Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl

Transkrypt

Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl
Justyna 3
Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl
Autor:
EMTEEM9024
Gorąca planeta czerwieniała już nad horyzontem. Jeszcze nie całkiem rozgrzana,
emanowała słabym ciepłem, które gryzło poranny chłód. Rześki, czerwcowy świt, lekko
rozwieszał opar mgieł nad zielonymi pastwiskami. Tam soczysta trawa błyszczała w
nieśmiałym słońcu, zmoczona poranną rosą. Skrajem szosy podążały krowy, pędzone
stadami przez gospodarzy i gospodynie w tą stronę. Zewsząd dobiegały pokrzykiwania na
nieposłuszne zwierzęta. W gospodarstwach panowała codzienna krzątanina. Transporty
świeżego mleka w metalowych bańkach, przytwierdzonych do rowerów w przeróżny sposób
ruszyły w kierunku zlewni. Konie ciągnęły wozy. Rzadziej terkotały ciągniki. Wieś żyła swoim
własnym rytmem, przy aplauzie świergoczących ptaków. Donośny brzęk wiader wplatał się
nieodzownym rytuałem w szarą codzienność ciepłego, wiejskiego świtu.
Był piątek. Do końca roku szkolnego pozostał już tylko tydzień. Osaczeni barwą wiejskiego
klimatu podążaliśmy w kierunku przystanku. Jedni samotnie, inni parami co niektórzy w
grupach. Wszystko zależało od relacji towarzyskich, czy osobistego humoru danej osoby.
Ubrany w granatową koszulkę z krótkim rękawem, jasne dżinsy i stare, nieco znoszone już
adidasy szedłem nie śpiesznym krokiem. Moje buty, kupione jako białe, teraz szare – prosiły
się o wymianę. Dżinsy-choć bardzo je lubiłem-również. Nie miałem jednak na to pieniędzy.
Zdany na łaskę rodziców, czekałem aż wyłożą jakiś grosz. To jednak należało do rzadkości.
Najczęściej musiałem sam zadbać o swoje finanse. Właśnie dlatego nadchodzące wakacje
były dla mnie bardzo ważne. Wynajmowałem się do różnych prac. Często na budowie, albo
w pieczarkarni. Rzadziej u rolników. Jeśli już to w tajemnicy przed rodzicami. Nie tolerowali
tego, ponieważ uważali, że moja pomoc w rolnictwie musi służyć tylko im.
Nie rozumieli, że chcę zarobić. Czasami czułem się jak niewolnik. Zawsze gotowy do
pomocy, odkładając na bok wszystkie swoje obowiązki. Z drugiej strony rozumiałem ich,bo
spłacali kredyt zaciągnięty na budowę domu. Niewątpliwie było im ciężko, co w skutkach
musiało się odbić na mnie i siostrach.
Obok mnie człapał Sebastian. Był wysoki, dobrze zbudowany. Jasne, proste włosy doskonale
pasowały do jaskrawoniebieskich oczu. Twarz miał pociągłą, zakończoną męskim,
kwadratowym podbródkiem. Zawsze dobrze ubrany. Ciuchy często zmieniał na nowe. Nie
musiał się starać, bo dbała o niego mama. W polu nie pracował, bo rodzice nie posiadali
gospodarstwa. Trzody również nie hodowali. Pracowali w mieście i to chyba im wystarczało.
Młodsze rodzeństwo Sebastiana - Piotr, Paweł i Jurek – też byli dobrze ubrani.
Dysponował ogromną ilością wolnego czasu.
Kiedy ja harowałem w polu, on grał beztrosko w piłkę nożną na boisku. Nie miał żadnych
obowiązków. Zazdrościłem mu pod tymi wszystkimi względami.
Łączyło nas koleżeństwo od najmłodszych lat. Szkoła podstawowa przebyta w jednej ławce
Strona: 1/3
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
i ten sam wiek.
Teraz tylko wspólna wędrówka na przystanek, rzadziej powrót. Uczęszczaliśmy do różnych
szkół, w różnych częściach miasta. Chociaż też odwiedzaliśmy się wzajemnie w swoich
domach. Jeżeli znalazłem odpowiednią ilość wolnego czasu, szliśmy na boisko, by zagrać w
nogę.
Znałem go od najmłodszych lat, dlatego mu nie ufałem. Sebastian miał w sobie wiele wad
których nie tolerowałem. Był zarozumiały, pyszny i pewny siebie. Dumny i samolubny. Drwił
i poniżał słabszych albo biedniejszych. Podstępny i zdradliwy. Bywało, że kradł – drobne
rzeczy. Gdy mu się udało, okazywał swoją radość uśmiechem i błyskiem w oczach . Mnie
zaś to dręczyło, gdyż będąc świadkiem takich zdarzeń, ukrywałem jego postawę, by nie
wydać kolegi.
W szkole lizus.
Teraz uczęszczeliśmy do różnych szkół, więc miałem go z głowy.
Coś taki smutny?- zapytał w pewnej chwili
Jakoś nie mam humoru...- wykręciłem się
Dlaczego?-dociekał
Nie wiem!-skłamałem. Nie mogłem powiedzieć mu prawdy.
Świeci słońce, za tydzień koniec szkoły...Nie cieszysz się?! - ironizował
A ty?..Cieszysz się?- zapytałem nieco gniewnie
Cieszę się.-odparł krótko.
No pewnie!..Dla ciebie to jest z czego...Rzadnych obowiązków! Tylko laba! - wygarnąłem.
A co mam robić? - wzruszył ramionami. Szedł chwile w milczeniu zastanawiając się nad
czymś.- Łatwo się ostatnio denerwujesz. – stwierdził po namyśle. W tym wypadku miał
rację. Sam o tym doskonale wiedziałem.
Tak , Sebastian to prawda.- westchnąłem.- Wiesz co?!...Zmieńmy temat. - zaproponowałem.
Kiwnął w milczeniu głową, na znak aprobaty.
To jak oceny?.. Powyciągałeś?-zacząłem
Względnie....- mówił, wyraźnie ożywiony tematem. - Myślałem, że będzie źle. Ale jakoś się
udało...Wiesz? Co mogłem to zerżnąłem na klasówkach i pozaliczałem..Było ciężko...- snuł
swoją opowieść a ja szedłem i słuchałem. Tyle że nie bardzo mnie to interesowało. Moje
myśli zajęte były zupełnie obcym dla niego tematem.
Zbliżaliśmy się powoli do przystanku. Wpatrzony w jego tło wypatrywałem tej jednej, tak
ważnej dla mnie osoby. Odnalazłem ją. Znów w tej samej grupie. Ubrana w jasną, lekką
sukienkę, wyraźnie odcinała się od reszty. Opięty materiał uzewnętrzniała jej ponętne
kształty.
Ty! Widzisz ją?!- Sebastian trącił mnie w ramię.
Kogo?-zapytałem udając zdziwienie.
Tą rudą! - wskazał gestem głowy na Justynę - Ale laska! Uuu!..Odstawiła się...
Zaczepimy ją?! - proponował.
Poczułem drżenie w sercu. Niepokój.
- Eee..taam...- wydusiłem z siebie przez ściśnięte gardło.
- Nie będę durnia z siebie robił...- Ja zaczepię.- zdecydowanie oświadczył Sebastian.
- Cześć ruda! Idziesz jutro na zabawę!- prawie wykrzyczał gdy mijaliśmy grupkę
dziewcząt.
Justyna skierowała wzrok w naszą stronę. Chwilę mierzyła Sebastiana wzrokiem.
Nie idę!- powiedziała oschle. - Zresztą guu...cio ci do tego! - dodała. Wróciła do przerwanej
rozmowy w swoim towarzystwie.
Co ty nie powiesz... Ojo. Joj...- Sebastian mówił dziewczęcym głosem.
Roześmiałem się, widząc zmieszanie kolegi.
- Rudzielec. - mruczał pod nosem niezadowolony.
Strona: 2/3
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
Zatrzymaliśmy się trochę dalej nieco na uboczu, za przystankiem. Justyna znikła z pola
widzenia. Animusz Sebastiana nieco przygasł. Stał lekko czerwony ze wstydu.
Tłumiąc śmiech w sobie byłem zadowolony z zachowania Justyny. Cieszyłem się, bo
wszystko zostało po staremu. - Lepsze to niż kolejny rywal.- pomyślałem za spokojem.
Moje zaniepokojenie umknęło, a w umyśle zjawił się pomysł.- Jutro ją
zapoznam.-postanowiłem nieodwołalnie w duchu.
Sebastian bezwiednie dał pokaz, jak nie należy tego robić. I dzięki mu za to...
Strona: 3/3
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl