zycie myslowic

Transkrypt

zycie myslowic
NE
AL
CJ
PE
ES
NI
DA
WY
1929-2009
ROZMOWY
Piotr Uszok
- prezydent
Katowic
str. 2
Eugeniusz
Pypłacz
- prezes PKM
str. 4
HISTORIA
Kalendarium
str. 6-13
Tradycja
na kołach
str. 3
PRZYSZŁOŚĆ
Skończy się
kryzys.
Będzie
nowa baza?
str. 14
LUDZIE
Prezesi
i załoga
str. 5
Nasz pasażer
- nasz klient.
Nasz klient
- nasz pan.
MASZYNY
Od Stara do
Mercedesa
str. 6
Odkrywamy
nasze
sekrety
str. 11
Jubileusz komunikacji
autobusowej na Śląsku
str. 16
2 | Samorząd
Trzeba racjonalnie podchodzić
do problemu komunikacji
- Mija 80 lat od momentu, kiedy zaczęła funkcjonować w naszym regionie komunikacja autobusowa, część mieszkańców narzeka na autobusy w centrach
miast, inni twierdzą, że komunikacja autobusowa nie spełnia wszystkich potrzeb
pasażerów. A jak jest Pańskim zdaniem?
Autobusów w aglomeracji jest za mało, za
dużo, czy w sam raz?
- Komunikacja miejska w aglomeracji jest
wielkim wyzwaniem, bowiem jej kształt,
wielkość, zasięg i częstotliwość zależy od woli
przedstawicieli wielu miast, które powołały
Komunikacyjny Związek Komunalny GOP.
Jej obecny kształt jest wynikiem pewnego rodzaju konsensusu społecznego oraz możliwości finansowych poszczególnych gmin.
Oczywiście, pasażerowie mogą być niezadowoleni, bo autobusy zawsze mogłyby kursować częściej, być bardziej nowoczesne, ale
musimy także pamiętać, że wiele osób przedkłada samochód nad transport publiczny.
Trzeba racjonalnie podchodzić do tego problemu.
- Jaki jest pańskim zdaniem idealny model komunikacji dla Katowic, jaką rolę
mają w nim pełnić autobusy?
- Najlepiej byłoby, gdyby po centrum i
śródmieściu Katowic kursowałyby tramwaje, a po obrzeżach miasta autobusy. Jednakże,
żeby zbudować taki model komunikacji w
mieście należałoby dokonać wielu zmian w
układzie komunikacyjnym. Autobusy musiałyby się zatrzymywać w centrach przesiadkowych, gdzie na pasażerów czekałyby
tramwaje. Trzeba także pamiętać, że nie zawsze pasażerowie chcą się przesiadać z jednego środka transportu na drugi. Wielu, na
pewno byłoby niezadowolonych z takiego
rozwiązania sprawy. Pasażerowie czasami
wolą podróżować dłużej, niż przesiadać się
na autobus innej linii czy też tramwaj. Jednakże taki model docelowy, czyli autobus na
obrzeżach, a tramwaj w centrum będzie realizowany.
- Dobrze zorganizowany transport publiczny będzie prawdziwym testem sprawnego funkcjonowania Metropolii „Silesia”.
Czy Pan, jako przewodniczący zarządu
GZM rozmawia z prezydentami pozostałych
miast na temat przyszłości komunikacji autobusowej. A jeżeli tak, to w jakim kierunku zmierzają wasze plany?
- Na pewno chcielibyśmy sprawnej i dobrze
finansowych zmieniać i dostosowywać do potrzeb miasta. Tramwaje, jako najbardziej ekologiczny środek transportu przewoziłyby
pasażerów po najbardziej zurbanizowanych
częściach aglomeracji, a autobusy uzupełniałyby ofertę przewozową, głównie w dzielnicach i miastach, gdzie nie ma torów. Na razie nie ma jeszcze konkretnych planów, ale
przygotowania do uruchomienia jednego
naprawdę wspólnego biletu trwają już, w ramach KZK GOP. Mamy nadzieję, że Metropolii uda się stworzyć model komunikacji,
która będzie dowodzić, że jest to jeden
sprawnie działający organizm miejski.
- Wszyscy jesteśmy pod wrażeniem śmiałej wizji przebudowy okolicy dworca PKP
w Katowicach. Pasażerów PKM Katowice
niepokoi jednak pomysł „schowania” dworca autobusowego pod ziemię. Czy nie wpłynie to na poziom usług transportowych w
mieście i w całej Aglomeracji?
- Jesteśmy w stałym kontakcie zarówno z
inwestorem, jak i koleją. Zaproponowane
przez architektów rozwiązania komunikacyjne są dość śmiałe i mogą wzbudzać zaniepokojenie, ale cały czas inwestor i PKP
pracują nad rozwiązaniami, które nie spowodują kłopotów w funkcjonowaniu komunikacji miejskiej zarówno w trakcie przebudowy terenów wokół dworca PKP, jak i
później po ich zakończeniu. Ostateczne rozwiązania nie są jeszcze gotowe.
Rozmowa z Piotrem Uszokiem,
prezydentem Katowic
oraz przewodniczącym Zarządu
Górnośląskiego Związku Metropolitalnego
funkcjonującej komunikacji, w której połączenia tramwajowe, autobusowe i kolejowe
byłby ze sobą synchronizowane i się nie dublowały. Autobusy są najbardziej mobilnym
środkiem transportu, który obsługiwałby te
tereny aglomeracji, gdzie nie ma połączeń kolejowych czy tramwajowych. Przebieg ich linii można szybko i bez większych nakładów
- PKM jest spółką komunalną. Czy taki
model własności gwarantuje rozwój firmy.
Czy nie planuje Pan w przyszłości prywatyzacji PKM?
- Komunikacja miejska i jej sprawne funkcjonowanie jest jednym z naszych priorytetów. Przykład Tramwajów Śląskich powoli
pokazuje, że własność komunalna to jedna z
najlepszych form zarządzania firmami transportowymi. Podobnie jest w krajach Europy
Zachodniej i taki model zamierzamy utrzymać w mieście. Katowiczanie chcieliby podróżować po mieście nowoczesnymi autobusami, a ich zakupy są kosztowne. Z naszych doświadczeń, w ostatnich latach, wynika, że prywatni właściciele nie są skorzy do
inwestowania w nowoczesne autobusy. Robią to głównie firmy komunalne. Miasto zamierza wspomagać PKM Katowice w kolejnych inwestycjach w tabor Spółki, by mieszkańcy byli zadowoleni z jakości komunikacji w mieście i w regionie.
Siemianowickie doświadczenia
z komunikacją miejską są jak najlepsze
Jacek Guzy, prezydent Siemianowic Śląskich
Mówiąc w ogóle o komunikacji, w tym tej miejskiej,
trzeba wziąć pod uwagę położenie naszego miasta. Siemianowice Śląskie wszak
leżą w samym centrum Aglomeracji Śląskiej. Stąd nasze
szlaki komunikacyjne są
bardzo istotne dla całego regionu. Nie bez znaczenia
jest także, właśnie komunikacja miejska. Można spo-
kojnie powiedzieć, że stanowi ona walor Siemianowic Śląskich – skąd można
dostać się praktycznie bez
problemu do większości
miast Metropolii.
Pamiętajmy także, że organizacja transportu autobusowego, czy tramwajowego to bardzo złożone zadanie.
I ze względów logistycznych
i ekonomicznych. Zwłaszcza
biorąc pod uwagę specyfikę
Górnego Śląska, jak też naszego miasta.
Siemianowickie doświadczenia z komunikacją miejską są jak najlepsze. Liczba
i forma połączeń, zwłaszcza
autobusowych (na ostatnią
redukcję tramwajowych niestety, nie mieliśmy wpływu),
jest jak najbardziej satysfakcjonująca. Mam nadzie-
ję, i z pewnością wierzą w to
sami siemianowiczanie, że
tak będzie nadal. Obie strony, a więc i miasto i sam organizator komunikacji miejskiej – zdają sobie sprawę, że
zawsze może być lepiej. Jestem przekonany, że wspólnie będziemy nadal pracować nad ciągłym ulepszeniem usług komunikacji
miejskiej.
Historia |
P
ierwsze próby zorganizowania na Śląsku transportu autobusowego sięgają 1907 roku. Podjęła
się tego prywatna, niemiecka firma
przewozowa. Interes szybko upadł.
Zbyt wysokie okazały się koszty
utrzymania pojazdów, zawodziła
technika, niższa – niż się spodziewano
– była też frekwencja pasażerów. To
pierwsze niepowodzenie zdopingowało tylko przedsiębiorców. Nikt nie
miał wątpliwości, że w takich aglomeracjach, jak przemysłowy Śląsk,
transport publiczny ma przed sobą
wielkie perspektywy.
W naszym regionie na rozwój tej gałęzi gospodarki decydujący wpływ
miały wydarzenia polityczne. Polska
odzyskała niepodległość w 1918 r., ale
Górny Śląsk na ostateczne decyzje w
sprawie granic musiał czekać do 1922
roku. Spora, głównie przemysłowa
część naszego regionu, przypadła
Niemcom. Z kolei w spadku po zaborze rosyjskim województwo śląskie
otrzymało tereny słabiej rozwiniętego Zagłębia Dąbrowskiego. Przed
władzami stanęło zadanie wyrównania poziomu gospodarczego we
wszystkich częściach województwa
oraz ekonomiczna rywalizacja z niemiecką częścią Śląska.
3
W przeszłości
transport autobusowy był potrzebny, ponieważ niewielu mieszkańców
mogło sobie pozwolić na swój samochód. Także w
przyszłości – paradoksalnie - rola autobusów może tylko rosnąć. Prywatnych aut przybywa
i wkrótce zakorkują
śródmieścia śląskich miast.
Kluczem do
sukcesu była
sprawnie
zorganizowana
komunikacja
publiczna
Powstawało wiele fabryk, a rąk do
pracy szukano w najodleglejszych
miejscach województwa. Transport
publiczny nabierał kluczowego znaczenia.
Rynkową lukę starały się zapełnić
prywatne firmy przewozowe. W połowie lat 20. funkcjonowało ich ponad
30. Większość łączyła śródmieście Katowic z odleglejszymi dzielnicami
oraz miastami ościennymi. Trudno
jednak nazwać ich usługi zorganizowanym transportem. Autobusy często się psuły. W razie awarii zawieszano linię, ponieważ firmy nie dysponowały zapleczem naprawczym
ani zastępczym taborem.
Panujący chaos jako pierwsi postanowili opanować Niemcy po swojej stronie Śląska. W 1925 roku w Zabrzu (ówczesny Hindenburg) powstały pierwsze w naszym regionie
zorganizowane, punktualne i sprawnie zarządzane linie autobusowe.
Z kolei w trzy lata później w miastach Zagłębia pojawiły się tramwaje elektryczne, jeżdżące w barwach
„Śląsko-Dabrowskiego Towarzystwa
Eksploatacyjnego”. Szefowie tej spółki krytycznie wypowiadali się o autobusach wróżąc szybki kres tej formie transportu. Tymczasem w państwach Europy Zachodniej
zaczął się prawdziwy boom
komunikacyjny.
Na ulicach Niemiec, Francji, Austrii pojawiały się kolejne modele
autobusów, gwarantujące pasażerom coraz wyższy komfort, bezpieczeństwo i szybkość jazdy.
Województwo śląskie przystąpiło
do tej rywalizacji w 1929 roku. Za ojca
transportu publicznego w naszym regionie należy uznać Stanisława Szkudlarza, wiceprezydenta Katowic, a
później wieloletniego prezesa firmy
Śląskie Linie Autobusowe. W spe-
Tradycja na kołach
Jedno z pierwszych uruchomionych połączeń wiodło z Katowic do Królewskiej Huty (od 1934 r. Chorzów). Czas przejazdu trwał 17 min.
cjalnym piśmie do wojewody śląskiego zaznaczył on, iż organizację komunikacji należy powierzyć gminom. W pierwszym, organizacyjnym
spotkaniu wzięli udział przedstawiciele: Siemianowic, Chropaczowa,
Lublińca, Katowic, Tarnowskich Gór,
Świętochłowic, Cieszyna, Orzegowa, Mysłowic oraz Królewskiej Huty
(od 1934 r. – Chorzów). Od razu pojawił się problem finansowania i wysokości udziałów w planowanej spółce. Ostatecznie akcjonariuszami założonej w 1929 roku spółki Śląskie Linie Autobusowe zostały samorządy
Królewskiej Huty, Siemianowic,
Świętochłowic i Katowic. W tym samym roku w trasę ruszyły pierwsze
autobusy.
Firma
rozwijała się
błyskawicznie.
Rosły dochody, zwiększała się liczba pasażerów, przybywało linii i połączeń. Na sukces tego przedsięwzięcia złożyło się nie tylko wielkie
zainteresowanie pasażerów. Decydujący wpływ miało sprawne zarządzanie i fakt, że nad rozwojem ŚLA
czuwały samorządy. Wkrótce powstało konkurencyjne, prywatne Towarzystwo Komunikacji Samochodowej, które podkradało pasażerów
ŚLA kursując na tych samych trasach. Towarzystwo nie sprostało jednak konkurencji i splajtowało.
Śląskie Linie Autobusowe szybko
urosły do rangi ważnego i strategicznego przedsiębiorstwa nie tylko
dla naszego regionu, ale i całego
kraju. Najlepiej świadczy o tym epizod z jednego z najbardziej wstydliwych momentów polskiej historii.
W 1938 roku siłą zajęliśmy fragment
czeskiego Zaolzia. Pierwszą polską firmą, która pojawiła się na okupowanych terenach były ŚLA otwierając
połączenia z Bohuminem, Frysztatem i Karwiną.
Szefostwo firmy miało wielkie i ambitne plany, ale wszystko skończyło
się we wrześniu 1939 roku.
Podczas okupacji
hitlerowskiej
komunikacja
autobusowa na
Śląsku
praktycznie
zamarła.
Brakowało taboru. Polskim kierowcom przed nadejściem frontu
udało się wywieźć część autobusów.
Z kolei tymi, które pozostały w Katowicach , pod koniec wojny ewakuowali się Niemcy.
Armia Czerwona weszła do Katowic pod koniec stycznia 1945 roku. W
dwa miesiące później, pod starą nazwą, wznowiły działalność Śląskie Linie Autobusowe. Od razu pojawiła się
też konkurencja w postaci Państwowej Komunikacji Autobusowej.
W skrajnie trudnych warunkach,
kiedy brakowało taboru, sprzętu,
kierowców i mechaników, zwyciężyć
musiało doświadczenie. Z wojennej
tułaczki wracali do Katowic dawni
pracownicy ŚLA i to właśnie na nich
spoczął obowiązek odbudowy od
zera transportu autobusowego w
naszym regionie. Firma błyskawicznie stanęła na nogi. W 1946
roku osiągnęła nawet spory zysk, stając się jednym z najważniejszych
sponsorów i darczyńców na Śląsku.
Dotacje ŚLA otrzymało, m.in. Towarzystwo Przyjaciół Dzieci, Filharmonia Śląska, koła bibliotek
szkolnych oraz PCK.
Jednym
z członków
komisji rewizyjnej zarządu
spółki był wtedy
Jerzy Ziętek,
przyszły
wojewoda śląski.
Przez kolejnych 40 lat na funkcjonowanie regionalnego przewoźnika
decydujący wpływ miały ekonomiczne realia gospodarki socjalistycznej. ŚLA połączono z Kolejami
Elektrycznymi Zagłębia Śląsko-Dąbrowskiego tworząc Śląskie Linie
Komunikacyjne, które w 1951 roku
przekształcono w Wojewódzkie
Przedsiębiorstwo Komunikacyjne.
WPK wchłaniało kolejne samodzielne zakłady transportowe. W 1976
roku taki los spotkał przedsiębiorstwa
w Jaworznie, Olkuszu, Raciborzu. W
latach 80. WPK było największym
przewoźnikiem w kraju obsługując
ponad 5 mln mieszkańców naszego
województwa.
Na kolejne zmiany organizacyjne
trzeba było czekać aż do 1991 roku.
WPK uległo likwidacji, a na jego gruzach powstało 17 lokalnych Przedsiębiorstw Komunikacji Miejskiej, w
tym bezpośredni kontynuator jeszcze przedwojennych tradycji, czyli
PKM Katowice. W 1998 roku, po kolejnych przekształceniach własnościowych udziałowcami w spółce
zostały samorządy Katowic, Siemianowic, Chorzowa i Mysłowic
(wystąpiły w 2003 r.).
Przed wojną i w latach powojennych popularność komunikacji autobusowej wynikała z deficytu samochodów osobowych. W dzisiejszych czasach prywatne auta przestały być dobrem luksusowym. Ich
liczba lawinowo rośnie, co wcale nie
wróży końca autobusów na naszych
ulicach. Wręcz odwrotnie. Niewykluczone, że w przyszłości, śladem
wielu miast Europy zachodniej, zamkniemy śródmieścia przed ruchem
osobowym. Czym wtedy dojedziemy
do centrum, jak nie autobusem?
4 | Ludzie
1907 - Pierwsza próba
uruchomienia regularnych połączeń autobusowych w Katowicach.
Zadania podjęła się
spółka „AutomobilOmnibus-Gesellschaft”
(Towarzystwo Samochodowo-Autobusowe).
Przedsięwzięcie splajtowało.
1924 - na terenie województwa śląskiego działały 32 prywatne firmy
przewozowe. Jakość ich
usług była niska ze
względu na awaryjność
autobusów i słabe wyszkolenie kierowców.
1925 - Uruchomiono
zorganizowaną komunikację autobusową w Zabrzu, leżącym wówczas
po niemieckiej stronie
Śląska.
25 czerwca 1929 – Stanisław Szkudlarz, wiceprezydent Katowic, powołuje do życia „Śląskie Linie Autobusowe”
- Związek Celowy Samorządów Śląskich.
Była to pierwsza zorganizowana firma przewozowa na terenie polskiego Śląska.
19 lipca 1929 – Wybory
władz „Śląskich Linii
Autobusowych”. Przewodniczącym Związku
został Stanisław Szkudlarz, a jego zastępcą
Szaliński, starosta
Świętochłowic
25 października 1929
roku – policja udziela
pierwszej koncesji na
prowadzenie linii komunikacyjnej, na trasie Katowice Rynek –
Siemianowice. Koncesja obowiązywała do
31 października 1935
roku.
1 listopada 1929 Dwa pierwsze autobu-
Autobusy wczoraj i dziś
- Za Panem 40 lat pracy w komunikacji miejskiej. Czym różni się obecna
komunikacja od tej sprzed 20, 30 czy nawet 70 lat?
- Przede wszystkim komfortem podróżowania. Trudno porównać autobusy
sprzed kilkudziesięciu lat marki Lancia,
Ursus czy Federal z najnowszymi modelami, które obecnie kursują po naszych miastach. Nasi przodkowie musieli
się wykazywać dużym hartem ducha i
samozaparciem, kiedy planowali podróż z jednego miasta do drugiego. Nie
mieli do dyspozycji sieci połączeń autobusowych, tramwajowych i kolejowych, ale pojedyncze linie. Dopiero rok
1929 i powołanie najpierw związku celowego przez miasta Katowice, Królewska Huta (obecny Chorzów), Siemianowice Śląskie oraz powiaty świętochłowicki i katowicki, a następnie
przedsiębiorstwa Śląskie Linie Autobusowe z siedzibą w Katowicach spowodowały szybki rozwój komunikacji
autobusowej w naszym regionie. Analizując posiadane materiały można jednoznacznie stwierdzić, że „ojcem” komunikacji autobusowej na polskim obszarze Górnego Śląska był wiceprezydent Katowic, a następnie wieloletni prezes tej firmy, Stanisław Szkudlarz. To
właśnie on przyczynił się do powołania
25 czerwca i uruchomienia 1 listopada
1929 roku firmy, której PKM Katowice
jest następcą.
- A jakie połączenia uruchomiono
jako pierwsze?
- Pierwsza linia to połączenie Katowic
z Siemianowicami Śląskimi, ale szybko
uruchomiono kolejne z Katowic do Królewskiej Huty, Świętochłowic, Lipin,
Chropaczowa, Łagiewnik oraz do Bogucic. Autobusy kursowały co 15 i 30 minut. W kolejnych latach dokupowano autobusy i uruchamiano kolejne połączenia ażdogranicówczesnegopaństwapolskiego, czyli Zabrza i Bytomia.
- A co ze słynnym zapleczem technicznym i garażami, co zostało z tamtych hal i przedwojennych tradycji?
- Przez wiele lat, po II wojnie światowej warsztaty przy ul. Mickiewicza (Za-
Rozmowa z
Eugeniuszem
Pypłaczem,
Prezesem Zarządu
PKM Katowice
Foto: K. Papoń
Kalendarium
kład nr 5 w strukturze Wojewódzkiego
Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego)
słynęły z wykonywanych napraw i regeneracjiczęści.Jakodowódkunsztuówczesnych pracowników można podać
fakt, że wykonywano tu sprzęgła do autobusów, a więc skomplikowane elementy mechaniki pojazdu. To tutaj
kształcili się mechanicy i fachowcy w zakresieobróbkiczęści.Funkcjonowałajedna z najlepszych modelarni, w której powstawały modele elementów silników
(np. tuleje) i innych podzespołów autobusów. Następnie odlewano je w Gliwicach.Wszczytowymokresieswojegorozwoju katowickie warsztaty były w stanie
wykonać w skali miesiąca 35 napraw
głównych autobusów marek: Ikarus i
Jelcz oraz regenerację około 100 silników
różnych typów. To tutaj pracowali do-
skonali stolarze, frezerzy oraz mechanicy, którzy byli w stanie dorobić prawie
każdą część do ówczesnego autobusu.
Warsztaty były wyposażone w najnowocześniejszy, jak na ówczesne czasy,
park maszynowy.
- Niewiele już dziś pozostało z dawnej świetności…
- Obecne warsztaty już nie dysponują takim parkiem maszynowym, nie zatrudniają takich specjalistów, bo zmieniły
się technologie. W latach 70 i 80. nie było
wyjścia musieliśmy dorabiać części, bo
ich nie było na rynku, a zastosowane
wówczas technologie odeszły do lamusa. Współczesne silniki i automatyczne
skrzynie biegów osiągają, bez napraw,
przebiegi po kilkaset tysięcy kilometrów, a niektóre nawet milion. Nadwo-
zia, obecnie produkowanych autobusów
są wykonane ze stali nierdzewnej lub stali o podwyższonej jakości, odpornej na korozję dodatkowo zabezpieczonej chemicznie metodą kataforezy. Producenci autobusów udzielają gwarancji na
perforacje poszycia nadwozia od 12 do 15
lat. Dziś autobusy sterowane są komputerami, a więc do ich obsługi są potrzebni inni specjaliście – elektronicy ze
znajomością informatyki. W tym roku
mija 80 lat od daty utworzenia Śląskich
Linii Autobusowych, chcemy uczcić tę
rocznicę i zachować dla kolejnych pokoleńhistoriękomunikacjinaŚląsku,dlatego wydajemy album opowiadający o
dziejach naszej firmy oraz o ludziach, którzy tworzyli komunikację autobusową.
Chcemy zachować dla potomności ich
twarze, nazwiska oraz dokonania.
O autobusach wie…prawie wszystko
Józef Rajwa, zastępca dyrektor ds. techniczny w PKM Katowice
- Józef Rajwa, to człowiek bez
reszty zaangażowany w pracę
dla firmy. On kocha to co robi.
Jest doskonałym specjalistą w
zakresie mechaniki pojazdowej i żaden z modeli autobusów
eksploatowanych w naszej firmie nie stanowi dla niego tajemnicy – powiedział Eugeniusz Pypłacz, prezes Zarządu
PKM Katowice.
Dla wielu współpracowników i podwładnych, dyrektor Józef Rajwa jest człowiekiem, który na temat autobusów wie wszystko i na pewno
odpowie na każde pytanie z
zakresu mechaniki pojazdowej. Poradzi, jak naprawić zepsuty element lub znajdzie
rozwiązanie problemu technicznego. Za kilka dni dyrektor odchodzi na zasłużoną
emeryturę. A wszystko zaczęło się pierwszego sierpnia
1963r., właśnie w Katowicach
przy ul. Mickiewicza 59, gdzie
rozpoczął swoją pierwszą pracę w ówczesnym Zakładzie
nr 5 wchodzącym w skład
Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego.
Tutaj przepracował do 1974 r,
jego talent techniczny i dociekliwość doceniono i awansowano na głównego specjalistę
ds. diagnostyki.
- Tzw. dyrekcja techniczna
WPK mieściła się wówczas
przy Rynku 7. Ale ten awans
nie był związany z pracą za
biurkiem. Odpowiadałem za
sprawność techniczną około
800 autobusów, a w dyspozycji miałem tylko dwóch pracowników. Stąd też moja pra-
ca polegała na objeżdżaniu
poszczególnych zajezdni i kontrolowaniu stanu taboru – dodaje dyrektor Rajwa.
Następnie kilkanaście lat
przepracował w dyrekcji WPK,
gdzie także się zajmował autobusami, a następnie został
zastępcą dyrektora ds. technicznych w Bytomiu, gdzie
później był również głównym
mechanikiem. Pracował tu aż
do 1994 r. Wtedy to los spłatał
mu psikusa i powrócił do firmy,
gdzie rozpoczynał swoją zawodową karierę, czyli do PKM
Katowic i do hal przy ul. Mickiewicza 59. Został zastępcą
dyrektora ds. technicznych i
członkiem Zarządu. Funkcję tę
sprawuje do dziś.
- Żałuję tylko jednej rzeczy, że nie doczekałem odda-
nia do użytku nowej zajezdni
z nowoczesnymi warsztatami. Bardzo chciałbym zobaczyć jak autobusy PKM Katowice są sprawnie obsługiwane na ciągu technologicznym i odstawiane na swoje
miejsca przez służby obsługi
codziennej – dodaje z nutką
nostalgii w głosie dyrektor
Rajwa.
Józef Rajwa urodzony 30
czerwca 1944r. w Rudzie
Śl., żonaty, córka. Od lat
mieszka w Świętochłowicach. Absolwent Politechniki Śląskiej, Wydziału Transportu, inżynier transportu
samochodowego, specjalizacja: eksploatacja i utrzymanie pojazdów.
Ludzie |
Kalendarium
Za ojca komunikacji autobusowej na Śląsku bez wątpienia należy uznać Stanisława Szkudlarza, zastępcę prezydenta
Katowic i założyciela Śląskich Linii Autobusowych.
Dzięki niemu firma dwukrotnie przetrwała
najtrudniejsze chwile. Wszystkie
decyzje, które podejmował
- w tym personalne –
zawsze były
trafne.
sy wyjechały na linię
Katowice – Siemianowice. Do końca roku
otwarto kilka kolejnych linii.
15 listopada 1930 – Uroczyste otwarcie hali garażowej przy ulicy Mickiewicza w Katowicach.
W tym samym roku na
terenie powstającej zajezdni wybudowano
także stację paliw.
Pracownicy Śląskich Linii Autobusowych podczas uroczystości pięciolecia firmy
Największy kapitał - to ludzie
Pracownicy o najdłuższym
stażu pracy w Przedsiębiorstwie Komunikacji Miejskiej
w Katowicach:
Mrowiec Bernard – 48 lat
– elektryk samochodowy,
Rajwa Józef – 46 lat
– Dyrektor techniczny,
Szczotka Franciszek – 46 lat
- mechanik samochodowy,
Dyjas Jan – 45 lat
– Kierownik Sekcji Technicznej,
Haberla Ludwik – 45 lata
– blacharz samochodowy,
Zimon Andrzej – 44 lata
– pracownik techniczny,
Blitek Marek – 44 lata
- mechanik samochodowy,
Rak Piotr – 44 lata
– mistrz zajezdni,
zmarł 24.08.09 r.
Brzęk Roman - 43 lata
- mechanik samochodowy,
Socha Józef – 43 lata
– ślusarz,
Pypłacz Eugeniusz – 42 lata
– Prezes,
Banasiak Marian - 42 lata
– mechanik samochodowy,
Kania Henryk – 41 lat
– pracownik techniczny,
Ciesielski Zbigniew – 40 lat
- kierowca,
Białas Kazimierz – 39 lat
– kierowca,
Hajduk Krzysztof – 39 lat
- kierowca,
Wojtecki Wiktor – 38 lat
- kierowca,
Ziarko Witold – 38 lat
- kierowca,
Boczek Henryk – 37 lat
- kierowca,
Hanf Ryszard – 37 lat
– kierowca,
Spychała Janusz - 36 lat
- kierowca.
Ojciec
sukcesu
Dwa razy Śląskie Linie
Komunikacyjne znalazły się
na krawędzi. W czasie wielkiego kryzysu lat 30. i zaraz
po wojnie. I dwa razy Stanisław Szkudlarz uratował firmę. W czasie kryzysu zlikwidował linie kursujące
poza godzinami szczytu, obciął dywidendy udziałowcom i potrafił dogadać się z
Stanisław Szkudlarz
podwykonawcami, aby obniżyli stawki. Z kolei w powojennym chaosie, w Katowicach oprócz ŚLA powstała jeszcze jedna firma świadcząca usługi komunikacyjne.
Nie dała rady przetrwać, ponieważ wszyscy doświadczeni kierowcy i mechanicy,
którzy wrócili z wojennej tułaczki, poszli do pracy tam,
gdzie był Szkudlarz.
Był postacią niezwykłą.
Bez przesady można uznać
jego ówczesne pomysły za
wizjonerskie. Zależało mu
nie tylko na uregulowaniu
transportu publicznego w
swoim mieście, ale w planach miał linie łączące Katowice z innymi śląskimi
miastami, a Śląsk z regionami Polski i krajów sąsiednich, głównie Niemiec.
Na pierwszym spotkaniu
organizacyjnym przedstawicieli gmin, zainteresowanych
utworzeniem spółki komunikacyjnej, Szkudlarz, jako
wiceprezydent Katowic, zaproponował największy
udział finansowy swojego
miasta. Chciał mieć kontrolę nad rozwojem firmy. Został przewodniczącym utworzonego w czerwcu 1929 roku
Związku Celowego – Śląskie
Linie Autobusowe.
Szkudlarz rozwijał nowe
linie, inwestował w autobusy i podnosił kwalifikacje załogi. Na łamach przedwojennej prasy wielokrotnie
pasażerowie składali podziękowania katowickiemu
przewoźnikowi za wysoki
poziom usług.
W czasie wojny Stanisław
Szkudlarz trafił do obozu
koncentracyjnego w Oświęcimiu. Okrutną ironią losu,
okupant zlikwidował wszystkie przedwojenne linie obsługiwane przez ŚLA, z wyjątkiem jednej: Dwory –
Oświęcim. Była ona przeznaczona dla niemieckich oficerów pracujących w obozie.
Założyciel śląskiej komunikacji przeżył wojnę. I właśnie jemu powierzono odbudowę ŚLA praktycznie od
zera. Po raz kolejny Stanisław Szkudlarz ujawnił swój
niezwykły talent organizacyjny. Już w 1946 roku firma
stanęła na nogi i zaczęła
przynosić zyski! I jak zawsze wielki Szef nie pomylił
się przy doborze odpowiednich ludzi na odpowiednie
stanowiska.
Złota
rączka
Stanisław Szkudlarz wiedział, że klucz do sukcesu firmy tkwi w zorganizowaniu
grupy doświadczonych,
przedwojennych mechaników i kierowców. Zadanie to
powierzył Józefowi Broncelowi, ślusarzowi i kierowcy,
który przed wojną terminował w szanowanej firmie ślusarskiej w Mysłowicach.
Broncel okazał się człowiekiem godnym swojego szefa.
Przez 40 lat kierował warsztatem w bazie przy ulicy
Józef Broncel
Mickiewicza. Był postacią
wręcz legendarną i wielkim
autorytetem dla swoich
współpracowników. Jego
uczniowie zostawali dyrektorami, kierownikami, zajmowali ważne stanowiska
w Śląskich Liniach Autobusowych i w kolejnych firmach – Wojewódzkim
Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym oraz Przedsiębiorstwie Komunikacji Miej-
5
31 marca 1931 – zatrudnienie w firmie
Śląskie Linie Autobusowe przedstawiało się
następująco: 31 szoferów, 24 konduktorów, 9
pracowników warsztatu, 2 kontrolerów.
23 września 1932 – Wybuchł pierwszy strajk
w historii firmy.
1934 - Zakupiono 25
autobusów marki
„Lancia”. Pojazdy te
miały wiele błędów
konstrukcyjnych.
skiej w Katowicach. Józef
Broncel pokazał, co potrafi,
w 1962 roku, kiedy pod jego
okiem ekipy fachowców zbudowały pierwszy w Polsce
autobus przegubowy.
Następcy
W 1947 roku w firmie pracowały 334 osoby. W kolejnych latach na bazie ŚLA powstawały następne, większe, scentralizowane przedsiębiorstwa komunikacyjne,
zatrudniające coraz więcej
osób. W szczytowym okresie
rozwoju, w latach 70. i 80.,
Wojewódzkie Przedsiębiorstwa Komunikacyjne zatrudniało ponad 10 tysięcy
osób, z czego prawie połowę
stanowiły kobiety, głównie
konduktorki. Przy WPK
funkcjonowała szkoła zawodowa, która cieszyła się dużą
popularnością wśród młodzieży ze Śląska i spoza regionu. Pod koniec lat 70. zaczęło nawet brakować rąk do
pracy, ponieważ wielu kierowców przeszło do pracy do
Huty Katowice. Przeprowadzono wówczas największą
akcję rekrutacyjną w historii
firmy. Kierowcy mogli uzyskać uprawnienia zawodowe
dzięki przyspieszonym, specjalnym kursom.
Obecnie w katowickim
PKM pracuje ponad 800
osób. Trudno dzisiejsze, wolnorynkowe realia porównywać z socjalistycznymi
czasami WPK, ale etaty w
naszej firmie wciąż należą
do atrakcyjnych propozycji
na rynku pracy.
21 lipca 1934 – „Śląskie
Linie Autobusowe wyprodukowały w swoich
warsztatach pierwszy
autobus.
1 listopada 1934 – Uroczyście obchodzono jubileusz 5-lecia „Śląskich Linji Autobusowych”.
14 grudnia 1934 - Odbyło się nadzwyczajne
zebranie członków Zarządu firmy w Magistracie miasta, które
miało na celu omówienie tematu ewentualnego połączenia „Śląskich Linii Autobusowych” ze „Śląskimi
Kolejkami Elektrycznymi”. Wtedy nie udała się organizacyjna fuzja transportu autobusowego z tramwajowym. Do tematu wrócono po wojnie.
6 | Maszyny
Od Ursusa
Kalendarium
1935 – Na wiosennych
Targach Lipskich firma
kupiła podwozia marki
„Leyland” z silnikami
wysokoprężnymi.
1936 – Firma kupiła autobusy marki „Polski Fiat”,
które powoli zastępowały
sukcesywnie wycofywane
„Lancie”.
1 czerwca 1938 – „Śląskimi Liniami Autobusowymi” można dojechać z
Katowic do: Siemianowic, Chorzowa, Łagiewnik, Rudy Śląskiej, Piekar Śląskich, Mikołowa,
Łazisk Górnych, Tychów,
Bielska, Mysłowic, Krakowa, Będzina, Jastrzębia Zdrój, Rybnika, Knurowa, Pszczyny, Wodzisławia.
2 października 1938
–Na Zaolzie wkroczyły
wojska polskie i powiększyły obszar naszego
państwa o około 1100
km2. Wykorzystano krytyczną sytuację polityczną państwa czechosłowackiego. Fakt ten,
wstydliwy dla państwa
polskiego, był przez
długi czas przemilczany. Podobnie nie nadawano rozgłosu prowadzeniu na zajętym terenie komunikacji autobusowej przez „Śląskie
Linie Autobusowe”.
Miastem, o które oparto
komunikację był Frysztat, który posiadał centralny garaż i zapewne
podstawową infrastrukturę w tym zakresie.
3 września 1939 r. – Niemcy wkroczyli do Katowic.
Nazwę firmy zmieniono
na: „Die Schlesischen Autobuslinien” – Zweckverband – Kattowitz.” Z posiadanych informacji,
zdjęć i widokówek wynika, że w czasie wojny ko-
Opowiadając o historii komunikacji
trudno nie wspomnieć o modelach
autobusów, które
zmieniały się wraz z
rozwojem połączeń,
linii, nowinkami
technologicznymi, a
nawet sytuacją polityczną na świecie.
Na
początku lat dwudziestych po śląskich drogach jeździły autobusy różnych marek, m.in. Ford, Chevrolet czy
Mercedes. ŚląskieLinie Autobusowezakupiły jako pierwsze autobusy marki Ursus, które mógły przewieź tylko 24 osoby, bo tyle miał miejsc siedzących, a podróż nimi nie należała do wygodnych.
NatomiastNiemcydoZabrzasprowadzili
najnowszy i najbardziej wygodny dla pasażerów model, jak na ówczesne czasy,
autobus marki Benz. Pomimo, że niemiecka prasa zachwycała się Benzem, to
jednak Polacy zdecydowali się na zakup
włoskich Lanci i używanych pojazdów
marki Federal. Pomimo, że Lancie do
udanychmodelinienależałykupionokolejnych 25 sztuk tych autobusów. Były to
autobusy o małej pojemności, mogły
zabrać ponad 20 osób i choć zanim trafiły na trasy załoga katowickich warsztatów trochę je poprzerabiała, to nadal
sprawiały dużo kłopotów. Były utrapieniem dla podróżnych i mechaników, bowiem często się psuły.
Trzeba przyznać, że kupowanie w latach trzydziestych dwudziestego wieku
autobusów było jednym, wielkim eksperymentem i trochę loterią, bowiem
motoryzacja, a w szczególności konstruowanie autobusów było dziedziną
nową. Rozwiązania, które sprawdzały
się w samochodach osobowych czy
ciężarówkach zawodziły w autobusach. Po kilku latach od zakupu Lanci zdecydowano o ponownym eksperymencie i do Katowic przyjechały autobusy marki Polski Fiat. Okazało się,
że zbytnio nie różnią się od poprzednich
modeli. Następnie postanowiono przetestować autobus z 36 miejscami siedzącymi marki Saurer, ale po Katowicach kursowały tylko dwie sztuki, bowiem był on za drogi. Po tych eksperymentach dyrekcja Śląskich Linii Autobusowych stwierdziła, że najlepsze
będą autobusy marki Chevrolet, ale i te
zawodziły. Spróbowano więc jeszcze innego rozwiązania. Kupiono tylko podwozia w firmie Leyland i składano autobusy w warsztatach przy ul. Mickiewicza.
To był strzał
w dziesiątkę
bowiem modele zrobione w Katowicach okazały się bardzo solidne i wytrzymałe. Stworzono tu nawet autobus
turystyczny ze skórzanymi, lotniczymi
siedzeniami, zapewniający sporo wygody podróżnym. Może trudno sobie to
dziś wyobrazić, ale część autobusów,
szczególnie tych pokonujących trasy w
komunikacji międzymiejskiej była wyposażona w łączność radiową. W 1939r.
tuż przed wybuchem wojny Śląskie Linie Autobusowe miały 106 pojazdów.
Najczęściej autobusy kursowały z
przyczepkami, aby zabierać z przystanków większą liczbę pasażerów, a
ponieważ na przedwojennym Śląsku
brakowało stacji benzynowych , to po
mieście kursowała także cysterna, która dotankowywała autobusy na trasie.
Okres wojenny zastopował postęp w
zakresie powstania nowych modeli autobusowych, a po kilku miesiącach od
jej zakończenia po Katowicach i aglomeracji kursowały wszystkie znane
typy i marki, m.in. Leylandy, MAN-y,
Mercedesy, Ople, Renaulty, czy Magi-
rusy, które ściągano z różnych zakątków województwa i naprawiano w katowickich warsztatach. W 1948 pojawiły
się pierwsze, nowe podwozia marki
Leyland, a nadwozia zostały wykonane na miejscu. Nowości motoryzacyjne pojawiły się dopiero w 1949r. kupiono wówczas autobusy pochodzenia
francuskiego marki Tubano.
Współpraca państw znajdujących się
w tzw. Bloku Wschodnim nie sprzyjała
właściwemu rozwojowi komunikacji
W 1950 roku zakupiono z węgierskiej fabryki autobusy marki MAVAG, który był
nie tylko bardzo zawodny, ale i zdecydowanie gorszy od poprzednich modeli autobusów.
długie lata już zagości w komunikacji
miejskiej. Ale transportowcy cały czas
szukali nowych modeli autobusów, które mogły przewozić większą liczbę pasażerów, bowiem osób przemieszczających się po regionie przybywało. I stąd
w 1972 zostało zakupionych pierwszych
5 francuskich autobusów marki Berliet,
który miał pojemności aż 110 osób. Autobus ten był zdecydowanie droższy od
Ikarusów, dlatego nie zdecydowano się
na ich dalsze zakupy.
Era
Ikarusów
Pierwsze Ikarusy pojawiły się w Katowicach jesienią 1953r. były to pojazdy
posiadające 24 miejsca siedzące i 36 stojących. Dobrze sobie radziły na śląskich
drogachi kursowały jeszczenapoczątku
lat 60. Niestety, znowu zaeksperymentowano i kupiono polskie autobusy z
drewnianą konstrukcją nadwozia marki Star, które były przestarzałe i nie radziły sobie w komunikacji. Powrócono
więcdowęgierskichIkarusów,któreWojewódzkie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne otrzymywało w zamian za węgiel. FabrykanaWęgrzechudoskonalała
ten typ autobusu i przez kolejnych kilka
latnakatowickichulicachmożnabyłozobaczyćnastępującejmodeleIkarusów: nr
60, 601, 620, 630, i 66.
Wówczas pojawiły się również autobusy produkcji krajowej marki San,
które miały dużo miejsc siedzących, a
mało stojących, co przy przepełnieniach
kursów nie było właściwym rozwiązaniem. Ponadto przednie ich drzwi otwierał kierowca, a tylne konduktor - ręcznie.
Czas
Jelczy
Rok 1963 to moment, kiedy pojawia
pierwszy autobus marki Jelcz, który na
Pod koniec 1962 roku wykonano po raz pierwszy w Warsztacie
Centralnym WPK Katowice autobus przegubowy. Został on zbudowany z dwóch wycofanych z
eksploatacji jednostek Ikarus 620.
Autobus przegubowy posiadał
długość 15,5 m i pojemność przewozową 140 pasażerów. Wyposażony został w urządzenia radiofonizacyjne. W założeniu miał zużywać maksymalnie 40 litrów oleju napędowego. Do wykonania
prekursorskiego przyczynili się
głównie: Józef Broncel, Alojzy
Szczypka, Henryk Zając i Jan
Chwaliszewski pracownicy nadzoru technicznego oraz warsztatu.
Autobus wyjechał na linię 1 grudnia 1962 roku.
Niestety, na prototypie się skończyło,
a pierwsze przegubowe Ikarusy pojawiły
się dopiero za 10 lat i miały 16 metrów
długości. Były to słynne już Ikarusy 280,
które przez lata modernizowane i
usprawnianie służą wciąż w komunikacji miejskiej. Ostatnie, nowe modele Ikarusów wyjechały na śląskie ulice pod koniec lat 90., a zostały złożone przez ka-
Maszyny |
do Mercedesa
7
Kalendarium
munikacja autobusowa
została ograniczona do
minimum. Liczbę autobusów zredukowano do 25.
Pierwszeństwo zatrudnienia mieli Niemcy i posiadacze volkslisty. Autobusami, które znajdowały się
na wyposażeniu przedsiębiorstwa pod koniec II
wojny ewakuowali się
Niemcy.
Foto: K. Papoń
27 stycznia 1945 - Armia
Czerwona zajęła Katowice. Przedsiębiorstwo
„Śląskie Linie Autobusowe” praktycznie nie istniało. Nie było ani jednego autobusu, hala garażowa i zaplecze techniczne zostało zdewastowane.
towickich mechaników ze sprowadzonych z Węgier podzespołów, były już wyposażone w automatyczną skrzynię biegów i silniki Euro-2. Era Ikarusów dobiegała końca. Jelcze próbowały jeszcze
konkurować na rynku z zachodnimi
producentami, ale kilkanaście miesięcy
temu ich fabrykę definitywnie zamknięto.
Nastał czas luksusowych autobusów,
niskopodłogowych, wyposażonych w
ekologiczne silniki oraz automatyczne
skrzynie biegów – przyjaznych dla kierowców i pasażerów. Obecnie PKM Katowice posiada 240 autobusów, m.in.
Ikarusy, Jelcze. Nie brakuje także MAN-
ów, Mercedesów, Neoplanów i Solarisów.
Są to nowoczesne autobusy wyposażone w systemy monitoringu i informacji
pasażerskiej, a podróż nimi znacząco różni się od tych sprzed 80 lat.
25 marca 1945 – Na trasę
ruszył pierwszy kursowy
autobus, Leyland na linii
Katowice-Bytom. Powojenne przedsiębiorstwo
nosiło nazwę „Śląskie
Linie Autobusowe” –
Związek Międzykomunalny w Katowicach.
Kierownictwo powierzono Stanisławowi Szkudlarzowi.
Ba za ja k sch ron
Warsztat centralny PKM przy ulicy Mickiewicza bez wątpienia należy do
najbardziej trafionych inwestycji w 80-letniej historii śląskiej komunikacji.
Od
samego początku funkcjonowania Śląskich
Linii Autobusowych kluczowym zadaniem było stworzenie
solidnego zaplecza technicznego. Twórcy spółki wyciągnęli wnioski z niepowodzeń
prywatnych przewoźników,
wynikających z braku bazy naprawczej. W pierwszym roku
funkcjonowania ŚLA miasto
użyczyło firmie strażnicę Ochotniczej Straży Pożarnej w Katowicach-Załężu i budynek gospodarczy przy ul. Wojewódzkiej. Było to rozwiązanie prowizoryczne. Prace nad bazą z
prawdziwego zdarzenia rozpoczęto wiosną 1930 roku. Budynek powstawał wzdłuż tzw.
Rowu Wełnowieckiego, przy
końcu ulicy Mickiewicza. Hala
posiadała solidną, stalową konstrukcję ze zwieńczeniem dachowym w kształcie kratownicy. Przygotowano sześć kanałów naprawczych i dobrze zor-
ganizowane zaplecze warsztatowe. W pięć lat później do
hali dobudowano budynek biurowy.
W czasie wojny cały obiekt
został mocno zdewastowany,
ale nie uległ zniszczeniu. Po
1945 roku szybko rozwijająca
się spółka potrzebowała więcej
miejsca do garażowania przybywających autobusów oraz
na potrzeby rozbudowywanego warsztatu. W cztery lata po
wojnie firma kupiła sporo specjalistycznych maszyn w tym
frezarki, tokarki, dźwigi i podnośniki. Wszystko po to, aby
uniezależnić się od zewnętrznych wykonawców napraw i
producentów części. W 1951
roku oddano do użytku budynek administracyjny, w którym
oprócz pomieszczeń biurowych znalazły się m.in. żłobek
dla dzieci pracowników, świetlica, mieszkania służbowe,
kuchnia oraz… zakładowa siedziba PZPR.
Długo oczekiwany warsztat
centralny oddano do użytku
w 1959 roku. Budowa trwała
prawie siedem lat i bez wątpienia była jedną z najbardziej trafnych inwestycji w 80letniej historii śląskiej komunikacji. Miała strategiczne
znaczenie dla utrzymania w
ruchu całego transportu autobusowego w naszym regionie. Trzykondygnacyjny
budynek wyposażono w solidne fundamenty tworzące
piwnice, które mogły pełnić
funkcję schronu. Na całe
szczęście nigdy nie było potrzeby, aby od tej strony
sprawdzić przydatność budynku. W rozbudowanych
warsztatach produkowano,
m.in. pojazdy na wewnętrzny
użytek firmy, w tym wozy
pogotowia technicznego, budowane na bazie wycofanych
z eksploatacji Jelczy i Ikarusów. W 1962 roku pracownicy bazy przy ulicy Mickiewi-
cza własnoręcznie wykonali
pierwszy w Polsce autobus
przegubowy. Był to wielki
sukces katowickiego przewoźnika świadczący nie tylko
o wysokich kwalifikacjach
pracowników, ale także o dobrym wyposażeniu zaplecza
technicznego.
W 1971 roku oddano do
użytku Centralny Ośrodek
Transportu w Katowicach –
Zawodziu, z powodzeniem do
dziś wykorzystywany przez
katowicki PKM.
Baza przy ulicy Mickiewicza
od pół wieku stanowi profesjonalne zaplecze śląskiej komunikacji, ale jej czas w tym kształcie powoli dobiega końca. Większość autobusów, oddawanych
ostatnio do eksploatacji, stanowią „przegubowce”, a pojazdy tego typu wymagają jeszcze większej przestrzeni i bardziej rozbudowanego zaplecza
warsztatowego. Takie warunki
spełni planowana baza, o której perspektywach piszemy na
stronie 14.
Budowę hali ukończono w 1959 r.
1946 - Uruchomiono
11 regularnych linii
do: Bytomia, Ligoty,
Wodzisławia, Tychów,
Tarnowskich Gór,
Gliwic, Zabrza, Makoszowy, Sosnowca,
Ochojca, Siemianowic
oraz testowa linia w
kierunku kąpieliska
Bugla.
31 grudnia 1946 – stan
taboru przedstawiał się
następująco: autobus
marki Leyland – 5
sztuk, Mercedes – 3,
M.A.N – 3, Bussing- 4,
Graf -Stift – 5, Magirus
– 5, Ross – 1, Renault –
1, Krupp – 2, Opel – 1,
Opel-Blitz – 2. Razem:
32 pojazdów.
8 | 80 lat minęło
1929-1938
Tablica pamiątkowa z okazji 5-lecia Śląskich Linii Autobusowych
Lancia na trasie
Katowice-Królewska Huta
(dzisiejszy
Chorzów)
Leyland w barwach ŚLA w Krakowie przed kościołem św. Ducha. Świat gotował się do wojny
Kontrola graniczna
w autobusie na
przejściu PolskoNiemieckim w Łagiewnikach
Centrum Katowic
lata 30.
Otwarcie linii autobusowej
Katowice-Kraków. W tle
autobus marki Leyland
W czasie okupacji hitlerowskiej komunikacja
autobusowa została ograniczona do minimum
1939-1948
Armia Czerwona wkroczyła do Katowic
17 stycznia 1945. Na ulicach pojawiły
się drogowskazy w języku rosyjskim
1959-1968
Ikarus 60 i jego pasażerowie, bracia
Grzegorz i Jacek Moćko
Budowa pierwszego w
Polsce autobusu przegubowego (baza przy ul.
Mickiewicza 1962r.)
Budowa drewnianego szkieletu autobusu w warsztatach przy ul. Mickiewicza w
Katowicach
„Historyczny” bilet miesięczny z nazwą Stalinogród zamiast Katowice
1949-1958
Jelcz na ulicach
Katowic
Do 1950 r. autobusy kursowały pod szyldem „ŚląskoDąbrowskich Linii Komunikacyjnych”
Wlot ul. Korfantego do
Rynku. Katowice lata 60.
80 lat minęło |
9
1969-1978
Dyrektor techniczny Henryk
Zajic oraz kierownik warsztatu Józef Broncel
Pochód 1-majowy 1984 r.
Uczniowie ZSZ przy Wojewódzkim Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym 1973 r.
Nauka jazdy
Jazda testowa Ikarusa 435
Wjazd na teren bazy przy ul. Mickiewicza
Pracownicy zaplecza technicznego
Odznaczenia honorowe przyznawane w tamtych czasach
pracownikom WPK
Złomowanie autobusu
1979-1988
Autobus marki Ikarus
1999-2009
Prezentacja autobusu niskopodłogowego
Linia „Lotnisko” odniosła marketingowy i finansowy sukces
Foto: K. Papoń
Strajk zorganizowany przez związkowców sparaliżował centrum Katowic, 1997 r.
Nowe Mercedesy są
mocnym punktem
floty PKM
Remont Ikarusa
Zajezdnia autobusowa, stacja kontroli
pojazdów
Dworzec autobusowy
w Katowicach
1989-1998
Parada przed gmachem Biblioteki Śląskiej
10 | Na trasie
Kalendarium
21 marca 1947 – Odbyło
się pierwsze po wojnie
posiedzenie Rady Związku Celowego „Śląskich
Linii Autobusowych”.
Jednym z członków Komisji Rewizyjnej był Jerzy Ziętek, przyszły wojewoda śląski.
30 września 1948 - Połączono w jedną całość zakłady: „Koleje Elektryczne Zagłębia Śląsko-Dąbrowskiego” i „Śląskie
Linie Autobusowe”
Związek Międzykomunalny nadając nowemu
przedsiębiorstwu nazwę
„Śląsko-Dąbrowskie Linie Komunikacyjne”. W
firmie udziały miały samorządy Katowic, Chorzowa, Siemianowic,
Rybnika, Gliwic, Tarnowskich Gór, Opola,
Nysy, Dąbrowy Górniczej, Będzina, Sosnowca
i Zabrza.
1949 – Rozpoczęto
przebudowę zajezdni
przy ulicy Mickiewicza
w Katowicach. Firma
dysponowała 104 autobusami.
1 czerwca 1950 -Nazwa
„Śląsko-Dąbrowskie Linie Komunikacyjne” została zmieniona na „Śląskie Linie Komunikacyjne”.
1950 - Powołano do życia Straż Przemysłową.
Wprowadzono w życie
ustawę o socjalistycznej
dyscyplinie pracy. W
tym roku eksploatowano 144 autobusy na 53
liniach komunikacyjnych.
1951 - Związek Międzykomunalny „Śląskie
Linie Komunikacyjne”
przestał istnieć. Majątek przedsiębiorstwa
przekazany został
nowo utworzonemu
O kondycji firmy komunikacyjnej najlepiej świadczy liczba linii autobusowych. Pod tym względem śląscy przewoźnicy nie mają sobie równych.
...Po ulicach
mego miasta mknie
W
pierwszy inauguracyjny kurs
autobus ŚLA
wyruszył z Katowic do Siemianowic. W ciągu kilku miesięcy oferta przewoźnika zwiększyła się o Królewską Hutę (Chorzów), Bogucice, Mikołów oraz Łagiewniki, na granicy z Niemcami. Stanisław Szkudlarz
planując rozwój firmy stawiał
na otwieranie połączeń, które
zapowiadały dużą rentowność
i odpowiadałyby potrzebom
społeczności naszego regionu. Zamierzał m.in. uruchomić przygraniczną komunikację na trasach KatowiceBytom, Katowice-Zabrze, Tarnowskie Góry-Zabrze, Tarnowskie Góry-Bytom.
Na otwarcie tras do Zabrza
nie zgodził się jednak pruski
Minister Handlu i Rzemiosła.
Niemieckie koleje straciłyby
pasażerów i 120 tys. marek
rocznego zysku. Szkudlarz
myślał perspektywicznie. Nie
zależało mu jedynie na zysku
firmy, ale także na integracji
Śląska, sztucznie podzielonego na niemiecką i polską część.
Od początku lat 30. ŚLA
występowały o kolejne koncesje przewozowe. Firma rozbudowała swoja ofertę m.in. o
połączenia z Bielskiem, Pszczyną, Żorami, Sosnowcem,
Rudą Śląską, Piekarami Śląskimi, Tychami, Dąbrówką
Małą, Mysłowicami, Krakowem, Będzinem, Knurowem.
We wrześniu 1938 roku do
Związku Celowego ŚLA przystąpił Rybnik i od razu uruchomiono w tym kierunku
kilka linii. W tym samym roku,
po wkroczeniu wojsk polskich
do Czechosłowacji i zajęciu
terenu Zaolzia, autobusy ŚLA
natychmiast zaczęły regularne kursy na trasach KatowiceFrysztat, Katowice-Bohumin,
Wojna na kilka lat przerwała rozwój linii autobusowych w naszym regionie
Cieszyn-Karwina, PszczynaFrysztat. Władze spółki nie
planowały wcześniej uruchomienia połączeń na tych liniach. Taka konieczność pojawiła się wraz ze zmianą sytuacji politycznej. Można mieć
sporo zastrzeżeń do ówczesnych władz polskich za napaść na spokojnego sąsiada.
Firmie przewozowej należą
się jednak słowa uznania za
błyskawiczne przystosowanie
się do nowej sytuacji. Z powodu skierowania części taboru na Zaolzie, ŚLA zrezygnowały z planowanego wcześniej rozszerzenia linii do Zakopanego, Tarnowa, Kielc,
Łodzi i Żywca.
Po wojnie pierwszą regularną linię otwarto na trasie
Katowice-Bytom. Miało to wymiar także symboliczny. Przed
wojną niemiecki Bytom należał do rynków, które bezskutecznie próbowały zawojować
Śląskie Linie Autobusowe.
Do końca 1946 roku uruchomiono już 11 regularnych linii do: Bytomia, Ligoty, Wodzisławia, Tychów,
Tarnowskich Gór, Gliwic,
Zabrza, Makoszowy, Sosnowca, Ochojca, Siemianowic oraz testowe połą-
czenie do kąpieliska Bugla
w Katowicach. W rok później do tej listy dołączyła
m.in. Pszczyna, Gliwice, Dąbrowa Górnicza, Oświęcim,
Mikołów.
Z każdym rokiem rosła oferta przewozowa firmy. W 1948
roku Śląskie Linie Komunikacyjne, utworzone na bazie
ŚLA, obsługiwały 37 linii. W
dwa lata później ich liczba
wynosiła już 53. W latach 70,
najbardziej dynamicznym
okresie rozwoju Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego, autobusy obsługiwały 818 linii. Praktycznie
nie było na Śląsku miejscowości, do której nie docierały
autobusy WPK.
Obecnie katowicki PKM
obsługuje 53 linie. Nasze autobusy przewożą pasażerów
na trasach łączących Katowice z: Mysłowicami, Chorzowem, Siemianowicami, Zabrzem, Bytomiem, Mikołowem oraz lotniskiem w Pyrzowicach.
Strefa pasażera |
Wszystkie zmiany wprowadzane w firmie miały, mają i będą miały
na celu tylko jedno: aby pasażer mógł dotrzeć na miejsce, szybciej,
wygodniej, bezpieczniej i taniej.
Nasz pasażer - nasz klient.
Nasz klient - nasz pan.
S
tanisław Szkudlarz, legendarny
założyciel regionalnej komunikacji wiedział, jak pozyskać
klienta. Pasażerowie Śląskich Linii Autobusowych,
na pierwszej uruchomionej
trasie z Katowic do Siemianowic płacili za przejazd tyl-
ko 70 groszy. Prywatni przewoźnicy pobierali na tej linii
ponad złotówkę. Poza tym
autobusy ŚLA jeździły punktualnie i szybko. Na przykład do Chorzowa (wtedy
jeszcze Królewska Huta)
zgodnie z rozkładem jazdy
podróż trwała 17 minut, przy
przepisowej prędkości 40 ki-
lometrów na godzinę. Autobusy odjeżdżały co kwadrans, od godziny piątej rano
do północy. Wypadnięcia z
kursów, w odróżnieniu od
prywatnych firm przewozowych, zdarzały się niezwykle
rzadko.
W latach 20. i 30. rynek
transportu publicznego za-
40 lat temu nie było najmniejszego problemu z biletem ważnym na terenie całego województwa
Czekamy na wspólny bilet
W specyficznych warunkach Górnego Śląska
wiele osób, dojeżdżając do pracy lub szkoły, w
ciągu jednego dnia przekracza granice kilku miast.
W czasach Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa
Komunikacyjnego nie było w związku z tym żadnego problemu. Bilety, w tym miesięczne obowiązywały na terenie całej aglomeracji. Sytuacja
zmieniła się po 1991 roku, kiedy w miejsce zlikwidowanego WPK powstało 17 lokalnych
przedsiębiorstw transportowych. Niestety, nie
były to czasy Stanisława Szkudlarza, kiedy samorządy potrafiły dogadać się, wyznaczyć i realizować cel, jakim był rozwój wspólnej firmy transportowej.
W efekcie zmian wprowadzonych na początku
lat 90., osobne bilety obowiązują dziś w autobu-
sach kursujących z Jaworzna, Tychów i Rybnika.
Apele pasażerów nie zdają się na nic. Jeżeli chcą
podróżować po województwie – muszą kupować i kasować różne bilety. Najgorzej mają się
przyjezdni, którzy nie zdają sobie sprawy, że np.
w Tychach, choć to środek Górnośląskiego
Okręgu Przemysłowego, nie obowiązują bilety
KZK GOP. Władze samorządowe śląskich miast
deklarując, że transport publiczny jest oczkiem w
ich głowach, nie potrafią jednak znaleźć wspólnego języka w sprawie wspólnego biletu. Pewne
nadzieje możemy wiązać z utworzeniem Górnośląskiego Związku Metropolitalnego. Jeżeli Metropolia „Silesia” poradzi sobie z problemem rozdrobnionej komunikacji, da sobie radę z każdym
wyzwaniem.
powiadał się, jako jedna z
najbardziej rozwojowych gałęzi gospodarki. W województwie śląskim w 1929
roku zarejestrowano zaledwie
trzy tysiące samochodów osobowych. Co szósty polski robotnik dysponował rowerem,
a w Zagłębiu Dąbrowskim
zaledwie co dziesiąty. Większość do pracy szła na piechotę. Tymczasem w Katowicach i okolicznych miastach powstawały kolejne fabryki i zakłady usługowe. Ludzie musieli na czas dotrzeć
do pracy. Nic dziwnego, że
rozwojowi transportu publicznego od początku towarzyszył bój o klienta, czyli o
pasażera.
- Od czasu uruchomienia komunikacji autobusowej przez
„Śląskie Linie Autobusowe”
można zauważyć pomiędzy personelem tramwajów a szoferami
ŚLA pewną nienawiść, ponieważ chodzi w tym wypadku o
konkurencję, gdyż stale można
zauważyć przepełnione autobusy „Śląskich Lini Autobusowych” zaś tramwaje oraz autobusy Dąbrowskiego Towarzystwa kursują poniekąd bez pasażerów – alarmował w 1930 r.
obywatel Banaś, pełniący funkcję komendanta oddziału kontroli ruchu.
Prywatni przewoźnicy walczyli zazwyczaj nie fair. Ustawiali swoje pojazdy w pobliżu
albo bezpośrednio na przystankach zarezerwowanych
przez ŚLA. Największe zamieszanie panowało na Rynku, skąd odjeżdżały autobusy
do Chorzowa i Siemianowic
oraz przy wylocie ul. Mickiewicza, gdzie zabierano pasażerów do Mysłowic, Tarnowskich Gór i Bogucic.
Na ŚLA skarżyli się także
właściciele posesji, zlokalizowanych w pobliżu przystan-
ków. Na całe szczęście firmą
zarządzał Stanisław Szkudlarz, którego działania cieszyły się poparciem wojewódzkiego samorządu.
(...) Rynek miasta przemysłowego, takiego jak Katowice nie jest miejscowością
uzdrowiskową a zażalenie na
głośne zachowanie służb firmy
jest nieprawdziwe, dlatego że
prasa miejscowa ogłasza, że
obsługa „Śląskich Linii Autobusowych” jest bardzo
grzeczna i uprzejma (...) – odpowiedział na skargę Śląski
Urząd Wojewódzki.
Przed wojną, podobnie jak
teraz, zachęcano do korzystania z transportu autobusowego stosując system ulg i
zniżek dla stałych bądź uprzywilejowanych pasażerów.
Największym konkurentem firmy autobusowej w walce o klienta nie byli jednak
prywatni przewoźnicy, lecz linie tramwajowe. Rok 1971
dowiódł, kto jest lepszy w tej
rywalizacji. Autobusy po raz
pierwszy wygrały z tramwajami 51:49 w procentowym
udziale w przewozach pasażerskich na Śląsku. Taka tendencja utrzymuje się do dziś.
Przyszłość komunikacji autobusowej wiązać się będzie z
kolejnymi udogodnieniami
dla pasażerów. Przoduje w
tym katowicki PKM. Większość autobusów udostępnionych ostatnio do eksploatacji wyposażona jest w
udogodnienia dla osób niepełnosprawnych, w tym niskie podłogi oraz głośne zapowiedzi kolejnych przystanków. Według różnych
szacunków z usług PKM Katowice korzysta dziennie około 250 tysięcy pasażerów. W
skali miesiąca liczba osobowych przejazdów oscyluje w
granicach 7 mln.
11
Kalendarium
przedsiębiorstwu pod
nazwą: „Wojewódzkie
Przedsiębiorstwo Komunikacyjne” w Katowicach.
7 marca 1953 - nastąpiła
zmiana nazwy miasta
Katowice na Stalinogród.
Zarządzeniem Dyrektora
Naczelnego WPK do czasu dostarczenia nowych
pieczątek należało wyciąć nazwę Katowice i
wpisywać ręcznie Stalinogród. Nastąpił szczególnie trudny rozdział w
historii przedsiębiorstwa.
Eksploatowane wówczas
autobusy obarczone były
szeregiem błędów konstrukcyjnych i stały się
przyczyną bardzo poważnych zakłóceń w komunikacji prowadzonej przez
firmę.
1956 - Na polecenie Ministerstwa Gospodarki
Komunalnej i Ministerstwa Komunikacji WPK
objęło „patronat” nad
Miejskim Przedsiębiorstwem Komunikacyjnym
w Częstochowie i Miejskim Przedsiębiorstwem
Komunikacyjnym w Legnicy, Miejskim Przedsiębiorstwem Komunikacyjnym w Jędrzejowie, Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym w Bielsku, Miejskim Przedsiębiorstwem
Komunikacyjnym w
Kielcach i Miejskim
Przedsiębiorstwem Komunikacyjnym w Opolu.
Zakład w Katowicach
prowadził szkolenia oraz
wykonywał naprawy i
regeneracje części autobusowych dla tych zakładów. Szkolenia teoretyczne odbywały się na
terenie wspomnianych
zakładów lub na miejscu
w Katowicach.
12 | Społeczne oblicze
Kalendarium
1957 - Unormowała się
sytuacja polityczna na
Węgrzech. Wznowiono
dostawę autobusów marki Ikarus do naszego kraju. WPK otrzymało 43
pojazdy tej marki, a na
początku następnego
roku kolejne 63.
Sfera socjalna była i jest mocnym punktem śląskich firm autobusowych
Na kolonie, wycieczki i festyny
Kolonia letnia dla dzieci pracowników WPK, Szumirad 1973 r.
1959 – Oddany został do
użytku warsztat centralny przy ul. Mickiewicza
w Katowicach. Budowa
trwała siedem lat i była
jedną z najbardziej trafionych inwestycji w 80letniej historii komunikacji autobusowej śląska. W
założeniu projektowym
warsztat centralny miał
spełniać nawet rolę
schronu.
1962 - W Warsztacie Centralnym WPK Katowice
wykonano po raz pierwszy autobus przegubowy.
Został on zbudowany z
dwóch wycofanych z eksploatacji jednostek Ikarus 620.
1971 – Oddano do użytku Centralny Ośrodek
Transportu w Katowicach-Zawodziu. W tym
roku po raz pierwszy
autobusy wygrały rywalizację z tramwajami (51:49) w procentowym udziale w przewozach pasażerskich
na Śląsku.
1976 – Do WPK przyłączono przedsiębiorstwa
autobusowe w Jaworznie, Olkuszu, Raciborzu.
J
uż na początku działalności
komunikacji autobusowej, jeszcze w okresie przedwojennym,
Śląskie Linie Autobusowe posiadały własną Przemysłową Kasę Chorych, która w razie choroby pracownika i członków jego rodziny pokrywała
koszty leczenia i lekarstw, jak również
opłacała ewentualne leczenie szpitalne.
Kasa pokrywała także pobyt pracownika w sanatorium. Organizowano pobyty wczasowe w miejscowościach turystycznych. Dla dzieci pracowników organizowano kolonie letnie, z których
średnio korzystało około 100 dzieci.
Po wojnie aż do czasu likwidacji
WPK sfera socjalna była bardzo mocno rozwinięta. Przedsiębiorstwo posiadało własne przychodnie, ośrodki
wczasowe, sanatoryjne i kolonijne,
gdzie wypoczywano i bawiono się na festynach oraz wczasach, m.in. Wiśle-Jarzębatej oraz w Jaworzynce-Krężelce.
Organizowano wycieczki oraz wyjazdy
weekendowe. Od 1951 roku prowadzono w budynku socjalnym Zakładu
Produkcyjnego nr 5 w Katowicach
przy ulicy Mickiewicza 59, Żłobek Tygodniowy, w którym mogło przebywać
55-60 dzieci. Żłobek zaspokajał w tym
zakresie potrzeby 20% pracowników
zakładu. Tutaj też funkcjonowała przychodnia zakładowa. Firma opiekowała się także wieloma klubami sportowymi od piłkarskich począwszy poprzez zapaśnicze a na skacie kończąc.
Obecnie ta sfera życia firmy zamarła.
Nadal natomiast prężnie działa Ognisko TKKF „Autobusy”, które powsta-
Piknik rodzinny dla pracowników PKM Katowice - wrzesień 2009 r.
ło w 1968 roku. Obecnie organizuje ono
dla pracowników PKM Katowice i ich
rodzin imprezy rekreacyjne. Są to zarówno wycieczki górskie, rajdy rowerowe, jak i zwiedzanie, m.in. kopalni
„Guido” w Zabrzu, Browarów Tyskich
Wizyta Jerzego Ziętka, wojewody śląskiego w żłobku tygodniowym dla dzieci
pracowników WPK
i Żywieckich czy Zameczku Prezydenckiego w Wiśle. Uczestnicy wycieczek górskich przemierzyli szlakami setki kilometrów, zdobywając większość
beskidzkich szczytów. Wielką popularnością cieszą się też wyprawy na
grzyby, z ogniskiem i pieczeniem kiełbasy. W PKM Katowice działają drużyny piłkarskie, których umiejętności
mogliśmy podziwiać na ostatnim festynie, gdzie osiem drużyn reprezentujących, m.in. Tramwaje Śląskie, KZK
GOP, firmę RUDKOL i DWZ oraz
dwie PKM Katowice - walczyły o „Puchar Prezesa PKM Katowice”. Zwyciężyła drużyna reprezentująca barwy
DWZ, czyli nasi kontrahenci, drugie
miejsce zajęli tramwajarze, a najlepsza
z teamu PKM , czyli piłkarze z Katowic
zajęli trzecie miejsce. Na tymże festynie
pracowniczym w Parku w Murckach,
nie tylko sprawdzali swoje umiejętności piłkarze, ale także pozostali pracownicy, m.in. rywalizując w strzelaniu
z broni pneumatycznej czy też grze w
tenisa oraz siatkówce plażowej. Najlepszymi w strzelaniu okazali się Marek
i Gabriela Nowakowie, a wśród młodzieży: Antosz Michał. Nie zabrakło dobrego humoru oraz dobrej muzyki,
były tańce i swawole do wieczora.
Dom wczasowy Uroczysko, należący
kiedyś do WPK
Firma nie organizuje już typowych
wyjazdów wczasowych, nie ma własnych ośrodków wypoczynkowych, ale
pracownicy mogą liczyć na dopłaty do
letniego wypoczynku oraz wyjazdów
dzieci i młodzieży, które są finansowane z Funduszu Socjalnego.
Zawsze na Tak
PKM Katowice jest firmą,
która nie tylko świadczy usługi , ale także wspomaga akcje
społeczne i charytatywne
związane z ruchem drogo-
wym lub bezpieczeństwem
podróżowania. Zawsze współdziałamy z Komunikacyjnym
Związkiem Komunalnym
GOP w propagowaniu Dnia
Bez Samochodu i Tygodnia
Zrównoważonego Transportu. Na naszych autobusach
znajdują się naklejki oraz plakaty propagujące akcję po-
zostawiania samochodów w
domu i przesiadania się do
zbiorowych środków lokomocji. Włączamy się w akcje
policyjne, ostrzegające przed
kradzieżami w autobusach,
m.in. znana akcja „Pilnuj
portfela!”, czy też właśnie
rozpoczęta, propagująca bezpieczne przechodzenie przez
jezdnie i wychodzenie z autobusu „Rok pieszego”. Ponadto każdego roku wspomagamy ks. Krzysztofa Brząkalika w jego akcji zachowania trzeźwości za kierownicą,
czyli „Prowadzę jestem
Trzeźwy”. Włączamy się także w promowanie imprez
rocznicowych, a w naszych
autobusach pojawiają się plakaty związanych z akcjami
społecznymi, charytatywnymi
oraz obchodami ważnych
rocznic narodowych.
Nowoczesny wizerunek |
Jesteśmy jedyną firmą przewozową w regionie, która wydaje swoją gazetę
Stawiamy na kontakt
z pasażerami
13
Kalendarium
1986 – Wybudowano na
terenie hali garażowej
przy ulicy Mickiewicza
stację diagnostyczną.
telebim
PKM
Katowice to
firma stawiająca na nowoczesne formy marketingu. Jednym z elementów naszej strategii jest wydawanie
gazety: „Wiadomości PKM Katowice”,
która jest miesięcznikiem ukazującym
się od kwietnia 2005 r. Jesteśmy już z
państwem ponad 4 lata.
nasze
wydawnictwo
powstało, aby informować pasażerów o najważniejszych wydarzeniach w naszej firmie oraz
o najistotniejszych zmianach w komunikacji miejskiej
w Katowicach i w regionie. Na łamach naszej gazety informujemy
pasażerów o wszelkich zmianach jakie wprowadza organizator komunikacji, czyli KZK GOP. Włączyliśmy się,
m.in. w akcje informującą o zasadach
wchodzenia pierwszymi drzwiami, zawsze wspieramy akcje związane z
ochroną środowiska, czy zachęcające do
korzystania z komunikacji zbiorowej.
Reklamujemy na łamach „Wiadomości”
także nasze usługi, m.in. Stację Kontroli
Pojazdów czy też jedyne, regularne
połączenie stolicy regionu z portem
lotniczym „Katowice” w Pyrzowicach,
czyli linię „Lotnisko”. Dbamy, by pasażerowie znaleźli w naszej gazecie
także interesujące informacje z miast,
przez które kursują nasze autobusy.
Na łamach gazety dzielimy się z pasażerami obawami o przyszłość komunikacji i naszej firmy. Informujemy o planach
roz-
mi. Zawsze staramy się wyjaśniać przyczyny niedociągnięć oraz naprawić błędy. W gazecie jest też miejsce na rozrywkę, zapraszamy do odwiedzania klubów czy też uczestniczenia w najważniejszych wydarzeniach kulturalnych
w miastach. Gazeta jest swoistym łącznikiem między pasażerami a PKM Katowice.
Kolejnym elementem komunikowania się z pasażerami oraz prowadzenia akcji promocyjnych i marketingowych jest telebim, który stanął na
naszej ekspozyturze biletów przy pl.
Szewczyka. Poprzez ten nośnik nie tylko reklamujemy nasze komercyjne
przedsięwzięcia, ale także akcje społeczne i charytatywne. Staramy się, by
ten niezwykły nośnik służył także naszym klientom i pasażerom. PKM Katowice nie jest jego właścicielem, ale firma Screemcom, która użycza nam
czasu reklamowego.
Kolejnym krokiem ku przyszłości
jest
system
monitoringu
w autobusach połączony z wyświetlaniem informacji na LCD.
Obecnie zamontowane w autobusach wyświetlacze służą głównie do emisji spotów
reklamowych i quizów umilających podróż autobusem,
ale już za niedługo będziemy
mogli wykorzystywać je do celów informacyjnych. Może już za
kilkanaście miesięcy będziemy
wprowadzać na bieżąco na ich
ekrany informacje o opóźnieniach
kursów, korkach i innych ważnych
faktach np. o pogodzie czy wydarzeniach. Mamy nadzieję, że jako
pierwsza firma w regionie wprowadzimy tę nowinkę technologiczną.
woj o wych i
najważniejszych wydarzeniach z życia
Spółki i jej pracowników. Nie uciekamy
także przed problema-
Normy jakościowe
to nie zbytek,
ale konieczność
Wraz z wejściem do Unii Europejskiej polskie firmy musiały dostosować się do standardów obowiązujących w krajach
tzw. starej dwunastki. Jednym
z elementów była jakość wykonywanych usług, czyli popularnie zwane normy jakościowe.
Dziś nikogo już nie dziwi, że
obok logo prawie każda z większych lub mniejszych firm
umieszcza na papierze firmowym znak certyfikacji, który
potwierdza jakość i rzetelność
wykonywanych usług. O certyfikaty najpierw ubiegały się
urzędy miast i gmin, a następnie przyszedł czas na spółki
komunalne. Zarząd PKM Katowice długo się zastanawiał
nad rozpoczęciem procedury
wprowadzenia norm. Trzy lata
temu zapadał decyzja o podporządkowaniu Spółki wymogom ISO i to w zakresie trzech
norm: jakościowej ISO 9001:
2000, bezpieczeństwa i higieny
pracy: PN-N ISO 18001:2004
oraz ochrony środowiska: ISO
14001:2004. Przez kilkanaście
miesięcy pracowaliśmy nad
opracowaniem procedur systemu postępowania, który zapewni właściwe funkcjonowanie Spółki. Była to żmudna
praca, która wymagała poznania wszystkich aktów i ustaw
dotyczących działalności naszej firmy. Został, m.in. wprowadzony elektroniczny system
ewidencji wjazdów i wyjazdów
autobusów z baz i czasu pracy.
Zaostrzono rygory dotyczące
przebywania gości na terenie firmy. Wprowadzono przepustki
i nadzór nad firmami wykonującymi prace lub usługi na rzecz
PKM, na jej terenie.
Politykę oraz procedury wprowadzono w kwietniu 2007 r. Od
tego czasu wiele się zmieniło.
Dokonano zmian na terenie
warsztatów oraz hal naprawczych. Wprowadzono dodatkowe sorty odzieży ochronnej
dla pracowników oraz wprowadzono obowiązek chodzenia w kamizelkach odblaskowych po zmroku zarówno dla
pracowników, jak i firm współdziałających z PKM. Jako jedna z nielicznych firm posiadamy
także defibrylator oraz przeszkolonych pracowników w zakresie udzielania pierwszej pomocy. Dziś jesteśmy inną firmą,
inaczej postrzegającą swoją rolę
w społeczeństwie. Nie tylko
chcemy świadczyć usługi przewozowe, ale także wprowadzać
udogodnienia służące pasażerom, takie jak: zapowiedzi przystanków, system monitoringu,
czy też autobusy niskopodłogowe. Po wprowadzeniu norm
dbamy, by w jak najmniejszym
stopniu zanieczyszczać środowisko. W PKM obowiązuje peł-
na segregacja odpadów. Odzyskujemy przepracowane oleje,
a opony są oddawane do utylizacji. Wszystkie awarie środowiskowe, związane z wyciekami paliwa czy też olejów w miastach są na bieżąco usuwane
przez odpowiednie służby. Natomiast wytworzone ścieki są
kierowane do separatorów i
dopiero z nich trafiają do kanalizacji.
Wprowadzenie Zintegrowanego Systemu Zarządzania według norm ISO 9001:2000,
PN-N ISO 18001:2004 i ISO
14001:2004 spowodowało, że
każdy z pracowników firmy
zna swoje miejsce w strukturze
i wie, jak powinien postępować.
1 października 1991 –
W miejsce zlikwidowanego WPK powstało 17
samodzielnych zakładów pod nazwą Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej oraz jedno
Przedsiębiorstwo Komunikacji Tramwajowej w Chorzowie Batorym. Przedsiębiorstwo
Komunikacji Miejskiej
w Katowicach dysponowało 271 autobusami
obsługującymi 71 linii.
W firmie zatrudnionych
było ponad tysiąc pracowników.
1997 - Strajk zorganizowany przez pracowników wszystkich PKMów zablokował centrum
Katowic.
21 kwietnia 1998 PKM w Katowicach
zmieniło formułę organizacyjną i własnościową. Firma przekształciła się w spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością. Udziały w przedsiębiorstwie objęły gminy: Katowice, Siemianowice Śląskie, Chorzów
oraz Mysłowice (wystąpiły w 2003 roku). W
skład pierwszego Zarządu Spółki weszli: Eugeniusz Pypłacz, Teresa
Wikło, Józef Rajwa.
Kwiecień 2004 – Rozpoczęła działalność komercyjna linia „lotnisko”, łączącą centrum Katowic z
Międzynarodowym Portem Lotniczym w Pyrzowicach.
Kwiecień 2007 – W katowickim PKM zaczynają
obowiązywać międzynarodowe normy jakości
ISO.
14 | Przyszłość
Baza na miarę
XXI wieku
W realizacji planów budowy nowoczesnej bazy w Katowicach-Zawodziu przeszkodził kryzys gospodarczy. Kiedy minie finansowa zapaść zbudujemy biurowiec, dwupoziomowe garaże i nowoczesne zaplecze techniczne. Na razie
musimy zadowolić się bazą przy ul. Mickiewicza (na zdjęciu z lotu ptaka).
To
jaką firmą
w przyszłości będzie PKM
Katowice w zasadzie zależy
od decyzji właścicieli, którzy
pomimo wielu lat starań zarządu Spółki wciąż nie po-
dejmują decyzji o budowie
naszej nowej siedziby. Nie
chodzi tu tylko o nowoczesny
biurowiec, ale przede wszystkim o hale warsztatowe, naprawcze i do obsługi codziennej, które sprostałyby
standardom XXI wieku.
Dwa lata temu wydawało
się, że inwestycja jest już
prawie pewna. Zlecono nawet opracowanie koncepcji
urbanistyczno-architektonicznej. Zawarto w niej pomysł dwupoziomowych garaży dla autobusów, nowo-
czesne stanowiska naprawcze, stacje kontroli pojazdów, do której dojazd byłby
możliwi z poza terenu firmy
oraz sprawny ciąg obsługi
codziennej autobusów. Całość procesu technologicznego naprawy i obsługi autobusów została opracowana
przez pracowników technicznych z dyrektorem Józefem Rajwą na czele. Koncepcja zakłada budowę zajezdni na około 236 autobusów, w tym 90 przegubowych. Łącznie tereny pod
budowę to 5 ha, zaś szacunkowy koszt budowy to około
50-60 milionów złotych netto. Podjęto także wstępną
decyzje o lokalizacji. Nowa
baza miała powstać na terenie obecnej bazy w Zawodziu przy ul. 1 Maja 152, a
brakujące tereny planowano
odkupić od Tramwajów Śląskich i Huty Metali Nieżelaznych. Udało się scalić grunty, ale znowu na drodze do
budowy stanął kryzys gospodarczy, bowiem koszt budowy miał być sfinansowany
ze sprzedaży działki w centrum miasta, czyli obecnej
siedziby Spółki przy ul. Mickiewicza 59. Inwestycja zawisła w czasie, bowiem ceny
nieruchomości gwałtownie
spadły. Firma stoi trochę na
rozdrożu. Stare hale wymagają ciągłych nakładów finansowych, a na placu postojowym zaczyna brakować
miejsca, ponieważ nowe autobusy przegubowe są znacznie dłuższe od Ikarusów.
Miejmy nadzieję, że kiedy
kryzys gospodarczy odejdzie
w zapomnienie budowa ruszy pełną parą.
Aut o bus y
z n a j w yż sz e j
p ó ł ki
Jako pierwsza
firma przewozowa w regionie
wprowadzimy
do eksploatacji
autobusy, w
których, na specjalnych wyświetlaczach pasażerowie będą mogli przeczytać
prognozę pogody, notowania
giełdowe i wiele
innych ważnych
informacji.
Kolejnym ważnym elementem rozwoju Spółki to zakupy
wysokiej klasy autobusów.
Zgodnie z obliczeniami pracowników technicznych, PKM
powinien ich kupować każdego roku minimum 15 – 20
sztuk, by linie miejskie obsługiwały nowoczesne i niezawodne pojazdy, a komunikacja
była punktualna. Powstał specjalny plan wymiany taboru,
który zyskał aprobatę właścicieli firmy, czyli miast: Chorzowa, Katowic i Siemianowic Śląskich. Rada Miejska
Katowic podjęła nawet uchwałę o przekazaniu, w tym roku,
na ten cel 10 mln zł. Zrobiliśmy
już pierwszy krok. Ogłosiliśmy
przetarg na zakup 15 sztuk
autobusów przegubowych oraz
złożyliśmy wniosek o dofinansowanie ze środków unijnych,
w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego. Zabiegamy o dotację w wysokości
12,7 mln zł. Jeżeli nasz wniosek
zyska aprobatę, to firma kupi w
przyszłym roku kolejne kilkanaście autobusów przegubowych i krótkich. Dzięki tej inwestycji z eksploatacji zostanie
wycofanych nawet 30 autobusów marki Ikarus.
Nowoczesne autobusy będą
niskopodłogowe, wyposażone
w ekologiczne silniki Euro - 5
i automatyczne skrzynie biegów, system monitoringu, zapowiedzi przystankowej i informacji pasażerskiej oraz w
system, który umożliwi przesyłanie na monitory LCD istotnych dla pasażerów informacji. Może już za kilkanaście
miesięcy będziemy wprowadzać na bieżąco na ich ekrany
dane o opóźnieniach kursów,
korkach i inne ważne wiadomości np. prognozę pogody
czy doniesienia giełdowe.
Mamy nadzieję, że jako pierwsza firma w regionie wprowadzimy tę nowinkę technologiczną i pasażerowie będą mogli z niej korzystać.
Nasza linia „Lotnisko”, choć wielu wróżyło jej klęskę, odniosła sukces marketingowy i finansowy.
Autobusem do Pyrzowic
Zaczynaliśmy pięć lat temu
i wówczas nikt nie wróżył nam
sukcesu. Uruchomienie regularnego połączenia Katowice –
lotnisko w Pyrzowicach to było
naprawdę duże wyzwanie. Powstało trójporozumienie między Prezydentem Katowic,
Piotrem Uszokiem, PKM Katowice i Portem Lotniczym.
Zaczynaliśmy od dwóch autobusów niskopodłogowych
marki Solaris i ośmiu kursów
dziennie. Pierwszy krok był
trudny, musieliśmy przekonać pasażerów, że ta linia kursuje regularnie, zgodnie z rozkładem i nigdy nie zawodzi.
Sprzyjał nam dynamiczny rozwój lotniska w Pyrzowicach,
pojawienie się tanich linii lotniczych i masowe wyjazdy do
pracy w Anglii, Irlandii oraz innych krajów Europy Zachodniej. W kolejnym roku funkcjonowania linii pojawił się
trzeci autobus, a liczba kursów
wzrosła do 24 na dobę. Kolejne lata to walka o zaufanie
klienta, borykanie się z oblo-
dzonymi wiejskimi drogami i
zaspami oraz dokładanie liczby kursów, by każdy z pasażerów miał możliwość dojazdu
na lotnisko. Zainstalowaliśmy
internetowy system sprzedaży
biletów oraz wprowadzaliśmy
liczne promocje oraz modyfikacje biletów. Jednakże nasz
trud się opłacił, liczba klientów
rosła z miesiąca na miesiąc.
Wzrastało zaufanie pasażerów
wobec naszej linii. Pojawienie się regularnego połączenia
spowodowało, że wielu przewoźników lotniczych zrezygnowało z własnego dowozu
na lotnisko.
Trzy autobusy, wysłużone Solarisy, obsługiwały linię
Lotnisko do minionego roku,
kiedy to miasto Katowice sfinansowało zakup pięciu autobusów marki Mercedes.
Wraz z tymi pojazdami na linię Lotnisko wkroczył XXI
wiek. Obecne autobusy to
klimatyzowane i wyposażone
w najnowsze systemy monitoringowo-reklamowe cuda,
które znacząco odróżniają
się od innych liniowych autobusów. Dziś podróż na
lotnisko trwa 50 minut, ale
jest wygodna i komfortowa. Nasza linia wykonuje
obecnie 35 kursów. Mamy
do wyboru cztery rodzaje biletów
(za 20 zł, 28
zł, 35 zł i 10
zł dla dzieci), a zgodnie z przyjętą zasadą w samolotach i u nas
dziecko do 4 lat podróżuje za darmo.
Autobusy kursują
bardzo często, ale
jeżeli liczba połączeń jeszcze się
zwiększy – nasza linia będzie jeździć jeszcze
częściej. Przyjęliśmy zasadę,
że z przystanku koło dworca
PKP, na pl. Szewczyka autobus odjeżdża o pełnej godzinie, a z lotnisko w połowie,
czyli np. o 10:30. Podróżni
przyzwyczaili się już do tego
uregulowania i nie muszą
sprawdzać rozkładu jazdy.
Jeżeli z powodu warunków
atmosferycznych samoloty
się spóźniają, to kierowca
czeka przez kilka minut, by
pasażerowie mogli bez przeszkód dotrzeć do Katowic.
Nasza linia choć wielu wró-
żyło jej klęskę – odniosła sukces marketingowy i finansowy. Okazało się, że połączenie
jest bardzo potrzebne i przydatne mieszkańcom.
Rozmaitości |
W PKM działają cztery organizacje związkowe zrzeszające w
sumie prawie 500 członków
Wojowniczy
duch
transportowca
K
omunalne firmy transportowe takie, jak
Śląskie Linie
Autobusowe, były dobrym
zalążkiem tworzenia się ruchów społecznych i związkowych. Wiadomo, że właśnie tutaj, w 1937r. doszło
do strajku pracowników.
Akcja trwała 24 godziny i
prowadzona był przez ówczesny aktyw związkowy.
Postulaty strajkujących o
podłożu ekonomicznym zostały przez dyrekcję spełnione. Z przekazów ustnych
dawnych pracowników wiemy, że przywódcą strajku w
1937 roku był Franciszek
Skwara, spawacz, członek
Polskiej Partii Socjalistycznej. Tyle mówią zachowane
dokumenty o przedwojennych ruchach związkowych
w katowickich autobusach.
Po drugiej wojnie światowej
do 1980 w firmie działały
związki uznawane przez
PZPR. Dopiero po wydarzeniach sierpniowych, także w ówczesnym Wojewódzkim Przedsiębiorstwie
Komunikacyjnym został powołany Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność”. Po okre-
sie transformacji i przekształceń w komunikacji
miejskiej odbyło się kilka
znaczących strajków, w
trakcie których pracownicy
domagali się poprawy warunków pracy, czyli zakupu
nowych autobusów, lepszej
płacy oraz wspólnego biletu tramwajowo-autobusowo-kolejowego. Największy
protest centrale związkowe zorganizowały w 1997
roku. Wtedy to komunikacja
miejska w regionie została
całkowicie sparaliżowana, a
autobusy zablokowały całe
centrum Katowic z Rondem włącznie. Pikietowano
siedzibę KZK GOP, Urząd
Wojewódzki oraz Urzędy
Miast. W kolejnych latach
dochodziło również do protestów, ale ograniczały się
one głównie do blokad siedziby KZK GOP lub Urzędu
Marszałkowskiego. Obecnie w PKM Katowice, które
zatrudnia ponad 800 pracowników, w tym 530 kierowców, 146 mechaników i
techników oraz pracowników administracji, dyspozytorów, diagnostów oraz
personel wspomagający,
działają cztery związki zawodowe.
NSZZ „Solidarność” PKM Katowice
- 204 członków - przewodniczący Józef Kuśmierczyk.
Związek Zawodowy Komunikacji Miejskiej
i Transportu w Katowicach
- 200 członków - przewodniczący Marian Mazanek.
Związek Zawodowy Kierowców
i Pracowników PKM Katowice
- 50 członków - przewodniczący Dariusz Wojtasik
Związek Zawodowy „Kadra”
- 41 członków – przewodniczący - Andrzej Domagała.
Wielki konkurs „Wiadomości PKM”!
Odgadnij, jakiej marki autobusy prezentujemy na
fotografiach. Wśród autorów poprawnych odpowiedzi rozlosujemy pięć albumów książkowych, poświęconych historii komunikacji autobusowej na
Wydawca:
Przedsiębiorstwo Komunikacji
Miejskiej Katowice sp. z o.o.
Adres redakcji:
ul. Mickiewicza 59, 40-085 Katowice,
tel.: 032 258 80 71 w. 337;
Redaktor naczelny:
Beata Leśniewska;
Skład:
PRB Fenix, tel.: 032 223 73 05;
Druk:
Agora Poligrafia S.A.; Za treść ogłoszeń redakcja nie odpowiada.
towicach nie tylko zajmują się
usługami komunikacyjnymi,
ale również prowadzi od 1986r.
Stację Kontroli Pojazdów, w
której wykonywane są okresowe badania techniczne
wszystkich rodzajów pojazdów. Nasza stacja jest przystosowana do badania samochodów osobowych, ciężarowych, autobusów i autokarów oraz ciągników.
Stacja pracuje przez sześć
dni w tygodniu. Od poniedziałku do piątku w godzinach od 6 do 18, a w soboty od
godz. 6 do 14.
Nasi mechanicy wykonają
także dodatkowe usługi w
Śląsku. Odpowiedzi można przysyłać drogą elektroniczną na adres: [email protected] bądź
pocztą, wypełniając poprawnie kupon konkursowy.
Na odpowiedzi czekamy do 20 października.
1
2
3
4
5
6
KUPON KONKURSOWY
1 ...............................................................................................
2 ...............................................................................................
3 ...............................................................................................
4 ...............................................................................................
5 ...............................................................................................
6 ...............................................................................................
7 ...............................................................................................
Imię i nazwisko .........................................................................
Adres ........................................................................................
..................................................................................................
7
Stacja Kontroli Pojazdów
Przedsiębiorstwie Komunikacji Miejskiej Katowice,
przy ul. Mickiewicza 59 w Ka-
15
następujących zakresie: badają skuteczność amortyzatorów i je wymieniają. Na
zlecenie klienta wykonują
pomiar skuteczności sił hamowania, regulują hamulce i
naprawiają drobne usterki.
Dokonują pomiaru stopnia
zużycia płynu hamulcowego
i jego wymiany.
Sprawdzają luzy zawieszenia i układu kierowniczego
oraz usuwają jego usterki, a
ponadto warsztat posiada
sprzęt do pomiaru toksyczności spalin oraz reguluje silniki gaźnikowe.
Warsztat jest przystosowany do pomiaru i naprawy geo-
metrii kół oraz kontroli i regulacji ustawienia świateł, a
ponadto pomiaru poziomu hałasu zewnętrznego.
W zakresie jego usług jest
także wymiana oleju i płynów
eksploatacyjnych oraz wykonywanie drobnych napraw z
materiałów powierzonych
praz klientów. Na Stacji pracują wysokiej klasy diagności, którym przewodzi kierownik Andrzej Klyszcz.
Informacje na temat funkcjonowania stacji diagnostycznej oraz warsztatu można znaleźć na stronie internetowej PKM Katowice pod adresem: www.pkm.katowice.pl.
16 | Firmowa „kuchnia”
W specjalnym dodatku jubileuszowym chcemy zaprezentować Państwu PKM także „od
kuchni”. To jedyna i niepowtarzalna okazja, aby zajrzeć na nasze zaplecze techniczne. A
jest na co popatrzeć. Proces naprawy, remontu i przygotowania autobusów do jazdy,
może zainteresować nie tylko pasjonatów motoryzacji.
Dyspozytornia to serce logistyczne
PKM-u. To tutaj dyspozytorzy każdego
dnia wysyłają na 53 trasy blisko 200
autobusów. Koordynują pracę kierowców oraz pogotowia technicznego.
Kilka czterokolumnowych podnośników hydraulicznych zdecydowanie usprawnia i ułatwia pracę mechanikom. Dzięki tym urządzeniom jednocześnie może być naprawianych nawet kilkanaście autobusów – doskonale zastępują kanały naprawcze.
Kanały naprawcze są wykorzystywane głównie do naprawy
autobusów przegubowych.
Na hali każdego
dnia kilkudziesięciu mechaników wymienia
opony oraz zepsute części.
Niestety, karoseria Ikarusów
wymaga częstych napraw i
wymian skorodowanych elementów. Po liftingu trzeb tylko pomalować i
w trasę
W hali przejazdowej parkują pogotowia techniczne, które w razie potrzeby ruszają na
trasy, by naprawić lub przyholować zepsuty autobus. W gestii Spółki są także dwie ciężarówki, które służą do przewożenia większych transportów, m.in. pojemników z wodą zdemineralizowaną lub zużytych części na złom.
Podczas przeglądów okresowych autobusy przegubowe czasami wymagają większych napraw. Wówczas mechanicy oddzielają część tylną od przedniej, a po wykonaniu niezbędnych prac ponownie łączą oba elementy - nową opończą - w jeden autobus przegubowy marki Ikarus.

Podobne dokumenty