Anna Dymna w Żorach

Transkrypt

Anna Dymna w Żorach
Źródło: http://old.mimowszystko.org/pl/aktualnosci/od-anny-dymnej/563,Anna-Dymna-w-Zorach.html
Wygenerowano: Środa, 8 marca 2017, 14:51
Anna Dymna w Żorach
Anna Dymna odwiedziła Żory. Wspólnie z zespołem „Carrantuohill”, uczestniczyła w Dniach Godności Osób z
Upośledzeniem Umysłowym. Aktorka napisała relację z tej niezwykłej uroczystości.
Czwartek, 29 kwietnia 2009 roku, był dla mnie dniem niezwykłym…
Na zaproszenie Polskiego Stowarzyszenia Osób z Upośledzeniem Umysłowym Koło w
Żorach pojechałam rano do pięknego, starego śląskiego miasteczka – Żor,
położonego 100 km od Krakowa. Podjechaliśmy pod budynek kina. Czekał tam na
mnie Bogdan Wita, sprawca całego zamieszania. Bogdan, muzyk z mojego
ulubionego i zaprzyjaźnionego od lat zespołu „Carrantuohill”, zadzwonił do mnie
kilka tygodni temu i spytał, czy mogłabym być z nimi tego dnia. Zespół wspiera
Stowarzyszenie, przyjaźni się z podopiecznymi i zależy im na tym, by to ich Święto
Godności było pełne radości i atrakcji. Zaproponowałam im, że przyjadę z moimi
Podopiecznymi z Teatru „Radwanek” z Radwanowic i z przedstawieniem „Droga
Świętego Franciszka”.
Aktorzy „Radwanka” czekali już na mnie w Żorach, z opiekunami i terapeutami. Właśnie wyładowywali kostiumy i dekoracje z
autokaru. Byli już tam półtorej godziny. Zwiedzali Zakłady Aktywności Zawodowej, w których przysposabia się do zawodu 40
osób z upośledzeniem umysłowym. Po radosnym i gorącym, jak zwykle, powitaniu opowiadali mi z przejęciem, co ich koledzy
z Żor wytwarzają na warsztatach, jak było sympatycznie i jaki smaczny mieli poczęstunek. Nie mieliśmy jednak czasu na
długą rozmowę. W sali kinowej kończyła się konferencja. O godzinie 13 zaczynał się nasz występ.
Moi Aktorzy sprawnie przebrali się w kostiumy, opiekunowie ustawili dekoracje, przygotowali rekwizyty i kurtyna poszła w
górę. Sala nie pomieściła wszystkich widzów, stali więc w drzwiach, siedzieli też przed sceną na podłodze. Spektakl przyjęto
owacyjnie. Moi Aktorzy, wzruszeni i szczęśliwi, kłaniali się wielokrotnie. Patrzyłam na łzy w oczach niektórych widzów i
pomyślałam, że takie spotkania są w życiu najważniejsze. Poczułam, że naprawdę na tej sali wszyscy są bardzo sobie
potrzebni i naprawdę szczęśliwi, że mogą być razem. Wśród widzów było wiele dzieci i wielu dorosłych osób
niepełnosprawnych intelektualnie, z porażeniami mózgowymi, wielu z nich na wózkach inwalidzkich. Bili brawo, wydawali
okrzyki. Chciałam, by ta chwila trwała wiecznie.
Po chwili, razem z moimi Przyjaciółmi z Radwanowic, znaleźliśmy się na widowni. Obejrzeliśmy wstrząsające przedstawienie
pt. „Złota klatka”, z udziałem podopiecznych i terapeutów Ośrodka Edukacyjno-Rehabilitacyjno Wychowawczego w Żorach.
To muzyczno-pantomimiczne przedstawienie pokazuje sytuację osób niepełnosprawnych intelektualnie w Polsce, ich
marzenia i cierpienia, a także świadomość naszego społeczeństwa oraz jego stosunek do takich ludzi. „Poznać znaczy
zrozumieć!” – takie hasło pojawiało się pod koniec przedstawienia w rękach tańczących małych, niepełnosprawnych aktorów.
Po przedstawieniu pojechaliśmy wszyscy na obiad do Warsztatów Terapii Zajęciowej, z kierowniczką tej placówki panią
Danuta Wilgą i naszym opiekunem Grzegorzem. Oczywiście cały obiad przegadałyśmy o planach, marzeniach, działaniach na
rzecz naszych Podopiecznych. Pani Danusia podkreślała, że wiele można zrobić, mając oparcie i pomoc we władzach
samorządowych. W Żorach ta współpraca jest godna podziwu i naśladowania. To zresztą widać na każdym kroku!
Po obiedzie wróciłam do kina. Mieliśmy tam, z zespołem „Carrantuohille”, półtorej godziny do dyspozycji i pełną, radosną,
życzliwą publiczność. Czytałam wiersze ks. Jana Twardowskiego, moi kochani Muzycy grali jak anioły i stworzyli wspaniały
nastrój dla słów poety. Potem na scenę weszła cała kolorowa orkiestra dzieci i młodzieży niepełnosprawnej. Każdy miał w
ręku jakiś instrument perkusyjny. Ja też taki dostałam… Grzechotki! Aleśmy dali czadu!!!
Zespół „Carrantuohille”, wzmocniony takimi „muzykami” i „dymną grzechotnicą”, zagrał dwa ogniste utwory… Widownia
szalała! A potem były rozmowy o wszystkim. Z sali padały pytania i o moje role, i o budowę „Doliny Słońca”, i o moje życie
prywatne. Niestety, zbliżała się projekcja filmowa, więc musieliśmy kończyć. Podpisałam jeszcze kilkadziesiąt fotosów,
uścisnęłam wiele rąk, zrobiłam sobie mnóstwo zdjęć i wreszcie… „wyrzucili” nas ze sceny. W holu kina czekała mnie jeszcze
jedna niespodzianka. Była tam ekspozycja rękodzieł, prac wykonanych przez podopiecznych na warsztatach terapeutycznych.
Zachwyt mój wzbudziły małe drewniane szafeczki, takie robione na stare, tajemnicze i piękne. Otrzymałam od
uśmiechniętych pań – z panią Danusią Wilgą na czele – najpiękniejszą z nich, prawdziwie magiczną. Jest brązowa, z
wyraźnymi słojami i sześcioma szufladkami. Stoi w moim pokoju na honorowym miejscu. W szufladkach schowane są skarby:
uśmiech, zaufanie, wzruszenie, przyjaźń, słońce, zrozumienie, szczerość i piękne chwile w Żorach. I znów jestem silniejsza i
bogatsza, bo w tej szafeczce zaklęte są jeszcze inne skarby, o których nawet nie umiem napisać.
Dziękuję wszystkim za ten dzień!!! Do szybkiego zobaczenia!
Anna Dymna
Tweet