Pobierz - What`s Up Magazine
Transkrypt
Pobierz - What`s Up Magazine
e m a g a z i n p i e r w s z y d l a o u t s o u r c i n g u i k o r p o r a c j i wa ko nis lot o c niu z e z e r sz chod e i b lep iar o od a z aj Kuźn n sław cji a ja Numer 6 | Październik 2015 | www.whatsupmagazine.pl | nakład 25 tys. | egzemplarz bezcenny c olu rew m kie l e luxe ido weetką d z w Waości z m nNaieruchom o d i w n a nódróży w po o o w f g rt ikacje e l l de sma Ap r o Jar orpo zk 2 what’s up? www.whatsupmagazine.pl Enter spis treści temat numeru 3Lotniskowa rewolucja rozmowa numeru 8Pożegnanie z korporacją hr 10 Delegowani do smartfonów 11 Pod lupą TESTu: Zaprezentuj się w sieci przedstawiamy 12ABB | FlyTech 13Prezentacja: Centrum B7 14Budapeszt nieruchomości Odleci, nie odleci. Zostanie, nie zostanie. Outsourcing made in Kraków wywołuje skrajne emocje. Jedni pieją, że nigdzie indziej w świecie nie czuje się lepiej, inni, że wkrótce pomachamy mu na pożegnanie. Ale dokąd miałby uciec? W pozytywnym dla Polski (a zwłaszcza dla Krakowa) raporcie analityków firmy doradczej Cushman & Wakefield „Where in the World? Business Process Outsourcing (BPO) & Shared Service Location Index” czytamy, że najlepszą lokalizacją świata dla usług outsourcingowych został po raz pierwszy... Wietnam. A europejskich hegemonów (Kraków, Dublin, Praga) zaczynają podgryzać miasta... z Litwy. Na łamach „What’s Up Magazine” powtarzamy jednak, że pozycja tego biznesu jest tu niezaprzeczalna, a inwestycje obliczone na długie lata. Outsourcing w Krakowie przygarnia coraz większe rzesze pracowników – jako największy „pracodawca” oferuje blisko 45 tys. etatów i liczba ta cały czas rośnie. Ponadto jego obecność pompuje w gospodarkę regionu zawrotne sumy pieniędzy (5,5 mld zł, czyli więcej niż budżet miasta, i – też – rośnie). Dziwi więc, że tak wielu polityków, urzędników i dziennikarzy nie zauważa naturalnych trendów w rozwoju Krakowa, traktując ten sektor jako coś niewartego uwagi. Na niedawne otwarcie 15Przesycona Warszawa: kłopoty z wynajmem 16 Nieruchomości de luxe 19 Bronowice 20 Prezentacja: Nowe serce Zabłocia dbamy o ciebie 21 Gumisie na trampolinach siesta 22 Bieszczady 23Sofa Underground 24 Crack Fashion Festival | Październik z dziećmi wokół stołu 25 Poziomki w kawie siedziby dużej międzynarodowej firmy, która na start daje miastu blisko 400 etatów, nie pofatygował się ani jeden (sic!) miejski urzędnik, ani żaden – z wyjątkiem „What’s Up Magazine” – lokalny dziennikarz. Rozgrymasił się nam ten Kraków. Narzekamy, że outsourcing to coś efemerycznego i nie potrafimy docenić jego gigantycznego sukcesu oraz ożywczego wpływu na tutejszy rynek pracy. Ciekawe, czy tak samo grymasiliby w Hanoi czy Wilnie? Odlecieć, nie odlecieć. Przywieźć tu nowe inwestycje czy udać się w podróż w poszukiwaniu kolejnych rynków? Co byśmy nie postanowili, mamy wreszcie gdzie podejmować ostateczną decyzję. Kraków otworzył swój nowoczesny, zbudowany niemal od zera port lotniczy. I tym właśnie chcemy Was zainteresować w pierwszej kolejności. Ale nie tylko. Porcja newsów i propozycji na chłodniejszą porę roku przed Wami. Numer 6 do usług! siedem uciech głównych 26Kulturalny październik Redakcja what’s up magazine pierwszy dla outsourcingu i korporacji www.whatsupmagazine.pl redaktor naczelny Rafał Romanowski zastępca Magda Wójcik What’s up, Kraków? wydawca Fundacja Aktywnych Obywateli im. Józefa Dietla dyrektor artystyczny & ilustracje Joanna Sowula fotografie Piotr Banasik editor (english) Łukasz Cioch korekta Krzysztof Malczewski reklama Anna Głuc [email protected] + 48 516 831 566 kreacja i marketing Agencja Kreatywna Lemon Media facebook Whatsupmagazine.pl twitter @WhatsUpKrakow kontakt +48 516 831 574 [email protected] Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych, zastrzega sobie prawo redagowania nadesłanych tekstów, nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam i ogłoszeń. Dear Readers, Perhaps it wouldn’t be too much of an exaggeration to say that Kraków finally has a new airport. With our fresh, hot-off-the-press October edition, „What’s Up Magazine” will take you deeper into this story. Sky is the limit, they say. The recent expansion of the existing airport infrastructure is an important milestone for Kraków’s development potential. As we explored this story, we couldn’t resist taking a quick look at the wealth of apps currently available for people who travel a lot and would definitely appreciate some smart piece of software to optimize how they go about it. As would only be fitting, having covered the airport story, our tech-world journey this month takes us to FlyTech and some interesting facts behind unmanned aircrafts. In October, we also feel there are some interesting developments in real estate, especially when we set the most prestigious locations in Kraków against the background of a drastic decline of Warsaw’s performance in the ranking of Europe’s best office locations and the city’s gigantic oversupply. We go to Budapest to offer you some unique insights into this amazing city. Locally, we take you to 2 B’s: Bronowice and Bieszczady. On our way to Bieszczady, we cover health and sports, telling you a little about energy jump trampolines. We truly hope you’ll enjoy our first-ever autumn edition of WUM. If you wish to share your impressions, comments or suggestions, feel free to contact our editorial team via www. whatsupmagazine.pl. Łukasz Cioch temat numeru Październik 2015 3 KRKyształowa perspektywa Jeszcze nie Dubai International czy Pekin na 100 mln pasażerów, ale już nie buda z ubiegłego wieku. Od października Kraków ma wreszcie lotnisko z prawdziwego zdarzenia. Biznes skorzysta na tym nie mniej niż turyści. A pewnie i więcej. Z oddali bryła nowego terminalu wygląda jak ustawiony na dłuższym boku wielki kryształ. Rombowa struktura, grubo ciosane tafle szkła, w których skrzą się słoneczne refleksy i odbijają geometryczne kostki sąsiednich budynków: czterogwiazdkowego hotelu Hilton Garden Inn oraz wysokiego na siedem kondygnacji parkingu. Każda podróż zaczyna się jednak jeszcze przed wkroczeniem w nowoczesne struktury lotniska. Na Kraków Airport od niedawna możesz dotrzeć nowoczesnym pociągiem kolei aglomeracyjnej Acatus Plus. To 18 minut z Dworca Głównego. Nieco dłużej zajmie ci podróż taksówką albo własnym samochodem. Ale w każdym przypadku drogę z centrum miasta pokonasz w maksymalnie pół godziny, czyli szybko. Lotnisko oddalone o 15 km od Rynku Głównego to jeden z wielkich atutów Krakowa. Z peronu PKP „Kraków Balice” lub po zaparkowaniu auta wchodzimy w przestrzeń terminalu eleganckim pasażem zawieszonym nad układem drogowym portu. W dole zatrzymują się taksówki, z kładki widzimy strefę „kiss&fly” i składane tam ostatnie pocałunki, porywane ku gate’om walizki. Dzieje się. Pierwsze samoloty odlatują stąd około 6 rano (Londyn, Warszawa), ostatnie dobijają nawet po północy (m.in. dwa nocujące i serwisowane w Balicach boeingi z tutejszej bazy irlandzkiej linii Ryanair). Coraz wyraźniej widać też biznesowe oblicze portu. Choćby dzięki położonemu naprzeciwko hotelowi Hilton Garden Inn. To popularne ostatnio miejsce spotkań biznesowych. Ich uczestnicy przylatują do Krakowa porannymi rejsami z Warszawy, Frankfurtu, Londynu i, nie tracąc cennego czasu, wracają do domów tego samego dnia. Na klientów z firmowym portfelem czekają też specjalne abonamenty parkingowe, dzięki którym można zapar- nia w 2010 roku) wiła się jak wąż wewnątrz ciasnego, dusznego terminalu. Tłok, zaduch, siermiężne pomieszczenia, informacje na kartkach i prowizorycznych tabliczkach, ciasne kioski. Dantejskie sceny z odprawą odgrywały się rankami, kiedy w ciągu godziny odlatywało z Krakowa nawet kilkanaście samolotów: Ryanair, easyJet, AirBerlin, LOT, Norwegian czy Lufthansa. W szczytowym okresie popularności lotów krajowych (zakończona krachem Amkować w bezpośrednim sąsiedztwie terminalu. Dla pasażerów ber Gold ofensywa linii OLT Express) władze portu zmuszone były biznesowych przygotowano też specjalne stanowiska informaodprawiać pasażerów pod... prowizorycznym namiotem. Stało się cyjne oraz strefę VIP. to obiektem żartów i prześmiewczych memów. Dziś po ciasnocie nie ma śladu. Powierzchnia przebudowanego Nowa epoka portu powiększyła się aż czterokrotnie. Od zera wybudowano nowy terminal, którego spora część dostępna jest już teraz. ReszCałkowita przemiana portu kosztowała 400 milionów złotych. ta budynku powinna być gotowa na przełomie wiosny i lata 2016. Wcześniej zaczął zmieniać się też Kraków. Miasto coraz mocniej – Logistycznym wyzwaniem podczas budowy było połączenie stawia na rozwój biznesu i niemal co chwilę zdobywa kolejne wznoszonej części laury wśród najciekawszych terminalu z tą już istkierunków turystycznych Kraków chce być postrzegany jako świata. Tylko w ostatnim niejącą bez narażania międzynarodowy port z prawdziwepasażerów na przerwy roku siódmym najpiękniejw działalności portu. szym miastem globu (wraz go zdarzenia. Na razie walczy Z etyUdało się. Od początku japońskim Kioto, amerykietką „mekki tanich linii” inwestycji w kwietniu kańskim Charleston, Siem 2013 nie zamknęliśmy Reap w Kambodży, Florensię ani na godzinę. Nawet nocami, gdy z płyty często odlatują cją, Rzymem i Bangkokiem) ogłosił go prestiżowy amerykański samoloty linii czarterowych do kurortów Turcji, Tunezji czy Egipmagazyn „Travel & Leisure”, jedenastym najciekawszym miastem tu – opowiada „What’s Up Magazine” Urszula Podraza, rzecznik zaś inny gigant wśród magazynów o turystyce – „Conde Nast prasowy Kraków Airport. Traveler”, z kolei numerem jeden w Europie ochrzcili go m.in. ciąg dalszy na str. 4 elitarny brytyjski magazyn „Which! ” oraz popularny holenderski portal Zoover. Nic dziwnego, że większego portu lotniczego Kraków oczekiwał jak kania dżdżu. A jeszcze kilka lat temu dysponował jedynie skromnym budynkiem, projektowanym kilkadziesiąt lat temu, a modernizowanym w ubiegłym wieku. Kolejka do odprawy transatlantyckich lotów do Chicago (LOT zrezygnował z tego połącze- temat numeru www.whatsupmagazine.pl dokończenie ze str. 3 Dizajn & technika Lotnisko ma też nowy symbol: imponującą przednią fasadę i drugie tyle odlatujących. Oznacza to, że rocznie z nowego terminala będzie mogło skorzystać nawet 8 milionów podróżnych, w formie odwróconego do góry nogami pryzmatu, zespolonego czyli ponad dwa razy więcej niż obecnie – zachwala Jan Pamuła, z tafli szkła o romboidalnych kształtach. Oglądając ją z pewnej prezes portu. odległości nie ma wątpliwości, że po kilku latach funkcjonowania nowoczesnych portów w Gdańsku czy Wrocławiu (zbudowano Co ważne, dzięki nowym inwestycjom nie tylko pasażerowie je na EURO2012) wreszcie doścignęliśmy peleton. Tym bardziej, nie będą się już tłoczyć. Od niedawna Kraków Airport dysponuże wnętrza też nas nie rozczarują. Terminal wyposażono bowiem je bowiem nowym obszarem płyty postojowej dla samolotów, w szereg estetycznych co zwiększa o pięć liczbę dostępnych i nowatorskich rozwiązań, Powierzchnia portu powiękstanowisk. Od operacyjnej strony mającym na co dzień słuterminala mogą więc równocześnie szyła się czterokrotnie. Spora żyć pasażerom. stacjonować aż 22 samoloty średniej Poprawę obsługi odczu- część nowego terminalu dowielkości, np. Boeingi 737. jemy na każdym etapie stępna jest już teraz. Reszta bu- Nie byłoby rozbudowy lotniska, podróży. Stanowiska gdyby nie nowe tereny inwestycyjdynku ma być gotowa w pierwdo odpraw umieszczone. – Balice były pierwszym w Polsce no w jednej długiej linii, szej połowie 2016 roku portem lotniczym, któremu przekazano tereny wojskowe dla celów cyna wzór najlepszych portów świata. Dzięki temu pasażer uniknie biegania między rzędami wilnych. W sumie około 290 ha – mówi Grzegorz Stawowy, radny stanowisk, a numer lotu i odpowiadającego mu punktu odpraw Krakowa, i dodaje, że dalsza rozbudowa Balic jest – obok projektu zobaczy od razu na ciekłokrystalicznej tablicy. Lotnisko zyskało Nowej Huty Przyszłości oraz zagospodarowania obszaru Rybitw – kołem zamachowym rozwoju Krakowa. też wreszcie eleganckie rękawy, którymi suchą nogą przejdziemy „w powietrzu” do podstawionych samolotów. Gruntownie zmieniono też halę przylotów, dzięki czemu zjawiając Awans do wyższej ligi się tu z kraju spoza Schengen (np. Wielkiej Brytanii) nie będziemy Nowe inwestycje sprawiają, że o Kraków Aiport można już mómusieli się już gnieść, aby pokazać dokument tożsamości. Z kolei najnowocześniejsza w Polsce sortownia bagażu oraz nowe kawić jako o porcie z wyższej, niż dotychczas, klasy. Zwłaszcza, ruzele do jego odbioru pozwolą na skrócenie czasu oczekiwania że od maja 2015 na krakowskim lotnisku zaroiło się od markowych na transport walizek z luku bagażowego samolotu na taśmę. graczy. Swą obecność w Krakowie niemal po sobie zainauguBagaż rejestrowany będziemy odbierać w przestronnej sali na poziomie 0. Czyżby koniec z tłoczeniem się przy taśmie? Jeżeli chodzi o estetykę terminalu, naczelnym hasłem stały się naturalne materiały. Projektanci postawili na zieleń, która inkrustuje obszerne, szklano-metalowe przestrzenie. Wewnątrz terminalu natkniemy się na... żywe, efektowne drzewo, a z najwyższych kondygnacji położonego naprzeciw parkingu dostrzeżemy pokryty bujną roślinnością dach. Klimat przy gate’ach czy w strefie restauracyjnej budują eleganckie detale wykonane z drewna. Minimalistyczne stoliki w restauracjach czy wygrawerowane w heblowanym drewnie napisy „Cracovia” spodobają się wszystkim śledzącym trendy w dizajnie i aranżacji wnętrz. Przekonująco, w porównaniu do dotychczasowych, brzmią parametry, jakimi może pochwalić się nowy terminal Kraków Airport. – Dysponuje on powierzchnią blisko 60 tys. m kw. i osiągnie przepustowość do 1800 osób przylatujących na godzinę rowały trzy wielkie europejskie linie lotnicze: British Airways, Swiss, KLM. Zarówno operujący z gigantycznego lotniska London Heathrow brytyjski hegemon, jak i mocny na rynku Swiss czy oferujący – z przesiadką w Amsterdamie – loty w najbardziej egzotyczne miejsca świata holenderski KLM, to gracze, których obecności nie powstydziłyby się najważniejsze porty lotnicze świata. Wreszcie można schować na bok lokalne kompleksy i śmiało rzucić wyzwanie wiodącym portom Europy Centralnej: Pradze, Budapesztowi, Warszawie, może nawet Wiedniowi. Kraków chce być postrzegany jako międzynarodowy port z prawdziwego zdarzenia. Na razie walczy z etykietką „mekki tanich linii”. Wciąż to Ryanair z 33 kierunkami (najnowszy do Izraela) kontroluje 40 proc. tutejszego ruchu pasażerskiego. Mocną pozycję mają tu też easyJet czy Norwegian. Coraz śmielej jednak rozpychają się w Krakowie tradycyjne linie. Zdaniem analityków branży ma to związek z obecnością coraz bogatszego klienta, również biznesowego. Z sezonu na sezon częściej latamy. Po wejściu KLM, British Airways i Swiss na całoroczne loty zdecydował się Finnair. Wciąż obecna jest Alitalia, po politycznych przepychankach ma wrócić rosyjski Aeroflot, ptaszki ćwierkają o zainteresowaniu ze strony ikony światowego latania – Air France. Co prawda brakuje wciąż lotów transatlantyckich do USA czy Kanady, za to lotnisko skutecznie walczy z pobliskimi Katowicami o klientów biur podróży, oferując mocną siatkę połączeń czarterowych. Regularnych połączeń z Balic jest już 57, czarterowych zaś kilkanaście, co skutecznie pozwala uciec regionalnej konkurencji: lotnisku w Katowicach, a przy tym także Wrocławiowi, Koszycom, Rzeszowowi, Brnu czy Ostrawie. Elektryzująco brzmią zapowiedzi rychłego uruchomienia lotów do Stambułu przez Turkish Airlines, jedyną linię z krańca Europy skutecznie walczącą z bogatymi arabskimi przewoźnikami (Qatar, Etihad, Emirates) na lukratywnym rynku połączeń do Azji. Kraków, po starcie rejsów do głównego hubu Turcji, zyskałby dostęp do pełnej palety azjatyckich połączeń tureckiej linii, co w powiązaniu z jej świetną sytuacją ekonomiczną byłoby dla lotniska milowym krokiem w rozwoju siatki. 3,818 mln podróżnych skorzystało w ubiegłym roku z Kraków Airport. W tym roku ma paść kolejny rekord – w grudniu liczba ta przekroczy 4 miliony fot. Piotr Banasik fot. Piotr Banasik 4 reklama 6 temat numeru www.whatsupmagazine.pl w Ryanair na Polskę. Linia ta jednak lata point to point, bez przesiadek. A nie o taką strategię chodzi zarządowi Balic. Trudne do niedawna stosunki między krakowskim portem a restrukturyzowanym, narodowym przewoźnikiem nie doprowadziły na razie do rozmów o drugim po Okęciu hubie dla LOT-u. Wszystko wskazuje jednak na to, że w najbliższej dekadzie będzie to dla obu stron najbardziej korzystne rozwiązanie. Jako drugi w Polsce gracz, po lotnisku Chopina na warszawskim Okęciu, Kraków chce być hegemonem na gęsto zaludnionym południu Polski, ale i dla pobliskich Czech, a zwłaszcza Słowacji. Przedstawiciele portu argumentują, że tak duży kraj jak Polska wcale nie musi dysponować tylko jednym, głównym węzłem przesiadkowym. Pokazują to przykłady Niemiec (Frankfurt, Monachium, Dusseldorf, Berlin, Hamburg), Szwajcarii (Zurych, Genewa), Wielkiej Brytanii (lotniska Londynu, Manchester), Włoch (Rzym, Mediolan), Hiszpanii (Madryt, Barcelona), ale nawet Irlandii (Dublin, Shannon). I trudno odmówić im racji. Według danych Urzędu Lotnictwa Cywilnego w ciągu najbliższych lat ruch pasażerski w Polsce, mimo wytracenia wcześniejszej dynamiki, nadal ma rosnąć najszybciej w Europie. Krakowowi na pewno pomoże postrzeganie miasta jako coraz bardziej rozpoznawalnej biznesowej destynacji. Przy oferującym blisko 50 tysięcy miejsc pracy sektorze usług outsourcingowych i prężnym wizerunku tutejszych korporacji, lotnisko musi spełniać postawione mu przez biznes wymagania. Na Balicach czują pismo nosem. Na pasażerów VIP i klasy biznes czekają specjalne business lounge i bogato wyposażone poczekalnie. Tu w spokoju można poczekać na swój lot, zjeść smaczną przekąskę, poczęstować się kawą, sokiem, szampanem. Stworzono też specjalną tzw. szybką ścieżkę dla biznesu, dzięki której można bez kolejek przejść poszczególne etapy odprawy. Przedstawiciele portu zapewniają, że udogodnień dla biznesu ma być coraz więcej. Czy za kolejną dekadę będziemy otwierać szampana świętując osiągnięcie 8 mln odprawionych pasażerów i start kolejnej przebudowy? Zobaczymy. Na razie muszę kończyć. I lecieć... fot. Piotr Banasik Rafał Romanowski Trudno o gromkie oklaski Kraków connect Warto też przyjrzeć się ambicjom Krakowa do określania się mianem hubu przesiadkowego. Po wejściu Polski do Unii Europejskiej ruch przyjazdowy do Małopolski rósł imponująco. Jeszcze „na starych śmieciach” w 2003 roku przez Balice przewinęło się ponad pół miliona pasażerów. Dekadę później jest ich tu osiem razy więcej, a krakowskie lotnisko notuje kolejne rekordy frekwencyjne. W sierpniu obsłużyło 417278 pasażerów i był to dziesiąty rekordowy miesiąc z rzędu. W ubiegłym roku z portu skorzystało 3,818 mln podróżnych. W tym roku ma paść kolejny rekord – w grudniu z lotniska skorzystać ma 4-milionowy pasażer. Właśnie tymi rekordami prezes Balic podkreśla przesiadkowy potencjał dla każdej linii, która zdecyduje się na otworzenie tu swej bazy. Na razie bazę na trzy samoloty (poza sezonem dwa) otworzył irlandzki Ryanair, dla którego południe Polski to jeden z najważniejszych i najbardziej dochodowych rynków. – Zamierzamy mocniej współpracować z tutejszymi korporacjami w poszukiwaniu oszczędności dzięki wybraniu naszej linii jako preferowanego partnera lotniczego – zapowiada Maria Macken, Sales Manager Zmiany w krakowskim porcie trudno pojmować jako rewolucję. To raczej konieczna i potrzebna inwestycja, bez której latający stąd pasażerowie po prostu by się udusili. Kiedy władze lotniska ogłaszały jego przebudowę, zastanawialiśmy się w redakcji, czy planowana przepustowość 8 milionów to nie za mało. Skoro już teraz KRK notowało takie rekordy i zwyżki, może lepiej byłoby przygotować się w dłuższej perspektywie, by za ileś lat nie stawać znów w obliczu koniecznej rozbudowy. Ale skoro władze portu dysponują własnymi wyliczeniami i master-planami, pewnie wiedzą, co robią. Kraków bardzo potrzebował tej inwestycji i działania w kierunku uruchomienia pełnego organizmu lotniskowej infrastruktury (terminal, hotel, parking) są czymś najbardziej naturalnym. Trudno więc o gromkie oklaski, w końcu taką bazą dysponuje każde lotnisko, które chce liczyć się w wyścigu o klienta. Porty muszą zarabiać na bieżącą działalność. Rozwój bez płatnych parkingów czy miejsc w hotelach przy terminalu jest nierealny. Warszawa rozwija się świetnie, mocno do góry poszybował Gdańsk. Wydaje się, że i Kraków Justyna Urbaniak, redaktor działów Lotniska i Porty portalu RynekInfrastruktury.pl skonsumuje w pełni zasłużony sukces. Martwi mnie tylko wciąż nierozwiązana sprawa nowej wieży kontroli lotów, brak profesjonalnego systemu ILS oraz stara droga lądowań. Wieża powstanie, ale rozmawiając ostatnio z portem dostrzegłam wahanie przedstawicieli portu co do montażu ILS w najbliższej przyszłości. Tymczasem Gdańsk już go sobie instaluje. Władze lotniska debatują też, czy budować nowy pas czy remontować stary. Tymczasem te kwestie wymagają szybkich i odpowiedzialnych decyzji. Sam nowy terminal nie wystarczy. Czy Kraków stanie się drugim po Okęciu międzynarodowym lotniskiem w Polsce? Tak, kiedyś to możliwe. Ale jeszcze nie teraz, bo Polacy wciąż latają za mało, aby móc ten ogromny potencjał przełożyć na spektakularne cyfry. Ponadto biznes kocha Warszawę, więc lotnisko Chopina, w odróżnieniu np. od turystycznej Pragi, obsługuje bardzo duży ruch biznesowy. Kraków nie powinien na siłę grać o biznesowego klienta. Wszystko jest tak naprawdę kwestią dobrych połączeń, np. częstych lotów do portów przesiadkowych w Niemczech. Kraków ma dużo większy potencjał turystyczny niż Warszawa i tego powinien się głównie trzymać. reklama 8 rozmowa numeru www.whatsupmagazine.pl Z korporacji w ryż Ale mnóstwo krąży po świecie takich wolnych, młodych elektronów. Zmęczonych parciem na sukces w korporacjach, korpo-nowomową, podliczaniem słupków, powtarzalnymi zajęciami. Nadają z Kirgistanu, blogują z Chile, kręcą filmy w Indiach, zatrudniają się na chwilę do projektu w Szanghaju. Nie porwałbym się na to. Miło się czyta takie historie, ale to nie dla mnie. Mam dziecko. – W korporacjach jest mnóstwo dobrego. Tylko trzeba optymalnie to wykorzystać – mówi w rozmowie z „What’s Up Magazine” Jarosław Kuźniar, dziennikarz i prezenter TVN, twórca goforworld.com. rafał romanowski: Karczować maczetą trzcinę cukrową, brodzić w wodzie po polu ryżowym gdzieś na pograniczu Laosu i Tajlandii. Po co? jarosław kuźniar: Namawia mnie do tego jeden z czytelników goforworld.com. Do niedawna jeździł Audi A6 po Warszawie, wjeżdżał szybkobieżną windą na któreś tam piętro firmowego wieżowca. Musiał co minutę podejmować kluczowe decyzje, pewnie dobrze zarabiał, ale coś się skończyło. Wreszcie powiedział: stop. Chciałeś, żeby bolało jak najmniej. Stąd równoległe prace nad podróżniczym projektem goforworld. Bezpieczna baza, na której ląduje twój spadochron. Oczywiście. Choć to etap jeszcze niezamknięty. Nadal jestem w telewizji i nadal rozkręcam swój biznes. Choć gdyby to płynne przejście trwało dłużej, np. dwa lata, byłbym spokojniejszy. A tak są inne emocje, więcej znaków zapytania. Cały czas studzona pokusa, aby nie przyspieszać pewnych rzeczy w konstruowaniu biznesu. Idealny model wyjścia na własną prostą to... ...Michał Szafrański, autor bloga „Jak zarabiać pieniądze”. Pisze, jeździ po świecie i opowiada jak dobrze zarabiać, efektywnie wydawać i skutecznie oszczędzać. Odszedł z firmy i rozpoczął w ciemno swoją przygodę. To jeden z tych ludzi, którzy czują, że są dostatecznie silni, aby rzucić np. korpo. Rzucają i czasem łapią wiele srok za ogon. Nie wychodzi. Nic od razu. Oczywiście fajnie jest dywersyfikować swoje przyszłe zajęcia czy zainteresowania, ale wszystko z czasem. Na początku trzeba obmyślić skuteczny pomysł na swą transformację i przede wszystkim odpowiedzieć sobie na pytanie: czy jestem już dostatecznie silny, aby rzucić wszystko, wstać i wyjść? I uprawia pole ryżowe w Laosie. Tak. Mówi: Jarek, przyjedź do mnie z klientami. Nie ma żadnego powodu, Ubrudzą nogi na polu ryżu, żeby spędzić szmat życia za nauczę ich karczować trzcinę. Poczują coś biurkiem. I narzekać, że nic totalnie innego... się nie dzieje ...innego od czego? Od korporacyjnego życia, biegu, szału, do jakiego przywykli. Od rytmu dnia, jaki był im narzucony. Od przyzwyczajeń organizmu. Sam nie wiem. Dostrzegą prawdziwe życie gdzie indziej. Jak to jest odejść z korporacji? Myślę, że ciężko. Wiele osób mnie przed tym ostrzegało. Niektórzy opowiadali o syndromie odstawienia, inni o wariowaniu jak na odwyku. Moja koleżanka, Asia Malinowska-Parzydło, zajmująca się promocją marek w Personal Brand Institute, podawała mi za przykład swego męża. On ponoć nigdy nie zakładał takiego rozwiązania. Odszedł, doszedł do siebie i nie żałuje. Ja nie miałem tego komfortu. Jeszcze. A ryzyko? Łatwo o to pytać. Siedzimy w cieplutkim Starbuksie w centrum Warszawy... Słyszałem mnóstwo historii o ludziach, którzy postawili zaryzykować, np. na początek pojechać w podróż dookoła świata, pisać bloga z Pakistanu czy Makao. Podziwiam ich. Wiedzą, że pieniądze zaraz się skończą, więc trzeba będzie usiąść gdzieś na tyłku i zarobić. I potrafią to zrobić, bo z korporacji wynoszą pewne nawyki i umiejętności. Z tym że – i to ważne – ci ludzie nie mają jeszcze dzieci. Ale spotykasz ludzi, którzy odeszli z korporacji i chcą coś zrobić z tobą. Tak. I to są świetne spotkania. Ostatnio poznałem dziewczynę, ex-pracownika ważnej agencji eventowej. Odeszła z firmy, nadal robi eventy, ale już na własny rachunek. Mówi: to jest mój kalendarz, mój projekt, moja decyzja, sama decyduję, kiedy iść do roboty. I nagle... wszyscy chcą z nią współpracować. Drugą osobę poznałem przez mojego klienta – powiedział mi, że obserwował jak świetny ma dryg do ogarniania grupy. Marynia, rodzice z dwóch różnych krajów, całe życie na walizkach, lekkie buddyjskie zawieszenie. Jej podejście do życia mogłoby się zdawać zbyt frywolne, a tymczasem na spotkaniu planowaliśmy, co zrobimy wspólnie w... 2017 roku. Korporacyjne nawyki planowania się przydają. W korporacjach znajduję bardzo wiele dobrego. Właśnie dlatego tworzymy „What’s Up Magazine”. Tak podejrzewałem. I to jest właśnie fajne – wyszukiwać ludzi, którzy pną się w górę w korporacjach wykorzystując możliwości, jakie one dają. Korporacje żądają od nas poruszania się po wycinku rzeczywistości i nic więcej. Wykorzystajmy to. Dają też wrażenie, że nie tylko pracujesz, ale również możesz się zrelaksować... Moja żona współpracowała kiedyś z gigantem w świecie Internetu w Dublinie. Ilekroć do niej dzwoniłem, robiła przyjemne rzeczy, ale z dystansem do pracy. W Google na przykład, żeby się zresetować, grasz w piłkarzyki. Trzeba więc wziąć z korporacji to, co najlepsze, i dołożyć otwartą głowę. Nie masz wrażenia, że im bardziej ktoś haruje w korpo, tym mocniej ciągnie go w egzotykę? Tak. Przykład tego ex-biznesmena z ryżowym polem w Azji pokazuje to jak na dłoni. Totalne odcięcie. Poznałem takich ludzi. Np. przed wybuchem wojny w Syrii, kiedy w skalnym klasztorze Deir Mar Musa al-Habashi okazało fot. Franek Mazur Raczej czasu. Tak. Choć przez ostatnie pół roku mocno przyspieszyłem prace nad goforworld.com. Wiedziałem, że pewnego dnia coś się wydarzy i odtąd będę funkcjonował inaczej. Powtarzałem sobie: uważaj, od wielu lat dajesz sobie maksymalną adrenalinę, jakbyś cały czas był na chemii, na jakimś speedzie. Uważaj: jesteś w głównym nurcie i patrzysz na życie sekunda po sekundzie, a za chwilę zboczysz z głównego nurtu i zaczniesz płynąć gdzieś obok patrząc na to wszystko już wolniej, godzina po godzinie. rozmowa numeru 9 fot. Franek Mazur Październik 2015 się, że facet, z którym łuskałem fasolę i karmiłem kozy, to były rekin biznesu – makler z Wall Street w Nowym Jorku. Od pół roku siedział w tych górach w kompletnej ciszy wdychając górskie powietrze. Na koncie miał jeszcze sporo pieniędzy, ale chodził ubrany w wyblakłe ciuchy, wciągał kołowrotkiem paczki z warzywami ze wsi na dole, mył gary. Był szczęśliwy. Rozumiem go. Kiedyś w Puerto Rico poznałem bogatego prawnika z Nowego Jorku, który ma w dżungli kompleks drewnianych chatek z basenem, kawiarnią i salą do medytacji. Ludzie spełniają się w rozmaity sposób, a podróże w zaskakujące krainy bardzo kształcą i uczą samodzielnego myślenia. I samodzielności, bo nic nie wkurza mnie bardziej, gdy widzę w telewizji klientów któregoś z upadłych biur podróży płaczących do kamery „nie wiemy, co z sobą zrobić”. Są nauczeni, że wszystko poda się im na tacy, zorganizuje, przyniesie. Goforworld jest elitarną propozycją. To nie oferta dla przyzwyczajonych do „all inclusive” w egipskim Szarm el-Szejk. Nie masz wrażenia, że Polacy muszą się jeszcze napodróżować w mało oczywiste rejony, aby poznać świat głębiej? Wielu rodaków leży na plaży w Tunezji czy Turcji nie wiedząc, że w głębi lądu czeka ich spotkanie z czymś znacznie ciekawszym. Nie kierujemy się do elity, ale do ludzi świadomych, czym powinna być podróż. Dla wielu wciąż basen, drink z rurką i dmuchany materac, czasem fakultatywny wypad to wszystko, czego oczekują od egzotycznego kraju. Na Dominikanie za hotelami zbudowano ogromny mur, za którym dopiero zaczyna się realne życie. Czasem warto skorzystać wyłącznie z opcji czarterowego przelotu, a resztę programu organizować sobie samemu „za murem”. Tak zrobiłem w Maroko. Nawet krok od zadeptanej turystami La Rambla w Barcelonie da się znaleźć autentyczne zakątki Katalonii. Nie wszyscy tego potrzebują. Jakiś czas temu wystąpiłem w którymś z odcinków – twojego teraz – programu „Dzień dobry TVN” i siedząca obok mnie specjalistka od promowania marek mówiła, że „najlepsze w McDonaldzie jest to, że wszę- dzie smakuje tak samo”... (śmiech) A ja nie znoszę hotelowej kuchni i zawsze gna mnie na uliczne stoiska, aby spróbować lokalnego jedzenia. Niektórzy będą się bać. W dzisiejszych czasach nie ma miejsca na strach. Nie rozumiem lęku przed postawieniem kroku naprzód. Łatwo nam mówić. Tworzymy media, pracujemy w barwny sposób, mamy możliwości. Każdy może spróbować. Nie ma żadnego powodu, żeby spędzić szmat życia za biurkiem. I narzekać, że nic się nie dzieje. Ważne, żeby znaleźć niszę. Przed chwilą odebrałem telefon od młodej dziewczyny z Londynu, która chce trafić Bangkok, Atlanta, Gatwick i... Kraków. z goforworld dosłownie na W tych miastach skupi się w najbliższych lakoniec świata. Myślę sobie: tach działalność firmy Lowcosttravelgroup. w UK jest tyle butikowych Oferta Lowcosttravelgroup to usługi turystyczbiur podróży, a ona chce lecieć ne online dostępne na dwóch serwisach: lowakurat z nami. Pewnie mamy costbeds.com (skierowanego głównie do agenna tyle podobną energię, że tów i biur podróży) oraz lowcostholidays.com wspólnie uda się wykreować (narzędzie do samodzielnego organizowania coś świetnego. wakacyjnych pakietów). Nowi lokatorzy „Błękitka” rozmawiał: Rafał Romanowski Krakowską przygodę firma zaczynała od zaledwie czterech etatów w Orange Business Park, gdzie wprowadziła się w styczniu. Od września działa na drugim piętrze wieżowca K1 – popularnego „Błękitka” przy Rondzie Grzegórzeckim. – Do końca roku zaoferujemy w Krakowie ponad 200 etatów – mówi Justyna Łyko-Kowalska, General Manager Lowcosttravelgroup Poland. – W Krakowie mamy fantastyczną kadrę: doskonale wyedukowanych ludzi, którzy świetnie odnajdują się w międzynarodowym środowisku. To idealne miejsce dla naszej firmy – podkreśla Paul Evans, CEO. ABiMM ku nowoczesności W 2016 roku, obok szkockiego regionu Glasgow oraz włoskiej Lombardii, Małopolska będzie dzierżyć tytuł Europejskiego Regionu Przedsiębiorczości 2016. Małopolska jest pierwszym polskim laureatem tej nagrody. Okazja do celebracji tego tytułu nadarzy się już niebawem. 22 października odbędzie się kolejna edycja Annual Business in Małopolska Meeting organizowanego przez Krakowski Park Technologiczny. Na konferencji obecni będą eksperci w dziedzinie gospodarczej, posłowie, europarlamentarzyści, władze województwa, przedstawiciele mediów regionalnych i ogólnopolskich oraz – przede wszystkim – przedsiębiorcy z regionu. W ramach ABiMM wręczane są także Małopolskie Nagrody Gospodarcze. Uroczyste obrady odbędą się w Małopolskim Parku Technologii Informacyjnych (MPTI) – najnowocześniejszym w południowej Polsce parku ICT, wybudowanym przez Krakowski Park Technologiczny ze środków unijnych. MPTI nazywany jest przez twórców „najnowocześniejszym miejscem w krakowskim ekosystemie innowacji”. Na 12 tys. m kw. znajdują się laboratoria multimedialne, showroom oraz data center. Wg zapewnień KPT z oferty może skorzystać zarówno duża firma z globalnego rynku, jak i freelancer czy przedstawiciel środowiska akademickiego pracujący nad nowym projektem, startupem czy spin-offem. 10 HR www.whatsupmagazine.pl Delegowani do smartfonów Szef nagle wysyła cię w służbową podróż? Londyn, Budapeszt, a może Bangalore lub Manila? Nie panikuj. Weź do ręki smartfona – on z pomocą kilku aplikacji przeprowadzi cię miękko i bezpiecznie przez całą delegację. Jeżeli firma zorganizowała już twoją podróż i przyjeżdżasz „na gotowe”, możesz trochę odetchnąć. Jeżeli zaś nie, pośpiesznie zainstaluj Kayak. Ta aplikacja pomoże ci przejść przez wszystkie etapy planowania wyjazdu. Dzięki niej możesz znaleźć lot, zarezerwować hotel, a także samochód, który będzie czekał na ciebie tuż po przylocie. Dodatkowo program powiadomi cię o wszelkich spóźnieniach samolotu oraz pomoże odnaleźć się na lotnisku – wskaże najbliższy bankomat, powie gdzie możesz napić się porannej kawy oraz gdzie udać się na lunch. Kompleksowo przez proces rezerwacji hotelu przeprowadzi cię także popularny Booking.com. Aplikacja nie tylko znajdzie dla ciebie nocleg, ale i doprowadzi do hotelu, a także podpowie co koniecznie trzeba zobaczyć w okolicy. Po dokonaniu rezerwacji serwis przesyła przewodnik bogaty w praktyczne wskazówki (kurs walut, funkcjonowanie komunikacji publicznej, taksówek) dotyczący miejsca pobytu. Spakuj manatki Ale chwileczkę, jeszcze przecież nigdzie nie wyjechałaś/wyjechałeś. Przed tobą najnudniejsza i najbardziej znienawidzona czynność – pakowanie. Co z sobą zabrać? Co jeśli zapomnę o czymś naprawdę ważnym? Na ratunek przychodzi aplikacja PackPoint, która przygotuje za ciebie listę najpotrzebniejszych rzeczy. Wystarczy, że zdradzisz jej kilka szczegółów dotyczących twojej podróży. Na początek: gdzie, kiedy i na jak długo. Zaznacz, że wyjeżdżasz w celach biznesowych. Potem powiedz, co planujesz robić podczas pobytu: zawodowe spotkania, oficjalna kolacja, a może podczas delegacji udasz się również odpocząć do spa? Nie ma problemu. Daj znać, czy będziesz korzystać z pralni, czy też na każdy dzień potrzebujesz nowej bielizny. Na podstawie tych danych i w oparciu o prognozy pogody aplikacja stworzy listę przedmiotów, które musisz włożyć do walizki. Oczywiście PackPoint nie jest twoją nadopiekuńczą mamą, więc możesz przedyskutować z nią, czy te wszystkie rzeczy naprawdę są ci potrzebne. Na liście znajdują się bowiem zarówno absolutne must-haves, takie jak szczoteczka do zębów, ładowarka do telefonu czy dowód osobisty, jak i propozycje przeznaczone dla tych bardziej wymagających. I z większą walizką. Spakowany i gotowy do podróży? Zastanów się więc, co zrobić z wolnym czasem w pociągu lub samolocie. Możesz oczywiście zabrać się do pracy – rozwijać projekt ze swoim zespołem poprzez użyteczne Slack czy Trello. Możesz także odpalić Prezentacje Google lub mobilną wersję Microsoft PowerPoint, by przygotować prezentację, którą przedstawisz na spotkaniu. Wszystkich zaskoczysz minimalizmem, jeśli wykorzystasz do tego Haiku Deck (tylko w AppStore) – program pozwalający na umieszczenie na każdym slajdzie tylko jednego zdjęcia i krótkiego tekstu. Złap taksówkę Jeśli na lotnisku bądź dworcu nie czeka na ciebie zamówiony wcześniej samochód, zadzwoń po taksówkę. Większość smartfonowych aplikacji poda ci numery telefonów, a także określi aktualną wysokość taryfy. Zła wiadomość jest taka, że ciężko znaleźć jeden program, który pomógłby ci w dowolnym miejscu na świecie. Uber jest dostępny w 60 krajach (głównie Ameryki Północnej i Europy), w Ameryce Południowej (i niektórych państwach Afryki) wybierz raczej Easy Taxi. Jeśli podróżujesz do Malezji, Singapuru, Tajlandii czy na Filipiny skorzystaj z GrabTaxi. A w załapaniu taksówki w Polsce pomoże ci po prostu Złap Taxi. Udajesz się w służbową podróż własnym samochodem? Zainstaluj aplikację o nazwie Delegacje, która pomoże ci kontrolować przejechane kilometry czy ilość pieniędzy wydanych na stacji benzynowej. Będziesz mógł zanotować w niej wszystkie opłaty drogowe, dzięki temu nie zapomnisz rozliczyć się z żadnej autostrady czy winietki. Gdy będziesz za granicą bez wątpienia przyda ci się Łatwy przelicznik walut – aplikacja działa sprawnie, szybko i również w trybie offline. Jak sugeruje nazwa, dzięki niej z łatwością przeliczysz kwoty w ponad 180 walutach z całego świata, łącznie z bitcoinami. Zanim jednak zaczniesz wydawać gotówkę, będziesz musiał znaleźć bankomat. W tym celu najpewniej skorzystać z oryginalnych aplikacji przygotowanych przez firmę, która wydała twoją kartę debetową, np. MasterCard Nearby albo Visa Travel Tools. Zrób notatki Wróćmy jednak do celu twojej podróży – pracy. Teraz możesz przedstawić wreszcie przygotowaną przez siebie w czasie drogi prezentację. Jednak, gdy sam jesteś słuchaczem, zainstaluj CamScanner bądź Office Lens – programy służące do digitalizacji slajdów, wykresów rysowanych na tablicy czy dokumentów. Zdjęcia im zrobione zostają zoptymalizowane (wykadrowane, poprawiona jakość) i mogą być zachowane na przykład jako plik pdf. Te wirtualne skanery mają także opcję OCR, która pozwala na zapisanie fotografii dokumentu w formie tekstowej. Koniec więc z notatkami i niewyraźnymi zdjęciami! Co więcej, pliki możesz szybko udostępnić innym urządzeniom. Podczas służbowych spotkań nawiążesz na pewno wiele nowych, biznesowych kontaktów. Czas jednak przestać chodzić z wypchanymi od wizytówek kieszeniami spodni czy marynarki i zainstalować CamCard. To jedna z najpopularniejszych aplikacji do zarządzania kartonikami z numerami telefonów. Pozwala stworzyć swoją mobilną wizytówkę i wymieniać się nią wirtualnie z innymi użytkownikami. Co jednak ważniejsze, gdy otrzymamy od kogoś wersję papierową i zrobimy jej zdjęcie, program sam sczyta z niej dane kontaktowe i zapisze je w pamięci naszego telefonu. Po części oficjalnej warto udać się na mniej formalne spotkania. Miejsca, w których można wypić drinka bądź zjeść dobrą kolację, znajdziesz z aplikacją Yelp czy TripAdvisor. Uff. Już po wszystkim. Nie zgubiłeś się, zaprezentowałeś firmę i zdobyłeś nowe kontakty. Czas wracać. Podobno wszędzie dobrze, ale we własnym korpo najlepiej. Dagmara Marcinek HR Październik 2015 hr pod lupą testu Zaprezentuj się w sieci Na rynku pracy twoje imię i nazwisko są twoją marką, dbaj o nie i rozsądnie buduj swój wizerunek w mediach społecznościowych. Ślady, które zostawiasz w sieci, mówią rekruterowi więcej niż wypielęgnowane CV. Postaraj się więc, by to, co znajdzie w internetowej wyszukiwarce, sprawiło, że będzie chciał zatrudnić właśnie ciebie. Przede wszystkim zadbaj o swoje profile w dwóch największych portalach rekrutacyjnych: LinkedIn oraz GoldenLine. – Analizując profile kandydatów z sektora SSC/BPO, w pierwszym częściej pojawiają się konta kandydatów zainteresowanych pracą w księgowości bądź obsłudze klienta, natomiast w tym drugim znajdziemy więcej osób związanych z branżą IT. Tam też można zaobserwować profile pracowników na wyższych stanowiskach, z większym doświadczeniem – mówi Justyna Sikora, starszy konsultant ds. rekrutacji w Advisory Group TEST Human Resources. Dodaje jednak, że warto mieć swoje konto w obu serwisach. Szczególnie, że korzystanie z konta w wersji podstawowej jest bezpłatne, a może poszerzyć nasze możliwości na rynku pracy. Jeśli zakładamy swój profil po to, by rekruter mógł nas odnaleźć, starajmy się zrobić wszystko, by mu to ułatwić. – Kluczową sprawą jest nazwa stanowiska, bo często szukając kandydatów korzysta się z tego kryterium. Nie warto więc wymyślać zbyt „kwiecistych” tytułów, dużo efektywniejsze będzie zastosowanie po prostu standardowych, często spotykanych nazw stanowisk, które pojawią się jako wynik wyszukiwania, ale jednocześnie będą więcej mówić potencjalnemu pracodawcy, czym się zajmu- jemy. Np. „człowiek orkiestra” nie wskazuje za co dany kandydat odpowiada. Warto zwrócić też uwagę na specyficzną nomenklaturę stosowaną w poszczególnych firmach. Doświadczony rekruter będzie wiedział, że PtP Accountant w innych firmach to StP, a w jeszcze innych po prostu AP, ale nie dla wszystkich jest to oczywiste, dlatego warto w profilu (np. w podsumowaniu zawodowym) stosować synonimy, po których rekruter może poszukiwać kandydatów – wyjaśnia specjalistka z TEST HR. Zaznacza jednak, że na GoldenLine uzupełniając profil częściej używa się języka polskiego, natomiast na LinkedIn angielskiego. Niezwykle istotne jest również uzupełnienie zakresu swoich obowiązków z adekwatnymi słowami kluczowymi. Usprawni to pracę rekrutera, a nam zaoszczędzi otrzymywania niepasujących do doświadczenia ofert pracy. Te konta są naszą wizytówką, umieśćmy więc tam stosowne zdjęcie profilowe. Nie musimy wstawiać zdjęcia paszportowego, ale to nie miejsce na krzykliwe selfie czy fotki z ulubionym zwierzątkiem. Zastanówmy się także nad tym, do jakich grup dołączamy. – Rekruter patrzy na profil całościowo, trzeba więc zwracać uwagę na każdy szczegół. Serwisy umożliwiły ukrywanie przynależności do grup, należy więc skorzystać z tego, bo nie o wszystkich naszych zainteresowaniach musi wiedzieć przyszły pracodawca – zaznacza Justyna Sikora. Warto brać udział w dyskusjach prowadzonych na forach tych portali, musimy jednak pamiętać, by nasze wypowiedzi były kulturalne i wpływały pozytywnie na nasz wizerunek. – Często reklama Zawsze dotrzymuję słowa: zniosłem obowiązkowy pobór do wojska, przekazałem 300 ha wojskowych gruntów niezbędnych dla rozwoju Portu Lotniczego Balice, wyprowadziłem Polskie Wojsko z Iraku, skutecznie interweniowałem w/s 36 nowych tramwajów „Krakowiak”, podjąłem skuteczną walkę o uratowanie drzew w Parku Krakowskim. Można na mnie polegać. Bogdan Klich 11 do rozmów włączają się pracownicy firm, jest to więc pierwsza szansa do bycia zauważonym i nawiązania kontaktu z pracodawcą – przypomina. Natomiast timeline na GoldenLine jest raczej martwy, znacznie lepiej funkcjonuje w LinkedIn. Jeśli będziemy więc umieszczać interesujące treści związane z branżą, w której pracujemy, możemy zaprezentować się jako osoba, która chętnie rozwija się w swojej dziedzinie. Nie powinniśmy też zapominać o serwisach, w których funkcjonujemy na co dzień: Facebook, Twitter, Instagram czy nawet Snapchat. Zdjęcia z weekendowych imprez zbierają dużo „lajków”, ale niekoniecznie polubią je twoi potencjalni pracodawcy. Jak mówi nam ekspertka z TEST HR, są dwie drogi funkcjonowania w mediach społecznościowych. Pierwsza to łączenie wizerunku prywatnego z publicznym, co sprawdza się szczególnie u osób zajmujących się PR czy bezpośrednim kontaktem z klientem. Pozwala to potrzymać kontakty na trochę mniej formalnej płaszczyźnie, ale trzeba być niezwykle ostrożnym. Drugim sposobem jest całkowite rozgraniczenie strefy osobistej i zawodowej – w tym pomogą odpowiednie ustawienia prywatności w portalach. – Musimy zastanowić się, do czego mają nam służyć konta na Instagramie czy Twitterze, bo mogą zadziałać zarówno na naszą korzyść, jak i nie. Pamiętajmy jednak, że wiele zależy od stanowiska, o które się staramy, a także od rekrutera, który ocenia nasz profil. W mediach działajmy więc rozsądnie i adekwatnie do naszych oraz pracodawcy oczekiwań – radzi Justyna Sikora. Dagmara Marcinek Justyna Sikora – starszy konsultant ds. rekrutacji, Advisory Group TEST Human Resources. 12 przedstawiamy www.whatsupmagazine.pl Dołącz do ABB Energia? Jej na pewno nie brakuje krakowskiemu oddziałowi ABB, który od kilku lat tworzy tu oprogramowanie zasilające różne zakątki świata. Teraz chce podkręcić napięcie, powiększając swój zespół o kolejnych stu specjalistów. 140 tys. ludzi w prawie 100 krajach – tyle osób zatrudnionych jest w ABB na całym świecie. Dzięki temu korporacja jest jednym z liderów wśród firm technologicznych działających w sektorze energetyki i automatyki. To rozwiązania ABB zainstalowano w największej na Ziemi elektrowni wodnej w Itaipu, na granicy Brazylii i Paragwaju. To ABB zbudowało najdłuższe połączenie UHVDC – liczącą 2 tys. kilometrów „autostradę energetyczną” w Chinach. Ich technologie zainstalowane są w każdym z 499 pokoi innowacyjnego hotelu Yas Marina w Abu Dhabi, a teraz firma pracuje nad poprawą jakości zasilania podczas igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. Korporacja ABB powstała w 1988 roku, a już na początku lat 90. wkroczyła do Polski. Obecnie zatrudnia tu ponad 3300 osób, głównie w zakładach produkcyjnych, m.in. w Łodzi, Aleksandrowie Łódzkim, Przasnyszu i Wrocławiu. W Krakowie zlokalizowa- ne jest Centrum Systemów Informatycznych, w którym pracują specjaliści zajmujący się tworzeniem, rozwojem i obsługą oprogramowania dla fabryk koncernu. Tutaj również znajduje się Centrum Badawcze ABB – jedno z siedmiu tego typu na całym świecie. – Na przełomie ostatnich lat krakowska grupa ciągle się rozwijała, przyjmując nowe odpowiedzialne zadania i udowadniając, że są tu najlepsi specjaliści na światowym poziomie. Wspólnie postanowiliśmy o dalszym rozwoju krakowskiego centrum, które ma się stać głównym światowym ośrodkiem R&D (Research & Development) dla ABB Enterprise Software – mówi Michał Skalny z ABB. ABB Enterprise Software to wyspecjalizowana grupa produktowa zajmująca się wytwarzaniem oprogramowania. Ta część firmy oferuje systemy dla energetyki obsługujące elektrownie, przesył i dystrybucję prądu, a finalnie cały rynek obrotu energią elektryczną. W Stanach Zjednoczonych aż 98 proc. elektrowni atomowych używa oprogramowania stworzonego właśnie przez ABB ES. Jako ośrodek badawczo-rozwojowy, ten oddział ABB zajmuje się tworzeniem produktów softwarowych, które na globalnym rynku muszą konkurować z produktami takich firm, jak: IBM, GE, Oracle czy SAP. Intensywny rozwój ABB Enterprise Software wymaga najlepszych pracowników. Krakowski oddział chce w ciągu najbliższych dwóch lat zatrudnić ponad stu specjalistów z różnych dyscyplin związanych z wytwarzaniem i utrzymaniem oprogramowania. Jakie wymagania stawiane są podczas rekrutacji? Oprócz świadomie wykorzystywanego profesjonalizmu, od kandydatów oczekuje pomysłowości i… poczucia humoru. – Obszar, w którym pracujemy, i przyszłościowa polityka ABB mają wpływ na długoterminowe relacje z naszymi pracownikami. Mocno inwestujemy w rozwój naszych ludzi, dając im okazję do zmierzenia się ze światową konkurencją i rozwiązywania problemów, które mogą zmieniać świat – zachwala Michał Skalny. W Krakowie czeka więc na ciebie praca pełna nowych wyzwań, a także atrakcyjne szkolenia, warsztaty i konferencje. Zatrudnieni w ABB mogą korzystać z kursów językowych oraz programu Leadership Challenge, który pozwala na rozwój umiejętności przywódczych w czasie sesji szkoleniowych, dyskusji grupowych oraz wykonywania indywidualnych zadań. ABB znajduje również czas na odpoczynek: dla pracowników organizowane są wyjazdy integracyjne i imprezy sportowe. Jeśli więc pomysły i energia cię rozpierają, dołącz do krakowskiego oddziału ABB. Teresa Żukowska © ABB 3300 osób Jak Fenix z… FlyTech Poznali się na Politechnice Rzeszowskiej. Są konstruktorami i inżynierami lotnictwa, a także pilotami. Razem założyli firmę FlyTech Solutions, która stała się jednym z polskich liderów wśród producentów samolotów bezzałogowych. Chociaż twórcy FlyTech rozpoczęli swoją działalność w Rzeszowie, w stolicy Podkarpacia pozostawili tylko zakład produkcyjny działający na terenie Polskiej Doliny Lotniczej, a siedzibę swojego biura przenieśli do Krakowa. Większość z nich pochodzi z okolicznych miejscowości: Gdowa, Olkusza, Bochni czy Chrzanowa, dlatego Kraków był racjonalnym rozwiązaniem. To jednak tylko jeden z powodów. – Dodatkowym, bardzo ważnym atutem tego miasta jest doskonałe zaplecze – zarówno jeśli chodzi o materiały, podwykonawców, jak i wykwalifikowanych pracowników. Do Krakowa zachęciła nas również obecność uczelni na światowym poziomie, takich jak AGH – mówi Marcin Marchewka, współzałożyciel FlyTech UAV. Firmę założył wraz ze znajomymi w 2011 roku. Dwa lata utrzymywali ją z własnych środków, dopiero później udało im się uzyskać dofinansowanie z Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka. Flagowym produktem FlyTech jest Fenix, którego podstawowa wersja kosztuje 58 tys. złotych netto. – Podobnie jak w przypadku samochodów, cenę końcową kształtuje funkcjo- drony mają zastosowanie podczas wykonywania pomiarów gruntów, nadzorowania infrastruktury drogowej i przy inwentaryzacjach przyrodniczych zatrudnia w Polsce firma ABB. Głównie w zakładach produkcyjnych, m.in. w Łodzi, Aleksandrowie Łódzkim, Przasnyszu i Wrocławiu nalność oraz lista wyposażenia dodatkowego – dodaje Marchewka. Na zakupie samolotu jednak kontakt z FlyTech się nie kończy; firma oferuje pełną obsługę klienta: od szkoleń po wsparcie techniczne, serwis sprzętu i konsultacje. Tym, którzy nie potrzebują mieć Fenixa na stałe w swoim ekwipunku, firma może wypożyczyć samolot wraz z pilotem. Komu potrzebne są drony? Możliwości tych maszyn są ogromne: od przygotowania filmów reklamowych po szczepienie zwierząt z powietrza. Najczęściej robione przez nie pomiary fotogrametryczne i teledetekcyjne wykorzystuje się jednak w rolnictwie, leśnictwie czy geodezji. Samoloty bezzałogowe mają swoje zastosowanie przy tworzeniu pomiarów powierzchni i spadków terenu. Zdjęcia lotnicze pomagają także nadzorować infrastrukturę drogową, np. monitorując ruch miejski czy oznakowanie poziome lub przeprowadzając analizę oświetlenia dróg. Drony są wykorzystywane do inwentaryzacji przyrodniczych (sprawdzanie stanów rezerwatów, liczenie zwierząt czy monitoring ich wędrówek). To jednak nie jedyne zastosowania latających maszyn od FlyTech. Na początku roku w Dubaju w ramach inicjatywy „Drones for Good” odbył się konkurs, w którym wzięło udział około 800 projektów z całego świata. Do półfinału trafił polski zespół, składający się m.in. ze specja- listów z FlyTech. Drony rywalizujące ze sobą w ZEA miały być wykorzystywane dla dobra ludzi i społeczeństwa. Polacy przedstawili prototyp wodoszczelnego bezzałogowca, który może lądować na wodzie i po niej się poruszać, co wykorzystać można podczas akcji ratowniczych na morzu. Dron krakowskiej firmy pomagał ratować ludzi także w górach. W 2014 roku wziął udział w poszukiwaniach zaginionego w Chorwacji Polaka, a obecnie firma współpracuje z Górskim Ochotniczym Pogotowiem Ratunkowym. Wszystko to możliwe jest dzięki bardzo wysokiej rozdzielczości zdjęć, która pozwala rozpoznać nie tylko sylwetkę, ale nawet ubrania poszukiwanego człowieka. – Ciągły rozwój oraz poszerzanie możliwości samolotu pozwalają nam na utrzymanie swojej pozycji na rynku i dalszą ekspansję. Krok po kroku otwieramy sobie nowe możliwości sprzedaży poza granicami Polski – kończy Marcin Marchewka. Fenix z każdym dniem bardziej przypomina piękniejącego łabędzia niż płonącego i odradzającego się mitycznego ptaka. Jednak tak, jak feniks, dokonuje tego, co dla człowieka niemożliwe. Dagmara Marcinek prezentacja Październik 2015 13 Centrum Zdaniem wiceprezydent Koterby coraz lepsza współpraca miasta z twórcami przyniesie wkrótce spodziewane efekty. – Działają u nas fundusze venture capital, takie jak Innovation Nest czy Satus Venture, rozwija się również współpraca przedsiębiorców, wyższych uczelni, prywatnych instytucji, otoczenia biznesowego, inkubatory-akceleratory oraz inicjatywy wspierane finansowo z zewnątrz, np. hub:raum niemieckiego giganta z branży telekomunikacyjnej Deutsche Telekom – wylicza wiceprezydent Koterba. Według niej miasto powinno stymulować działania zmierzające do wzmocnienia współpracy środowisk startupowych, które aktualnie są mniej lub bardziej rozproszone. Dragon Valley, czyli Smocza Dolina – tak pieszczotliwie nazywa się scenę startupową blisko milionowego Krakowa. I choć do wzorcowej Silicon Valley w USA jest nam daleko, pojawiają się czasem i takie nieśmiałe porównania. Władze Krakowa, z życzliwością obserwujące fenomenalny rozwój wspomnianej sceny w mieście, od pewnego już czasu próbują wyjść z inicjatywą w jej kierunku. I rzeczywiście środowiska startupowców będą mieć powód do zadowolenia, gdyż w najbliższych tygodniach w ich ręce trafi dawna siedziba PZU, znajdująca się pod numerem 7 na osiedlu Centrum B w Nowej Hucie. – Postanowiliśmy przeznaczyć przestrzeń wyłącznie na potrzeby prężnie rozwijającej się sceny startupowej. Naszym zdaniem to środowisko ma ogromny potencjał i jeśli tyko możemy mu w czymś pomóc, wychodzimy z taką ofertą – mówi „What’s Up Magazine” Rafał Kulczycki, dyrektor Wydziału Rozwoju Miasta UMK. Nowy punkt na startupowej mapie miasta z pewnością zainteresuje wielu twórców. Budynek jest w dobrym stanie, ma wyremontowaną infrastrukturę sanitarną i podpięte nowe media. Wymaga wyłącznie lekkiego odświeżenia, przy współpracy z nowymi najemcami. – To 700 metrów kwadratowych przestrzeni do zaaranżowania. Około 25 pomieszczeń, które mogą być w rozmaity sposób zaadaptowane. Architektura budynku to typowa zabudowa Nowej Huty z lat 50. XX wieku, świetna do przeobrażenia w nowoczesną przestrzeń coworkingową – ocenia nasz rozmówca. Miasto szuka aktualnie operatora dla „Centrum B7” (tak roboczo nazwano tę przestrzeń), który z zainteresowanymi podmiotami wynegocjuje stawki, ustali warunki umowy i automatycznie stanie się administratorem budynku. „Centrum B7” ma stać się pierwszą jaskółką komponowanej z myślą o różnej maści twórcach przestrzeni w Nowej Hucie. A także dowodem, że miasto nie tylko zauważa potencjał tkwiący w startupach, ale też nie waha się wspomagać logistycznie i finansowo obiecujących projektów. Startupy dźwignią KRK Jak miasto chce wykorzystać potencjał startupów do pracy nad użytecznymi rozwiązaniami dla mieszkańców w kontekście smart city? We współpracy z zaangażowanym od dawna w startupy dla startupów Krakowskim Parkiem Technologicznym trwają obecnie prace nad przygotowaniem konkursu „Smart Future”. Jego celem będzie szukanie nowoczesnych, innowacyjnych rozwiązań wychodzących naprzeciw wyzwaniom stojącym przed aglomeracjami miejskimi, a także służących zwiększaniu komfortu ich mieszkańców. Kolejnym elementem strategii współpracy z twórcami startupów jest inicjatywa „inKRK!”. To nowatorskie przedsięwzięcie Krakowa oraz krakowskich firm mające na celu zachęcenie młodych ludzi do wiązania swojej przyszłości z Krakowem oraz kształtowanie wizerunku miasta jako przyjaznego dla rozwoju kariery zawodowej. – Czas na wzmożoną współpracę ze środowiskiem. Aktywnie włączamy się w Krakowski Tydzień Startupów (19–25 października), w którym mocny akcent położymy na skierowanie oferty również na zewnątrz, m.in. do twórców ze wschodu Europy, którzy właśnie u nas mogliby realizować swe pomysły. W tym roku wsparliśmy organizowany na AGH Konkurs Konstrukcji Studenckich – mówi w rozmowie z „What’s Up Magazine” wiceprezydent Krakowa Elżbieta Koterba. Karolina Kociołek 700 m kw. czyli 25 pomieszczeń dawnej siedziby PZU czeka na krakowskie startupy fot. Piotr Banasik Startupy promują Kraków. Władze miasta czują trend i na potrzeby sceny startupowej przeznaczają przestrzeń w sercu Nowej Huty. Miasto wspomaga Rok temu przyjęta została uchwała Rady Miasta w sprawie kierunków działania Prezydenta Miasta Krakowa. Mówiła ona m.in. o zakresie wspierania rodzimych inicjatyw kreatywnych i startupów na terenie Gminy Kraków. Uchwała zakłada udział miasta w ich promocji, realizowanie konkursów na najlepsze rodzime projekty, tworzenie warunków sprzyjających temu, aby firmy startupowe mogły szeroko uczestniczyć w realizacji zamówień publicznych, udostępnianie danych miejskich w dogodnych formatach oraz zachęcanie do tworzenia produktów i usług opartych na dostępie do danych miejskich. Wiceprezydent zaznacza, że współpracę ze środowiskami startupowymi rozszerzono już wcześniej, m.in. o kontakty z kołami naukowymi krakowskich uczelni wyższych. W jej ramach wsparto finansowo np. KOnkurs KOnstrukcji Studenckiej (KOKOS) zorganizowany przez NZS AGH oraz Eksperyment Łańcuchowy zorganizowany przez Wydział Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej UJ. Wspólnie z zaproszonymi do rozmów podmiotami (KPT, KMS, AIP, koła naukowe) prowadzono prace przygotowawcze do zorganizowania konkursu dla krakowskich startupów oraz przedsiębiorców, którego celem byłoby promowanie projektów i produktów służących wdrażaniu rozwiązań inteligentnego miasta. Czy „Centrum B7” to początek bardziej zdecydowanych ruchów, jeśli chodzi o współpracę miasta z mikroprzedsiębiorstwami? – Jesteśmy zainteresowani. Im więcej podmiotów jest zaangażowanych w osiągnięcie określonego celu, jakim w tym wypadku jest wspieranie młodych firm, tym większa jest szansa na osiągnięcie efektu synergii i tym samym znacznego poprawienia ich funkcjonowania w otoczeniu biznesowym. To nie ostatnie narzędzie, jakie zaproponujemy – zapowiada wiceprezydent Koterba. przedstawiamy www.whatsupmagazine.pl Zatrzymany w pół drogi Budapeszt znów jest na ustach wszystkich. Opuśćmy jednak dworzec Keleti. Czy biznesowo kryzys miasto ma już za sobą? Jak radzi sobie wśród najlepszych destynacji branży outsourcingowej kontynentalnej Europy? Kontrast: stłoczeni w przejściu podziemnym uchodźcy z Bliskiego Wschodu i zerkający nań z góry biznesmeni. Albo grające w piłkę syryjskie dzieci i modnie ubrani młodzi Węgrzy z słuchawkami w uszach. Fala imigrantów, jaka dotarła z końcem sierpnia na budapesztański dworzec Keleti, nie ma sobie równych w najnowszej historii Europy. Co najmniej od roku 1989, kiedy to tysiące ubranych w obciachowe ciuchy Niemców z NRD skorzystało z nagle niepilnowanych granic i podnosząc graniczne rampy tłumnie ruszyło ku swym braciom w Republice Federalnej. Uchodźcy roku 2015 trafiają do Budapesztu przypadkiem. Przez Węgry wiedzie najpopularniejszy obecnie szlak z pogrążonej w krwawej wojnie Syrii, zniszczonego chaosem Iraku, piszczącej biedą Erytrei. Po niebezpiecznych falach Morza Śródziemnego i gęstych lasach Bałkanów zjawiają się w węgierskiej stolicy. Tymczasową ziemią obiecaną staje się dla nich kraj, który pod rządami twardego premiera Wiktora Orbana zdążył w ciągu ostatnich 10 lat odnieść zauważalny ekonomiczny sukces, ale też zaliczyć bardzo bolesny upadek podczas globalnego kryzysu. We własnym tempie Wznoszący się Kraków, gasnący Dublin, a potem bez zmian: Praga i Budapeszt. Pisząc o węgierskiej stolicy, numerze 25. w rankingu najlepszych destynacji dla branży outsourcingowej Tholons, nie sposób nie wspomnieć o jego aktualnym wizerunku. Zaskakujące w Budapeszcie jest to, że choć jego kamienice, dworce, arterie, deptaki z reguły są dobrze utrzymane, odmalowane, czyste, reszta centrum nie sprawia już takiego wrażenia. Sporo tynków na kamienicach pamięta jeszcze czasy komunistycznego ustroju, chodniki bywają krzywe, krawężniki wyszczerbione, a blisko połowa autobusowo-trolejbusowego taboru to... stare, rozklekotane Ikarusy nawet z lat 80. (w tym cała seria autobusów z oznaczeniem bocznym – nomen omen – BPO i podanym dalej numerem). György 84c. Centra usług (np. IBM) znajdują sobie lokum w Infoparku oraz w kilkunastu rozrzuconych po dwumilionowym mieście biurowcach. W porównaniu do Warszawy, Pragi i Bratysławy, w wielu statystykach stolica Węgier nie wypada gorzej. Z uwagi na najwyższe zasoby wolnej powierzchni, wolumen transakcji najmu oraz prognozowaną podaż nowej powierzchni liderem jest Warszawa z 5 milionami metrów kw. Budapeszt jest drugi (około 3,3 mln metrów kw.), zaraz po nim Praga (nieco ponad 3 mln), nieco w tyle zaś Bratysława (1,41 mln). Po kilkuletnim kryzysie, którego apogeum przypadło na rok 2012, Węgry okrzepły gospodarczo, co przekłada się na wzrost zainteresowania lokowaniem tu nowych biznesów, również tych z sektora usług outsourcingowych. Zmorą Budapesztu był spory odsetek biurowych pustostanów, co jednak stopniowo wraca do przedkryzysowej normy. Polak, Węgier... Czy utrzyma swe całkiem zacne miejsce w rankingu Tholons? Biznesowe oblicze Budapesztu kształtowało się znacznie wczeTrudno powiedzieć. Na razie właśnie stąd wiele światowych śniej niż krakowskie. Jeszcze za czasów socjalizmu gospodarka korporacji dyryguje poczynaniami na wschodzie kontynentu. Węgier pozwoliła sobie na lekki flirt z kapitalizmem, wskutek Chociaż zarobki są bardzo zróżnicowane, chwalona jest miejczego lepiej zaopatrzone budapesztańskie sklepy nie przypomiska infrastruktura, użyteczna komunikacja (cztery linie metra, nały raczej tych z pustymi półkami np. w Warszawie. Co za tym w tym najnowsza M4 otwarta w marcu 2014) oraz umiarkowane idzie już na początku lat 90. XX wieku we wchodzącym szybko w porównaniu z zachodnią konkurencją ceny wynajmu mieszna nową ścieżkę Budapeszcie pojawiły się na pierwsze zagrakań. Wszystko to sprawia, że nadal wielu kandydatów, również niczne korporacje (np. inwestująca obecnie mocno w krakowski z Polski, stara się o budapesztańskie posady w korporacjach. oddział GE Healthcare). Stopniowo miasto zyskało rangę doZwłaszcza, że np. krakowsko-węgierskie więzy są znów bardzo brego miejsca do rozpoczynania mocne. Wiele oddziałów globalnych biznesu na wschodzie Europy firm w Krakowie ma swe siedziby O ile Warszawa aż pęka od również w Budapeszcie. Osmoza i znacznie szybciej niż np. Warnowych inwestycji, remonpomiędzy oddziałami powoduje, szawa czy stolica Rumunii – Buże coraz częściej na korytarzach kareszt – odczuło spory strutów, dźwigów, cementu i mień inwestycji. Efekt był prosty krakowskich biurowców witają się farby, o tyle jej węgierski do przewidzenia – u progu XXI dawni znajomi z pracy na Węgrzech, wieku i wejścia naszych krajów a nowych pracowników w tamtejszej odpowiednik wygląda podo Unii Europejskiej Węgry i ich stolicy szkolą specjaliści z Krakowa. dobnie jak jakieś 20 lat temu stolica, na równi z czeską Pragą, Paradoksalnie, im większa polityczbyły raczej wzorcem do naśladona zadyma na zewnątrz, tym biznesowo w Budapeszcie lepiej. Płynący przez Keleti strumień wania, a nie regionalną konkurencją miast zapóźnionej Polski. imigrantów sprawił, że Budapeszt znów jest na ustach całego 15 lat później sytuacja jest nieco inna. Spacerując po Budapeszcie świata. Pracownicy pesztańskich korporacji, z którymi rozmamożna odnieść wrażenie, że o ile Warszawa aż pęka od nowych inwestycji, remontów, dźwigów, cementu i farby, o tyle jej węwiałem, śmiali się, że w newralgiczne dni trudno było znaleźć gierski odpowiednik wygląda podobnie jak jakieś 20 lat temu. w całym mieście jakikolwiek wolny pokój w hotelu. A wcześniejsze zawirowania na Ukrainie sprawiły, że do miasta przekonało się na dobre kilku poważnych graczy relokujących swe oddziały Biura ukryte w kamienicach z Kijowa, Charkowa czy Odessy, głównie z segmentu IT. Może więc Co ciekawe, węgierska stolica celowo nie wzięła udziału w wypraca przegryzana kęsem smacznego langosza, przepijana po wyjściu z biura markowym Egri bikavérem i obmywana w słynnych ścigu europejskich miast o najbardziej spektakularne dzielnice Łaźniach Gellerta to optymalna propozycja na teraz? wieżowców. Dziś tkanka miasta praktycznie pozbawiona jest wysokiej zabudowy. Nowoczesne przestrzenie biurowe znaleźć Rafał Romanowski, Budapeszt można w adaptowanych na biurowce potężnych kamienicach w centrum Pesztu (np. EMKE Building przy Rákóczi 42). Dalej od centrum wyrosły śmiałe architektonicznie budynki kompleksu ING Head Office projektu Ericka van Egeraata przy ulicy Dózsa 3,3 mln m kw. tyle powierzchni biurowej znajduje się w Budapeszcie. Sporo biur mieści się w zaadaptowanych kamienicach fot. Rafał Romanowski 14 nieruchomości Październik 2015 goń 15 Warszawiaka Warszawa ma blisko 5 mln i jej spada. Kraków prawie milion i mu rośnie. Co? Powierzchnia biurowa. W tej konkurencji z powodzeniem goni słabnącą stolicę. Dane są brutalne. Według raportu międzynarodowej firmy analitycznej Cushman&Wakefield w ciągu najbliższych trzech lat Warszawa będzie drugim po Moskwie miastem świata pod względem obniżenia cen czynszów w budynkach biurowych. Już teraz, gdy bierze się pod uwagę tempo spadku stawek, stolica Polski jest siódmym miastem na świecie w zestawieniu. Prowadzi trapiona kryzysem i światową izolacją Moskwa. Zdaniem analityków sytuacja Warszawy jest skutkiem ogromnej nadpodaży biur, jaką przez ostatnią dekadę zafundowała sobie stolica. Według danych Cushman&Wakefield w połowie bieżącego roku w warszawskich biurowcach co piąty metr kwadratowy powierzchni był niewynajęty; około 20 proc. biur stało pustych. Choć ten współczynnik u deweloperów i wynajmujących może budzić przerażenie, wielu operujących w Warszawie inwestorów zdaje się go nie dostrzegać. Budujemy nowy dom Do budowy kolejnych biur przymierzają się m.in. władze Lotniska Chopina – w 2017 roku obok terminalu ma rozpocząć się realizacja ogromnego kompleksu biurowców pod nazwą Chopin Airport City. Zaprojektowano tam aż 17 spektakularnych budynków, liczących do ośmiu kondygnacji, o łącznej powierzchni użytkowej 170 tys. m kw. Do końca 2015 roku w stolicy ma zostać oddanych do użytku aż 550 tys. m kw. nowych przestrzeni biurowych (najczęściej klasy A). Wynajmujący obgryzają z nerwów palce: jedynie 18 proc. lśniących nowością warszawskich biur znalazło chętnych. Pozostałymi nikt się na razie nie zainteresował. A wybór będzie jeszcze większy, bowiem do końca roku zasoby biurowe Warszawy sięgną aż 5 mln metrów kw. Raport „European Office Forecast” pióra ekspertów Cushman&Wakefield precyzuje, że wybudowanie trzeciego miliona m kw. biur trwało w Warszawie nieco ponad pięć lat, czwarty milion osiągnięto w cztery lata (świętowano go w maju 2013), zaś piąty milion zbudowany zostanie w niecałe trzy lata. Co ważne, nawet gdyby doszło w Krakowie do wyhamowania rozwoju centrów usług typu BPO/SSC/IT, nie powinno to spowodować, iż wspomniane przestrzenie nie wypełnią się tłumem pracowników. Wręcz przeciwnie – poziom zamówień i rezerwacji w połączeniu z długofalowymi planami wielu firm każe zakładać, że budować biurowce w Krakowie wciąż się opłaca. Potwierdzają to także zewnętrzne analizy – wg analityków sektora centrów usług wspólnych i obsługi IT, Kraków ma związać się z branżą na długie lata. Czy tak wyraźny spadek cen warszawskich może mieć wpływ na dojrzały już rynek krakowski? Niekoniecznie. W bilansowaniu kosztów działających tu firm znaczącą pozycją są m.in. koszty utrzymania budynków oraz średnie płace. Te ostatnie pozostają nieco w tyle za warszawskimi, choć, gdy przyłożyć je do sektora prywatnego czy państwowego w Krakowie, wypadają niezwykle atrakcyjnie. Zmniejszanie się dystansu płacowego między oboma miastami (Warszawa stojąca w miejscu, Kraków coraz lepiej zarabiający) może jednak sprawić, że wiele firm coraz chętniej będzie zerkać na warszawskie lokalizacje. Naszym przyszłym, lepszym dniom Niestety, choć gołym okiem widać coraz większą aktywność Firma doradcza Colliers International na sytuację Warszawy padeweloperów w Europie Centralnej, wcale nie przełoży się trzy nieco inaczej. Zdaniem jej specjalistów deweloperzy z Warto na wzrost czynszów w Warszawie. Wręcz przeciwnie, te mają spaść o blisko 5 proc. Ujemny trend dostrzec też można analizując szawy nie stoją na straconej pozycji, bo spodziewane spadki nowy ranking najdroższych lokalizacji biurowych świata autorcen powierzchni będą rekompensowane korzystnymi zmianami stwa firmy doradczo-inwestycyjw polskiej gospodarce. Simon Ford, nej CBRE. Warszawa z czynszami Do końca bieżącego roku dyrektor ds. rozwiązań korporacyjwynoszącymi średnio 34 euro w stolicy ma zostać odda- nych na region EMEA w Colliers Interza m kw. miesięcznie znalazła się national ocenia, że duże korporacje w nim na 85. miejscu – zaliczyła nych do użytku aż 550 tys. wynajmujące lokale biurowe zwiększą tym samym spadek aż o 25 pozycji m kw. nowych przestrzeni zatrudnienie i będą w 2015 roku zgłaszać zapotrzebowanie na nowe lokaw ciągu roku. Oprócz Warszawy w skali świata biurowych. Odpowiadający le. – Szczególnie dziać się to będzie mocniejsze spadki odnotowało za ich wynajem obgryzają w takich miejscach, jak Londyn, duże tylko sześć miast: Moskwa (-22,4 miasta w Niemczech, Sztokholm, z nerwów palce Warszawa czy Budapeszt – wylicza proc.), Buenos Aires w ArgentyFord komentując raport swej firmy nie (-10,8 proc.), meksykańskie Monterrey (-6,7 proc.), Hongkong (West Kowloon) (-6,6 proc.), z lipca bieżącego roku. kanadyjskie Calgary (-4,9 proc.) oraz Perth w Australii (taki sam Nawet w najczarniejszych scenariuszach Warszawie nie grozi jedwskaźnik jak Warszawa, czyli -4,7 proc.). nak krach moskiewski. Od początku działań wojennych na Ukrainie rosyjska stolica boryka się z ciągłym odpływem inwestorów, dlatego oferuje obecnie największy metraż nowo wybudowanych Jeszcze jeden nowy dom powierzchni biurowych w Europie. Na przeciwnym biegunie koniunktury jest Kraków, na razie rzadZ kolei z obserwacji krakowskiego rynku wynika, że – przynajko uwzględniany w zestawieniach. Nie dość, że czynsze biuromniej na razie – żadne złe scenariusze nam nie grożą. Przede we tu rosną, to łączna powierzchnia dostępnych biur zbliża się wszystkim firmy zadbały o swoją przyszłość w Krakowie wynajmudo magicznej granicy miliona m kw. Granica zostanie zapewne jąc bądź kupując na zapas bardzo wiele powierzchni biurowych. Za przykład niech służy firma arvato, działająca z powodzeniem przekroczona jeszcze w grudniu tego roku. Sytuacja jest interesująca zarówno dla deweloperów, jak i najemców. Na tych drugich w budynkach Quattro Business Park przy ul. Bora-Komorowskiew Krakowie już wkrótce czekać będą wolne przestrzenie m.in. go. Na gwałtowny napływ nowych pracowników czekają tam w budowanych aktualnie budynkach: Echo Opolska (łącznie 38 trzy w pełni wyposażone, sprzątane i ogrzewane piętra. Łącznie ze stołami do piłkarzyków i rakietkami do ping-ponga. tys. m kw.), Vistula Business Garden przy ul. Konopnickiej (16 tys. m kw.), Axis Skanska przy ul. przy Rondzie (20 tys. m kw.), Rafał Romanowski w budynku F w kompleksie Bonarka For Business (B4B) przy ul. Puszkarskiej, w Mix przy Jasnogórskiej (9 tys. m kw.) oraz w biurowcach A i B DOT Office przy ul. Czerwone Maki. 16 nieruchomości www.whatsupmagazine.pl Nieruchomości Rynek luksusowych apartamentów w Polsce stanowi nadal tylko ułamek dostępnych nieruchomości. Widoki na Wawel, Karkonosze czy Mierzeję Helską zdobywają jednak nowych amatorów. Oferta de luxe stale rośnie i pojawiają się w niej propozycje budzące coraz większe zainteresowanie również wśród zagranicznych nabywców. A w samym Krakowie? Według danych Instytutu Analiz Monitor Rynku Nieruchomości W Poznaniu za 5 mln zł możemy nabyć stylowy, historyczny dwow naszym mieście z myślą o zamożnym kliencie przygotowano rek, a już za połowę tej kwoty kupimy we Wrocławiu luksusowy ok. 12 proc. inwestycji (23 projekty). Ich średnie ceny ofertowe apartament na ostatniej kondygnacji Sky Tower, najwyższego przekraczają 10 tys. zł/m kw. Jak wynika z kryteriów przyjętych budynku w mieście. Widok na Karkonosze przyćmiewa jednak przez rynkowych analityków, Wawel, który wypełnia widok po przekroczeniu tego progu z okna w najdroższym penthoNajwiększy, najdroższy wkraczamy do polskiej krainy lukusie w kraju. Mowa o inwestycji susu. Jak podaje Poland Sotheby’s Angel Wawel przy ulicy Koletek i unikatowy w Polsce AparInternational Realty, już tyle wyi Sukienniczej, zajmującej pierwtament Królewski ma postarczy, aby znaleźć ekskluzywny sze miejsce w rankingu najbardziej wierzchnię ok. 700 m kw. apartament w Warszawie czy Kraprestiżowych adresów w Krakowie kowie. Oczywiście ceny mogą być opracowanym przez Lion’s Bank. i powstał w XIX-wiecznym też znacznie wyższe. Największy, najdroższy i unikatoskrzydle zabytkowych, powy w Polsce Apartament KrólewPolskie standardy śrubuje niezmiennie Trójmiasto. Tam na przyski ma powierzchnię ok. 700 m kw. klasztornych zabudowań kład za pieczołowicie odrestauroi powstał w XIX-wiecznym skrzywany 415-metrowy apartament dle zabytkowych, poklasztornych zabudowań, których rodowód sięga aż XVI w. w Willi Krystyna z 1870 roku trzeba zapłacić – bagatela – 9 mln Ściany i sufit apartamentu zdobią malowidła międzywojennego zł. Dla porównania światowym rekordzistą jest penthouse w wieżowcu Tour Odeon w Monako wart 300 mln euro. Ale zejdźmy artysty Jana Bukowskiego. Spod jego pędzla wyszła również m.in. na ziemię. część polichromii w Bazylice Mariackiej w Krakowie. W apartamencie zachowały się okna witrażowe. To z nich roztacza się widok na Wawel. fot. Piotr Banasik Polski rynek nieruchomości doczekał się pierwszego rankingu poświęconego wyłącznie nieruchomościom luksusowym. Zestawienie opracowane przez Poland Sotheby’s International Realty, znany na świecie dom pośredniczący w obrocie ekskluzywnymi dobrami, przedstawia specyfikę lokalnych rynków nieruchomości z sektora de luxe. Na tle kraju stolicę Małopolski wyróżniają zabytkowe kamienice. Tutaj też znajduje się najdroższa nieruchomość w Polsce. Zacznijmy jednak od szerszego spojrzenia na region. Jak wynika z analiz Sotheby’s w regionie Krakowa, podobnie zresztą jak Trójmiasta, mamy do czynienia z rozwiniętym jak nigdzie indziej w kraju rynkiem tzw. weekendowych second homes. W Małopolsce najbardziej pożądanymi kierunkami, oprócz samego Krakowa, jest oczywiście Zakopane, a także Rabka-Zdrój, Czorsztyn i okolice Bukowiny Tatrzańskiej. nieruchomości Październik 2015 Pomijając jednak ten dostępny tylko dla wybranych penthouse (wart jest podobno 25 mln zł), apartamenty pod Wawelem są według krakowskiego Instytutu Analiz MRN dopiero na 7 miejscu krakowskiej listy elitarnych inwestycji. Na czele jest niezmiennie Bogoria, renesansowa kamienica przy Senackiej. W XV wieku mieszkał w niej królewski malarz, a następnie kucharz. Od lat nobliwa nieruchomość nie może jednak znaleźć godnych siebie, a przynajmniej odpowiednio majętnych, lokatorów. Przybywa nam milionerów Tymczasem, jak wynika z danych Euromonitor International, dynamicznie rośnie wartość całego polskiego rynku dóbr luksuso- wych. Według prognoz w 2016 roku osiągnie on poziom blisko 12,9 mld zł, co oznacza wzrost o 20 proc. w stosunku do 2013 roku. Segment nieruchomości luksusowych jest jednym z tych, w których można spodziewać się największej dynamiki rozwoju – nawet o 30 proc. Co ważne, rozwój tego sektora jest naturalną pochodną dojrzewania i rozwoju gospodarki, z czym wiąże się wzrost liczby tych, którzy po wejściu na konto widzą sześciocyfrowe sumy. Średnia cena ofertowa prestiżowych inwestycji na terenie naszego miasta według danych Instytutu Analiz MRN wynosi 14 tys. zł/m kw. Najdroższe jest Śródmieście, gdzie średnia ze wszystkich drogich inwestycji wynosi 14,7 tys. zł/m kw., nieco tylko tańsza jest Krowodrza ze średnią 12 tys. zł/m kw. Mimo to rynek luk- Harmonika House Apartamenty o bardzo zróżnicowanym rozkładzie pomieszczeń i powierzchni od 30 do 200 m kw. Penthousy położone na czwartym piętrze są dwukondygnacyjne i posiadają przeszklone tarasy. Jak przekonuje inwestor, o prestiżu tej inwestycji decyduje harmonijny splot unikanej, historycznej lokalizacji oraz nowoczesnej przestrzeni mieszkalnej. Apartamentowiec położony jest u zbiegu ulic Trynitarskiej i Bonifraterskiej – w samym sercu dzielnicy, a jednak nieco na uboczu zadeptywanych przez rzesze turystów Kazimierza. Ceny: 10,864–15,222 zł/m kw. susowych apartamentów w Polsce stanowi nadal tylko ułamek dostępnych nieruchomości. Oferta jednak stale rośnie i pojawiają się w niej propozycje zarezerwowane dotąd wyłącznie dla bardziej majętnych rynków. Jak podają analitycy Poland Sotheby’s International Realty, tradycyjnie jednym z żelaznych nominałów w portfelach najbogatszych są właśnie nieruchomości, gdyż gwarantują one bezpieczną lokatę kapitału. Ponadto dostrzec można zainteresowanie posiadaniem prestiżowych domów czy wakacyjnych apartamentów w Polsce lub zagranicą. To – jak oceniają analitycy – naturalna konsekwencja zmian w stylu życia najzamożniejszych Polaków. – Trendy, które zauważamy na polskim rynku, raczej nie odbiegają już dziś od światowych. Najzamożniejsi ludzie w Polsce posiadają średnio trzy nieruchomości: jedną w stolicy, drugą w rodzinnym regionie lub pod Warszawą i trzecią wakacyjną – w polskich kurortach lub zagranicą. Coraz częściej zresztą wakacyjne rezydencje kupowane są zarówno nad polskim morzem czy na Mazurach, jak W czteropiętrowym budynku znajduje się 31 apartamentów o powierzchniach od 32 do i na francuskiej Rivierze czy w Toskanii. Apartament może 79 m kw. kosztować tam tyle samo Mieszkania mogą być łączone i aranżowane co np. na Helu, a czas podróży zgodnie z indywidualnymi życzeniami. Budynek jest porównywalny – mówi Arpołożony jest w centrum miasta – na granicy Kakadiusz Wojciechowski, dyrekzimierza i Grzegórzek, przy kameralnej i cichej tor zarządzający ds. rozwoju ul. Prochowej 9. Kamienną fasadę wykonano ze Poland Sotheby’s International szlachetnego szarego łupka, wnętrza urządzoRealty. no przy użyciu marmuru, granitu, drewna, stali Dawid Hajok i szkła. Obszerne balkony od strony dziedzińca w parterze poszerzono o prywatne, kameralne zielone tarasy. Ceny: 10,400–11,200 zł/m kw. Kamienica Nova Rakowicka 8 Bogato zdobiona secesyjna elewacja budynku z 1911 r. skrywa m.in. 14 wyjątkowych apartamentów. Drobiazgowo odrestaurowane elementy wyposażenia, jak np. oryginalne płytki ceramiczne, drewniane drzwi z epoki czy autentyczne piece kaflowe, pozwoliły odzyskać budynkowi dawny blask, zaś dodatkowe nowoczesne rozwiązania techniczne na stworzenie inspirującej przestrzeni do życia lub pracy. Cena: 10,450–16,500 zł/m kw. 17 reklama arvato Financial Solutions is part of arvato AG – the industry and Services Division of Bertelsmann AG, which ranks among the world’s leading media companies. Bertelsmann is an internationally renowned media group with businesses in 58 countries worldwide, employing over 100,000 people in more than 500 companies. In Krakow we are working for one of the most recognizable online Search Engine in multicultural office. JOBS in Krakow: ▪ Finance and d Administration Administratio on Agent Agen nt ith G /It li /F h /S i h with German/Italian/French/Spanish ▪ Senior Collections Analyst ▪ Site Reporting Analyst ▪ Cash Operations Team Leader ▪ EMEA Credit Manager ▪ EMEA Collections Manager All details you will find at praca.arvato.pl/en Like us on www.Facebook.com/PracaNaSerio #PracaNaSerio (#JobForReal) Real atmosphere Real development Real satisfaction Real job nieruchomości Październik 2015 19 Wesel się w Bronowicach Spacerując uliczkami starej części Bronowic Małych zastanawiasz się, jak to możliwe, że między centrum miasta a ruchliwymi arteriami jego zachodniej części zakonserwowała się tak zaciszna przestrzeń. Niskie domki, starannie pielęgnowane ogródki otoczone drewnianymi płotami, studzienne żurawie na podwórkach. Owszem, na asfaltowanej ulicy Tetmajera stoi teraz rząd samochodów, a na ogrodzeniach zainstalowano domofony, wciąż jednak puls tej postchłopskiej dzielnicy na skraju miasta bije jakby w nieco zwolnionym tempie. Ma to swoją cenę. W powszechnym mniemaniu krakowian mieszkanie w Bronowicach to pewna nobilitacja, może i drożyzna. Co prawda nie są to adresy tak snobistyczne, jak pobliskie Chełm czy Wola Justowska, ale z pewnością do standardowej ceny za metr kwadratowy trzeba doliczyć kilkaset złotych „za renomę”. I choć dzielnica stała się w ostatnich lata polem popisu wielu deweloperów, a nawet odważnych planistów, nie straciła przy tym uroku. Z giełdy do Rydlówki Wielkomiejski charakter czuć właściwie tylko w jednym miejscu Na terenie Bronowic znajdziemy też kilka doskonale kojarzonych – na zbudowanym pod koniec lat 70. XX wieku osiedlu z wielkiej przez mieszkańców miasta miejsc o charakterze niemieszkalnym. płyty w samym sercu Bronowic Małych, znanym pod dwoma Do takich należą np. spore magazynowe przestrzenie przy ul. nazwami: Bronowice Nowe (obecnie) lub Osiedle Widok (dawLindego, tamtejsza giełda kwiatowa i RTV, zabudowania kamniej). Choć pierwotne plany zakładały powstanie tu raczej niskiej, pusu Akademii Rolniczej czy ośrodek dla zdających na prawo jednorodzinnej zabudowy, zdecydowano inaczej i wypiętrzono jazdy (wszystko w rejonie prowadzącej od pętli tramwajowej 10-piętrowe wieżowce. Co ciekawe, przez blisko 40 lat od wyw kierunku zachodnim ulicy Balickiej). Dalej zaś – i to dobra budowania brzydkich gmaszysk całkiem udanie wkomponowały wiadomość dla chętnych deweloperów – w rejonie prowadzącej się one w okolicę. Dziś Bronowice na krakowskie lotnisko w Balicach linii kolejowej przez stacje Zakliki Nowe to plątanina spacerowych choć dzielnica stała się alejek wśród bloków, mnóstwo i dalej znajdziemy jeszcze sporo w ostatnich lata polem po- wolnej przestrzeni, niekoniecznie zielonych przestrzeni, użyteczna infrastruktura, a przede wszystprzeznaczonej na wieczne terepisu wielu deweloperów, kim doskonały dojazd do centrum ny zielone. Te sukcesywnie, choć a nawet odważnych plani(z pętli tramwajowej Bronowice wręcz niezauważalnie, pochłaNowe). niane są przez kolejne inwestystów, nie straciła przy tym Spacerując nieopodal, pomiędzy cje mieszkaniowe. Strategicznie uroku ulicą Zarzecze a łukiem dwupasmoto dobry punkt: blisko wylotówek wej Armii Krajowej, znajdziemy się na Górny Śląsk i Zagłębie, blisko zaś na kameralnym os. Zarzecze, obwodnicy A4. Już chwilę temu powstało spore osiedle kilkunastu apartamenzaprojektowanym jako stosunkowo gęsta zabudowa jednorodzinna z mnóstwem małych, często ślepych uliczek dojazdowych towców Złota Podkowa w kwadracie Tetmajera/Zielony Most/Kado posesji. towicka/linia kolejowa wzdłuż Balickiej. Bardzo ciekawą realizacją okazała się Villa Melancholia przy ul. Zielony Most. Tuż obok, nieco w głąb między Katowicką a Groszkową, przycupnęły Zielone Tarasy – kompleks 32 bliźniaczych budynków zaprojektowany w formie zabudowy jednorodzinnej. To rdzenne Bronowice jak z kart książki, sól charakteru okolicy zaraz obok wspomnianej już ulicy Tetmajera oraz najważniejszego pod względem historycznym bronowickiego obiektu – dworku Rydlówka pod numerem 28, w którym rozgrywała się akcja „Wesela”, a zaadaptowanego obecnie na Regionalne Muzeum Młodej Polski. Właśnie tu można poczuć się jak w wehikule czasu, wzorem młodopolskich artystów odkrywających piękno pagórkowatych okolic na zachód od wielkiego Krakowa. fot. Piotr Banasik Sielskie Bronowice odmalowane ze swadą na kartach dramatu Wyspiańskiego po 115 latach nie straciły wiele ze swego uroku. Niskie domki zestawione z wysokimi blokami i eleganckimi apartamentowcami tworzą jedną z bardziej cenionych krakowskich dzielnic. Bronowice bez granic Ale obecne Bronowice to również spory apartamentowiec Salwator Tower na 120 mieszkań wraz z towarzyszącą mu zabudową mieszkalną. Jego sylwetka doskonale widoczna jest z dwupoziomowego, drugiego po Rondzie Ofiar Katynia najważniejszego w rejonie „ślimaka” – skrzyżowania ulicy Armii Krajowej z Balicką/ /Bronowicką. Uwagę zwraca też kilka nowszych inwestycji w rejonie przy ulicach Brzozowskiego oraz Majora Łupaszki. Geograficznie to jednak już Mydlniki. Podobnie, jako kraniec Bronowic, funkcjonują wpadające w Wolę Justowską kwartały nad Rudawą: willowe okolice ulic Na Błonie, Hamernia czy Zarudawie oraz mieszkaniowy kompleks między Odlewniczą a Armii Krajowej. I co ciekawe, oferowane są nabywcom jako Wola. O tym, że Bronowice to nazwa dość pojemna (ale i powszechnie kojarzona), przekonują się ci, którzy na częste miejsce zakupów wybierają powstałą kilka lat temu, największą w zachodniej części miasta Galerię Bronowice. Wraz z marketami IKEA, Makro oraz Castorama stanowi ona o handlowym potencjale północnych pierzei dzielnicy, ściągając na zakupy mieszkańców Olkusza, Wolbromia czy Krzeszowic. Tempo rozwoju tej części miasta wyznaczają kolejne inwestycje, jak udane Bronowice Residence przy ul. Chełmońskiego (Atal), zespół willi miejskich 7 Życzeń między Stawową a Sosnowiecką (Art Developer Sobiesław Zasada) czy Lindego Park Bronowice (Atal). Zwyczajowo nazwa „Bronowice” zdaje się obejmować niemal cały teren północno-zachodniego Krakowa, a niemal nad każdym ich skrawkiem prowadzi... droga lądowania samolotów na oddalone o kilka kilometrów lotnisko. Obniżające swój lot nad dachami samoloty zrównują zresztą wszystkich: rodziny mieszkające tu od stuleci, wieloletnich lokatorów osiedla Widok i bogatszą klasę średnią wykupującą kameralnie położone apartamenty. Jakie są Bronowice? Pojedź, zobacz. Tylko nie zagub się przypadkiem na jakimś... weselu. Rafał Romanowski 20 prezentacja www.whatsupmagazine.pl Nowe serce Zabłocia Jeszcze do niedawna Zabłocie było wyłącznie zaniedbaną, poprzemysłową ruiną, która przez ostatnie lata zmieniła się w modną dzielnicę o industrialnym rodowodzie. Jedną z inwestycji łagodzącą jej szorstki charakter jest Pasaż Podgórski. Dawniej o marce Krakowa decydowało Stare Miasto z Rynkiem Głównym, Collegium Maius i Wawelem. Kilkanaście lat temu na turystycznej mapie Europy pojawił się żydowski Kazimierz. Teraz nadszedł czas na poprzemysłowe Zabłocie. To tutaj działają dwa nowe krakowskie muzea przyciągające rzesze odwiedzających, a także powstają nowe osiedla, w ślad za którymi przychodzą modne restauracje. Przemysłowy rodowód Dawniej było to przedmieście Podgórza – miasta, które dopiero na początku XX wieku przyłączono do Krakowa. Aż do końca PRL-u produkowano tu zapałki, słodycze, kosmetyki, elektronikę, przetwory, szkło, działały zakłady poligraficzne. Jeszcze do niedawna resztki przemysłowego życia tliły się w kilku składach budowlanych i hurtowniach. Z nielicznych zaniedbanych czynszówek, które opustoszały wraz z nadejściem nowych mieszczan, łuszczy się tynk. To już ostatnie ślady trudnej, poprzemysłowej przeszłości. W Studium zagospodarowania Krakowa z 2003 roku Zabłocie uznano za jeden ze strategicznych obszarów rozwoju miasta (wraz z Kazimierzem i Balicami), obejmując je następnie w październiku 2006 roku planem miejscowym. Ze względu na silnie zdegradowany poprzemysłowy charakter teren objęto również pilotażowym programem rewitalizacji – receptą na obumierającą dzielnicę. Realizację tego bezprecedensowego w skali miasta projektu ułatwiły atuty Zabłocia: dogodna lokalizacja blisko ścisłego centrum i rozwinięty układ komunikacyjny. Stara zabudowa, poza takimi wyjątkami, jak Fabryka Schindlera, nie przedstawiała większej wartości architektonicznej. Dało to ogromne możliwości rozwojowe, dzięki czemu w ramach obowiązującego planu miejscowego niemalże od podstaw powstaje tam dziś nowa dzielnica. I to zaledwie trzy kilometry od Rynku Głównego. W części wschodniej Zabłocia przewidziano hotele i biurowce, zachodnią wypełnić miała z kolei zabudowa mieszkalno-usługowa. W planie zastrzeżono jednak, że nowe budynki muszą zwracać się frontem do Wisły. To alternatywa dla dogęszczającego się centrum miasta, dla którego sąsiedztwo zielonego nabrzeża i widok na rzekę stają się największym konkurentem, windując ceny nieruchomości. Dzielnica nad rzeką Potencjał nowej dzielnicy przyciąga inwestorów. „Możesz zamieszkać w centrum i to w dodatku z widokiem na rzekę i zielone bulwary” – podkreślają atuty lokalizacji biuletyny Pasażu Podgórskiego, nowego osiedla w sercu Zabłocia. Centrum dziel- etap II zakłada powstanie 256 jedno-, dwu-, trzypokojowych mieszkań o powierzchni od 28 do 80 m kw. Szczegóły: www. pasazpodgorski. ims-budownictwo.pl nicy przeznaczono głównie pod zabudowę mieszkalną. Planiści ponownie wyznaczyli też jej „zielony kręgosłup” – pasaż biegnący przedwojenną aleją Lipową – oraz park rzeczny (oba nadal niezrealizowane). Do alei – historycznej drogi łączącej Podgórze z Płaszowem – nawiązuje realizowany przez firmę IMS Budownictwo Pasaż Podgórski. Osiedle stało się tym samym jednym z kluczowych projektów miejskiego programu rewitalizacji Zabłocia. Wyznaczenie nowej przestrzeni publicznej w formie dostępnego dla wszystkich pasażu jest próbą nadania zmarginalizowanej dotąd dzielnicy iście śródmiejskiego charakteru. Architektura Pasażu Podgórskiego – pomimo skali inwestycji, która zakłada zbudowanie ponad 400 mieszkań – przypomina udane, holenderskie realizacje wielomieszkaniowe. Odciski historii W architekturze Pasażu odnajdziemy więcej nawiązań do historii miejsca. Od strony ul. Romanowicza poprzemysłowy charakter znalazł swoje odzwierciedlenie w elewacji nowego budynku wielomieszkalnego. Gabaryt jednej z pofabrycznych hal odwzorowano stalowymi dwuteownikami przypominającymi formą ogromną stalową pergolę. Jej kształt oddano w elewacji za pomocą grafitowego klinkieru i charakterystycznych dla XIX-wiecznych przemysłowych hal dużych, gęsto-szprosowych okien. Zróżnicowane materiały elewacyjne oraz balkony z łamaczami światła w formie stalowych siatek zręcznie odciągają uwagę od dużych powierzchni ścian. Choć architektura nowego mieszkaniowego kompleksu jest elegancka i na wskroś współczesna, nadal pozostaje pełna śladów dawnej, przemysłowej proweniencji dzielnicy. Nadanie Zabłociu nowych funkcji i estetycznych znaczeń jest równie ważne jak zachowanie pamięci o historii tego miejsca. Kolejne budynki nowego osiedla łagodzą trudny, poprzemysłowy krajobraz dzielnicy, powodując, że Zabłocie przyciąga coraz to nowych mieszkańców; ci zaś ściągają tam modne lokale gastronomiczne. Z roku na rok oferta usługowa dzielnicy rozszerza się. Spędzanie czasu w tej poprzemysłowej dzielnicy Krakowa stało się modne i pożądane. Świeży i znacznie mniej formalny charakter tej części miasta przyciąga wielu młodych ludzi. Powstają tu popularne przestrzenie coworkingowe, gnieżdżą się w nich kreatywne startupy, a w okolicznych barach i restauracjach nasila się gwar nowych mieszkańców Zabłocia, którzy docenili alternatywny klimat dzielnicy. Dawid Hajok dbamy o ciebie Październik 2015 21 Osiem godzin za biurkiem, godzina w drodze do pracy, wieczór przed telewizorem lub z książką w ręku to dobry sposób, by wskoczyć w ubranie większe o co najmniej jeden rozmiar. Brzmi znajomo? A przecież powrót do formy może być dziecinnie łatwy. Plan jest prosty. Wstajesz wcześniej, zakładasz sportowy strój i jedziesz pobiegać wokół Błoń. Jednak jesienią dni robią się coraz krótsze i zimniejsze, stąd z motywacją do biegania może być krucho. Próbujesz więc ćwiczyć w domu, ale tam ciągle coś cię rozprasza. Po raz kolejny powtarzasz sobie, że tym razem zrobisz całą szóstkę Weidera do końca, ale po dwóch tygodniach masz już dość monotonii. Co możesz zrobić? Zamiast biegać, gdy pada i wieje, lub zniechęcać się do aktywności fizycznej przez nietrafiony plan treningowy, który wpadł ci w oko na jakimś internetowym forum, możesz cofnąć się kilkanaście lat i spróbować cieszyć się ćwiczeniami jak dziecko. Z pomocą przyjdzie trampolina. Spokojnie, nie trzeba od razu przenosić się do domku z ogródkiem na Klinach lub Woli Justowskiej. Wystarczy przekroczyć próg klubu Fitness Platinium. – Zajęcia Energy Jump są przeznaczone dla każdego – zarówno dla wytrwałego sportow- ca, jak i osoby, która dopiero rozpoczyna swoją przygodę z fitnessem. Również wiek nie jest tu żadnym ograniczeniem. Mogą ćwiczyć starsi i młodsi, dorośli i dzieci. Zajęcia na trampolinach nie obciążają stawów. Są całkowicie bezpieczne – tłumaczy Anna Stefańczyk, trenerka w Fitness Platinium. Czym zatem różni się Energy Jump od popularnej dziecięcej zabawy? Na pewno rozmiarem trampoliny. Podczas treningu każdy ćwiczy na własnej, jednoosobowej trampolinie. Plan zajęć ułożony przez trenera gwarantuje skuteczność treningu. Nie umniejsza to jednak wcale radości skakania. Co poza doskonałym humorem dają nam takie ćwiczenia? – Jest to naprzemienny trening interwałowy. Zajęcia Energy Jump korzystnie wpływają na układ wydolnościowy i oddechowy, zwiększają metabolizm, wzmacniają serce, poprawiają koordynację ruchową, redukują cellulit, zmniejszają cholesterol i obniżają ciśnienie – wylicza trenerka. – Poza trzydziestominutowym tre- fot. Piotr Banasik Gumisie na trampolinach ningiem cardio na trampolinach, wykonujemy też ćwiczenia na mięśnie brzucha i grzbietu, ćwiczymy także pośladki. Podczas jednej sesji w klubie można spalić 400–600 kcal – dodaje. Zajęcia na trampolinach podobnie jak każda inna aktywność fizyczna, uwalniają endorfiny i redukują stres. Jednak aby przełamać pierwsze lody i zaprzyjaźnić się z fitnessem, warto na dobry początek wypróbować coś, co nie tylko będzie kojarzyło nam się ze zrzucaniem wagi, ale przede wszystkim sprawi nam dużo radości. A o tą nietrudno, gdy sprężynujemy jak Gumisie kilkanaście centymetrów nad ziemią. batut doskonała gimnastyka dla mięśni łydek, brzucha i ramion, a przy okazji wspaniały relaks Karolina Kociołek reklama LEĆ NA ZIMOWY WYPAD OD 79 zł 191 KIERUNKÓW W EUROPIE DRUGA MNIEJSZA TORBA PODRĘCZNA NUMEROWANE MIEJSCA TANIE LOTY. TO PROSTE. Ceny w jedną stronę. Rezerwacja do 15.11.2015. Wylot do 29.02.2016. Oferta uzależniona od dostępności miejsc. MOBILNA KARTA POKŁADOWA LATO 2016 W SPRZEDAŻY 22 siesta www.whatsupmagazine.pl W gwiezdne Bieszczady Bieszczady zachwycają. Nie bez powodu pisał o nich poeta: „W górach jest wszystko, co kocham”. Okolice są bowiem mekką dla wielbicieli przyrody, górskich wędrówek, jazdy konnej, historii, dobrego jedzenia, kolejek wąskotorowych i... astronomii. Jesień to jedna z najlepszych pór roku, by odwiedzić Bieszczady. Latem puste jeszcze wcale nie tak dawno temu połoniny przemierzane są przez tysiące turystów. Zainteresowanie rejonem doprowadziło wręcz do tego, że na Tarnicę poprowadzono w tym roku... schody (w wersji oficjalnej – progi przeciwerozyjne). Od września ruch na bieszczadzkich szlakach rzednie. A łagodne góry mienią się wszelkimi odcieniami żółci, czerwieni i brązów. Ton całości nadają bogate lasy, w których rosną jodły, jawory i buki, które rosły tutaj jeszcze za czasów Franciszka Józefa. To w końcu najbardziej zalesione góry w Polsce. I jednocześnie siedlisko największych europejskich ssaków drapieżnych: wilka, niedźwiedzia brunatnego i rysia, a także około 140 gatunków ptaków, w tym niezwykle rzadkiego orła przedniego. Przewodniki po przygotowanych przez Bieszczadzki Park Narodowych trasach dostępne są w kasach oraz wysyłkowo na stronie internetowej BdPN. Hen na połoniny Jesień to wspaniała pora roku na spacer. Doskonałym punktem widokowym jest choćby Połonina Wetlińska. Jesienią oraz zimą dzięki inwersji widzialność wzrasta tu do 150–200 km i zdarza się, że z jej grzbietu widać Tatry. Kiedy zakochacie się już doszczętnie w roztaczających się stąd panoramach, możecie zejść na kubek ciepłej herbaty do Chatki Puchatka, najwyżej położonego bieszczadzkiego schroniska (1228 m n.p.m.). Dawniej mieściła się tu wojskowa strażnica, potem pod dachem rozbrzmiewały gitary i harcerskie śpiewy. Od 1964 roku Chatkę prowadzi legendarny Lutek Pińczuk. Bywalcy znają historię jego 700-kilometrowej podróży na końskim grzbiecie i nie raz słyszeli o tym, jak wjeżdżał konno do restauracji Berdo w Wetlinie, gdzie prosił o dwa kufle piwa – dla siebie i swego wiernego rumaka. Możecie zresztą podążyć śladami Lutka i udać się na wędrówkę... w siodle. No, może w trochę krótszą – w Bieszczadzkim Parku Narodowym jest ponad 150 km szlaków konnych! Zachowawcza Hodowla Konia Huculskiego BdPN w Wołosatem przez cały rok zaprasza amatorów jazdy konnej, zarówno tych początkujących, jak i wybierających wakacje w siodle – regularnie organizowane są też kilkudniowe rajdy terenowe. Odwiedzając Bieszczady nie można nie wspomnieć o innych solidnych wagowo czworonogach. Żyje tu drugie największe, po Puszczy Białowieskiej, stado żubrów na świecie. Liczy około 280 sztuk. Kilkanaście żubrów można zobaczyć w Mucznem, przy drodze Stuposiany – Tarnawa Niżna, gdzie powstała Zagroda Pokazowa Żubrów. Esencja Galicji Jeżeli interesuje was lokalna architektura, będziecie mieć zadanie utrudnione i ułatwione zarazem. Utrudnione, bo trudna jest tutejsza historia. Większość wiosek została spalona, a ich ślady znaczą jedynie pozostawione przez dawnych lokatorów studnie i cmentarze. Ułatwione, bo reprezentacyjne dla zamieszkujących te okolice grup etnicznych domy zgromadzono w jednym miejscu – w Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku. W tym największym skansenie w Polsce kompleksowo zaprezentowano dawną kulturę polsko-ukraińskiego pogranicza. Na spokojny spacer po terenie muzeum trzeba przeznaczyć kilka godzin. Warto też zapłacić za usługi przewodnika, by obejrzeć bogato wyposażone wnętrza domów, chałup i dworu. Będąc w Sanoku wstąpcie też na Zamek Królewski, który posiada wspaniałą kolekcję sztuki cerkiewnej, i odwiedźcie znajdującą się w nim Galerię Zdzisława Beksińskiego. Skomplikowanej lokalnej historii odpowiada ciekawa i różnorodna kuchnia: mikstura wpływów łemkowskich, ukraińskich, bojkowskich, żydowskich i polskich. Na szczęście macie do dyspozycji wirtualnego przewodnika, czyli stronę www.podkarpackiesmaki.pl. Dzięki niej dowiecie się, co to są fuczki i czym różnią się stolniki od zwykłych gołąbków. Tych ostatnich spróbujcie koniecznie w gościnnej karczmie Jadło Karpackie przy sanockim Rynku. A do obiadu zamówcie piwo z lokalnego browaru Ursa Maior. Wielbiciele piw i słodkości powinni zaznaczyć na swoich mapach Chatę Wędrowca w Wetlinie. Zjedzcie tam naleśnika giganta z jagodami i zajrzyjcie do wypełnionego piwami sklepiku. Butelka piwa będzie świetną pamiątką. Szczególnie, gdy dołączycie do niej pęto kiełbasy z dzika kupionej w Gospodarstwie Agroturystycznym Wilcza Jama. To nie tylko świetne miejsce na nocleg, ale także by spróbować kuchni myśliwskiej – polowanie jest pasją właściciela, pana Andrzeja Pawlaka. Do dziś wspominam smak tamtejszego rosołu z bażanta i gulaszów: z dzika, urozmaiconego kaparami, oraz z sarny, aromatycznego dzięki dodanym do sosu borowikom. Niebo pełne gwiazd Najedzeni? Nasyceni widokami? Jeśli nie, to wybierzcie się jeszcze w podróż kolejką wąskotorową. Wybudowana pod koniec XIX wieku trasa na dobre wpisała się w bieszczadzki krajobraz. Kiedyś woziła mieszkańców po kilkudziesięciu kilometrach torów, dziś kursuje już tylko na trasie Majdan – Cisna – Przysłup oraz Majdan – Żubracze – Solinka – Balnica. Za oknem pociągu podziwiać będziecie połoniny, pasmo graniczne i obszary chronione Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Ubierzcie się ciepło i wskakujcie do środka. Jeżeli potrzebujecie dodatkowych przygód – opiekunowie kolejki mogą zorganizować napad sześciu konnych bandytów Bandy Krzycha... Na koniec mała porada: zaplanujcie chociaż jeden spacer tak, by... zapodziać się na bieszczadzkim szlaku nocą. Spójrzcie w górę i zachwyćcie się rozgwieżdżonym niebem, na którym widać blisko 7 tys. gwiazd – wielokrotnie więcej niż w miastach. Dla porównania, według ekspertów Politechniki Krakowskiej, w stolicy Małopolski widać ich zaledwie 200. I to przy dobrych warunkach! W Bieszczadach funkcjonuje Park Gwiezdnego Nieba (www.gwiezdnebieszczady. dojazd i koszty pl) – strefa chroniona przed opcja 1: zanieczyszczeniem światłem. Wygodne połączenia do Ustrzyk Górnych (np. San Bus, Bus-Inter) Nie zapomnijcie tylko zabrać kursują w wakacje z krakowskiego ze sobą czołówek! RDA (55 zł, czas – ok. 6 godz.). Poza PS. Wymienionym na początku tekstu poetą jest Jerzy Harasymowicz. Jego prochy rozsypano z helikoptera nad bieszczadzkim szczytem – Haliczem. Magda Wójcik sezonem trzeba przesiąść się w Sanoku na autobus do Ustrzyk Górnych (18–26,90 zł, czas – ok. 2,5 godz.). Uwaga! Ostatnie odjeżdżają stamtąd przed godziną 16. W Bieszczadach warto od razu zapoznać się z aktualnym rozkładem prywatnych busów. opcja 2: Jeżeli lubicie jeździć autostradą, wybierzcie najdłuższą trasę (329 km) i zjedźcie z A4 dopiero w Rzeszowie. Jazda przez stolicę województwa podkarpackiego zajmie wam mniej więcej tyle samo czasu, co przejazd przez Brzesko, a potem drogą wojewódzką nr 993 (279 km). Średni czas przejazdu – 4,5 godz. Paliwo w jedną stronę to ok. 110 zł (spalanie 7 l – 100 km, średnia cena benzyny 95: 4,8 zł). siesta Październik 2015 23 Muzyka na podziemnej sofie Miejsca na sofie nie ma zbyt dużo, a chętnych wielu, bo ze wszystkich siedzisk jest najwygodniejsza. Na wolne miejsce na Sofie Underground czeka się długo i czasami bezskutecznie, za to zawsze z niecierpliwością. Siąść na Sofie może trzydzieści, czasem czterdzieści, w porywach pięćdziesiąt osób. No i nie zawsze wiadomo, na jakiej ulicy i w czyim mieszkaniu ona stoi. Adres wyjawiany jest w ostatniej chwili przez tajemnicze organizatorki, które od kilkunastu miesięcy targają ów mebel po całym Krakowie. Dwie studentki architektury, Agata Motyka i Paulina Piechocka, po raz pierwszy znalazły się na Sofie Underground w Hiszpanii, na poddaszu kamienicy niedaleko Palacio Real. Ogromna, przeszklona ściana mieszkania stanowiła jednocześnie naturalne tło sofy i punkt widokowy na miasto. Sofa, jako mebel, jest zawsze obecna, zgodnie z tradycją to właśnie na niej siadają zaproszeni artyści. – Nazwa „Sofa Underground” nic nam nie mówiła. Zostałyśmy poproszone o pomoc przy robieniu kanapek dla gości, którzy mieli przyjść na koncert. Zastanawiałyśmy się, co to w ogóle może być za impreza kulturalna, na którą, za darmo, komuś obcemu włazi się do mieszkania. Wtedy wydało nam się to dziwne – tak swoją pierwszą madrycką Sofę wspominają dziewczyny. Zasady uczestnictwa okazały się proste. Na facebookowym fanpage’u Sofa Underground podawana jest data koncertu, program i mail, pod który należy wysłać zgłoszenie z uzasadnieniem, dlaczego chce się wziąć udział w koncercie. Wybrańcy w przededniu imprezy otrzymują zwrotnie adres i kod do domofonu oraz prośbę o przyniesienie czegoś do jedzenia i picia. Zauroczone pomysłem krakowskie studentki postanowiły muzyczną sofę przywieźć do Krakowa. – Pierwsza Sofa była dla znajomych, taki przyjazny poligon doświadczalny. Nie wiedziałyśmy, jaki będzie odzew i jak to ugryźć od strony organizacyjnej. Zapisała się jedna para, ale nie przyszła. Na szczęście byli przyjaciele. Agata założyła stronę na Faceboooku Sofa Underground Cracow i tak to się zaczęło – wspomina Paulina. Dziewczyny przyszłych występujących rekrutują same lub przez znajomych muzyków. Wielu zgłasza się samych oczarowanych niezwykłością pomysłu. – Podoba im się niekomercyjny charakter projektu, popierają oddolne inicjatywy i nietuzinkowe prezentacje muzyczne. Dla wielu to pierwszy występ przed publicznością. Stresują się i wtedy koncert wychodzi najpiękniej, bo najbardziej prawdziwie. A publiczność potrafi to docenić – podsumowują organizatorki. Występujący solowi muzycy i zespoły nieomal dotykają kolan reklama Sofa Underground w pierwszy wrześniowy weekend na Sofie wystąpili Ewa Zaborowska, Kubaterra i Smoking Barrelz. Kiedy kolejna? Kto zagra? Dowiecie się z Facebooka: www.facebook.com/SofaUndergroundCracow siedzących słuchaczy, którzy nierzadko są proszeni o przewracanie nut czy kartek ze słowami piosenek. W antraktach nie ma gwiazdorzenia, wspólnie się je, pali i gada. Czasami koncertom towarzyszą miniwernisaże, występy teatrów lalek, rysowanie na żywo, które dokumentuje wieczór. Dobrą tradycją stało się przynoszenie smakołyków na wspólny stół. Do tej pory w ramach Sofa Uderground Cracow w przeciągu 32 miesięcy odbyło się 10 sofowych spotkań, w których uczestniczyło 35 zespołów i prawie 500 słuchaczy. Było też kilka wystaw grafiki i fotografii. Oryginalna Sofa Underground to artystyczny projekt mikrofestiwali muzyki i sztuki zainicjowany przez Chrisa Petersona w Madrycie. W mieszkaniach, udostępnionych przez życzliwych właścicieli, odbywają się wieczory kulturalne, które mają na celu stworzenie intymnej przestrzeni artystycznej i tym samym skrócenie dystansu między publicznością a wykonawcą. Zasadą jest zapraszanie nieznanych, młodych muzyków, dla których Sofa Underground staje się nierzadko początkiem kariery. Katarzyna Pilitowska 24 siesta Pod patronatem Moda nad Wisłą Jeśli cenisz sobie dobry dizajn, nie może zabraknąć Cię na Crack Fashion Festival – pierwszych targach autorskiej mody zorganizowanych na tak dużą skalę. Już w sobotę 10 października w ICE Kraków Congress Centre zaprezentuje się stu niezależnych projektantów i marek. W przestrzeniach ICE rozlokowane zostaną także Strefa Premium oraz Strefa Beauty. Obok najgorętszych nazwisk z branży modowej pojawią się również marki, których do tej pory w Krakowie nie było. Jest więc spora szansa na upolowanie prawdziwej perełki, której nie zobaczysz na krakowskich ulicach. No chyba, że to Ty ją założysz. Na festiwalu pojawią się m.in.: uwielbiana przez gwiazdy marka bizuu, Tomaotomo by Tomasz Olejniczak, Lous Warsaw, Sugarfree czy Mr. Gugu & Miss Go. Jednym z partnerów festiwalu są Krakowskie Szkoły Artystyczne, które od kilku lat współorganizują Krakow Fashion Week. W związku z tym w ICE nie zabraknie też stoisk wybranych absolwentów Szkoły Artystycznego Projektowania Ubioru. Nie wiesz, w czym będziesz wyglądać najlepiej? Z pomocą przyjdą styliści i makijażyści. Wskazówek dotyczących doboru idealnej fryzury udzielą styliści z salonu Maniewski, makijażem zajmie się Makeup Revolution Polska, a eksperci z ManiPedi zadbają o to, by na paznokciach uczestników festiwalu pojawiły się najmodniejsze kolory jesieni. Z kolei www.whatsupmagazine.pl na pytania dotyczące odpowiedniej pielęgnacji skóry twarzy i ciała odpowiedzą przedstawiciele krakowskiej marki Bielenda Professional. Podsumowaniem całodniowych targów modowych będzie afterparty w klubie Choice przy ulicy Floriańskiej. Ile kosztuje wstęp na taką imprezę? Tyle co duża tabliczka czekolady – raptem 10 złotych. Zwrócą się już po przekroczeniu progu ICE. Bilet upoważnia do darmowego korzystania ze wszystkich usług w Strefie Beauty, wejścia na afterparty oraz do zniżek na zakupy wybranych marek. Co ważne, dzieci do lat 14 wchodzą na targi za darmo. Karolina Kociołek Fotograf: Gabriela Machlowska Modelka: Magdalena Moskała Make up: Maria Motal Włosy: Maniewski Sukienka: bizuu Produkcja: Crack Kraków reklama Październik z dreszczykiem W październiku uciekać będziesz ze swoimi maluchami nie tylko przed deszczem i chłodem, ale i… duchami. Jeśli nie chcesz, by twoje łobuziaki zrobiły ci psikus zanim zdążysz dać im cukierka, zabierz je 25 października do Galerii Bronowice. Z okazji Halloween zaplanowano tam kreatywne zabawy i fascynujące gry oraz teatrzyk, podczas którego dzieci spotkają się z czarownicami, wampirami i innymi strachami. Przedstawienia odbędą się o godz. 14 i 18. Maluchy, które boją się duchów, ale za to kochają muzykę, zabierz do filharmonii.To szansa na poznanie klasycznych instrumentów i wydawanych przez nie dźwięków. Bohaterem koncertów będzie pan Pichon, czyli mały Fryderyk Chopin. Zaś 17 października czas na spotkanie z cyklu „Muzyka języka”. Lippy – z serialu telewizyjnego „Lippy and Messy” – będzie poprzez zabawy i piosenki uczyć języka angielskiego. Ruchome fotele, pokazy laserowe, quiz z nagrodami i trójwymiarowy seans czekają w Cinema City w Bonarce. Cinema Park to interaktywne kino dla dzieci, gdzie w każdej z sześciu sal przygotowana jest inna atrakcja. Maluchy zabierz do „Królestwa Zwierząt”. Tam dowiedzą się, gdzie ptaki odlatują na zimę, a także zgubią się w amazońskiej dżungli. Starszym dzieciom natomiast pokaż świat „Czterech Żywiołów” – w trójwymiarowych okularach dotrą do wnętrza Ziemi, a w Sali Ruchu poczują na własnej skórze wartki nurt rzeki i siłę wodospadu. Cinema Park to pełne frajdy lekcje biologii i geografii. Dagmara Marcinek wokół stołu Październik 2015 25 Poziomki w kawie Melon, poziomki, miód, marcepan. To nie skrótowy zapis deseru w restauracji. Takich nut smakowo-zapachowych mam szukać w ziarnach kawy, które rok temu zerwano na wysokości 1800 m n.p.m. w Kolumbii. – pośrednika w zakupach u okolicznych rolników ekologicznych. Do Polski moda na alternatywnie parzone kawy segmentu speCo pijemy najczęściej? – To zależy, czy zapytamy baristę czy kacialty przyszła kilka lat temu. W Krakowie boom nastąpił wraz wosza-amatora – śmieje się Karolina Kosno z Coffeedesk.pl. Ten z otwarciem Karmy, Tektury i Coffee Cargo. Do szacownego grona dołączyła Wesoła z uroczym podwórkiem i uśmiechniętą obsługą drugi sięga zazwyczaj po klasyczne smaki, np. czekoladę czy orzech oraz Velodrome, gdzie do kawy można zjeść fenomenalne ciasta. obecne m.in. w kawach z Brazylii. Bariści z kolei szukają w kawie nut owocowych i kwiatowych oraz odpowiedniej kwasowości. Kawy parzone w aeropressie, dripperze czy chemexie nieśmiało szukają dziś miejsca także w innych lokalach. – Kawa nie kojarzy nam się z czymś, czego zakup planujemy – – Mam wrażenie, że krakowska gastronomia do alternatywnie zauważa Karolina. Tymczasem to Internet jest dla pijących alternatywę głównym źródłem świeżo wypalonych ziaren. Te kosztują parzonych kaw podchodzi nieufnie. To dziwne, bo nurt podchwyokoło 120–140 zł za kg, ale mogą i 200. Do tego dochodzą koszty ciły już sieciówki, jak Starbucks czy Coffee Corner, który w lokalu przy Dworcu Głównym wprowadził aeropress – mówi Ika Graboń, wysyłki. Nic więc dziwnego, że przedsiębiorczy krakowianie zasędzia w zawodach baristów. – Czasem to jedynie ślepe podążanie mawiają kawę grupowo. O nadchodzących zamówieniach swoich znajomych na Facebooku informuje Ika, ale też Marcin „Makiato” za modą. Alternatywne metody parzenia sprawdzają się jedynie wtedy, gdy zaparzamy dobrej jakości i odpowiednio wypalone Wójciak. U obojga można nie tylko zamówić kawę czy poradzić się ziarna – przestrzega jednak. przy wyborze sprzętu, ale i poprosić ich o zorganizowanie prywatWszystko wskazuje na to, że najwięcej alternatywnie parzonych nego szkolenia (około 50–100 zł za osobę). Mam zresztą wrażenie, kaw krakusi wypijają w domowym zaciszu. Podstawowy sprzęt że w kawie tej liczy się przede wszystkim jej wymiar społeczny. nie jest drogi – najtańszy plastikowy dripper można kupić za 19 Moja parzona w dripperze Kolumbia sączy się powoli, a kuchnię zł. Sporym wydatkiem będzie jednak młynek. – Na dobry elekwypełnia obłędny zapach świeżo zmielonej kawy. Z kubkiem tryczny trzeba wydać minimum 500 zł. Tańsze są młynki ręczdużej czarnej przyjemniej siada się do pracy! ne: od ok. 200 zł – wymienia Ika. Zaletą tego drugiego jest to, Magda Wójcik że można go złożyć i zabrać ze sobą do pracy czy na wycieczkę. W ziarna można zaopatrzyć się w wymienionych wyżej lokalach. – Karma prowadzi kawy z własnej palarni, Velodrome z Caffenation, Coffee Cargo z Coffee Proficiency. W sieci Piekarnia Mojego Taty można znaleźć ziarna Pomysł jest prosty. Przez dziewięć dni w kilku z palarni Kelleran, warto też zerkać do Kabomiastach w Polsce ponad 150 najlepszych reom na Starym Kleparzu – wymienia Ika. Zastauracji serwuje trzydaniowe posiłki za 39 zł. letą zakupów w wyspecjalizowanej kawiarni Tak zapowiada się kolejna edycja Restaurant jest to, że obsługa zmieli nam ziarna na miejWeek, który w dniach 23–31 października odscu. Kawy dołączyły też do oferty Most Food będzie się w Warszawie, Poznaniu, Wrocławiu, Trójmieście, na Śląsku i w Krakowie. Restauracje przygotowują na festiwal popisowe trzydaniowe menu (przystawka, danie główne, deser) w promocyjnej cenie 39 zł. To w sam raz, by poznać możliwości szefa kuchni i charakter restauracji. Wkraczamy w drugi miesiąc Małopolskiej JeW Krakowie będzie można sprawdzić około 20 sieni Enologicznej. Przed nami wycieczki, derestauracji. W festiwalu udział wezmą m.in.: Algustacje i warsztaty. pino, Barka, Biała Róża, Bon Appetit, Corleone, Program tych małopolskich dionizji organizowaEdo, Klimaty Południa, Musso Sushi, Papryczki nych przez Stowarzyszenie Kobiety i Wino jest 5, Sopranos, TAO by Zen – Teppanyaki & More, niezwykle bogaty. Spośród październikowych Trufla, Trzy Papryczki, Włoska, Nine kitchen i punktów wybieram więc kilka. 8 październiMoo Moo Steak & Burger Club. „Tydzień restauka odwiedźcie przy ul. Dietla 75 niezastąpioracji” to patent sprawdzony w wielu miastach na ną Lesyę Onyshko, która w sklepie winiarskim świecie. Rekordziści odwiedzają w tym czasie Po Prostu Wino poprowadzi degustację polskich nawet kilkadziesiąt lokali. Warto więc się powin. Dzień później wybierzcie się do Sierakospieszyć z rezerwacją miejsc. restaurantweek.pl wa, gdzie w Dworze Sieraków spróbujecie jak smakuje polska jagnięcina w połączeniu z hiszpańskimi winami. Najciekawiej zapowiadają się chyba warsztaty z łączenia polskich produktów i win, które odbędą się 22 października w Białej Róży. – Tamtejszy szef kuchni, Łukasz Cichy, Kraków Restaurant Week Październik w kolorach wina przygotuje menu, które następnie ugotuje wraz z gośćmi. Pojawią się też polscy winiarze. Wraz z nimi będziemy szukać najlepszych połączeń win z jedzeniem – zapowiada sommelierka Monika Bielka-Vescovi. Wielbiciele win powinni też zarezerwować sobie wieczory 6 i 29 października. Idźcie do kina Agrafka na upojny seans! facebook.com/kobietyiwino Delikatesy Twój Kucharz – Restauracja to za mało – uznał Bartek Płócienniak, szef kuchni w Twoim Kucharzu, i w pierwsze urodziny lokalu uruchomił delikatesy. – Moja praca polega między innymi na wyszukiwaniu ciekawych i dobrych produktów do restauracji. Pomyślałem, że warto zacząć je sprzedawać. W końcu nie każdy ma czas, by zaopatrywać lodówkę na Targu Pietruszkowym – mówi Bartek. W delikatesach zgromadził produkty znane dobrze bywalcom Małopolskiego Festiwalu Smaku: miody, przetwory, wędliny od Gawora, Pstrąga Ojcowskiego. Ale też sery wytwarzane przez Wańczyka czy sezonowaną na miejscu wołowinę. – Ona ma zupełnie inną konsystencję, smak i zapach – rozpływa się Bartek. W delikatesach będzie można też skomponować sobie zestawy do późniejszego ugotowania w domu. – Jeden z sosów, który świetnie komponuje się ze stekami, gotuję trzy dni. Do masła do steków dodaję kilkanaście składników – wymienia Płócienniak i zachęca do spróbowania domowego pasztetu z sosem cumberland. Kolejna rzecz to desery. U Bartka zjemy kremówkę z kremem przyrządzonym jak trzeba, bez oszustw i dróg na skróty. Obok kremówki stoi torcik z marakują, który był hitem podczas inauguracji delikatesów. Na półkach sklepu niebawem pojawią się też wina i rzemieślnicze cydry. Twój Kucharz, ul. Ślusarska 3 26 siedem uciech głównych www.whatsupmagazine.pl Artyści z Krakowa. Generacja 1980–1990 Dawid Czycz, bez tytułu, olej na płótnie, 60 x 70, 2015 MOCAK rozpoczyna serię wystaw prezentujących dorobek artystów mieszkających i pracujących w Krakowie. Na pierwszej z nich zobaczymy prace Marty Antoniak, Tomka Barana, Moniki Chlebek, Dawida Czycza, Violi Głowackiej, Justyny Górowskiej, Mateusza Hajdo, Kornela Janczego, Ewy Juszkiewicz, Irenki Kalickiej, Emilii Kiny, Kamila Kukli, Agaty Kus, Mikołaja Małka, Agnieszki Piksy, Tomasza Prymona, Grzegorza Siembidy, Michała Stonawskiego, Łukasza Stokłosy, Mateusza Szczypińskiego, Jakuba Woynarowskiego, Michała Zawady i Jakuba Juliana Ziółkowskiego od 15 października Nowe w MOCAK-u Mieszkają i pracują w Krakowie, nie mają więcej niż 35 lat, a osiągnęli już międzynarodowy sukces. 15 października MOCAK zaprasza na wernisaż wystawy „Artyści z Krakowa. Generacja 1980–1990”. MOCAK rozpoczyna cykl wystaw poświęconych twórczości artystów związanych ze stolicą Małopolski. Chce podsumować ich dorobek, przybliżyć prądy i kierunki, w których działają, a także pokazać ich wpływ na polską sztukę współczesną. Na pierwszy ogień pójdą młodzi, czyli ci, którzy urodzili się w latach 80. XX wieku. Zanim zaczęli tworzyć swoje dzieła, w kraju dokonała się transformacja ustrojowa, przez co ich prace nie portretują już politycznych przemian, ale raczej dotykają kontrowersyjnych dziś problemów społecznych, pokazują codzienne życie zwykłych ludzi oraz zakamarki ich osobowości. W galerii zobaczymy malarstwo, rzeźbę, wideo, fotografie i instalacje takich artystów, jak: Marta Antoniak, Monika Chlebek, Dawid Czycz, Łukasz Stokłosa, Mateusz Hajdo czy Agata Kus. 15 października w MOCAK-u startuje także pięć innych wystaw. Dzieła sześciu austriackich studentów zaprezentuje „Młode malarstwo z Linzu”, a twórczość węgierskiego malarza Csaba Nemesa pokaże „Gdy polityka wchodzi w codzienność”. Kopenhaga stanie się bohaterką wystawy „Poezja i fotografia – projekt Blue Pueblo”, a replika baldachimu nad wejściem do grobu marszałka Józefa Piłsudskiego stanie się „Figurą niemożliwą”. W MOCAK-u zagoszczą też „Beuys, Kantor & Demarco”, których na pewno przedstawiać nie trzeba. www.mocak.pl 12–17 października Poleca Marynia Gierat Unsound i wysyp polskich premier W Unsound zaangażowało się też Kino Pod Baranami i gościć będzie pokazy filmowe w ramach festiwalu. Kreatywny duet Jigoku (Cherrystones i Lovely John) znów przygotuje dla Unsoundu całonocny maraton filmowy, który tradycyjnie odbędzie się w Kinie Pod Baranami. Program wieczoru odnosi się do motywu przewodniego festiwalu – Surprise. Organizatorzy nie ogłaszają z wyprzedzeniem żadnego tytułu. Do momentu zgaszenia świateł na kinowej sali nie będzie zatem wiadomo, co zobaczą śmiałkowie, którzy odważą się przyjść w ciemno na seans. Jedno jest pewne: jak co roku można spodziewać się lasujących mózg, rozkosznie pokręconych filmów pełnych niespodziewanych zwrotów akcji. Bilety na całą noc – 15 zł. A od początku października, zaraz po festiwalu polskich filmów w Gdyni, na ekrany będą wchodzić obrazy z gdyńskiego konkursu. Nie przegapcie znakomitych „11 minut” Jerzego Skolimowskiego. Reminiscencje po raz 40 Aż trudno uwierzyć, że Krakowskie Reminiscencje Teatralne kończą w tym roku 40 lat. A ponieważ życie podobno zaczyna się po czterdziestce, szykuje się naprawdę wyjątkowa edycja. Mimo że jest co hucznie świętować, KRT upłyną w tym roku pod hasłem: OFF. Na spektakle zapraszają nas spoty utrzymane w glitch artowej stylistyce. Taki będzie też temat wystawy i instalacji, którą zobaczymy w Teatrze Barakah. Natomiast w Rotundzie będzie można oglądać archiwalne zdjęcia dokumentujące imprezę w poprzednich latach. Reminiscencje nie każą nam siedzieć sztywno w fotelach, a raczej zaproszą do interaktywnego uczestnictwa. Punkty programu umiejscowione są bowiem na pograniczu sztuki wizualnej, teatru i performansu. Jeszcze przed oficjalnym otwarciem festiwalu, na krakowskich Błoniach obędzie się wspólny taniec w imię równości i pokoju, a trzy dni później zobaczymy interdyscyplinarny pokaz mody inspirowany kulturą Azji, punkiem i nowymi technologiami. Butoh, czyli japoński teatr tańca, pokaże Yuko Kaseki. Swój performans zaprezentuje też urodzona w Ichinmiya-shi Miho Iwata. Ale spokojnie, znajdziecie też bardziej konwencjonalne spektakle, m.in. „Szyc” Teatru Barakah czy „Niech żyje wojna!!!” PWST. krt-festival.pl 8, 16, 22 i 30 października Koncertowe pożegnania z Fabryką Fabryka wkrótce znika z Zabłocia. Nie zostawia nas jednak bez pożegnania, przeciwnie – w październiku czeka tam na was kilkanaście koncertów. Na początku miesiąca wystąpi Natalia Przybysz ze swoją nową płytą „Prąd”. Będzie więc elektrycznie i energetycznie, gdyż wokalistka z soulu zboczyła w stronę mocnych, gitarowych dźwięków. W Fabryce pojawi się też „raper, którego słuchają ci, którzy rapu nie słuchają”, czyli Taco Hemingway – autor internetowego hitu „Hitler w poszukiwaniu electro”, śpiewający teraz o GMO, zakupach w Almie i pracy w korporacji. Dream pop z lekką domieszką elektroniki do Krakowa przywiezie tworząca na co dzień w Berlinie Mary Komasa. Porównywana do Lany del Rey artystka dała się poznać słuchaczom dzięki takim przebojom, jak „Come” czy „City of My Dreams”. Na „do widzenia” nie zabraknie oczywiście nu jazzowego zespołu Skalpel. Wrocławski duet zabierze nas w świat dźwiękowych cytatów, jazzowych brzmień z lat 60. i 70., delikatnych bitów i kąśliwych basów. Fabryka nie znika z mapy Krakowa na zawsze – z Zabłocia przenosi się w całkiem nowe miejsce. siedem uciech głównych Październik 2015 27 11–18 października 11 października Unsound Surprise The Godfather Live 19–25 października Conrad Festival Kraków tytuł Miasta Literatury dumnie dzierży przez cały rok, jednak to w październiku pisarze i czytelnicy mają tu swoje wielkie święto. Już po raz siódmy KBF zaprasza na Conrad Festival, a wraz z nim spotkania autorskie, wykłady, dyskusje i pokazy filmowe. Z okazji 25-lecia odzyskania niepodległości przez Litwę, na festiwalu pojawią się autorzy zza naszej północnej granicy: Tomas Venclova, Herkus Kunčius czy Kristina Sabaliauskaite. Choć do Wilna mamy niedaleko, literatura litewska nie jest w Polsce zbyt popularna. Warto to zmienić i zgodnie z przewodnim tematem tegorocznej edycji festiwalu pójść „Pod prąd”. „Na przekór” swoją literaturę tworzy Swietłana Aleksijewicz, której książki dokumentujące m.in. skutki wybuchu w Czarnobylu albo udział rosyjskich kobiet w II wojnie światowej zakazane są na Białorusi. Ciągle mało przez nas znane irańskie obyczaje przybliży nam urodzony w Teheranie, lecz mieszkający w Nowym Jorku Hooman Majd. Natomiast „Jak pisać? ” na swoim mistrzowskim wykładzie nauczy nas amerykański prozaik Jonathan Franzen. Nie zabraknie też polskich wirtuozów pióra: Hanny Krall czy Wiesława Myśliwskiego. fot. materiały prasowe Tegoroczna edycja festiwalu Unsound będzie naprawdę zaskakująca. W tajemnicy zachowany zostanie szczegółowy program imprezy, przez co o wielu wykonawcach dowiecie się dopiero, gdy pojawią się na scenie. Choć blisko połowa artystów trzymana jest w sekrecie, ujawnione informacje zachęcają do zakupu biletów „w ciemno”. W Krakowie zobaczymy bowiem efekt współpracy Shackletona oraz gitarzystki i perkusistki z japońskiej grupy Nisennenmondai. Razem na scenie pojawią się Surgeon z Lady Starlight, która często współpracuje z Lady Gagą. Kto zaś dołączy do Roba Mazurka czy Helen Hauff? Tego jeszcze nie wiemy. Natomiast tego, z kim wystąpi Greg Fox, nie wie nawet on sam. O klubową scenę w Hotelu Forum zadbają m.in. Andy Stott, Zenker Brothers i Levon Vincent. Swoje miejsce znajdzie tu też warszawski Brutaż, który oprócz dobrej zabawy zapewni festiwalowiczom speed-dating. Niespodzianką będą również miejsca, w jakie zabierze nas w tym roku Unsound: 100 metrów pod ziemię do kopalni soli w Wieliczce, do restauracji WARS na starym Dworcu Głównym, do przedwojennego, drewnianego magazynu PKP przy ulicy Kamiennej czy kościoła św. Katarzyny. www.unsound.pl Równolegle z Conrad Festival odbywać się będą Targi Książki. Od 22 do 25 października w EXPO Kraków będzie można poczuć zapach świeżo zadrukowanego papieru, wypróbować elektroniczne czytniki, a przede wszystkim porozmawiać z cenionymi autorami. Na targach pojawią zarówno pisarze i dziennikarze, jak i blogerzy. Spotkamy więc i Andrzeja Stasiuka, i Mariusza Szczygła, i... Kasię Tusk. www.conradfestival.pl W październiku mamy dla was propozycję nie do odrzucenia. Jeśli nie chcecie „spać z rybami”, lepiej wybierzcie się do Kraków Tauron Areny na pokaz „Ojca Chrzestnego” z muzyką na żywo. Twarde negocjacje i morderstwa bez skrupułów, rewolwery i dobrze skrojone garnitury, przystojni gangsterzy i piękne kobiety, czyli świat sycylijskiej mafii walczącej o swoją pozycję w Nowym Jorku w połowie XX wieku. Ekranizacja powieści Maria Puzo, wyreżyserowana przez Francisa Forda Coppolę, jest już pozycją kultową, która znalazła miejsce w czołówce wszystkich rankingów filmów wszechczasów. Jednocześnie jest też na pierwszym miejscu w zestawieniu filmów, których nie widzieliśmy, ale wstydzimy się do tego przyznać. Jeśli obejrzałeś już „Ojca Chrzestnego”, zrób to ponownie. Jeśli jednak nie znasz go do tej pory, koniecznie skorzystaj z okazji i wybierz się na „The Godfather Live”. Są bowiem dwie mafijne rodziny, które znać musisz: Soprano i Corleone. Autorem ścieżki dźwiękowej do filmu jest Nino Rota, a wykona ją na żywo orkiestra symfoniczna pod batutą Justina Freera. „The Godfather Live” jest częścią światowego tournée, które rozpoczęło się w grudniu 2014 roku w Londynie. www.thegodfatherlive.eu przygotowała: Dagmara Marcinek reklama CO ZYSKAM DZIĘKI TARGOM? reklama #8 JEMSARCHITEKCI 08.10 - 06.11.2015 MAŁOPOLSKI OGRÓD SZTUKI UL. RAJSKA 12 W KRAKOWIE WEJŚCIE OD UL. SZUJSKIEGO PON.- PT. godz. 11.00 - 19.00 SO.- ND. godz. 10.00 - 17.00 ORGANIZACJA PARTNER STRATEGICZNY MECENAT MEDIA