Nr 2
Transkrypt
Nr 2
System, który nakazuje uczestnikowi realizować określone procedury, przy czym nie zakłada możliwości jego doskonalenia, jest sytemem błędnym. Uczestnicy systemu stojący na jego szczycie szybko odkrywają jego niedoskonałości i starają się go zmieniać pod pozorem doskonalenia. W rzeczywistości jednak to doskonalenie polega na zmianie, która przyniesie większe W roku 1971 amerykański psycholog Philip Zimbardo przeprowadził słynny eksperyment "więzienny". W eksperymencie wzięło udział 24 studentów – ochotników, którzy zgłosili chęć udziału w eksperymencie po przeczytaniu ogłoszenia prasowego. Wszystkim ochotnikom wykonano testy psychologiczne, oraz sprawdzono ich przeszłość pod względem konfliktów z prawem. Spośród ochotników wybrano 24 osoby, zdrowe psychicznie, o zrównoważonej osobowości głównie wywodzących się z klasy średniej. Eksperyment polegał na stworzeniu eksperymentalnego więzienia, w którym połowa z ochotników miała odgrywać rolę więźniów, natomiast druga połowa strażników więziennych. Role zostały przydzielone losowo. Czas trwania eksperymentu przewidziano na dwa tygodnie. Jednak już po 36 godzinach u pierwszych "więźniów" stwierdzono załamanie psychiczne i trzeba było ich wyeliminować z eksperymentu. W rezultacie eksperyment zaplanowany na dwa tygodnie trzeba było przerwać po sześciu dniach, gdyż sytuacja zaczęła się wymykać spod kontroli. "Strażnicy więzienni" zaczęli znęcać się nad "więzniami" w sposób niekontrolowany, natomiast "więźniowie" zaczęli okazywać objawy otępienia, co skutkowało pełnym podporządkowaniem się poleceniom "strażników". Zimbardo poprzez ten eksperyment chciał zbadać jak zachowa się człowiek, który zostanie włączony do określonego systemu. Czyli jaki wpływ na zachowanie człowieka ma otoczenie i sytuacja, w której się aktualnie znajduje. EkspeThe Stanford Prison Experiment ryment wykazał, że człowiek potrafi zmienić swoje zachowanie pod wpły- korzyści osobom zarządzająwem systemu, w którym aktu- cym systemem. Ułatwia to poalnie się znajduje. stawa innych uczestników systemu, czyli podwładnych Człowiek wdrożony do sys- władzy. Jak wykazał to ekspetemu, który generuje zło, bę- ryment Zimbardo, ludzie będądzie czynił zło. Zachowanie cy uczestnikami wadliwego jego zależy od roli jaką pełni w systemu bardzo szybko przyjsystemie. mują rolę, która została im Uczestnik systemu, któremu przydzielona. została powierzona władza, Po pewnym czasie bezkryktórej system przydziela okre- tycznie przyjmują zasady sysślone zadania i prawa, będzie temu. Doznają określonego starał się te zadania wykony- rodzaju apatii, która powoduje, wać bez względu na to jaki bę- że stają się bezwolni wobec dzie osiągany przez to efekt. systemu. Ten sam człowiek Studiuję dwa kierunki: prawo i historię sztuki. Większość sądzi, że prawo bardzo przydaje się w działalności politycznej, a historia sztuki - to pasja, hobby, coś mniej inspirującego. Nic bardziej mylnego. Żadna inna nauka nie poszerza tak horyzontów myślenia. Nauka prawa przeciwnie - raczej zamyka w schematach. Pokażę na przykładzie: Kiedy historyk sztuki widzi obraz nie używa już określeń typu: barokowy, renesansowy, manierystyczny itp. W istocie - od porządkowania tzw. "styli" biorą się początki współczesnego myślenia o sztuce i jej wytworach. Myśl ta jednak zdążyła niesamowicie ewoluować. Szybko odrzucono "stylowość" na rzecz myślenia bardziej złożonego. Najpopularniejsza metoda z lat 30-tych kazała patrzeć na dzieło sztuki w trzech etapach: najpierw należy rozpoznać to co widzimy - np. nurt ideowy. Sławne stało się stwierdzenie: "Aborygen nie rozpozna na obrazie Matki Boskiej tylko kobietę trzymającą dziecko" - czy się myli? Zatem krytycy sztuki już dawno zorientowali się, że podejście do problemów sztuki oparte na bagażu historii i ideologii wieków minionych jest bezskuteczne. Dlaczego nie zorientowali się też adekwatnie politycy? Zadaję sobie pytanie: dlaczego takiego czystego, nieskażonego dawnymi ideologiami myślenia nie potrafimy zastosować do współczesnych problemów politycznych? Jesteśmy niewolnikami schematycznego myślenia. Nie potrafimy podchodzić do problemów społecznych i państwowych niczym aborygen do obrazu Matki Boskiej. Przykład: problem kopiowania filmów, książek, gier czy innych utworów. Dla ochrony tego typu tworów tworzymy konstrukcję "własności intelektualnej" mężczyzna, który w ręku trzyma klucze. Następnie trzeba w umyśle poczynić właściwe skojarzenie oparte na dotychczasowej wiedzy - mężczyzna trzymający klucze na obrazie w kościele to św. Piotr. W końcu przechodzi się do opartej na syntezie i znajomości ludzkiego umysłu analizy historycznej - św. Piotr trzymający klucze jest elementem szerszego nurtu tego typu przedstawień w tradycji sztuki kościelnej itd. Szybko okazało się jednak, że i ta metoda zbankrutowała. Okazała się niemożliwa do zastosowania wobec sztuki innych kultur, przynosiła również kłopot przy rozumieniu najnowszych form artystycznego wyrazu. Metoda nie wygrała walki z globalizacją i czasem. Natychmiast powstały więc liczne metody analizowania dzieła sztuki jako tworu samego w sobie - bez prób nadawania mu etykietek stylowych czy wpisywania go w jakiś konkretny przyjmuje zgoła inne zachowanie, kiedy zmienia się jego rola w systemie. Kiedy otrzymuje narzędzia władzy staje się innym elementem systemu, który bardzo szybko dostosowuje swoje zachowanie do procedur określonych przez system. Procedury to nie tylko formalne nakazy, lecz również zachowania zwyczajowe, które zostały wypracowane przez lata funkcjonowania, a które z kolei prowadzą do wypaczenia systemu. Z czasem, na przestrzeni lat coraz wyraźniej wypracowują się określone role. Będący na szczycie, czyli zarządzajacy systemem w miarę upływu czasu coraz bardziej utwierdzają się w przekonaniu o własnej nietykalności i wielkości swojej władzy, że tworzą coraz większe obszary własnych wpływów. Jednocześnie pozostali uczestnicy, coraz bardziej doznają swoistej apatii, uznając obowiązujące zasady. Z jednej strony dlatego, że lata funkcjonowania w określonej rzeczywistości przy praktycznym braku możliwości wywierania na nią wpływu powoduje konieczność przystosowania się do niej. Z drugiej strony, następuje systematyczne osaczanie i sukcesywne pozbawianie wpływu coraz większych grup uczestni- ków systemu. W taki sposób rodził się faszyzm i komunizm. Brak reakcji w odpowiednim momencie spowodował, że większość jednostek w określonej społeczności stała się bezwolnymi elementami systemu. W naszym kraju następuje stopniowa deregulacja i wypaczanie obecnego systemu przez kolejne ekipy zarządzające. Bowiem zmiana ludzi w systemie bez zmiany samego systemu nie może spowodować żadnych istotnych zmian. Powszechnie przyjmuje się błędne przekonanie, że zmiany można dokonać poprzez zmianę ludzi w systemie. Z wielu doświadczeń wynika, że nawet ludzie mający dobre zamiary, nie są w stanie ich zrelizować jeśli będą próbować je realizować w ramach złego systemu. Problemem bowiem jest system, a nie tylko ludzie. i próbujemy wtłoczyć myśl zawartą w książkach, grach czy filmach w prawo własności prywatnej, stworzone de facto w XIX wieku. Zupełnie tak jakby dorobek intelektualny zapisany na płycie CD miał być samochodem wica" jak i "prawica" - cokolwiek by to dziś znaczyło - jednoczą się w proteście. Oznacza to, że młodzi nie byli w stanie nadać temu problemowi jednoznacznej etykietki. Właśnie dlatego, że jest to problem współczesny. Teraz pozytywny przykład, a zatem na myślenie poza schematem: XXI wiek przynosi problem tzw. polityki monetarnej. Najprościej obrazuje go pytanie: "kto powinien decydować o tym ile powinno być pieniędzy?". Obecnie o ilości pieniądza, czyli towaru wymiany, decyduje tzw. państwo czyli kilka osób w centralnym banku, znajdujących się tam z nadania politycznego. Ludzie zamknięci w schematach myślowych postulują jako rozwiązanie problemu np. powrót do parytetu złota czy innych metali. Absolutnie wsteczne! Tymczasem japończyk o pseudonimie Satoshi Nakamoto czy nieruchomością. Nikt nie zadaje sobie pytania, czy do tego typu tworów w ogóle można mieć prawo o charakterze "własności". Efekt? Politycy próbują wprowadzać porozumienia typu ACTA, a zdezorientowali młodzi ludzie, zarówno Ci określający się jako "le- Problem ludzi jest związany głównie z tym, że zostali wykreowani przez stary, zły system i nie potrafią funkcjonować w żadnym innym. Zmiana na lepsze może więc nastąpić wyłącznie w wyniku gruntownej zmiany systemu funkcjonowania państwa, a nie poprzez zmiany nazwisk w ekipie rządzącej. Pozostaje więc jedyne wyjście z obecnej sytuacji. Chcesz mieć lepsze życie? Zmień system! Ryszard Tutko dokończenie na str. 2 str 2 obywatelskość i jej siła DBeściak nr 2 litycy. Gdy nasi rządzący mają problem z dystrybucją pieniędzy podatników zatrudniają dodatkowe armie urzędników, tworzą komisje, urzędy itp. Stosownie obniżają lub podwyższają podatki. W debacie publicznej nie przewijają się ciekawe pomysły: jak np. ten zasłyszany przeze mnie niedawno. Autor postuluje by w zeznaniu podatkowym obywatel mógł dokładnie i precyzyjnie wskazać na co chciałby by były przeznaczone jego podatki, albo wspieranie świadczeń socjalnych, czy szkół, szpitali etc. Wtedy pieniądze nie przepływały by stricte przez Skarb Państwa i ręce tysięcy urzędników, lecz od razu najkrótszą drogą mogłyby pójść na wskazany cel. Szalone? Niewykonalne? Być może, ale niekonwencjonalne. Nie istnieje "socjalizm XXI wieku", "nacjonalizm XXI wieku", czy "kapitalizm XXI wieku". Te wszystkie pojęcia: "sprawiedliwość społeczna", "naród", czy "niewidzialna ręka wolnego rynku" zostały stworzone w totalnie innej rzeczywistości. Nie służą niczemu praktycznemu, nie dają odpowiedzi na żadne pytania. Żerują na słabościach ludzkich, chęci sklasyfikowania wszystkiego i dopasowania do zastanego, historycznego schematu, w miejsce kreatywnego myślenia. Czasem przytoczone pojęcia służą jako trudne słowa by móc się popisać erudycją na imprezach. Ewentualnie używane są jako obelgi z trybuny sejmowej: służba zdrowia z pieniędzy podatników - "socjalizm!" Fabryki mają być prywatne, a nie pod kontrolą rządu - "turbokapitalizm!" i tak dalej. Widziałem ostatnio na jednym z protestów transparent niesiony przez młodych (tylko wiekiem) ludzi: „władza dla rad!”. Nasz czołowy przedstawiciel staroświeckiej idei konserwatywnego liberalizmu w istocie wygląda jak postać wyjęta z XIX-wiecznej powieści. Politycy nie mają ciekawych pomysłów, nie silą się na myślenie skoro nie robią tego wyborcy. W najlepszym wypadku kopiują rozwiązania od innych. W efekcie Polska nie odnajduje się w nowej rzeczywistości w myśl bezwzględnej zasady: wyróżniaj się albo zginiesz. Ze względu na to "izmizm" zrobił wielką karierę w starej polityce. „Izmizm” to myślenie oparte na pojęciach i doktrynach minio- My zaś, pozostając ludźmi, jak przed wiekami, obawiamy się zmian, nowości, inności, tym bardziej, że współczesne ich tempo jest kosmiczne. Być może więc, pozostaniemy w zagubieniu i rozterkach? Pozostaniemy ludźmi ze wszystkimi swoimi szybkimi analogiami i prostotą reagowania. Adaptując się do coraz to nowszych technologii, szukając produktywnego miejsca w społeczeństwie, skuteczności właśnie nie mamy czasu na zajęcie się sobą, ludźmi, własną przestrzenią wewnętrzną, czy systemem wartości? Sądzę, że jeśli pragniemy „czegoś więcej”, najpierw powinniśmy odpowiedzieć sobie na pytanie jak chcemy żyć? Przy tym, wolałbym "chcę" zamiast "muszę". Przymus nawet z istotnych imperatywów pozostanie przymusem. Osobiście traktuje taką motywację nieufnie. Trzeba nam wolnych wyborów. Czy jesteśmy skoncentrowani na osobistej jakości istnienia, czy na powinności wobec wymogu skutecznej gospodarki? Wybór celu ma znaczenie. Może w świecie produktywnym będziemy coraz bardziej wyspecjalizowani, będziemy coraz mniejszym kółeczkiem zębatym w ogromnej machinie cywilizacyjnej i nie potrzebna już nam będzie jakakolwiek mądrość? Wystarczy bezpieczeństwo bytu, długowieczność, bogactwo? Metafizyka wszelka pozostanie gdzieś na uboczu. Tymczasem, mam wrażenie, sporo osób do niej tęskni. Krzysztof Ratman dokończenie ze str. 1 tworzy bitcoin'a - eksperymentalną, internetową walutę, której ilość nie jest zależna od żadnego centralnego ośrodka. Ilość bitcoin'a zależy od zapotrzebowania, a zapotrzebowanie ustalane jest przez program komputerowy działający w tzw. chmurze, czyli w sprzężeniu komputerów wszystkich osób posługujących się walutą bitcoin. Waluta ma oczywiście wiele innych pozytywnych cech - pozwala na natychmiastowy przesył (szybkość przesłania pliku), swobodną wymianę, utrzymywanie jej zasobów w nieskończonej liczbie miejsc (co zmniejsza szansę kradzieży) itp. Satoshi (jeśli jest człowiekiem, a nie grupą zapaleńców pod kryptonimem) mógł wpaść na ten pomysł tylko jeśli myślał poza schematami. Jako przedstawiciel kultury, która nie wydawała ideologii nam znanych, bez historycznej wiedzy o kształtowaniu się pieniądza fiducjarnego, systemie z Bretton Woods i tym podobnych zaszłościach - stworzył niekonwencjonalne rozwiązanie. Jeśli schematami myślą wyborcy, to schematami myślą i po- Myślę, że wszelkie społeczne zmiany mają początek w samopoznaniu, które wymaga czasu, spokoju i wiedzy. Zaczynamy je od siebie. Od kształtowania naszych dzieci. Dzisiejsza nauka dowodzi genialności intuicji Sokratesa. Dzieło to na pokolenia, dorosnąć postawą do jego mądrości, tymczasem brak elit, nie ma obyczaju, brak standardów myślenia pokornie racjonalnego. Sądzę, że nauka dostarcza nam wiedzy w nadmiarze, tylko nasza ludzka, koniunkturalna, ograniczona mentalność jest dla niej barierą adaptacyjną. "Mądrość" zmienia swoje znaczenie! Zamienia się w „decydowanie optymalne”. Patrzę, słucham i coraz mniej mnie to frapuje. Media i polityków wprost przeciwnie - inspiruje! Gdy premier zapowiada rekonstrukcję rządu zaczynają spektakl wróżbiarski. A jakie tak naprawdę ma znaczenie wymiana jednych ludzi na innych a także przesunięcia zapowiadane celebrująco? Gdyby miało to mieć wartość merytoryczną to zmiany były by wykonywane na bieżąco w miarę potrzeb wynikających z ich oceny. Zapowiedzi mediów zapowiedzi premiera zapowiedzi zmian jednoczesnych w rządzie mogą tak w gruncie rzeczy okazać się burzą w szklance wody bo nie same zmiany są tu istotne tylko cały ten spektakl. Media mają temat, politycy i opozycja używanie a rządzący przedłużenie wakacji na antypodach meritum. wcale nie musi się w praktyce takim okazać. I dowody tego otrzymujemy po każdorazowym doczekaniu kolejnych zmian. Ile w tych zmianach może być ładunku istotności a ile sztuki dla sztuki skoro są one dokonywane w wąskim gronie zaufanych bojowników wspólnej sprawy? Spośród wąskiego grona ludzi tak naprawdę nie ma wyboru, który dawał by nam poczucie rzeczywistej zmiany jakości. Ktokolwiek jest przedstawiany jako mający być lepszym od obecnego na jakimś urzędzie - Można uzgodnić, opracować i wprowadzić takie prawo, które będzie we właściwy sposób moderowało zachowanie ludzi pełniących funkcje. Co to znaczy "we własciwy sposób"? Ano aby to obywatele mieli cokolwiek do powiedzenia. Aby ich opinia była ważąca dla premiera. Aby rekonstrukcje rządu nie były wielkim wydarzeniem i akcyjne. Aby w takim wydaniu nie były one w ogóle potrzebne. Obecnie służą bowiem robieniu wielkiego show na wiele tygodni przed zmianami z kulminacją tuż przed. Piotr Mądry nego wieku: liberalizmie, komunizmie, socjalizmie, kapitalizmie, faszyzmie, nacjonalizmie i wszystkich innych zaszłościach. Postuluję, zamiast myślenia „izmami”, myślenie "out of the box" zawarte w tytule. Patrzenie na problemy polityczne tak jak wspomniany aborygen na obraz Matki Boskiej. W nowej polityce XXI wieku wszechobecnemu izmizmowi chciałbym przeciwstawić outoftheboxizm. Tak trudna nazwa daje gwarancję, że nikt nie użyje jej z sejmowej trybuny jako obrazę. Jednocześnie zapadnie w pamięć. Kiedy więc kolejny raz staniemy przed jakimś politycznym problemem - wspomnijmy ten trudny termin: outoftheboxizm i porzućmy myślenie w historycznych schematach. Przy rozwiązywaniu problemu, niczym przy rozwiązywaniu zadania matematycznego, nie powinno być dla nas "lewicy" i "prawicy". Nie twierdzę, że proponuję rozwiązania dobre lub skuteczne. Zwracam jedynie uwagę, że są niekonwencjonalne i dlatego mogą stanowić punkt wyjścia dla rozważań nad rozwiązaniami dużo bardziej skutecznymi niż obecne. Lubię niekonwencjonalne myślenie, lubię myślenie ludzi nieobarczonych bagażem historycznych idei. Ludzi, którzy nie zostali jeszcze wpisani w schematy, których to wpisanie w schematy ominęło, lub wykreowali własne. Lubię myślenie dzieci, głupców i wariatów. Adam Kotucha. 1. Od zawsze próbujemy świat 5. W kontekście tych krótkich opisać. To konieczność życiowa rozważań, szczególnie ważny jest każdego z nas. sposób naszej komunikacji. Język to nasze więzienie, ale i szansa na 2. W opisie żywiołu cywiliza- dotknięcie sedna! Jest równie ważcyjnego, w analizach ewolucji ny jak sam przekaz! kulturowej tworzymy teorie, które nigdy nie opisują wszystkiego, i 6. Równie ważna jest pokora, nigdy nie są jednocześnie receptą bo ani jedyna, ani absolutna prawna wszystkie bolączki życia spo- da nie istnieje - nie jesteśmy jej łecznego. posiadaczami, gdy poruszamy się Nie istnieje, nie jest możliwa w kręgu opisów i ocen zagadnień taka teoria. Nasze możliwości po- społeczno-politycznych. znawcze i myślowe są mocno Wielkie kiedyś teorie, różne ograniczone! Myślimy schema- …izmy, dość brutalnie zweryfikotycznie! Tacy jesteśmy! To nasza wał czas! Dziś, jak kiedyś, poszunatura! kujemy nowych teorii. 3. Tęsknimy za wiedzą całościową i chcielibyśmy, żeby była to wiedza taka, jak matematyka. Fajnie! Pamiętajmy jednak, że jej uwodzicielska siła bierze się z abstrakcji, z systemu pewnych, jasnych powiązań, z logiki, z jej wewnętrznej spójności. Nauka, to nie to, co rzeczywistość, którą bada i opisuje, rzeczywistość to obszar, na którym decyduje statystyka, prawdopodobieństwo, przypadek – miary spoza poznawczego aparatu zmysłowego człowieka! Owszem matematyka służy nam w opisywaniu rzeczywistości, a tym dokładniej, im mniejszą jej cząstkę mierzymy. W wielkich zakresach powiązanych danych może dać obraz statystyczny jedynie zależności wzajemnych. To istotny aspekt! 4. Dobrą intuicją w szukaniu wiedzy jest przesłanie, które wynika z kontaktu ze sztuką. Adam o tym pisze. Zdajmy się na wewnętrzny intuicyjny potencjał. Historia i tak w nas siedzi, ale możemy dać szansę nowym syntezom, pamiętając o aspektach opisanych wyżej. Nie mniej ważna jest odwaga, bo każda decyzja niesie za sobą ryzyko przegranej, czy błędu (z powodów, jak wyżej). Odpowiedzialność - dość oczywista wartość, bo ponoszę konsekwencję swoich decyzji. A do swoich wyborów mam prawo. Może to być jakiś myślowy fundament naszego działania? Sądzę, że tak. Jest w nim uzasadnienie tonu Przesłania, które być może należy zaproponować również czytelnikom DBeściaka. Takiego punktu wyjścia mogę bronić, stojąc poza bełkotliwym dyskursem medialnym. Nie mówię w nim o polityce, tylko o życiu. Polityka to w końcu tylko narzędzie. Spojrzenie na politykę, jak na dzieło sztuki, podoba mi się, wymaga bowiem otwartej, pozbawionej uprzedzeń postawy, nie obciążonej zbytnio historią, choć rozumiejącą jej wpływ. Taka postawa może być cennym źródłem sensownych inspiracji. Krzysztof Ratman współczesne niewolnictwo Chyba nic tak nie leży u podstaw naszego pojmowania świata jak pieniądz. Od najmłodszych lat, wmawia nam się że wszystko da się załatwić za pomocą pieniędzy i wszystko się do nich sprowadza. Za pieniądze można sobie kupić dobrobyt. A gdzie są pieniądze? W bankach. A kto rządzi emisją pieniądza? Pewnie skarb państwa... W tym artykule pokażę, że ludzie bardzo mało wiedzą o pieniądzu, a powyższe stereotypowe spojrzenie na to pojęcie jest błędne. Historia pieniądza zaczyna się już u naszych przodków, którzy wymieniali pomiędzy sobą potrzebne im towary. Tak narodził się handel. W końcu pewne towary stały się tak pożądane, że była pewność że zawsze będzie można je wymienić na coś innego. Tak narodziły się pierwsze pieniądze. Tymi towarami były np. muszelki, nasiona, świecidełka, zwierzęta, przyprawy oraz... złoto i srebro. Te dwa ostatnie metale miały szereg zalet, których nie miały inne formy pieniądza. Były przede wszystkim łatwe w obróbce, nie psuły się, nie mogły zniknąć, zachorować czy umrzeć (jak zwierzęta) ani się zużyć. Zaczęto więc przetapiać te metale na monety, dla celów praktycznych. Powstaje pytanie: co nadawało wartość monetom stworzonym z tych metali? Odpowiedź: ich rzadkość. Złoto i srebro są rzadkie, a przez to pożądane. By zwiększyć ilość monet trzeba było wydobyć więcej metalu. Nie było innej metody. Dzięki temu praktycznie nie było inflacji. Przechowywanie dużych ilości Każdego dnia, każdy z Nas, dokonuje dziesiątki, setki wyborów. Ich trafność jest trudna do przewidzenia ale wszystko można skalkulować na podstawie doświadczenia, rachunku prawdopodobieństwa, czy wreszcie kierować się tzw. „nosem”. Wiele z tych wyborów jest działaniem nieodwracalnym i w tym przypadku pomyłki bolą i mogą być zgubne. Zdarza się, że wraz z wyborem dostajemy gwarancję, że gdy wybór jest nietrafiony możemy sytuację uratować zwrotem. Rękojmia – gwarancja - umowa jak to zwał, ale istnieje możliwość zmiany niekorzystnego stanu jaki jest spowodowany wyborem. A jak jest w polityce? A jak jest w samorządzie? Mandat parlamentarny jest trwały – wypadki jego wygaśnięcia lub pozbawienia nie przewidują odwołania przez Wyborców. Mamy np. przypadek zmian barw politycznych w czasie trwania kadencji nie powoduje żadnego skutku. Rozminięcie się Posła z deklaracjami wyborczymi i głosowanie wbrew publicznie złożonymi deklaracjami i obietnicami niczym nie skutkuje. Musimy czekać do następnych wyborów aby wykluczyć w sposób demokratyczny takiego poli- monet było niebezpieczne. Dlatego powstały pierwsze banki. Idea była taka, że każdy mógł zdeponować swoje pieniądze w skarbcu bankowym, który trudno było okraść. Każdy kto zdeponował monety, otrzymywał kwit bankowy będący dowodem wpłaty. Okazało się, że ludzie zaczęli pomiędzy sobą wymieniać się (handlować) tymi kwitami bo było to wygodniejsze. Nie trzeba było nosić worków z pieniędzmi i mozolnie odliczać należność, wystarczyło wręczyć kwit na te monety. Papierki te miały wartość, bo zawsze można było wymienić je na fizyczne złoto i srebro w banku. Tak powstały pieniądze papierowe. Ten system świetnie działał, dopóki nie doszło do Wielkiego Kryzysu w 1929 roku w USA. Wtedy FED (bank centralny Stanów zjednoczonych) zniósł częściowo parytet złota. Ostatecznie w 1971 roku prezydent Nixon zniósł go całkowicie. Od tej pory pieniądze nie miały pokrycia w złocie. Tak powstał pieniądz fiducjarny, używany do dzisiaj. W Polsce z przyczyn politycznych wyglądało to nieco inaczej, ale nasze złotówki też nie mają dziś w niczym pokrycia. Powstaje pytanie: co nadaje wartość współczesnym pieniądzom? Odpowiedź: umowa pomiędzy ludźmi którzy umówili się, że te papierki są wymienialne na tyka. Gdy na to nałożyć immunitet parlamentarzysty stoimy wobec kuriozalnej sytuacji, że wyborca jest potrzebny politykowi tylko w czasie wyborów. Brak instrumentów mogących zdyscyplinować działania polityka skutkuje niską jakością polityki a wobec tego i stanu Państwa. W samorządzie istnieje możliwość odwołania Prezydenta i Burmistrza. Niestety warunki stawiane w referendalnym trybie odwołania ustawione są bardzo wysoko. Jako przykład można podać referendum słupskie gdzie próg frekwencji spowodował mimo wyraźnej woli głosujących brak podstaw do odwołania Prezydenta Słupska. A jak jest z radnymi? Ta grupa samorządowa jest na równi z posłem umocowana w prawie tak, że odwołanie radnego głosem wyborcy jest niemożliwe. Burmistrza i Prezydenta można a radnego nie? Wysokie koszty funkcjonowania polityka – posła - samorządowca powinny obligować ich do wysokich standardów w ich pracy jak i wysokiej kultury politycznej i nie tylko. Stanowienie prawa to także obowiązek jego przestrzegania. dowolne towary. Wartość generuje też to, że to państwo zmusza nas do akceptowania ich jako środek płatniczy. Dlatego na banknotach jest napis: "Banknoty emitowane przez Narodowy Bank Polski są prawnym środkiem płatniczym w Polsce". Oznacza on, że jako obywatele tego kraju musimy się posługiwać tym pieniądzem. Wobec tego kto wprowadza pieniądze do obiegu? Intuicja jest taka, że pewnie robi to Ministerstwo Finansów. Po prostu włączają drukarki i już... Ale tak nie jest. To prywatne banki komercyjne tworzą pieniądze z powietrza. By było zabawniej, mogą to zrobić na kilka sposobów. Oznacza to, że możliwość kreacji pieniądza jest w rękach właścicieli banków. Czyli Jak z tym w życiu bywa mamy okazje codziennie obserwować. Pomówienia, oskarżenia, skandale obyczajowe – to często jedyna aktywność niektórych z nich. O karze nie może być mowy bo w Polsce w zasadzie wszystko im wolno. Procesy o zniesławienie i naruszenie dóbr osobistych ciągną się latami i wyroki też są śmieszne. Kto za to będzie pamiętał kulisy tych zdarzeń za jakiś czas – obrzucone błotem osoby czasami do końca swoich karier będą żyły z tym brzemieniem. O ten co obrzucił? Często w blasku fleszy i pod okiem kamer będzie dalej kontynuował swoje trzy po trzy i walkę zdolną do wszelkich podłości i upokorzeń. Kara? Brak! DBeściak nr 2 str 3 ich akcjonariuszy, więc de facto osób prywatnych. Tak, tak: to osoby prywatne mają władzę nad kreowaniem pieniądza. Przedstawię najprostszą metodę jako przykład. Obywatel X idzie do banku i wpłaca na rachunek 1000 zł. Bank jako instytucja teraz te pieniądze ma prawo inwestować. Przychodzi do banku obywatel Y i chce kredyt w wysokości 1000 zł. Bank daje mu kredyt, czyli w istocie dodaje (czyli kasa się bierze z powietrza) na jego konto 1000. Teraz nasz Y wyciąga kasę (fundusze biorą się od X) i ją wydaje. Krąży ona w obiegu aż znów ląduje w banku, który ją inwestuje tak na nowo. Czy to znaczy, że gdy nasz X zechce wyciągnąć pieniądze z banku to ich nie otrzyma? Nie. Otrzyma je, bo będą one zabrane od jeszcze innego klienta. W ten sposób bank wygenerował ponad 1000 (1000 + odsetki od kredytu) z powietrza. A zarobił jeszcze więcej, bo kasa która znów wylądowała w banku jest dalej inwestowana. Powstaje kolejne pytanie: "co się stanie, gdy za dużo osób naraz wyciągnie swoje fundusze z banków?" Odpowiedź: bank nie jest w stanie spłacić dostatecznie dużej ilości swoich klientów naraz. Więc... zbankrutuje. Takie zjawisko nosi nazwę bankrunu lub paniki bankowej. Szacuje się że gdyby każdy z Polaków wyciągnął około 2800 zł i schował do skarpety, to… zabrakło by papiero- wych pieniędzy w obiegu! Dlatego tak chętnie się obraca pieniądzem elektronicznym. No dobra, ale co nadaje teraz wartość temu tysiącowi wykreowanemu w ten sposób? Odpowiedź: ten tysiąc kradnie wartość od pieniędzy, które już są w obiegu. Tak powstaje inflacja. Gdybym włączył moją drukarkę i wydrukował 1000 zł również bym okradł innych użytkowników pieniędzy, bo zwiększyłbym ich ilość w obiegu co zmniejszyło by ich wartość. Dlatego byłoby to przestępstwem. Ale gdy robią to banki, to już jest OK. Czy mi się wydaje, czy coś tu jest nie w porządku? Wniosek jest bardzo prosty: każda pożyczka wydana przez banki powoduje okradanie innych ludzi. Przypominam przy tym, że nasze społeczeństwo jest otumanione, że dzięki kredytom mogą kupić sobie wszystko: nowe mieszkanie, plazmę i samochód. Kredyt to coś całkowicie normalnego i wręcz pożądanego! Każdy bierze kredyty! To normalne i codzienne! Tak nam mówi codzienna propaganda. W rzeczywistości kredyty są metodą na okradanie innych, a przynoszą one zyski tylko tym, którzy są na szczycie piramidy władzy. Jak widzimy, banki mają całkowitą władzę nad powstaniem i obrotem pieniądza. Każda złotówka zaczyna swe życie w banku i w nim kończy. Pieniądz jest wygodnym wynalazkiem. Jednak wynalazek ten został spaczony. Musimy powrócić do standardu złota i srebra, bo w przeciwnym wypadku utoniemy w długach. Jest za to „sława” i źle pojęta popularność. Wolność słowa i wolność mediów nie powinny i nie mogą usprawiedliwiać kłamstw, pomówień, insynuacji. Bez wyrzucenia poza nawias chamstwa i cwaniactwa nie będziemy zdolni do wprowadzania nowych jakości i standardów życia publicznego. Brak reakcji na takie negatywne zjawiska skutkować będzie patologią wśród „wiodących” sił sprawujących władzę i to na wszystkich jej szczeblach. Wymaga to także wielkiej pracy uświadamiającej wśród społeczeństwa zmierzającej do aktywizacji jego działania na płaszczyźnie politycznej. Wobec tego, że istnieje taka płaszczyzna działania - wyznaczona prawem i Statutem, dająca możliwość działania na rzecz zmian i eliminacji patologii i pozoranctwa obecnie sprawujących władzę, zapraszam do zapoznania się z naszym programem nazwanym Turkusową (R)ewolucją. Zawarte tam propozycje są na dziś trudno akceptowalne bo do tej pory wpajano Nam, że tylko to co jest od 1989 to wolność – demokracja i jedynie słuszna metoda na legitymizację sprawowania władzy. My się z tym nie zgadzamy. Zawiedzeni swoimi reprezentantami, którzy oderwali się od wyborców drwiąc sobie z ich próśb – petycji – projektów chcemy nowej jakości w polityce. Chcemy większej roli w niej Obywatela! Nikt jednak tych zmian za nas nie dokona. Potrzeba do tego zdeterminowanych, świadomych, prawych aby pokazać, że jest to idea przemyślana, możliwa do wprowadzenia i przede wszystkim skuteczna w swej formie. Wszystkich zainteresowanych działaniem w ramach zakreślonych w partii Demokracja Bezpośrednia proszę o kontakt. Nie należy się wstydzić i bać słowa „partia”. Partia to jej członkowie a więc zorganizujmy się i działajmy na rzecz lokalnego środowiska. Dla innych a przede wszystkim dla Kraju. To nasz Kraj a nie „ich”. Szczepan Jonko Aktywne społeczeństwo obywatelskie to coś co może zmienić ten stan rzeczy. Może nie dziś – nie jutro. Może za kilkanaście lat ale istnieje potrzeba stworzenia platformy współdziałania społeczeństwa obywatelskiego w podejmowaniu decyzji, ich kontroli społecznej czy wreszcie możliwości ich korekty przez weto ludowe i referendum może stać się istotnym elementem pozwalającym uzyskać wysoką jakość stanowionego prawa ale także wpływającym na wysoki standard osób go stanowiącego – jest to nieodzowna część programu partii Demokracja Bezpośrednia. Krzysztof Piotr Wojnicz str 4 co nieco refleksji DBeściak nr 2 Muzeum absurdów prawnych Polskie podatki absurdem stoją. Wiek tej prawdy jest równy wiekowi naszego obecnego systemu podatkowego. Podobno Polska jest państwem prawa. Każde państwo jest państwem prawa, bo w każdym państwie obowiązuje jakieś prawo. Kwestia tylko tego, czy jest sprawiedliwe, czy nie. Należałoby więc odpowiedzieć na pytanie: Czy Polska jest państwem sprawiedliwego prawa? Chociażby prawa podatkowego. Gdyby dokonać dogłębnej analizy naszego systemu podatkowego, można byłoby odnieść wrażenie, że jego twórcy nie stronili w czasie jego tworzenia od mocniejszych środków dopingujących. W rezultacie wyszło, co wyszło. Czyli niektórym do tej pory wychodzi. Bokiem. Co najgorsze do tego grona nie zaliczają się twórcy tego prawa. Hitem naszego prawa podatkowego jest amortyzacja podatkowa. Od kilkunastu lat nie mogę uzyskać logicznego wyjaśnienia tego fenomenu podatkowego. Bowiem czym jest amortyzacja w sprawozdawczości finansowej nie trzeba nikomu tłumaczyć. Przynajmniej na pewno tym, którzy zajmują się tym tematem. Amortyzacja rachunkowa jest bowiem wyjaśnieniem bardzo logicznym i polega na zaliczaniu w koszty systematycznej utraty wartości określonych składników majątku. Jakie jednak jest uzasadnienie zastosowania tej samej metody do ustalania zobowiązania podatkowego? Zgodnie bowiem z definicją dochodu, jest nim przychód pomniejszony o koszty jego uzyskania. Czyli jeśli dzisiaj poniosłem określony koszt, po to żeby w przyszłości osiągnąć przychód, mam prawo odliczyć sobie poniesiony koszt od osiągniętego przychodu. Problem w tym, że wprowadzenia systemu amortyzacji podatkowej uniemożliwia podatnikowi skorzystanie z tego prawa. Dokonując bowiem na przykład zakupu lokalu użytkowego na potrzeby firmy za kwotę 200.000 zł, powinienem skorzystać z prawa odliczenia tej kwoty od osiągniętego przychodu w najbliższych miesiącach. System amortyzacji podatkowej jednak mi na to nie pozwala. Pozwala mi jednak rozliczyć sukcesywnie tę kwotę w ciągu 40 kolejnych lat. Czyli koszt poniosłem dzisiaj, ale Ten spokojny, silny więzią z zaufania poskładany różne zdania i poglądy na spokojnie roztrząsane … Tak bez kłótni, bez zawiści czasem w żartach i z uśmiechem jak potrzeba w cztery oczy bo prywatność nie jest grzechem Wspólne cele, przyszłość wspólna wsparcie zawsze jak potrzeba troska wszystkich, by nie brakło dachu, ciepła no i chleba … Nie jest tak, jak by się chciało kłótnie, zawiść i skłócanie dzieci biedne, zagubione wzroku smutne odwracanie … Więc uciekłem z tego domu szukać zwykłej normalności czasem lepiej w domu obcym bo normalnym, chociaż w gości Nie wiem kiedy znowu wrócę choć mój kraj jest moim domem bo nikt nie chce w nim budować domu marzeń ze spokojem … Antek Rybczyk www.antekrybczyk.blogspot.com będę mógł odliczać go od dochodu przez 40 lat. Zatem prowadząc firmę w wieku 50 lat i dokonując takiego zakupu, ostatniego odpisu amortyzacyjnego dokonam w wieku 90 lat. Jestem pod wrażeniem wiary twórców naszego prawa w długowieczność Polaków. Paradoksalnie, gdybym za tę samą kwotę zakupił 57 komputerów do celów działalności gospodarczej gdy wartość jednostkowa każdego z nich nie przekroczyłaby 3.500 zł netto, w takim przypadku mógłbym całą kwotę przeznaczoną na ich zakup odliczyć już w kolejnym miesiącu. Czyli w następnym miesiącu mógłbym zapłacić 38 000 zł. mniej podatku. Gdzie tu logika? Z drugiej strony państwo zachęca lub wręcz nawołuje przedsiębiorstwa do inwestycji. Czyli dzisiaj zainwestuj, a koszty rozliczysz sobie w ciągu 40 lat. A raczej pośmiertnie dokończą dzieła twoje dzieci. Bardzo zachęcające. Pierwsza ustawa o VAT została uchwalona w roku 1993. Czyli prawie 20 lat temu. Problem jest taki, jaki jest. Gołym okiem to widać. Od zawsze cywilizacji ludzkiej towarzyszą systemy wierzeń, religii, przekonań mało racjonalnych, uproszczeń, stereotypów, paranormalności, tarotów, wahadełek... Głównie wynika to z ograniczonych możliwości poznawczych człowieka, potem z różnorodności czynników społecznych, psychologicznych ... Brak racjonalnych uzasadnień, że to się zmieni w przewidywalnym czasie. Więc fakt, że człowiek tylko bywa racjonalny, a nie jest taki – jeszcze raczej długo oddziaływał będzie na rzeczywistość, z wszelkimi tego konsekwencjami. Jest, myślę, nadzieja w długotrwałym procesie, którego podstawą będą poprawiające się warunki życia i sensowna, racjonalna edukacja. Z racjonalizmem w systemie oświaty już jest problem, trudno uczyć dzieci racjonalizmu, jeśli decydenci nie wiedzą o czym mowa i … tak to się toczy. Żadne zaklęcia tego nie zmienią! Tylko uporczywa aktywność ludzi zdrowego rozsądku na różnych polach społecznej aktywności i, niestety, dialog z tymi po drugiej stronie barykady, z prostej przyczyny chociażby – jest ich więcej! Niestety, obserwuję u wielu ludzi deklarujących ateizm bezradną skłonność do magicznego myślenia, lub zastępowanie rzetelnego namysłu, wyścigiem na inwektywy, prężenie muskułów bezkompromisowości. "Wystarczy zmienić prawo, oddzielić kościół od państwa..."? Czyż nie są to tzw. pobożne życzenia? Ok! Proszę o przepis, jak tego realnie dokonać? Dla mnie, to oczywistość, że bez religii świat byłby lepszy, ale Tyle lat trzeba było czekać na otrzeźwienie naszej administracji, żeby uświadomiła sobie niesprawiedliwości płynące z tej ustawy. Ustawa bowiem pozwala na odliczenie podatku od kwot zapisanych na otrzymanej fakturze nabycia otrzymanej od kontrahenta, bez konieczności zapłaty należności kontrahentowi. Z kolei kontrahenta będącego podatnikiem podatku VAT zobowiązuje do zapłaty podatku, mimo że nie otrzymał zapłaty od nabywcy. Czyli administracja podatkowa przerzuca na podatnika dochodzenie swoich należności, żądając dla siebie to co jest należne. Po co w takim razie potrzebna jest podatnikowi instytucja państwa? Stanowi rodzaj żandarma, a nie oferuje żadnej ochrony. W tym konkretnym przypadku wystarczyłoby tylko odwrócić sytuację. Uniemożliwić odliczenie podatku VAT podatnikowi, który nie zapłacił kwoty wymienionej na fakturze kontrahentowi i sprawiedliwości stałoby się zadość. Proste i logiczne. Tylko dlaczego trzeba było czekać na to 20 lat? Składka zdrowotna jest naliczana jednak w zależności od dochodu. Czyli należy uznać, że zarabiający więcej są bardziej narażeni na zachorowanie. Nijak się to ma jednak do osób prowadzących działalność gospodarczą, gdzie składka jest jednakowa dla wszystkich. Przynajmniej co do zasady. Bowiem od każdej zasady są wyjątki. Przedsiębiorca składkę zdrowotną płaci od każdej działalności. To znaczy, że jeśli przedsiębiorca prowadzi jednoosobową działalność gospodarczą, przy tym jest udziałowcem spółki cywilnej i jednocześnie udziałowcem spółki jawnej, zapłaci potrójną składkę zdrowotną. W żaden sposób nie mogę doszukać się logicznego wyjaśnienia jaki jest związek pomiędzy wysokością zapłaconej składki zdrowotnej, a ilością prowadzonych działalności gospodarczych. Można odnieść wrażenie, że twórcy tego przepisu brakowało kwot do zamknięcia budżetu i przez przypadek tak mu wyszło. I tak już zostało. Nikt nie protestuje i nikt się specjalnie temu nie dziwi. Zresztą, czy to pierwszy raz przychodzi nam podziwiać działa sztuki urzędniczego idiotyzmu? Kolejnym przykładem administracyjnego absurdu jest system naliczania składki zdrowotnej. Pomijając fakt, że każdy przed obliczem służby zdrowia powinien Można z takich eksponatów być równy. Ponieważ każdy jest takim samym człowiekiem i w ta- stworzyć przyzwoite muzeum. kim samym stopniu narażony jest Muzeum absurdów prawnych. na konieczność skorzystania z poRyszard Tutko mocy tych służb. jak tego dokonać: realnie, faktycznie, w rzeczywistości!? Gdyby oddzielić kościół od państwa, było by ciut do przodu! Dla mnie oczywistość! Pytam ponownie – Jak to zrobić? Pamiętajmy, że zmiany prawa mogą dokonać się dopiero jako zwieńczenie, zmian dokonanych w społecznym myśleniu! Jak to zrobić? Gdy dzieliłem się w grupie ateistów różnymi wątpliwościami, które po części wynikają z moich mediacyjnych skłonności, zdarzało się, byłem atakowany za "miękkość". Z punktu miałem kilka łatek! Tymczasem uważam, że pomysł oczywisty na zmiany mrzonką jest i pustym hasłem, jeśli nie towarzyszy mu opis procedury, czy choćby cień pomysłu realnego na rozwiązanie problemu, na zmianę w ”innych” . W jaki sposób, pogardzając „innymi” przeciągnąć ich na swoją stronę? Czy chodzi jedynie o bycie ofiarą systemu, czy o zmiany mocniejsze, powszechniejsze?! Czy chodzi o to „kto, kogo”, czy o głębsze dokonania? Twierdzę, że "wkurwienie" samo nie jest argumentem, w żadnej sprawie. Mówi tylko coś o samopoczuciu i umiejętności radzenia sobie z frustracjami! To mnie martwi! Że częściej ścigamy się w dokopywaniu werbalnym, że kłócić się umiemy i szybko oceniać. A wiele istotnych pytań pozostaje bez odpowiedzi. - Czy jest to i dlaczego takie ważne? - Jak tego dokonać? - Czy to możliwe? … Krzysztof Ratman moim zdaniem Demokracja Bezpośrednia – decyzje po- dejmowane są przy udziale całego zbiorowego podmiotu suwerenności we wszystkich etapach procesu podejmowania decyzji - od zgłoszenia wniosku aż do zatwierdzenia. Bez udziału pośredników. W praktyce niemożliwa do zastosowania dla dużych zbiorowości z uwagi na niski stopień frekwencji w procesie decyzyjnym, spowodowany brakiem możliwości brania czynnego udziału całej zbiorowości w podejmowaniu każdej decyzji. Demokracja Deliberatywna – podczas po- dejmowania decyzji uwzględnia się opinie uzyskiwane dzięki zinstytucjonalizowanym debatom. W praktyce społeczeństwo uczestniczy jedynie w konsultacjach, które mogą, ale nie muszą być brane pod uwagę przez przedstawicieli, którzy podejmują decyzje. Demokracja Semi-bezpośrednia – część decyzji podejmują wybrani przedstawiciele, resztę podejmuje cała zbiorowość bezpośrednio. skiemu, komuś koło nas, komuś z drużyny, że się myli, że sądzę, inaczej, że mam wątpliwości! Grupa zaufanych ludzi może być silnym narzędziem współpracy! Z jednej strony może stać się więzieniem ograniczającej debatę w imię spójności i dobrego samopoczucia, bo realizująca „wyższe cele!” Ale też grupa otwarta, która uczciwie wypracowała spójny obraz rzeczywistości, dobry język współpracy szybciej znajduje sposoby realizacji zamierzeń, mając w sobie siłę argumentacji i przekonania! Mam przekonanie, że wymaga to nieuchronnie odwołania do jakiegoś systemu wartości, do jakiegoś światopoglądu. Nie da się od tego uciec. Samo dążenie do zmian, wynika z jakiś pobudek! To bardzo ważne z jakich! Neutralność światopoglądowa nie istnieje! Zbyt wiele jest zła i cierpienia, by pozwalać sobie na luksus neutralności. Myślę, że każdy wyborca oczekuje od kandydatów do Sejmu deklaracji. I jakiegoś wyboru na- leży dokonać. To moja sugestia koniecznych działań dla tych, którzy chcą być inspiratorami zmian i czynić demokrację rzeczywiście demokracją. To także sugestia postulująca przemyślenie postaw i idei. Adresowana szeroko, nie tylko do partii DB. Z mojego punktu widzenia, gotowe recepty nie istnieją, chociaż wspólnym wysiłkiem możemy je odnaleźć. Zmiany instytucji i praw, które znacząco poprawiają dobrostan państwa, czyli nas wszystkich, są zazwyczaj efektem powolnych ewolucyjnych zmian dokonujących się w świadomości i to ona powinna być podstawowym tematem namysłu. Referendum, czy recall być może stanie się zwieńczeniem politycznym działań partyjnych, wcześniej jednak określić przyjdzie, moim zdaniem, tożsamość partii, światopogląd, wizję kraju, państwa, sposób debaty. Dopiero trafna diagnoza otworzy drogę do sukcesu. Życzę tego nam wszystkim. Jako uczestnik raczkującej Turkusowej (R)ewolucji, póki co, bardzo dobrze się czuję wewnątrz tego koła po lewej Demokracja bezpośrednia nie zapanuje już zaraz ani za rok a więc w trójkę przejściowo możemy stanowić SEMI. Tylko dlaczego Liquid Democracy wyszła poza nasz krąg. Zapraszam do środka a wówczas synergia będzie doskonała! Wyjście LD poza krąg i jeszcze położenie się na nim całym swym ciężarem już na pierwszy rzut oka mówi nam o tytułowej decyzji autora o podejściu typu jesteśmy ponad wszystko! Przyjęcie, że w demokracji bezpośredniej: decyzje podejmowane są uczestnik może rozpocząć proces przy... udziale całego zbiorowego decyzyjny poprzez zainicjowanie podmiotu suwerenności ... tematu. aby potem zawyrokować: Każdy uczestnik ma pełny i ... w praktyce niemożliwa do równy wpływ, w trakcie wszyst- zastosowania dużych zbioro kich etapów współtworzenia. Na wości z uwagi dla na niski stopień fre ostateczną decyzję - poprzez do- kwencji ... dawanie sugestii, projektów alterdoborem załonatywnych, debatę i na końcu żeniajestz obarczone gatunku kategorycznego rozstrzygające głosowanie. ("całego") aby łatwo Realizacja możliwa w sieci za ekstemum było obalić jego tezę. Nie zdarza pomocą komputerów. się i pewnie nigdy nie zdarzy aby zbiorowość zechciała uczestW praktyce już wkrótce... cała niczyć. tymczasem już na obecAndy Lange nymGdyetapie rozwoju demokracji LiquidDemocracy.pl bezpośredniej wiemy, że ani nie wszyscy ani nie we wszystkich sprawach muszą podejmować decyzję. Kto wymyślił imperatyw uczestniczenia wszystkich? Wprost przeciwnie! Partia Demokracja Bezpośrednia postuluje i dąży czym prędzej właśnie do zmniejszenia progów frekwencyjnych, które obecnie uniemożliwiają rozwój demokracji bezpośredniej. Udział obywateli w głosowaniach jest niski z powodu zniechęcenia faktem braku wpływu po częstym ignorowaniu ich nieraz milionowej ilości podpisów. Tak zgeneralizowana definicja z łatwoscią zakłada, że demokracja bezpośrednia jest w praktyce niemożliwa w związku z brakiem było w tym przypadku użyć słowa "całej"? Można było! Ale w odniesieniu do poinformowania CAŁEJ społeczności o przedmiocie sprawy, dla której wymagana jest decyzja i o debacie, która wcześniej będzie się toczyć. Także o terminie... No tak... Nie mieści się to w koncepcji wielkiego okręgu. Kiedy już wszyscy (uzasadnione użycie) zostaną powiadomieni to nie ma potrzeby mieć pretensji do tych, którzy nie uczestniczą potem w procesie decyzyjnym. Biorą udział zainteresowani. A tych zainteresowanych będzie więcej niż obecnie kiedy odczują, że faktycznie ich aktywność ma przełożenie na zapadające decyzje. W obecnym systemie prawnym, wyborczym i w stylu sprawowania władzy taka aktywność wielokrotnie została brutalnie zlekceważona! Jest więcej argumentów dla zaprzeczenia definicji Andy Lange wobec demokracji bezpośredniej jak również Jego wnioskowi o niemożliwości zaistnienia. Owszem, przy zastosowanym zabiegu, wniosek definicji nie przeczy. Zabieg ten spowodowała decyzja o rodzaju podejścia, w którym WSZYSCY objęci jesteśmy wielkim kręgiem płynnej demokracji. Piotr Mądry leżniona jest od przepisów zdefiniowanych przez przedstawicieli. Występują instytucje przedstawicielskie i kilkuletnia kadencyjność. Przedstawiciele formułują pytania referendalne skierowane do społeczeństwa ogół nie ma wpływu na ich treść – na tej podstawie podejmowane są decyzje przez przedstawicieli. Liquid Democracy (Demokracja Płynna) – decyzje podejmowane są przez ogół i/lub przez przedstawicieli. Zakres „bezpośredniości” ustala się płynnie, poprzez pojedyncze decyzje uczestników procesu decyzyjnego w odniesieniu do własnego głosu. (Stan ten może zmieniać się z sekundy na sekundę). Stopień deliberacji dla każdego etapu określają sami uczestnicy. System adaptuje się do zmieniających się warunków. Każdy osoby z funkcji parlamentarzysty mu wyborczego), ani też tłuma(np. za brak realizacji obietnic czyć się wyborcom dlaczego nie to mandat wolny, tzn. osoba wyborczych) realizuje swojego programu wywybrana nie musi spełniać obietborczego, zaś wyborcy nie mogą nic wyborczych (programu wyMandat samorządowy odwołać tej osoby z funkcji parlaborczego), ani też tłumaczyć się mentarzysty (np. za brak realizacji wyborcom dlaczego nie realizuje jest to także mandat wolny, obietnic wyborczych). swojego programu wyborczego, tzn. osoba wybrana nie musi spełMogą spowodować odwołanie zaś wyborcy nie mogą odwołać tej niać obietnic wyborczych (progra- całej rady samorządu (w drodze Mandat parlamentarny str 5 Zmieniamy świat głównie wywierając wpływ na nasze najbliższe otoczenie; eksplorujemy go starając się zapewnić sobie minimum przestrzeni, pożywienia; zaopiekować się rodziną, wychowując dzieci. Nie doceniamy tego aspektu naszej rzeczywistości. Tego wymiaru naszej egzystencji. Tu dopiero trzeba wykazać się odpowiedzialnością i odwagą! Daleko większą, niż tej jakiej wymaga sprzeciw wobec nieokreślonej, bezosobowej instytucji, czy innej niedookreślonej siły, jakichś abstrakcyjnych pojęć. Postulaty łatwo sformułować! Nazwać coś złem i zadeklarować zwalczanie. Daleko trudniej znaleźć drogę do realizacji postulatów, zakładając drogę poprzez serca i umysły, odwołując się do ludzkiej przyzwoitości, znaleźć właściwe argumenty. Teraz jest łatwiej! Gdy upadły totalitaryzmy, bycie przeciwko, gdy jestem wsparty grupą kibiców – jest daleko łatwiejsze! Odwaga staniała, rozum podrożał! Bardzo trudno jest powiedzieć komuś bli- W praktyce zakres i forma deDemokracja Przedstawicielska – decyzje cydowania bezpośredniego uza- podejmowane są jedynie przez wybranych przedstawicieli. W praktyce zaliczamy do takich ustrojów także te, które dysponują instytucjami demokracji bezpośredniej (np. referendum) jednak z uwagi na bariery proceduralne nie są one prawie w ogóle wykorzystywane. DBeściak nr 2 możliwości brania czynnego udziału całej zbiorowości w po dejmowaniu każdej decyzji... ... i znów mamy kategorię ekstremalną ("całej"). I znów wszystko ma być proste i jasne. Niestety w życiu (a szczególnie w jego sferze społecznej) "rzeczy" nie są tak proste. Jeśli ktokolwiek zabiera się za opisywanie tych rejonów to ja radzę Jemu unikanie słów o wydźwięku ostatecznie przesądzajacym: nigdy, zawsze, nic, wszystko, itp. Owszem - można w uzasadnionych przypadkach. Czy można Krzysztof Ratman przeprowadzenia referendum o elit nie ma prawa egzekwować odwołanie Rady) obietnic wyborczych, a poseł/radny nie musi się tłumaczyć czyli może W związku z powyższym za- jawnie oszukiwać wyborców. stanawiam się z jakiej racji elity polityczne wycierają sobie gębę, Czy nie warto po prostu powieodmieniając przez wszystkie dzieć dosyć? przypadki słowo "demokracja", skoro wyborca jako suweren tych Andrzej Jędrzejewski str 6 DBeściak nr 2 co słychać w powiecie? Zadaliśmy więc pytania: 1. Coraz częściej pojawiają się doniesienia o "iskrzeniu" na linii gmina - powiat a nawet o likwidacji powiatów. Rząd natomiast widzi rozwiązanie w łączeniu gmin. Jakie zagrożenia niesie ewentualna likwidacja powiatów i jakie wówczas dodatkowe przedsięwzięcia modernizacyjne należałoby wdrożyć aby Kraj sprawnie funkcjonował? 2. Od dawna proponuje się w Polsce likwidację Senatu lub przekształcenie go w twór bardziej pożyteczny dla społeczeństwa - np. w izbę samorządowców. Czy obecnie samorząd ma wystarczające oddziaływanie na decyzje władzy centralnej? 3. Zdarzają się konflikty przy wdrożeniach ustalonych zadań. W czym upatruje Pan szerzej rozumianą przyczynę? Czy może procedury konsultacji społecznych należałoby wzmocnić logistycznie? A może rząd, nakładając zadania, ustalając wskaźniki, w sposób niezadowalający konsultuje je z władzami powiatowymi? Odpowiedzi po 2 tygodniach brak. 28. lutego gazetę oddano do druku. Dziękuję za rozmowę. Piotr Mądry To też pewien mechanizm zabezpieczenia przed przekształcaniem się w TWA (towarzystwo wzajemnej adoracji). Przyjmujemy pewien cel z wiedzą jacy jesteśmy, jaPoszukiwanie wspólnych obszarów, gdzie spo- kie są nasze poglądy w tykają się wartości z ogóle! działaniami. Wspólna aktywność, w Odwiedzałem strony z dobrze zdefiniowanym ce- różnymi testami politycznymi - przypomniały mi to, lu łączy mocno i trwale. Do efektywnego działa- robione dawniej, ”Wizje”, nia potrzeba takiej wiedzy rodzaj ankiety, w której o nas samych; o tym co grupa inicjatorów prezenważne, co chcemy, jak to towała istotne dla siebie zagadnienia i potem, ujęte widzimy. Siłą grupy jest gotowość do radzenia sobie z wątpliwościami. Potrzebna jest do tego uczciwość i szczerość. w hasłowej formie, ukła- Każda poważniejsza ordała w hierarchiczny ganizacja musi mieć mechanizmy ciągłego układ spraw ważnych. namysłu i debaty weZestawienie łączne dało wnętrznej. wszystkim dobry wstępny pogląd o tożsamości grupy. Sam proces staje się Stało się wręcz szkieletem świetną okazją do debaty, ścierania poglądów, kryprogramu. stalizowania postaw i arco jest Wchodzącym do grupy gumentów, dawało okazję do zdefi- nieocenionym doświadniowania własnych waż- czeniem w perspektywie. nych zagadnień i poznanie ogólnych fundamentów Wypracowane standarmyślowych członków spo- dy porozumiewania i podejmowania decyzji są łeczności. ważniejsze od zapisów statutu! I to one dają siłę organizacji. Zachęcam każdą celowo utworzoną grupę: wprowadzajcie ten pomysł do swojej praktyki! Początkowy opór przed takimi działaniami może być bardzo silny z lęku przed dezintegracją. Paradoks tylko pozorny. Będzie najlepszym argumentem, że należy to zrobić. Krzysztof Ratman co słychać w gminie? W poprzednim numerze pisałem o postulacie likwidacji powiatów. Oczywiście likwidacji nie w taki sposób, że wszyscy pracownicy struktur powiatowych musieli by z dnia na dzień poszukać sobie innej pracy. Chodzi o długofalową operację. Z pewnością dłuższą niż utworzenie powiatów rozporządzeniem Rady Ministrów z 7. sierpnia 1998 r. § 1. Tworzy się powiaty oraz określa się ich nazwy, siedziby władz i gminy wchodzące w ich skład, wymienione w załączniku do rozporządzenia. § 2. Rozporządzenie wchodzi w życie z dniem ogłoszenia. Proste? W każdym razie... Można. Bo dawać pracę każdy lubi a i otrzymywać też. Szczególnie posady urzędowe. Nic więc nie wyszło z "taniego państwa" i "redukcji etatów". Nastąpił poważny wzrost kosztów i etatów. Ale można i w drugą stronę, co pokazała np. Dania w 2007 roku. Jako przykład z życia, obrazujący nie do końca szczęśliwe losy tego rozporządzenia, wskazałem walkę mieszkańców o pozostawienie Zespółu Szkół „Skałka” w Bukownie (powiat olkuski). Wspierają ich w tym władze Bukowna i Samorząd Mieszkańców. Podczas spotkania z Burmistrzem Bukowna postanowiłem już nie wracać do niewątpliwie wyczerpujących szczegółów, które są opisywane wielokrotnie w mediach lokalnych. Zainteresowałem się raczej otoczką systemową, która winna wspierać pracę włodarzy i dawać narzędzia dla maksymalnie kompletnego uzgadniania wszelkich procedur decyzyjnych aby ich podejmowanie nie konfliktowało społeczności. liczba mieszkańców nie przekra cza np. 15 tysięcy? Czy nie warto było by zorga nizować takiej formy demokracji bezpośredniej w Bukownie aby stworzyć pozytywny precedns? Panie Burmistrzu. W wielu miasteczkach USA funkcjonuje tzw. town meeting. Mieszkańcy gromadzą się fizycz nie np. na rynku i decydują o najważniejszych sprawach lokal nych przez podniesienie ręki, ni czym na ateńskiej agorze. Niekiedy decyzje zgromadzenia są wiążące, czasem jedynie doradcze dla władz miasta. Czy taka insty tucja miałaby szansę funkcjono wać w Polsce w gminach, których - Spotkania o podobnym charakterze do town meeting w naszym Mieście odbywają się od lat. Nie są to spotkania ogółu mieszkańców Miasta, ale poszczególnych jego Osiedli. W trakcie moich spotkań z mieszkańcami sześciu osiedli omawiane są tematy i sprawy, które w tym czasie są najważniejsze oraz wszystkie inne, o które wnoszą mieszkańcy. Wtedy, wprost i „bez ogródek” mogę poznać opinie mieszkańców dot. mojej pracy, pracy urzędników oraz przedstawiane mi są wnioski do realizacji dot. danego osiedla czy całego Miasta. Są to m.in. wnioski dot. inwestycji bieżących i planowanych, jak również wnioski lżejszej wagi – Często obserwujemy, zwłaszcza w debatach na forum internetowym, czasem zupełnie, wydawałoby się niezrozumiałe, gwałtowne przechodzenie rozmowy w agresywną wymianę epitetów. Jakże często odchodzimy od stołu rozmów z poczuciem frustracji z niezrozumienia wzajemnego. Otóż mówię tu o zjawisku odpowiedzi na inne pytanie. Zwróćcie uwagę, jak często się to zdarza. Obserwując pierwszą z brzegu cykliczną audycję, w której znany dziennikarz prowadzi wywiad z kimś znanym, zwróćcie uwagę na pytania i odpowiedzi. Podobnie w naszych rozmowach. Zadziwiająco często pytany odpowiada na inne pytanie, niż to, które zadano. Jakże często pierwsze komentarze na posty na forach internetowych kierują rozmowę w zupełnie nie- nasadzenie kwiatów, uporządkowanie zieleni, wycięcie drzew, wykonanie placu zabaw. Czy w Gminie Bukowno oby watele partycypują, jeśli tak to w jakiej skali, w rozdysponowaniu budżetu? - Na spotkania w Osiedlach, w trakcie mojej sześcioletniej pracy na stanowisku burmistrza miasta, obserwuję, że spotykam się z tymi samymi kilku lub kilkunastoma osobami. Jest to stałe grono osób, które interesuje ich otoczenie, funkcjonowanie Miasta, na co są wydawane pieniądze z budżetu Miasta, chcą wiedzieć dlaczego tak jest skonstruowany budżet i chcą brać udział w jego częściowym kształtowaniu. Niestety, moim zdaniem, aby w Bukownie mogło zafunkcjonować spotkanie miasta potrzeba aktywności mieszkańców, której obecnie nie widzę. Jestem osobą otwartą, chętnie podzieliłbym się oczekiwane rejony, zupełnie inne, niż sugeruje to intencja i treść w otwierającej dyskusje wypowiedzi. Często jest tak, że ktoś wypowiada się tylko dlatego, że inicjujący rozmowę post jest autorstwa darzonego niechęcią rozmówcy. Z pozoru może to wyglądać na lekceważenie, roztargnienie, brak uwagi, chęć ukrycia swojego stanowiska, skrywaną niechęć, manipulację. władzą i odpowiedzialnością z mieszkańcami. Pracuję, dla jak najlepszego zaspokojenia potrzeb mieszkańców, dlatego ich opinie i decyzje o ważnych i codziennych sprawach ułatwiłyby trudne wybory z przeznaczeniem środków w budżecie (basen czy droga? Dni Bukowna czy kawałek chodnika?). Potrzebne jest rozbudzenie w mieszkańcach ciekawości, jak wygląda wypełnianie władzy w Mieście, a potem pokazanie im że mogą mieć wpływ bezpośredni na zaspokojenie potrzeb wszystkich mieszkańców z jednoczesnym wzięciem odpowiedzialności za rządzenie. Aby dyskutować o problemach i sprawach Miasta nie tylko z rodziną i znajomymi, ale mieć odwagę przedstawić swoje stanowisko na szerokim forum. Miom zdaniem, gdyby taka forma funkcjonowała w Polsce, łatwiej było by mi pracować i podejmować decyzje. Jak obudzić w mieszkańcach Bukowna chęć uczestnictwa w demokracji bezpośredniej? Ja jeszcze nie wiem. Co w Pańskiej pracy jest najbardziej uciążliwe a co daje największą satysfakcję? - Trudno odpowiedzieć na to pytanie co w mojej pracy jest najbardziej uciążliwe. Praca Burmistrza na pewno nie należy do łatwych, ale podejmując się tego zadania, tej funkcji, uświadamiałem sobie niejednokrotnie, że trzeba będzie ciężko pracować. DBeściak nr 2 str 7 Lubię jednak takie wyzwania. Nie ma się na co uskarżać. Może lepsza współpraca z powiatem dawałaby mi większy komfort pracy, ale jakoś muszę sobie z tym radzić. Nie lubię czegoś wymuszać, wolę rozmowę jak partner z partnerem. Mogę jednak powiedzieć, że najbardziej czuję się zawiedziony, gdy mam do rozstrzygnięcia sprawy indywidualne poszczególnych Mieszkańców Naszego Miasta i nie mogę ich załatwić po myśli Mieszkańca. Są sytuacje, że dobre moje chęci, moich współpracowników nie wystarczają do załatwienia pewnych spraw, gdyż przepisy są często nieżyciowe, a ja je muszę stosować. I wówczas wyjście z mojego biura Mieszkańca niezadowolonego z niezałatwienia jego sprawy jest dla mnie największa porażką. Inne sprawy, które są bieżącymi, to tak jak każda normalna praca. Przy dobrze dobranym zespole ludzi, a taki mamy w Bukownie, to realizacja zadań wynikających z budżetu to tylko przyjemność. Tak więc, najwięcej satysfakcji daje mi załatwienie pojedynczej sprawy Naszego Mieszkańca jak i np. wiadomość, że Miasto otrzymało dofinansowanie ze środków zewnętrznych do jakiegoś projektu. W tej pracy musze powiedzieć, że mam więcej satysfakcji niż uciążliwości. Lubię pracować dla innych i z ludźmi kompetentnymiŻyczę Panu Burmistrzowi większej pomocy właśnie od obywateli zamieszkujących Gminę w postaci Ich zainteresowania sprawami, którymi Pana Urząd musi sie zajmować. Aby Pan nie musiał spotykać się z Ich strony głównie z postawami roszczeniowymi. Dziękuję za rozmowę. Piotr Mądry Powodów możemy po- Pamiętaj, możesz odmódać wiele, nieświadomi, że wić odpowiedzi na tendento dość automatyczna od- cyjne pytanie! ruchowa reakcja z naturalnych, daleko poważniej- A jak sam zadaszych przyczyn, o których jesz pytania? może innym razem. Czego oczekujesz Odpowiadanie na inne po odpowiedzi? Popytanie zakłóca proces komunikowania się ludzi, twierdzenia, czy inmoże jednak być też źró- nego zdania? dłem ważnych informacji. To jakie zadajesz Zwróć uwagę na swoje pytanie, wiele mówi reakcje. Co powoduje, że o tobie! unikasz odpowiedzi wprost? Krzysztof Ratman str 8 DBeściak nr 2 co słychać w gminie? zdjęciu tych dwóch uchwał z porządku obrad. Tym samym w tym roku, zgodnie z obowiązującymi przepisami, nie będzie już możliwości wrócenia do tego pomysłu, czyli w roku szkolnym 2013/2014 szkołom na pewno nie grozi likwidacja. – Jako ludzie odpowieW poprzednim wydaniu wprowadziliłem Państwa w temat, który jest dzialni za dobro tego powiatu, jednym z kluczowych w programie partii Demokracja Bezpośrednia. zostaliśmy zobligowani do przedstawienia sytuacji, jaka panuje w edukacji i propozycjami, jak ją uzdrowić. Skoro po obradach komisji edukacji większość radnych nie uznała naszych racji, wycofuję się z tych planów – powiedział tłumnie zgromadzonemu środowisku szkolnemu, starosta Jerzy Kwaśniewski. – Nie chcę stwarzać pola do dyskusji politycznych – dodał. To, co stało się później, zaskoczyło starostę, ale spotkało się z aplauzem zgromadzonych. Grupa sześciu radnych poinformowała o zawiązaniu się nowego klubu radnych „Wspólny Powiat”. Należą do niego radni opozycyjni: Barbara Rzońca (przewodnicząca), Marcin Cockiewicz, Waldemar Smoter, Zdzisława Szczygieł, Danek Ziarno oraz Paweł Piasny. ostatnich tygodniach, przelały nie oznacza wcale, że problem zoczarę goryczy. stał ostatecznie zażegnany, z czego zdaje sobie sprawę dyrekcja, grono Czy wniosek radnych z nowe- pedagogiczne i uczniowie. go klubu spotka się z poparciem pozostałych radnych? W obecnym – Można było uniknąć tego układzie sił politycznych w olku- wszystkiego, co się działo w ciągu skiej radzie wydaje się to mało ostatniego tygodnia w naszej szkomożliwe. Żeby tak się stało, po- le. To był dla nas bardzo trudny trzeba 3/5 głosów z 23-osobowej czas, ale uczniowie, nauczyciele i rady, a z tym na tę chwilę może rodzice stanęli murem w słusznej być kłopot, bo choć w koalicji sprawie. Było warto i za to im trzeszczy od dawna, to na rozłam dziękuję – mówi Iwona Sroka, dyteż się nie zapowiada. rektorka II LO w Olkuszu. Nie ma jednak rzeczy niemożliwych i jeśli klubowi uda się znaleźć wsparcie innych radnych, przez najbliższy miesiąc przekonać ich do odwołania starosty, to najbliższa sesja może być interesująca (chyba, że odbędzie się ona w czasie krótszym niż miesiąc, to głosowanie odbędzie się na następnej). Na fali poniedziałkowych wydarzeń środowisko Prawa i Sprawiedliwości zwróciło się do wszystkich organów samorządowych zainteresowanych problemem o wspólne pochylenie się nad problemem i wspólną pracę nad rozwiązaniem najbardziej naglących spraw oświatowych. Padły konkretne pomysły i wszystko wskazuje na to, że gmina Olkusz i powiat olkuski jeszcze raz zweryfikują reorganizację szkół, a konkretnie sprawę II LO, Zespołu Szkół Specjalnych oraz Gimnazjum nr 2. Uczniowie i nauczyciele II LO w Olkuszu i Zespołu Szkół w Bukownie mogą póki co odetchnąć z ulgą. Uchwały intencyjne w sprawie likwidacji ich szkół zostały ostatecznie wykreślone z porządku obrad rady powiatu. Jest to efekt protestu społecznego na niespotykaną dawno ska- Na poniedziałkowej komisji edukacji (28-01-2013) negatywnie zaopiniowano obydwie uchwały intencyjne. W dużej mierze pod wpływem argumentów i presji tłumnie przybyłych uczniów, nauczycieli i osób związanych z tymi dwiema placówkami. Dzień później uchwała miała zostać poddana pod głosowanie radnych. W ostatniej chwili starosta i reszta zarządu zadecydowali o Decydujący głos będzie miała znowu lewica, która mimo zawirowań wokół szpitala dalej popiera zarząd. Starosta Jerzy Kwaśniewski nie skomentował publicznie wniosku o odwołanie, ale nie trudno było zauważyć, że był syWolę współpracy w kwestii tuacją zaskoczony i podenerwo- „Skałki” wyraził burmistrz BuGrupa ta złożyła wniosek o wany. kowna Mirosław Gajdziszewski, odwołanie starosty Jerzego Kwaale też nie żałował słów krytyki śniewskiego, na co wpływ miało - Nie chciałem stwarzać okazji względem starosty. przede wszystkim doprowadzenie do niepotrzebnej dyskusji. Moim do sytuacji budzącej tak ogromne zdaniem zarzuty pod moim adre– Sprawa „Skałki” jest nadal emocje. sem są bezpodstawne - mówi Je- sprawą otwartą, ale od grudnia nie rzy Kwaśniewski. zrobiliście nic, żebyśmy mogli da– Uważamy, że pan Jerzy lej dyskutować. Nie ma współpraKwaśniewski nie jest w stanie Bez względu na to, jaki będzie cy między wójtami i burmistrzami sprostać oczekiwaniom mieszkań- finał wniosku o odwołanie staro- a starostą. ców powiatu. sty, dostał on żółtą kartkę nie tylNie spotykamy się i nie rozmaPrzekonanie swoje opieramy ko od radnych, ale przede wiamy, tak poprzednia władza, jak na tym, że w czasie piastowania wszystkim od zainteresowanych i obecna. Powinno się odbyć sposwojej funkcji nie podołał powie- sprawą zamykania szkół miesz- tkanie z radą miejską w Bukownie, rzonym obowiązkom. kańców, w tym młodego pokole- bo my deklarujemy pomoc, ale Najważniejszym przykładem nia, którzy w swoich opiniach nie musimy wiedzieć, ile to konkretnie są placówki oświatowe, które sta- szczędzili słów krytyki. ma być. Możemy usiąść i porozrosta planuje zamknąć. mawiać, o co proszę od lat – mówił – Jesteśmy zażenowani sposo- Gajdziszewski. Brak komunikacji, brak rzetel- bem, w jaki podejmuje się decyzje nej informacji wreszcie postawie- w naszym powiecie. Dobrze się Miejmy tylko nadzieję, że wynie pod przysłowiowym murem stało, że wycofano się z tego po- powiedziane deklaracje, będą miarodziców, pedagogów, a przede mysłu, ale widzę jeden pozytyw ły pokrycie w faktach, a nie okażą wszystkim młodzieży, świadczy o całej tej sytuacji. się kolejnymi politycznymi obiebraku elementarnej wrażliwości cankami. pana starosty – argumentują swoją Przekonaliśmy się na własnej Echo po szkolnych zawirowadecyzję radni z klubu „Wspólny skórze, jak działania władzy wy- niach będzie jeszcze długo obecne Powiat”. glądają z bliska. Nie mam zaufa- w środowisku, ale jedno jest pewne nia, że jeśli w tej sytuacji – wreszcie o wieloletnich zanieNie wybaczą staroście również postąpiono w taki sposób, to że w dbaniach w powiatowym szkolnicsytuacji w olkuskiej służbie zdro- innych kwestiach jest lepiej – mó- twie, braku pomysłu na przyszłość wia, zarzucając mu opieszałość w wi jeden z uczniów II LO, który oraz niewykorzystanych możliwodziałaniu. przez dwa dni uczestniczył w de- ściach, zacznie się mówić głośno i bacie. dobitnie. Kolejną kwestią, którą starosta się naraził, jest całkowity brak Nadszarpnięte zaufanie będzie (Koniec fragmentów artykułu kontroli nad budową Centrum trudno odbudować, ale obie strony Emilii Kotnis-Górka z "Przeglądu Kształcenia Ustawicznego przy będą musiały kontynuować na- Olkuskiego") olkuskim Mechaniku i kilka in- wiązany w poniedziałek dialog, bo nych spraw, które kumulując się w odstąpienie od decyzji we wtorek Opracował: Piotr Mądry Ogłaszamy konkurs na najbardziej postępową gminę w Kraju w kategorii wdrażania demokracji bezpośredniej. Oczekujemy zgłoszeń gmin, które są zainteresowane uzyskać taki tytuł. Jury konkursu w składzie: (członkowie redakcji) oceni zgłoszone kandydatury uwzględniając następujące parametry z ostatnich 12 miesięcy (licząc od mmiesiąca zgłoszenia): - procentową wielkość środków gminy przeznaczoną do rozdysponowania jako budżet partycypacyjny, - ilość konsultacji projektów gminnych z mieszkańcami, - ilość projektów wdrażanych we współpracy z sąsiednimi gminami, - ilość głosowań ludowych, - ilość korekt decyzji z powodu weta ludowego lub pro- testu (korekty liczymy na plus jako wolę dla zmian włodarzy i aktywność obywateli), - stopień informatyzacji i dostępności informacji bieżącej dla mieszkańców. - postępy w demokratyzacji funkcjonowania gminy od chwili zgłoszenia do 31 grudnia 2013 r. Kryteria ilościowe będą rozpatrywane w stosunku do ogólnej liczby rozporządzeń. Problem ten zilustrowałem lę, który dotyczy nie tylko złej poprzykładem gminy Bukowno w lityki oświatowej w powiecie olpowiecie olkuskim. Odsyłam do kuskim. numeru styczniowego na stronę 8. Zaufanie dużej grupy mieszMogę teraz poinformować, że kańców zostało nadwyrężone posprawy rozwinęły się po myśli dejmowaniem przez zarząd mieszkańców gminy a szczegóły nagłych decyzji, bez konsultacji z pozwolę sobie zacytować za arty- zainteresowanymi, brak współprakułem Emilii Kotnis-Górka z cy między jednostkami samorzą"Przeglądu Olkuskiego" (frag- dowymi oraz całkowity brak menty): dialogu władzy ze społeczeństwem. Starosta Jerzy Kwaśniewski będzie musiał zmierzyć się z faktem, że nowopowstały klub radnych złożył wniosek o jego odwołanie. Zgłoszone kandydatury będą prezentowane a ich dokonania popularyzowane na łamach gazety. nych a więc udziału mieszkańców gminy w zarządaniu a szczególnie partycypacji w przeznaczaniu środków z budżetu. Rozstrzygnięcie konkursu opublikowane zostanie w styczniowym wydaniu DBeściaka w 2014 roku. Nagrodą będzie więc publikacja w mediach i stwierdzony fakt liderowania w postępie cywilizacyjnym, który (naszym zdaniem) charakteryzuje się większym stoZgłoszenia przyjmowane są sowaniem procedur elektronicznie poprzez: bezpośrednio demokratycz- www.dbesciak.pl/gminaroku strefa polemiki Nie, ten cytat to nie prowokacja. Nie zamierzam też z nim polemizować. Cytuję go, ponieważ się z nim zgadzam. Z każdym słowem. Nie lubię demokracji. Utożsamiam ją z systemem w którym żyję na co dzień i którego już mam dosyć. Nie jestem demokratą – jestem libertarianinem i indywidualistą. Libertarianinem był też autor cytatu, śp. Aaron Russo. Ten obrońca amerykańskiej Konstytucji brzydził się demokracją – twierdził, że niszczy ona jego kraj i odbiera ludziom wolność. Niedługo przed śmiercią poparł prezydencką kandydaturę Rona Paula – człowieka, który w swym przemówieniu zapytał: „Dlaczego demokracja jest traktowana z takim wielkim szacunkiem, skoro jest wrogiem mniejszości i czyni wszystkie prawa relatywne, jako dyktat większości?”. dzialność rozpływa się w tłumie. Króla można obalić, a w demokracji… „sami sobie tak zagłosowaliście”. Wybitny władca rządzi mądrze, a tłum jest zawsze przeciętny. Król rządzi wiele lat, więc dba o swoje włości. W demokracji rządy się zmieniają, więc każdy kradnie ile tylko może. Oczywiście nie twierdzę, że monarchia czy dyktatura jest libertariańska. Nie jest, podobnie jak demokracja. W gruncie rzeczy, żaden z tych systemów nie implikuje wolności, żaden też z niej nie wynika – mogą co najwyżej współistnieć lub zbliżać się do siebie. Wielu libertarian za kompromis uważa republikę konstytucjonalną – prosty system, w którym podstawowe prawa są zapisane w konstytucji, nikt ich nie może zmienić, a państwo co najwyżej stoi na ich straży. dajmy sobie może trochę dziwne pytanie: czy poglądy takich ludzi jak Russo i Paul da się pogodzić z demokracją bezpośrednią? że 51% przegłosuje pozostałe 49%... Problem jest taki, że czysty libertarianizm nie istnieje nigdzie na świecie. Wielu libertarian wspaniale teoretyzuje na papierze, ale nie ma żadnego pomysłu, jak wprowadzić to w życie, ani jak później utrzymać. Trudno jest bronić wolności. Społeczeństwa, które się do niej zbliżały, traciły ją, gdyż albo ktoś obcy je zniewalał, albo ludzie zniewalali się na własne życzenie. Przez pewien czas dość libertariańskim krajem była Ameryka – wspaniały nowy świat, kraj pionierów, przedsiębiorców, zdobywców, wierzących w „self-reliance”, kraj ludzi wolnych i niezależnych. Dziś już niewiele z tego pozostało. Obywatele drugi raz z rzędu wybierają socjalistycznego i antykonstytucyjnego prezydenta (choć alternatywy niewiele się różniły). Odbiera im się broń, inwigiluje ich domy, ogranicza wolność gospodarczą, ubliża ich godności na lotniskach. Za ich pieniądze kraj prowadzi wojny na całym świecie i morduje niewinnych ludzi. Całe złoto jest w rękach bankierów i wielkich korporacji, a rynek nie ma żadnej kontroli nad pustym pieniądzem. A przecież Amerykanie mają konstytucję, gdzie wszystkie prawa są spisane czarno na białym. Dlaczego nie jest ona przestrzegana? W dużej mierze dlatego, że ludzie, w większości, przestali w nią wierzyć i zapragnęli czegoś innego (niestety, według mnie gorszego). Już w XIX w. L. Spooner zauważył, że konstytucja nie ma żadnego autorytetu i zobowiązuje co najwyżej tych, którzy się pod nią podpisali. Reszta może się z nią zgodzić, lub nie. Konstytucja działała w praktyce tylko wtedy, gdy ludzie ją akceptowali. Nasuwa mi się więc prosty wniosek – ostateczne powodzenie danej idei zależy od tego, jak zostanie ona odebrana w społeczeństwie. Rządzi to, co istnieje w głowach ludzi. Ludzie mogą dokonać wszystkie- Czemu zajmuję się więc demokracją bezpośrednią, gdzie Dlaczego więc piszę o demo- ryzyko naruszania wolności mokracji bezpośredniej? Cóż, za- że być spore? Wystarczy przecież, Może najpierw w skrócie kim są libertarianie? Tak naprawdę nie da się ich jednoznacznie zdefiniować, gdyż skrajny indywidualizm i dosyć nietypowe spojrzenie na świat wśród tych ludzi powoduje całą mnogość różnych nurtów, postaw i poglądów. Nie wiem, czy gdzieś jeszcze istnieje taki miszmasz, od skrajnego anarchizmu, po konserwatyzm. Jednak wszyscy libertarianie zgadzają się co do pewnych podstaw. Na przykład tego, że każdy człowiek posiada pewne niezbywalne prawa, jak wolność czy własność, które wynikają z natury bądź są nadane przez Boga. Każdy libertarianin akceptuje aksjomat o nieagresji, według którego żadne działanie nie jest przestępstwem tak długo, jak długo nie narusza tych samych praw u innych ludzi. Każdy człowiek może dbać o swoje interesy, bronić swojego dobytku, postępować w zgodzie z własnym przekonaniem i nikogo nie można zmusić do poświecenia się na rzecz czegokolwiek. Filozoficznie libertarianizm skupia się na jednostce, której prawa stoją ponad zbiorowością. Tym samym każda forma przymusu bądź zniewolenia jest równie zła, bez względu na to, czy robi to jednostka, czy tłum. Czołowy libertariański myśliciel, Murray Rothbard, pisał: „Zbrodnia jest zbrodnią, agresja jest agresją, bez względu na to, jak wielu ludzi zgadza się na takie postępowanie”. Tym samym wielu libertarian automatycznie odrzuca demokrację, wyczuwając w niej zagrożenie zniewoleniem ze strony większości. Niektórzy mówią wprost, że wolą monarchię, albo nawet dyktaturę. Hans-Hermann Hoppe zwracał uwagę na fakt, że w monarchii cały czas wiadomo, kto jest odpowiedzialny za wyrządzone zło, a w demokracji odpowie- DBeściak nr 2 str 9 Jestem zdania, że realną alternatywą dla mainstreamu może stanowić tylko partia, która zaproponuje racjonalny namysł nad rzeczywistością i bez emocjonalnej, populistycznej retoryki, wychodząc z medialnej przepychanki, w rozsądnej debacie, będzie proponowała rzetelne rozwiązania. Wystąpienie DB do Rzecznika Praw Obywatelskich w związku z pomysłami antyradarowymi rządu, w moim przekonaniu, jest przykładem czysto koniunkturalnego działania. Nie sądzę, żeby ten sposób myślenia, czy postępowania zwiększał realnie szanse partii DB na powiększenie zasięgu działania! Obawiam się, że to krok w demagogię i próbę medialnego zaistnienia. Efekty tego typu działań mogą być tylko tymczasowe i słabe. Gdyby podejść do zagadnienia bez emocji, spróbować ocenić sytuację możliwie całościowo, zhierarchizować problemy i sposoby napraw okazałoby się, że nic nie jest takie proste, jak na to wygląda. Dałoby to szanse na wyważone stanowisko z rozsądnym przesłaniem. Protest, mam wrażenie, stał się w polskiej rzeczywistości, sposobem na manipulacje i zaistnienie medialne. Moim zdaniem, powinien kończyć wysiłek pracy nad oczekiwaną zmianą po wyczerpaniu innych sposobów, z pracą intelektualną włącznie! Na razie, razem z innymi, wskakujemy na rząd, bo magiel medialny poszedł w tę stronę i ważniejsze jest strzelać focha na zapis budżetowy i wyciągać sztandary, pomijając realną sytuację. Pomijam publicystykę nad tym, co było, bo to już przeszłość! Sposób, w jaki rząd podszedł do poprawy bezpieczeństwa na drogach – to faktycznie łatwy temat do krytyki! W potocznym ujęciu wskażę tylko kilka aspektów sprawy. Z myślą o samej partii, jej formach i treściach działania. 1. Nie widzę w debacie ogólnej namysłu nad problemem bezpieczeństwa na drogach poczynając od wykazania, że jakiekolwiek ograniczenia prędkości nie zwiększą bezpieczeństwa na drogach. Tylko kwestionowanie takiego ujęcia problemu, da argumenty za zbytecznością radarów. Póki respektujemy znaki drogowe - nie ma problemu! Przepisy są i będą łamane! To kwestia socjologii, analiz, matematyki, statystyki… 2. To, gdzie państwo księguje przypuszczalne wpływy - nie ma znaczenia wobec samego problemu. Nie może tego nie uwzględniać. Jeśli jakiekolwiek wpływy mogą wystąpić, gdzie jak nie w budżecie trzeba je ująć na którymś z kont! Należy oddzielić księgowość od bezpieczeństwa na drogach. 3. Państwo od tego jest, żeby przewidywać wszelkie zagrożenia i reagować na nie, a także wszelkimi dostępnymi środkami szacować przychody! Założenie w budżecie wpływów związanych z łamaniem prawa, nie jest równoważne z ukaraniem kogokolwiek bez sądu, więc nie zmienia domniemania niewinności. Pomylono tu jednostkową sytuację z oceną szerszego zjawiska. Pieniądze pojawią się tylko jako efekt utraty niewinności i to nie „jego (państwa) obywateli”, tylko nieznacznej tych obywateli części! 4. Doszliśmy do sytuacji, w której poczynienie pewnych założeń co do przyszłości zostało ocenione jako postępowanie, które łamie prawo zawarte w Konstytucji! Do więzienia z nimi! Taka teza wynika z uzasadnienia wniosku do RPO. Czy propozycja budżetu to przedstawienie komuś formalnego zarzutu i uznanie bez sądu za winnego?! Nie znam formuły podejmowania decyzji w DB, sądzę jednak, że tym razem zabrakło zdrowego rozsądku - postawy: „Nie wiem – nie zabieram głosu”! Obawiam się, że emocjonalna ocena wywołana medialną falą to tylko kolejny głos z magla, nie wynikający z troskliwego, kompetentnego namysłu nad problemem. Proszę wziąć pod uwagę, do kogo pragnie odwoływać się DB. Anarchizujące postawy części polskiego społeczeństwa wynikają po części z reakcji na błędy władzy, ale głównie, z niedojrzałości obywatelskiej! Krzysztof Ratman Ktoś, kto twierdzi (jak Autor), że nie lubi demokracji jest mi bliski bo mogę jemu zaproponować formę demokracji jakiej nie zaznał, a której wersję polubi. Ktoś, kto twierdzi (jak Autor), że jest libertarianinem i indywidualistą ale potrafi "pochylić się" nad propozycjami demokracji bezpośredniej, gdzie indywidualista ma ciężkie życie - jest albo desperatem, który gubi się w swym indywidualiźmie każdy człowiek widzi nieco dalej, albo realistą, który dostrzegł swiatełko w tunelu, który jeszcze nie niż ktokolwiek inny". A my wszyscy razem, gdzie został wydrążony. To pewnie swiatełko kopaczy, których może możemy spojrzeć? wesprzeć i ... właśnie to czyni! Odnośnie libertarianizmu... Wojciech Mazurkiewicz Cóż - faktycznie piękna ale jednak - utopia (sam Autor ma podobne konstatacje). Nigdy nie będę wiedział czy nie naruszyłem czyjeś wolności chociażbym tylko zapragnał położyć się gdzieś na polance aby podziwiać przepływające chmury. A gdzie mi tam do orientacji w tysiącach innych potencjalnych moich aktywności. Autor, który nie lubi demokracji, kilkatrotnie docenia demokrację bezpośrednią. Nie daje jej jakiegoś prymatu ale widzi jej zdolność do wchodzenia w synergię z libertarianizmem. To już bardzo dobrze rokuje. Piotr Mądry go, jeśli tego zechcą. Powodzenie idei libertariańskiej zależy tylko i wyłącznie od tego, czy zostanie ona usłyszana, zrozumiana i zaakceptowana. Żadne ustawy, pisma, święte księgi, piękne i logiczne filozofie tego nie zmienią. Można więc wnioskować, że nie ma znaczenia, czy dana idea jest zapisana na papierze, wyznawana przez króla, czy podtrzymywana w ciągłych głosowaniach – i tak funkcjonuje tak długo, jak długo ludzie uważają ją za słuszną. Ostateczny głos zawsze należy do nich. I tu pojawia się demokracja bezpośrednia. Niektórzy libertarianie popełniają dwa proste błędy: twierdzą, że posiedli prawdę absolutną oraz że ich poglądy to oczywista oczywistość i każdy powinien to zauważyć. Niestety, i jedno i drugie jest dalekie od rzeczywistości. Żaden człowiek nie ma monopolu na prawdę, a wielu ludzi nigdy nie zaakceptuje poglądów libertariańskich. Pomijam fakt, że wielu nigdy o nich nie słyszało (podobnie jak o demokracji bezpośredniej). Niektórzy chcieliby nawet wprowadzać libertarianizm siłą, co już jest absurdem. Jedyną drogą jest mądra i cierpliwa edukacja, samodoskonalenie się, miłość i szacunek do wszystkich ludzi oraz zrozumienie ich poglądów. Należy powoli, ciężką pracą, wprowadzać ideę w życie. I tu może być potrzebna demokracja bezpośrednia. Nie jako cel w sam sobie, ale jako narzędzie. Andy Lange, propagator nowoczesnego systemu pod nazwę „liquid democracy” (bezpośrednia demokracja przez Internet), na pytanie, dlaczego ktokolwiek miałby poprzeć jego projekt, odpowiedział: „Ponieważ dzięki LD będziesz mieć szanse przedstawić i skonfrontować z rzeczywistością swój najdziwniejszy nawet pomysł na świat”. I tutaj jest też droga dla libertarian. Wyjść do ludzi, przekonać ich i spowodować, że sami będą o to walczyć. Demokracja bezpośrednia sama w sobie nie gwarantuje wolności, może być też zagrożeniem, ale nie jest pod tym względem gorsza od innych systemów. Szwajcaria pokazuje, jak wiele można osiągnąć - w tym kraju wolność (i dobrobyt) jest większa niż gdziekolwiek indziej w Europie. Demokracja bezpośrednia i libertarianizm mogą ze sobą współistnieć. Uważam ją za krok do przodu, rzecz lepszą od obecnej zakłamanej demokracji przedstawicielskiej. Nie twierdzę, że libertarianie mają ją popierać (choć mogą), ale przynajmniej próbować współpracy w walce o wspólne dla wszystkich cele. Jeśli nie będziemy szanować się wzajemnie, nigdy niczego nie osiągniemy, a pomożemy tym, którzy są wrogami wolności. Pragnę zakończyć cytatem człowieka, który pewnie poparłby demokrację bezpośrednią. Amerykański myśliciel R.W. Emerson pisał: "Na swej drodze str 10 inspiracje DBeściak nr 2 Ostatnio obrodziło nam marszami. Marszami ludzi niezadowolonych. Nic w tym dziwnego. Każdy normalny człowiek bywa czasem niezadowolony. Dlatego też ludzie organizują marsze, wiece i inne schadzki, na których wyrażają swoje niezadowolenie. Problem jednak w tym, że niektórzy są niezadowoleni zawsze. Można odnieść wrażenie, że powstał w Polsce Ruch Ludzi Niezadowolonych. Na czele którego stanął Prezes. Prezes wraz ze swoją świtą regularnie ukazuje swoją naburmuszoną twarz jak przystało na Głównego Niezadowolonego. Można byłoby rzec, że ich niezadowolenie, ich sprawa. W końcu co komu do czyjegoś samopoczucia. Otóż nie jest to takie proste. Żyjemy przecież we wspólnocie. Czy nam się to podoba, czy nie. Tak ktoś ułożył ten świat. O ile sporadyczne oglądanie niezadowolenia nie niesie ze sobą żadnych skutków, o tyle ciągły widok takiego stanu niektórych ludzi, musi nieść ze sobą określone ujemne efekty. Chyba każdy przyzna, że kiedy świeci słońce większość ludzi odczuwa lepsze samopoczucie. Można sobie wyobrazić nasze ży- cie, gdyby przez cały rok obowiązywał miesiąc październik. Po kilku latach stracilibyśmy chęć do życia. Podobna zasada obowiązuje kiedy otaczamy się ludźmi szczęśliwymi. Zadowolonymi z życia. Poprawia to również nasz poziom zadowolenia. Jednak kiedy od wielu już lat media pokazują nam ciągle te same niezadowolone twarze, to można zauważyć już wyraźnie, że kończy się pewna granica naszej odporności. Umysł człowieka nie jest zbudowany z ciekłych kryształów. Jest podatny na przekazy docierające do niego z otoczenia. W pierwszej fazie można uznać pewne sytuacje za śmieszne i nawet mieć z tego niezły ubaw. W kolejnych fazach następuje już zmęczenie, a następnie stan znacznie poważniejszy. Zdążyłem zaobserwować u siebie pewne niepokojące objawy. Mianowicie zaczynam mieć opory przed włączaniem telewizora. Po to, żeby znów nie widzieć tych samych, nieszczęśliwych ludzi. Ten widok zaczyna już oddziaływać depresyjnie. Od lat te same twarze i to samo niezadowolenie, które się na nich rysuje. Niezadowolenie ze Zdarzają się i są artykułowane tatywnego stanowiska partii Dewątpliwości wobec partii Demo- mokracja Bezpośrednia? kracja Bezpośrednia i jej istoty. Ten oczywisty dylemat każdej Rozmowy na FB nie są dobre! demokracji - jak zapewnić jakość i sensowność rządzenia i pogodzić większości - nie Często osobiste jejestz dowymaganiami rozstrzygnięcia, jak sądzę! uprzedzenia powodują, Martwi mnie raczej to, że nao projekcie istniejącym w wyże zarysowany problem wet obraźni nie możemy nie ma szans na głębszą spokojnie jedynie, pospekulować, przepyanalizę. chanka jest cokolwiek demagogiczna i personalna, a idzie o Dziwne wydaje się niechętne istotne zagadnienia wynikające z traktowanie kogoś, kto oczekuje zarzutów stawianych dzisiejszej żeby zarządzanie krajem oparte klasie politycznej. było na możliwie pełnym wykorzystaniu wiedzy, czyli na jak najWeźmy np. takie rolepszym zarządzaniu i pyta jak zapewnić chce to partia Demokra- zumowanie. cja Bezpośrednia. Przecież sama Przyjmując do wiadomości instytucja bezpośredniego głosowania obywatelskiego, tego nie fakt podziału społeczeństwa wezapewni! Nie przeciwstawiamy dług deklarowanego przez nie wytutaj, mam nadzieję, wiedzy – sile borczego poparcia bieżących partii, należałoby uznać, że w głowiększości? Odrzucanie wątpliwości, uza- sowaniu bezpośrednim podobny sadnionych rzetelną troską , nie będzie podział głosów w różnych stanowi, mam nadzieję, reprezen- kwestiach wymagających zbioro- Stwierdzenia o oczywistości prawa do protestu obywateli niezadowolonych z systemu, wypowiadane w kontekście odkrycia faceta z bombą, brzmią, w moim odczuciu, dwuznacznie! Obawiam się, że dla zbyt wielu Polaków niezadowolenie takie staje się łatwą wymówką dla anarhii i kwestionowania systemu, żadnym zaś powodem do refleksji i jakiejkolwiek pozytywistycznej działalności. Na co… czego dowodem jest chęć wysadzenia Sejmu razem z całą zawartością? Czy ocena jako- ści polityki w jakikolwiek sposób to uzasadnia? Czy uzasadnia w naszych warunkach? Nie sądzę, chociaż pytań można postawić wiele. Istnieje mocne społeczne oczekiwanie, aby za słowami szły czyny, żebyśmy byli konsekwentni w swoich działaniach, „nie gadali po próżnicy”. Żeby nasze czyny odpowiadały deklaracjom! Zmieniajmy rzeczywistość czynem! Więc oto jest czyn! Najlepszy, w tym wydaniu, dowód, że nie wystarczy aktywność sama! wszystkiego. Z tego, że ktoś nie może dostać ukochanej władzy. Z tego, że jest dobrze, a powinno być źle. A jak będzie źle, to też będzie źle. Z tego, że Niemcy są na zachodzie, a Rosja na wschodzie. A powinno być odwrotnie. Z tego, że słońce wstaje na wschodzie, a powinno na północy. I chyba z wszelkich rzeczy, które tylko istnieją na świecie. Wysłuchiwanie od lat, że Polska jest krajem morderców, oszustów i zdrajców narodu powoduje, że coraz mniej ma się ochotę na zamieszkiwanie w tym kraju. Słysząc bowiem od lat w sposób ciągły takie słowa, u zwykłego człowieka zaczynają mimo woli pojawiać się objawy paranoi. Zaczyna się przyglądać ludziom którzy go otaczają, czy przypadkiem któryś z nich za chwilę nie wbije mu noża w plecy, lub nie zdradzi go w inny sposób. Oczywiście nie należy winić za to ani Prezesa, ani jego świty. Bezduszne społeczeństwo próbuje zamknąć usta biednym nieszczęśnikom poprzez powszechną krytykę. Grozi wprowadzeniem prawa zakazującego mowy nienawiści. A gdzie empatia? Gdzie współczucie? Czyż ludzi chorych wej decyzji, taki schemat z braku innych powodów, wydaje się najbardziej prawdopodobny. Jeśli nie wyrzucamy systemu reprezentacji do kosza, zwłaszcza systemu głosowania na partię, zamiast na człowieka - bezpośrednie głosowanie może być istotne tylko w szczególnych sytuacjach politycznych. W chwilach konieczności dziejowych, lub innych opisanych prawem, ustalonych sejmową uchwałą. Zakładam, że nikt nie bierze realnie pod uwagę rządzenia przy pomocy wyłącznie bezpośredniego udziału obywateli. Wciąż zasadne, w tak opisanej sytuacji, jest pytanie o sposób w jaki zostanie optymalizowana sensowność podejmowanych decyzji, czyli oparciu ich na dostępnej wiedzy, z jednej strony, a potrzebie optymalnego zaspokajania bieżących i przyszłych potrzeb społecznych, z drugiej. Oczywiście, że generalnie deNajwiększym naszym zagrożeniem jest, jak sądzę, bezmyślność i agresja obecna w społecznym dyskursie. Ma ona swoje głębokie uzasadnienia. Niestety idzie w parze z niezrozumieniem, że od wypowiedzi do realizacji jest tylko krok, że powiększając obszary agresji - dokładając do pieca nienawiści, budujemy kolejne zagrożenia. Frustracja może być wywołana wielu czynnikami. Poczucie zagrożenia powstaje w relacji ze środowiskiem i ma różnorakie uzasadnienia zależne również od możliwości i samopoczucia jednostki. Bardzo obawiam się tak zbudowanych, na frustracji, uprosz- zamyka się w więzieniach? Ludzi chorych należy leczyć. Jak można znęcać się nad ludźmi nieszczęśliwymi? Jeśli ktoś przez całe lata nie potrafi się uśmiechnąć, to nie oznacza to nic innego jak tylko rodzaj inwalidztwa. Tutaj należy jednak zrozumieć stronę rządową. Ujawnienie tego faktu musiałoby skutkować wypłatą rent inwalidzkich niemałej przecież grupie ludzi. A tego budżet mógłby już nie wytrzymać. I tak oto tkwimy w impasie. Tymczasem członkowie Ruchu Ludzi Nieszczęśliwych nadal sobie wiecują i maszerują pod rękę i w koalicji z członkami Związku Widzących Ciemność. Swoim zachowaniem wykazując objawy schizofrenii paranoidalnej i przewlekłej depresji, z okresowymi napadami pomroczności jasnej. Kiedy cały świat komentował masakrę w szkole w USA, nasze rodzime media znów pokazywały niezadowoloną twarz Głównego Niezadowolonego, który przedstawiał kolejny już nowy powód kolejnego niezadowolenia. Paranoja systematycznie ogarnia coraz większe grupy społeczne. Zarządy publicznej telewizji powinny mieć przedstawione zarzuty prokuratorskie za doprowadzenie tych instytucji na skraj bankructwa. Widzowie chroniąc swoje zdrowie psychiczne, masowo przestali oglądać telewizję. Jak widać amerykanie okazali się narodem bardziej dojrzałym od nas i już dawno zrozumieli, że należy nawet sztucznie się uśmiechać, pozdrawiać, udawać zadowolonych, nawet jeśli zadowoleni nie są. Każdy umysł da się oszukać. W ten sposób poprawia się samopoczucie. Tym samym wydłuża się życie. A ja chciałbym żyć długo. Dlaczego więc mam skracać sobie życie, tylko dlatego, że ktoś jest wiecznie niezadowolony i zmusza się mnie do oglądania tego obrazu. Na dodatek zaczynam doznawać dziwnych objawień. Coś mi zaczyna szeptać do ucha, że stoi za tym wszystkim ukryta opcja niemiecka, która jest właścicielem światowych koncernów farmaceutycznych. A wszystko dlatego, że mają pełne magazyny leków antydepresyjnych i trzeba je w końcu komuś sprzedać. Należy więc wywołać w Polsce zbiorową depresję. Powoli już zaczynamy ten stan osiągać. Jutro rano radio znów nada ulubioną piosenkę Prezesa: „Znowu w życiu mi nie wyszło”. A my znów obudzimy się w kraju nad Wisłą. Kraju smutnych ludzi. Ryszard Tutko cydować będzie siła większości, ograniczona Konstytucją i prawem. Więc równie dobrze może pozostać tak jak jest! W swojej isto"Rozmawiajmy lepiej" cie, oferowane przez partię jestArtykuł pełen troski. nadzieję, że Demokracja Bezpośrednia propo- będę mówił lepiejMam kiedy powiem zycje nie wnoszą nic nowego, a krótko. biorąc pod uwagę szanse wybor„Jak będzie demokracze, są tymczasem nierealne. Uzasadnianie zasadniczej zmiany jakościowej państwa hasłem „Jak będzie demokracja bezpośrednia to będzie dobrze!” nie jest uzasadnieniem, a bez szczegółowego opisu takiego systemu, w odniesieniu do dzisiaj istniejącego – pozostaje tylko demagogią. To towar, którego mamy na półkach pod dostatkiem. cja bezpośrednia to będzie dobrze!” To faktycznie słabe a nawet żadne uzasadnienie zmiany jakościowej. Tylko pytam kto tak uzasadnia? Jeśli ktoś we wspomnianych niedobrych rozmowach na FB to już wiemy jakie oparcie ma tez diagnoza. "... bez szczegółowego opisu takiego systemu, w odniesieniu do dzisiaj istniejącego – pozostaje tylko demagogią. " Program partii Demokracja Bezpośrednia jest szczegółowy i ma wyjątkowo dużo odniesień do Krzysztof Ratman systemu dziś istniejącego. Piotr Mądry czonych wizji świata, akceptacji postaw nieposzanowania dla prawa, które jest fundamentem funkcjonowania społeczeństwa; kreowanie sztucznego podziału na naród i władzę (to postawa z socjalistycznej przeszłości), naiwne widzenia świata w czarno białych kolorach, zrzucanie odpowiedzialności za nasz los na innych, niezrozumienie, że ludzkość to wspólnota, że konflikt pogarsza jakość życia wszystkim. Są to bardzo poważne źródła agresji! Żeby nie ustępować złu i zmieniać świat, kiedy to konieczne i możliwe – nie muszę być chamem; tak jak nie muszę być ofiarą losu, żeby proponować współpracę i pomagać innym. Świat nie jest dokonały! Nie dlatego, że tylu jest okrutnych durniów, ale dlatego że tylu jest milczących konformistów na to zezwalających. Nie istnieje idealny system powszechnego szczęścia. Jeśli nie zaakceptujemy tego faktu wszelkie działanie prospołeczne skazane są na porażkę, zawsze bowiem będą obszary nierówności i niezadowolenia. Krzysztof Ratman łamiemy sobie... i idziemy po rozum do głowy POZIOMO DBeściak nr 2 str 11 PIOOWO 3. osoba ceniona jako uczestnik ekipy rządowej 5. jego źródłem jest Konstytucja, ustawy, umowy międzynarodowe oraz rozporządzenia 8. obowiazkowa lub fakultatywna. W odróżnieniu od referendum jej wyniki nie są wiążące dla władzy 10. lokowanie na stanowiska 15. rózne struktury, w ramach których przebiega życie polityczne społeczeństwa 17. coś, co powinno poprzedzać referendum 19. jest nią zmiana systemu sprawowania władzy aby obywatele podejmowali najważniejsze decyzje. 21. ordynacja wyborcza zapewniająca niemożność odsunięcia partii od władzy 22. osoba lub organizacja przewodząca, stojąca na czele grupy 23. z angielska recall, tę możliwość DB zapewni obywatelom wobec posłów i urzędników państwowych 25. dokument ideowy partii 26. ... systemu politycznego z przedstawicielskiego na bezpośredni 27. system, jedna z trzech kategorii systemów w politologii obok politycznych i wyborczych 28. sa nieuniknione zarówno w sferze społecznej tak i gospodarczej 29. są mniejsze i większe, jest ich kilkaset w Polsce 30. podejmują działania wywierające nacisk na polityczne organy państwa 1. polityczna lub po prostu alternatywa wyboru 2. wg dowcipu - do spełnienia po stu latach 4. jedna ze stron lub zestaw obowiązujacych zasad przynależnych godności ludzkiej 6. idee, wyobrażenia na dany temat, sąd o czymś lub punkt widzenia 7. głosowanie ludności w sprawie przynależności terytorialnej 9. to, czego tak bardzo brakuje a co partia DB chce zapewnić obywatelom 11. Jedyna w Polsce partia, która nie jest oparta o jednostkę i nie dąży do utworzenia rządu złożonego ze swych członków 12. państwo, w którym głosowania odbywaja sie elekrtonicznie 13. Konstytucyjny, którego zniesienie postuluje partia DB 14. metody którymi posługuje się władca w stosunku do ludności państwa 16. każdy sie liczy i każdy liczy nań 18. bariera utrudniająca dotychczas bezposredni wpływ przez referendum 20. obywatelskie - ustawodawcze – elementy demokracji bezpośredniej 24. wyborcze, rejony wyznaczone w ordynacji wyborczej Patrząc w skali globalnej poprzez okno Internetu, gazet, telewizji i innych mediów, odnieść można wrażenie, że cywilizowany świat będzie się dalej pogrążał w kryzysie, który czasem wydaje się być jak UFO – każdy o nim mówi i pisze, a jednak ludzie mają co do garnka włożyć i żyją w miarę dostatnio. Z drugiej jednak strony ten kryzys realnie odbija się na gospodarce USA i europejskich państw i mimo że to „UFO”, dla wielu komentatorów, szczególnie opcji rządzącej w Polsce do niedawna było tylko wytworem opozycyjnej propagandy, lub czymś, co przecież nam absolutnie nie zagraża, teraz okazuje się, że coraz bardziej realnie zagraża… portfelom wyborców. Zza kanału La Manche płyną groźby, że Wielka Brytania wy- stąpi z Unii Europejskiej… szczury też, jako istoty w świecie zwierząt wykazujące sporą inteligencję, uciekają z tonącego okrętu. Wobec tego niemiecka żelazna dama dwoi się i troi, żeby Brytyjczyków odwieść od tego pomysłu. W USA coraz większa bieda na przykład miasto Detroit, niegdyś potęga przemysłu samochodowego, teraz popada w coraz większą ruinę i anarchię. Coraz częściej też słyszymy o nowych masakrach z użyciem broni palnej, więc Barack Obama próbuje Amerykanom odebrać prawo do jej posiadania. Na Bliskim Wschodzie jak zwykle niespokojnie, Izrael chce atakować Iran, w Syrii co się dzieje, wiedzą tylko służby specjalne, dalej na wschód Korea Północna rozwija program nuklearny i przygotowuje nowe rakiety, Chiny Wiele się mówi ostatnio o języku polityczno medialnej debaty. Dobrą intuicją jest odczucie nienawiści w tej debacie, jednak błędnie przypisujemy je mowie, zamiast przypisać je ludziom. To uczucia ludzi wywołują pewien sposób wyrażania się. Jeśli czują nienawiść – wyrażają to w swoich wypowiedziach, tak, czy inaczej je formułując. Rozróżnienie jest subtelne i może nie istotne, ale pomaga zrozumieć sam mechanizm. Najpierw reagujemy na środowisko, potem komunikujemy o swoich reakcjach przy pomocy komunikatów werbalnych. O jakości - formie i treści komunikatu - decydują świadomość i umiejęt- ności. Tak zwany całokształt. O tym co człowiek czuje, jak odbiera bodźce środowiska, decydują właściwości psychologiczne, wiedza o środowisku, umiejętność radzenia sobie ze stresem, z frustracją. Bodźce zrozumiane, nie zagrażające, odbieramy spokojniej, nowe i groźne przyjmujemy ze strachem, gniewem, z frustracją. Język to tylko narzędzie. Porównaj dwa komunikaty: 1. „Jest we mnie wiele gniewu, gdy myślę, o tym jak to działa. Chcę to zmienić.” 2. „Należało by to spalić. Dość!” Jak sądzisz, który z nich ma większy wpływ na rzeczywistą zmianę złej sytuacji? Wybór, jak się zdaje, nie jest sprawą trywialną. Krzysztof Ratman kłócą się z Japonią. W Afryce Francja przypomniała sobie o swoich dawnych koloniach, bo przecież Al Kaida musi znowu atakować, a za naszą wschodnią granicą Rosja z Białorusią przygotowują następne wielkie manewry wojskowe… Wiele wskazuje na to, że w skali świata, szykują się jakieś na razie bliżej nie określone zmiany, ponieważ robi się wokół coraz bardziej nerwowo. Nasze władze jak widać, też coraz bardziej nerwowe, bo chyba zdały sobie sprawę, że źródełko kasy z Brukseli wysycha, i z przepowiadanych miliardów nic nie będzie, bo coraz chętniej tną co się da i sięgają do naszych portfeli. Atakują więc kierowców fotoradarami, tną w służbie zdrowia, tną na kolei i po kolei tną co i gdzie się da. Wygląda to, jakby w panice tonąc, rządzący chwytali się brzytwy. W Sejmie bezsilna opozycja, walcząca o własne przetrwanie, jak sarenka w potrzasku, nie zostawia suchej nitki na koalicji rządzącej, tylko że jak widać po ostatnim votum nieufności do ministra zdrowia, ten ostatni ma się dobrze i rządzący nic mu zrobić nie dadzą, bo przecież przeprowadza konieczne reformy, a te muszą kosztować. Dlaczego jednak kosztują tylko wyborców, kiedy tymczasem posłowie podwyższają sobie uposażenie? Inne oświecone frakcje w Sejmie, zajmują się jak zwykle „istotnymi sprawami”, takimi jak legalność jarania blantów i tego, czy facet z facetem, lub kobieta z kobietą mogą w łóżku robić co chcą. Na kolei strajk, ale niesłuszny, nielegalny i „nieadekwatny do postulatów związkowców, bo nieludzko odbijający się na pasażerach”. Można by tak mnożyć i mnożyć, przykłady na to, że rządzący i posłowie mają się dobrze, a społeczeństwo coraz gorzej i to zarówno w Polsce, jak i w skali globalnej. Zima sobie trwa, ale w końcu minie i wszystko zacznie odmarzać. Ludzki gniew też w końcu z oków puści. Zresztą zalążki społecznego gniewu już jak pokazali kolejarze „odmarzają”. Rodzi się pytanie - Jak długo jeszcze? Jak długo, ludzie dadzą radę na to wszystko patrzeć, i jak długo pozwolą politykom grzebać w swoich portfelach, zanim im puszczą nerwy? Jak długo jeszcze władza będzie arogancko lekceważyła swoich wyborców i jaka opcja zwycięży? Droga zmiany systemowej, poprzez działania takie, jakie podejmuje Demokracja Bezpośrednia, czy Paweł Kukiz inne grupy ludzi, którzy nieco przejrzeli na oczy, czy też w 2013 roku pojawi się więcej Brunonów K., a prowokacja dziennikarska z bombą w Sejmie, znajdzie swoje realne urzeczywistnienie? Obyśmy w 2013 roku nie musieli oglądać scen jak z horroru i zwyciężyła opcja działań umiarkowanych. Tyle tylko, że rodzi się w głowie taka obawa i smutna refleksja iż dla niektórych … łatwiejsze może być użycie TNT, niż z betonem rozmowa? Artur Marach Niektóre synonimy: Debatowanie, namysł; kontemplacja, rozmyślanie, roztrząsanie, rozpamiętywanie, rozważanie naradzanie się, zastanawianie się. Deliberacja to konfrontowanie i rozważanie z innymi własnych poglądów. Psychologia rozróżnia też deliberację jako taki właśnie proces z sobą samym, który to proces odpowiada za kształtowanie i ewolucję osobowości. • publiczny proces komunikacji zorientowany na poszukiwanie odpowiednich argumentów przemawiających za określonymi ocenami i rozwiązaniami omawianych kwestii, • dyskusja dążąca do wypracowania konsensusu, • debata, jako centralney element demokracji bezpośredniej. • perswazja – używanie otwartych argumentów. Perswazję należy rozumieć jako działanie nie mające nic wspólnego z manipulacją, która używa niejawnych technik wywierania wpływu, • interakcja dopuszczająca możliwość zmiany opinie i preferencji jej uczestników. Demokracja deliberacyjna to demokracja „ucząca się”. Proces deliberacji pozwala na poszukiwanie nowych rozwiązań, samoedukację i zmianę postaw. Przykłady historyczne: greckie polis, republika rzymska, średniowieczne i nowożytne republiki miejskie, XIX wieczne obywatelskie państwa prawne; ustrój Rzeczpospolitej Szlacheckiej w XVI w. Piotr Mądry Zapraszamy do przeczytania następnego numeru! Zawarte w tytule artykułu określenie doskonale oddaje to czym w istocie jest procedura powszechnych prawyborów. O "demokratyzacji demokracji" wspomina "Przewodnik po Demokracji Bezpośredniej", publikacja IRI (Initiative and Referendum Institute) - największego think tanku demokracji bezpośredniej w Europie. Takiej właśnie misji, demokratyzacji demokracji w Polsce, podjęła się nowa organizacja polityczna Demokracja Bezpośrednia. Zbliżające się wybory uzupełniające do Senatu RP w Rybniku i Mikołowie stanowią świetną okazję, by pokazać Polakom, że "można inaczej". stawicielska - to system polityczny gdzie każdy obywatel ma równe możliwości by wziąć udział w wyborach powszechnych, to obecny system w Polsce absolutnie nie zasługuje na miano demokracji. Członkowie partii, którzy skutecznie zabiegają o względy osób decyzyjnych w swoich ugrupowaniach, mają dużo łatwiej i stanowią co najmniej 95% parlamentu. Efektem obecnych procedur jest tak naprawdę brak możliwości Spójrzmy na nasz ustrój od wyboru po stronie obywateli. 1989 roku. Jeśli przyjąć założenie, Podobno mamy prawo wyboru, że demokracja - nawet ta przed- ale wybierać możemy jedynie spośród kandydatów, których wystawią partie polityczne. Na nikogo innego głosu oddać nie możemy. To tak jak gdyby ktoś nam powiedział, że możemy pomalować nasze domy na dowolny kolor, jednak w sklepach odgórnie nakazał pozostawić farbę jednego koloru. Taki "wybór" jest jedynie iluzją. De facto nadal władzę utrzymują partyjni liderzy, bo to oni decydują jakie nazwiska zobaczymy na listach. Istnieją dwie metody na rozwiązanie wspomnianego problemu. W Szwajcarii na poziomie państwowym zastosowano demokrację bezpośrednią, a zatem umniejszono rolę polityków w procesie decyzyjnym. Umniejszono do tego stopnia, że w wyborach powszechnych bierze udział 20% Szwajcarów, natomiast frekwencja ogólnokrajowych referendów waha się od 40 do 50%. To niezbicie dowodzi jak małą rolę pełnią w tym systemie politycy. Natomiast w systemach parlamentarnych, zwłaszcza na etapie przejściowym, stosuje się dla wyłonienia kandydatów przed wyborami instytucję tzw. prawyborów. Ponieważ formacja dowolenie, które przebijały na ich oblicza zadawały kłam moim przypuszczeniom. – Mówcie! – zażądałam. – Spędziliśmy ostatnie 20 dni w Palmiarni. – To niemożliwe! Ochrona przepędza śmierdzących biedaków. – Zakopaliśmy się pod palmą. – To niemożliwe. Przy temperaturze panującej w palamiarni robaki by się dobrały do waszego tyłka. – Nie pogardzaliśmy białkiem – przyznał się Maryś. – Jednak I oto ich spotkałam. Odżywionajlepsza wyżerka zaczynała się nych, wypoczętych i uśmiechniępo zmroku. I to nas wydało. tych. – Zjedliśmy za dużo pomarań– Jak zima? – spytałam z cieczy i ananasów. Ochronie to podkawością. Demokracja Bezpośrednia jako padło i w końcu się do nas – Pod palmami – odpowiedział jedną z metod reformy ustrojowej dogrzebali. Zdziś, a Maryś wybuchnął zdrozakłada wprowadzenie bezpośredwym i szczerym śmiechem. nich demokratów do Sejmu i SeOkazałam bezdomnym współ- natu zdecydowaliśmy – Byliście na Kanarach? – czucie, a potem pogratulowałam procedury wyborczej nasiętopodczas drugie pomysłu. A w ogóle to byłam rozwiązanie. dumna, że w moim rodzinnym 21 kwietnia odbędą się w mieście można zimę spędzić pod okręgu nr 73 wybory uzupełniająpalmami. ce do Senatu. Adela. Blog Adeli: www.protestadeli.blogspot.com Demokracja Bezpośrednia zdecydowała, że zamiast "przynosić w teczce swojego człowieka" jak robią inne partie polityczne w Polsce, wyłoni kandydata KomiteWszystko dobrze... Żle to policzyłeś! tu Wyborczego w drodze powszechnych prawyborów wśród wszystkich obywateli. Na stronie senator.db.org.pl każdy obywatel RP może zgłosić swojego kandydata, a najlepszego kandydata wyłonią mieszkańcy Rybnika oraz Mikołowa idąc do urn 6 marca. Z dużym prawdopodobieństwem możliwe będzie także odJednak dobrze to danie głosu przez Internet. Spotkałam dawno nie widzianych Zdzicha lat 48 oraz Marysia lat 53. Wydawali się być w dobrej kondycji i zdrowiu. Trochę obawiałam się o naszych dzielnicowych bezdomnych, w końcu przez ponad 2 tygodnie panowały siarczyste mrozy, a oni znikli z horyzontu. Władek lat 96 straszył mnie, że dopiero na późną wiosnę odnajdą się dwa sine ciała nadszarpnięte przez łakome owady i gryzonie. Ja jednak wierzyłam w witalność Zdziśka i Marysia. Nooo.. Tak... zdziwiłam się. – Wyjechaliście na Maderę? Udaliście się do Sierra Leone? – Sierra Leone? Nas nie interesują wojaże po najbiedniejszych krajach świata. I mimo, że to kraj byłych niewolników, co niby zgadza się z naszym światopoglądem – uznał Maryś – to staramy się unikać kosztów podróży. – Pewnie zadekowaliście się na jakimś statku – domyśliłam się. – Mieliście szczęście, że nie mieliście Włocha za kapitana. – Nie ruszyliśmy się z miasta – wyjaśnił Zdzisiek. – To niemożliwe! Prezydent nie wpuszcza bezdomnych na posiedzenia rady miasta – zaoponowałam. – Chyba nie ma więcej tak gorących miejsc w Poznaniu. – Jest! – zaprzeczył Maryś. Spojrzałam na nich z powątpiewaniem. Jednakże duma i za- policzyliśmy! Historia najsłynniejszych prawyborów świata - czyli amerykańskich - zaczyna się całkiem niedawno bo ok. 1968 roku. Do tego czasu o kandydatach startujących z poparcia partii de- cydowali w USA delegaci w drodze porozumienia (czyli tzw. "deal"). Była to więc procedura i tak znacznie demokratyczniejsza niż to co obecnie obserwujemy w polskiej polityce gdzie listy układają kilkuosobowe zarządy, a akceptują krajowe komitety wyborcze. W latach 70-tych większość Stanów przyjęła rozwiązanie Partii Demokratów, która dokonała rewizji swoich metod wyborczych. Do przełomu konieczne były napięcia wewnętrzne związane z zaangażowaniem USA w wojnę w Wietnamie. Rewolucja Demokratów polegała oczywiście na oddaniu wiążącego głosu w prawyborach bezpartyjnym sympatykom, a nie tylko członkom partii. Szybko rozwiązanie to przyjęli także Republikanie, a w końcu zostało zaimplementowane w amerykańskim systemie prawnym. Od kilku lat podobnie procedura prawyborcza przebiega we Francji, gdzie kandydata na prezydenta Partii Socjalistycznej wskazać może tak naprawdę każdy mieszkaniec Francji. Na tę chwilę dotyczy to tylko jednej partii. Jak widać, choć prawdziwe prawybory w Polsce wydają się rzeczą niemożliwą, w wielu demokracjach parlamentarnych świata uchodzą za codzienność. Piszę: "prawdziwe prawybory", gdyż w 2009 roku media wiele czasu antenowego poświęciły tzw. "prawyborom" wśród członków PO, którzy wybierali w drodze głosowania kandydata na prezydenta RP. Nie były to jednak tak naprawdę prawybory - nadal partyjni wybierali partyjnego kandydata, z tą różnicą, że nie robił tego zarząd partii, a jej członkowie - niczym w USA do 1968 roku. Prawdziwe prawybory stanowią jednak wybór powszechny czyli przeprowadzony wśród bezpartyjnych obywateli. Innym przykładem prawyborczej procedury są prawybory przeprowadzane we Wrześni. Ma to jednak charakter bardziej sondażu niż wiążącego dla kogokolwiek wyboru. To pokazuje jak wiele mamy jeszcze do zrobienia w Polsce w kwestii "demokratyzacji demokracji". Zapraszamy wszystkich obywateli RP do wskazania na stronie senator.db.org.pl kto powinien kandydować z poparcia DB do Senatu w okręgu Rybnik-Mikołów. O osobie kandydata zadecydują przy urnach Rybniczanie 6-go marca w godzinach 12.00 do 18.00. Napiszcie razem z nami nowy rozdział polskiej demokracji! Adam Kotucha