lipiec - Parafia w Bierzgłowie

Transkrypt

lipiec - Parafia w Bierzgłowie
Głos
Parafii
NR 7 (91)  ROK VIII  LIPIEC 2010 BIERZGŁOWO
PARAFIA PW. WNIEBOWZIĘCIA NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY
Pamięci ks. Jerzego Popiełuszki
myśleli że da się utopić Ewangelię
w odmętach Wisły
że można Prawdę zmusić do
milczenia
że każdy ma swoją cenę
myśleli że siła stoi na d mądrością
ideologia przed sercem
i sumieniem
że człowiek jest panem życia
i śmierci
rozgrzeszasz ich zza grobu
jakbyś wierzył że kiedyś ciemność
ich patrzenia
rozświetli Światło
i sami staną się
cząstką Płomienia
Ks. Wacław Buryła
LIPCOWE KALENDARIUM
2 lipca – Wspomnienie św. Tomasza Apostoła – Pierwszy piątek miesiąca
4 lipca – Liturgia niedzielna – XIV niedziela zwykła
6 lipca – Wspomnienie bł. Marii Teresy Ledóchowskiej
9 lipca – Ks. proboszcz odwiedza chorych (w tym miesiącu ze względu na kolonie
nie w Pierwszy piątek miesiąca a tydzień później)
10 lipca – 100-lecie istnienia Kółka Rolniczego w Bierzgłowie (Msza Święta
o godz. 17.15)
11 lipca – Liturgia niedzielna – XV niedziela zwykła – Wspomnienie św. Benedykta,
patrona Europy – Światowy Dzień Ludności
15 lipca – Dzień bez Telefonu Komórkowego
16 lipca – Wspomnienie Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel
18 lipca – Liturgia niedzielna – XVI niedziela zwykła
22 lipca – Wspomnienie św. Marii Magdaleny
23 lipca – Wspomnienie św. Brygidy, patronki Europy
24 lipca – Dzień Policjanta
25 lipca – Liturgia niedzielna – XVII niedziela zwykła – Wspomnienie św. Jakuba
Apostoła – Wspomnienie Św. Krzysztofa, patrona kierowców –
Poświęcenie nowych lub nowo nabytych pojazdów (po Sumie) – Dzień
Bezpiecznego Kierowcy
26 lipca – Wspomnienie św. Joachima i św. Anny, rodziców Maryi
29 lipca – Wspomnienie św. Marty
31 lipca – Wspomnienie św. Ignacego Loyoli
Jak co roku o tej porze – latem, skutki upałów bywają bardzo dokuczliwe
nie tylko dla nas – ludzi, ale również dla naszych zwierząt. Pamiętajmy,
że są one zależne od nas i tylko my możemy uchronić je przed cierpieniem.
Dopilnujmy, aby oprócz pożywienia, zawsze miały dostęp do świeżej, schłodzonej
wody i schronienie przed słońcem, nie zapominając również o wydłużeniu zbyt
krótkich uwięzi, łańcuchów (jeżeli na takowych je trzymamy).
Elżbieta Giersz
Z ŻYCIA PARAFII
REMONTY
Trwają prace konserwatorsko – remontowe przy ostatniej, wschodniej elewacji
kościoła. Ponieważ najpierw pracownicy skuwają zwietrzałe cegły oraz cementowe
fugi, więc trochę się więcej kurzy. Nie ma możliwości na bieżąco, codziennie sprzątać.
Proszę Parafian o wyrozumiałość na czas remontu. Jak przy poprzednich pracach
remontowych, tak i tym razem mamy niespodzianki. Konserwatorzy odkryli
na fasadzie od strony wschodniej kościoła okienko. Było zamurowane i tam właśnie
zagnieździł się rój dzikich pszczół. Początkowo myśleliśmy, że pszczoły tak mocno
zdewastowały ścianę, że wyżłobiły głęboką dziurę. Po odbiciu zewnętrznych kamieni
widać wyraźnie okno. Początkowa hipoteza nie znalazła uzasadnienia.
Prawdopodobnie w średniowieczu, w tym okienku za szybką, stawiano zapaloną
świecę lub zapalony kaganek, który oznajmiał obecność Pana Jezusa w Najświętszym
Sakramencie. Szybka, którą widać pozostaje okopcona. Wieczna lampka wewnątrz
kościoła a na zewnątrz, w tym okienku, świeca. Proszę pamiętać, że przy kościele,
od tamtej strony, prawdopodobnie biegła droga. Każdy przechodzący drogą musiał
widzieć święcące się światełko, uchylał czapkę lub żegnał się, wspominając,
że Pan Jezus jest blisko.
Równolegle są prowadzone prace przy portalu pomiędzy zakrystią
a kościołem. Z kolei 8 czerwca rozpoczęliśmy prace remontowe przy zabytkowym
wiatraku – koźlaku. Najpierw został uprzątnięty sam wiatrak i plac, aby przygotować
miejsce dla firmy remontowej. Bóg zapłać za społeczne wykonanie prac
porządkowych.
Firma ogrodziła teren, postawiła zaplecze dla pracowników oraz na narzędzia
i rozpoczęła rozbiórkę. W ciągu tygodnia wiatrak został zdemontowany. Użyto do tego
również dźwigu. Po ponad stu latach wiatrak chwilowo zniknął z krajobrazu
Bierzgłowa. Gdy wychodzi się z kościoła i spogląda naprzeciw miejsce wydaje się
dziwnie puste. Wiatrak bowiem datowany jest na rok 1863. Taką datę znaleźliśmy
na górnej belce podczas inwentaryzacji.
Wszystkie zachowane części oznaczono symbolami i zabezpieczono. Zostaną
ponownie użyte. Zniszczone, spróchniałe przeznaczono na opał.
Po dokonaniu rozbiórki szef firmy, której zlecono remont wiatraka, zrobił
dokładne zestawienie materiałowe ile i jakiego drewna będzie potrzebował. Obecnie
trwa przygotowanie materiału. Potrzeba ok. 62 m3 drewna. Są również wielkie
przekroje np. na wał potrzebne jest drewno dębowe o wymiarach 69 na 69 cm
i długości 8 m. Na zgromadzenie materiału mamy ponad miesiąc. Od początku sierpnia
rozpocznie się odbudowa, która potrwa do końca roku.
NOWE MIEJSCE NA EWANGELIARZ
Po Misjach Rodzinnych, które odprawiliśmy od 23 do 30 maja br.,
ustawiliśmy przed ołtarzem pulpit na Ewangeliarz. Zrobił go stolarz p. Ziółkowski.
Bóg zapłać.
Dziesięć lat temu w Roku Wielkiego Jubileuszu 2000 odprawiliśmy Misje
Ewangelizacyjne. Po nich „pozostał” śpiew Duchu Święty, przyjdź prosimy,
który zanosimy przed kazaniem, prosząc, aby nauka którą usłyszymy
i którą pragniemy przyjmować była prawdziwie Boża, proklamowana i przyjmowana
w Duchu Świętym, w Bożym Duchu.
Ewangeliarz jest specjalną księgą liturgiczną, która zawiera teksty Ewangelii
odczytywane w czasie liturgii Mszy Św. Ewangelia, która zawiera słowa Jezusa,
posiada szczególną rangę. Wyraża się to między innymi w postawie stojącej,
gdy odczytujemy fragmenty Ewangelii, w robieniu trzykrotnego znaku krzyża:
na czole, na wargach i na sercu przed czytaniem. Gdy słuchamy Ewangelii
sam Chrystus do nas mówi.
Po odczytywaniu Ewangeliarz pozostaje na pulpicie przed ołtarzem. Po liturgii
można zawsze podejść, aby ponownie odczytać, aby jeszcze raz zamyślić się
nad usłyszanym Słowem Bożym.
WAKACJE
Rozpoczęły się wakacje. Dla wielu jest to czas zabawy i odpoczynku.
Na ten jakże radosny okres życzę wszystkim – uczniom, rodzicom, nauczycielom –
samych ciepłych dni, owocujących niezapomnianymi wrażeniami i bezpiecznego
powrotu do domu z letnich wojaży.
„(…) Bądź pochwalony Panie w każdej życia chwili i spraw, aby wakacje
szczęśliwe dla nas były. Niech mówią nam o Tobie słońce, drzewa i kwiaty,
bo tylko ten jest mądry, kto w wiarę jest bogaty” (Alina Dorota Paul).
Ks. Rajmund Ponczek
Proboszcz
XIII FESTYN PARAFIALNY ZA NAMI
Dary ziemi i dzieła naszych rąk – hasło kolejnego festynu parafialnego,
który odbył się w niedzielę 20 czerwca, z pewnością było odpowiednie do tego,
co czekało na uczestników wspólnej zabawy.
Mimo, że startowaliśmy o godzinie 14.30 zainteresowani pojawiali się
już dużo wcześniej. Prowokowała pogoda, która nam sprzyjała i z pewnością bogaty
program festynu. Atrakcji było wiele, a co najważniejsze oferta zadowolić mogła
wszystkich, od przysłowiowego dwulatka do dziadka. Bawiły się całe rodziny, kilka
pokoleń w jednym miejscu! To niezwykle budujący obraz, potwierdzający, że razem
można coś ciekawego przeżyć i stworzyć. A tworzyliśmy wiele. Były prezentacje
rękodzieła: przepiękne kilimy i obrusy, pocztówki wykonane ciekawą techniką
pergaminową o egzotycznie brzmiącej nazwie pergamano, kamienne rzeźby, smaczne
wypieki, wyroby wędliniarskie, pieczone mięsa. Mogliśmy obserwować pracę kowala
i posłuchać ciekawych informacji o tym już coraz rzadziej uprawianym rzemiośle.
Na pamiątkę i na szczęście można było zabrać „złotą” podkowę, której szczegółowy
proces powstawania śledziliśmy. Można było zobaczyć warsztat pszczelarza. Zawitał
do nas także mincerz, rzemieślnik, którego oblegały tłumy. Na oczach widzów bił
monety, związaną z naszą Parafią. Kto wie, może w przyszłości okażą się atrakcją
numizmatyczną?
Spore zainteresowanie budził sprzęt rolniczy, który powoli ustępuje miejsca
nowoczesności, na przykład stary kombajn zbożowy Vistula. Jest nadal sprawny
i „o własnych siłach” przyjechał i odjechał, a jest własnością radnego parafialnego.
Rząd gości przesuwał się nieustannie wzdłuż wystawy starych rzeczy,
przedmiotów gospodarstwa domowego i rękodzieła, prezentowanej w świetlicy
wiejskiej. Zwiastunem wystawy był „maluch” – Fiat 126p, z lotniczymi, skórzanymi
siedzeniami i dwa motory, sprawne, wystarczyło „kopnąć” zapłon…
Na sympatycznej bierzgłowskiej scenie „pod wiatą”, pojawiały się plejady
artystów, których występy mogły podobać się każdemu. Brzmiały akcenty narodowe,
ludowe i współczesne. Przed sceną ławeczki prawie zawsze były pełne słuchaczy. Całą
oprawę muzyczną zapewnił The promise – zespół utworzony przez naszego ministranta
Macieja Waltra. Natomiast na murawie boiska co chwilę rozgrywały się konkursy
sprawnościowe dla najmłodszych. Ciekawe, że dzieci bawiły się równie dobrze, jak
prowadzący
konkurencje.
Przed
oczyma
mam
rzuty
kartoflami
do wiaderka, wykonywane przez czterolatków, a łapane ofiarnie przez prowadzących,
tak ofiarnie, że wszystkie były trafione.
Organizatorzy zapewnili także wiele innych atrakcji rekreacyjnych.
Z pewnością każdy gość festynu spędził miło i ciekawie niedzielne popołudnie. Będzie
co wspominać. A organizatorów czeka już dziś nie lada wyzwanie, przyszłoroczny
festyn. Ponadto dzięki funduszom zebranym podczas festynu kilkoro dzieci z naszej
parafii pojechało na kolonie, a pozostałe środki wspomogą remonty (konserwacja
feretronu, ściany wschodniej kościoła, wiatraka).
Marlena Gizińska
PRZEŻYJMY TO RAZ JESZCZE…
Zacznę od słów: Misje są czasem wyjątkowym. Słyszymy je często i często
również traktujemy je jak banał, szybko o nich zapominając, a to z kolei prowadzi
nieraz do niewłaściwego podejścia do rekolekcji. A może warto się zastanowić
choć przez chwilę nad prawdziwym sensem tych słów? Dlaczego Misje są inne
od przykładowo corocznych rekolekcji wielkopostnych? Ktoś odpowie, że odbywają
się raz na 10 lat. To fakt, ale czy właśnie to stanowi o ich wartości? Niezupełnie. Misje
to czas, w którym staramy się zrozumieć nauki Chrystusa, „politykę” Pana Boga,
tajemnicę Trójcy Świętej, ale przede wszystkim to czas, w którym poznajemy samego
siebie – swoje słabości i swoje małe zwycięstwa. Dlatego to nie tylko pogłębianie
swojej wiedzy i wiary, ale również swego rodzaju spowiedź z tych 10-ciu minionych
lat i nie tyle co przed Panem Bogiem, ile przed sobą. Co się stało z naszą wiarą?
Umocniła sie, osłabiła, zaniknęła, a może dopiero się zrodziła i stawiamy swoje
pierwsze kroki w Kościele? Czy nasze zachowanie było zgodne z wyznawanymi
prawdami? Czy wzięliśmy swój życiowy krzyż i podążaliśmy za Chrystusem?
Co zrobiliśmy dla utrzymania kontaktu z Bogiem? Uczestnictwo w Misjach może
albo naszą wiarę umocnić, albo dopiero ją zbudować. Bo to również czas naprawy
tego, co złe w naszym życiu, czas postanowień i przemian. Czas po prostu wyjątkowy.
Dlatego też warto przypomnieć sobie to, co powiedział do nas, pod koniec maja,
ks. Krzysztof Sikora.
Gdyby spróbować podsumować jednym zdaniem nauki ks. Krzysztofa,
to byłoby to z całą pewnością zdanie: BÓG KOCHA KAŻDEGO CZŁOWIEKA
BEZ WZGLĘDU NA WSZYSTKO. Prawda wielokrotnie powtarzana w Nowym
Testamencie przez Chrystusa i Jego uczniów, ale to również prawda, w którą trochę
trudno uwierzyć. Ludzki umysł nie może pojąć, że Ktoś może tak bardzo kochać
kogoś, że przebacza mu dosłownie każde złe posunięcie, każde wyrządzone zło.
Św. Franiszek Salezy powiedział kiedyś: „O Boże, jaki byłbyś maleńki, gdyby moja
wyobraźnia była Cię w stanie pojąć!” Dlatego nie próbujmy zrozumieć miłości Boga
do człowieka, nie ograniczajmy Go naszym umysłem, ale ufajmy Mu i pozwólmy się
kochać.
Jak Bóg objawia swoją miłość do człowieka, którego stworzył na Swój obraz
i podobieństwo? „Albowiem Bóg tak umiłował świat, że dał swego Syna
Jednorodzonego, aby każdy kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne”
(J 3, 16). Tak więc Jezus Chrystus stał się naszym Odkupicielem, Odkupicielem
każdego człowieka – moim i twoim. Przelał za nas swoją krew, umarł na krzyżu,
choć wystarczyłaby tylko jedna kropla krwi… Krzyż nie jest tylko znakiem
zwycięstwa życia nad śmiercią i znakiem odkupienia, ale jest także znakiem wielkiej
miłości. A jeśli krzyż jest znakiem wielkiej miłości to walcząc o usuwanie ich z miejsc
publicznych, walczy się z miłością prawdziwą i nieskończoną.
Widocznym znakiem Bożej miłości oprócz krzyża jest również Eucharystia.
To właśnie wtedy przyjmujemy ciało i krew Chrystusa, który sam jest przecież
miłością. Człowiek bez komunii skazuje siebie na powolną śmierć duchową.
Choć zostało naukowo udowodnione, że Jezus ukryty w hostii pozostaje w człowieku
przez 15 minut (tyle zajmuje rozpuszczenie się hostii w żołądku), to jednak
Jego obecność w wymiarze niematerialnym jest zdecydowanie dłuższa. Dlatego
pragnienie przyjmowania Pana Jezusa pod postacią chleba jest nieraz ogromne. Pewna
kobieta po 20-stu latach małżeństwa odeszła od męża, by móc przyjmować Komunię
Św. – wcześniej było to niemożliwe bowiem mąż wcześniej się rozwiódł,
więc nie mogli wziąć ślubu kościelnego.
Pełne uczestnictwo we Mszy Św. nie byłoby możliwe bez sakramentu
spowiedzi. Bóg nie zaprogramował człowieka jak komputer, ale dał mu wolną wolę –
ciągle stawia go przed wyborem między złem a dobrem – dobro ubogaca, a zło ciąży
na sercu. W dzisiejszym świecie coraz bardziej popularne staje się chodzenie
do psychologa. Obdarzy nas wprawdzie złotymi radami, jak należy żyć i postępować,
ale to zło i tak w nas zostaje, zakorzenia się i tylko kapłan w czasie spowiedzi może
powiedzieć: „Odpuszczone są Ci twoje grzechy”. Pozbywamy się zła, zostawiamy
je na „wysypisku grzechów”, jakim jest konfesjonał i zaczynamy kolejny dzień
z czystym kontem, bo Bóg pamięta o nas, ale nie pamięta nam złego.
Mimo wszystko, człowiek czuje się czasem osamotniony, zdradzony, nikomu
nie potrzebny. Szczególnie zaś dotyczy to ludzi starszych, schorowanych,
uzależnionych od pomocy innych osób. Ile razy z ust tych ludzi płyną słowa: Nawet
Bóg o mnie zapomniał, Bóg mnie już nie kocha… Jednakże coraz częściej
takie problemy obserwujemy u ludzi młodych, dopiero co wchodzących w dorosłe
życie, co jednak nie powinno być powodem wstydu. Z poczuciem wewnętrznej pustki
borykały się nawet osoby wyniesione na ołtarze, a znakomitym przykładem jest Matka
Teresa z Kalkuty, która w listach pisała, że gdyby nie tęsknota za Bogiem to ta pustka
przemieniłaby się w czarną dziurę i ją pochłonęła bez reszty. Tak więc jest Ktoś,
kto nas kocha. Gdy zawiodą ludzie On jest przy nas w dzień i w nocy, w zdrowiu
i w chorobie, na dobre i na złe. W Księdze Izajasza jest napisane: „Czyż zapomni
niewiasta o swym niemowlęciu, czyż matka nie ulituje się nad rodzonym dzieckiem?
A choćby i one zapomniały, Ja jednak nie zapomnę o Tobie!” (Iz 49, 15). Bóg pamięta
o każdym człowieka, a to znaczy, że go kocha.
Znajdą się tacy, którzy spróbują negować miłość Boga do człowieka, zadając
pytanie o ludzkie cierpienie. Czy gdyby Bóg nas kochał to pozwoliłby na to, żebyśmy
cierpieli? Należy uświadomić sobie, że istnieją trzy powody cierpienia. Pierwszy
z nich jest wywołany przez nas samych – cierpimy z własnej głupoty (przykładowo
paląc niszczymy sobie płuca i zwiększamy ryzyko zachorowań na raka, pijąc
nadmierne ilości alkoholu z kolei osłabiamy wątrobę). Drugim jest nasz bliźni –
może to być zarówno ktoś bliski, jak i daleki. „Nie jesteśmy przecież samotną wyspą”
– jak powiedział T. Merton. Trzeci z kolei to tzw. wina niezawiniona, która się wydaje
najtrudniejsza do wyjaśnienia. Przykładem niech będą dzieci, dotknięte różnymi
chorobami (np. rakiem) – czasem okazują się bardziej świadome swojego cierpienia
niż rodzice, bo przecież Pan Jezus przeszedł tak jak te dzieci przez życie dobrze
czyniąc, a mimo to dźwigał ciężki krzyż. Cierpienie jest zatem wywołane
albo przez czynnik ludzki, albo też ma swój głęboki, nieraz ukryty sens. I wcale nie
oznacza ono braku Bożej miłości.
A co jeśli chodzi o modlitwę? Czy nie jest to „odklepywanie” wyuczonych
wcześniej formułek, które jest stratą czasu? Po pierwsze czas oddany Bogu nigdy
nie jest czasem zmarnowanym! Po drugie „Modlitwa jest rozmową o tym,
o kim wiemy, że nas kocha”, jak powiedziała św. Teresa Wielka. Po trzecie
odchodzenie od Kościoła zaczyna się właśnie od braku modlitwy porannej
i wieczornej, które są swego rodzaju zawiasami dnia. Drzwi, czy okna bez zawiasów
nie będą spełniać swoich funkcji, podobnie gdy zawiesimy je tylko na jednym.
Analogicznie jest z modlitwą. Rozpoczynając od niej dzień możemy wszystko sobie
dobrze rozplanować i z Bożą pomocą na pewno wykonamy nasz plan, z kolei
modlitwa wieczorna sprzyja zrobieniu małego rozliczenia z tego, co się zrobiło.
Modlitwa wcale nie musi być długa – działa tu zasada „nie ilość, a jakość”. Poza tym
jeśli już obiecamy Bogu choć 5 minut codziennej modlitwy, to On będzie
na nas czekał z całą pewnością, więc nie spóźniajmy się tak samo, jak nie powinniśmy
spóźniać się na randki. Nie wystawiajmy tych, którzy nas kochają na próbę czasu.
Miejsce, w którym będziemy się modlić też Bogu nie robi różnicy. Codzienna
modlitwa w kościele jest swego rodzaju luksusem. Znane są przypadki, że ludzie
modlą się w autobusie, pociągu, a pewien chłopak, który miał niewierzących rodziców,
a z kolei ci szykanowali go za modlitwę w domu, zamykał się w łazience,
bo tam spokojnie mógł czytać Pismo Święte. Modlitwa, gdziekolwiek byłaby
zmówiona zawsze zostanie wysłuchana, bo przecież BÓG KOCHA KAŻDEGO
CZŁOWIEKA BEZ WZGLĘDU NA WSZYSTKO.
Kasia
„MÓDLMY SIĘ, BYŚMY BYLI WOLNI OD LĘKU,
ZASTRASZENIA, ALE PRZEDE WSZYSTKIM
OD ŻĄDZY ODWETU I PRZEMOCY”
Powyższe słowa wypowiedział podczas swojego ostatniego publicznego
wystąpienia ks. Jerzy Popiełuszko. Męczennik zmagający się z unicestwianiem
polskości. Aktywnie działający w „Solidarności”. Jego postać powinna
nam uzmysłowić postawę prawdziwego patrioty i Sługi Bożego.
Spokojny, na pierwszy rzut oka, niepozorny kapłan, posiadał w swoim ciele
o szczupłej posturze ducha walki ze złem oraz dodawania otuchy innym – słabym
i dyskryminowanym. Nie bał się postępować wbrew zakazom ówczesnych władz,
mających za zadanie wyplenić każdą,
Uważam, że ks. Jerzy Popiełuszko powinawet najmniejszą oznakę polskości.
nien być beatyfikowany, aby swoim
Ks. Popiełuszko brał udział w wielu
przykładem świadczyć o heroicznym
oddaniu dla Kościoła – aż do ofiary
strajkach hutników, odprawił nawet
z życia… Rozumiem charakter tego PodlaMszę Świętą w jednej z hut,
siaka. Męczennicy Podlascy byli podobni
co w tamtejszych czasach było zakazane
– gdy weszli na drogę całkowitej ofiary,
– Eucharystię nakazywano sprawować
nic nie było w stanie ich z niej zawrócić.
tylko w kościołach. Jego mottem
Kard. Józef Glemp Prymas Polski
przewodnim, z którym podążał przez
swe życie pełne trudu, były słowa: „Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem
zwyciężąj”. Tak też postępowała. W swoich kazaniach, wygłaszanych podczas Mszy
zachęcał ludzi do walki, budząc w nich uczucie patriotyzmu. Niestety, wkrótce
za nie postępowanie według narzuconych przez PRL-owskie władze wytycznych
i nie przestrzeganie praw został ukarany. Jego zwłoki znaleziono w Wiśle, płynącej
okolicami Włocławka.
Według mnie, ks. Jerzy Popiełuszko jest przede wszystkim symbolem odwagi,
patriotyzmu, a także miłości do Boga. Nie zatracał się w walce, stosował
niekonwencjonalne taktyki – zwalczał zło dobrem. Nie szukał zemsty. Chciał nawrócić
i otworzyć oczy zaślepionym, którzy gnębili polski naród. Zależało mu, jako patriocie,
aby jego ukochana Polska wyzwoliła się wreszcie z łańcuchów niewoli. Jako kapłan
natomiast pragnął pokoju na świecie i jak wiemy, wiele w tym celu robił. Myślę,
że jego działania, aktywne uczestnictwo w strajkach i wielu konspiracjach zatajanych
przed wrogimi władzami przyniosło efekty, jakimi możemy pochwalić się dziś.
Jego pragnienie się spełniło – Polska jest wolna od nieprzyjaciela. Bądźmy więc
jak on – konsekwentni w swoich czynach i pełni zapału, a z pewnością osiągniemy
swój cel. Musimy być tylko cierpliwi, podobnie jak błogosławiony ks. Popiełuszko.
Aleksandra Madej
ŚW. IGNACY LOYOLA
Ksiądz hiszpański, założyciel zakonu jezuitów. Pochodził z możnego rodu
rycerskiego i był najmłodszym z trzynaściorga rodzeństwa. Po śmierci ojca przeszedł
na służbę oficerską do wicekróla Nawarry. Uczestniczył w wojnie z Francją i w roku
1521 został ciężko ranny pod Pampeluną. Podczas długotrwałej rekonwalescencji
przeczytał „Złotą legendę” Jacopa da Voraigne’a, książkę słynną w całej
średniowiecznej Europie. Ponadto bratowa podarowała
mu nie mniej znane „Życie Jezusa” Ludolfa de Saksa.
Po wyzdrowieniu opuścił rodzinny zamek Loyola
w Kraju Basków i udał się do pobliskiego sanktuarium
maryjnego, Montserrat. Tam na ołtarzu złożył swą broń
i zatrzymawszy się na krótko w klasztorze
dominikanów w Manresie, udał się następnie
do górskiej groty, gdzie przez dwa lata pędził życie
pustelnicze. Tu powstał zarys słynnych później
„Ćwiczeń
duchownych”,
które,
jako
owoc
dziewiętnastu lat przemyśleń, otrzymały formę
ostateczną w roku 1540. Stały się one podstawą
późniejszych rekolekcji.
W roku 1523 odbył pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Podczas podróży
był dwukrotnie więziony pod zarzutem szpiegostwa. Po powrocie do Barcelony
postanowił uzupełnić edukację – przez dwa lata uczył się łaciny. Następnie został
studentem teologii, najpierw na uniwersytecie w Alcali, a następnie – w Salamance.
W roku 1528 wyjechał do Paryża, na tamtejszy uniwersytet – Sorbonę, żeby uzupełnić
studia. Utrzymywał się z żebraniny.
W roku 1534 założył wraz z towarzyszami w Paryżu zakon jezuitów: Societas
Jesu, czyli Towarzystwo Jezusowe (jezuici). Początkowym celem była praca misyjna w
Palestynie. Misjonarze nie dotarli tam, ponieważ droga dla chrześcijańskich
pielgrzymów została odcięta przez Turków. Zatrzymali się w Rzymie i uzyskawszy
w roku 1540 przyzwolenie papieża Pawła III, rozpoczęli działalność. Głównym
zadaniem jezuitów stało się teraz nauczanie młodzieży zgodnie z zasadami wiary
i przeciwstawianie się działalności reformatorów religijnych dążących do rozbicia
Kościoła. W 1541 roku Ignacy Loyola został pierwszym generałem zakonu. Funkcję
tę sprawował do końca życia. Papież beatyfikował go w roku 1609, a kanonizował
trzynaście lat później (1622).
Elżbieta Giersz
KTO PYTA NIE BŁĄDZI
Latem w kościele 
Trwają letnie wakacje. Wielu z nas wyjeżdża na długo wyczekiwane urlopy,
kolonie czy wycieczki. Dzieci i młodzież odpoczywają od obowiązków szkolnych,
a dorośli choć na chwilę mogą odetchnąć od swojej pracy.
Od Pana Boga nie ma wakacji. Przez cały czas jesteśmy chrześcijanami
i swoją postawą, także w czasie odpoczynku, powinniśmy o tym zaświadczać.
Wybierając się na wakacje: czy to jednodniowe wypady czy bardziej zorganizowane
wyjazdy, które obejmują czasem trwania niedzielę czy święto nakazane, powinniśmy
pamiętać o Mszy św. Nie jest wielkim problem ustalenie, gdzie znajduje się najbliższy
kościół i o której godzinie odprawiane są w nim Msze św.
Nasz kościół parafialny ma ograniczone rozmiary, toteż wielu ludzi stoi
przed nim podczas Mszy św. Z pewnością będąc wewnątrz świątyni wyniesiemy
więcej z Eucharystii niż stojąc przed nią. Tym bardziej, że na zewnątrz
trudniej o skupienie. Dlatego jeżeli jest możliwość wejścia
do kościoła, uczyńmy to dla owocniejszego przeżywania
Mszy św. Na cmentarzu otaczającym kościół często
możemy spotkać młodych ludzi, którzy
nie są zainteresowani Mszą św. Czasami
nie stoją oni przed świątynią, ale siedzą
lub opierają się o mur okalający cmentarz. Przychodząc do kogoś jako gość
nie ignorujemy go, nie lekceważymy i nie odwracamy się do niego plecami.
A cóż dopiero, gdy przychodzimy do samego Boga.
Lato, wysokie temperatury, a więc nasza garderoba ulega zmianie. Dotyczy
to zarówno mężczyzn, jak i kobiet. Nasz strój świadczy o tym jak traktujemy nasze
spotkanie z Panem Bogiem. Bywa także, że nie ma różnicy między ubiorem
do kościoła a na dyskotekę. Na Zachodzie turyści, którzy są niestosownie ubrani,
a chcą wejść do świątyni, są upominani przez strażników. Zdarza się czasami,
że kobiety otrzymują pelerynki do okrycia ramion. Pamiętajmy, że nasz strój
uzewnętrznia naszą postawę wobec Boga.
Podczas wakacji pamiętajmy, ze jesteśmy chrześcijanami. Niech letnia
atmosfera nie uśpi w nas pamięci i miłości Bożej. Zregenerujmy siły do dalszej pracy
w szkole czy w zawodzie, a może warto już w wakacje popracować nad sobą?
Michał Guziewicz
MAŁE CO NIECO DLA DZIECI
Czytając dwukrotnie tekst, omijając co drugą literę, odczytaj hasło.
Powodzenia.
W I S J P O O A M
C N H I I E M N A
I R E O Ś D W Z I
I Ę C T Ó Y W C M
H A A R N Y N I Y
Hasło:
……..
………..
........
….
. …….. –
…..
Radosnych i słonecznych wakacji!
Anka
-------------------------------------------------------------------------------------------GAZETKĘ PARAFIALNĄ redagują Akcja Katolicka i Zuza pod kierunkiem ks. Proboszcza
Parafia pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Bierzgłowie
ul. Ks. Zygfryda Ziętarskiego 20, 87-152 Łubianka, tel. (056) 678 86 70
www.parafiawbierzglowie.pl, [email protected]
Nr konta: BS TORUŃ O/ŁUBIANKA 67-9511-0000-2003-0021-2269-0001