O. ROBERT WAWRZENIECKI OMI Kapłana nikt nie może zastąpić

Transkrypt

O. ROBERT WAWRZENIECKI OMI Kapłana nikt nie może zastąpić
O. ROBERT WAWRZENIECKI OMI
Kapłana nikt nie może zastąpić?
Kazanie misyjne o sakramencie kapłaństwa
Ksiądz zawsze postępuje źle, ponieważ:
jeśli zaczyna Mszę św. na czas, jego zegarek się spieszy
jeśli zaczyna minutę później, każe ludziom czekać
jeśli mówi długo, to nudzi
jeśli homilia jest krótka, to znaczy że jest nieprzygotowany
jeśli ma dobry samochód, to żyje w luksusie
jeśli nie ma takiego, to nie nadąża za dzisiejszą epoką
jeśli odwiedza rodziny, to nigdy go nie ma na plebani
jeśli siedzi w domu, to znaczy że nie ma czasu dla parafian
jeśli nie spieszy się w konfesjonale, jest za powolny
jeśli spowiada szybko, nie ma czasu dla penitentów
jeśli prosi o pieniądze, jest łakomy
jeśli nie prosi to znaczy że jest zbyt dumny i leniwy żeby cokolwiek zrobić
jeśli odnawia kościół, marnuje pieniądze
jeśli nie odnawia, pozwala żeby się niszczył
jeśli przebywa ze starszymi, jest staromodny
jeśli z młodymi, zapomina o starszych
jeśli przebywa z kobietami, jest playboyem
jeśli z mężczyznami..., to jeszcze gorzej
jeśli jest młody, brak mu doświadczenia
jeśli jest stary, to nie rozumie dzisiejszych problemów
jeśli trzyma się zasad jest ograniczony
jeśli nie, wszystko rozwadnia.
Tak długo jak żyje zawsze są ludzie, którzy go skrytykują,
ale jeśli umrze nie ma go kto zastąpić.
(tekst z jednej z angielskich gazet)
Drodzy Bracia i Siostry!
Dziś, gdy w czasie naszej misji świętej modlimy się w intencji powołań
kapłańskich, zakonnych i misyjnych, ten tekst z jednej z angielskich gazet
powinien utkwić w naszej pamięci. Na początku Eucharystii modliliśmy się
"przyjdź z pomocą swoim wiernym, którzy pokładają ufność w Twoim
miłosierdziu", "Spraw, aby oczyszczeni ze zmazy grzechu trwali w świętym
życiu i otrzymali obiecane dziedzictwo" (por. Modlitwy mszalne z czwartku
V tygodnia wielkiego postu).
Abraham, którego powołuje Bóg i zawiera z nim przymierze, zmienia swoje
dotychczasowe życie i czyni to na polecenie Boga (por. Rdz 17, 3-9). Mocą
Boga ze słabego, grzesznego człowieka powstaje nowy człowiek
naznaczony Jego mocą: "nosimy ten skarb w naczyniach glinianych, aby z
Boga była owca przeogromna moc, a nie z nas" (por. 2 Kor 4, 7).
Ten, kto trwa jak Abraham w przymierzu z Bogiem, zachowuje Jego słowo,
nie zazna śmierci, ale będzie żył na wieki (por. J 8, 51-59). Dlatego nie
ludzkie zdolności, ale powołanie pozwala zawołać z głębi serca "oto ja,
poślij mnie" (por. Z 6, 8b). Zwłaszcza dziś, gdy nie jest łatwo i prosto być
kapłanem, zakonnikiem czy siostrą zakonną.
Jednak jak wielkie to powołanie przypomina św. s. Faustyna w swoim
"Dzienniczku": "Powiedz Moim kapłanom, że zatwardziali grzesznicy
kruszyć się będą pod ich słowami, kiedy będą mówić o niezgłębionym
miłosierdziu Moim, o litości, jaką mam dla nich w sercu swoim. Kapłanom,
którzy głosić będą i wysławiać miłosierdzie Moje, dam im moc przedziwną i
namaszczę ich słowa, i poruszę serca, do których przemawiać będą" (Dz
1521). I również dodaje: "Nie da duszy spokoju taki kapłan, jeżeli sam go
nie posiada. O kapłani, wy świece jasne, które oświecacie dusze, niech
jasność wasza nigdy nie będzie przyćmiona" (Dz. 75).
Kapłan to sługa Bożego Miłosierdzia, który oddaje na usługi Miłosiernego
Jezusa swoje usta, serce, ręce w trosce o zbawienie człowieka i całego
świata. Są też dwa miejsca rozlewania zdrojów miłosierdzia, gdzie kapłana
nikt i nic nie jest w stanie zastąpić. Tymi miejscami są ołtarz, gdzie
sprawowana jest Najświętsza Ofiara oraz konfesjonał, Trybunał Bożego
Miłosierdzia. W obu tych miejscach kapłan nie działa swoją mocą, ale mocą
samego Boga, który poprzez dar Ducha Świętego dokonuje tak wielkich
rzeczy przy ołtarzu i konfesjonale.
Pierwszym miejscem jest ołtarz, gdzie nieustannie płynie czerwony
promień Bożego Miłosierdzia, który ożywia dusze. O Jego mocy zaświadcza
św. s. Faustyna: "Ten Chleb mocnych daje mi wszelką siłę do prowadzenia
tego dzieła i mam odwagę do pełnienia wszystkiego, czego żąda Pan.
Odwaga i moc, która jest we mnie, nie jest moja, ale Tego, który mieszka
we mnie - [taka] jest Eucharystia. Jezu mój, jak wielkie są niezrozumienia;
nieraz gdyby nie Eucharystia, nie miałabym odwagi iść dalej po tej drodze,
którąś mi wskazał" (Dz. 91).
Drugim miejscem jest konfesjonał, gdzie spotykamy się z Bożym
Miłosierdziem, które bladym promieniem oczyszcza i obmywa dusze. To
tam słyszymy na zakończenie spowiedzi tę piękną formułę rozgrzeszenia:
"Bóg, Ojciec miłosierdzia, który pojednał świat ze sobą przez śmierć i
zmartwychwstanie swojego Syna i zesłał Ducha Świętego na odpuszczenie
grzechów, niech ci udzieli przebaczenia i pokoju przez posługę Kościoła. I
JA ODPUSZCZAM TOBIE GRZECHY W IMIĘ OJCA I SYNA, + I DUCHA
ŚWIĘTEGO" (formuła rozgrzeszenia przy spowiedzi świętej).
Drodzy Bracia i Siostry!
W ten sposób kapłan staje się "drugim Chrystusem" i w tych dwóch
szczególnych miejscach nikt z ludzi nie jest w stanie go zastąpić. Kapłan
staje się tam narzędziem w ręku Boga. Uszy kapłana stają się uszami
Chrystusa, by usłyszeć wołanie o miłosierdzie. Oczy kapłana stają się
oczami Chrystusa, by miłosiernym wzrokiem patrzeć na świat Krwią Boga
odkupiony.
Serce kapłana staje się sercem Chrystusa, by pomieścić w nim tych, którzy
tęsknią za miłosierdziem. Słowa kapłana stają się słowami Jezusa,
niosącymi udręczonemu człowiekowi dobrą nowinę o Bożym Miłosierdziu.
Wreszcie dłonie kapłana stają się dłońmi Chrystusa, niosącymi ludziom
samego Boga i konkretną miłość potrzebującym w uczynkach miłosiernych
co do duszy i ciała.
Wielka to godność, ale zarazem wielkie zadanie. Osoby powołane wciąż
pozostają ludźmi, przeżywają swoje kryzysy, doświadczają ludzkich
słabości, a ze względu na swoje szczególne powołanie potrzebują też
szczególnego modlitewnego wsparcia ze strony wiernych.
Grzechy popełnione przez osoby powołane stają się dziś dla wspólnoty
Kościoła ogromną, bolesną i wciąż ropiejącą raną. Te czyny bowiem, choć
dotyczą nielicznych, to jednak rodzą zgorszenie i wystawiają na
pośmiewisko dary Boga. Dlatego szczególnie sług Bożego Miłosierdzia,
jakimi są osoby powołane, nie można zostawić osamotnionych, ale wciąż
trzeba dokonywać modlitewnego szturmu w ich intencji.
Dziś, czy jesteśmy tego świadomi czy nie, jesteśmy uczestnikami walki.
Szatan chce zniszczyć kapłanów i kapłaństwo przez osłabienie kapłańskich
dłoni, ośmieszenie, obrzucenie błotem, podcięcie zaufania czy zasiewając
wątpliwości w ludzkich sercach. Dlaczego?
Wie, że kiedy wytrąci z naszych rąk oręż Bożego Miłosierdzia, jakim staje
się dla nas ołtarz i konfesjonał, to wtedy bez problemu będzie miał nas w
garści. Módlmy się więc o nowe, święte i liczne powołania kapłańskie,
zakonne i misyjne. Módlmy się za idących drogą powołania, aby mimo
niesprzyjających okoliczności nie zniechęcali się, ale zaufali jak Abraham
Bożemu Miłosierdziu. Amen.