Pobierz - ePrasa.pl
Transkrypt
Pobierz - ePrasa.pl
63 58 WYBORY: PO CO MI TO? WIELKA WIEL WI ELK EPOPEJA ANDERSA GRZEGORZ GÓRNY MACIEJ PAWLICKI [ NA POCZĄTEK KTÓRA SIĘ ROZWIJA 29 AFERA, JAN ROKITA PRZEGLĄD TYGODNIA 6 ROBERT MAZUREK, IGOR ZALEWSKI 32 TRENDY I OWĘDY 9 KORSUN CHILI KORSUN TYSIĄCE ZNAKÓW KRZYSZTOF FEUSETTE AMBASADOR I SZPROTKI 14 JAN PIETRZAK BRONISŁAW WILDSTEIN WYCINKI WARZECHY 16 MISZMASZ [ SUKCES PREZYDENTA, ZGRYZ PO 20 MARCIN WIKŁO DUDA PODBIJA GREENPOINT GRZEGORZ KOSTRZEWA-ZORBAS [ KRAJ KRAJ komentator, publicysta PIĘĆ MITÓW MAINSTREAMU KONTRA PRAWICA To Platforma w sprawie imigrantów buja w obłokach. PiS powinno robić wszystko, aby wykazać, że jego postawa to po prostu twardy realizm 95 [ 96 Mit drugi: to miara europejskiej solidarności Kłopot w tym, że pierwszym wielkim aktem niesolidarności było całkowicie arbitralne złamanie dotychczasowej polityki imigracyjnej przez Niemcy dokonane bez żadnych uzgodnień z europejskimi partnerami. Brukselska biurokracja odgrywała tu jedynie rolę pomocniczą jako dostarczycielka najróżniejszych planów na przyszłość, podczas gdy na zaproszenie Merkel tysiące ludzi parło do wymarzonej krainy, a rząd węgierski był piętnowany za obronę dotychczasowych procedur. Cała ta historia była wielką lekcją triumfu gry narodowych egoizmów. Niemcy najpierw podjęły własne decyzje, potem zażądały od „nowej Unii”, aby zaczęła je obsługiwać. Mit trzeci: warto było sprzedać sprawę imigrantów za cenę utrzymania poparcia zachodniej Europy dla twardej polityki wobec Rosji Problem istnieje, zamęt wokół imigrantów jest wodą na młyn Putinowskiego imperializmu. Prawdą jest też, że nawet polskie elity prawicowe są już nieco zmęczone ustawicznym wzywaniem Zachodu do obrony Ukrainy, to się zresztą niekoniecznie podoba szerokim rzeszom polskiego elektoratu. Mniej się o tym dziś mówi, co nie znaczy, że nie mówi się w ogóle — patrz: wystąpienie prezydenta Dudy na forum ONZ. Tylko że zdarzenia szybko zweryfikowały tę — przyjmijmy, iż przez niektórych formułowaną w szlachetnej intencji — troskę. To już po podjęciu satysfakcjonującej Berlin decyzji w sprawie imigrantów wicekanclerz Niemiec Gabriel Sigmar zaczął zapowiadać zbliżenie do Putina, bo jest on potrzebny, aby załatwić sprawę Syrii, a więc pośrednio i uchodźców. Polityk nie wydawał się udobruchany polską ustępliwością. Rosyjskie bombardowania mogą rachuby Kremla popsuć. Ale w takim przypadku polskie ustępstwa tym bardziej okażą się nadgorliwością. Europoseł PiS Kazimierz Ujazdowski mówi lapidarnie: — Polska, która czasem się stawia, jest Polską cenniejszą dla Europy jako partner. Jej cena jest wyższa. Mit czwarty: współdziałanie z Grupą Wyszehradzką byłoby ruchem Polski w kierunku prorosyjskiej mgławicy Trzeba sobie otwarcie powiedzieć, że kraje naszego regionu powinny być skazane na współpracę w tej jednej kwestii. Względna etniczna i kulturowa homogeniczność (co w przypadku Polski nie musi oznaczać braku otwarcia na takich ludzi jak choćby Ukraińcy) to samoistna wartość i nasz strategiczny interes. 5–11 PAŹDZIERNIKA 2015 FELIETONY Z RYSZARDEM CZARNECKIM, KIM, odniczącym europosłem PiS, wiceprzewodniczącym Parlamentu Europejskiego, rozmawia Piotr Zaremba Kim jest dziś dla polityków PiS Victor Orbán? Niedawno krytykowaliście go za ciepły stosunek do Putina. Teraz prawicowe środowiska przedstawiają go jako ostatniego obrońcę Europy. To ani święty Wiktor, ani rosyjski agent. Trudno zamykać oczy na jego zbliżenie z Rosją. Ale w wielu innych sprawach się z nim zgadzamy: i w niektórych pomysłach na gospodarkę, i w traktowaniu własnego interesu narodowego jako priorytetu. Ten interes nie zawsze pokrywa się z polskim. Ale w sprawie imigrantów Orbán ma rację. Politycy PO, mainstreamowi dziennikarze twierdzą, że w momencie, w którym postawilibyśmy na trwalsze współdziałanie z Grupą Wyszehradzką, narazilibyśmy twardą politykę Unii Europejskiej wobec Rosji. Bo nie tylko Węgry, lecz także Czechy i Słowacja są coraz bardziej filorosyjskie. Współpraca z jakimś państwem w jednej sprawie nie musi oznaczać współpracy w innej. A przecież orientacja np. Słowacji na rosyjskie inwestycje jest znana od dawna. Gdyby to ona miała przesądzać o odmowie współpracy, to podważałoby samo założenie funkcjonowania Grupy Wyszehradzkiej. A ona ma sens. Tyle że nasz obecny rząd potraktował współpracę z państwami grupy bardzo instrumentalnie. Padają argumenty, że te państwa w różnych sporach wewnątrz UE też nas nie wspierały. Tu wszyscy powinni przeprowadzić rachunek sumienia, także rząd PO-PSL. Ja pamiętam, jak wiosną 2008 r. Donald Tusk de facto zerwał szczyt wyszehradzki w Bratysławie, notabene z udziałem prezydenta Francji, żeby gnać do Gdańska. Bo trzeba było oprowadzić po gdańskiej starówce Angelę Merkel. A w głośnym sporze, w którym nasi regionalni partnerzy na czele z Węgrami zabiegali o dodatkowe pieniądze dla „nowej Unii”, Tusk niczym rasowy prymus na śniadaniu w Brukseli z premierami naszego regionu powiedział, że Europy na to nie stać. Nie ma teraz narastającego zagrożenia ze strony Putina? Jest. Rosja próbuje tak jak po zamachu z 11 września 2001 r. grać islamską kartą, ale też Putin buduje swoją „partię” w zachodniej Europie. Obawiam się, że utrzymanie sankcji wobec Kremla będzie coraz trudniejsze. 5–11 PAŹDZIERNIKA 2015 | 27 Wykorzystali bezrobotnego Na początku sierpnia wielkopolska policja opublikowała na swojej stronie internetowej zdjęcie konwojenta, który ukradł 8 mln zł. Widać na nim dobrze zbudowanego łysego, brodatego mężczyznę w średnim wieku, w okularach. Komunikat był lakoniczny. Policja informowała, że mężczyzna 10 lipca w podpoznańskim Swarzędzu dokonał kradzieży samochodu wypełnionego gotówką. Wykorzystał moment, w którym dwóch konwojentów weszło do banku, by napełnić gotówką bankomat, i niespodziewanie odjechał. Później porzucił porwane auto. Policja odnalazła w nim część pieniędzy, ale w workach, które zniknęły, było ok. 8 mln zł. Służby ujawniły, że podejrzany w ostatnich trzech miesiącach najprawdopodobniej wynajmował mieszkania w Łodzi i Poznaniu, a po kradzieży zapewne zmienił wygląd. Szybko wyszło na jaw, że konwojent, który skradł pieniądze, doskonale się do skoku przygotował. Maskarada trwała od ponad roku. Jeszcze w 2014 r. zatrudnił się w łódzkim oddziale firmy Servo, która zajmuje się m.in. konwojowaniem gotówki i obsługą bankomatów, a swoje oddziały ma w 15 miastach Polski. Podczas rekrutacji i później konwojent posługiwał się dowodem osobistym i innymi dokumentami na nazwisko… Duda. Mirosław Duda. Dowód był doskonale podrobiony. Na pierwszy rzut oka niczym się nie różnił od prawdziwego. — Osoba o nazwisku Duda Mirosław istnieje naprawdę, ale nie miała nic wspólnego z tą kradzieżą. To bezrobotny mężczyzna z centralnej Polski, którego dane zostały wykorzystane przez FAŁSZYWY KONWOJENT 40 | FELIETONY MAREK KRÓL, WITOLD GADOWSKI WYGUMKOWANI WIKTOR ŚWIETLIK WICEPREMIER JAK VOLKSWAGEN ANDRZEJ ZYBERTOWICZ Fałszywy konwojent z cudzą tożsamością ukradł 8 mln zł. Od prawie trzech miesięcy jest nieuchwytny. Był niemal doskonały, błędy popełnili jego wspólnicy, m.in. policjanci Czy to nie jest powód, żeby się mocnej przytulać nie do Pragi czy Budapesztu, ale do Berlina? Tyle że miarą intencji Berlina co do roli Polski w polityce wschodniej jest fakt niedopuszczenia Warszawy do głównego stołu rokowań w sprawach ukraińskich. Choć tam rozmawia się również o problemie uchodźców z Ukrainy, którzy napływają do Polski. Trudno nam sobie wyobrazić niedopuszczenie Włoch do rozmów, powiedzmy, na temat Libii. Moim ROBERT MAZUREK GOSPODARKA PRZEKRĘT ĆWIERĆWIECZA N EPOS O SOLENIU DROŻDŻÓWEK 98 LECH MAKOWIECKI, PIOTR SKWIECIŃSKI a razie zarzuty w sprawie przekrętu ćwierćwiecza — jak kradzież okrzyknęły media — mają cztery osoby. — Ta sprawa pokazuje, że nie ma przestępstw doskonałych. Wiele rzeczy tu dokładnie zaplanowano, ale jednak nie wszystko, dzięki temu mamy dużą szansę na zatrzymanie wszystkich członków tej szajki — mówi jeden z policjantów pracujących przy sprawie. FELIETONY KATARZYNA ŁANIEWSKA, JERZY JACHOWICZ przestępców. Był dla nich typowym słupem. Pewnie wybrano go dlatego, że nigdy nie miał większych problemów z policją, nie licząc jakichś drobnych wykroczeń drogowych — zdradza jeden z policjantów. Konwojent miał też dokument dopuszczający go do pracy z bronią palną wystawiony przez łódzką policję. Ale on również był sfałszowany. Perfekcyjne działanie Jak to możliwe, że człowiek ze sfałszowanymi dokumentami dokonał kradzieży tak dużej sumy pieniędzy? Od początku było wiadomo, że nie działał sam. Nie mógłby tego tak perfekcyjnie zorganizować. — Wstyd przyznać, ale bez pomocy policjantów nie byłoby to możliwe. Oni ułatwili mu wiele spraw — przyznaje jeden z oficerów zaangażowanych w wyjaśnienie sprawy. We wrześniu policjanci z BSW (policja w policji) zatrzymali swojego kolegę z łódzkiego komisariatu. To aspirant sztabowy Andrzej W. Usłyszał już zarzut przekroczenia uprawnień oraz pomocnictwa w kradzieży. Razem z nim zatrzymano Adama K., byłego policjanta, a także jego żonę Agnieszkę i teścia Wojciecha M. Wszyscy zatrzymani mieszkają w Łodzi. Adam K. odpowie za przywłaszczenie mienia, czyli pieniędzy, które miały trafić do banku. Jego żona i teść za pomocnictwo w przestępstwie oraz paserstwo. Policjant i emerytowany policjant trafili za kraty. Obaj mieli wykorzystać swoje znajomości, by złodzieja zatrudniono w łódzkiej firmie ochroniarskiej, a potem przeniesiono do jej oddziału w Poznaniu. Mężczyzna tłumaczył, że musi się przeprowadzić ze względów rodzinnych. Nikt nie zweryfikował tożsamości nowego pracownika, bo to policjant miał zapewniać właściciela firmy, że to jego znajomy. Na trop wspólników fałszywego konwojenta policjanci wpadli, analizując m.in. połączenia i logowania ich telefonów komórkowych oraz złodzieja. Poza tym okazało się, że poszukiwany podzielił się z nimi skradzionymi pieniędzmi. Jeden z aresztowanych, Adam K., wpłacił po skoku na swoje konto 300 tys. zł. Reszty na razie nie odnaleziono. Mundurowi uważają, że zostały ukryte. — Ochroniarz działał niemal perfekcyjnie. Choć w firmie pracował wiele miesięcy, nie zostawił żadnych śladów biologicznych czy odcisków palców — tłumaczy jeden z policjantów. Na co dzień pracował w rękawiczkach, w firmie traktowano to jako dziwactwo, lecz okazało się, że to był jeden z elementów przygotowania do kradzieży. Gdy po skoku policja przejrzała jego szafkę w pracy, wyszło na jaw, że była wyczyszczona z wszelkich śladów mogących pomóc w ustaleniu tożsamości. Z kolei samochód, którym odjechał z gotówką, co prawda porzucił, ale zanim to zrobił, dokładnie polał go chlorem, by zatrzeć wszystkie ślady. — On nie popełnił błędów, błędy zrobili jego wspólnicy, w tym policjanci. Dzięki temu uda nam się zatrzymać kolejne osoby zamieszane w ten napad — uważa jeden z oficerów. — To kwestia najbliższego czasu. Zwykle to człowiek zawodzi Eksperci nie są zaskoczeni tym „skokiem ćwierćwiecza”. — Można było przypuszczać, że dojdzie do takiej sytuacji, zwłaszcza że już pięć lat temu we Wrocławiu skradziono dużą kwotę gotówki, podszywając się pod konwojentów — opowiada insp. Marek Dyjasz, emerytowany oficer Komendy Głównej Policji, były dyrektor biura kryminalnego. Do skoku stulecia doszło 15 marca 2010 r. przy ul. Międzyleskiej we Wrocławiu. Tam znajdowała się liczarnia pieniędzy. Złodzieje wiedzieli, że tego dnia rano w sortowni pojawi się konwój firmy Solid Security po gotówkę dla banku Reiffeisen. Przestępcy przyjechali pół godziny wcześniej autem, które bardzo przypominało wóz firmy ochroniarskiej. Z pojazdu wysiadł tylko jeden z mężczyzn. Podpisał dokumenty, podbite wcześniej pieczątką Solidu i imienną pieczątką konwojenta, którego udawał. Miał na sobie identyfikator na nazwisko ochroniarza. Policja ustaliła później, że pieczątka, jaką podbito dokumenty, na których podstawie wydano gotówkę, zginęła z wrocławskiej bazy Solidu długo przed akcją w sortowni. Kiedy rabusie dostali pieniądze, w sumie 5,4 mln zł, spokojnie odjechali. Kradzież odkryto, dopiero gdy prawdziwi konwojenci przyjechali po pieniądze. Wydawało się, że to skok doskonały. Jednak po niespełna trzech latach policja zatrzymała Krzysztofa B., byłego policjanta, który udawał konwojenta i podbijał dokumenty w sortowni pieniędzy. Potem wpadł też Paweł O., pośrednik z szajki. Obaj zostali już skazani. Ale reszty członków grupy oraz pieniędzy nie udało się dotąd odzyskać. W tej sprawie tak jak w poznańskiej podobny był modus operandi, czyli podszywanie się pod konwojenta — zauważa insp. Dyjasz. Zwraca uwagę, że w obu przypadkach skradziono duże sumy pieniędzy bez jednego wystrzału, po solidnym przygotowaniu skoku. — Nie jestem zaskoczony tym, że dochodzi do takich sytuacji. W wielu instytucjach, w których są przechowywane i pobierane duże sumy, poziom zabezpieczenia budzi wątpliwości — wyjaśnia. — Jeśli w firmach ochroniarskich wszystkie procedury będą zachowane, ryzyko takiej kradzieży spadnie niemal do zera — ocenia policjant. Podkreśla, że w firmach, które zajmują się konwojowaniem gotówki, powinno się sprawdzać przeszłość kandydata. Skąd przyszedł? Dlaczego zmienia pracę? Gdzie wcześniej był zatrudniony? — Najlepiej zrobić wywiad na temat nowego pracownika, bo dopuszczając nieznaną osobę do dużej gotówki, zwiększamy ryzyko kradzieży. I to znacznie — dodaje insp. Dyjasz. Dziś ochroniarzem może zostać praktycznie każdy. Często firmy nie żądają nawet od kandydatów zaświadczenia o niekaralności, wystarczy ich własne oświadczenie, że nie byli karani. Sama firma Servo nie chce się wypowiadać na temat tej sprawy. Czeka na ustalenia śledztwa. MAŁGORZ ATA SZMIDT 5–11 PAŹDZIERNIKA 2015 5–11 PAŹDZIERNIKA 2015 | 41 MOTORYZACJA NIEMIECKA (BYLE)JAKOŚĆ Oszustwa koncernu VW są jak kropka nad i w autodemontażu dumnego sloganu „made in Germany” 76 | 5–11 PAŹDZIERNIKA 2015 Dział przygotowywany we współpracy z miesięcznikiem PIOTR CYWIŃSKI publicysta, korespondent zagraniczny N iemieckie produkty to tanie buble”. Kto to powiedział? Nikt inny, tylko Niemiec, członek jury Światowej Wystawy w Filadelfii w 1876 r. Franz Reuleaux. Mało kto wie, że sygnaturę „made in Germany” wymyślili Brytyjczycy po to, by chronić swój rynek przed zalewem niemieckiej tandety Zaczęło się od nieudolnych podróbek płynących z niemieckich manufaktur porcelany Wedgwood, ale w 1887 r. angielski parlament nakazał oznaczać w ten sposób wszystkie towary wyprodukowane przez Niemców. Podczas I wojny światowej i później sygnatura „made in Germany” pomagała nie tylko wyspiarzom w bojkotowaniu ich wyrobów. Ale po II wojnie Niemcom Zachodnim udało się przekuć tę negatywną pieczęć w symbol dobrej marki. Jak jest dzisiaj? Pamięć bywa dokuczliwa. Oszustwo koncernu Volkswagena z oprogramowaniem do pomiaru szkodliwości spalin, żeby — co tu dużo gadać — sprostać wymogom i pokonać konkurencję na rynku samochodowym, nie schodzi z pierwszych stron gazet. Taki był wzorowy, taki przykładny, a tu taka wpadka… Tak, jakby to był pierwszy blamaż tej firmy. Zaledwie kilka lat temu wybuchł w Niemczech i odbił się równie donośnym echem poza granicami wielki skandal z VW w roli głównej, który mogą symbolizować cztery litery „p” jak: prominencja, polityka, przekupstwo i prostytucja. Dla przypomnienia: pierwszy kamień, który wywołał lawinę oskarżeń de facto nie tylko wobec kierownictwa tego koncernu i obnażył skorumpowany system zarządzana rozsianymi po całym świecie 47 fabrykami tej firmy oraz kilkusettysięczną załogą, rzucił szary urzędnik Commerzbanku z Düsseldorfu. Jego uwagę przyciągnęły dziwne przelewy koncernu. Jak wykazało dochodzenie, zarabiający krocie menedżerowie VW płacili sobie dodatkowe sążniste honoraria na konta specjalnie utworzonych firm w Europie i USA niby pośredniczących w geszeftach zarządzanej przez nich korporacji. Dla realizacji swych planów i uzyskania poparcia decyzji niekorzystnych dla załóg na różne sposoby przekupywali członków rad nadzorczych, zakładowych oraz co bardziej wpływowych związkowców. Fundowali im m.in. wypady np. do Barcelony, Londynu, Paryża czy Pragi, na których szef rady zakładowej z Wolfsburga Klaus Volkert i dyrektor personalny VW Klaus Joachim Gebauer organizowali zapraszanym szczególne atrakcje: sexparty ze specjalnie dobieranymi wedle życzeń i upodobań prostytutkami. Tylko od maja 2004 do kwietnia 2005 r. zorganizowano kilkanaście takich „wycieczek”. VW-Libido Na co dzień przykładny mąż i ojciec, szef rady Volkert, miał też na boku młodszą o 30 lat kochankę — piękność z São Paulo, którą wciągnął był na listę płac VW jako „specjalistkę ds. reklamy” w Brazylii (nikt nigdy nie poznał efektów jej pracy) z pensją 8 tys. euro miesięcznie. Koncern wyłożył również pieniądze na zakup willi na jej użytek i „wyjazdy poznawcze” m.in. do Turcji, Wlk. Brytanii i Indii. Był to jednak zaledwie czubek góry lodowej. Wkrótce na tapecie znalazł się przyjaciel i doradca wówczas urzędującego kanclerza Gerharda Schrödera, autor pakietów reform (cięć socjalnych) nazwanych od jego nazwiska „Hartz I-IV”, dyrektor ds. kadrowych w zarządzie Volkswagena w Wolfsburgu Peter Hartz. Jak to zazwyczaj bywa, ten powszechnie znany w Niemczech reformator początkowo się zarzekał, że o niczym nie miał pojęcia. Szybko jednak dowiedziono, że główny kadrowiec VW sam rozbudował nieobyczajny system zarządzania w fabrykach należących do koncernu i także nie stronił od pań lekkich obyczajów. Miał też swą stałą nałożnicę w Brazylii Joselię R. Jak pokpiwali niemieccy kabareciarze, kolejny model auta z logo firmy z Wolfsburga powinien się nazywać „VW-Libido”. Sprawa jednak śmieszna nie była. Przedsiębiorczy Hartz musiał odejść z koncernu. Na kierowniczych piętrach tej spółki potoczyło się w Niemczech i za granicą wiele głów, w tym np. członka zarządu VW, dyrektora w zakładach czeskiej Škody w Mlada Boleslava Helmutha Schustera, który za „przychylność” w interesach zażyczył sobie (i dostał) od rządu… Indii 3 mln euro. Sam Peter Hartz poza zszarga- niem swego wizerunku i zarządzanej przez niego firmy nie miał powodu do narzekania, bowiem za wcześniejsze rozwiązanie kontraktu z VW otrzymał ok. 1 mln euro i comiesięczną emeryturę w wysokości 15 tys. euro. Nawiasem mówiąc, członkiem rady nadzorczej VW był też premier Dolnej Saksonii Christian Wulff, późniejszy prezydent Niemiec, który notabene stracił najwyższy urząd w państwie z powodu słabości do różnorakich grantów. Upadek lidera Jeszcze dobrze koncern VW nie otrząsnął się z tego skandalu, a już pogrążył w kolejnym, który naraża go na jeszcze większe szkody, nie tylko wizerunkowe. Co więcej, wciągnie za sobą pod lód wiele innych firm, ale nie tylko firm. Do spółki akcyjnej z Wolfsburga należą m.in. takie marki, jak Audi, Seat, Škoda, Bentley, Bugatti, Lamborghini i Porsche, a także ciężarówki i autobusy Man i Scania. W ubiegłym roku udział VW w sprzedaży aut na światowym rynku wyniósł 14 proc. Straty spowodowane świadomym, zaprogramowanym oszustwem w pomiarach toksyczności spalin w silnikach wysokoprężnych będą mierzone w dziesiątkach miliardów euro. Sprawy potoczyły się błyskawicznie, dokładnie w ciągu trzech dni. Po krótkim, „zwyczajowym” zapewnianiu przez szefostwo VW, że informacje amerykańskiej Agencji Ochrony Środowiska (EPA) o fałszerstwie dokonywanym przez Niemców na przemysłową skalę są wyssane z palca, ich podłożem jest zaś niezdrowa konkurencja, 20 września dyrekcja spółki pękła: jak przyznała w oględnym komunikacie, „doszło do „manipulacji”. Tylko tego dnia akcje VW straciły na wartości aż 23 proc. VW wstrzymał sprzedaż „diesli” na terenie USA. Na tym jednak nie koniec, bowiem na całym świecie, w tym w Polsce, jeździ ponad 11 mln aut z zaniżonymi wynikami pomiarów spalin. Oprogramowanie umożliwiające tę manipulację opracowała dla VW w 2007 r. inna niemiecka firma: Bosch. Ta ostatnia tłumaczy się, że wykonała je dla „wewnętrznych testów fabrycznych” i „ostrzegła zleceniodawcę przed jego seryjnym zastosowaniem”. Ciekawe: oto Bosch wymyśla i dostarcza coś, co z założenia ma służyć fałszerstwu, lecz tego nie popiera… Tak czy inaczej, po ogłoszeniu przez VW, że udziałowcy muszą się liczyć 5–11 PAŹDZIERNIKA 2015 | 77 51/0915/F że Kopacz „pęknie”, jeszcze zanim to się stało. Tamtejsze kręgi zajmujące się polityką znają naturę tej ekipy. Tę porażkę mainstreamowe media próbują sprzedawać jako sukces. A co więcej, usiłują budować prosty przekaz, bardziej wizerunkowy niż merytoryczny. Na jednej szali tromtadracja, ideologia, polityczny romantyzm, lecz także populistyczne odwoływanie się do uprzedzeń. Na drugiej logika koronkowej gry uwzględniającej europejskie realia. Powiedzmy sobie uczciwie: mamy w Polsce kampanię parlamentarną i obie strony próbują wykorzystywać sprawę fali imigracyjnej na jej użytek. Obie strony używają przerysowanego języka, bo takie są prawa walki wyborczej. Opowieści PO i jej sojuszników („Gazeta Wyborcza”, Włodzimierz Cimoszewicz) o awanturnictwie i ksenofobii trącą przesadą na kilometr. Co nie znaczy, że Jarosław Kaczyński rządzący Polską rozmawiałby o unijnych decyzjach tak wojowniczym językiem jak Jarosław Kaczyński dopiero walczący o wyborcze zwycięstwo. Spośród tych dwóch wersji partyjnej propagandy bardziej skuteczna wydaje się pisowska, bo lepiej trafia w nastroje milczącej większości Polaków. Ale jeśli na chwilę porzucić ten kontekst, trzeba sobie otwarcie powiedzieć, że mimo braku silnych europejskich kadr, przy działaniu nieraz po omacku, to polska prawica jest bardziej pragmatyczna, również w budowie dłuższej perspektywy obrony polskiego narodowego interesu. Mit pierwszy: groziło nam wyjście Polski poza europejską poprawność, co Kopacz powstrzymała w ostatniej chwili Jest w nim coś z prawdy, zważywszy na to, że zachodnie elity latami odpychały od siebie dylematy społeczeństwa „wielokulturowego”. Tyle że polscy politycy, komentatorzy i intelektualiści spieszą z wyrazami poparcia dla tej postawy, w momencie gdy w Europie Zachodniej pojawiają się coraz mocniejsze wątpliwości, czy decyzje ostatnio podjęte były słuszne. W Niemczech takie pytania zadają niektórzy koledzy Angeli Merkel z rządu. Mimo to Tomasz Lis z Jackiem Żakowskim z typowo zaściankową nadgorliwością są skłonni rozprawiać o „polskim faszyzmie” i snuć analogie z obojętnością wobec Holokaustu. 5–11 PAŹDZIERNIKA 2015 4| TEST (NIE)SCENICZNY 55 KAMILA ŁAPICKA ALEKSANDER NALASKOWSKI FOT. JA FO FOT J AMES A MES M S HARRISON/SHUTTERSTO HARRISON/SHUTTE HARRISON/SHUTTERSTOC AR RRIS RIIS S ON/SHUTTERSTOCK. ON/SHUTTERSTOCK ON/SHUT N/SHUTTERSTOCK.COM /S TTERS CK COM COM 26 | 94 FOT. SHUTTERSTOCK ało kto zwraca uwagę na to, że Polska miała rzadką okazję próbować zmienić bieg międzynarodowych zdarzeń. W głosowaniu na forum Unii Europejskiej w sprawie imigrantów twarde stanowisko rządu Ewy Kopacz mogło uruchomić proces budowania tzw. blokującej mniejszości. — Nawet jeśli formalnie nie udałoby się skrzyknąć państw reprezentujących 35 proc. obywateli UE, efektem mogłyby być i tak rezygnacja z głosowania i szukanie rozwiązań bardziej korzystnych dla niezadowolonych. W Unii przegłosowuje się kogoś niechętnie, a im opozycja jest mocniejsza, tym bardziej niechętnie — zauważa czołowy ekspert PiS ds. europejskich, były europoseł Konrad Szymański. — Na pewno częściowe wywrócenie stolika nie prowadziłoby, jak się nam dzisiaj wmawia, do odebrania nam tych gwarancji, które ostatecznie dostaliśmy. Odwrotnie: te gwarancje mogły być jeszcze hojniejsze. Każda dyplomacja, a dyplomacja wewnątrz tak skomplikowanego mechanizmu jak UE zwłaszcza, jest trudna do jednoznacznej oceny: w dużej mierze polega bowiem na słowach. Ale akurat w tym przypadku można zaryzykować twierdzenie: po raz kolejny platformerska ekipa przy pozorowaniu gry zrezygnowała z targów na rzecz opinii unijnego prymusa. Z jednej strony i tak naraziła się na krytykę jako zbyt antyimigrancka i zbyt mało uległa wobec oczekiwań starej Unii. Z drugiej jednak gazety francuskie i niemieckie przewidywały, Spróbujmy się przyjrzeć najbardziej rozpowszechnionym mitom mainstreamu i zderzyć go z rzeczywistością. FOT. ANNA SARZYŃSKA FOT. OT. MANU NU U BRA BR BRABO/AP A BO/ BO/AP /AP PHOTO/ /AP PH PHOTO/E PHOTO/EAST P EAS NEW NEWS WS ZAREMBA M ZAREMBA PRZED TELEWIZOREM 55 PIOTR ZAREMBA [ PREZYDENCIE, DO DZIEŁA! 92 93 KRAJ IWONA KAZIMIERSKA NA KONIEC 54 MARCIN WIKŁO 61 KRYZYS IMIGRACYJNY PIOTR ADAM CIESIELSKI OPINIE MITÓW MAINSTREAMU 26 PIĘĆ PIOTR ZAREMBA [ MIEJ OKO NA OKO 86 ŚWIĘTO ZAKRĘCONYCH HISTORIĄ TEMAT TYGODNIA PAŃSTWO W SPADKU 82 JANUSZ SZEWCZAK ZE SCENY I ZZA KULIS KEITH RICHARDS BEZ STONESÓW 52 AREK LERCH DOROTA ŁOSIEWICZ PIOTR CYWIŃSKI ZDROWIE O „HOUSE OF CARDS” 48 ROZMOWA Z MICHAELEM DOBBSEM 51 [ NIEMIECKA (BYLE)JAKOŚĆ 76 45 URSZULA LIPIŃSKA PIOTR CYWIŃSKI, TOMASZ ŁYSIAK 24 DOOKOŁA EUROPY KRYSTYNA GRZYBOWSKA GOSPODARKA Z MARIANEM PIŁKĄ ROZMAWIA ROBERT MAZUREK AGATA BUZEK: KOBIETA JAK DUCH FELIETONY 18 PAWEŁ GADACZEK 72 [ ŁUKASZ WARZECHA 17 KATALONIA: KU NIEPODLEGŁOŚCI 70 W SIECI KULTURY I TAK KOŃCZY SIĘ NASZ ŚWIAT 15 ALEKSANDRA RYBIŃSKA eprasa.pl 42 MARTA KACZYŃSKA EUROPA PRZECHODZI NA ISLAM 67 FAŁSZYWY KONWOJENT 40 MAŁGORZATA SZMIDT OBRONA PRZEZ KULTURĘ 12 ŚWIAT ANDRZEJ RAFAŁ POTOCKI NA ŚLĄSKU 38 CZYSTKI SŁAWOMIR SIERADZKI MICHAŁ KORSUN, PAWEŁ KORSUN 10 [ RADOMSKA BITWA MAŁGORZATĄ WYPYCH 34 ZROZMAWIAJĄ JACEK I MICHAŁ KARNOWSCY RYSZARD MAKOWSKI 9 I POLITYKA 62 RELIGIA DARIUSZ KARŁOWICZ