Pobierz w pdf - CzytajZaFree

Transkrypt

Pobierz w pdf - CzytajZaFree
Bracia
Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl
Autor:
Chisui
Przysłuchiwałam się jego słowom z zadziwiającym spokojem. Nie za bardzo
skupiałam się na treści, ale doskonale wiedziałam do czego tak usilnie dążył przez ostatni
kwadrans. Obrzuciłam go lekko rozbawionym spojrzeniem, co chyba uznał za dobry znak,
bo wyciągnął dłoń i splótł nasze palce. Wzrok ześliznął się z mojej twarzy na biust po to, by
ponownie skupić się na oczach.
- Kicia… - Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego w ogóle pozwalałam mu tak na siebie
kiedykolwiek mówić. Uśmiechnęłam się najszerzej jak tylko potrafiłam wolną ręką szukając
na stoliku szklanki. – Daj spokój, no. Było minęło. Nie ma się co przejmować. No, kicia.
Wstałam z krzesła jednocześnie wylewając na głowę mojego eks-faceta słodki napój
malinowy mając nadzieję, że nie uda mu się go zmyć za pierwszym razem. Odstawiłam
naczynie obserwując, jak wokół nas ludzie zamierają i nieudolnie kryją się z chichotem. Mój
Romeo wyglądał komicznie.
- Powiem to ostatni raz, ćwieku. Między nam wszystko się skończyło w chwili, gdy
ptak wlazł w nie tę dziuplę, w którą powinien. Daj mi wreszcie spokój.
Zarzuciłam na ramiona mój ukochany szary płaszcz i wyszłam z kawiarni
odprowadzana pełnym podziwu wzrokiem kelnerów. Czułam, jak ciepłe pomieszczenie mnie
dusi. Na zewnątrz uderzył we mnie mocny, zimny deszcz. Z rezygnacją spojrzałam w niebo.
Nigdy nie padało, gdy miałam przy sobie parasolkę. Nie chodziło o to, że zmyje mi się
makijaż, czy że zmoknę, ale o samą zasadę! Jeszcze na domiar złego zobaczyłam, jak mój
tramwaj radośnie rusza z pobliskiego przystanku. Teraz czekała mnie romantyczna
przechadzka przez pół miasta ociekającego nadprogramową ilością wody. Otuliłam się
szczelniej i ruszyłam w stronę Kaponiery. Może chociaż stamtąd jakiś pojazd podwiózłby
mnie w okolice moich skromnych apartamentów.
Wyszłam z przejścia podziemnego kierując się w stronę przystanku. Rozwiązanie
komunikacyjne w tym miejscu było chyba jedną z tych genialnych idei, na które człowiek
wpada przed snem, ale nie zdąży jej zapamiętać. Na szczęście architektowi, czy też
konstruktorowi udało się wygrać ze zmęczeniem i postanowił zapisać swój pomysł. Przejścia
pod poziomem ulicy oszczędzały przede wszystkim czas, a co więcej – nerwy. Może tylko ja
miałam takiego pecha i zawsze czekałam na to zielone światło na regularnych przejściach.
Naiwna nadzieja, że stoi na przystanku przystojny mężczyzna z parasolką zniknęła równie
szybko, co się pojawiła. Zamrugałam kilkukrotnie starając się pozbyć kropel z rzęs, ale
Strona: 1/9
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
woda dostała się nawet pod soczewki. I tak były lepsze niż okulary. Weszłam pod daszek
strzepując deszcz z włosów i ubrania, chociaż było to przecież zupełnie bezcelowe, ale
miałam silną potrzebę zajęcia czymś myśli.
Świat w przeciągu kilku tygodni stanął na głowie. Mężczyzna, z którym byłam przez
cztery lata okazał się skończonym dupkiem. Pewnie tak naprawdę nigdy mnie nawet nie
kochał. Boże, wydawało mi się, że jestem dojrzałą kobietą, ale ciągle robiłam ten sam błąd:
ufałam nie tym ludziom, co powinnam. Oszukał mnie, okradł, zdeptał moją dumę. A ja… A ja
jedynie mogłam wylać mu sok na twarz.
Ból był nie do zniesienia. Chociaż mogłam grać twardą i udawać, że mnie to nie
ruszyło, nie potrafiłam oszukiwać samej siebie. Nie przestaje się kochać z dnia na dzień. Nie
można zapomnieć człowieka z tygodnia na tydzień. Ile czasu będę potrzebowała, żeby
powiedzieć sobie odważnie w twarz Marek był idiotą. Jesteś dla niego stanowczo za dobra?
Próbowałam zapomnieć o nim już od chwili, gdy nakryłam go z naszą wspólną przyjaciółką.
Nie starali się nawet przeprosić.
- Sorry, kicia, tak jakoś wyszło. Nie gniewaj się.
Do teraz te słowa dźwięczały w mojej głowie. Bałam się, że będą mnie prześladować
do końca życia. Poczułam w oczach łzy. A przecież obiecałam sobie, że nigdy nie będę przez
nikogo płakać. Otarłam kąciki czując na sobie czyjś wzrok. Rozejrzałam się dostrzegając
chłopca siedzącego na ławce i machającego radośnie nogami.
Jego lekki uśmiech i oczy utkwione w płytkach zupełnie nie pasowały do mojej
dramatycznej chwili użalania się nad sobą. Podniósł głowę i wpatrzył się prosto we mnie.
Miałam wrażenie, że jego błękitne tęczówki prześwietlają mnie na wylot.
- Czekasz na kogoś? – spytał dziecięcym głosem. Najwyraźniej zawyżyłam jego wiek.
- Raczej na coś. – Przekrzywił głowę sprawiając, że ciemne, półdługie włosy opadły
mu na czoło. – Na cud chyba. – wyjaśniłam czując, że nie do końca mnie rozumie.
- Bo ja czekam. – powiedział tak, jakby nie dosłyszał mojej odpowiedzi.
- Długo już czekasz?
Miał całkowicie suche krótkie spodenki i T-shirt ze znakiem Batmana. Emanował
dziwną aurą, której nie potrafiłam określić. Zacisnął palce na plastikowej ławce.
- Za długo.
Wyglądał tak nieporadnie. W myślach powtarzałam sobie, że nie mogę się
angażować w cudze sprawy, ale w zasięgu wzroku nie widziałam nikogo, kto by się nim
interesował. Usiadłam obok niego czując przejmujący chłód. Przetarłam rękoma ramiona,
ale nic mi to nie dało.
- Nie nudzi ci się?
- Przywykłem. – mruknął z delikatnym uśmiechem znowu machając nogami.
- Nie jesteś głodny czy coś? – Sama nie wiedziałam, jak mam postępować, ale
instynkt macierzyński załączał mi się automatycznie. Nigdy nie posądziłabym siebie o taką
Strona: 2/9
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
wewnętrzną dobroć.
- Jesteś miła. – powiedział rozciągając usta szerzej. – Ale strasznie upierdliwa.
Dopiero po kilku sekundach zdałam sobie sprawę z tego, że mam otwarte usta.
Pospiesznie je zamknęłam czując, jak policzki zalewają rumieńce i ku własnej uldze
zauważyłam, że zbliża się czternastka. Poderwałam się z siedzenia przygładzając płaszcz.
Miałam zamiar coś się chłopakowi odszczeknąć, ale kiedy się obejrzałam, jego już nie było.
Rozejrzałam się, ale nigdzie nie mogłam go dostrzec.
Deszcz przybrał na sile. Jedyne, o czym teraz marzyłam, to zaszyć się w mieszkaniu
z butelką Desperadosa i jakąś łzawą komedią romantyczną. Normalni ludzie w sobotnie
wieczory mieli zapewne lepsze rzeczy do roboty. Randki, spotkania towarzyskie, może
nauka. Cudowne życie dwudziestotrzylatki, którą właśnie obdarto z wszelkich związkowych
planów na przyszłość. Obserwując krople spływające po brudnej szybie miałam wrażenie, że
teraz będzie już tylko gorzej. Na dodatek nie dawało mi spokoju poczucie, że już kiedyś
widziałam tamtego chłopca. Te oczy. Było w nich coś znajomego.
Na Słowiańskiej przesiadłam się w autobus wpadając do środka w ostatniej chwili.
Zacisnęłam pięść w geście zwycięstwa przy akompaniamencie gwizdów kilku młodocianych
zajmujących niemal cały tył pojazdu. Przypomniało mi się, jak sama podróżowałam w
towarzystwie przyjaciół. Wszystko było wtedy tak beztroskie i… proste. Opadłam na
najbliższe siedzenie nie przejmując się chlupotaniem dobiegającym z każdej części mojej
garderoby. Siedzący obok mnie mężczyzna obrzucił mnie zirytowanym spojrzeniem.
Odwdzięczyłam mu się podobnym.
***
Klucze wypadły mi z rąk, a zakupiony alkohol niemal rozbił się na podłodze. Nie
odważyłam się ruszyć mając nadzieję, że to tylko zmęczony umysł płata mi figle. Czujne,
niebieskie oczy wpatrywały się we mnie z rozbawieniem. Pewnie zareagowałabym inaczej
gdyby się po prostu włamał. Zdarza się. Wezwać policję i po sprawie. Jednak lewitujący
dziesięciolatek to zupełnie niecodzienny widok.
- Co do ku…
- Nie przeklinaj! – powiedział siadając na pufie w przedpokoju. Zarzucił nogę na nogę
i uśmiechnął się czarująco.
Wzięłam głęboki oddech, zamknęłam drzwi, podniosłam pęk kluczy, zdjęłam buty i
wyminąwszy go weszłam do kuchni, gdzie zostawiłam zakupy nawet ich nie rozpakowując.
Ściągnęłam płaszcz i udałam się do sypialni.
- Co ty robisz? – spytał w końcu idąc za mną i patrząc, jak owijam się szczelnie
kołdrą.
- Idę spać. Nie znasz powiedzenia, że sen pozytywnie wpływa na wszystko? Jak się
obudzę to ciebie tu nie będzie i będę mogła uznać, że po prostu zwariowałam.
Strona: 3/9
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
Westchnął teatralnie. Wiedziałam, że wywrócił oczami. Na całym ciele czułam jego
dezaprobatę.
- Durna jesteś.
- Z szacunkiem, mały!
- Durna pani jest.
Nie mogłam się nie zaśmiać. Uspokoiłam nieco nerwy i wyjrzałam zza kołdry. Stał w
drzwiach i patrzył na mnie ze stoickim wręcz spokojem. Zdecydowanie nie miał umysłu
kilkuletniego dziecka. Mogłabym porównywać go nawet ze mną, chociaż zawsze
wyróżniałam się dojrzałością. Ostatnie dni jednak udowodniły mi, że nie warto polegać na
wrażeniach.
- Serio jesteś tym, czym mi się wydaje, że jesteś? – Usiadłam, plecami przysuwając
się do oparcia przykrywając kocem stopy. Chłopiec przekrzywił głowę ze smutnym
uśmiechem. Nie musiał nic mówić. Chłód w pokoju jakby nieco zelżał… - Nie mów mi, że
teraz będę widywać takie rzeczy, jak ty?!
- Naprawdę jesteś durna. – mruknął wzdychając z ubolewaniem – Widzisz mnie, bo
pozwalam się zobaczyć. Nie sądzisz chyba, że ludzie posiadają jakieś parapsychiczne
zdolności i mogą tak po prostu doświadczać zderzeń ze światem po drugiej stronie?
Przełknęłam ślinę. Poczułam się, jak małe dziecko, któremu ojciec tłumaczy coś tak
oczywistego, że sam nie wierzy, że jego córka tego nie rozumie. Skrzyżowałam ręce na
piersi.
- Nie powinieneś się tak odzywać do starszych. W dodatku kobiety!
Zerknął na mnie z lekkim zdziwieniem, po czym zaczął kręcić młynka palcami. I
nagle wszystko zrozumiałam. Jego spojrzenie, butny ton, bezprecedensowe zachowanie…
Słuchając go można było pomyśleć, że jest dorosłym mężczyzną, ale tak naprawdę w głębi
ducha tkwił w nim mały chłopiec.
- Jestem Judyta. A ty?
Przez chwilę milczał, ale uśmiechnął szeroko ukazując brakującą jedynkę w górnym
rzędzie.
- Maciek.
Odetchnęłam z ulgą.
- No to czego ode mnie chcesz?
Wyglądał na zaskoczonego.
- Znaczy?
- No duchy przeważnie zostają na Ziemi, bo nie dokończyły jakichś spraw.
Zamyślił się stukając palcem o brodę. Starałam się zignorować fakt, że lewitował
pod sufitem mojej sypialni.
Strona: 4/9
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
- W sumie racja. Nigdy nie myślałem, że to może być powód, dla którego tu
sterczę…
- No więc?
Zaczerwienił się gwałtownie, po czym szybko wyleciał z pokoju przenikając przez
ściany w różnych miejscach. Obserwowałam jego poczynania z rozbawieniem. Powinnam
chyba jakoś bardziej się przejąć faktem, że nęka mnie duch, ale nigdy nie negowałam
egzystencji istot z innego świata i może dlatego tak łatwo przyszła mi akceptacja? A może
po prostu byłam zdrowo stuknięta i już nic nie mogło mnie zdziwić.
Przycupnął na skraju łóżka unikając mojego wzroku. Kilka razy otwierał usta, żeby
cos powiedzieć, ale słowa ginęły w gardle sprawiając, że zaczynał przypominać duszącą się
rybę. Resztką siły woli powstrzymałam się od chichotu. Obrzucił mnie wściekłym
spojrzeniem i wyrzucił na jednym tchu:
- Mój brat obiecał, że kupi mi nowy komiks!
Gdy tylko pozbył się tego ciężaru, rozpłynął się w powietrzu zostawiając za sobą
srebrzystą mgiełkę unoszącą się jeszcze przez jakiś czas. Chciałam rozgonić ją dłonią, ale
moje próby spełzły na niczym, bo zawsze wracała do poprzedniego stanu.
- Pewnie powinnam się z nim spotkać i porozmawiać? – Stukałam palcami o
drewnianą ramę łóżka czekając, aż moje duchowe przekleństwo postanowi znowu się
pojawić. Minęła minuta, dwie, trzy… Już prawie uwierzyłam, że zniknął, ale ciało owinął mi
chłód. Jęknęłam z dezaprobatą, gdy Maciek roześmiał się tuż przed moim nosem.
- Skoro jesteś do tego tak chętna to nie będę cię powstrzymywał.
- Co miałabym mu powiedzieć niby? – Sama nie potrafiłam wyobrazić sobie własnej
reakcji na wieść, że mój zmarły brat chciałby się ze mną skomunikować przy pomocy
spotkanej po drodze kobiety. Westchnęłam ciężko. Ostatnie czego chciałam to zostać
uznaną za nienormalną przez jakiegoś dziesięciolatka, którego matka za pewno przy okazji
oskarży mnie o znęcanie się psychiczne nad jej dzieckiem. Przyjemna perspektywa na
resztę życia.
Zerknęłam na chłopaka, który przyglądał mi się w napięciu. Nie mogłam mu
odmówić. Za bardzo zależało mu na tym, by zamknąć ten rozdział.
- Ale tak właściwie… Dlaczego nie pojawisz się przed swoim bratem?
Drgnął, jakby to pytanie go zabolało. Uśmiechnął się smutno spuszczając głowę.
- On myśli… On myśli, że to przez niego zginąłem. Widziałem, jak cierpiał po tym,
jak… Nie potrafię mu pokazać swojej twarzy… Próbowałem, ale coś mnie blokuje… Takie…
no wiesz…?
Chciałam go pogłaskać po włosach, ale wiedziałam, że natrafię jedynie na powietrze.
Uśmiechnęłam się. Zdecydowanie byłam za miękka. Poza tym, co mogło się stać? Najwyżej
pójdę siedzieć. Jednak gdybym nie próbowała mu pomóc, to resztę życia bym tego żałowała,
a nie miałam pewności, że duch da mi tak po prostu spokój jak odmówię. Nie cieszyła mnie
wizja wiecznego nawiedzania przez rozżalonego dzieciaka.
Strona: 5/9
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
- Ale obiecujesz, że jeśli to zrobię to przekroczysz magiczny most i nigdy więcej nie
pojawisz się w mojej okolicy?
- Przysięgam na swoje życie… Znaczy, generalnie przysięgam.
Przyglądałam mu się przez chwilę oceniając, czy naprawdę mogę mu zaufać, ale nie
miałam większego wyjścia. Odrzuciłam kołdrę kierując kroki do łazienki.
- Nie próbuj mnie podglądać!
Zanim drzwi się zamknęły usłyszałam tylko pełne niezadowolenia westchnięcie.
Uśmiechnęłam się pod nosem zdejmując przemoczoną bieliznę i zanurzając stopę w gorącej
wodzie, od której lustra w pomieszczeniu całkowicie zaparowały. Jutrzejszy dzień
zapowiadał się ciężko. Może jednak sprawi, że nie będę miała czasu rozżalać się nad sobą.
- Judyta… Weź się w garść, kobieto… - jęknęłam szorując miękką gąbką
przedramiona. Zmoczyłam twarz, ale nadal czułam na niej łzy.
***
Kiedy Maciek powiedział o wczesnej porannej porze, że pokaże mi, gdzie mogę
spotkać jego brata, byłam przekonana, że spotkam się z kilkunastolatkiem o potarganych
włosach i rozbrajającym, szerokim uśmiechu. Nie potrafiłam jednak wyzbyć się uczucia, że
przez całą tą sprawę coś mi umknęło. Jakiś ważny szczegół, o którym nieopatrznie zdążyłam
zapomnieć. Cóż, widok czarnowłosego mężczyzny kilka lat starszego ode mnie, w spokoju
sączącego kawę uświadomił mi, jak karygodny błąd popełniłam.
Wypadek związany z Maćkiem wydarzył się prawie piętnaście lat temu.
Dlaczego wcześniej o tym nie pomyślałam?! Co mnie podkusiło, żeby zgadzać się na
chory układ?! Dzieciakowi mogłabym jeszcze wmówić jakieś bzdury o świecie wróżek i elfów,
ale jak przekonać faceta, że nie zwariowałam i nie żartuje? Spojrzałam na unoszącego się
przy moim boku chłopca, który wpatrywał się w brata z delikatnym uśmiechem.
Przemawiała przez niego tęsknota, o której nie potrafił mówić na głos. Wzięłam głęboki
wdech.
Raz kozie śmierć.
Szybkimi krokami podeszłam do mężczyzny. Siedział tuż przy oknie „Cafe Gazeta”,
więc w pierwszej pomyślałam, że zajmuje miejsce na zewnątrz. Z bliska wydawał się starszy.
Kilka siwych włosów muskało jego skronie, a w okolicach oczu i ust pojawiły się pierwsze
zmarszczki. Nie przypominał w żadnym razie beztroskiego studenta, który korzysta z
wolności. Wyglądał na człowieka, który cale dnie siedzi w pracy nie myśląc o niczym innym.
Zajęło mu chwilę, by poczuć, że się na niego patrzę, ale zdjął wąskie okulary o jasnych
oprawkach i popatrzył na mnie chłodno. Zmroziło mnie zupełnie tak samo, jak wczoraj.
Głos ugrzązł mi w gardle, gdy ściskałam pasek od torby przerzuconej niedbale przez
ramię. Chrząknął niezadowolony moim milczeniem i wstał z miejsca. Był wyższy ode mnie o
Strona: 6/9
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
głowę. Maciek zaklaskał w dłonie, ale nie chciałam pytać o powód jego radości.
Mężczyzna ominął mnie idąc w stronę salonu Empik. Wiedziałam, że jeśli przekroczy
ruchliwą drogę, to będę miała problem z odnalezieniem go w tłumie.
- Chcę porozmawiać o twoim bracie! – Krzyknęłam pierwsze co przyszło mi do głowy.
Zatrzymał się gwałtownie i odwrócił ze śladem przerażenia na młodej twarzy. A ja
czułam się tak, jakby moje serce miało wyskoczyć z piersi. Czekałam na wybuch śmiechu,
jakąś kpinę, czy idiotyczny żart…
- Mój brat nie żyje od wielu lat. – Zbliżył się do mnie przebijając na wskroś pełnym
bólu głosem nieudolnie ukrywanym za osłoną z gniewu i niedowierzania. – Nie mamy o
czym…
- Tak, wiem. To zabrzmi głupio i dziecinnie, ale… wierzysz w życie pozagrobowe? –
spytałam nie wiedząc dokąd zaprowadzi nas ta konwersacja.
- Wierzę w wiele rzeczy. Pytasz o duchy? Zwario…
- Może się tak wydawać, ale uwierz mi, jeśli od dwudziestu czterech godzin siedzi ci
na karku płaczący dziesięciolatek to nagle wszystko ma jakiś sens. – powiedziałam szybko
ignorując pełne oburzenia warczenie Maćka.
- Czekaj… Że co?!
- Już masz mnie za wariatkę? Super, bo to dopiero początek. – Dostałam słowotoku.
Jak zawsze w obliczu stresującej sytuacji, z którą nie potrafiłam sobie poradzić. Nagle ludzie
wokół nas zniknęli i miałam wrażenie, że jesteśmy jedynymi przechodniami na całej ulicy.
Maciek kołysał się na boki mówiąc to, co chciał, żebym przekazała. – Twój brat chce tylko,
żebyś wiedział, że cię o nic nie obwinia, i że to była jego wina. Mówi też, że żałuje, że
poprosił cię o ten komiks na urodziny. Jest mu przykro, że przez tyle lat nie byłeś na jego
grobie i chciałby jeszcze raz zagrać z tobą w Mario. I że… I że to nie bolało.
Złapałam oddech nie mogąc spojrzeć mu w twarz. Maciek uniósł lekko kąciki ust,
mruknął dwa słowa i rozpłynął się w złotym blasku. Poczułam w oczach łzy, których nie
rozumiałam. Otarłam oczy śmiejąc się z własnej głupoty. Teraz tylko wizyta w psychiatryku i
można żyć dalej. Kiedy cisza zrobiła się nieznośnie ciężko, ale nadal nie potrafiłam unieść
twarzy. Bałam się. Kto lubi być uznawany za szaleńca w biały dzień w tłumie niewinnych
przechodniów?
- Ty…- odezwał się w końcu, ale zaniemówił.
- Tak, wiem. Mam wykręcać numer do czubków?
Zaśmiałam się nerwowo podnosząc wzrok. Zamarłam w połowie drogi. Brat Maćka
złapał mnie w talii, przyciągnął do siebie i mocno przytulił. Zapewne oblałabym się
rumieńcem, ale na szczęście nie miałam, aż tak pruderyjnej natury, by odmówić uścisku w
miarę przystojnemu facetowi. Czułam jego przyspieszony oddech na szyi.
- Nie wiem, kim jesteś, ale dziękuję ci. Nawet jeśli kłamiesz, dziękuję.
- Taaa… Moim hobby jest wciskanie ludziom informacji od ich zmarłych krewnych. –
Strona: 7/9
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
mruknęłam sarkastycznie, na co zaśmiał się do siebie.
- Postawię ci kawę. – powiedział wypuszczając mnie – To zbyt dużo, żebym wszystko
ogarnął.
- Jesteś całkiem ufny. – Usiedliśmy w kawiarni zamawiając dwie latte tuż przy oknie,
by móc obserwować ulicę. Przyglądał mi się w skupieniu, jakby szukając drobnej rysy w
misternym planie okłamania go. Uśmiechnęłam się przymilnie czekając w milczeniu na jego
krok. Nadal obawiałam się wizyty u czubków.
- Jak byliśmy mali, obydwaj chcieliśmy zostać pogromcami duchów, więc nie trudno
mi uwierzyć, że on sam się u ciebie pojawił.
- Spodziewałam się trochę innej reakcji.
- Jakiej?
- No nie wiem… Czemuś bliższemu paniki?
Darek – bo tak się przedstawił zanim zamówiliśmy napoje – zaśmiał się.
- W dzisiejszych czasach już naprawdę nic nas nie zaskoczy. – odparł rozbawiony.
Wyglądał na rozluźnionego, a chłodna aura zniknęła. Zmarszczył brwi czekając w ciszy na
kawy. Kiedy ładna blondynka przyniosła tacę, zaczął bawić się łyżeczką zajmując czymś
dłonie.
- Maciek był moim bratem, najlepszym przyjacielem. Był niezastąpiony, z nikim nie
miałem już tak dobrych relacji, jak z nim. – Nie chciałam, aby się spowiadał, ale
najwyraźniej tego potrzebował. Czasami wygadanie się całkowicie obcej osobie było niczym
balsam dla zranionej duszy. – Przez te wszystkie lata… Często śniło mi się, że Maciek
przychodzi i pyta mnie, dlaczego to akurat on musiał zginąć. A dzisiaj, ty przychodzisz do
mnie i mówisz o rzeczach, które mógł wiedzieć tylko on! Byłbym idiotą, gdybym ci nie
uwierzył.
- Niektórzy powiedzieliby, że jesteś idiotą, bo mi wierzysz.
- Ważne jest to, w co ja chcę wierzyć. – Posłał mi ciepły uśmiech upijając łyk kawy.
Kilka włosów opadło mu na czoło. Zaczynałam dostrzegać pewne subtelności, które łączyły
go z bratem.
- Gdzie jest jego grób? Chciałabym złożyć tam kwiaty.
Zerknął na mnie ze zdziwieniem.
- Masz jutro plany?
- Nie, akurat moje plany niezwiązane z pracą legły wczoraj w gruzach.
Przez kilka sekund obserwował mnie z nieprzeniknionym wyrazem twarzy, a ja
modliłam się w duchu, aby o nic nie zapytał. W tej chwili nie miałam ochoty wspominać
życiowych porażek.
- Rozumiem. W takim razie wybierzmy się wieczorem odwiedzić Maćka. Zapewne
był wściekły, że nie było mnie tam tak długo.
Strona: 8/9
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
Uśmiechnęłam się patrząc za okno. Darek zrobił dokładnie to samo lustrując
mijających nas ludzi.
- Tak naprawdę nigdy nie wiesz, czy człowiek, którego mijasz na ulicy jeszcze żyje,
czy może jest już duchem. – szepnęłam wprost do szyby. Rozejrzałam się dokładniej
szukając jakiś oznak nadnaturalności w powietrzu.
Jak na zawołanie, kilkoro przechodniów spojrzało w naszą stronę uśmiechając się, po
czym poszli dalej snując się między tłumem. Jeden z nich sunął za elegancką, starszą
kobietą odgradzając ją od innych ludzi, którzy rozglądali się zdziwieni nagłymi podmuchami
zimna. Zerknęliśmy na siebie z Darkiem.
- Widziałeś?
Darek wstał z miejsca uśmiechając się tajemniczo.
- Babcia zawsze powtarzała nam, że nie musimy obawiać się zmarłych, bo żadnej
krzywdy nam nie wyrządzą. – Postawił kołnierz kierując się w stronę drzwi. – To żywi mogą
nas zranić.
Pokiwałam ze zrozumieniem głową idąc za nim. Nigdy nie doświadczyłam kontaktu z
innymi. Nigdy też nie sądziłam, że poznańska atmosfera jest tak pełna dziwnej energii.
Pierwszy raz poczułam coś takiego. Podobno każde miasto ma swojego ducha stróża.
Czasami jest ich kilku. Patrolują ulice pilnując, by ich świat utrzymywał równowagę z
naszym światem. Pomagają innym duchom dostać się na drugą stronę, gdy ci tylko zgubili
drogę.
Owinął nas chłodny wiatr, ale my już wiedzieliśmy, czemu zawdzięcza swoją nietypową
temperaturę. Zatopiłam twarz w szaliku ukrywając lekkie rumieńce podniecenia, które
zauważyłam w swoim odbiciu na szybie kawiarni.
Nie byliśmy sami.
Strona: 9/9
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl

Podobne dokumenty