W niespełna sto lat później wybuch zatargu z nowym
wrogiem na północy, z Krzyżakami, z którymi Polacy muszą walczyć
przez szereg lat, dopóki Grunwald nie przechylił szali dziejowej na stronę polską. Związek przeprowadzony przez Jagiellonów z Litwą zetknął
nas bezpośrednio z innym nieprzyjacielem, Moskwą, która odtąd zagrażać nam będzie ciągłymi napadami aż po dnie ostatnie. Południowo
wschodnia ściana wreszcie narażona była na ciągłe napady nie tylko
Tatarów, ale i Wołoszy, co stało się powodem, że Polska musiała trzymać na obronę tej granicy stałą siłę zbrojną.
Okres ten bogaty w rozliczne i różnorodne wojny, w którym rozegrały się tak znamienne bitwy, jak na polach Lignickich, pod Płowcami,
Grunwaldem, Orszą i Obertynem nie stoi w żadnym stosunku do źródeł, z których byśmy mogli czerpać pełną dłonią wiadomości o tych
362
interesujących ze wszechmiar wydarzeniach. Jest to okres w dokumenty najuboższy. Te zaś materjały historyczne, które się dochowały do
naszych czasów nie odznaczają się nazbyt wielkiem bogactwem form
i treści, tworzą one szczupłą grupę roczników, kronik lub zapisek sądowych, poruszających obok całego szeregu innych spraw także i niektóre
ważniejsze wypadki. Z tych najwięcej stosunkowo materjału mogą dostarczyć kroniki: Anonima, t. zw. Galla, Wincentego-Kadłubka, Janka
z Czarnkowa, Długosza, Sarnickiego, Miechowity, Wapowskiego,
Kromera wreszcie Marcina Bielskiego.
Dzieła te zawierają wiele ciekawych nieraz szczegółów, gdyż opisują niejednokrotnie działania bojowe, ale korzystając z nich trzeba je
poddać szczegółowej analizie z całym zasobem krytycyzmu, a to z kilku powodów. Przedewszystkiem pamiętać o tem należy, że autorami
tych kronik byli z bardzo małemi wyjątkami duchowni, którzy bezpośredniego udziału w kampanijach nie brali, ani też na rzeczach wojskowych się nie znali. Niektórzy z nich piastowali jakieś urzędy dworskie
i co najwyżej współdziałali w niejednej z akcyj dyplomatycznych, ale
o stoczonych walkach dowiadywali się w najlepszym razie z opowiadania ich uczestników i na ich podstawie opisywali przebieg wypadków
wojennych, bądź też jakiś znamienietszy lub ciekawszy epizod. Nawet
Marcin Bielski, który w przeciwieństwie do innych kronikarzy, sam
osobisty brał udział w kilku wyprawach, a co więcej prócz „Kroniki”
napisał specjalny traktat poświęcony rzeczom wojskowym p. t. „Sprawa
Rycerska”, a więc autor, który mógłby na podstawie własnych spostrzeżeń dostarczyć cennych wspomnień i wskazówek, jest dziwnie skąpy
w podawaniu szczegółów, odnoszących się choćby do własnych jego
na placu boju przeżyć, jak n. p. w bitwie pod Obertynem9.
Wyjątkowo Długosz opowiada obszernie o bitwie grunwaldzkiej,
czyni to jednakże nietylko ze względu na wagę tego zdarzenia w dziejach Polski, ale po części także i z powodu udziału chwalebnego, jaki
w niej wzięli ojciec i stryj naszego historyka, oraz jego główny opiekun
i protektor kardynał Zbigniew Oleśnicki, którzy też udzielali mu w tej
mierze obfitych informacyj.
Dodać do tego należy, że kronikarze ci, nie ograniczali się do spisywania wydarzeń sobie współczesnych, lecz po większej części sięgali
9
Porówn. Ign. Chrzanowski: „Marcin Bielski”, Warszawa 1916, str. 126 i. nast.
363
w odległą przeszłość — cofali się do mitycznych początków państwa
polskiego, bezkrytycznie nieraz przyjmując za prawdę najrozmaitsze
podania i legendy, wobec czego te zwłaszcza ustępy jeszcze więcej tracą na ścisłości, chociaż nawet zawierają nieraz opisy bitew stoczonych
przez Polaków.
Kroniki te z wyjątkiem dzieła Bielskiego pisane były po łacinie,
przyczem autorzy ich starali się mniej lub więcej naśladować znanych
im pisarzy klasycznych, i to nietylko pod względem formy, a więc wyrażeń i stylu, ale też co więcej zapożyczali od nich nieraz także treść
i przenosili niektóre urządzenia i zwyczaje rzymskie żywcem na grunt
polski. Dlatego też przy korzystaniu z tych kronik, nie tylko trzeba
odrzucać pierwiastek retoryczny, który z lubością używany jest przez
niektórych autorów dla ożywienia opisu bitwy, ale należy skrupulatnie
zbadać, czy sam przebieg walki nie jest przypadkiem zapożyczony od
którego z autorów klasycznych.
Sam tekst łaciński tych kronik, wobec braku jakichkolwiek źródeł
dawniejszych w języku polskim, stanowi zarazem dużą przeszkodę
w odróżnieniu choćby jednostek bojowych, czy organizacyjnych wojsk
walczących. Jednostki te rozmaicie nazywano — acies, agmen, cuneus,
legio — lecz dotąd, mimo rozmaitych interpretacji i sporów na tle znaczenia tych określeń, sprawy tej tak ważnej nie ustalono.
Wobec tego więc, że źródła polskie, jakiemi rozporządzamy odnośnie do tego I okresu, bardzo często nie są w stanie nam dostarczyć
odpowiedzi na szereg kwestyj natury taktycznej, czy organizacyjnej,
nieodzowną jest rzeczą przeprowadzenie badań metodą porównawczą,
doszukując się wyjaśnień w źródłach obcych, i to nietylko naszych najbliższych sąsiadów jak Niemców, Czechów, Węgrów, Rosjan i Rusinów,
ale i dalszych: Skandynawów, Francuzów i Włochów.
Jeżeli zaś sprawę badań nad tą epoką traktować będziemy szerzej —
nietylko z punktu widzenia materjałów rękopiśmiennych — czy drukowanych — to w takim razie szukać pomocy trzeba przy rozwiązywaniu
szeregu zagadnień — także w archeologji, geografji historycznej i t. p.
364
OKRES II.
Okres ten ze względu na rozpiętość lat w stosunku do poprzedniego
znacznie krótszy, a zasadniczo, biorąc pod uwagę właściwą działalność
bojową w jej rozkwicie, obejmuje on okrągło licząc nieco ponad jedno stulecie, późniejsza bowiem epoka saska oraz konfederacja Barska
mogą być brane w rachubę nieznacznie tylko, nie wyróżniły się bowiem
niczem wybitniejszem na polu strategji i taktyki, raczej zaś wykazują
upadek w tym kierunku.
Krótki ten właściwy okres rozwoju naszej sztuki wojennej, zaczynający się od Stefana Batorego, a kończący się istotnie już na Janie III
Sobieskim, obfituje w świetny poczet znakomitych wodzów i wspaniałe czyny wojenne. Wojny bowiem stają się coraz częstsze. Polska
musi uporczywie i nieustannie bronić swych rubieży głównie wschodnich, przed najazdami nieprzyjaciół. Tych zaś liczba się powiększa.
Obok dawniejszych: Moskwy i Tatarów pojawiają się nowi: Turcy,
Szwedzi, Kozacy, Brandenburczycy, którzy, bądźto oddzielnie, bądź
łącząc się z sobą, nieraz bardzo poważnie zagrażali dalszemu istnieniu
Rzeczypospolitej. Jednakże mimo pewne chwilowe załamania naogół
Polska wyszła z tych opresyj zwycięsko. Wyborna bowiem znajomość
sztuki wojennej takich królów-wodzów, jak Stefan Batory, Władysław
IV i Jan III Sobieski, hetmanów: Jana Zamoyskiego, Jana Karola
Chodkiewicza, Stanisława Żółkiewskiego, Stefana Czarnieckiego
wreszcie Stanisława Jabłonowskiego i całego szeregu pomniejszyć dowódców, jako też duch bohaterski, jaki ożywiał ich podwładnych ocaliły niejednokrotnie Polskę od grożącej jej zagłady.
Świetnie pomyślane wyprawy Batorego na Połock, Wielkie Łuk
i Psków, wspaniałe zwycięstwa odniesione pod Kircholmem, Kłuszynem, dwukrotnie pod Chocimem, Trzcianą, Smoleńskiem, Podhajcami, Beresteczkiem, wreszcie pod Wiedniem, zawsze nad olbrzymią przewagą nieprzyjaciela, dowodnie świadczą, że polska taktyka
i strategja stały podówczas bardzo wysoko.
Nie dziw więc, że ten właśnie okres najbujnieszego wzrostu naszej
rodzimej sztuki wojennej powinien wzbudzać najwięcej zainteresowania nietylko jako idealne pamiątka świetnych czynów naszych przod365
ków — ale jako bogata skarbnica doświadczeń i nauk praktycznych
nawet dla dzisiejszego pokolenia.
A studja w tym kierunku można tem łatwiej podjąć, ile, że w przeciwstawieniu do poprzedniej epoki materjał źródłowy jest bez porównania obfitszy.
Urząd hetmanów dożywotnich, wprowadzony od Jana Zamoyskiego
na stałe, spowodował, że ci, prowadząc samodzielnie poszczególne
kampanje, składali raporty o ważniejszych wydarzeniach na polu walki
królom jako swym zwierzchnikom. W ten sposób utworzył się nowy
rodzaj korespondencji polowej hetmanów, dokumentów pierwszorzędnej wagi, ponieważ te listy pozwalają wniknąć nieraz w szczegóły akcji
bojowej i zapoznać się bliżej z jej przebiegiem.
Nie zawsze jednak ten rodzaj źródła może dostarczyć nam wyczerpujących danych o zwycięskiej bitwie. Listy te są nieraz bardzo
lakoniczne, o ile chodzi o sam przebieg walki. Tak n. p. Chodkiewicz
w liście do króla opisuje swe zwycięstwo pod Kircholmem w następujących tylko słowach: „...acz dosyć długo z wielką obu stron przewagą, Mars wątpliwy zwycięstwem mienił, niewinność W. K. M. P.m.
Mił. za błogosławieństwem Bożem nieprzyjaciela, który paszczękę swą
na własność i sławę dobrą W. K. M. był rozdarł, tak wsparła, iż sam
ranny tył sromotnie podać musiał”10. Znacznie już obszerniej przedstawia Żółkiewski zwycięstwo swe odniesione pod Kłuszynem — ale i tu
rzecz cała przedstawiona jest tylko w głównych zarysach — ponieważ
nie chce króla „utęsknić” czytaniem długiego listu11.
Również krótko opisuje Stanisław Koniecpolski w liście do Króla
zwycięstwo odniesione nad Szwedami pod Trzcianą, zaznaczając, że
„Particularia W. K. Mości, Panu memu Miłościwemu, nie piszę, wiedząc o tem, że nie znajdzie na tych, od których dostateczną wiadomość
wziąć będziesz raczył12.
Jak z tych paru przykładów widać, relacje hetmanów do królów
w momentach najważnieszych odnoszonych zwycięstw nie zawsze
dostarczają dostatecznego materjału do badań nad ich działalnością
10
Korespondencja Jana Karola Chodkiewicza. Opracował i spisał Wł. Chomętowski. Warszawa 1875 r., str. 148 i nast.
11
Pisma Stanisława Żółkiewskiego — wydał A. Bielowski, Lwów 1861, str. 198
i nast.
12
St. Przyłęcki: „Pamiętniki o Koniecpolskich”. Lwów 1842, str. 155.
366
w chwili decydującej. Ale przypisać to trzeba, po części wzmożonej
w tych właśnie razach pracy nad pościgiem, wyzyskaniem zwycięstwa,
uporządkowaniem swoich oddziałów i t. p., głównie zaś panującej podówczas skromności tych zwycięzców, którzy wiktorję przypisywali nie
sobie, tylko Bogu lub królowi.
Nie znaczy to jednak, by ta kategorja dokumentów miała być zepchnięta w badaniach nad tym okresem na plan dalszy. Korespondencja
ta bowiem wogóle z wyjątkiem przytoczonych wyżej momentów, przynosi mnóstwo materjału do dziejów wojennych. Przykładem tego jest
korespondencja Jana Zamoyskiego razem zebrana13, która już w połączeniu z wydawnictwem Ks. S. Polkowskiego14 daje wspaniały materjał do wypraw Stefana Batorego na Moskwę.
Niestety wydawnictwo korespondencji Jana Zamoyskiego, stanowi
chlubny wyjątek w tej grupie dokumentów. Akta bowiem hetmanów
uległy w dużej mierze rozproszeniu a nawet poniekąd i zniszczeniu.
Część ich coprawda została ogłoszona drukiem, lecz jest to drobiazg,
a większość tych wydawnictw, jest już przestarzała pod względem metody edytorskiej. Obecnie więc jest rzeczą niezbędną zebrać i wydać
podobnie jak korespondencję Zamoyskiego — i listy innych hetmanów,
do czego przy usilnych poszukiwaniach materjału nie zbraknie.
Mając na uwadze luki, jakie w powyższej grupie akt znajduje się
odnośnie do większych bitew, trzeba szukać uzupełnienia ich gdzie indziej. W owych czasach nie znano jeszcze pisanych rozkazów operacyjnych. Hetman zwykle zwoływał przed bitwą podwładnych dowódców, z którymi omawiał plan działań. Następnie zaś wobec szczupłości
wojska po większej części sam kierował całą akcją osobiście, doskakując i zachęcając słowami ruszające w bój chorągwie lub też w miejsca
odleglejsze przesyłając ustne zlecenia przez gońców.
Odpadała tem samem potrzeba wydawania na piśmie rozkazów,
związanych z przeprowadzeniem poszczególnych faz akcji bojowej.
Również nieznane wtedy były raporty piśmienne z przeprowadzonych
działań przez podległych dowódców. Naczelny wódz mógł najczęściej
„Archiwum Jana Zamoyskiego, kanclerza i hetmana w. kor.”, Warszawa 1904
— 1913. T. I — III.
14
Ks. Ignacy Polkowski: „Sprawy wojenne króla Stefana Batorego. Acta historica
res gestas Poloniae illustrantia”. T. XI. Kraków Ak. Um. 1887.
13
367
ogarnąć wzrokiem całe pole bitwy, co najwyżej otrzymywał ustną relację z pościgu, o ilości wziętych jeńców lub o własnych stratach. Wyjątek
i to dość rzadki, stanowią piśmienne sprawozdania dowódców wydzielonych oddziałów na jakąś wyprawę zdała od sił głównych. Takie jest
n. p. sprawozdanie Spytka Jordana z jego wyprawy pod Nowogród,
ogłoszone wśród korespondencji skierowanej do Zamoyskiego15.
Ten brak jednak służbowych rozkazów i raportów operacyjnych da
się przecież nawet w znacznej mierze uzupełnić. Oto bowiem od końca
XVI stulecia mnożą się u nas t. zw. dyaryusze znanych lub częste dotąd nieodgadnionych autorów, którzy notowali bądźto z dnia na dzień,
bądź co pewien okres czasu ważniejsze wypadki. Forma ich jest bardzo rozmaita. Są dzienniki, zawierające zestawienia różnych wydarzeń
z całego szeregu lat z życia danego autora, ale są też zapiski obejmujące
krótki tylko przeciąg czasu, przebieg pewnych jedynie faktów, zwłaszcza odnoszących się do poszczególnych działań wojennych. Te miały
przeważnie podwójny cel, albo w formie niekiedy listów bezpośrednio
informować otoczenie króla, rodziny, znajomych o przebiegu kampanji, albo też, jako notaty lub codzienne zapiski, do których włączano
niejednokrotnie inne dokumenty, miały służyć potomności — jako miła
pamiątka zaszłych wypadków i przebytych trudów obozowych. Nieraz
też na ich podstawie autor spisywał swe pamiętniki w wieku późniejszym, lub kreślił wyczerpujący opis jakiegoś wybitniejszego faktu.
Treść ich i sam sposób ujęcia są bardzo różnorodne. Zależało to
bowiem od indywidualności autora, od tego jakie zajmował stanowisko
społeczne w ciągu toczących się wydarzeń, jaką posiadał inteligencję,
bystrość i zmysł obserwacyjny. Skala ich pod tym względem jest bardzo szeroka. Tu bowiem należy pomieścić Stanisława Żółkiewskiego
„Pamiętniki o wojnie moskiewskiej” i Jakóba Sobieskiego „Pamiętniki
o wojnie chocimskiej”, a więc ludzi, którzy z racji swego stanowiska
wybornie byli o wszystkiem powiadomieni i odpowiednio do tego przebieg wydarzeń skreślili. Ze znajomością rzeczy pisane są pamiętniki
o wyprawach na Moskwę Reinholda Heidensteina sekretarza Stefana
Batorego, który rzecz tę pisał według wskazówek królewskich — podobnie jak i „Wojna polsko-moskiewska pod Cudnowem”, a chociaż
autor jej nie jest wymieniony, dużo przemawia za tem, że opisał ją mar15
368
„Archiwum Zamoyskiego”. T. II., str. 179 i nast.
szałek koronny Jerzy Lubomirski, drugi obok Stanisława Potockiego
główny jej aktor.
Wiele szczegółów ciekawych do działań bojowych przynoszą pamiętniki Samuela Maskiewicza (wojny z Moskwą za Zygmunta III),
Stanisława Moskorzewskiego (zdobycie Smoleńska 1633), Stanisława
Oświecima (Beresteczko) i t. d., które jednak pisane przez ludzi nie
we wszystko wtajemniczonych, nie dają już tak dokładnego i wszechstronnego obrazu. Są wreszcie i takie, które ograniczają się do bardzo
szczupłego pola widzenia swoich tylko osobistych przeżyć. Przodują
im pamiętniki J. Chr. Paska, które przynajmniej oddają wiernie nastroje
współczesne i koloryt niektórych wydarzeń, inne natomiast, a tych jest
cały szereg — przeważnie mówią o swych sprawach domowych, rzadko zaczepiając o jakiś fakt donioślejszy, ogólnej natury.
W każdym razie wobec ich pokaźnej liczby jest w czem wybierać,
a po odrzuceniu małowartościowych, przedstawiają one poważne źródło do dziejów tej epoki. Wymieniłem tylko kilka większych i ważniejszych dyaryuszów czy pamiętników wydanych już drukiem — ilościowo jednak przeważają znacznie notatki i zapisy krótkie o ważniejszych
zdarzeniach, które niejednokrotnie przepisywane krążyły z rąk do rąk
po całym kraju, zastępując dzisiejsze gazety. Z powodu swej małej objętości wiele z nich spoczywa dotąd wśród dokumentów różnej treści
i wagi, jako „Varią acta”, „Miscellanea” czy „Silva rerum” w rozmaitych bibliotekach i zbiorach, skądby przynajmniej celniejsze warto
było wybrać i drukiem ogłosić.
W studjach nad tą epoką nie można też pominąć dyarjuszów sejmowych, gdyż i tam można znaleść bardzo wiele szczegółów wyświetlających bądźto genezę poszczególnych wojen i ich plany, bądź też nawet
niektóre główniejsze posunięcia operacyjne.
Stany liczebne oddziałów, biorących udział w kampanjach, dadzą
się zrekonstruować częściowo na podstawie dyarjuszów (źródło to jedak nie zawsze jest pewne), głównie zaś, o ile chodzi o żołnierzy płatnych przez skarb państwa, na podstawie rachunków podskarbich przechowywanych, jak już wspomniałem, w Archiwum Głównem. Są tam
n. p. rachunki z wydatków na wojsko stojące pod Połockiem w r. 1579
i 1580, podobneż rachunki żołdu wojsk biorących udział w bitwach
pod Byczyną, Pliszkowem, Połockiem, Wielkiemi Łukami, popisy
369
wojsk koronnych stojących pod Glinianami, Brzeżanami i Trembowlą
w r. 1589 i t. p. Niejednego też wyjaśnienia co do ilości wojska mogłyby udzielić akta trybunalskie ze spisów uskutecznionych wypłat.
Ponadto tak i do tego okresu, jak i poprzedniego odnoszą się różne
kroniki i dzieła historyczne. Na ten bowiem czas przypada działalność
całego szeregu pisarzy, również przeważnie duchownych, którzy jednak
zajmują się głównie dziejami współczesnemi lub nieco tylko cofają się
wstecz. Do nich należy Starowolski, Łubieński, Piasecki, Kochowski
i inni. Dzieła te jednakowoż z powodu dużej obfitości materjałów innych, bezpośrednio odnoszących się do dziejów wojennych, już nie
mają takiej wartości pod tym względem, jak w okresie poprzednim.
Wreszcie przy studjowaniu tego okresu należy zwrócić uwagę na
plany rozmaitych bitew, które wtedy zaczęły się pojawiać i które, jak
n.p. plan oblężenia Smoleńska w r. 1633 wykonany przez Hondiusa,
mają pierwszorzędną wartość historyczną.
Naturalnie że poza podanymi tu ogólnie źródłami, znajdującemi się
w kraju, nieodzowną zawsze rzeczą jest zbadać i źródła obcych państw,
które z nami wojowały. Mogą one bowiem dostarczyć mnóstwo cennych wiadomości nietylko odnośnie do strony przeciwnej, ale i co do
sił naszych.
OKRES III.
Okres ten obejmuje poważny ilościowo poczet wojen, jakie Polska
prowadziła od końca XVIII wieku po powstanie styczniowe, głównie
w obronie całości swych granic, o swój byt i niepodległość. A więc
naprzód dwie kampanje na schyłku swego istnienia z r. 1792 i 1794.
Następnie w dobie napoleońskiej: długie boje początkowo legjonów
Dąbrowskiego we Włoszech, Niemczech i na San Domingo, potem wojsk
Księstwa Warszawskiego w latach 1806/7, 1809, 1812 i 1813, ponadto
zaś i Hiszpanji od r. 1808 do 1812. W epoce Królestwa Kongresowego
wojna z Rosją w r. 1831 — wreszcie powstanie 1863/4.
Jest to więc okres bardzo obfity w działania wojenne. Kampanje
te mają bardzo różny pod wielu względami charakter (trzy wojny powstańcze, opierające się w dużej, jeżeli nie przeważnej mierze na elemencie ochotniczym, działania legjonów Dąbrowskiego, prowadzone
370
zdala od kraju i pozbawione przez to tych wszystkich zasobów, jakich
może dostarczać zaangażowany w bój cały naród i t. p.) wspólnie jednak
łączył je jeden cel i jedna idea przewodnia, ponadto zaś, co w naszym
przypadku nie mniej ważne, wiązał je w jedną całość szereg czynników
realnych. Jednym z nich to wyraźnie już zaznaczająca się nieomal we
wszystkich tych wojnach nowoczesna organizacja wojskowa.
Już bowiem w pierwszych tych kampanjach zanika godność i władza hetmańska poprzedniego okresu, podział wojska na dwa autoramenty, dawny zaciąg towarzyski i werbunek. Do głosu przychodzą
prądy nowe, które zdobyły sobie prawa obywatelstwa w armjach zagranicznych. Polska, która przez cały niemal wiek XVIII w sprawach
wojskowych, słabe tylko robiła postępy, teraz ożywia się. Już nieco
przed sejmem czteroletnim zaczyna się u nas budzić zainteresowanie
do spraw wojskowych i dążność do zreorganizowania siły zbrojnej na
modłę europejską. Wprowadzony więc został podział na pułki piechoty,
brygady kawalerji i dywizje, unormowana została sprawa naczelnego
dowództwa w czasie wojny, urządzono wreszcie hierarchię służbową
i etaty zwiększonego znacznie wojska. W tej nowej organizacji wprawdzie nie była jeszcze uwzględniona służba sztabu generalnego, gdyż
pierwsze etaty przewidywały tylko stanowiska adjutantów, ale i brak
ten w późniejszych czasach został uzupełniony przez specjalne organy.
Z tą zasadniczą reorganizację ściśle się wiąże i sprawa korespondencji służbowej, która na tych zmianach dużo zyskuje, staje się pełniejszą i pozwala na coraz bardziej szczegółowe wnikanie w przebieg
wypadków na polu walki. Mimo jednak tego wzrostu materjału źródłowego, badania nad tym okresem natrafiają w większości wypadków
na duże trudności z innych względów. Akta te bowiem częściowo uległy zniszczeniu, znaczna ich część została rozproszoną po rozmaitych
zbiorach prywatnych, a tylko nieznaczne resztki dochowały się w archiwach państwowych. Stan ten był następstwem tych tragicznych warunków, jakie się wytworzyły właśnie w tym okresie. Wojny bowiem,
któreśmy wtedy prowadzili, choć obfitowały nieraz w piękne zwycięstwami świetne czyny orężne, kończyły się w przeważnej swej części
klęskami skąd też i akta polowe dostawały się albo w ręce zwycięzców
— albo gdzieś porzucone niszczały, albo wreszcie w najlepszym razie
ocalałe z pogromu, były przechowywane w rozmaitych zbiorach pry371
watnych z dużemi ostrożnościami tak dalece, że nawet w niektórych
nowszych opracowaniach naukowych, opartych na ich podstawie, unikano wzmianki o miejscu ich przechowania (n. p. Korzon, Wolański).
Ponieważ więc stan źródeł do tych kampanij jest bardzo niejednolity
należy więc wojny tego okresu rozpatrywać grupami, stanowiącemi dla
siebie pewną całość.
Pierwszą taką grupę stanowić mogą dwie wojny toczone
w r. 1792 i 1794. Naczelne dowództwo w pierwszej sprawował teoretycznie przynajmniej sam król Stanisław August, w drugiej Naczelnik
Kościuszko. Listy króla do właściwego wodza sił zbrojnych na teatrze
wojny, ks. Józefa Poniatowskiego, mało ciekawe, gdyż król nie znał
się na rzeczach wojskowych i pragnął układami jak najprędzej wojnę tę zakończyć, dochowały się w krakowskiem archiwum rodzinnem
Paszkowskich, skąd też je ogłosił prof. Dembański. Raporty ks. Józefa
tak do króla, jak i do Komisji wojskowej skierowane, znajdują się
w Bibljotece Zamoyskich w Warszawie, gdzie też mieści się przeważna
część korespondencji ks. Józefa i Tadeusza Kościuszki. Bardzo wielka ilość dokumentów tej kampanji tyczących się, oraz cała kancelarja
wojskowa Stanisława Augusta znajdowały się przed wojną światowa
w zbiorach Chodkiewiczów w Młynowie. Z nich tylko część uratowano
i przeniesiono do muzeum Czapskich w Krakowie, wielka ich ilość
przepadła w czasie ostatniej wojny, a resztki jeszcze pozostały na miejscu. Prócz wymienionych tu seryj aktów różne drobniejsze ich partje
znajdują się rozproszone po rozmaitych zbiorach.
Mimo jednak to rozbicie materjału i pewne nieuchronne przez to
luki, naogół dochowała się obfita korespondencja zawierająca rozkazy ks. Józefa i raporty dowódców różnych oddziałów. Ponadto dochowały się, kilkakrotnie ogłaszane drukiem, pamiętniki o tej kampanji
ks. Józefa i Kościuszki, które mogą posłużyć do wyjaśnienia niektórych szczegółów wojennych.
Znacznie gorzej przedstawia się sprawa aktów odnoszących się do
insurekcji Kościuszkowskiej. Sam Naczelnik prowadził bardzo obszerną korespondencję nietylko w sprawach wojskowych, ale i różnych innych. Chociaż miał w swem otoczeniu majorów Fiszera, Biegańskiego
i Bukowieckiego, którzy załatwiali jego korespondencję wojskową, to
jednak wiele pisał własnoręcznie. Również otrzymywał dużo raportów
372
i relacyj od generałów samodzielnie prowadzących operacje. Niestety
z tej dużej masy papierów ledwo szczątki ocalały. Kościuszko wyjeżdżając na ostatni swój bój maciejowicki, zostawił swą kancelarję
w obozie pod Mokotowem. Dalsze losy jej są nieznane. Kancelarje innych oddziałów również gdzieś w przeważnej części przepadły. Papiery
gen. Sierakowskiego dostały się w ręce rosyjskie. Drobne tylko ułamki
korespondencji Naczelnika uratowano (jak n. p. jego rozkazy do generała Orłowskiego), które częściowo w rozmaitych wydawnictwach były
ogłaszane drukiem. Podobnie się też rzecz ma i z papierami różnych
dowództw przyczem podkreślić należy, że najbogaciej przedstawia się
spuścizna po generale Dąbrowskim.
Wobec takiego stanu rzeczy bardzo cenne są te raporty z ważniejszych wydarzeń bojowych, które były drukiem ogłaszane we współczesnych gazetach, należy je jednak na ogół traktować krytycznie gdyż
niektóre ich ustępy dla podniesienia ducha odpowiednio przeinaczono.
Spodziewać się należy, że ta część aktów, która została zabraną
przez Rosję, będzie nam zwrócona, a wówczas byłoby rzeczą wskazaną
zebrać wszystkie ważniejsze materjały wojskowe, znajdujące się dotąd
w rozproszeniu i wydać je, gdyż mimo dość pokaźnej literatury tyczącej się tego przedmiotu daje się odczuwać dotkliwy brak wydawnictw
źródłowych16.
Bardzo wiele pierwszorzędnych dokumentów, mogących wyświetlić cały szereg wypadków na placu boju, znajduje się w archiwach
naszych przeciwników w Moskwie, Berlinie i Wiedniu.
Część dokumentów, przeważnie jednak organizacyjnych i administracyjnych, odnoszących się do obu tych kampanij znajduje się
wśród akt Komisji Wojskowej, złożonych w warszawskiem Archiwum
Głównem — papierów jednak operacyjnych jest tam stosunkowo niewiele.
Oddzielną grupę stanowią legjony Dąbrowskiego. Była to formacja
pod względem ilości, stosunkowo niewielka, ponieważ nie przekraczała jako całość ram dywizji. Legjony zorganizowane na modłę francuską
posiadały już bardziej rozwinięte sztaby i służby, ponieważ zaś poszcze16
Przegląd krytyczny literatury insurekcji Kościuszkowskiej, podał Korzon
w „Wewnętrznych Dziejach Polski” (wyd. II). Kraków — Wanszawa 1897, t. VI, str.
43 i nast.
373
gólne legje a nawet drobniejsze ich oddziały najczęściej występowały
odrębnie w akcjach bojowych, przeto korespondencja służbowa z tych
czasów jest wcale obfita.
Głównem źródłem do dziejów legjonów jest bogate archiwum samego ich twórcy generała Dąbrowskiego, który w toku swej działalności dążył dotego, by zebrać możliwie cały materjał do tej formacji się
odnoszący i na jego podstawie napisać historję legjonów. Jest to zbiór
pierwszorzędnej wagi, ponieważ zawiera akta głównej kwatery legjonowej. Niedawno przywieziony z Rosji, złożony został w bibljotece
uniwersytetu warszawskiego.
Prócz samego Dąbrowskiego również i inni jego towarzysze broni zbierali różne materjały lub spisywali swe pamiętniki, by przekazać potomności17 swe zabiegi i usiłowania, zmierzające do uzyskania
niepodległości ojczyzny. Część tych pamiętników i dokumentów ogłoszona została w późniejszych czasach. Wyszły więc pamiętnik samego
Dąbrowskiego, Amilkara Kosińskiego, Drzewieckiego i wielu innych.
Szereg dokumentów zawierają „Listy znakomitych Polaków, wyjaśniające historję Legjonów Polskich”, dalej wydawnictwa Chodźki,
Amilkara Kosińskiego, oraz nowsze opracowania i publikacje akt — jak
Askenazego, Dzwonkowskiego, Kozłowskiego, Kraushara, Kukiela,
Skałkowskiego, Smoleńskiego i t. d., ogłoszone bądź osobno, bądź
w Kwartalniku Historycznym lub innych czasopismach. Część materjałów historycznych do tej epoki dotąd jeszcze nie użytkowanych, znajduje się mimo już licznych wydawnictw w różnych zbiorach rodzinnych
lub publicznych, jak n. p. w przywiezionych do kraju zbiorach rapperswilskich. W polskich archiwach państwowych brak jest niemal zupełny aktów tego okresu, są tylko dwa fascykuły akt Legji Nadwiślańskiej,
natomiast winno się jeszcze dość dużo znaleść w paryskiem Archiwum
Wojennem. Legjony bowiem wchodziły w skład wojska francuskiego
i z niem współdziałały, jako podporządkowane dowództwu francuskiemu jednostki taktyczne, skąd też musi się znaleść odbicie ich działalności w raportach generałów francuskich. Wprawdzie już podejmowano
badania w tem archiwum, lecz głównie w jego sekcji administracyjnej
17
Porówn. A. Skałkowski: „Z papierów Głównej Kwatery Legjonów”. Kwartalnik
historyczny. Rok. 1917, str. 274 i nast., gdzie autor notuje te próby pisania historji
legjonowej.
374
— natomiast przed wojną światową z dużemi trudnościami formalnej
natury było połączone korzystanie z sekcji historycznej, obejmującej
właśnie akta operacyjne armji francuskiej. Obecnie jednakże w zmienionych warunkach politycznych praca i w tym dziale nietylko nie natrafia na żadne przeszkody, ale, co więcej, doznaje ze strony zarządu
jak najwydatniejszego poparcia i pomocy. Wobec tego więc, że główny
zrąb aktów legjonowych, t. j. archiwum generała Dąbrowskiego mamy
w Warszawie i że bogata literatura przyniosła już wiele materjału
oświetlająjącego ważniejsze zdarzenia działalności tej formacji, możemy już z dużem ułatwieniem zająć się dokładnem zbadaniem czynów
bojowych legjonów.
Wojsko Księstwa Warszawskiego było również zorganizowane na
wzór francuski. Miało swoje ministerjum wojny i od r. 1808 swego [na]
czelnego wodza — miało też zorganizowany stosownie do ówczesnych
zapatrywań Sztab Generalny i cały aparat administracyjny, a co za tem
idzie i swoje archiwum, które mimo znaczne spustoszenie, jakie poczyniono w niem w latach 1864—6, jeszcze zawiera bardzo wiele pierwszorzędnego materjału do dziejów wojskowych tej epoki18. Gros tych
papierów, znajduje się w warszawskiem Archiwum Głównem, podczas
gdy pułkowe księgi rodowodów złożone są w Archiwum Akt Dawnych
— a różne sprawy związane z wydatkami na wojsko, fortyfikacje i t. p.
mieszczą się w Archiwum Skarbowem.
Są to przedewszystkiem akta władz centralnych, a więc korespondencja ks. Józefa Poniatowskiego jako ministra i wodza z Napoleonem,
marszałkami i rezydentami francuskimi, królem saskim i t. p., oraz biur
wojennych czyli ministerjum wojny z dowódcami dywizyj, brygad
i pułków lub podległymi organami służb. Wśród tych papierów natury
po części politycznej, a głównie jednak administracyjnej są też i akta
operacyjne, a więc rozkazy otrzymane przez ks. Józefa od wyższych
dowódców francuskich i wydawane przez niego lub jego sztab do podległych mu generałów i oficerów, jak również i raporty rozmaitych dowódców skierowane do ks. Józefa lub przez niego wysyłane w górę,
podczas prowadzonych przez Księstwo wojen. Na podstawie posiadanego materjału można odtworzyć z dużymi nieraz szczegółami niekiePorówn. Pawłowski Bronisław: „Militaria polskie w archiwach rządowych”,
Bellona 1918, str. 661 i nast.
18
375
dy cały przebieg jakiejś operacji lub przynajmniej niektóre fragmenty.
Ale i tu znajdują się poważne luki. Są tylko fragmenty aktów do kampanji 1806/7 r. ponieważ wówczas jeszcze nie było jednolitej organizacji wojskowej i dowódcy oddziałów biorących udział w toczących się
podówczas operacjach, wiele aktów pozostawili w swojem prywatnem
posiadaniu. Natomiast w poważnym komplecie znajdują się dokumenty
z kampanji toczonej z Austrją w r. 1809. Gorzej znowu przedstawia się
sprawa materjałów odnoszących się do wyprawy na Moskwę — gdyż
znaczna część armji Księstwa brała w niej udział rozdzielona pomiędzy rozmaite korpusy Wielkiej Armji, stąd i korespondencji ich szukać należy w archiwach francuskich — a akta korpusu V, stanowiącego
jedyną większą jednostkę, utworzoną z wojsk polskich w przeważnej
części, zaginęły w ciągu tragicznego odwrotu z pod Moskwy.
Podobnie i z kampanji 1813 r., o ile się zachowały papiery do ostatnich starć na ziemiach polskich w czasie cofania się wojsk polskich
w stronę Krakowa, o tyle następnie znowu brak ich nieomal od samego
początku walk w Saksonji.
Również bardzo szczupłą jest korespondencja tych pułków, które
przez kilka lat z rzędu walczyły w Hiszpanji.
Chociaż więc zasadniczo dotrwało do naszych czasów urzędowe archiwum wojskowe z czasów Księstwa Warszawskiego, to jednak w tej
dużej masie papierów, sam materjał operacyjny jest stosunkowo słabo
reprezentowany. Z tego też powodu i tym razem, jak tylekroć poprzednio, szukać go należy w różnych innych jeszcze zbiorach prywatnych
i publicznych, skąd już wydobyto i ogłoszono niektóre pamiętniki i rozmaite fragmenty korespondencji dywizyjnej czy pułkowej. W pierwszmy zaś rządzie wiele dokumentów znaleść można w wspomnianym już
poprzednio archiwum generała Dąbrowskiego oraz w zbiorach rękopiśmiennych ordynacji Krasińskich. Naturalnie, że w wielu wypadkach
trzeba będzie sięgać do Archiwum Historycznego w Paryżu, gdzie winny się znajdować rozmaite bodaj wzmianki tak o oddziałach polskich,
biorących udział w wyprawie na Moskwę, jak i o pułkach walczących
w Hiszpanji.
Wojsko Królestwa Kongresowego zorganizowane na wzór rosyjski
miało pod bacznem okiem swego naczelnego wodza W. Ks. Konstantego
wzorowo zaprowadzoną hierarchję i służbę wewnętrzną. Wybuch re376
wolucji 29 listopada 1830 i następnie wojna spowodowały pewnego rodzaju zamieszanie, przez niedość jasne zorganizowanie i określenie roli
Sztabu Generalnego i Kwatermistrzostwa, przez wprowadzenie szeregu nowych ludzi na wybitniejsze stanowiska i zorganizowanie dużej
ilości oddziałów ochotniczych, ale naogół mimo niekorzystne warunki i pewne załamania, cały aparat służbowy działał sprawnie, tak pod
względem rozkazodawstwa, jak i nadsyłania raportów. Korespondencja
była prowadzona starannie nawet z oddziałami działającemi w wielkich
od Głównej Kwatery odległościach. Stądby wynikało, że powinno zostać wiele bardzo aktów operacyjnych, odnoszących się do kampanji
1831 r.
Niestety tak nie jest. Smutny rezultat tej wojny spowodował, że
mnóstwo cennego materjału bądźto przepadło bez śladu, bądź też
rozproszyło się po rozmaitych prywatnych zbiorach. Niewielkie tylko serje aktów przetrwały do obecnych czasów w naszych archiwach
państwowych, w tem część dopiero niedawno zwrócona nam z Rosji.
Najwięcej stosunkowo papierów do tej wojny mieści się obecnie
w Archiwum Akt Dawnych, gdzie wogóle są złożone akta władz centralnych wojskowych z czasów Królestwa Polskiego. Są tam bardzo
ciekawe i ważne akta Komisji Rządowej Wojny — czyli ówczesnego
ministerjum, obejmującego rozmaite sprawy organizacyjne, gubernatora Warszawy, protokóły Rady Wojennej, wreszcie Sztabu Głównego,
odnoszące się do wywiadu wojsk nieprzyjacielskich, naszej osłony
i koncentracji. Dużo aktów, zawierających rozmaite wydatki na wojsko
i jego nowe organizacje ochotnicze, zaopatrzenie w żywność i broń,
wydatki na różne potrzeby wojskowe i t. p. znajdowało się dawniej
w Archiwum Skarbowem, lecz te obecnie są mocno zdekompletowane.
Drobne przyczynki do urządzenia wojska, gwardji narodowej i paru
pułków mieszczą się w Archiwum Głównem.
Jak z tego pobieżnego tylko wyliczenia wynika, właściwych
aktów operacyjnych jest w tych archiwach stosunkowo niewiele.
Znowu więc trzeba czynić poszukiwania w różnych zbiorach rodzinnych i publicznych. Z tych przedewszystkiem cenną jest spuścizna
po generale Prądzyńskim — obecnie własność uniwersytetu lubelskiego — gdyż obejmuje ona znaczną część korespondencji Sztabu
Głównego z różnymi generałami (pewne jej partje zostały ogłoszone
377
w IV t. pamiętników tego generała in extenso lub w streszczeniu).
Dalej wiele rozkazów Sztabu Głównego i podległych dowództw oraz
różnych raportów w kopjach lub oryginałach zawierają akta pozostałe po
pułkowniku Klemensowskim — przechowywane obecnie w Bibljotece
Krasińskich. Wreszcie całe mnóstwo różnego rodzaju papierów tej wojny
się tyczących rozsypanych jest za granicą: W Bibljotece Polskiej w Paryżu,
w zbiorach rapperswilskich, Czartoryskich, Zamoyskich, Krasińskich i t. p.
Prócz zbiorów polskich konieczną jest rzeczą zapoznać się, bodaj
na podstawie już ogłoszonych drukiem wydawnictw, z materjałami
znajdującemi się odnośnie do tej kampanji w archiwach zagranicznych,
w pierwszym rzędzie rosyjskiemi, a także pruskiemi i austrjackiemi,
których też niewielkie ilości znajdują się i w Centralnem Archiwum
Wojskowem19.
Strona wojskowa Powstania Styczniowego jest najtrudnięjsza do
ujęcia i zbadania — mimo, że walka, jaką podówczas toczono na ziemiach polskich, trwała z górą piętnaście miesięcy, a więc znacznie dłużej niż jakiekolwiek poprzednio przez nas prowadzone wojny, że w tym
czasie stoczono około 1000 bitew, potyczek i starć, i że sam rodzaj
walki partyzanckiej jest tematem bardzo interesującym ze stanowiska
operacyj wojennych.
Walną przeszkodą, o którą dotąd rozbijały się badania nad tą epoką
naszych dziejów wojskowych, stanowił niedostatek materjału źródłowego. Braki te wypływały z dwóch głównie przyczyn: samej organizacji oddziałów powstańczych oraz prześladowania uczestników ich
przez rządy zaborcze.
Sama organizacja tych oddziałów była przeważnie luźna i dorywcza. Poszczególne partje w miarę potrzeby łączyły się, tworząc większe jednostki taktyczne, lub rozchodziły się i znikały, zakopując nieraz
i swą broń, i swe papiery w ziemi.
Dopiero za dyktatury Trauguta jest dążność do nadania temu całemu nieuregulowanemu dotąd ruchowi jednolitej organizacji wojskowej, ale zarządzenia te, jako spóźnione — gdyż wydane pod koniec już
powstania — słaby tylko przyniosły rezultat.
19
Bliższe szczegóły o materjałach do tej kampanji podaje W. Tokarz w swym
referacie wygłoszonym na IV zjeździe historyków polskich w Poznaniu p. t.: „Stan
i dezyderaty badań nad historją wojny polsko-rosyjskiej 1830/1 r.”.
378
Naogół więc liczne, drobniejsze zwłaszcza, oddziały, prowadzą
walkę na własną rękę niewiele ze sobą korespondowały, ograniczał
się przeważnie tylko do przysyłania relacyj z ważniejszych wydarzeń.
Częstszą korespondencję z Rządem Narodowym i podległymi dowódcami prowadzili naczelnicy większych oddziałów.
Ale i ta szczupła ilościowo korespondencja w sprawie działań bojowych dochowała się do naszych czasów w drobnych tylko ułamkach,
gdyż część tych papierów skutkiem rozbicia oddziałów dostała się
w ręce nieprzyjaciela, część ich sami powstańcy zniszczyli, by w ten
sposób zatrzeć ślady swego udziału w tym ruchu i uniknąć katorgi czy
więzienia, a ledwo drobna cząstka w ścisłem ukryciu przechowana została do naszych czasów w rozmaitych zbiorach, przeważnie rodzinnych lub niektórych publicznych.
Stąd też pozostała z tych czasów stosunkowo szczupła ilość aktów. Główny zrąb ich znajduje się w Archiwum Rapperswiilskiem,
gdzie złożone są akta Rządu Narodowego i różne pisma dowódców powstańczych. Ponadto rozmaite pochwycone przy rewizjach dokument
znajdują się w archiwach państw zaborczych, tak pozostałych obecnie
w kraju: w Warszawie, Wilnie, Lwowie i Poznaniu, jak i zagranicą.
Uzupełniają w dużej mierze te skąpe źródła raporty i relacje z pola
walki, ogłaszane w prasie zakordonowej głównie w Czasie, Dzienniku
Poznańskim i Gazecie Narodowej i wielka ilość pamiętników uczestników tych walk, do których jednak na ogół trzeba odnosić się z dużym
krytycyzmem.
Wobec takiego skromnego stanu źródeł polskich konieczną jest rzeczą zbadać odnośne akta rosyjskie, które częściowo również pozostały
w archiwach państwowych obecnie na ziemiach polskich —
w Warszawie i Wilnie, w przeważnej jednak części mieszczą się
w Moskiewskiem archiwum b. Sztabu Głównego.
379