stona 8

Transkrypt

stona 8
Dokończenie ze str. 1
przemawiał do rycerzy z niezwykłą
charyzmą, co zachęciło ich do ataku
na Turków z niewiarygodną siłą.
Turcy odparli pierwsze uderzenie,
ale św. Wawrzyniec, który jechał na
samym przedzie sił katolickich, wciąż
zachęcał żołnierzy do nieustannego
atakowania wroga, nawołując: „Do
ataku!”, „Naprzód!”, „Zwycięstwo
należy do nas!”. Żołnierze ponownie uderzyli. Wróg przerażony rozpierzchł się na wszystkie strony.
Bitwa pod Stuhlweissenburgiem
(dziś Székesfehérvár) rozegrała
się 11 października 1601 r. 14 października siły katolickie stoczyły
z muzułmanami kolejną bitwę
i znowu odniosły zwycięstwo.
Turcy wycofali się za Dunaj, straciwszy 30 tys. ludzi.
Trudno wyrazić, jak wielkim
podziwem darzyli św. Wawrzyńca rycerze i dowódcy. Książę Mercoeur, jeden z dowódców
oświadczył, że duchowny zrobił więcej niż wszystkie wojska
razem wzięte, i po Bogu i Jego
świętej Matce jest on trzecią osobą, której zawdzięcza się zwycięstwo. Jeszcze raz udało się uchronić Europę przed barbarzyńskimi muzułmanami.
stwa franciszkańskiego. Jednak on,
jako wysłannik Boga i papieża, reprezentuje całym sobą największą władzę
chrześcijaństwa, która przewyższa
władzę ziemską. Był tak przekonujący
w swoim kapucyńskim posłannictwie
i upieraniu się przy konieczności zorganizowania krucjaty, że większość
książąt zdecydowała się ruszyć na pomoc cesarzowi.
Po drugie, po odniesieniu pierwszego zwycięstwa – gdy udało mu się
Komentarz
prof. Plinia Corrêi de Oliveira
Po pierwsze, warto zwrócić uwagę na kontrast osobowości
istniejący między św. Wawrzyńcem
– zwracającym się do szlachty, zapraszającym ją do udziału w krucjacie –
a książętami i żołnierzami. Z jednej
strony możemy sobie wyobrazić arystokrację ubraną w wykwintne stroje
dworskie właściwe dla tamtych czasów, zgromadzoną w odświętnych salach. A z drugiej – mamy brata kapucyna z brodą, ubranego w prosty habit, w prostych sandałach na nogach
i sznurem przepasanym wokół bioder,
z których zwisał różaniec. W jego ręku
znajdował się gruby kij pielgrzyma.
Kawaleria ubrana była we wspaniałą zbroję, hełmy ozdobione piórami, w rękach trzymała połyskujące
w świetle miecze, włócznie i tarcze…
Nie istnieje nic, czym ten skromny
kapucyn mógłby zaimponować szlacheckiej gromadzie, z wyjątkiem ubóye Leanto 2-3 (26-27) 2010 – st. 8
przekonać do krucjaty innych książąt
niemieckich – otrzymuje kolejne polecenie, by dołączył jako kapelan i doradca do powstałej armii. Wyżej opisana scena jego przybycia na pole bitwy jest przepiękna. Na miejscu zastaje rycerzy oczekujących w najwyższej
gotowości bojowej na mającą się rozegrać bitwę. Możemy sobie wyobrazić
różne części składowe armii: kawalerię w zbroi, hełmach ozdobionych
pióropuszami, z lśniącymi mieczami,
włóczniami i tarczami; artylerię z licznymi, ozdobnymi (co było powszechne w owym czasie) armatami; piechotę
z tysiącami żołnierzy zgrupowanymi
w bataliony, którzy trzymali halabardy, włócznie i muszkiety – prototypy
współczesnych karabinów.
Cała armia czekała, by z uwagą
wysłuchać prostego kapucyna. A on
mówił w sposób uroczysty i tak prze-
konująco, że wszyscy byli pod wielkim wrażeniem, zarówno oficerowie,
jak i zwykli żołnierze. Opis doskonale
odzwierciedla ówczesną świetność Kościoła konstantyńskiego. My już nie pamiętamy o tym splendorze. Niemniej
jednak był to typowo ziemski blask
glorii Pana naszego Jezusa Chrystusa.
Katolicka armia zainspirowana przez św. Wawrzyńca podejmuje
pierwszą szarżę przeciwko Turkom.
Po trzecie, przed bitwą pod Stuhlweissenburgiem (czy Székesfehérvár
– miasto, królewska perła) kapucyn
wygłasza dwa kazania, zachęcajjąc armię do zabijania wroga naszej Świętej Religii. Jeśli wszyscy
ruszą do boju z tym świętym
zamiarem, duchowny gwarantował, że odniosą zwycięstwo.
Nie ma w tym opisie najmniejszego śladu pacyfizmu, a jedynie wezwanie do unicestwienia
n
Turków. Następnie przygotował on armię do ataku poprzez
modlitwę i sakrament pokuty.
Mówił żołnierzom, których było
znacznie mniej niż sił wroga, by
prosili o łaskę Niebios.
Dał zachętę do walki, gdy
książę Maciej poprosił go o radę.
Znowu w imię Boga zapewnił
o zwycięstwie.
W czasie drugiego kazania
skierowanego do żołnierzy,
święty mówił z tak niezwykłą
energią i charyzmą, że rycerze
n
nie czekali na szarżę wroga,
lecz sami ruszyli do ataku. Widzimy, że Wawrzyniec wzbudził w nich święty gniew podobny
do tego, który błogosławiony papież
Urban II i św. Bernard rozpalili wśród
rycerzy podczas I i II wyprawy krzyżowej. Znamy słowa tamtych kazań
i wiemy, jak bardzo zachęciły one katolików do tego, by ponieść ofiarę dla
chwały Bożej. Nie znamy dokładnych
słów św. Wawrzyńca, ale możemy sobie je wyobrazić.
Kazania wygłaszane w kluczowych
momentach stanowią samo sedno istoty – że tak się wyrażę – Kościoła wojującego. Później, w okresie sentymentalnej pobożności, która wkroczyła do
Kościoła i zachęcała do zachowania
pacyfistycznego nastawienia względem wroga, takie kazania uważano za
przesadzone. Z czasem w ogóle znikły.
Z pewnością nikt nie usłyszy ich dzisiaj. Zamiast tego, wielu duchownych
głosi kazania przesadnie umiarkowa-