(Nie)sprawni
Transkrypt
(Nie)sprawni
(Nie)sprawni Według ostatniego Narodowego Spisu Powszechnego, liczba niepełnosprawnych w 2002 roku wynosiła 5,5 mln z czego 4,3 mln to osoby w wieku 15 lat lub więcej. Z czym wiąże się bycie niepełnosprawnym? Na pewno ten fakt nie przeszkadza im w determinacji w spełnianiu marzeń. Każdy buja w obłokach, jedni marzą o sławie, inni o pieniądzach, a kolejni o podróży w kosmos. Sprawni inaczej również mają swoje marzenia, bardzo często dotyczą one czegoś, czego my, zdrowi ludzie nie potrafimy dostrzec. Spotkałam kiedyś Maćka, chłopca po dziecięcym porażeniu mózgowym. Zapytałam, jakie jest jego największe marzenie, on odpowiedział: "Moje największe marzenie, jest to żebym mógł chodzić". Pomimo swojej niepełnosprawności odznacza się on niebywałą inteligencją. Jego wynikom w nauce nie są w stanie dorównać niektórzy zdrowi rówieśnicy. „Maciek to naprawdę złote dziecko, z każdym dniem coraz bardziej mnie zaskakuje, zarówno inteligencją jak i poczuciem humoru” – mówi nauczycielka chłopca pani Anna Kowalczyk. Marzenia niepełnosprawnych są również podobne do naszych, ale żeby je spełniać muszą wkładać w nie więcej wysiłku niż ludzie w pełni sprawni. Przykładem tego będzie znany w całej Polsce i nie tylko - Jasiek Mela - pierwszy inwalida, który zdobył w ciągu jednego roku obydwa bieguny. W 2002 roku w wyniku porażenia prądem stracił on lewe podudzie i prawe przedramię. Dwa lata później rozpoczął swoją wyprawę na bieguny. Następnie zdobył takie szczyty jak Kilimandżaro, Elbrus czy El Capitan. W wyprawie na Elbrus wziął udział również niewidomy - Łukasz Żelechowski i walczący od 20 lat z rakiem Piotr Pogon. Niedawno przeczytałam artykuł o Holenderce - Esther Vergeer, będącej tenisistką grającą na wózku. Stała się ona niepełnosprawna podczas skomplikowanej operacji, z winy lekarza. Pomimo uratowania życia, dziewczynka została całkowicie sparaliżowana od pasa w dół i już nigdy nie stanęła na nogi. Od tamtej pory w celu pewnej rehabilitacji zaczęła uprawiać kilka sportów, jednak w końcu stanęło na tenisie. Od 2003 roku jest niedościgniona, wtedy to przegrała swój ostatni mecz. „To jedna z najlepszych tenisistek obecnie” – mówią jej przeciwnicy, a także inni zawodowi tenisiści. Spełnianiu marzeń niepełnosprawnych służy również paraolimpiada, jak było właśnie w przypadku Esther. Wielu z nich sądziło, że po wypadkach nie będą mogli robić tego co kochają, że dalsze życie nie ma już najmniejszego sensu, nic bardziej błędnego. Właśnie dzięki tym igrzyskom mogą dalej spędzać czas grając w piłkę nożną czy uprawiać szermierkę na wózkach. Uczestnicy sprawdzają się w wielu dyscyplinach nie różniących się bardzo od dyscyplin na zwykłej olimpiadzie. Przed 1960 rokiem nikt nigdy nie spodziewał się, że można grać w koszykówkę na wózkach czy jeździć na nartach nie posiadając nóg. Paraolimpiady otworzyły okno na świat i odegrały bardzo dużą rolę w zmianie podchodzenia do swoich dysfunkcji. Bardzo popularnym ostatnio sportem jest taniec na wózkach. Nie różni się on niczym oprócz faktu, iż jeden lub oboje partnerów jeździ na wózkach. Jest to bardzo dobry sposób na rehabilitację, zabawę, a także integrację wśród nie tylko osób kalekich, ale również pomiędzy osobami pełnosprawnymi i niepełnosprawnymi. Wśród niewidomych i słabo widzących rozgrywana jest dyscyplina zwana goalball. Gracze, mając zasłonięte oczy w celu wyrównania szans pomiędzy słabo widzącymi i niewidzącymi całkowicie, mają za zadanie tocząc piłkę trafić do bramki. Istnieje jeszcze wiele innych dyscyplin, w których sprawni inaczej odnoszą wiele sukcesów, a pomaga im w tym zdecydowanie i chęć uczestniczenia w czymś, a także potrzeba choć chwilowego bycia w centrum uwagi. "Unikać trudności to ciężka praca" - Gabriel Laub Pokonywanie trudności to jedno, a unikanie to zupełnie coś innego. Ludzie niepełnosprawni mają do czynienia zarówno z jednym jak i z drugim. Poznałam kiedyś, chodzącą ze mną do szkoły Karolinę, jest to dziewczynka po dziecięcym porażeniu mózgowym. Choroba nie uszkodziła dużej części mózgu, dziewczynka jest sprawna umysłowo i sama może chodzić, jednak w niewielkim stopniu kuleje, a także jej wygląd i sposób mówienia nieco odbiega od normy. Niedawno skończyła szkołę podstawową bez najmniejszych problemów. Pamiętam, że rówieśnicy akceptowali jej inność i lubili spędzać z nią czas. Kiedy trafiła do gimnazjum, zaczęły się pewne trudności. Starsi i chłopcy w tym samym wieku zaczęli z niej szydzić. Dziewczynka starała się na nich nie zwracać uwagi - myślała, że w końcu przestaną, że to tylko chwilowe. Któregoś dnia, po końcu lekcji, Karolina wyszła ze szkoły sama. Wrogowie wyśmiewający się z niej "sięgnęli po cięższą artylerię": pobili dziewczynkę. Niestety ona nie miała nawet szans na obronę. Najgorszy jest fakt, iż przechodzący obok ludzie patrzyli się, ale nawet nie przeszło im przez myśl, żeby pomóc samotnej niepełnosprawnej. Tej trudności nie dało się uniknąć. Rozmawiałam z dziewczynką, widać po niej, iż nie poddaje się, jest nadal wierna swoim przekonaniom. Mówi, że swoją inność traktuje jak dar i wie, że istnieją ludzie, którzy pomimo tego akceptują i cenią ją, a tacy jak ci, co z niej szydzili, nie zasługują na żaden szacunek. Umiejętność pokonywania trudności jest ogromną sztuką. Karolinie udało się ją opanować, bo nie przejmuje się obelgami i nawet pobiciem, po prostu żyje dalej. Nie tylko ona musiała się z tym zmierzyć. Wspomniana wcześniej tenisistka, czy zdobywca dwóch biegunów, nie byli niepełnosprawni odkąd pamiętają. Z pewnością było im ciężko. Przez ich myśli przechodziło pytanie "Dlaczego ja?!" Jednak po wielu przepłakanych nocach w końcu udało im się zaakceptować swoją niepełnosprawność i to po części dzięki niej odnieśli tak ogromne sukcesy, o których nawet nie śnili przed swoimi wypadkami. Grunt to widzieć również dobre strony, nawet tak tragicznych wypadków, dotykających naprawdę ogrom ludzi. Strach przed innością Jest bardzo wielu ludzi, którzy nie umieją się zachować w obecności niepełnosprawnych. Znam wielu osobiście. Nie chcą oni powiedzieć czegoś niestosownego, czegoś co wywołałoby smutek u inwalidów. Ludziom wydaje się po prostu, że ich należy traktować ulgowo. Nic bardziej błędnego, należy ich traktować normalnie tak jak pozostałych. Sprawni inaczej nie lubią innego traktowania, nie chcą się skupiać ciągle na swoim kalectwie, a takie traktowanie nie pomaga im w tym. Nie ma się czego bać. Tylko zdenerwowanie może spowodować takie zachowanie, a inwalidzi z pewnością są przyzwyczajeni do nawet gorszych zachowań (przypadek Karoliny), mają dystans do siebie. Niecelową uwagą na pewno nie uda się obrazić zarówno zdrowych ludzi jak i właśnie osób kalekich. Czymś zupełnie innym jest handicapizm. Jest to uprzedzenie, niechęć do osób niepełnosprawnych, objawia się ono agresją, a także ignorancją potrzeb takich osób, np. w architekturze. Powinniśmy brać przykład z niepełnosprawnych. Wspomniałam wcześniej o Maćku, Jaśku, Esther czy Karolinie, którzy odznaczają się niesamowitą pogodą ducha i chęcią do życia. Pokonują trudności i nie poddają się. Ale jak to w ogóle możliwe, przecież oni są kalekami? - zapewne wielu by pomyślało, jak ja kiedyś. Dzisiaj jednak wiem, że niepełnosprawni po prostu cieszą się tym, co mają, np. kochającymi rodzicami, którzy wspierają ich w chwilach słabości. Zwykli ludzie nie potrafią zdobyć się na coś takiego. Często spotykam ludzi w pełni zdrowych, którzy są ciągle niezadowoleni, ciągle czegoś oczekują od innych i od siebie. Tacy ludzie właśnie powinni brać przykład z osób, które nie dostały tego, czego oni nawet nie doceniają, ponieważ jest to dla nich czymś oczywistym. Powinniśmy brać przykład z ich podejścia do życia, oni nie marnują czasu na błahe, nic nieznaczące sprawy. Niekiedy zdarzają się pewne przeciwności losu, ale nie ma sensu się wtedy użalać nad sobą i obrażać na cały świat. "Obrażają się ludzie słabi, zależni, bez poczucia wartości i pełni kompleksów, ale już obrażać się na "życie" albo na "los" to kompletny nonsens. Życie samo przez się nigdy nie jest bezsensowne (ani sensowne!), gdyż sens swemu życiu musi każdy nadać sam. Trzeba tego sensu szukać w sobie, a nie w zdarzeniach, dobrach materialnych czy innych okolicznościach" - mówi psycholog Ewa Woydyłło w swojej książce "Buty szczęścia". Cieszmy się z tego, co mamy: z rodziny, przyjaciół i swojej pełnej sprawności. Małgorzata Kotowska kl. III b gimnazjum