Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl

Transkrypt

Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl
Masyw Boguszy
Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl
Autor:
trawa1965
Miejsowość Ptaszkowa, podobnie jak wiele innych wsi powiatu nowosądeckiego, przewyższa
rozmiarami niejedno miasteczko w dowolnym miejcu w Polsce. Nad miejscowością tą góruje
masyw Boguszy. Porośnięty jest on gęstym jodłowym borem.
O pierwotności tego lasu nietrudno się przekonać badając skład gatunkowy jego mchów.
Wśród nich królują szurpki i dwustronki soczyste. Tworzą one poduchy przypominające
igielniki. Miejscami rosną łanowo.Nie obawiają się wcale nierówności terenu. Wręcz
przeciwnie – wydają się być stworzone do tego,aby łączyć uskoki i mininiecki zieloną
nicią.Chyba nawet nie są w stanie zrozumieć tych mchów, które tego nie lubią. Uważają je
za "ciepłe kluski" kurczowo uczepione"spódnicy" łagodnych stoków.
Owe organizmy[ a także bielistkę siwą zachowującą się identycznie ] należy uważać za
leśną prawicę hołdującą zasadzie , że każdy jest kowalem swego losu.Las podziwia ich
odwagę. Mając do nich pełne zaufanie powierza im mało doświadczone grzyby, prosząc
mchy o nauczenie ich mądrości życiowej.Rzecz jasna nie mogą to być pierwsze lepsze
grzyby, ale tylko takie, które las uznał za posiadające potencjał rozwojowy.Wielce
utalentowane są szczególnie podgrzybki złotawe odmiany okazałej.Odznaczają się
niewielkim wzrostem i wspaniałą umiejętnością wtopienia się w mszyste podłoże.Zabawa w
chowanego z grzybiarzami sprawia im szczególną przyjemność.Odczuwają wyraźny
dyskomfort, gdy muszą rosnąć na gołej ziemi. Uznają to za niewytłumaczalną
niesprawiedliwość.
-"Dlaczego?'-pytają.
A jodły milczą. Bo cóż mogą im odpowiedzieć? Jak im wyjaśnić, że nie wszyscy lubią takie
życie, jakie one wiodą?
Strona: 1/5
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
A zresztą nie tylko mchy potrafią świetnie współpracować z grzybami. Równie dobrze do
tego celu nadają się jeżyny gruczołowate.Posiadają one niezwykłą zaletę- potrafią ukryć w
swoich "ramionach" standardowe podgrzybki złotawe oraz kurki odmiany ametystowej. Jest
to szczególnie ważne dlatego, że te arcytypowe dla lasów jodłowych grzyby są dokładnym
przeciwieństwem podgrzybków złotawych odmiany okazałej. Niezbyt rozgarnięte, lubiące
chwalić się przed grzybiarzami swoją [prawda ,że nieprzeciętną] urodą, przez co narażają
na szwank interesy całego lasu.
Jeżyny gruczołowate muszą być więc mózgami kurek. Gołą ziemię powlekają swoimi
łodygami i ciągnąc kurki za uszy chowają je pod siebie.Ale nawet wtedy kurki cechuje
wyjątkowa bezmyślność i niesubordynacja, bo jako samochwały wyrastają ponad jeżyny ku
ich rozpaczy.
W tej sytuacji zbieranie kurek po prostu mnie nudziło. Nie było przy tym żadnego wysiłku
intelektualnego, a chodziło jedynie o to, by nazbierać ich jak najwięcej przed rozpoczęciem
poszukiwania bardziej inteligentnych grzybów.Przypominało to po prostu pracę na
plantacji.Po pół godzinie schylania się trzeba było drałować do samochodu ze skrzynią
wypełnioną po brzegi kurkami.
Potem jednak zaczęły się schody.Na szczęście mój świetny wzrok z nawiązką równoważył
podgrzybkowy spryt. Ponadto nawet w lesie nie samymi grzybami żyje człowiek, ale
również sporą dozą kontemplacji i zadumy.
Jak to zwykle na początku października bywa, pogoda dopisała. Słońce robiło, co mogło, aby
mój pobyt w masywie Boguszy na zawsze utrwalił się w pamięci.Wlewało się między jodły i
pozornie płynęło unoszone siecią plądraków. Wiatr sprawiał, że gałęzie jodeł tworzyły
pozorne fale morskie. Zresztą dlaczego miało być inaczej, skoro niebo było lazurowe, a
nieliczne obłoki- rybacy wyciągały jodłowe szyszki z przezroczystych p;ajęczych sieci?
Nagle więc las stał się morzem. Nagle wszystko stało się uniwersalne. Morze, las i moje
samotnicze losy splotły się w nierozerwalną całość. Dopadły mnie wspomnienia. Jaką drogę
przebyłem, aby znaleźć się właśnie tu? Oto słowa klucze: morze, las,burza, która nareszcie
przycichła.Poezja, która wybuchła, wypełniając burzową próżnię. Poezja pejzażu
przeistoczona w poezję słowa podbitą sosem samotności. Tak właśnie miało być.
I jeszcze do tego ta jesień. Zielone jodły ostro odcinające się na tle zrudziałych dębów ,
pożółkłych brzóz oraz spasożytowanych osik. Wiem, że zawsze tak tu było .Lecz co z tego?
Zawsze jakiś istotny szczegół umyka uwadze, przez co jesień w górach, choć zawsze
podobna, nigdy nie jest taka sama.
Ale dość rozczulania się nad sobą. Muszę jeszcze pamiętać o moim kuzynie, bez którego ta
Strona: 2/5
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
wycieczka była niemożliwa. Tak dawno u niego nie byłem. Dlatego musiałem go zapytać, co
dzieje się aktualnie w jego [a właściwie w naszej wspólnej] wsi.
-" Cóż"- odpowiedział. - "Życie"-
" To za mało"- nalegałem. - " Przecież coś zawsze robisz.Jak tam twoja praca?"-
-" Nic ciekawego. Stałe użeranie się z ludźmi i permanentny brak czasu."No tak. Ja mam dobrze ze swoją samotnością. Nie zamieniłbym jej na nic innego.Po co
właściwie o tym mówić? Wystarczy wiedzieć, że mój kuzyn otoczony ludźmi jest jeszcze
bardziej samotny jak ja.
Gdy rok po roku spędzałem u niego wakacje do okresu tak zwanej "transformacji
ustrojowej", była to bardzo zadbana wieś. Koło drewnianego domku istniał [ i nadal istnieje]
ogródek z "nieśmiertelnymi" pelargoniami, marunami ozdobnymi, miśkami belgijskimiu,
tojeścią rozesłaną i poziomkami. Pamiętam, jak łapałem tam pasikoniki zielone [czy jeszcze
tam są?], a mój kuzyn nieustannie krzątał się wokół pszczół. Ta pasja pozostała mu do dziś.
Wizytówką naszej sadyby był niewątpliwie dorodny jesion- najwyższe drzewo we wsi. Na
węglowym piecu kładło się ciasto, z którego- w zależności od wersji- wychodził pyszny "
półchleb z serem" albo " półchleb z cukrem". Mieliśmy ogródek warzywny, plantacje
porzeczek, pole pszenicy i własny las. Ach, te czasy już nie wrócą...
Postanowiłem przerwać swoje rozmyślania.
" -Jeśli będzie to możliwe"- powiedziałem- " podszkolę cię w umiejętności rozpoznawania
grzybów. O popatrz! Widzisz to co ja?"
Obaj popatrzyliśmy na ogromną kolonię dużych , białych grzybów o rydzowym kształcie.
-" To mleczaj biel"- powiedziałem. -" Podobno ludzie eksperymentują z nim,gotując go i
odlewając wodę. Ale nie radzę".
" -Popatrz teraz"- odpowiedział mój kuzyn.
Strona: 3/5
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
I piękny, czekoladowy podgrzybek brunatny wylądował w jego koszu. W takich sytuacjach
zawsze budzi się we mnie myśliwy. Nie upłynęło więc dużo czasu, a znalazłem podobnego.
Ale kuzyn ostudził mój entuzjazm.
-" Robal na robalu"- powiedział przełamując go na pół i odrzucając precz.
-" Cóż"- odparłem robiąc dobrą minę do złej gry. - " Zwierzęta też muszą coś jeść."-
-'To nic"- kuzyn usiłował mnie pocieszyć. -" Popatrz, jaka dziś w lesie wilgoć. A zimy też nie
było, wobec czego to tałatajstwo mnoży się bez ograniczeń".
-" No właśnie"- powiedziałem strapiony.- " Jak tak dalej pójdzie, to będziemy sadzić palmy.
Wielu ludzi się z tego ucieszy".
-" Nie!" - odpowiedział kuzyn stanowczo. - " Jeszcze nie wiemy, czy to aby nie są naturalne
zmiany".
Co miałem odpowiedzieć? Alboż to wiadomo, jaka przyszłość nas czeka? W każdym razie
byłem i jestem pełen obaw.
-" A to-co to jest?" -zapytał kuzyn, gdy obok wyciągu narciarskiego schodziliśmy już do
samochodu.
Popatrzyłem uważnie na dużego, fioletowego grzyba.
-" Gąsówka naga. Lepista nuda."- dodałem, chcąc popisać się znajomością łaciny. " Alezauważyłem- " czegoś tu brakuje. Wrzosów"-
-"Odrosną"- uspokoił mnie kuzyn. - " Tak przygotowuje się wyciąg narciarski na zimę".
Gawędząc jeszcze o tym i owym, odjechaliśmy do DPS-u. Moja tegoroczna przygoda z lasem
dobiegła końca.
Ale wspomnienia pozostaną. Nie pozwolą mi na samotność w długie, zimowe wieczory.
Strona: 4/5
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
Strona: 5/5
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl

Podobne dokumenty