Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl

Transkrypt

Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl
Niecierpliwość
Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl
Autor:
Kamisha
Jedna, jedyna łza spłynęła po obliczu Pana Piekieł. Nie otarł jej, pozwalając upaść na
posadzkę. I upadła tam, najczystszy diament. Z cichym dźwiękiem potoczyła się pod nogi
śpiewaka.
Palce trącające struny kitary zastygły w bezruchu. Muzyka i śpiew urwały się nagle i tylko
echa pobrzmiewały jeszcze w korytarzach i salach podziemnego pałacu.
– Wzruszyłeś mnie – rzekł Pan Piekieł – przychylę się, więc do twej prośby, śmiertelna istoto.
Odejdź w spokoju. Nikt cię nie zatrzyma.
Serce śpiewaka zmroziła trwoga. Nie chciał odejść sam. Nie po to ryzykował życie schodząc
do podziemi, nie po to rzewną pieśnią skruszył kamienne serce Pana Piekieł, by powrócił
sam, bez niej. Przecież po nią tu szedł, pchany nieutuloną tęsknotą. Odejdą razem lub on
zostanie z nią, tutaj. I nie żal mu będzie życia, gdy ona będzie blisko.
Stała teraz u stóp czarnego tronu Władcy Umarłych. Śpiewak patrzył w jej oczy, puste bez
wyrazu, jakby go nie znała, nie pamiętała. Nie mówiła nic. Duchy nie potrzebują słów, a on
tak bardzo pragnął zobaczyć w jej oczach tę miłość, którą darzyła go za życia. Czy
przypomni sobie o tym, gdy wywiedzie ją stąd w światło dnia?
Tłumiąc obawy zapytał bóstwo:
– A ona? Czy pozwolisz odejść jej ze mną?
Pan Piekieł spojrzał na niego czarnymi, bezdennymi oczyma, w których zaklęty był bezmiar
wieczności.
– Pójdzie za tobą – powiedział a jego twarz nie wyrażała niczego, żadnych uczuć, żadnych
emocji. – Lecz pamiętaj, nie oglądaj się za siebie póki oboje nie miniecie bram mego
królestwa. A teraz idź już...
Ale śpiewakiem wciąż targały wątpliwości. Miał zaufać temu, który z kamienną
bezwzględnością nakazywał przecinać nici śmiertelnych żywotów, nie bacząc na boleść i
rozpacz, tych którzy zostawali w opuszczeniu? Choć majestat bóstwa budził grozę w jego
sercu zapytał znów:
– Skąd będę widział, że ona idzie za mną? Duchy nie mają głosu, mnie zaś nie wolno
Strona: 1/2
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
spojrzeć...
Pan Piekieł ściągnął brwi a po jego obliczu przemknął cień irytacji, czy zniecierpliwienia.
– Dwóch rzeczy trzeba – powiedział przeszywając śpiewaka spojrzeniem – by poszła za tobą.
Wiary niezłomnej i miłości gorącej. Jeśli je posiadasz dostaniesz to, po co przyszedłeś. Poślę
ją twoim śladem. Reszta zależy od ciebie, śmiertelniku.
Śpiewak nie pytał o nic więcej. Ostatni raz spojrzał na nią, lecz jej oczy pozostawały puste.
Cień zwątpienia zalągł się w jego sercu, ale rozproszył go światłem nadziei. Skłonił się nisko
przed Panem Piekieł. Palce zacisnął na kitarze, odwrócił się ruszył ku schodom.
– Nie oglądaj się za siebie... – dogonił go głos Władcy Umarłych, jak upiorne echo w jego
uszach.
Dłoń mocniej zacisnęła się na instrumencie. Zawahał się na moment, stawiając stopę na
pierwszym stopniu wiodących w górę schodów.
Dręczyły go głód i pragnienie, lecz nie przerywał mozolnej wspinaczki. Nękały wątpliwości i
niepewność. Idealny słuch nie potrafił wyłowić żadnych dźwięków. Czy ona idzie za nim? Nie
słyszy jej oddechu, ni szelestu szaty. Nie słyszy też żadnych kroków poza własnymi. Tysiące
razy musiał walczyć z pokusą, by spojrzeć za siebie. Nie... Nie oglądaj się, nie wolno...
Musisz wierzyć... Tylko wiara i miłość. A on przecież ją kocha i wierzy, że ona idzie za nim
wiedziona tą miłością.
Aż wreszcie ujrzał bramę. Ciężką, masywną okutą czarnym metalem, otwartą szeroko bez
obaw, że znajdzie się ktoś tak szalony, by z własnej woli zagłębić się w czeluść znajdującą
za nią. Światło słońca wpadało szeroką strugą w ciemny korytarz wiodący w mroki Podziemi.
Oto świat... Świat żywych... Nareszcie... Przekroczył próg oślepiony blaskiem. Czy ona jest
za nim? Czy wreszcie usłyszy jej głos? Poczuje dotyk dłoni? Jak długo jeszcze ma czekać?
Nie pomny już przestróg odwrócił się...
Przez mgnienie oka dostrzegł na jej twarzy nieopisany smutek i zawód, nim brama
zatrzasnęła się hukiem, oddzielając ją od niego na zawsze.
Za szybko! Za szybko!
Póki oboje nie miniecie bram mego królestwa...
Przeklinając niecierpliwość uderzył w struny kitary wydobywając z niej swój ból i rozpacz,
zamknięte w kakofonii dźwięków... Już nie śpiewał. Sam stał się bólem i krzykiem
rozpaczliwym, przyprawiającym o szaleństwo wszystko dookoła.
Oszalałe Menady rozdarły gardło uwalniając zamknięty w nim krzyk.
Porzucona, pośród szumiących traw, kitara z poszarpanymi strunami zamieniła się w ciszę,
ta zaś stała się mitem...
Strona: 2/2
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl

Podobne dokumenty