do pobrania w formie pdf

Transkrypt

do pobrania w formie pdf
11/12/2016
Polskie drogi. Czy potraficie wyobrazić sobie sześćset stojących obok siebie trumien?
Polskie drogi. Czy potraficie wyobrazić sobie sześćset
stojących obok siebie trumien?
Czwartek, 10 listopada (13:00) Przeczytałem, że podczas tegorocznych wakacji, między 24
czerwca a końcem sierpnia, w wypadkach drogowych zginęło 601 osób a 8746 zostało
rannych. Czy potraficie wyobrazić sobie sześćset stojących obok siebie trumien? I dziewięć
wielkich szpitali, zapełnionych wyłącznie poszkodowanymi na drogach? (*)
Każdy okres wzmożonego ruchu na drogach przynosi żniwo śmiertelnych wypadków
/Piotr Jędzura /Reporter
Po raz pierwszy od pięciu lat wzrosła liczba wypadków drogowych. Porównując dane z pierwszych
dziesięciu miesięcy zaobserwowano wzrost liczby wypadków i ofiar zdarzeń komunikacyjnych.
W niedawnym trzęsieniu ziemi we Włoszech było dwukrotnie mniej ofiar śmiertelnych, a mimo to
o tamtej tragedii od rana do wieczora trąbiły wszystkie media. Były sążniste reportaże, specjalni
wysłannicy telewizji rozmawiali z ocalałymi mieszkańcami miejscowości, które dotknęła katastrofa. Nad
tragediami na polskich drogach przechodzimy do porządku dziennego. Zobojętnieliśmy, traktując je
jako cenę rozwoju cywilizacji. Wszelkie działania na rzecz poprawy bezpieczeństwa ruchu drogowego
uznaje się u nas za szykanę wobec zmotoryzowanych, zamach na prawa i wolności obywatelskie, za
nonsens i bezmyślne wydawanie pieniędzy.
Tego lata liczba wypadków, jak i, co gorsza, zabitych i rannych była wyższa niż rok temu. Uważam, że
to nie jest przypadek, pechowy zbieg okoliczności, efekt takich czy innych warunków atmosferycznych
http://motoryzacja.interia.pl/raporty/raport-polskie-drogi/wiadomosci/news-polskie-drogi-czy-potraficie-wyobrazic-sobie-szescset-stojac,nId,2291616
1/3
11/12/2016
Polskie drogi. Czy potraficie wyobrazić sobie sześćset stojących obok siebie trumien?
itp. Dużo jeżdżę samochodem po kraju i z przerażeniem obserwuję zachowania użytkowników dróg.
Mówi się o wzroście kultury kierowców. Owszem, widać to w dużych miastach, gdzie ludzie nauczyli się
wzajemnie sobie pomagać, ułatwiać włączanie się do ruchu, zmianę pasa itp. Umieją też docenić
życzliwość i za nią podziękować. Z drugiej strony, prawdziwą plagą stało się lekceważenie oznakowania
poziomego, przejeżdżanie przez skrzyżowania już nie tylko na pomarańczowym, ale też na czerwonym
świetle, prowadzenie auta z telefonem przy uchu.
Fatalnie jest również na drogach pozamiejskich. Ciężkie życie mają ci, nieliczni, którzy starają się
jeździć zgodnie z przepisami. Narażają się na złe miny i obraźliwe gesty innych kierowców. Traktowani
są jak frajerzy, zawalidrogi, łamagi. Przyznaję, ja też nie należę do świętoszków. Denerwują mnie
bezsensowne ograniczenia prędkości. Przez wsie i miasteczka przejeżdżam, o ile pozwala na to
sytuacja, o jakieś 10-15 km/godz. szybciej niż wynosi limit. A i tak zawsze mam na ogonie inny
samochód, którego kierowca czeka tylko na okazję, by mnie wyprzedzić. Podwójna ciągła, zakręt,
zakaz - co tam, jedziemy dalej!
Podkreślam, to nie są przypadki jednostkowe, lecz norma. Zastanawiam się nad brakiem wyobraźni
tych ludzi. Czy naprawdę nie przychodzi im do głowy, jak bardzo ryzykują? Przede wszystkim życiem
i zdrowiem - swoim, podróżujących z nimi pasażerów, jak i pieszych i innych osób, którym zagraża ich
zachowanie na drodze. Bo przecież nie spotkaniem z policją. Prawdopodobieństwo trafienia na patrol
uzbrojony w "suszarkę" jest znikome. Zawsze zresztą można liczyć, że ktoś w imię solidarności
zmotoryzowanych ostrzeże nas przed taką pułapką przez radio CB lub choćby mrugnięciem światłami.
A jeżeli nawet nie, to istnieje duża szansa, że gdy będziemy przemykali obok radiowozu, jego załoga
będzie zajęta rozmową z kimś, kto akurat miał mniej szczęścia. Gdy zdarzy się, że jednak zostaniemy
zatrzymani, to często uda się jakoś wykpić z kłopotu niewielkim kosztem.
To, że przekraczanie limitów prędkości jest jedną z najczęstszych przyczyn wypadków drogowych,
wiadomo powszechnie. W jaki sposób związane z prędkością nawyki wpływają na prawdopodobieństwo
spowodowania kolizji?
Nigdy nie byłem entuzjastą działań strażników miejskich. Z zadowoleniem przyjąłem decyzję
o odebraniu im prawa do korzystania z fotoradarów. Teraz z bólem przyznaję, że się myliłem, bowiem
pomimo wszelkich błędów i wypaczeń, groźba spotkania z takim urządzeniem, ukrytym w krzakach,
w dziupli czy w kuble na śmieci, dyscyplinowała kierowców. Teraz, gdy gminne fotoradary zniknęły, na
drogach zapanowało bezhołowie. Hulaj dusza, piekła nie ma. Żółtych fotoradarów Inspekcji Transportu
Drogowego jest niewiele, kierowcy są przed nimi ostrzegani specjalnymi tablicami i tylko kompletna
gapa albo idiota da się złapać na przekroczeniu prędkości. O mobilnych patrolach policji już
wspominałem.
Uważam, i aż sam nie wierzę, że to piszę, iż dla ograniczenia zagrożeń na drogach konieczne jest
zaostrzenie polityki wobec łamiących przepisy kierowców. Trzeba podnieść górną granicę wysokości
mandatów za poważne wykroczenia z jednoczesnym rozszerzeniem ich widełek. Dla pracującego za
minimalną krajową kierowcy dostawczaka w piekarni już 200 zł jest dotkliwą karą, dla właściciela
nowego bmw nawet 1000 zł to kwota, którą nie warto zaprzątać sobie głowy.
http://motoryzacja.interia.pl/raporty/raport-polskie-drogi/wiadomosci/news-polskie-drogi-czy-potraficie-wyobrazic-sobie-szescset-stojac,nId,2291616
2/3
11/12/2016
Polskie drogi. Czy potraficie wyobrazić sobie sześćset stojących obok siebie trumien?
1 października w okolicach Mszczonowa w zderzeniu czołowym forda C-Max i volvo XC70 zginęła trójka
dzieci, podróżujących w drugim z tych samochodów. Sprawą, jak informowaliśmy, zainteresowali się
eksperci z Volvo Safety Center, którzy chcą zbadać wrak pojazdu. Jest to, przyznajmy, sytuacja...
To nie wszystko. Wiadomo wszak, że liczy się nie tylko srogość kary, ale także jej nieuchronność. Nie,
nie postuluję, by przywrócić strażom miejskim ich poprzednie uprawnienia. Nie jestem też za masowym
wysyłaniem donosicielskich nagrań z kamerek montowanych w prywatnych autach. Nic moim zdaniem
nie dają również okazjonalne działania policyjne w rodzaju akcji "Znicz". Co zatem należy zrobić?
Zwielokrotnić liczbę fotoradarów ITD, upowszechnić odcinkową kontrolę prędkości, lepiej nadzorować
skrzyżowania, szeroko wykorzystywać systemy miejskiego monitoringu, przy monitorach
przekazujących obraz z ulic posadzić funkcjonariuszy drogówki, tak jak ostatnio uczyniono to
w Legnicy.
W każdym powiecie (gminie, dzielnicy) powinna powstać specjalna komisja, złożona nie tylko
z urzędników i policjantów, ale także fachowców od bezpieczeństwa ruchu, przedstawicieli organizacji
pozarządowych i, koniecznie - zwykłych kierowców. I to właśnie te gremia decydowałyby, gdzie i jak
wprowadzać wyżej wspomniane działania, a także oceniały ich skuteczność.
Cóż, to przykre, ale jeżdżąc po kraju straciłem wiarę w zdrowy rozsądek i instynkt samozachowawczy
polskich kierowców.
Już Feliks Dzierżyński mawiał, że podstawą zaufania jest kontrola. Skoro zatem dotychczasowe,
liberalne działania, oparte na pobłażliwości, apelach o ostrożność i rozwagę, nie sprawdzają się,
trzeba sięgnąć po inne sposoby. Inaczej przydrożnych krzyży, upamiętniających ofiary wypadków,
będzie wciąż przybywać.
Adam Krynicki
(*) - list czytelnika
http://motoryzacja.interia.pl/raporty/raport-polskie-drogi/wiadomosci/news-polskie-drogi-czy-potraficie-wyobrazic-sobie-szescset-stojac,nId,2291616
3/3